wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
"Gówniany interes" frag.z"Zjadanie zwierząt&q
Autor Wiadomość
krzysztof

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 259
Wysłany: 2013-07-28, 06:33   "Gówniany interes" frag.z"Zjadanie zwierząt&q

cześć :-o

Foer: Gówniany interes
hxxp://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/stany-zjednoczone/20130512/foer-gowniany-interes
Cytat:
Zwierzęta hodowane na terenie USA produkują 130 razy więcej odchodów (39 ton na sekundę) niż wszyscy mieszkańcy tego kraju razem wzięci.

Z przeprowadzonych w USA kampanii prawnych przeciwko przemysłowej hodowli trzody chlewnej najskuteczniejsze okazały się te, które skupiały się zanieczyszczeniach. (To właśnie to mają na myśli ci, którzy mówią o wpływie ferm przemysłowych na środowisko). Sprawa jest stosunkowo prosta: chodzi o wielkie ilości gówna. Jest go tak dużo, że nie wiadomo, co z nim zrobić. W efekcie trafia do rzek, jezior i oceanów, niszczy ekosystemy, zanieczyszcza powietrze, wodę i glebę, co ma dramatyczne konsekwencje dla ludzkiego zdrowia.

Każdego roku z hodowli świń wywozi się około 3,5 tys. ton gnoju, z kurzej fermy 3 tys., a z tuczarni bydła 150 tys.. W jednym z raportów sporządzonych przez instytucję kontrolną General Accounting Office (GAO) czytamy: „Jeden zakład generuje więcej odchodów niż niektóre amerykańskie miasta”[ii]. Zwierzęta hodowane na terenie USA produkują 130 razy więcej odchodów (39 ton na sekundę) niż wszyscy mieszkańcy tego kraju razem wzięci[iii]. Gnój zanieczyszcza środowisko 160 razy bardziej niż ścieki miejskie[iv]. Mimo to na fermach nie ma infrastruktury umożliwiającej radzenie sobie z tym problemem. To jasne, że nie ma toalet, ale nie ma też rur kanalizacyjnych ani nikogo, kto zajmowałby się wygarnianiem odchodów z zagród czy hangarów. Brakuje również przepisów dotyczących utylizacji odchodów zwierząt hodowlanych. (Według GAO żadna z komisji nadzorczych nie jest w stanie zebrać rzetelnych danych, gdyż do tej pory nawet nie ustalono, ile legalnie działających ferm znajduje się na terenie USA[v]). Co więc dzieje się z gnojem? Przyjrzyjmy się polityce, jaką przyjął największy amerykański producent wieprzowiny, Smithfield.

Smithfield co roku zabija więcej świń niż liczą populacje mieszkańców Nowego Jorku, Los Angeles, Chicago, Phoenix, San Antonio, San Diego, Dallas, San José, Filadelfii, Detroit, Jacksonville, Indianapolis, San Francisco, Columbus, Austin, Fort Worth i Memphis. To ponad 31 milionów zwierząt[vi]. Według obliczeń rządowej agencji EPA jedna świnia produkuje rocznie dwa do czterech razy więcej odchodów niż człowiek[vii]. Czyli na jednego Amerykanina przypada 127 kilogramów gnoju[viii]. Zwierzęta należące do Smithfield wydalają tyle, co wszyscy mieszkańcy stanu Kalifornia i Teksas razem wzięci.

Wyobraźmy sobie, że nie ma oczyszczalni ścieków, kanalizacji i całej tej infrastruktury, do której się przyzwyczailiśmy. Wszyscy obywatele Teksasu taplaliby się w gnoju. By zrozumieć, jakie konsekwencje niesie ze sobą zanieczyszczenie środowiska tak ogromną ilością odchodów, trzeba najpierw się dowiedzieć, co właściwie zawierają. Jeff Tietz w swoim przerażającym artykule Boss Hog dla magazynu „Rolling Stone” wymienił niebezpieczne substancje występujące w odchodach świń hodowanych na mięso. Na liście znalazły się: amoniak, metan, siarkowodór, tlenek węgla, cyjanki, fosfor, azotany i metale ciężkie. Dodatkowo w gnoju gnieżdżą się patogeny powodujące różne choroby, w tym salmonellozę, kryptosporydiozę, zapalenie opon mózgowych i giardiozę[ix]. (Dzieci dorastające w pobliżu zakładów hodowli świń chorują na astmę dwa razy częściej od ich rówieśników wychowywanych w innym środowisku[x]). Nie chodzi tylko o gnój, ale o wszystko, co przedostaje się do otoczenia przez szczeliny w podłodze: martwe prosięta, łożyska i błony płodowe, wymioty, krew, mocz, strzykawki po antybiotykach, puste buteleczki po środkach na odrobaczanie, włosy, ropa, a nawet części ciała.

Przemysł usiłuje nam wmówić, że ziemia może chłonąć te toksyny bez konsekwencji dla naszego zdrowia[xi]. To bzdura. Zanieczyszczenia przenikają do wód podziemnych i powierzchniowych, trujące gazy, takie jak amoniak czy siarkowodór, przedostają się do atmosfery. Kiedy gnojowniki – wielkości boiska futbolowego – się przepełniają, Smithfield rozlewa ścieki na polach. Albo po prostu rozpyla je w powietrzu. Powstają wówczas ohydne gejzery, wokół których zbiera się śmierdząca mgła. Ludzie mieszkający w pobliżu zakładów chowu przemysłowego skarżą się na chroniczne krwawienia z nosa, bóle uszu, biegunki i pieczenie w płucach. Nawet jeśli obywatele próbują się jednoczyć przeciwko praktykom stosowanym na fermach, wpływowi przedstawiciele przemysłu robią wszystko, by zniweczyć ich plany.

Zyski Smithfield są imponujące – firma w 2007 roku zarobiła 12 miliardów dolarów. Minimalizacja kosztów produkcji doprowadziła jednak do zanieczyszczenia środowiska odchodami, co z kolei spowodowało pogorszenie stanu zdrowia ludzi mieszkających w okolicy oraz zmniejszenie wartości gruntów. Gdyby Smithfield nie oszczędzało w ten sposób, produkcja taniego mięsa byłaby niemożliwa, a to oznaczałoby dla firmy bankructwo.

Wróćmy do istoty sprawy. Gnój sam w sobie nie jest wcale zły. Przez wiele lat rolnicy nawozili nim pola, na których pasły się zwierzęta. Ich mięsem żywili się ludzie, a nawóz znów trafiał na pola i tak w kółko. Gnój stał się problemem, gdy Amerykanie postanowili jeść więcej mięsa i płacić za nie mniej. By zrealizować swój zamiar, należało odejść od modelu proponowanego przez Paula Willisa i pogodzić się z istnieniem firm takich jak Smithfield. Hodowla przestała być domeną rolników – oddano ją w ręce korporacji dążących do maksymalnej redukcji kosztów. Konsumenci pozwolili firmom gromadzić mnóstwo zwierząt na niewielkiej przestrzeni. Dlatego rolnicy nie mogą już samodzielnie uprawiać roślin na paszę, muszą ją importować. Poza tym pola uprawne i tak nie są w stanie wchłonąć całego tego gnoju. Tylko w trzech zakładach w Karolinie Północnej powstaje więcej azotanów (ważny składnik nawozów) niż potrzeba do nawożenia pól na terenie całego stanu[xii].

Co więc dzieje się z tak ogromną ilością szkodliwego gówna? Upłynnione odchody pompuje się do wielkich zbiorników. Takie gnojowniki zajmują zwykle powierzchnię około 1 tys. m2 (to tyle co największe kasyno w Las Vegas) i są głębokie na mniej więcej 10 metrów[xiii]. Budowa takich gnojowych jezior to powszechna, legalna praktyka. Wokół jednego zakładu powstaje nawet do stu zbiorników[xiv].

Wpadnięcie do takiego gnojownika oznacza śmierć[xv]. Podobnie jak śmiercią mogłoby się skończyć wejście do chlewni, gdyby nie było w niej wentylacji. Tietz pisze:
[i]Pewien pracownik z Michigan zasłabł oszołomiony smrodem i wpadł do zbiornika. Jego 15-letni bratanek ruszył mu na ratunek. Nie przeżył. Za chłopakiem skoczył kuzyn. Nie przeżył. Starszy brat pracownika zanurkował, by ratować ich wszystkich i również nie przeżył. Ostatni skoczył ojciec. Wszyscy utonęli w świńskim gównie[xvi].


Korporacjom takim jak Smithfield bardziej opłaca się płacić kary za zanieczyszczanie środowiska niż zmienić sposób hodowli. Zwłaszcza że zmiany mogłyby doprowadzić firmę do bankructwa.

Przedsiębiorstwa doskonale wiedzą, jak postępować, by omijać nieliczne regulacje prawne ograniczające działania przemysłu[xvii]. Na rok przed wybudowaniem największego na świecie zakładu-rzeźni w Bladen County w Karolinie Północnej władze stanu zniosły prawo hrabstw do regulacji działalności ferm przemysłowych. Można sobie wmawiać, że to przypadek, ale za zmianą przepisów stał senator Wendell Murphy, który dziś należy do zarządu Smithfield. Wcześniej natomiast był prezesem i menedżerem firmy Murphy Family Farms kupionej przez Smithfield w 2000 roku.

Parę lat po wprowadzeniu nowych przepisów, w 1995 roku, Smithfield wylało 80 milionów litrów ścieków do wód New River w Karolinie Północnej, powodując tym samym największą katastrofę ekologiczną tego rodzaju[xviii]. Zniszczenia były dwa razy większe niż w przypadku słynnego wycieku ropy z tankowca Exxon Valdez, który miał miejsce sześć lat wcześniej[xix]. Ściekami wylanymi wówczas przez Smithfield można było napełnić 250 basenów olimpijskich. Według raportu opublikowanego w 1997 roku przez organizację ekologiczną Sierra Club (RapSheet on Animal Factories) Smithfield złamało przepisy ustawy o ochronie wody (Clean Water Act) ponad siedem tysięcy razy. Wynika z tego, że korporacja postępowała wbrew prawu 20 razy dziennie. Firmę oskarżono o zanieczyszczenie ściekami rzeki Pagan wpadającej do zatoki Chesapeake oraz o przekłamania w raportach i zacieranie śladów nielegalnej działalności. Pojedynczy przypadek pogwałcenia zasad zawsze może się zdarzyć. 10 też. Ale siedem tysięcy już nie. Na Smithfield nałożono karę w wysokości 12,6 miliona dolarów[xx]. Wydaje się, że to sporo. To faktycznie najwyższa grzywna za zanieczyszczanie środowiska w historii USA. Ale to żadne pieniądze dla firmy, która zarabia 12,6 miliona dolarów w 10 godzin[xxi]. Były menedżer Smithfield Joseph Luter zarobił tyle na opcjach na giełdzie w 2001 roku.

Co na to kosumenci? Oburzamy się, gdy dojdzie do wielkich szkód. Potem korporacje mówią: „sorry”, a my dalej zajadamy produkowane przez nie mięso. Smithfield nie tylko przetrwało sądową batalię, ale wręcz na niej skorzystało. Kiedy doszło do wycieku na rzece Pagan, Smithfield zajmowało siódme miejsce wśród największych producentów wieprzowiny w USA. Dwa lata później podskoczyło na drugie miejsce. Od tamtej pory firma wciąż rośnie w siłę. Dziś co czwarta zarżnięta świnia w kraju należy do Smithfield[xxii]. Robiąc codzienne zakupy, wspieramy wszystkie ohydne praktyki stosowane przez tę i wiele innych korporacji.

Według statystyk opracowanych przez EPA już 70 tys. km rzek (dla porównania obwód ziemi to ok. 40 tys. km) na terenie 22 stanów jest zanieczyszczonych odchodami zwierząt hodowlanych. W związku z tym w ciągu trzech lat doszło do całkowitego wyginięcia ryb w aż 200 zbiornikach wodnych[xxiii]. 13 milionów ryb zostało zatrutych gównem. Ich zwłokami można by wyłożyć wybrzeże Pacyfiku od Seattle aż po granicę z Meksykiem[xxiv].

Ludzie mieszkający w pobliżu ferm rzako bywają zamożni czy wpływowi. Przemysł traktuje ich jak śmieci. Oddychają powietrzem przesyconym zapachem gnoju. Od tego się nie umiera (z reguły). Ale chroniczne bóle głowy, gardła, przewlekły kaszel i katar czy biegunki albo inne dolegliwości, takie jak nadciśnienie, depresja, ciągłe uczucie zmęczenia, to codzienność. Można też zapaść na jakąś chorobę psychiczną[xxv]. W raporcie opracowanym przez senat stanu Kalifornia czytamy: „Badania wykazały, że gnojowniki emitują szkodliwe substancje i toksyny, które mogą powodować osłabienie układu odpornościowego, negatywnie wpływać na nastrój, a nawet przyczyniać się do problemów neurologicznych”[xxvi].

Są podstawy, by podejrzewać, że przebywanie w pobliżu chlewni ma wpływ na zwiększenie podatności na zakażenia gronkowcem złocistym typu MRSA (opornym na metycylinę)[xxvii]. Bakteria ta powoduje powstawanie „czerwonych, potwornie bolesnych wrzodów osiągających wielkość spodków od filiżanek”. W 2005 roku w USA więcej ludzi (18 tys.) zmarło w wyniku zakażeń gronkowcem MRSA niż z powodu AIDS. Dziennikarz magazynu „The New York Times” Nicholas Kristof, który sam dorastał w okolicach zakładu hodowli świń, twierdzi, że pewnemu lekarzowi z Indiany udało się udowodnić istnienie zależności pomiędzy działalnością ferm a zwiększonym ryzykiem zakażenia MRSA, nie zdążył jednak opublikować wyników swoich badań, gdyż wcześniej umarł na chorobę spowodowaną komplikacjami po zakażeniu gronkowcem. Do dziś nie wiemy, czy takie powiązanie faktycznie istnieje, jednak zdaniem Kristofa „musimy zastanowić się, czy jako naród faktycznie chcemy dalej wspierać przemysł, który wprawdzie produkuje tanie mięso, ale jednocześnie niszczy nasze zdrowie. Na razie właśnie to robimy”.

Te problemy zdrowotne powoli rozprzestrzeniają się po całej Ameryce. Amerykańskie Stowarzyszenie Publicznej Służby Zdrowia, czyli największa na świecie organizacja zrzeszająca pracowników służby zdrowia, nawoływała do nałożenia moratorium na zakłady chowu przemysłowego[xxviii]. Pew Commission przez dwa lata opłacała najlepszych światowych ekspertów, którzy badali sytuację na fermach[xxix]. W trosce o dobro zwierząt i o zdrowie ludzi organizacja zaapelowała do korporacji o zaprzestanie stosowania niektórych praktyk, które nazwała „nieludzkimi”.

Ale to od naszych wyborów żywieniowych zależy, jaką politykę przyjmie przemysł. Nie zareagowaliśmy na te prośby i ostrzeżenia. Nie próbujemy zbojkotować korporacji, nie próbujemy działać. Sprawiliśmy, że Smithfield i jego odpowiedniki obrosły w bogactwo. Mogą inwestować setki milionów dolarów w rozwój okrutnych technologii i światową ekspansję. Smithfield weszło już na rynek belgijski, chiński, francuski, niemiecki, włoski, meksykański, polski, portugalski, rumuński, hiszpański, holenderski i angielski[xxx]. Wartość akcji Josepha Lutera III podskoczyła ostatnio do 138 milionów dolarów[xxxi].
przełożyła Dominika Dymińska
Przypisy:
USDA, Economic Research Service, Manure Use for Fertilizer and Energy: Report to Congress, czerwiec 2009, hxxp://1.usa.gov/YVGX5z/.
[ii] U.S. Government Accountability Office, Concentrated Animal Feeding Operations: EPA Needs More Information and a Clearly Defined Strategy to Protect Air and Water Quality from Pollutants of Concern, 2008, hxxp://1.usa.gov/c0d9jW.
[iii] Departament Rolnictwa odwołuje się do raportu sporządzonego przez mniejszość w senackiej Komisji ds. Rolnictwa, Żywienia i Leśnictwa na prośbę senatora Toma Harkina, który szacuje, że zwierzęta hodowlane w USA produkują 1,37 miliarda ton odchodów rocznie. Podzielenie tej liczby przez liczbę sekund w roku daje 39 ton na sekundę. Zob. też Pew Commission on Industrial Farm Animal Production, Environment, hxxp://bit.ly/Zztxkc.
[iv] Stwierdził to John P. Chastain, inżynier z uniwersytetu w Minnesocie. Swoje szacunki oparł na danych z agencji ochrony środowiska Illinois Environmental Protection z 1991 roku.
[v] U.S. Government Accountability Office, Concentrated Animal Feeding Operations, dz. cyt.
[vi] Smithfield, 2008 Annual Report, s. 15, hxxp://bit.ly/WDK3RC.
[vii] U.S. Environmental Protection Agency, Animal Waste Disposal Issues, 22 maja 2009, hxxp://1.usa.gov/ZDcWK9.
[viii] Zgodnie z szacunkami Davida Pimentela, opartymi na danych Departamentu Rolnictwa z 2004 roku, każda świnia produkuje 1,2 kilograma odchodów rocznie. Wszystkie świnie ze Smithfield wyprodukowały więc w 2008 roku jakieś 38,1 milionów ton odchodów. Skoro populacja USA liczy jakieś 299 mln ludzi, oznacza to, że na jednego Amerykanina przypada 127,5 kilograma gnoju. Zob. D. Pimentel i in., Reducing Energy Inputs in the US Food System, „Human Ecology” 2008, t. 36, nr 4.
[ix] Jeff Tietz, Boss Hog, „Rolling Stone”, 8 sierpnia 2008.
[x] Francis Thicke, CAFOs crate toxic waste byproducts, Ottumwa.com, marzec 2009, hxxp://bit.ly/16lFmO7.
[xi] Jennifer Lee, Neighbors of Vast Hog Farms Say Foul Air Endangers Their Health, „New York Times”, 11 maja 2003; Jeff Tietz, Boss Hog, dz. cyt.
[xii] Jeff Tietz, Boss Hog, dz. cyt.
[xiii] Tamże. Porównanie z kasynami wymyśliłem sam. Kasyna Luxor i Venetian mają po 1 tys. m2 powierzchni.
[xiv] Tamże.
[xv] Francis Thicke, CAFOs crate toxic waste byproducts, dz. cyt.
[xvi] Jeff Tietz, Boss Hog, dz. cyt.
[xvii] Rob Schofield, A Corporation Running Amok, NC Policy Watch, 26 kwietnia 2008, hxxp://bit.ly/10CykUD.
[xviii] U.S. Environmental Protection Agency, Animal Waste Disposal Issues, dz. cyt.
[xix] Tamże.
[xx] Sierra Club, The RapSheet on Animal Factories, sierpień 2002; Ellen Nakashima, Court Fines Smithfield $12.6 Million, „Washington Post”, 9 sierpnia 1997.
[xxi] Kalkulacje oparte na bilansie przychodów, według którego firma zarobiła 12,5 mld dolarów w 2009 roku. Zob. Smithfield Foods Reports Fourth Quarter and Full Year Results, PR Newswire, 16 czerwca 2009, hxxp://bit.ly/10CzM9q.
[xxii] Jeff Tietz, Boss Hog, dz. cyt.
[xxiii] Merritt Frey i in., Spills and Kills: Manure Pollution and America’s Livestock Feedlots, Clean Water Network, Izaak Walton League of America and Natural Resources Defense Council, sierpień 2000, s. 1.
[xxiv] Przy założeniu, że ryba ma około 6 cali długości.
[xxv] Humane Society of the United States, An HSUS Report: The Impact of Industrial Animal Agriculture on Rural Communities, hxxp://bit.ly/XCL6j6.
[xxvi] Confined Animal Facilities in California, California State Senate, listopad 2004, hxxp://bit.ly/WDLH5z.
[xxvii] Nicholas Kristof, Our Pigs, Our Food, Our Health, „New York Times”, 11 marca 2009.
[xxviii] American Public Health Association, Policy Statement Database: Precautionary Moratorium on New Concentrated Animal Feed Operations, 18 listopada 2003, hxxp://bit.ly/H79f46.
[xxix] Pew Charitable Trusts i in., Putting Meat on the Table, dz. cyt., s. 84.
[xxx] D. Carvajal, S. Castle, A U.S. Hog Giant Transforms Eastern Europe, „New York Times”, 5 maja 2009.
[xxxi] Joseph W. Luter III, Forbes.com, hxxp://onforb.es/13Pc0YE.

Pozycja miażdży argumentami.
Jonathan Safran Foer,,Zjadanie zwierząt, ,Przekład: Dominika Dymińska,Posłowie:Dariusz Gzyra

hxxp://www.krytykapolityczna.pl/wydawnictwo/zjadanie-zwierzat

Cytat:
Opis
Zjadanie zwierząt sprawiło, że zmieniłam sposób, w jaki jem.
Dałam tę książkę wszystkim, których kocham.
Natalie Portman

Jeśli znajdą się osoby, których nie przekona sugestywny sposób, w jaki Foer opisuje okropieństwa przemysłowej hodowli zwierząt, to znaczy, że są nieczułe albo głuche na głos rozsądku. Albo i jedno, i drugie.
J.M. Coetzee

Gdy Jonathanowi Safranowi Foerowi urodził się syn, chciał się dowiedzieć, jak powinien go karmić i czym naprawdę jest mięso. Skąd pochodzi? Jak się je produkuje? Jak traktowane są zwierzęta i czy to ważne? Jak zjadanie zwierząt wpływa na gospodarkę, społeczeństwo i środowisko? Wyniki tego śledztwa sprawiły, że stanął twarzą w twarz z rzeczywistością, której jako obywatel nie mógł zignorować, a jako pisarz nie mógł przemilczeć.
Książka przetłumaczona na 37 języków!
Ponad milion sprzedanych egzemplarzy!
>> czytaj fragment w Dzienniku Opinii
Najlepsi dziennikarze i aktywiści praw zwierząt – a także Jezus, Gandhi, Pitagoras, Arystoteles, John Locke i Immanuel Kant – zmagali się z pytaniem o to, czy zabijanie zwierząt na mięso jest etyczne. Dzięki tej niezwykle dociekliwej książce Foer dołącza do nich. Zjadanie zwierząt nie nawołuje jednak do przejścia na wegetarianizm. Ta książka to apel o świadomość i odpowiedzialność.
„Los Angeles Times”
Zjadanie zwierząt jest wyjątkowe, ponieważ wegetarianin Foer pozwala farmerom i aktywistom mówić we własnym imieniu. Do zjadaczy mięsa odnosi się z dużą empatią, a jego poczucie humoru słodzi gorzką rzeczywistość.
„The Oprah Magazine”
Foer przekonuje, że ludzi określają ich wyrzeczenia. Wegetarianizm wymaga rezygnacji z przyjemności prawdziwych i niezastępowalnych niczym innym. Autor ma na tyle dużo odwagi, że nie wstydzi się wymagać tego poświęcenia od swoich czytelników.
„The New Yorker”
To, że za każdym razem, gdy jem befsztyk, zastanawiam się nad tym, czy nie jestem hipokrytą, to wielki sukces autora. W książce pisze: „Musimy odnaleźć miejsce na mięso w debacie publicznej, tak samo jak znaleźliśmy je na naszych talerzach”. Po lekturze trudno się z nim nie zgodzić.
„San Francisco Chronicle”
Jonathan Safran Foer (1977) – jeden z najciekawszych współczesnych pisarzy amerykańskich, autor kilku bestsellerów. Na podstawie jego powieści Wszystko jest iluminacją (2008) Liev Schreiber nakręcił w film, w którym główną rolę zagrał Elijah Wood. W 2011 roku zekranizowano jego kolejną książkę Strasznie głośno, niesamowicie blisko.


:->
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 13