wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
hyclowski przemysł
Autor Wiadomość
Bellis_perennis 
stokrotka polna


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 121
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-02, 13:35   hyclowski przemysł

Jak odkryli dziennikarze Newsweeka duża część schronisk dla bezdomnych psów w Polsce to w rzeczywistości obozy śmierci. Tygodnik dość łatwo dotarł do dowodów na mordowanie zwierzaków. Bezdomne psy to w Polsce cała gałąź biznesu.

Ten "hyclowski przemysł" ma różne oblicza: od stłoczonych za drutem półdzikich watah do ledwie przysypanych ziemią w przydrożnym rowie dziesiątek sztuk padliny. Im więcej, tym lepiej, bo płaci się od sztuki. Gmina ma odłowić bezdomne zwierzęta i zapewnić im opiekę. Najprostszy sposób zapewnienia opieki polega na tym, że płaci się komuś, kto sprawi, że odłowiony pies raz na zawsze zniknie z terenu gminy. Co się dzieje dalej?

Korabiewice. Schronisko prowadzone do niedawna przez fundację Magdy Sz. to 16 hektarów w malowniczej okolicy, 70 km od Warszawy. Żyje tu dziś prawie czterysta psów i kilkanaście innych zwierząt. Wciąż trwa usuwanie śladów horroru. Jedna z wolontariuszek, Joanna Karpijewicz, opisuje ten horror: - Zwierzęta tonące w zamarzających fekaliach. I my, wolontariuszki. Roznoszące jedzenie, bo pracownicy jeszcze się tym nie zdążyli zająć, chociaż już południe. Wpychające gołe ręce między psy walczące na śmierć i życie o dostęp do miski. Wyciągające nieszczęśnika, konającego gdzieś w kącie rozpadającej się budy. Pędzące na złamanie karku do weterynarza z suczką, która ledwie czołgała się do miski z powodu krwawiącego guza wielkości śliwki. Błagające o wydanie zwierzęcia do nowego domu. I zawsze, niezmiennie słyszące od pracowników, że niczego nie można bez zgody właścicielki.

- A zabijanie? Jak to się odbywało?
Odpowiada inna wolontariuszka: - O tym mogą powiedzieć tylko byli pracownicy fundacji Magdy Sz. I ona sama. Doły pełne martwych psów znaleźliśmy tuż za ogrodzeniem. A w nich dziesiątki sztuk świeżej jeszcze padliny i mnóstwo bielejących już kości.
W Korabiewicach bilans Inspekcji Weterynaryjnej nie dopinał się od lat, psów wciąż brakowało. Jednego roku kilkunastu, innego kilkudziesięciu, a w rekordowym 2008 - aż 459.

Ale w schronisku Magdy Sz. wcale nie bito rekordów, jeśli chodzi o liczbę brakujących psów. W wielu placówkach ginęły setki sztuk rocznie. Według Inspekcji Weterynaryjnej w latach 2006-2009 najwięcej psów zniknęło ze schronisk w Białogardzie (832), Nowym Dworze koło Lubartowa (618), Łodzi (582) i aż 1069 w zamkniętym w 2008 roku schronisku w Wołominie.

hxxp://spoleczenstwo.newsweek.pl/w-najnowszym--newsweeku---hyclowski-przemysl,103692,1,1.html]W najnowszym „Newsweeku”: Hyclowski przemysł
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-02, 13:43   

Korabiewice zmienily sie dzieki Vivie na maxa,uwielbiam to miejsce,laduje akumulatory gdy tam jestem,buzia mi sie cieszy ;-) ,niestety to kropla w morzu,wiekszosc schronisk to mordownie.Dlatego kazdy wyciagniety z takich miejsc pies(czy czasem inne zwierze) to uratowane zycie.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Bellis_perennis 
stokrotka polna


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2010
Posty: 121
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-04, 17:53   

Ukazał się cały artykuł.

"Część schronisk dla bezdomnych psów to w rzeczywistości obozy śmierci. Dowody na to zebrać nietrudno. Trudniej w Polsce ukarać kogoś za zarabianie na mordowaniu zwierzaków.

Bezdomne psy to w Polsce cała gałąź biznesu. Dokładniej "hyclowskiego przemysłu", jak mówi Tadeusz Wypych z fundacji Argos. Ten "hyclowski przemysł" ma różne oblicza: od stłoczonych za drutem półdzikich watah do ledwie przysypanych ziemią w przydrożnym rowie dziesiątek sztuk padliny. Można tak albo tak, ale im więcej, tym lepiej, bo płaci się od sztuki.
Ustawę o ochronie zwierząt Sejm nowelizuje regularnie, ostatni raz zrobił to w zeszłym roku, ale ogólne zasady pozostają bez zmian. Gmina ma odłowić bezdomne zwierzęta i zapewnić im opiekę. Najprostszy sposób zapewnienia opieki polega na tym, że płaci się komuś, kto sprawi, że odłowiony pies raz na zawsze zniknie z terenu gminy. Płaci się najczęściej jednorazowo - od tysiąca do dwóch tysięcy złotych.

1.
Siedemdziesiąt organizacji zajmujących się pomocą bezdomnym psom opublikowało kilka tygodni temu list otwarty, w którym żądają likwidacji - jak to nazywają - "polskiego obozu śmierci" dla psów. Ten "obóz", zbudowany w odludnym terenie, z dala od ludzkich oczu, to schronisko dla psów w Wojtyszkach koło Sieradza. Prawie pięć tysięcy psów, oprócz nich koty, ptaki, konie, a nawet kilka jaków.

Schronisko w Wojtyszkach to prywatny interes. Właściciel, Longin Siemiński, przyjmuje gości chętnie. Oprowadza, pokazuje kolejne zagrody. Każda 20 na 30 metrów. I w każdej około stu psów. Wzdłuż jednego boku zagrody drewniana wiata do ochrony przed wiatrem i deszczem. Szczęścia w tych zagrodach raczej nie ma, ale śmierci nigdzie nie widać.

Siemiński chętnie rzuca liczbami, które pokazują skalę przedsięwzięcia: - Stu pracowników, dziesięciu weterynarzy, 80 ton węgla rocznie, 90 ton psich odchodów miesięcznie i dziennie 4 tony mięsa. Fabryka.
- Fabryka -kiwa głową Tadeusz Wypych. -Mało fabryka, prawdziwy przemysł.

Biuro Wypycha nie zajmuje się ratowaniem pojedynczych zwierząt, próbuje doprowadzić do zmiany całego systemu, który żyje z bezdomności psów. -Wystarczy spojrzeć na listę organizacji dobroczynnych zajmujących się psami czy kotami. Są ich setki -mówi Wypych. -A to znaczy, że nie brakuje w Polsce na to pieniędzy.

Wypych wątpi, by w Wojtyszkach zabijano zwierzęta dla zysku. Jeśli już zostać przy terminologii z listu otwartego prozwierzęcych organizacji, to schronisko Siemińskiego jest bardziej obozem koncentracyjnym niż obozem śmierci.
Siemiński tłumaczy: -Czy mnie się opłaca zlikwidować psa, żeby coś zarobić? Nie opłaca się. Jako do niedawna jedyny w Polsce pobieram od gmin za każdego psa stawkę nie jednorazową, ale dobową -w skali miesiąca to 180 zł.
Przedsiębiorca twierdzi, że dobowa stawka to jego autorski pomysł. Jest z niego dumny. Mówi: -Gdyby wszystkie schroniska rozliczały się w ten sposób, to nie byłoby psich obozów śmierci. Bo one istnieją. Tyle że nie w Wojtyszkach.



2.
Adres, który podaje Siemiński, to konkurencja. Schronisko w Zgierzu prowadzone przez fundację Medor Elżbiety Andrzejewskiej. W ubiegłym roku oba schroniska pokłóciły się o 117 psów z Aleksandrowa Łódzkiego. Z punktu widzenia Siemińskiego te 117 psów to ponad 21 tys. zł miesięcznie. Dla schronisk, które przyjmują od gmin opłatę jednorazową, to nawet 234 tys. zł. Burmistrz Aleksandrowa chciał przenieść swoje gminne psy z Wojtyszek do Zgierza. Siemiński się na to nie zgadzał. -W Zgierzu je zabiją. Jak tylko zainkasują pieniądze z gminy, to zabiją -przekonywał. Pojechał ze swoimi ludźmi do Zgierza, z łopatami. Pod płotem schroniska fundacji Medor wykopali dwa martwe psy. Oba były zaczipowane -z podskórną elektroniczną metryką, jaką wszczepia się psom odłowionym i odstawionym do schroniska. Na podstawie czipów nietrudno było ustalić, że pochodziły ze schroniska Andrzejewskiej. A tam nikt nie potrafił wytłumaczyć, jak trafiły do ziemi.

Tadeusz Wypych zna Elżbietę Andrzejewską. Nie wierzy, że mogłaby z premedytacją dla pieniędzy zabijać psy. Radzi szukać psich morderców za pomocą raportów ze schronisk sporządzanych raz do roku przez Inspekcję Weterynaryjną. Raporty podają, ile psów przebywa w schronisku, ile przyjęto i ile z różnych przyczyn (adopcja, śmierć, uśpienie, ucieczka) z ewidencji skreślono. Zgodnie z przepisami każdy zdechły pies musi być ujęty w ewidencji, a padlina odebrana i zarejestrowana przez firmę utylizacyjną. Jeśli bilans się nie zgadza i psów brakuje, tłumaczy Wypych, jest to dowód na istnienie szarej strefy nierejestrowanych zgonów -ślad działania tych, którzy zarabiają na zabijaniu bezdomnych psów. Można też próbować iść tropem skandali, które wybuchały wokół konkretnych schronisk -bo jeśli gdzieś psy były głodne, chore i męczone, to zapewne były także zabijane.

3.
Skandal ostatni, z roku ubiegłego -Korabiewice. Schronisko prowadzone przez fundację Magdy Sz. Placówkę przejęła inna fundacja -Viva, a sprawą maltretowania psów zajęła się prokuratura.
Schronisko w Korabiewicach to 16 hektarów w malowniczej okolicy, 70 km od Warszawy. Żyje tu prawie czterysta psów i kilkanaście innych zwierząt. Wokół boksów z czworonogami krzątają się młodzi ludzie, wolontariusze fundacji Viva. Wciąż trwają porządki, usuwanie śladów horroru.

Jedna z wolontariuszek, Joanna Karpijewicz, opisuje ten horror: -Zwierzęta tonące w zamarzających fekaliach. I my, wolontariuszki. Roznoszące jedzenie, bo pracownicy jeszcze się tym nie zdążyli zająć, chociaż już południe. Wpychające gołe ręce między psy walczące na śmierć i życie o dostęp do miski. Wyciągające nieszczęśnika, konającego gdzieś w kącie rozpadającej się budy. Pędzące na złamanie karku do weterynarza z suczką, która ledwie czołgała się do miski z powodu krwawiącego guza wielkości śliwki. Błagające o wydanie zwierzęcia do nowego domu. I zawsze, niezmiennie słyszące od pracowników, że niczego nie można bez zgody właścicielki.

-A zabijanie? Jak to się odbywało?
Odpowiada inna wolontariuszka: -O tym mogą powiedzieć tylko byli pracownicy fundacji Magdy Sz. I ona sama. Doły pełne martwych psów znaleźliśmy tuż za ogrodzeniem. A w nich dziesiątki sztuk świeżej jeszcze padliny i mnóstwo bielejących już kości.

W Korabiewicach bilans Inspekcji Weterynaryjnej nie dopinał się od lat, psów wciąż brakowało. Jednego roku kilkunastu, innego kilkudziesięciu, a w rekordowym 2008 -aż 459.
Ale w schronisku Magdy Sz. wcale nie bito rekordów, jeśli chodzi o liczbę brakujących psów. W wielu placówkach ginęły setki sztuk rocznie. Według Inspekcji Weterynaryjnej w latach 2006-2009 najwięcej psów zniknęło ze schronisk w Białogardzie (832), Nowym Dworze koło Lubartowa (618), Łodzi (582) i aż 1069 w zamkniętym w 2008 roku schronisku w Wołominie.

-Sprawę Wołomina badał dwa lata temu wynajęty przez kilka organizacji obrońców zwierząt prywatny detektyw -wspomina jedna z aktywistek. -Facet trafił przy tej okazji na wietnamskie psie rzeźnie i dziwaczny eksport dziesiątek psów do Niemiec. Nie dokończył pracy. Znaleziono go z rozbitą głową, martwego.

W 2011 roku sytuacją w polskich schroniskach zajęła się Najwyższa Izba Kontroli. Stwierdziła, że nielegalne zabijanie psów może być też tuszowane przez fałszowanie dokumentacji. Sytuacja, kiedy psów w ewidencji schronisk po prostu brakuje, to bowiem skrajność. Manipulacja danymi jest znacznie subtelniejsza. NIK raportuje, że 30 proc. kontrolowanych schronisk prowadziło dokumentację nierzetelnie. Efekt? Nie da się ustalić faktycznej liczby psów, które się przez te placówki przewinęły, ani też określić, co się z nimi stało później.

I tak: w Wieluniu bałagan w dokumentacji nie pozwalał na pełne identyfikowanie zwierząt, ustalenie rzeczywistego stanu psów w schronisku i faktycznej liczby zgonów. W Bytomiu mimo 53 kontroli przeprowadzonych w ciągu trzech lat przez służby weterynaryjne i miejskie nie zdołano ustalić przyczyn wysokiego wskaźnika śmiertelności zwierząt (48,1 proc.) i podejrzanie masowych ucieczek ze schroniska (ponad 200 zwierząt). W schronisku dla zwierząt w Małoszycach dokumentacja -według przedsiębiorcy prowadzącego schronisko -została omyłkowo spalona podczas prowadzonego w placówce remontu. O Korabiewicach inspektorzy NIK napisali: 'Do rejestru nie wpisywano wszystkich psów, których przyjęcie potwierdzono osobom dostarczającym je do schroniska. Z analizy danych zawartych w rejestrze wynika, że w latach 2008-2011 do schroniska przyjęto 930 psów, podczas gdy według informacji z 15 gmin w tym okresie z ich terenu dostarczono do Korabiewic 1753 psy'.
Fundacja Argos wyliczyła, że w ciągu czterech lat firmy wykonujące zlecenia gmin mazowieckich zarobiły na likwidacji psów 1,6 mln zł.

4.
Dlaczego psy trafiają w ręce ludzi, którzy gotowi są je zabić dla zysku?
Schronisk samorządowych -gminnych, powiatowych czy miejskich -jest mało, zaledwie kilka w całej Polsce. Między innymi dlatego, że to spora inwestycja: koszt założenia porządnego schroniska z zakupem ziemi i całą konieczną infrastrukturą to od pół miliona do nawet miliona złotych. A przecież jeszcze trzeba to utrzymać. No i każda afera staje się od razu kłopotem politycznym -grozi przegranymi wyborami samorządowymi. Po co się w to ładować? Tym bardziej że ustawa o ochronie zwierząt nie wymaga od samorządów, by budowały własne schroniska. Mają jedynie niesprecyzowany obowiązek wyłapywania i zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom. Gminy wolą więc zlecać tę opiekę podmiotom zewnętrznym.

Tadeusz Wypych: -W ten sposób schroniska dla bezdomnych zwierząt w Polsce stają się -wbrew nazwie -zakładami likwidacji zwierząt, należącymi do branży gospodarki odpadami.
Pod pozorem zapewniania opieki wyciąga się z budżetów gmin setki tysięcy złotych na wyłapanie psów, o których często wiadomo z góry, że będą w schronisku skazane na śmierć. Gminy płacą bowiem za pozbycie się zwierzęcia, a nie za opiekę nad nim. I to płacą często byle komu. Według NIK 44 proc. gmin nie określiło wymagań, jakie powinien spełniać przedsiębiorca prowadzący schronisko, a ponad jedna trzecia zlecała odławianie bezdomnych zwierząt przypadkowym firmom albo nawet prywatnym osobom. Bywa, że psy trafiają nie do schronisk, ale do przytulisk albo tzw. hoteli. Ta zmiana nazwy ma znaczenie, bo pozwala na działalność poza kontrolą Inspekcji Weterynaryjnej, czyli w praktyce poza jakąkolwiek kontrolą.

Często psy morduje się, nim w ogóle trafią do schroniska. Tak jest najtaniej. Na przykład w Skierniewicach radni uchwalili regulamin utrzymania czystości na terenie miasta, zgodnie z którym każdy pies pozostający bez opieki w miejscu publicznym jest zwierzęciem nadmiernie agresywnym i jako taki może zostać uśpiony. Na podstawie tego zapisu w ostatnich dwóch latach uśpiono 400 zwierząt, 98 proc. wyłapanych. W podkieleckiej gminie Maków radni ogłosili w zeszłym roku podobną regułę: 'W celu ograniczenia populacji zwierząt domowych, a w szczególności bezdomnych psów i kotów, przewiduje się prowadzenie doraźnego uśmiercania tych zwierząt w uzasadnionych przypadkach'.

5.
Jednak takie rozwiązania są mimo wszystko rzadkością, bo zabijanie oznacza ryzyko konfliktu z miłośnikami zwierząt. Na to lokalni politycy nie mają ochoty. Częściej gminy wolą nie wiedzieć, co się stanie z psem, który zniknie z ich terenu.
-Ze statystyk wynika, że większość przyjmowanych do schronisk psów oddawana jest do adopcji, ale te dane są zasadniczo niesprawdzalne -mówi Tadeusz Wypych. -Adopcje, imprezy, zbiórki, apele prasowe zapewniają akceptację społeczną dla schronisk oraz koją serca publiczności. Dzięki skutecznemu piarowi psi morderca może stać się w oczach społeczeństwa szlachetnym opiekunem bezdomnych zwierząt. Efektem jest napływ darowizn i kolejnych zleceń z gmin.

Tego, co rzeczywiście dzieje się z psami, które schroniska zadeklarowały jako oddane do adopcji, nikt w Polsce nie bada. Tylko raz, kilka lat temu, podczas procesu karnego w sprawie nadużyć oraz maltretowania zwierząt w schronisku w Krzyczkach, prokurator sprawdził dalsze losy adoptowanych psów. Okazało się, że w 90 proc. przypadków żadnych adopcji nie było. Zmyślone były imiona, nazwiska, numery dokumentów tożsamości nowych właścicieli czworonogów, z sufitu były brane ich adresy. Wpisywano nawet nieistniejące ulice rzeczywiście istniejących miejscowości.

6.
Tadeusz Wypych mówi, że przed laty, gdy schronisko w Wojtyszkach dopiero ruszało, rzeczywiście zniknęło tam aż 4 tysiące psów. Jednak jest pewien, że teraz coś takiego nie mogłoby się powtórzyć. -Siemiński musi się pilnować, bo prowadzi największe schronisko w Europie, jest na widoku i dobrze zarabia na płaconej mu przez gminy stawce dobowej. A jak nie ma psa, to nie ma zysku.
W latach 2005-2010 gminy zapłaciły Longinowi Siemińskiemu 17 mln złotych. To suma, która starczyłaby na budowę kilkunastu schronisk, w których zwierzęta byłyby trzymane w bardziej humanitarnych warunkach. Tyle że na razie nikomu nie opłaca się tych schronisk zbudować.

źródło:
hxxp://spoleczenstwo.newsweek.pl/schroniska---seryjni-mordercy-psow,103656,1,1.html]Schroniska - Seryjni mordercy psów?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,23 sekundy. Zapytań do SQL: 13