wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
DDA i zwiążane z tym dylematy życiowe
Autor Wiadomość
Zafira 
schorowana niegdyś

Dołączyła: 28 Gru 2012
Posty: 72
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-13, 11:57   DDA i zwiążane z tym dylematy życiowe

Jako,że temat DDA został na forum poruszony w innym wątku,a tam stanowi off top, to może tutaj na ten temat będzie można porozmawiać.Chciałam napisać na wstępie, że nie ma co porównywać się na zasadzie, że przykładowo ja i ktoś jest DDA i te osoby maja te same lub podobne problemy, tą samą wrażliwość i odbieranie świata, to samo spojrzenie na świat, bo ilu jest dorosłych DDA, tyle jest charakterów, doświadczeń życiowych, różnych rodzin, różnych stopni dysfunkcji rodziny.U jednej osoby pije "tylko" ojciec,a u innych pije oboje rodziców.Są DDA, którzy widzieli jak ojciec pił,ale zawsze jak wypił, to spał i są tacy, którzy widzieli straszne, traumatyczne rzeczy.Są różni alkoholicy i różne osoby doświadczające ich picia.Są DDA na których cały czas oddziałuje rodzic alkoholik i tacy, którzy już tego nie doznają, bo np. takowy rodzic już nie żyje.
Ja osobiście nienawidzę alkoholu najbardziej na świecie, alkohol kojarzy mi się ze złem, z niepewnością,z powrotem do dzieciństwa, którego tak na prawdę nie miałam.Tego często nie rozumieją osoby, które nie doświadczyły alkoholizmu któregoś z rodziców, przykładowo podczas świąt rodzina ze strony męża namawia mnie do wypicia np. drinka, ja odmawiam, bo pomijając już przeszłość, zwyczajnie nie lubię smaku alkoholu i nie wypiłam w swoim życiu nawet jednego kieliszka wódki, chociaż nieprzychylni ludzie mówili kiedyś inaczej,że na pewno będę taka jak mój ojciec,że niczego zapewne nie osiągniemy ja i moja siostra.Mój mąż też nie rozumie tego dlaczego ja nie chcę wypić drinka i dlaczego nie chcę,żeby on wypił, uważa że przesadzam.Jednak mój mąż nie przeżył takiej gehenny jak ja i nie zrozumie tego zapewne nigdy.
Na temat DDA, jeśli się nim jest i jeśli się zna kogoś takiego, można o tym rozmawiać i rozmawiać, to jest niekończąca się opowieść.Ja sama na temat swojego dzieciństwa mogłabym zapewne napisał powieść 3 tomową i to by zapewne było jeszcze mało.U nas w Polsce alkoholizm jest zjawiskiem powszechnym, pije masa ludzi, wystarczy się rozejrzeć podczas zakupów.Ja osobiście codziennie widuję, podczas robienia zakupów w sklepie osiedlowym swoich sąsiadów, którym już nawet nie przeszkadza,że widzą ich ludzie z osiedla, jak stoją pod sklepem i spijają kolejne piwka.Alkoholizm jest wszechobecny i bardzo wiele rodzin jest tym problemem dotkniętych.Jak zawsze ludzie lubią schematy i ten schemat odczuwam też na własnej osobie, jako że jestem córką alkoholika, to długo czułam na sobie piętno, bo ludzie myślą schematycznie i sami sobie kreują rzeczywistość.Skoro ktoś jest alkoholikiem, to już w rozumieniu wielu ludzi jego rodzina jest zapewne taka sama, jak on, dzieci wyrosną na bandytów lub chociaż na osoby, które maja niski status społeczny..itd.
Ja osobiście mam straszną nienawiść do alkoholików krzywdzących w sposób dotkliwy swoje dzieci, uważam,że powinni ich zamykać do więzienia,ale nasze prawo jest strasznie opłakane w tym i nie tylko w tym zakresie.Prawo przyzwala krzywdzić dzieci, dopiero zabójstwo jest karane, a wszystko inne można jakoś wytłumaczyć i zawsze jakoś taki potwór może sobie robić co zechce,a bezsilność dziecka rodzi potężną nienawiść, jego siła umysłu i wewnętrzna walka jest w stanie góry przenosić.Ja wielokrotnie byłam tak zdeterminowana będąc dzieckiem,że robiłam rzeczy, z którymi mieliby problem nawet dorośli, szłam przed siebie jak przecinak, jak żelazny dzwon, w którego się wali młotem i on jeszcze bardziej wydaje z siebie dźwięk i bije na alarm, chociaż nie wszyscy ten dźwięk rozumieli.Dziecko nie jest w stanie zrozumieć wszystkich tych zawiłości, zależności, jakie dzieją się w dorosłym świecie dysfunkcyjnym.Zawiodłam się wiele razy na dorosłych, doświadczyłam kłamstw mi dostawałam wiele sprzecznych komunikatów od osób mi najbliższych!.Przykładowo działy się rzeczy straszne,a moja mama czy babcia mówiły,że nic się nie dzieje, nie można było mnie okłamać, bo widziałam na własne oczy,ale oni zaprzeczali,że to nieprawda,że jest dobrze, że tak musi być.Jeśli chcecie o tym porozmawiać, to piszcie.
Ja jestem dziś dorosłą i niezależną kobietą, mój ojciec żyje i stale oddziałuje na rodzinę w sposób negatywny.Wkurza mnie to strasznie,że nawet w dorosłym życiu muszę się borykać z różnymi dylematami, które jeśli chcecie mogę opisać i każdy może, (jeśli takowe ma) opisać swoje.
 
 
AZ 

Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 17 Sty 2011
Posty: 353
Skąd: kielce/wrocław
Wysłany: 2013-02-13, 14:27   

dziękuję.
_________________
ćwicz mięśnie kegla kiedy czytasz moje posty, kiedyś mi za to podziękujesz ;)
 
 
Zafira 
schorowana niegdyś

Dołączyła: 28 Gru 2012
Posty: 72
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-24, 18:17   

Proponuję skasować ten temat, nie ma zainteresowania nim lub nikt nie ma ochoty pisać na takie tematy.
 
 
mimish 


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 29 Maj 2010
Posty: 1080
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2013-02-24, 19:14   

Zafira, temat jest batdzo wazny, nie kazdy moze ma tyle odwagi co ty. Ja bardzo dziekuje za to co napisalas.
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/fe7jp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />

<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/35u2p2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
 
 
malva 
vegan warrior


Pomogła: 35 razy
Dołączyła: 27 Gru 2007
Posty: 1445
Wysłany: 2013-02-24, 19:39   

temat został wyświetlony 232 razy, to nie brak zainteresowania..nie każdy ma takie doświadczenia- ja nie mam..a z kolei ten kto ma doświadczenia -nie zawsze chce o nich pisać publicznie
to co napisałaś ma swoją wartość ,niezależnie od tego czy ktoś to komentuje czynie
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2013-02-24, 19:40   

Ja wcześniej tego tematu zwyczajnie nie zauważyłam.

Generalnie, DDA wpadają w większa grupę - DDD, czyli dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. Ja jestem ewidentnie DDD, i wiele mam cech wskazujących na DDA, ale to nie alkohol był źródłem największych patologii w mojej tzw. rodzinie.

Niestety, nie mogę się z Tobą zgodzić co do tego, że śmierć toksycznego rodzica wszystko rozwiązuje - wiele urazów bardzo często "ciągnie się" za ofiarami w nieskończoność.

Najważniejszą, i najlepsza rzeczą, jaką dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej może dla siebie zrobić, jest profesjonalna terapia. Warto się swojej sytuacji przyglądać, analizować, czytać lektury, itp, ale - niestety - nie za bardzo da się być swoim własnym terapeutą.

A co do lektur - warto sięgnąć po "Toksycznych rodziców" - S. Forward, oraz "Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików" T. Hellsten.


Odwagi!
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2013-02-24, 23:39   

Ja takze tego tematu nie zauwazylam, a Zafira poruszyla bardzo wazny problem w naszym polskim spoleczenstwie.
Tyle rodzin, dziecinstw zostalo , jest i bedzie zniszczonych przez alkohol, alkohol obecnie jest czyms "normalnym" , pija sie na urodzinach, komuniach czy swietach i jest to norma, ktora jest szokujaca. Ludzie pija plyn, ktory jest trucizna , zatruwa mozg, niszczy watrobe.

Sama nie pochodze z rodziny DDD, ale z rodziny gdzie jeden z rodzicow byl i jest nadal mega toksyczny i zatruwa reszcie zycie i tak, takze jak u Zafiry babcie, rodzina udawaly ze jest wszystko w porzadku itp , tak to u nas jest w spoleczenstwie , jest katowane dziecko za sciana a sasiad udaje ze nie slyszy.
Ale jak to mowia co cie nie zabije to cie wzmocni :-/

Zafira dlatego tak malo osob sie udziela w tym temacie bo po prostu brakuje odwagi, jesli Ty potrafisz o tym pisac to jest wsapaniale , juz "przerobilas" swoje przezycia i mozesz isc dalej przez zycie :-)
_________________

 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2013-02-25, 00:05   

Widziałam temat ale nie mam czasu a na szybko nie ma sensu nic pisać. Któregoś dnia / nocy przysiądę 8-)
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-02-25, 07:59   

Cóż czasami dla kogoś to może być odkrycie "jestem dda"....To pomaga uporządkować myślenie o swoich problemach, sytuacjach w pewnien schemat, na który jest specjalnie dobrana terapia. Każdy przypadek jest inny jak i człowiek, ale to zdejmuje wiele z osamotnienia i ostracyzmu społecznego.
Zafira, też widziałam i czytałam ten temat, ale też nie mam już co dodać. Mo,że tylko tyle, że po śmierci mojej Mamy doszedł mi jeszcze jeden kolejny problem, a nie się z tą śmiercią rozwiązał - problem winy, że nie zdążyłam dorosnąć aby sie Mamą profesjonalnie zopiekowac, pomóc mądrze...Mam do dzis ksiązke 365 dni z AA, to piękny system wartości oparty na przebaczeniu.
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2013-02-25, 12:57   

To nie tylko kwestia odwagi i jej braku, ja np. nie mam ochoty juz się w tym grzebać. Ukształtowało mnie to jako człowieka i starczy. Bez tego całego g. pewnie byłabym innym człowiekiem, ale czy na pewno lepszym i lepiej sobie radzącycm, nie jestem tego pewna. Dzieciństwo to najgorsza rzecz w zyciu, bo jest sie zaleznym i bezradnym, ale to g. juz za nami czyli gorzej już było. I to jest ten optymistyczny akcent w tym wszystkim.
 
 
Zafira 
schorowana niegdyś

Dołączyła: 28 Gru 2012
Posty: 72
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-25, 21:51   

Zaskoczyła mnie ilość odpowiedzi,a faktycznie poprosiłam o skasowanie, bo pomyślałam,że może wyskoczyłam jak Filip z konopi albo że może ten temat kogoś urazić w jakiś sposób, bo faktycznie jest dość osobisty i nie każdy ma chęć o tym rozmawiać.
Co do śmierci rodzica alkoholika, to miałam na myśli to,że niestety wielu alkoholików umiera z powody zapicia się i chorób towarzyszących, dlatego znam osoby, których ojciec, mama nie żyją z tych właśnie powodów.Faktycznie po śmierci takiego rodzica nie następuje uzdrowienie psychiczne dziecka..bo to co się stało już na zawsze pozostanie mi nie da się tego wymazać z pamięci.Jednak rodzić dysfunkcyjny, który umiera jak dziecko ma np. 7 lat oddziałuje jednak mniej,aniżeli rodzić, który zniszczył całe dzieciństwo i robi to nawet wówczas, kiedy jego dziecko ma lat 32, jak w moim wypadku.Jedynie o to mi chodziło z tą śmiercią.Mnie mój ojciec zniszczył,ale nie pokonał..bo jak kiedyś pięknie napisał Hemingway"człowieka można zniszczyć,ale nie pokonać".Chodzi o to,że dziś mam nad nim przewagę umysłową, w każdym calu go miażdżę, wszelkie jego pijackie argumenty gniotę jednym zdaniem..ale to co mi zrobił..tego nigdy nie zapomnę, mam bardzo duże poczucie krzywdy, czuję do niego pogardę i brak szacunku, bo jak można szanować osobę, która zrobiła mi tyle strasznych rzeczy?.
Zamiast bawić się z dziećmi i śmiać się, ja się trzęsłam i moczyłam do 7 roku życia, zapisali mnie do sanatorium na 6 miesięcy, gdzie strasznie jako małe dziecko tęskniłam za mamą.Nienawidziłam, kiedy mama zaprowadzała mnie do babci od strony ojca, tam zawsze czy się rodził czy umierał była wódka, pili i się awanturowali, dla mnie, jako dla małej dziewczynki to było za wiele, jak zaczynała się jadka, to trzęsłam się jak galareta, strasznie się bałam.Dziadek od strony ojca pił, już nie żyje, ojciec mój i jego dwóch braci(bracia już nie żyją,a młodsi od niego, jeden zmarł jak miał niespełna 30 lat).Zawsze u dziadków od strony taty były nakrapiane imieniny,ale najgorsze były awantury, tego malutkie dziecko nie jest w stanie znieść emocjonalnie.Dziecko nie wie co ma zrobić, kiedy futryny latają i rodzina się tłucze.Moja babcia zawsze tam ich ustawiła, ma po dziś dzień siły tyle co Pudzianowski,ale to wszystko było chore.Z takich bardzo traumatycznych sytuacji pamiętam jak bałam się, kiedy ojciec zapił, być z nim sama w domu.Kiedyś przyszedł z nożem w kolanie, po alkoholu był zawsze bardzo agresywny, przychodził do domu porozbijany, zakrwawiony..zastanawiam się dlaczego ja to wszystko musiałam widzieć?, zastanawiam się czemu moja mama na to pozwoliła?...wiem, była wtedy w pracy,ale zawsze później go wytłumaczyła i mówiła,że to co widzę, to nie jest prawda i że on się pobrudził konfiturami.Ojciec po wódce zachowywał się czasem jak ostatni schiz, ciął się żyletkami kiedyś jak się opił,a ja byłam z nim sama w domu...kiedyś odebrał mnie z przedszkola i poszedł ze mną za rękę do swoich kolesi, miałam wtedy może z 6 lat, pamiętam jak błagałam go o to,żeby mnie zaprowadził do babci od strony mamy, bo nie znałam drogi,a było to na jednym osiedlu, poznawałam okolice,ale nie wiedziałam którędy iść do babci.Wtedy był mróz straszny, było mi bardzo zimno, pamiętam jak strasznie mierziło mnie to,że on przedstawiał mnie tym swoim ochlajtusom, tym pijakom spod sklepu, chciałam stamtąd uciec,ale nie wiedziałam jak?, byłam za mała.I wtedy zobaczyłam krew na śniegu, zaczął się bić z tymi pijakami...tu można by nawiązać do książki"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele".To wszystko co on mi zrobił można wymieniać w nieskończoność, myślę że 3 tomy powieści to by było mało.Nie mogę mu tego wybaczyć, nie potrafię i nienawidzę go po dziś dzień, nie chcę go nawet opluć.
Boli mnie też to,że on się nie poczuwa do winy, jeszcze mnie wyzwie od najgorszych.Ostatnio powiedziałam mu w wymianie zdań,że nic dla mnie nie znaczy i że nigdy mu nie wybaczę tego co mi zrobił i że nigdy nie powinien mieć dzieci.Wyzywał na mnie przy moim mężu i powiedział,że ma to wszystko gdzieś i wcale się tym nie przejmuje co ja sobie myślę,że to zlewa.A jego bezczelność jest podlewana niestety tym co robi moja mama i moja siostra, a tak w skrócie, to one go wspierają w piciu.Ja jestem tą czarną owcą, która zawsze widzi co jest nie tak,a one zamiatają pod dywan i robią miły uśmiech, udają że nic się nie dzieje.On przepija nasze pieniądze, niweczy nasza pracę, niszczy naszą reputację..kiedyś przez niego by nas z pracy wyrzucili i to było już w moim dorosłym życiu..jakieś 4 lata temu.Ojciec wówczas wsiadł do samochodu pijany ze swoim pijanym kolegą i kolega prowadził.Szczęście,że nikogo nie zabili,ale na miejscy wypadku poszkodowany oczywiście wezwał policję.Zwinęli ojca, tamten facet, jego kolega uciekł.Policja przywiozła mi pijanego ojca do pracy, bo wskazał im miejsce naszego rodzinnego sklepu.Mnie się nogi ugięły i prawie zasłabłam jak zobaczyłam radiowóz i policja się mnie zapytała o ojca, czy znam pana x?. Powiedziałam,że to mój ojciec..i myślałam,że coś mu się stało,albo że kogoś zabił.I nagle ojciec wysiadł z radiowozu pijany jak bela i zaczął się szarpać i bić z policjantami, nie mogli mu dać rady w 4 chłopa, prawda jest taka że jeśli ojciec spożytkował by swoją energię na sport, to mógłby wiele osiągnąć.Kiedyś trenował boks, tenisa stołowego, piłkę nożną, był zawsze bardzo wysportowany i miał niesamowita siłę fizyczną, cały basen potrafił pod woda przepłynąć wzdłuż bez zaczerpnięcia powietrza,ale stoczył się i zaczął pić.A wracając do tematu, to ledwo go obezwładnili, musiałam na to wszystko patrzeć w swoim miejscu pracy, gdzie mnie wszyscy znają i znają ojca, widziałam jak traktują go gazem po oczach aż miał mokrą twarz...myślałam,że to już koniec tego typu przeżyć,ale jeszcze w dorosłym życiu mnie to spotkało,a nigdy nikomu krzywdy nie zrobiłam, zawsze staram się być dobrym człowiekiem, lituję się nad każdym wróbelkiem, kocham zwierzęta, wydaje mi się,że nie zasłużyłam na takie coś.
Po całej akcji ojciec trafił do aresztu, groziło mu więzienie z kilku paragrafów, między innymi za złamanie palca policjantowi, obrazę policji(wyzwiska), kolizja samochodowa, alkohol...I tak w skrócie moja mama z siostrą wszelkie pieniądze wydały na to,żeby zapewnić mu najlepszych prawników i żeby go wyciągnąć z opresji.Stracił tylko prawko na rok czasu.I tak było zawsze, one zawsze mu poduszeczkę miękką pod dupkę podkładają,żeby czasem upadek go nie zabolał.Wszelkie jego tego typu porażki moja mama wybiela, tłumaczy, mówi,że on jest ze złota,a innym się tylko coś wydaje i że ja jestem taka podła, bo nie potrafię zrozumieć.
Odpieram wszelkie ich chore argumentacje, odnośnie tego co wyprawia ojciec i dlatego jestem ich wrogiem, wrogiem własnej mamy i siostry, kocham je,ale nie kocham ich naiwności i tego,że wiecznie chronią osobę niewartą splunięcia.Owszem, to mój ojciec, lwom na pożarcie bym go nie dała,ale one nie potrafią spojrzeć prawdzie w oczy, same zachowują się jakby były obsesyjnie chore przez jego picie.On też niesamowicie potrafi nimi manipulować, bo alkoholicy mają to opanowane do perfekcji.
Pewnie niektórzy pomyślą sobie,że po takich przeżyciach nie można być normalnym,ale zapewniam Was,że jestem najnormalniejszą osoba pod słońcem, no może potwornie wrażliwa.Jestem mamą 4-latka, kocham go nad życie i nie wyobrażam sobie,żeby moje dziecko przechodziło przez to wszystko co ja.Jestem też potwornie ambitna i bardzo dużo wymagam od siebie, to pewnie też jest wynik mojego dzieciństwa.
Dziękuję dziewczyny z ataki odzew i za dyskusję.
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2013-02-26, 13:05   

Zafira, bardzo dużo wylewa się żalu z tego co napisałaś. Jest to żal zrozumiały - bezpowrotnie utraciłaś dzieciństwo, związaną z nim radość i beztroskę. Natomiast nie możesz dopuścić do tego, żeby to poczucie żalu i krzywdy, które w sobie nosisz, zdominowało Twoje życie.

Niestety, nie masz co liczyć na to, że ojciec alkoholik oraz osoby współuzależnione w jakikolwiek sposób Ci zadośćuczynią. Musisz zaakceptować fakt, że Twoje krzywdy nie zostaną spłacone, pomszczone, zrekompensowane, odkupione, jakkolwiek to nazwiesz. Nie licz na to, że usłyszysz "przepraszam". Nie, i już. A czym bardziej będziesz na to nalegała, tym większy dramat wyłącznie dla Ciebie.

Ja jestem radykał, ja się nie bawię w żadne przebaczanie, osoby ewidentnie toksyczne skreśliłam raz na zawsze, nie mają dostępu ani do mojej psychiki, ani tez do mnie czysto fizycznie. Skreślone, i nie ma, i zyjemy dalej, oni sobie, ja sobie. I tak jest dobrze. I to najwięcej, co można było zrobić dla siebie wzajemnie.

Alkoholizm ma różne twarze. Ty w dzieciństwie poznałaś tylko niektóre. Masz głęboko traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Na pewno znany Ci jest mechanizm taki oto, że osoby z rodzin alkoholowych podświadomie wstępują w związki z alkoholikami, chociaż przecież świadomie nikt z nich nie chce powtarzać raz zaznanej traumy. Popatrz jak jest u Ciebie - piszesz o tym wprost, więc i ja się na to powołam. Z jednej strony piszesz o swoich traumach z dzieciństwa, a z drugiej, co zapamięta Twoje dziecko? Ten tatuś przynoszący piwo do szpitala, gdzie miał czuwać przy dziecku, mocno mną wstrząsnął, w sumie masz mocno zbudowany system usprawiedliwiania jego picia - nie robi awantur, więc to nie alkoholik, pije głownie piwo, więc to nie alkoholik, mówi, że nie jest alkoholikiem, więc to nie alkoholik....
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2013-02-26, 13:35   

Capricorn napisał/a:
Natomiast nie możesz dopuścić do tego, żeby to poczucie żalu i krzywdy, które w sobie nosisz, zdominowało Twoje życie.


Zgadza sie , niech nienawisc nie kieruje Twoim zyciem :idea:


Capricorn napisał/a:
Ja jestem radykał, ja się nie bawię w żadne przebaczanie, osoby ewidentnie toksyczne skreśliłam raz na zawsze, nie mają dostępu ani do mojej psychiki, ani tez do mnie czysto fizycznie. Skreślone, i nie ma, i zyjemy dalej, oni sobie, ja sobie. I tak jest dobrze. I to najwięcej, co można było zrobić dla siebie wzajemnie.


Mam identycznie :-P jednak sa sytuacje, gdzie nie da rady skreslic tej toksycznej osoby :-( i nad tym mocno ubolewam, u mnie ta osoba jest tesciowa , ktora co jakis czas podtruwa mnie i nasza rodzina, robie co moge aby odserparowac sie od niej, ale dupa , zawsze sie miesza i dzwoni do swojego syneczka ( mego meza) :roll:

Wiec mysle ze w przypadku Zafiry takze bedzie to ciezkie do zrealizowania, poniewaz tatus jest w rodzinie i mama brobi go , uspraweidliwia itd
_________________

 
 
lilias 

Pomogła: 25 razy
Dołączyła: 15 Sie 2012
Posty: 1013
Wysłany: 2013-02-26, 14:45   

Capricorn napisał/a:
...Z jednej strony piszesz o swoich traumach z dzieciństwa, a z drugiej, co zapamięta Twoje dziecko? Ten tatuś przynoszący piwo do szpitala, gdzie miał czuwać przy dziecku, mocno mną wstrząsnął, w sumie masz mocno zbudowany system usprawiedliwiania jego picia - nie robi awantur, więc to nie alkoholik, pije głownie piwo, więc to nie alkoholik, mówi, że nie jest alkoholikiem, więc to nie alkoholik....


mną to też wstrząsnęło :roll:
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2013-02-26, 15:47   

Poli napisał/a:

Mam identycznie :-P jednak sa sytuacje, gdzie nie da rady skreslic tej toksycznej osoby :-( i nad tym mocno ubolewam, u mnie ta osoba jest tesciowa , ktora co jakis czas podtruwa mnie i nasza rodzina, robie co moge aby odserparowac sie od niej, ale dupa , zawsze sie miesza i dzwoni do swojego syneczka ( mego meza) :roll:

Wiec mysle ze w przypadku Zafiry takze bedzie to ciezkie do zrealizowania, poniewaz tatus jest w rodzinie i mama brobi go , uspraweidliwia itd



Z wyznań Zafiry wynika jednoznacznie, że matka "zdradziła ją" jeszcze we wczesnym dzieciństwie - zamiast zapewnić dziecku niezbędne bezpieczeństwo fizyczne i emocjonalne, opowiedziała się po stronie partnera, i, całkowicie skupiona na budowie całego systemu chroniącego jego picie, ignorowała potrzeby dzieci. W jej życiu nie dokonał się żaden przełom, nadal cała jej energia pompowana jest w pijącego partnera - warto więc postawić sobie pytanie, co dorosłej i samodzielnej Zafirze mają dać kontakty z matką? Zafira pewnie chciałaby przekonać matkę, że jest współuzależniona, i wymaga terapii, ale - jeśli się dobrze wczytać - matce pasuje taki układ. Tymczasem Zafira niepotrzebnie spala się próbując naprawiać relacje matki, i tak naprawdę traci energię, która mogłaby wykorzystać na uzdrowienie swojego związku.
Tymczasem, tak naprawdę, matce Zafira nie pomoże. Za to ma obowiązek skupienia się na potrzebach emocjonalnych swojego syna, bo to on jest zagrożony i bezbronny.
Z matką mocno ograniczyłabym kontakty, i nie angażowałabym się w kolejne dramaty życiowe z udziałem matki i ojca. Ich wybór. A Zafira nie może być ich rodzicem.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Zafira 
schorowana niegdyś

Dołączyła: 28 Gru 2012
Posty: 72
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-27, 22:02   

Dziewczyny, to nie tak że tłumaczę mojego męża.Ja się strasznie wkurzam i nie godzę się na to,żeby on pił piwo.Natomiast faktycznie jest on typem spokojnego człowieka, pracuje, pracy nie zaniedbuje...faktycznie przy moim ojcu jest on aniołem,ale nie to żebym go usprawiedliwiała, tylko to nic nie daje jeśli się z nim kłócę, on twierdzi że przesadzam itd..Ciężko jest wychowywać dorosłego chłopa i nie mogę odpowiadać za jego czyny.
A co do mojej rodziny to właśnie tak jest, jak napisałyście,właśnie tak to odczuwam,że mama mnie zdradziła, wybrała ojca i jego chlanie, latanie za nim, zamiast skupić się na emocjach dzieci..tych emocji i cichego wołania moja mama zawsze nie zauważała, bo zawsze ojciec był na pierwszym miejscu.Tłumaczyła go na 1000 sposobów i zawsze on był w centrum wszystkich spraw,a ja byłam największym kozłem ofiarnym tej rodziny i do dziś jestem...jestem jak ich wyrzut sumienia, bo nigdy nie godzę się na te wszystkie paranoje, mam postawę waleczną i zaprzeczającą te wszystkie bzdury, które oni wyprawiają dookoła jednej zakały.Ojciec dla mnie nigdy nie jest zbyt miły, mojej siostrze potrafi się przymilić i ją urabiać, manipulować nią, ona się daje,ale ja nie, dlatego nie stara się nawet czegoś naprawiać.Czuję,że on też mnie nienawidzi i mama pewnie poniekąd też, za to,że nie potrafię być taka jak oni, nie potrafię widzieć jego poczynań w tak różowych i komicznych barwach, jak oni.Mama by się dała za niego pociąć, nawet gdyby na jej oczach był w łóżku z inną, to ona i tak by powiedziała,że to nie jest prawda,że to jest fatamorgana. Kiedyś jak pił to nie wracał bardzo długo do domu, moja babcia-a ojca mama wiedziała co jest powodem,ale milczała.Wreszcie się wygadała po jakimś czasie i powiedziała,że on chodzi do jakiejś baby, wskazała miejsce jej zamieszkania.Moja mama poszła tam z moją siostrą i z babcią,a on był u niej w domu i żarł kolację, był pijany.To był jeden z najpiękniejszych dni mojego dzieciństwa, mama wróciła do domu z siostrą, siostra mi wszystko opowiedziała.Zaczęłyśmy pakować jego rzeczy, jak ja się wtedy cieszyłam,że wreszcie się to wszystko skończy, wreszcie będę mogła spokojnie się uczyć, bo nawet tego nie mogłam jak pił i darł gębę.A uczyłam się zawsze bardzo dobrze, moja wychowawczyni w liceum powiedziała mojej mamie,żeby nie przychodziła na zebrania, bo nie ma takiej potrzeby.Maturę miałam najlepszą w szkole, pomimo trudów zawsze lubiłam się uczyć i byłam bardzo ambitna,ale nie kujon.Z racji,że przez swoje picie ojciec miał mieszkanie socjalne, to wywieźliśmy mu wszystkie graty właśnie tam.Niestety długo to wszystko nie trwało, bo moja mama po niedługim czasie poszła do niego razem z nim mieszkać...normalnie ręce opadają.Przez to też nie mam do niej aż takiego szacunku, jak powinnam mieć, bo do cholery...wszystkiemu zaprzeczała, zawsze mu wybaczała.A on później mógł na mnie wyzywać, mógł postępować jak pan i władca,a ja miałam być cicho jak mysz pod miotłą.Nienawidzę ich za to wszystko, ale mamę kocham..chociaż nie wiem czy ta miłość z nienawiścią nie jest pół na pół.Wstyd mi za te uczucia,ale mam straszny żal, potworne poczucie krzywdy, nie mogę zrozumieć jak może być pijak ważniejszy od dziecka?...
Dziewczyny, co do tych mechanizmów, to nie są mi one obce, to wszystko przestudiowałam wzdłuż i wszerz, nawet pomagałam mojej siostrze pisać pracę licencjacką na temat alkoholizmu.Wiem doskonale,że alkoholizm, to nie tylko ten żul co pije i leje rodzinę,ale też ten spokojny i cichy, który pije piwka w domku.
Copricorn, nie angażuję się w dramaty związane z piciem mojego ojca, to mnie dopada jak jakaś klątwa, nie mogę uciec od tego.Dodatkowo utrudnia mi wszystko fakt,że poniekąd z nimi pracuję, łączy nasz firma rodzinna..moja siostra ich do tego wszystkiego wciągnęła, a wcześniej działałyśmy sobie z siostrą i było dobrze.Siostra jednak jest bardzo silnie związana, wręcz obsesyjnie z moja mamą, wszystkie weekendy z nią i z ojcem spędza, nie mają wraz ze szwagrem zbyt wielu znajomych, tylko stale siedzą w wolny weekend z moją mama i z ojcem,z nimi na wakacje jeżdżą, wszystko z nimi, nawet razem mieszkają niekiedy, jak siostra potrzebuje opieki do dzieci.
Coprocorn-ja nigdzie nie napisałam tego,że nie jest alkoholikiem i nie zaprzeczam, w życiu jestem bardzo otwarta.Nic nie jest w stanie mnie zdziwić, ja tylko utrzymuję,że mój mąż przy moim ojcu to jest pikuś,absolutnie nie tłumaczę jego picia piwka.
 
 
bronka 
Supergirls don t cry

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Lip 2009
Posty: 6426
Wysłany: 2013-02-28, 14:57   

Zafira napisał/a:
tylko to nic nie daje jeśli się z nim kłócę, on twierdzi że przesadzam itd..Ciężko jest wychowywać dorosłego chłopa i nie mogę odpowiadać za jego czyny.

więc nie miej żalu do matki, że:
Zafira napisał/a:
mama mnie zdradziła, wybrała ojca i jego chlanie, latanie za nim, zamiast skupić się na emocjach dzieci..tych emocji i cichego wołania moja mama zawsze nie zauważała

bo robisz dokładnie to samo.
I być może jej mąż przy jej ojcu to był:
Zafira napisał/a:
pikuś

i dlatego nie reagowała, bo starała się nie widzieć prawdy.

Pamiętaj, ze nikt tutaj nie chce Cie zdołować. Tylko trudno jest rozmawiać przez Internet. Być może nie Twój jeszcze czas, żeby to zrozumieć. Takie zrozumienie przychodzi z czasem.
 
 
Zafira 
schorowana niegdyś

Dołączyła: 28 Gru 2012
Posty: 72
Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-28, 16:45   

Mojej mamy ojciec, a mój dziadek świętej pamięci, to była jedna z najukochańszych mi osób w życiu, to był cudowny człowiek i moja mama nie miała czegoś takiego w domu,jak ja.Dziadek zmarł jak miałam 8 lat, był dla mnie wszystkim, zajmował się nami, dał mi dużo miłości i ciepła.
I tak jak napisałam, ja rozumiem te wszystkie mechanizmy.
Nie robię tego samego co moja mama, bo nigdy nie pozwoliłabym na to,żeby mój mąż zachowywał się tak przy dziecku jak mój ojciec-agresywnie i destruktywnie.Moja mama żyje życiem mojego ojca,a ja tak nie robię, mam swoje życie, odrębne, swoje pasje i nie skupiam się tylko na moim mężu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,4 sekundy. Zapytań do SQL: 8