wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Samotne mamy weganki
Autor Wiadomość
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2014-06-23, 22:58   

jaskrawa napisał/a:
co do tej łatwości zdobycia pożywienia, zwlaszcza na wakacjach. ja nie przepadam za staniem przy garach - zwłaszcza na wakacjach. całe to nieprzystosowanie "społeczne" mnie niestety od weganizmu odciąga.
uhm, u mnie dochodzi jeszcze reszta rodziny czyli chłopaki właściwie, a teraz i tak jem mniej
 
 
CrystalMaiden 

Dołączyła: 21 Cze 2014
Posty: 25
Wysłany: 2014-06-23, 23:49   

Jak ja się cieszę, że zapytałam ! Widzę tutaj tyle serdeczności i pozytywnej energii. Niestety rozmowa z przyjaciółką do niczego nie doprowadziła, fakt żeby było taniej - część rzeczy (np. mleko, pasztety, tofu, ew. chleb) trzeba robić w domu pozostał bez komentarza. Zdrowie też jest spychane na dalszy plan, za to ostatecznie na piedestał została wepchnięta własna wygoda, a co do etyki, po prostu "lepiej nie wiedzieć", "na pewno nie jest tak źle" i tyle. Tak - poddaję się i zajmuję od tej pory sobą. Chyba wszyscy przez to przechodzili, ale chciałam spróbować i naprawdę miałam nadzieję. Poza tym kierowałam się troską o tą młodą mamę, ma problemy ze zdrowiem.

Kat... napisał/a:
CrystalMaiden, jeśli jesteś z Warszawy albo możesz dojechać, to zapraszam Was obie do sobie na cały dzień.
Atrakcje:
- przegląd lodówki i spiżarki z komentarzem
- poznanie weganki z pięcioletnim stażem
- poznanie sześcioletniego weganina z sześcioletnim stażem
- poznanie dwuletniej dziewczynki z półtorarocznym wegańskim stażem
- wyżywienie z komentarzem i pokazem gotowania
- dużo uśmiechu i wegańskich tricków
- 0 zł :-)


Bardzo dziękuję za propozycję, jestem w szoku! Mieszkam daleko od Warszawy, okolice Zielonej Góry w województwie lubuskim. Reakcja przyjaciółki niestety mnie załamała i pozwólcie, że nie przytoczę jej słów... Swoją postawą pokazała po prostu za jakich ludzi ma wegan, obrażając mnie przy tym jednocześnie.

Nie ma absolutnie żadnych szans na odrobinę zrozumienia, jest mi strasznie przykro, moja wieloletnia przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę. A "challenge" okazał się tylko fikcją, dała mi złudną nadzieję, że postara się to zrozumieć.

Bardzo chciałabym przyjechać i Was poznać. Dzieli nas 500km i może być ciężko :(

Fatty napisał/a:
dżo napisał/a:
zaglądając tradycyjnie jedzącym ludziom do wózków


tzw. socjologia koszyczka, też uprawiam ;) Ale nie tyle podliczam koszta co o ludziach dużo to mówi :P


Mam tak samo, patrzę po prostu na rzeczy w koszyku i dyskretnie na osobę, która koszyk prowadzi. Mnie spotyka to samo, moje zakupy wyglądają inaczej niż większość i widzę reakcję.


Nie znam osobiście ani jednego wegetariana, na każdym kroku mnie zaskakujecie. Od jedzenia, pomysłowości, po empatię, otwartość i zrozumienie. To niecodzienne.
 
 
zlotooka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 18 Kwi 2013
Posty: 1849
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-24, 07:25   

jaskrawa, rozumiem Cię z tym "nieprzystosowaniem społecznym"... Moja rodzina, teściowa, znajomi zawsze szykują coś wegetariańskiego specjalnie dla mnie na wszelkich imprezach, ale jakbym teraz im oznajmiła, że ma to być bez jajek i nabiału... matko! Nie ogarnęliby na bank.
Więc ćwiczę moją "wegańskość" we własnej kuchni, do nabiału mnie raczej nie ciągnie, czasem podjem pół plasterka żółtego sera, trochę twarogu albo łyka kefiru. O jogurtach zapomniałam, bo u nas w lodówce ich nie ma.
No a poza domem to zazwyczaj hulaj dusza, jeśli chodzi o niewegańskie jedzenie :-P
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://kie-lbie-we-lbie.blogspot.com/
hxxp://wegeblw.pl/
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2014-06-24, 10:51   

jaskrawa napisał/a:
nie mogę żyć bez jogurtów - zwłaszcza, gdy są truskawy
ja truskawki jem ze śmietaną słonecznikową. To naprawdę działa!

Największym problemem jest to, że nie jestem jeszcze gotowa. W takim sensie, że skoro mi żal porzucić nabiał to znaczy, że idea jeszcze nie przeważa nad łakomstwem. Nie wiem czy to jasno wyraziłam. Np. nie jest mi żal nie jeść mięsa bo to dla mnie żadne wyrzeczenie, bo ja po prostu NIE CHCĘ tego jeść. Z nabiałem to tak jeszcze nie działa, choć proces już się rozpoczął ]:-> Jak zjem nabiał to mam wyrzuty sumienia...ale wciąż go czasem podjadam.
No nie mówię juz o reakcji mojej rodziny a już na pewno rodziny S.
Na razie i tak ne mogę jeść bo N. nie toleruje i póki karmię nie będą mnie krytykować. W S. mam wsparcie jakby co.

jaskrawa napisał/a:
bez jaj spokojnie mogłabym się obyć w sensie smakowym, jem je bardziej ze względu na bialko, żelazo, witaminy
Myślę, że na razie zostanę jednak przy jajkach, jem tylko takie ze wsi od kur wolnochodzących po podwórku. Czuję, że muszę, szczególnie, że jestem wiecznie niedospana i czasem nie dojadam.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-24, 12:58   

maryczary napisał/a:
ja truskawki jem ze śmietaną słonecznikową
ja z ryżową (samoróbka z białego ryżu albo nawet płatków ryżowych). Polecam.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
CrystalMaiden 

Dołączyła: 21 Cze 2014
Posty: 25
Wysłany: 2014-06-24, 13:20   

Kat... napisał/a:
maryczary napisał/a:
ja truskawki jem ze śmietaną słonecznikową
ja z ryżową (samoróbka z białego ryżu albo nawet płatków ryżowych). Polecam.


Kolejna rzecz, na którą sama bym nie wpadła :) a u mnie leży opakowanie płatków ryżowych od dawna i nie miałam pojęcia co z nimi zrobić...
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-24, 14:36   

CrystalMaiden, ja znalazłam hxxp://wegannerd.blogspot.com/2013/10/domowa-smietana-ryzowa.html]przepis jak już miałam ugotowany ryż, ale tak na szybko to genialne w swojej prostocie!
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
zlotooka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 18 Kwi 2013
Posty: 1849
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-24, 15:43   

Zrobiłam z kleiku ryżowego, konsystencja boska, smak... trochę ryżowy, ale z malinami było pycha!
No i robi się błyskawicznie :-)
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://kie-lbie-we-lbie.blogspot.com/
hxxp://wegeblw.pl/
 
 
moony 
wyjątek od reguły


Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 25 Lis 2009
Posty: 3740
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-06-24, 16:14   

Z płatków ryżowych robię biały ser do naleśników :mrgreen:
_________________
mój muzyczny blog ---> www.ewabujak.blogspot.com
hxxps://www.facebook.com/they.can.rock.me?ref=hl
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-06-24, 16:59   

jaskrawa napisał/a:

no ja niestety też, nie mogę żyć bez jogurtów - zwłaszcza, gdy są truskawy :( .
kurde, żal.pl czasem, że nie mieszkam w jakimś cywilizowanym kraju, gdzie obok zwykłych jogurtów stoją sojowe, w tej samej cenie.
w zasadzie to ja głównie jogurt jem z nabiału. i jaja, ale bez jaj spokojnie mogłabym się obyć w sensie smakowym, jem je bardziej ze względu na bialko, żelazo, witaminy, zwłaszcza, że od czterech lat jestem albo w ciązy albo karmię.
gdyby tak było to nie byłoby problemu z weganizmem. wcale tak badzo mnie nie ciągnie nie tyle do nabiału, co do tej łatwości zdobycia pożywienia, zwlaszcza na wakacjach. ja nie przepadam za staniem przy garach - zwłaszcza na wakacjach. całe to nieprzystosowanie "społeczne" mnie niestety od weganizmu odciąga.


Jaskrawa to ze weganizm rowna sie ze staniem przy garach akurat sie nie zgadzam. Oczywiscie jesli chce sie robic odpowiedniki zwyklych dan, kotlety i inne pierdoly nie wspominanac o golabkach, pierogach itp to tak bedzie sie stalo przy garach.

Ale weganizm takze moze byc prostym, nieprzetworzonych sposobem odzywinia, gdzie spedzamy totalne min w kuchni , na pewno mniej niz przy zwyklej diecie :-)
Ile czasu zajmuje wrzucenie owocow do blendera i mamy gotowe sniadanie ? Ile zajmuje ugotowanie ryzu i upieczenie/uparowanie warzyw ?
Nie trzeba robic na codzien skomplikowanych i wyszukiwanych dan. I mowie to ja , ktore nigdy w zyciu nie ulepila pieroga i zrobila golabka :mrgreen: Wiec wiem co mowie ;-)

W domu robie tylko mleko migdalowe dla dziecka, poniewaz te kartonowe smakuje jak zabarwiona woda z cukrem , takze przymierzam sie do jogurtu juz pol roku ( kupilam kultury bakterii) ale jakos nie moge sie zabrac :roll: .

Wiec wszystko sie da :-D Co do truskawek ze smietana czy jogurtem, po pierwsze raz na jakis czas mozna fundnac sobie jogurt sojowy , np kiedy jest sezon na truskawki , albo po prostu znalesc prosty przepis , Ten podany przez Kat rewelacyjny :idea: sama musze wyprobowac :-> .
Co do dostepnosci weganskich produktow, uwierz mi ale w Polsce sa dostepne w porownaniu do Danii , w Polsce pojde do osiedlowwego Piotra i Pawla i kupie jogurt sojowy czy tofu , tutaj zapomnij :!:

Co do "nieprzystowania spolecznego" , w żadnym wypadku nie czuje tego , w kazdej restauracji w koncu maja ziemniaki , czy ryz, makaron, jakis bar salatowy i czego wiecej potrzeba do szczescia, w gosciach to samo , jadam ziemniaki i salatke.
O nieprzystosowaniu spolecznym mozna dopiero mowiac jak jest sie na surowym veganizmie to dopiero hardkor , odczulam na wlasnej skorze bardzo dobitnie, szczegolnie jak ludzie robili na zlosc , szczegolnie tesciowa, ktora robila wszystko gotowane jak nas zapraszala :-/

A zdrowotnosc jajek to sprawa dyskusyjna ;-) Podobno juz wiekszosc zawiera komorki rakowe , no ale czemu tu sie dziwic, karmione byle czym i przechowywane w takich warunkach, polecam filmik:
<object width="560" height="315"><param name="movie" value="//www.youtube.com/v/eP6mKRBgQkw?hl=da_DK&version=3"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="//www.youtube.com/v/eP6mKRBgQkw?hl=da_DK&version=3" type="application/x-shockwave-flash" width="560" height="315" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed></object>
_________________

 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2014-06-24, 17:00   

CrystalMaiden napisał/a:
Nie ma absolutnie żadnych szans na odrobinę zrozumienia, jest mi strasznie przykro, moja wieloletnia przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę. A "challenge" okazał się tylko fikcją, dała mi złudną nadzieję, że postara się to zrozumieć.

niestety tak myślałam, że tylko o to chodziło. Ale mam nadzieję, że przejdziesz nad tym do porządku dziennego. Ludzie są różni, a w przyjaźni nie jest najważniejsze podobieństwo. Może Twoja przyjaciółka z czasem chociaż zechce uszanować Twój wybór.

A na marginesie, skąd Ty jesteś? Bo ja też lubuszanka, tyle że przesiedlona ;) Ale mam rodzinę w Żaganiu i w Żarach, często tam bywam.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-24, 17:50   

Poli, ale przez 2 tygodnie wakacji trudno jeść codziennie na obiad ziemniaki i surówkę. Zresztą niektórzy (np. ja) nie najadają się ziemniakami z surówką, wiec dla mnie nawet pojedynczy taki obiad jest niewystarczający.
Moim zdaniem weganizm w domu to prosta sprawa, natomiast weganizm poza domem jest trudny, a jeśli chce się jeść smacznie i zdrowo to bardzo trudny.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2014-06-24, 18:06   

Poli napisał/a:
Co do "nieprzystowania spolecznego" , w żadnym wypadku nie czuje tego , w kazdej restauracji w koncu maja ziemniaki , czy ryz, makaron, jakis bar salatowy
Nieprawda. Często są np. tylko frytki, a sałatki ze śmietaną/majonezem/jogurtem. Poza tym nie każdemu odpowiadają wyjazdy na ziemniakach z sałatą. Dla mnie to jeden z powodów, dla których nie jestem weganką - często wyjeżdżamy na jednodniowe wycieczki, a poza tym krewni też nam wegańskiego jedzenia nie przygotują. Już i tak dobrze, że akceptują bezmięsne. W domu to oczywiście nie problem.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-24, 18:10   

No tak, Lily słusznie zauważyła, że warzywa są zazwyczaj z dodatkiem mlecznym. Czasami są gotowane warzywa z mrożonki - mi taka opcja zupełnie nie pasuje.
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2014-06-24, 20:35   

gosia_w napisał/a:
Moim zdaniem weganizm w domu to prosta sprawa, natomiast weganizm poza domem jest trudny,

Właśnie to chciałam napisać. Na mieście i na wyjazdach bywa kłopotliwie...
I jeszcze, że dobrze jest lubić gotować albo przynajmniej chcieć próbować :-> A w kuchni mieć przynajmniej jeden dobry blender do miksowania tych wszystkich past :-)

A co do przyjaciółki, to jeśli któregoś dnia będzie bardziej otwarta na ekonomiczne argumenty (skoro zdrowotne nie przemawiają), to może sobie kiedyś przeliczyć, ile kasy tygodniowo wydaje na sery, mleko, jogurty, ciastka, czekoladę, masło i inne przetworzone produkty. A później niech przeliczy, ile by za to mogła kupić warzyw, owoców, grochu, kaszy, ryżu, makaronu...
Kiedyś wydawało mi się, że awokado za 3-5zł to zbytek, ale z drugiej strony dla mnie to pełnowartościowy posiłek (z kromką chleba i plasterkiem pomidora), którym się najem na kilka godzin. Za jogurt i bułę też bym tyle zapłaciła, ale jakoś w głowie miałam zakodowane, że awokado jest drogie i nie kupowałam :roll:
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-06-24, 21:09   

gosia_w napisał/a:
Poli, ale przez 2 tygodnie wakacji trudno jeść codziennie na obiad ziemniaki i surówkę. Zresztą niektórzy (np. ja) nie najadają się ziemniakami z surówką, wiec dla mnie nawet pojedynczy taki obiad jest niewystarczający.
Moim zdaniem weganizm w domu to prosta sprawa, natomiast weganizm poza domem jest trudny, a jeśli chce się jeść smacznie i zdrowo to bardzo trudny.


A czy ja pisalam o codziennym jedzeniu ziemniakow z salatka , byl to tylko przyklad ;-)
Jesli nie ma restauracji z bufetem to zawsze sos do salatek czy warzyw zamawiam osobno. U mnie jeszcze jest trudniejsza sytuacja ze jem niskotluszczowo. Wiec kazdy dressing zamawiam osobno. Jednego dnia mozna zjesc ziemniaki z salatka, drugiego zamowic pizze vegetarianska bez sera , trzeciego isc do chinskiej na ryz z warzywami parowanymi, a jeszcze nastepnego do wloskiej na makaron z sosem pomidorowym.

A jesli chce sie jest zdrowo na wyjezdzie to wogole nie ma co wyjezdzac na wakacje, poniewaz to jest nawet wyzwanie na zwyklej diecie, trzeba zostac w domu i włączyć discovery :mryellow:

I zapomnialam:

Ja zawsze przed wyjazdem obczajam resturacje, bary w tym rejonie gdzie bede sie urlopowala i zawsze juz z gory ustalam gdzie bede jadla, ogladam menu na stronach internetowych i wybieram najlepsza opcje dla mnie. Dzieki temu nie musze sie stresowac ze nie znajde żarcia dla mnie.
_________________

 
 
CrystalMaiden 

Dołączyła: 21 Cze 2014
Posty: 25
Wysłany: 2014-06-24, 21:35   

kamma napisał/a:
CrystalMaiden napisał/a:
Nie ma absolutnie żadnych szans na odrobinę zrozumienia, jest mi strasznie przykro, moja wieloletnia przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę. A "challenge" okazał się tylko fikcją, dała mi złudną nadzieję, że postara się to zrozumieć.

niestety tak myślałam, że tylko o to chodziło. Ale mam nadzieję, że przejdziesz nad tym do porządku dziennego. Ludzie są różni, a w przyjaźni nie jest najważniejsze podobieństwo. Może Twoja przyjaciółka z czasem chociaż zechce uszanować Twój wybór.

A na marginesie, skąd Ty jesteś? Bo ja też lubuszanka, tyle że przesiedlona ;) Ale mam rodzinę w Żaganiu i w Żarach, często tam bywam.


Bardzo blisko :) jestem ze Szprotawy.
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2014-06-24, 21:47   

Już jako wegetariance ciężko jest jeść nad polskim morzem a co dopiero wegance.
Jako wegetarianka do wyboru jest klasycznie:
Pierogi (a i tak trzeba uważać, żeby nie polali skwarkami albo nie dodali ich do farszu, czy to ruskiego czy z kapustą),
Placki ziemniaczane (właściwie to dopiero teraz sobie o nich przypomniałam)
Frytki + surówka;
Suche ziemniaki/ryż/kasza (zazwyczaj polewają tluszczem zwierzęcym/sosem)
Warzywa z mrożonki (osobiście dla mnie niejadalne)

98% zup jest robiona na bulionie mięsnym.

Oczywiście w lepszych restauracjach można zamówić coś na życzenie ale to słono kosztuje...
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-24, 22:36   

Ja mam tak jak Poli,zupelnie nie widze dla siebie problemu,za to A.(tez vegan) z tych marudnych-a tym sie nie naje,a to ciagle falafele tylko wszedzie,blablabla..to w duzej mierze kwestia nastawienia i oczekiwan kulinarnych,moje sa niewielkie,gotowac z reszta tez zamiaru zbytnio nie mam i jakos na prostych potrawach jade w domu czy nie w domu.Jasne,ze na innej diecie latwiej,ale podobnie o wegetarianizmie pewnie wczesniej zdazalo nm sie myslec,a teraz to bulka z maslem(a moze byc z awokado ww. ;)
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-06-24, 22:43   

Poli, byłam weganką kiedyś i wiem jak to wygląda na wakacjach... Owszem, można jeść ziemniaki z surówką (zazwyczaj jakaś bez śmietany czy jogurtu się znajdzie), ale warzywa czy ryż to głównie węglowodany, niestety. A mi potrzebne jest białko, zwłaszcza przy chorobach tarczycy (tradycyjni lekarze w ogole mięso zalecają). Nie wspomnę o wapniu i fakcie, że karmię.
Zmiksowane owoce na sniadanie? No sorry, ale po takim moim sniadaniu mój niemowlak będzie robił kupkę co pięć minut. A ja dostanę po prostu wzdęcia. Inna sprawa, że na wakacje pod namiot blendera nie bierzemy...
Podjadanie nabiału (którego jem niewiele) jednak pomaga jakoś się trzymać. Niestety wegańska dieta jest bardzo bogata w węglowodany i komuś, kto prawie w ogóle nie może jeść strączków, może być trudno, niestety. I tak zawsze targamy ze sobą kartony z mlekiem roślinnym (w zwykłych sklepikach w małych miejscowościach często tego nie ma).
Pamiętam jak było ostatnio nad morzem. W tych cholernych knajpach nie pomyślą nigdy, że można ludziom nagotować sezonowej fasolki szparagowej... Wszędzie cholerna tarta marchewka z dodatkiem jakiejś śmietany albo inne surówki z majonezem czy śmietaną. Kotletów wege to wiadomo, że brak. Zupę strach zjeść. Zostają w zasadzie frytki i ziemniaki. Pierogi? Ruskie. Makaron? Zazwyczaj z sosem z mięsem.
Kaszy też nie uświadczyłam... Co jeść? Na mnie nawet dwa tygodnie takiego żarcia się odbijają - a jedząc nabiał w tych surówkach przynajmniej mam większą różnorodność.
Ja też na okrągło jadłam nad morzem zapiekankę warzywną, z brokułem, kalafiorem itd.. Niestety była z serem żółtym, a że w ogóle było to średnio smaczne, bez sera to już w ogóle smakowało fatalnie. I tak, nawet z wegetarianizmem czułam się jak jakiś męczennik, bo wszyscy jedli codziennie coś innego, a ja "dla mnie to co zwykle", bo repertuar szybko się kończył.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
CrystalMaiden 

Dołączyła: 21 Cze 2014
Posty: 25
Wysłany: 2014-06-24, 23:03   

jaskrawa napisał/a:
Poli, byłam weganką kiedyś i wiem jak to wygląda na wakacjach... Owszem, można jeść ziemniaki z surówką (zazwyczaj jakaś bez śmietany czy jogurtu się znajdzie), ale warzywa czy ryż to głównie węglowodany, niestety. A mi potrzebne jest białko, zwłaszcza przy chorobach tarczycy (tradycyjni lekarze w ogole mięso zalecają). Nie wspomnę o wapniu i fakcie, że karmię.
Zmiksowane owoce na sniadanie? No sorry, ale po takim moim sniadaniu mój niemowlak będzie robił kupkę co pięć minut. A ja dostanę po prostu wzdęcia. Inna sprawa, że na wakacje pod namiot blendera nie bierzemy...
Podjadanie nabiału (którego jem niewiele) jednak pomaga jakoś się trzymać. Niestety wegańska dieta jest bardzo bogata w węglowodany i komuś, kto prawie w ogóle nie może jeść strączków, może być trudno, niestety. I tak zawsze targamy ze sobą kartony z mlekiem roślinnym (w zwykłych sklepikach w małych miejscowościach często tego nie ma).
Pamiętam jak było ostatnio nad morzem. W tych cholernych knajpach nie pomyślą nigdy, że można ludziom nagotować sezonowej fasolki szparagowej... Wszędzie cholerna tarta marchewka z dodatkiem jakiejś śmietany albo inne surówki z majonezem czy śmietaną. Kotletów wege to wiadomo, że brak. Zupę strach zjeść. Zostają w zasadzie frytki i ziemniaki. Pierogi? Ruskie. Makaron? Zazwyczaj z sosem z mięsem.
Kaszy też nie uświadczyłam... Co jeść? Na mnie nawet dwa tygodnie takiego żarcia się odbijają - a jedząc nabiał w tych surówkach przynajmniej mam większą różnorodność.
Ja też na okrągło jadłam nad morzem zapiekankę warzywną, z brokułem, kalafiorem itd.. Niestety była z serem żółtym, a że w ogóle było to średnio smaczne, bez sera to już w ogóle smakowało fatalnie. I tak, nawet z wegetarianizmem czułam się jak jakiś męczennik, bo wszyscy jedli codziennie coś innego, a ja "dla mnie to co zwykle", bo repertuar szybko się kończył.


Kiedy jechaliśmy nad morze (4 dorosłych + dwoje dzieci), wynajmowaliśmy apartament - dwa pokoje + kuchnia. Sami gotowaliśmy, są plusy i minusy takiej sytuacji. Wiadomo, że jedziemy nad morze po to, żeby odpocząć ale można wybierać proste i szybkie potrawy. Wtedy byłam wegetarianką, czasami jadłam na mieście. Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądać teraz :)
 
 
zlotooka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 18 Kwi 2013
Posty: 1849
Skąd: Łódź
Wysłany: 2014-06-24, 23:08   

Nad polskim morzem pamiętam, że jadłam codziennie frytki lub pizzę...
Ale ciekawie jest też nad morzem zagranicznym, np. hiszpańskim, gdzie wszystko na talerzach pochodzi z morza właśnie, pozostają ziemniaki z sosem keczupowym albo omlet z ziemniakami, no i pizza. Sałatki oczywiście z tuńczykiem (pod nazwą "ensalada vegetal").

Oczywiście - dla chcącego nic trudnego, i na pewno można na wegańskiej diecie zjechać cały świat, tyle że jest to spore utrudnienie (np. rajd po knajpach kończy się powrotem na kwaterę i ugotowaniem czegoś samemu w wielkim głodzie).
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://kie-lbie-we-lbie.blogspot.com/
hxxp://wegeblw.pl/
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2014-06-25, 05:38   

CrystalMaiden napisał/a:
Kiedy jechaliśmy nad morze (4 dorosłych + dwoje dzieci), wynajmowaliśmy apartament - dwa pokoje + kuchnia. Sami gotowaliśmy, są plusy i minusy takiej sytuacji. Wiadomo, że jedziemy nad morze po to, żeby odpocząć ale można wybierać proste i szybkie potrawy.
morza akurat nie lubię, wolę góry i przyznaję, że nie wyobrażam sobie by schodząc z gór o tej 19 czy później z nogami w d.. miałabym jeszcze gotować, nawet proste i szybkie potrawy, to jest może i fajnie jak się wakacje na tyłku na leżaczku spędza.
Alispo napisał/a:
,a to ciagle falafele tylko wszedzie,
o marzę o falaflach wszędzie a tymczasem w Białymstoku nie mogę znaleźć (fakt szukam z czystej ciekawości, bo rzadko tam na mieście jadamy)
 
 
martusza

Dołączył: 22 Mar 2012
Posty: 40
Skąd: obywatelka świata
Wysłany: 2014-06-25, 09:06   

jestem przekonana, ze dla kogos kto NAPRAWDE chce byc weganinem, jedzenie na miescie czy podczas wakacji nie bedzie wystarczajaca wymowka...
ZAWSZE jest jakas opcja... ja od pol roku podrozuje po swiecie, w krajach gdzie nikt nie mowi po angielsku, a kuchnia czesto jest bardziej miesozerna niz w polsce (serio!sprobujcie zamowic w lokalnej tajskiej knajpie zupe bez sosu rybnego i kawalkow wieprza!na migi!) a ja nie mam opcji gotowania praktycznie nigdy...
nie wiem jak to jest z dieta przy chorobach tarczycy (sama mialam lekka niedoczynnosc ktora wraz z przejsciem na weganizm zniknela- nigdy nie mialam lepszego poziomu hormonow!), ale na sniadanie mozna zawsze kupic chleb (lub porcje ryzu w krajach gdzie chleba nie ma) i zjesc go z warzywami... owoce to dobre przekaski, nie wierze tez ze az tak wielkim problemem jest np dostanie salatki greckiej bez fety (lub zamiana fety na inne warzywo). Zawsze mozna tez zastosowac trik i z wielkim, promiennym usmiechem stwierdzic ze ze wzgledu na chorobe jest sie na specjalej diecie i czy po zamowieniu np frytek, mozna sobie do tego dorzucic wlasne warzywa, owoce, muesli, orzechy itp.
A ja czasem po prostu wchodze do kuchni(za pozwoleniem) i pokazuje co moga mi dodac do jedzenia a czego nie- w polsce tez mi sie zdarzylo... wszystko zalezy od podejscia i jak milym jest sie dla kucharzy/obslugi! A jesli obsluga nie jest mila to w takiej knajpie po prostu nie jem!
Owszem zdarzaja sie czasem wpadki wynikajace z braku komunikacji... ale ogolnie nie widze wiekszych problemow w zywieniu sie na miescie!
Poza tym posiadajac zwykla grzalke do wody mozna baaardzo latwo zrobic ryz(namoczyc na noc a nastepnego dnia zalac wrzaca woda i zamknac w szczelnym naczyniu na 15-20 min)

a w gorach, na trekkingach itp nawet bedac nie wege jadalam kanapki, wiec zmiana jest zadna
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2014-06-25, 10:19   

martusza napisał/a:
jestem przekonana, ze dla kogos kto NAPRAWDE chce byc weganinem, jedzenie na miescie czy podczas wakacji nie bedzie wystarczajaca wymowka...
Oczywiście, że dla chcącego nic trudnego, a dla innego jest to trudne ;) Dla mnie jest.
jaskrawa napisał/a:
W tych cholernych knajpach nie pomyślą nigdy, że można ludziom nagotować sezonowej fasolki szparagowej...
Dokładnie - nie spotykam naszych sezonowych fasolek czy kalafiorów w takich miejscach, a przecież mogłaby to być podstawa o tej porze roku.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,48 sekundy. Zapytań do SQL: 12