wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
wege out
Autor Wiadomość
nika 


Pomogła: 27 razy
Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 508
Skąd: Kielce
Wysłany: 2009-12-29, 17:42   

orenda, a co z zupą?
 
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-12-29, 17:47   

orenda napisał/a:
renka, u nas w przedszkolu Liwia jest jedynym dzieckiem, co nie je mięsa. Pani w te 3 dni, kiedy inni mają kotlety robi dla niej takie gotowce sojowe, jajko sadzone lub jakiś placuszek. Przynosiłam przepisy, ale stwierdziła, że dla jednego dziecka to jej się nie opłaca. Spoko. Ja jestem zadowolona z takiego rozwiązania, może u Was też się tak uda dogadać.


Ronja w tym przedszkolu, do ktorego chodzi tez jest jedynym dzieckiem na diecie wege i nie ma zadnego problemu z przygotowywaniem posilkow dla niej. Dostaje fajnie skomponowane posilki, ma najbardziej kolorowy i apetyczny talerz.
Ale zeby moje dziecko dowozic do tego przedszkola szczegolnie w zimie to musze sie nastac w korkach prawie godzine, gdy normalnie trase pokonujemy w kwadrans.
To duzo, biorac pod uwage to, ze Ronce czasami zdarza sie rano zwymiotowac w autobusie - byc moze jakies formy choroby lokomocyjnej przejawia, albo sfera emocjonalna wchodzi w gre. To dyskomfort dla nas obu jakby nie bylo.
Nie mam tez mozliwosci wynajecia mieszkania w okolicy, zeby jeszcze dodatkowo znalezc prace w poblizu, bo takie rozwiazanie tez rozpatrywalam (poza tym dopiero teraz zaczelam doceniac fakt mieszkania z rodzicami, gdy moje dziewczyny ostatnie 2 miesiace ciagle przechorowywaly - kurwicy bym dostala, gdyby miala byc sama z chorymi dziecmi przez taki okres czasu).


Mowa jest o innym przedszkolu (nie ma tam kuchni jako takiej - jest catering), ja wiem jakie mam alternatywy, ale tematu juz nie kontynuuje, bo to ja w konsekwencji podejme wszelakie decyzje.
Moze to dla niektorych wydac sie szokiem, ale mysl, ze moje dzieci moga jesc chocby zupe na miesie w przedszkolu nie spedza mi jakos szczegolnie snu z powiek .
Przynajmniej na dzien dzisiejszy.
Moze do wiosny cos sie pozmienia wraz z moim nastawieniem do zycia.

[ Dodano: 2009-12-29, 17:52 ]
nika napisał/a:
orenda, a co z zupą?


W przedszkolu, do ktorego chodzi Ronka ona zup nie jada. Ja daje ja tylko na 5 godz. - przywoze po sniadaniu, ktore je w domu, zostaje na II daniu, a zupa jest podawana wraz z podwieczorkiem, wiec na nia sie nie lapie.

Wroclaw jest duzym miastem i tak naprawde poszukiwanie przedszkola przyjaznego diecie wege, ktore nie byloby na drugim krancu miasta, okazalo sie wcale nie latwym zadaniem, co mnie osobiscie zdziwilo.
Tak wiec wieksze miasto cale nie oznacza latwiejszego zycia w tym zakresie.
Mysle, ze w mniejszych miastach sa nawet wieksze ulgi odnosnie tego, mimo iz wegetarianizm moze byc mniej znanym "wytworem"..
Dziewczyny z Wro, ktore swego czasu udzielaly sie na forum, tez nie mialy tak latwo, udawalo sie im znalezc przedszkola, ktore czesciowo respektowaly diete wege czy donoszenie posilkow przez rodzicow, ale problem najczesciej stanowily zupy wlasnie.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
Judyt 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 90
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2009-12-29, 23:06   

Renka, zagalopowałam się, przepraszam. Nie chciałam Cię urazić, tak naprawdę to nie patrzę na ludzi w ten sposób. Sory.
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-12-30, 00:17   

renka napisał/a:
wole nie pisac na tym forum, zeby nie byc zjedzona, szczegolnie przez wegefaszystow/wegefaszystki
wiesz, to zależy od sytuacji, w której się człowiek znajdzie. Ja mam ogromne zapędy w stronę skrajności, radykalizmu i jeszcze niedawno się zarzekałam, że albo weganin albo spędzę życie jak Violetta Villas z 17 kotami a tu mi życie zweryfikowało :-D Oceniać jest łatwo...
renka, jesteś wielka i tak. Radzisz sobie świetnie i nie znikaj pliiiiis
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
malina 

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2819
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-12-30, 10:38   

Czasy gdy chcialam nawracac innych juz mi minely.Nie wtracam sie w zycie innych i oczekuje tego samego.
A teraz z innej strony - co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?
Ostatnio zmieniony przez malina 2009-12-30, 10:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2009-12-30, 10:41   

malina napisał/a:
co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?
zawsze się nad tym zastanawiam, na razie nie musiałam wybierać.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2009-12-30, 11:33   

malina napisał/a:
co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?

Ja akurat nie miałabym wątpliwości i - o ile nie byłoby alternatywy - podałabym. Ale mam podobnie, jak renka:
renka napisał/a:
Naprawde sa dla mnie inne cenne wartosci niz sam wegetarianizm/weganizm
 
 
karmelowa_mumi 

Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 12 Sie 2009
Posty: 2305
Skąd: Poznań
Wysłany: 2009-12-30, 11:40   

malina napisał/a:
A teraz z innej strony - co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?
ja nie miałabym dylematu - podałabym
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://wegedzieciak.pl]

ALL YOU NEED IS LOVE.... AND CHOCOLATE
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-12-30, 11:55   

Judyt napisał/a:
Renka, zagalopowałam się, przepraszam. Nie chciałam Cię urazić, tak naprawdę to nie patrzę na ludzi w ten sposób. Sory.


Nie przesadzajmy, ja sie nie czuje urazona ;-)
Mnie tylko zycie nauczylo, ze nie ma wylacznie "biale" lub "czarne" i to, co kiedys mnie sie wydawalo takie bardzo wazne, stanowilo podwaliny mojego zycia (czyli ideologiczny wegetarianizm z etapami ostrego radykalizmu) przez rozne wydarzenia w moim zyciu jakos usunelo sie nieco w cien.

Poza tym mam powazny kryzys zimowy i wyjatkowo bardzo mi teskno do pracy, do ludzi :->
Kocham swoje dzieci, ale nie jestem typem czlowieka, ktory moze dlugie lata spedzic na "siedzeniu" w domu i wykonywaniu glownie obowiazkow domowych.
Jak mantre powtarzam, ze moze wraz z nadejsciem wiosny cos sie zmieni.

[ Dodano: 2009-12-30, 12:20 ]
excelencja napisał/a:
i w ogóle nie słyszałam nawet o pomyśle, żeby zmuszać dziecko do jedzenia zwierząt...
,


Wroce jeszcze do tego.
Niektore dzieci maja silna potrzebe identyfikacji z grupa, co przejawia sie m.in. checia jadania tego, co inne dzieci. Ronka wykazuje tendencje do tego, choc czasami mam wrazenie, ze w jakis sposob czuje opor przed jasnym powiedzeniem mi tego.
Wczoraj poruszylam ten temat, bo dawno o tym nie rozmawialysmy i ona powiedziala cos w stylu, ze w tym przedszkolu to jej tak bardzo nie przeszkadza, ze je cos innego niz reszta dzieci (jej trafila sie akurat taka grupa, ze nie ma zadnego dziecka z problemami dietowymi), ale ze w nowym przedszkolu by chciala jesc to co inne dzieci.
A ma swiadomosc tego, czym jest mieso, bo juz niejednokrotnie to wykazala (poza tym ja swego czasu mocno je uswiadamialam odnosnie tego). A jednak na dzien dzisiejszy nie przeszkadzaloby jej to, ze zjadla by np, miesnego kotleta z innymi dziecmi (ja takiego scenariusza i tak nie dopuszczalam, bo myslalam o zupach na miesie/kosciach i ewentualnie jakichs polmiesnych daniach, jakby nie dalo rady oddzielic miesa od calosci, albo podac czegos zastepczego).
Tak wiec pytanie: co w takiej sytuacji mialo by byc przymusem?
Dac szanse dziecku sprobowac tego, co jedza inne dzieci, czy jednak w sposob ofensywny przeprowadzac zmasowane akcje uswiadamiajace?

Dodam tylko, ze Ronka jest dzieckiem stojacym nieco na uboczu w wiekszej grupie (bardzo chetnie uczestniczy w zabawach grupowych) i ma opory przed wyjsciem z inicjatywa chocby zabawowa w stosunku do innych dzieci (bardzo czesto bawi sie sama, podczas, gdy inne dzieci juz na tym etapie lacza sie w grupy). To jeszcze naturalne zachowania w tym wieku, ale dla mnie wazne jest, zeby trzymac reke na pulsie i sluchac przede wszystkim sygnalow od niej naplywajacych, zeby Ronka w zaden sposob nie czula sie wyalienowana wsrod grupy rowiesniczej.

Ja wiec odnosnie tego wyboru dylematow zadnych bym nie miala.

P.S. Nie wiem zupelnie jak to z Fiona bedzie, bo na dzien dzisjeszy moje mlodsze dziecie to wymuszajacy worek roznych sprzecznosci. Ale jak tak patrze na nia, to widze, ze na tym etapie zachowania, w ktorym obecnie sie znajduje i z takim charakterem to nie mialaby oporow przed silowym zabraniem chocby kotleta z talerza innego dziecka, gdyby sama czegos w tym stylu nie dostala na wlasnym.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
Kamm 

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 18 Paź 2007
Posty: 1737
Wysłany: 2009-12-30, 13:26   

biechna napisał/a:
malina napisał/a:
co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?

Ja akurat nie miałabym wątpliwości i - o ile nie byłoby alternatywy - podałabym. Ale mam podobnie, jak renka:
renka napisał/a:
Naprawde sa dla mnie inne cenne wartosci niz sam wegetarianizm/weganizm


Dokladnie , ja rowniez nie mialabym wątpliwosci , czy chodziloby to o dziecko ( chociaz nie posiadam ) siebie , męza .. itd.
Jestem juz wege ponad 11lat w tym vegan kilka dobrych i czasy radykalizmu , nawracania innych zdecydowanie mam juz za sobą , szczegolnie ostatnie lata bylo sporą rewolucją , u mnie choroba wiele zweryfikowala i poprzestawiala pewne wartosci . Naprawde uwazam ze mam o wiele wazniejsze problemy na glowie niz konflikty wege nie wege :-> Myslę ze kazdego ksztaltują inne doswiadczenia , mi np wiele dalo to jak z vegan przeszlam niedawno na wege i na wlasnej skorze odczulam dogryzki i dezaprobate męza z tego powodu , od tej pory nachalny wegetarianizm czy weganim zaczely mi przeszkadzac :-> Na szczęscie mamy to juz za sobą , malz musial się odnalesc w tej sytuacji i tez spuscic troszke cisnienia , bo co innego sobie teoretyzowac a co innego naprawde tak funkcjonowac . Chociaz przyznam ze na początku bylo ostro , wymagal np ode mnie mycia zębow po kazdym nie vegan posilku bo inaczej nie bylo by buzi itd :mryellow:

Renia ja akurat doskonale Cię rozumiem i nie widzę nic dziwnego w tym ze rozwazasz taką opcję ;-)
_________________
hxxp://picasaweb.google.com/acmme.bizuteria.autorska/ Moja biżuteria !
 
 
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-12-30, 14:23   

biechna napisał/a:
malina napisał/a:
co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?

Ja akurat nie miałabym wątpliwości i - o ile nie byłoby alternatywy - podałabym. Ale mam podobnie, jak renka:
renka napisał/a:
Naprawde sa dla mnie inne cenne wartosci niz sam wegetarianizm/weganizm


Mam dokłdnie tak samo :-)
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2009-12-30, 21:44   

malina napisał/a:
Czasy gdy chcialam nawracac innych juz mi minely.Nie wtracam sie w zycie innych i oczekuje tego samego.
A teraz z innej strony - co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?


własnymi zębami i pazurami rozszarpałabym krowę, jeśli miałoby to pomóc mojemu dziecku :D
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
bajka 

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1694
Skąd: Poznań
Wysłany: 2010-01-01, 22:25   

Jako mama, już nie wege dzieciaka- Gabi od prawie 2 lat je mięso...niejedzenie,niepodawanie go zaczęła traktować jako karę i w przedszkolu czuła się gorsza, bo ie jadła tego co inne dzieci, widzę, że faktycznie lepiej jej z tym, że je to samo co rówieśnicy, ma frajdę jadąc np. na ognisko z pieczeniem kiełbasek, uwielbia jeść to co gotuje jej ukochany dziadziuś ( a gotuje różne mięsne potrawy)...Na pewno też ja mam łatwiej nie biegając z obiadkami do przedszkola, nie gotując dzień wcześniej... i powiem Wam(ja to dopiero pewnie zjechana zostanę przez radykalnych wege/vegan...ale mam to w sumie gdzieś), że gdy będę miała kiedyś drugie dziecko to od początku będzie mogło próbować wszystkiego...pewnie sama nie podam mięsa, ale nie będę protestować gdy dziadkowie, może tata dziecka itp będzie podawał...Wkładałam dużo serca, energii w Gabrysi wege dietę a wyszło tak, że w sumie jakby przeciwko niej to było, a za plecami i tak dziadkowie ją podkarmiali...Ja zrobiłam się bardzo tolerancyjna, moim mężem i ojcem dziecka był wegetarianin, spotykałam się z wege facetami i wychodziły różne niefajne rzeczy z nich...teraz jestem z cudownym człowiekiem jedzącym wszystko(mięso je w małych ilościach, kilka lat nie jadł w ogóle bo nie lubił, nie czuł potrzeby)i nie ma dla mnie znaczenia co kto je, ważne jakim jest człowiekiem. Podobnie z dzieckiem...
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxps://www.suwaczki.com/]
 
 
babaaga 
ex agapawel:)


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 607
Skąd: Isle of Man
Wysłany: 2010-01-02, 00:01   

ja w sumie też się zrobiłam bardziej tolerancyjna,niż kiedyś...ale nie do końca was czaję,szczerze mówiąc. przechodziłam przez wszystkie podobne problemy kiedyś i one są do pokonania, jeśli się tylko tego chce-mam dzieci, które nie jedzą i nie chcą jeść mięsa. czy to nie jest kwestia tak naprawdę waszego przekonania i tego,ze dla was to jest ok?jedzenie mięsa? ja rozumiem,że z miłości do dziecka się różne rzeczy robi,ale..może po wielu latach bycia wege może niektórym łatwiej zapomnieć, skąd mięso się bierze i jak powstaje.
i czy jest to powód, by kogoś nazywać wegefaszystą? kogoś, wcale nie uważa,że życie zwierząt jest mniej warte niż ludzkie? rozumiem,że starsze dzieci same decydują, czy chcą jeść mięso, czy nie. ale w przypadku małych dzieci ważna jest po prostu konsekwencja. to ona daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa. wiele dzieci będzie próbowała testować wytrzymałość rodziców w różny sposób..zakazany owoc kusi,a dzieci nie do końca jeszcze czają o co chodzi ze śmiercią itp.ale ulegać im z tego powodu?
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/858327.png" border=0>

<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/424712.png" border=0>
 
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2010-01-02, 11:16   

Alispo napisał/a:
bodi napisał/a:

Jedyna moja na to recepta: "nienawidź grzechu, kochaj grzesznika" ;) .

Właśnie..to chyba trochę 2 sprawy..mozemy nie tolerować jedzenia miesa,ale tolerować daną osobę,ba,nawet ją kochać,też chyba tak to widzę..można się zamknąc w symbolicznej eko-wiosce itp.ale co to zmieni?Myśle,że trzeba życ wsrod ludzi,i pozytywnie ich zarazac swoim spojrzeniem na swiat,a jak sie nie da to sie nie da,nie na wszystko mamy wplyw.
dokładnie tak czuję :)

ale szczerze mówiąc wegefaszyzm mnie odrzuca, to trochę krecia robota :/ nie lubię akcji "my jesteśmy lepsi bo nie jemy mięsa"
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-02, 11:17   

babaaga napisał/a:

i czy jest to powód, by kogoś nazywać wegefaszystą? kogoś, wcale nie uważa,że życie zwierząt jest mniej warte niż ludzkie?

Właśnie..a tolerancja to co innego niż poparcie..wychodzi na to,że sporo osób nie widzi tu nic złego we wspieraniu zabijania.Tak jakby ten wegetarianizm był wazny tylko dla nas,a to co robi reszta juz nas nie obchodzilo.To zrozumiale oczywiscie, jesli ktos jest vege z powodow innych niz etyczne.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2010-01-02, 11:19   

excelencja napisał/a:
malina napisał/a:
Czasy gdy chcialam nawracac innych juz mi minely.Nie wtracam sie w zycie innych i oczekuje tego samego.
A teraz z innej strony - co byscie zrobili w sytuacji gdy dziecko na cos choruje i preparat odzwierzecy moze by pomogl i zlagodzil ojawy?


własnymi zębami i pazurami rozszarpałabym krowę, jeśli miałoby to pomóc mojemu dziecku :D
ja również.
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-02, 14:21   

babaaga napisał/a:

i czy jest to powód, by kogoś nazywać wegefaszystą? kogoś, wcale nie uważa,że życie zwierząt jest mniej warte niż ludzkie?


To pozostaje do scislejszego zdefiniowania.
Wegefaszysta to nie ten, ktory uwaza, ze zycie zwierzat jest mniej warte niz ludzkie, ale ten, ktory uwaza sie za lepszego, wlasnie z tego wzgledu, ze nie jada produktow odzwierzecych i unika uzywania ich w zyciu codziennym (to jego priorytet zyciowy), co potrafi wykazywac w rozny demonstracyjny wrecz sposb, poza tym zamyka sie glownie w wege swiatku nie wykazujac zbytniej tolerancji dla ludzi o innych postawach/wyborach zyciowych.

[ Dodano: 2010-01-02, 14:33 ]
babaaga napisał/a:
mam dzieci, które nie jedzą i nie chcą jeść mięsa.

(...)

rozumiem,że starsze dzieci same decydują, czy chcą jeść mięso, czy nie. ale w przypadku małych dzieci ważna jest po prostu konsekwencja. to ona daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa. wiele dzieci będzie próbowała testować wytrzymałość rodziców w różny sposób..zakazany owoc kusi,a dzieci nie do końca jeszcze czają o co chodzi ze śmiercią itp.ale ulegać im z tego powodu?.


No tak, ale co w przypadku, gdy jednak kilkulatek chce jesc to co inne dzieci - tak jak to chocby pisala bajka o Gabi?
Moze Twoje dzieci nie mialy potrzeby utozsamiania sie z grupa rowiesnicza chocby przez jadanie tego samego co reszta. Ale sa dzieci, ktore wykazuja tego typu potrzeby.
I tu konsekwencja wg mnie nie zadziala - mozna tlumaczyc, tluumaczyc etc., ale wiem, ze czasami tlumaczenia przynosza odwrotny skutek. Bo co ma byc w tym momencie dzialaniem konsekwentym? Odizolowanie dziecka od tego grona rowiesniczego, gdy ono pomimo tlumaczen, wciaz ono chce jadac to co inne dzieci chocby wlasnie z tego wzgledu, ze na tym poziomie swiadomosci nie kojarzy w sposob jednoznaczy pojmowania "smierci", "cierpienia", a na swiat patrzy przez pryzmat zachowan rowiesniczych?

Znam pare, ktora od malego uswiadamiala swoim dzieciom "skad bierze sie mieso" w bardzo dosadny sposob, a mianowicie puszczajac juz od malego filmy z rzezni czy inne hardkorowe. To jest wg mnie wyrzadzanie dziecku olbrzymiej krzywdy, gdy w jego dzieciecy swiat zbyt doslownie wprowadza sie tak mocna tematyke. Chyba wieksza, niz np. pozwolenie dziecku zjesc mieso zaproponowane chocby przez dziadka.
To moje osobiste zdanie.


Ja rozwazam jak na razie posilki miesne w przedszkolu z wygody i ze zmeczenia zyciowego, w ktorym obecnie sie znajduje.
Ronka bowiem w sposob niescisly jeszcze konkretyzuje potrzeby w tej sferze, choc zauwazam, ze w jej przypadku grupa rowiesnizca staje sie coraz bardziej istotniejsza.

Ale co w przypadku rodzicow, ktorych juz kilkuletnie dzieci jasno sa w stanie okreslic co jest dla nich wazne w danym czasie?
Gdzie jest granica pomiedzy poszanowaniem wyborow dziecka i daniem mu szansy sprobowania czegos, z czym sie nie zgadzamy, ale co tak naprawde nie wyrzadzi mu bezposrednio jakiejs szkody czy to fizycznej czy psychicznej (pomijajac zaglebianie sie w aspekty zdrowotne w stylu czym tak naprawde mieso jest, bo podobnie to mozna odniesc do warzyw czy innych produktow roslinnych niewiadomego pochodzenia - chodzi tu m.in. o toksyny zawarte w nich),a miedzy przymusem zwiazanym z naszym swiadomym wyborem diety wegetarianskiej/weganskiej?

Nigdy nie pomyslalabym nawet, ze takie rozwazania bede kiedykolwiek podejmowac.

Dla mnie sprawa jest jasna - ja wybralam wegetarianizm i sie dobrze z tym czuje.
Nie zamierzam rezygnowac z niego.

Ale nie mam pewnosci, co do wyborow podejmowanych przeze mnie wzgledem dzieci. Co jest sluszne, co moze je w jakis sposob zbyt ograniczac spolecznie? Czy za kilka lat one beda zadowolone z moich wyborow wzgledem nich, czy podziekuja mi za konsekwencje w miare mozliwosci, czy tez beda mi dziekowac za to, ze dalam im mozliwosc sporobowania roznych rzeczy? A moze czy tak czy siak beda ogolnie niezadowolone ze wszystkiego, co bedzie zwiazane z moja osoba i z moimi dzialaniami, ze stylem zycia? :->


Mozna snuc przerozne dywagacje na ten temat, ale po co?
kazdy zadziala po swojemu, w zgodzie z wlasnym sumieniem.
Ja na pewno bede starac sie wsluchiwac w przerozne potrzeby moich dzieci i tak ukladac zycie swoje i ich, zeby zapewnic im maxymalne poczucie bezpieczenstwa i wygody w spolecznosci, w ktorej zyja, nawet kosztem rezygnacji ze swoich wczesniejszych idealow, jezeli nie beda one szly w zgodzie z ich potrzebami, ktore to oczywiscie nie beda stanowily zadnego zagrozenia dla ich zycia.
Nie chcialabym, zeby moje dziecko w jakikolwiek sposob czulo sie wyalienowane z grupy rowiesniczej z powodow, na ktore oczywiscie mozna wplynac.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
agus 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 11 Cze 2007
Posty: 1050
Skąd: Biała Podl./So'ton
Wysłany: 2010-01-02, 15:26   

Alispo napisał/a:
a tolerancja to co innego niż poparcie..wychodzi na to,że sporo osób nie widzi tu nic złego we wspieraniu zabijania.Tak jakby ten wegetarianizm był wazny tylko dla nas,a to co robi reszta juz nas nie obchodzilo.
Więc jak można wyrazić to, że tolerujemy a nie popieramy? Czy to nie jest tylko pułapka słowna?

Musimy akceptować to, że większość ludzi mięso je, bo póki co tak niestety jest, i o ile sami chcielibyśmy, by nasz wegetarianizm był tolerowany a my nie zmuszani do jedzenia mięsa, o tyle musimy się z tym pogodzić. Każdy z nas wg własnych możliwości zmienia świat na wege wokół siebie, niektórzy robią to nawet z większym rozmachem poprzez różne akcje, programy tv, książki, własne firmy, gospodarstwa itd i chwała im za to i oby jak najwięcej.

Osobiście jednak razi mnie ocenianie ludzi przez pryzmat (nie)jedzenia mięsa, choć przeszłam przez fazę, kiedy było to dla mnie bardzo ważne. W miarę upływu lat zrozumiałam, ze nie tędy droga do współczucia i żadna zatwardziałość w stosunku do innych nie przysłuży się sprawie wegetarianizmu tak, jak mogłaby życzliwość. Oczywiście, są typy, z którymi nie da się inaczej, np. atakujące i ośmieszające, wtedy lecą czasem iskry. :->

Jak Ada była młodsza, bardzo mnie bolała myśl, że pewnego dnia będzie miała okazję spróbować mięsa i - o zgrozo! - może to zrobić, ale również zmieniłam swój stosunek do tej sprawy. Ona ma świadomość, czym jest bycie wege, rozmawiamy o tym, nieraz sama pierwsza zwraca mi uwagę na różne rzeczy (np. wypatrzyła pantofle ze skór węża i innych dzikich zwierząt w pewnym sklepie, który od razu przestał być fajny :evil: ), i wiem, że w ten sposób mam większą szansę uświadomić jej coś, niż stosując metodę nakazów i zakazów, co rodzi tylko opór, no i od pewnego wieku przestaje się sprawdzać...

A samej siebie z okresu radykalnego miałabym ochotę teraz spytać, czy równie surowo oceniałam inne aspekty życia, w których mniej lub bardziej nieświadomie przyczyniałam się do ginięcia żywych istot, choć oczywiście nie tak bezpośrednio jak jedzenie mięsa?
Używanie sprzętu, którego produkcja wymaga ingerowania w ziemię i jej zasoby? Poparcie dla 'ekologicznych' biopaliw w postaci np. rzepaku, pod produkcję którego wycina się lasy i zużywa masę chemii? itd, itp, to tylko przykłady, mam nadzieję, ze wiecie, o jaki rodzaj konsekwencji mi chodzi... łatwo byłoby mnie wtedy 'zagiąć', gdyby ktoś próbował ;)
 
 
devil_doll
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-02, 15:37   

ja opisze przyklad z mojej rodziny. siostra mojego meza jest wege maz nie ale nigdy nie je miesa w domu tylko czasami w pracy w czasie lunchu.
dzieci byly uswiadamiane skad jest mieso jest super ksiazeczka Please Dont Eat Me (nie mylic z ta o Fair Trade). Do czego zmierzam , przez x lat najstarszy z 3ki wrecz chwalil sie tym ze jest wege je zdrowe rzeczy az pewnego razy (mial lat 9) powiedzial ze chce jesc mieso :shock: byly rozmowy etc dlaczego nie jedza etc etc etc i okazalo sie ze maly podjadal mieso w szkole od innych dzieciakow w czasie lunchu :roll: bo oni jedza a ja nie itd itp ja chce tak jak oni itd.
koniec koncow jak w szkole maja jakies mieso to je ale w domu miesa niet. tu pojawia sie pytanie jak dlugo mozemy wplywac na dziecko ? przeciez nie da sie cale zycie :roll: wiem jak sister mojego meza jest ciezko etc wiec ja nie oceniam bo sama nie wiem co mi dziecko powie za x lat choc mam nadzieje, ze wzor i pewne normy jakie staram mu sie przekazac cos mu dadza.
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2010-01-02, 16:51   

babaaga napisał/a:
przechodziłam przez wszystkie podobne problemy kiedyś i one są do pokonania, jeśli się tylko tego chce-mam dzieci, które nie jedzą i nie chcą jeść mięsa.

I są osoby, które chcą, by ich dzieci mięsa nie jadły, a dzieci jednak chcą i na pewnym etapie zaczynają. Uważam, że to nie zależy od tego, czego my chcemy. Ja chcę, by Staś pozostał wegetarianinem, a jednak dopuszczam myśl, że może - nawet z całą świadomością, czym jest mięso - zachcieć je jeść (przecież każdy mięsożerca wie, czym mięso jest i nie rezygnuje z niego, może mój syn pójdzie tą drogą? mogę mu wskazać dobry kierunek, ale nie jestem od wybierania mu dróg).
Może będzie chciał być jak inne dzieci (każdy rodzic sam wyznacza granicę, poza którą dziecko nie może wkroczyć mimo chęci upodobnienia się do rówieśników, czy będzie to pozwolenie na pójście do komunii, gdy średnio się wierzy, czy to będzie dieta). Jeśli miałby cierpieć katusze, być wyśmiewany, czuć się dziwakiem, to ja mu mięsa jeść nie zabronię (inaczej sprawa ma się z komunią, bo widzę różnicę między podjęciem przez dziecko decyzji o jedzeniu mięsa a o przyłączeniu się do kościoła i wg mnie tą pierwszą może podjąć - będąc świadomym konsekwencji - dużo wcześniej niż tę drugą). Ale mam inną sytuację niż chyba większość Was, mój mąż je mięso i może je dziecku przygotowywać, jeśli ono zacznie je jeść. W takich rodzinach "mieszanych" kwestia żywienia też inaczej chyba wygląda. Ja nie oczekuję od męża udawania przed dzieckiem, że nie je mięsa.
babaaga napisał/a:
i czy jest to powód, by kogoś nazywać wegefaszystą? kogoś, wcale nie uważa,że życie zwierząt jest mniej warte niż ludzkie?

Inaczej odczytywałam tu zwrot "wegefaszyta" - raczej jako osobę pogardzającą ludźmi żyjącymi/jedzącymi inaczej.
A co do życia zwierząt i ludzi...
Może to kwestia poukładania wartości w jakąś hierarchię. U mnie wiele zmieniło pojawienie się Stasia na świecie: tak, nawet jego zdrowie, nie od razu życie, jest dla mnie ważniejsze niż życie zwierzęcia. Bez zawahania podałabym lek odzwierzęcy, gdybym nie miała alternatywy.
 
 
pomarańczka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-02, 17:53   

Mam podobne odczucia do babyagi i nic nigdy tego nie zmieni :-) jestem stała w swoich wyborach nie lawiruję,nie ściemniam,nie upraszczam,nie idę na łatwiznę, poprostu jestem sobą,ale każdy jest jaki jest :-P Moja córka ma 16 lat i twierdzi iż mięsa jeść nie będzie :-) Owszem to ja początkowo zdecydowałam za nią, wskazałam jej drogę,mój były mąż też przestał jeść mięso i inni ,którzy zarazili się wegetarianizmem ku mojej uciesze.No cóż dziwne są dla mnie niektóre wybory,ale jestem dość ortodoksyjną wegetarianką i już :-P moje życie,mój wybór :-D
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2010-01-03, 00:18   

Kilka osób pisało o tym, że w d... z wege, że mają inne priorytety, błagam renka nie traktuj tego personalnie, nie do Ciebie piję, tylko generalizuję.

Ok, teraz dla nas prioryetem, a przynajmniej dla mnie, jest wychowania DOBREGO i SZCZĘŚLIWEGO człowieka.
sądzę, że dobry i szczęśliwy się nie wykluczają.

A jeżeli na czele moich wartości moralnych jest NIE ZABIJAJ a w szczególności NIE ZABIJAJ DLA FANABERII, to chcę to przekazać mojemu dziecku.
Jeżeli będzie chciała jeść mięso, tak jak pisałam- nie wyrzucę, ale nie powiem, że wisi mi to, bo to tak nie jest, jeżeli dziecko łamie jedną z najważniejszych zasad. I to nie chodzi o samo wege, a o budowanie kręgosłupa moralnego w ogóle.
I nie o radykalizm ani wegefaszyzm.
Co innego jak nie jemy zwierząt ze względów zdrowotnych, ale jeśli ideologicznych no to nie kumam postawy.

Kocham moje dziecię nade wszystko, ale mam nadzieję, że uda mi się ją kochać i nie zabijać z tej miłości dziesiątek zwierząt, żeby moje dziecko poczuło się lepiej w grupie...
Między innymi z tego powodu zdecydowałam się zostać wege, a nie przechodzić na wegan, żeby to była Lilki decyzja za jakiś czas.

A może to jest tak, że z czasem przestaje się być wege dla niezabijania, a zaczyna się być z przyzwyczajenia (luźne stwierdzenie faktów) - na czym sama się łapie, że zapominam dlaczego w zasadzie przestałam jeść mięso.

[ Dodano: 2010-01-03, 00:22 ]
renka napisał/a:
Ale co w przypadku rodzicow, ktorych juz kilkuletnie dzieci jasno sa w stanie okreslic co jest dla nich wazne w danym czasie?
Gdzie jest granica pomiedzy poszanowaniem wyborow dziecka i daniem mu szansy sprobowania czegos, z czym sie nie zgadzamy, ale co tak naprawde nie wyrzadzi mu bezposrednio jakiejs szkody czy to fizycznej czy psychicznej (pomijajac zaglebianie sie w aspekty zdrowotne w stylu czym tak naprawde mieso jest, bo podobnie to mozna odniesc do warzyw czy innych produktow roslinnych niewiadomego pochodzenia - chodzi tu m.in. o toksyny zawarte w nich),a miedzy przymusem zwiazanym z naszym swiadomym wyborem diety wegetarianskiej/weganskiej?


Ale jakie wybory, skoro dziecko nie wie co to jest to mięso???
powiedzenie "to martwe zwierzę" niewiele daje.
To może jednak lepiej pokazać ten film z rzeźni, skoro już pozwalamy dziecku ŚWIADOMIE wybierać, to niech ma świadomość.

Dając dziecku mięso pewnie nie wyrządzamy krzywdy dziecku, tylko wyżej wymienionemu MIĘSU, o co chyba właśnie w wege chodzi, o nie krzywdzenie mięsa, czyli pozwalanie temu mięsu biegać sobie dalej na 4 lub na 2 zależnie od gatunku.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Judyt 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 90
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2010-01-03, 10:52   

Cytat:
Dając dziecku mięso pewnie nie wyrządzamy krzywdy dziecku

Nagromadzone homony, środki ochrony roślin, dodatki wprowadzane przez przemysł i inne - to mało dla rozwijającego się organizmu?
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-03, 12:22   

Judyt napisał/a:
Cytat:
Dając dziecku mięso pewnie nie wyrządzamy krzywdy dziecku

Nagromadzone homony, środki ochrony roślin, dodatki wprowadzane przez przemysł i inne - to mało dla rozwijającego się organizmu?


ja wlasnie nie chcialam tego tematu rozwijac, ale tez o tym wspominalam - to tez mozna odniesc do roslin czy innych produktow roslinnych niewiadomego pochodzenia (moze nie hormony, ale roznego rodzaju toksyny etc.).

Swoja droga podoba mnie sie powyzsza wypowiedz excelencji :-)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,64 sekundy. Zapytań do SQL: 13