wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
rodzinny problem słodyczowo-jedzeniowy
Autor Wiadomość
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-08-01, 20:01   rodzinny problem słodyczowo-jedzeniowy

Wrzucam ten temat tu, bo to nie o mięsie, ale słodyczach.
Za kilka dni jedziemy z bratem mojego niemęża, jego żoną i ich synkiem, nad morze.
Zdecydowałam się na wspólny wyjazd z nimi (tzn. oni jadą swoim samochodem, ale tam na miejscu mieszkamy na terenie jednego ośrodka i czas oczywiście będziemy spędzać raczej wspólnie), ponieważ młode uwielbiają swoje towarzystwo (niewielka różnica wieku) i daje to nam szansę na odpoczynek (gdy się dwoje bawią, mamy ich zwyczajnie z bańki, patrzymy tylko czy się nie zabijają).
No i mam problem z ich, nazwijmy to, "dietą". Szwagierka ma zwyczaj kupowania ich młodemu kosmicznych ilości beznadziejnych przekąsek i słodyczy (królują jakieś śmiej żelki, lizaki, wszelkie kolorowe cukierki, chipsy, chrupsy itd.).
My nie jesteśmy święci i sami uwielbiamy słodycze, ale nasze żarcie slodyczy nie polega na pogryzaniu przez większość dnia tego typu syfu, ale ogranicza się to do tego, że - na wakacjach - żremy lody po obiedzie (młoda głównie owocowe zajada - sorbety), a podczas wielogodzinnej jazdy samochodem np. jemy jakąś smaczną czekoladę. Na plażę zabieramy owoce, orzechy, czasem ewentualnie paluszki czy chrupki kukurydziane.
No i tu problem. Młoda, oczywiście, będzie chciała jeść to całe gówno, które tamci przytargają, bo, mimo że lizaka miała w buzi może ze 3 razy w życiu (częstowana przez kogoś), to i tak rzuca się na wszystko, co słodkie i kolorowe.
I teraz nie wiem - pozwolić jej na żarcie gówna przez te 11 dni i wrzucić na luz czy jednak gadać ze szwagierką?
Pierwsze rozwiązanie ma ten minus, że jeśli zacznie to wszystko jeść, to przez kolejny miesiąc będzie mi truła, żeby jej kupić ten szajs. Zobaczy, że można...
Drugie rozwiązanie ma ten minus, że to oznacza wejscie na prywatny teren szwagierki i wtrącenie się do jej diety. No bo de facto musiałabym ją prosić o to, żeby zmienili nawyki - żeby nie zabierali słodyczy na plażę. Niby fajnie, bo może by się w końcu zastanowili, no ale mimo wszystko - ja nie znoszę kogoś pouczać i wtrącać się, robić komuś uwag itd..

Co byście zrobili? Może ktoś podsunie jakieś dobre rozwiązanie?
Tłumaczenie trzylatce, że oni robią głupio, jedząc tyle śmieci, niewiele da, tak miejscowo. Młoda może coś już z tego kuma (co do lizaków np. wie, że od nich psują się zęby i komuś kiedyś to powiedziała, gdy ją częstował), ale gdy będzie cały czas "narażona" na widok tego wszystkiego, na pewno bęzdzie jej przykro, że wredna matka jej truje o jakichś zepsutych zębach, zdrowiu czy witaminach ]:-> I oczywiście i tak będzie chciała to jeść cały czas, a ona nie zna umiaru w takich sprawach (mimo że tego umiaru cały czas ją uczę). I nie pomoże powiedzenie "dobra, zjedz, ale tylko dwa", bo potem po prostu zatruje mi wyjazd ględzeniem, że chce jeszcze (bo tamtemu pozwalają na zjedzenie tyle ile chce). W domu takich rzeczy nie ma i nie truje, bo nie pamięta o tym, że istnieją.

Ten sam problem z frytkami np. na obiad itp.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
moony 
wyjątek od reguły


Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 25 Lis 2009
Posty: 3740
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-08-01, 20:12   

Chyba starałabym sie o jakiś kompromis, na zasadzie: jemy, ale co drugi dzień. Chociaż nie wiem, jak tamten mały reaguje na odstawienie od cukrowego źródełka...

Sama w wakacje trochę odpuszczam i pozwalam dziadkom na kupowanie jajek z niespodzianką, ale też mojego B.da się przekonać, że codziennie słodyczy jeść się nie powinno.
_________________
mój muzyczny blog ---> www.ewabujak.blogspot.com
hxxps://www.facebook.com/they.can.rock.me?ref=hl
 
 
gaba 

Dołączyła: 30 Lip 2012
Posty: 539
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2014-08-01, 21:06   

Ja odpuszczam w wakacje i święta, kiedy właśnie młody jest naraźony na widok tych wszystkich słodyczy, przez 11 dni nic jej się nie stanie a jak nie jest przyzwyczajona to przecież nie będzie jadła bez umiaru. Myślę, że dzięki temu urlop będzie spokojniejszy ;-)
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
mariaaleksandra

Pomógł: 17 razy
Dołączył: 20 Cze 2012
Posty: 1603
Wysłany: 2014-08-01, 21:47   

Ja bym odpuscila, nie kompletnie, ale wyluzowala mocno. My z J walczylismy teraz na wakacjach, zeby cokolwiek zjadla, miala nawet slodycze do wyboru, ale za goraco bylo i duzo sie dzialo, wiec nie chciala. Moze staraj sie.dbac tylko, zeby przed slodkim bylo normalne zarcie i mow ze np zblizas ie pora obiadu i najpjerw cos tam... zreszta ile.mozna.jesc.syfu? I ja, i maz i J, mimo ze lubimy czy slodycze czy chipsy czy jakiej syfy, to w pewnym momencie juz sie nie da :) bedziecie sami gotowac?
Ja mam podobny problem jak wychodze z J na osiedlowe podworko. Tam mamy maja milion przekasek, ktorych bym osobiscie.nie dala, a wychodzimy czesto zaraz po drzemce, po ktorej J niej est glodna i kusza ja te wszystkie bajery podworkowe. Ale ile ona tego zje? Zjada nieduzo.

Mozesz tez wziac przenosny termos na jedzenie (ja mam taki maly, podreczny,lekki, super sie sprawdza) i miec zawsze cos konkurencyjnego, co lubi. J nieraz chetnie zje zupe czy kasze na cieplo zamiast cukierkow.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://straznik.dieta.pl/]
 
 
Jadzia 

Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 11 Gru 2007
Posty: 3103
Skąd: gliwice
Wysłany: 2014-08-01, 21:51   

Ja jestem wredna matka i nie odpuściłabym :evil: Tzn starałabym się zapewnić dostęp do takich przekąsek czy limitowanych słodyczy, które moje dziecko jada normalnie, żeby nie było mu smutno. Nie zniosłabym jedzenia takiego syfu. Poza tym zauważyłam, że u nas to działa tak: jeśli młoda czegoś nie jadła nigdy to z góry uznaje, że to nie dla niej. Nie interesują jej tic taki, które noszę w torebce, biała czekolada którą je mąż czy czipsy. Ale wystarczy, że raz jej coś damy to od razu traktuje to jako coś co może jeść. I tak gdy widzi gorzką czeko, chałwę, sorbety to od razu: "mogę trochę", "co tam masz dobrego","mniam...mamusiu twoja chałwa musi być pyszna" i takie tam podchody żeby dostać trochę słodkiego. Jeśli przez 11 dni jadłaby inne słodycze, to potem miałabym z nią problem "na całe życie" ;)
Wiem, że u Was problem jest bardziej skomplikowany z powodu bycia niejadkiem. Tzn pewnie niewiele jest zdrowych alternatyw, które M. lubi i dzięki którym nie byłoby jej przykro, że nie je syfnych słodyczy.
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/ex2b8u69jbdsqcep.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/>
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/zem3qtkf1v8ga0gg.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/>
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-08-01, 22:39   

Podpisuj się pod Jadzią wszystkimi kończynami! U nas jest dokładnie to samo: jak zobaczy np herbatniki holenderskie to nie ma życia, ale np żelki go nie ruszają nawet jak wsuwają wszyscy. Ale jestem pewna że jakby raz tego żelka polizał to chciałby za każdym razem.
jaskrawa, owszem wyluzowałabym, ale brałabym ze sobą słodycze które ona zna i jada od czasu do czasu i jak tamci jedzą coś czego ty wolałabyś uniknąć to dajesz jej te wasze. U nas zawsze działa, a mamy chyba podobne typy. :P Ewentualnie spóbowałabym się dogadać z bratową nie na zasadzie, że zero słodyczy tylko właśnie chociaż żeby brała takie które wy też jadacie.
Poza tym ofc lubiane przez Mary zdrowe przekąski które wyciągasz zanim tamci pokażą co mają w zanadrzu (ale jeśli się będziecie dogadywać to oczywiście bratowa na te twoje też musi się zgodzić).
A w ogóle to wielką frajdą jest zbiorowe wyjadanie arbuza łyżką na plaży. :mrgreen:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-08-01, 23:13   

Ja teraz jak już sześciolatka odpuściłam na tyle, że nie czytam wszystkich składów przekąsek, które na wakacjach daje mu ukochany dziadek ale jak był młodszy jadł tylko to, na co się zgadzałam. Nie wchodziłam w głębsze dyskusje, mówiłam, że my tego nie jemy i staram się zawsze mieć coś do jedzenia z sobą. Nawet w piekarni jak stawał przed ladą cukierniczą nie pytał czy mu kupię tylko czy spróbuję coś podobnego zrobić. Wymagało to pewnego nagimnastykowania się, przemyślenia ale procentuje chyba. Dalej chętnie pije wodę, lubi owoce i warzywa. Ale jak może rzuca się na syfy.
Przy młodej odpuściłam od początku, ona poznała cukier dużo wcześniej ale jako, że jest zdecydowanym jadkiem, to nie dramatyzuję z tego powodu.
Ale jest u nas zasada- dopóki jesz wszystkie posiłki, oprócz nich możesz jeść słodycze. Jak widzę, że porzucasz jedzenie dla przekąsek- odwyk. Nie wiem na ile to dobre i pedagogiczne ale zdecydowanie u nas się sprawdza.
Stoisz przed dużym problemem. Mam nadzieję, że niezależnie od tego co postanowisz wypoczniesz na wakacjach i nie będzie żadnych spięć.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2014-08-02, 09:11   

Ja z dziadkiem walczę. Czasem ostro idzie na noże. Nie mogę się doczekać wyprowadzki :mryellow:
A poza tym staram się, żeby zawsze były jakieś ciastka domowej roboty. Hurtowo piekę pierniczki, muffinki (zamówiłam teraz 2 kolejne formy po 12szt), jakieś placki marchewkowe, czy co jaki mi tam przepis akurat w ręce wpadnie, albo pomysł do bani ;) Staram się, żeby dziadki miały moje wyroby pod ręką, wtedy i oni mogą oszczędzić finanse swe, a ja nie muszę się wkurzać i kontrolować co tam w środku jest
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2014-08-02, 11:37   

Kat... napisał/a:
mówiłam, że my tego nie jemy

Mówię tak samo. Tak jak nie jemy mięsa tak i innych rzeczy, tłumaczę, że to niezdrowe, owszem przyjemne, ale szkodzi i nie chcę, aby to czy tamto jadł. Tymon uwielbia żelki, ale wie, że kupujemy tylko bez żelatyny, w sklepie gdy sobie coś wybiera na dzień słodyczy zawsze pyta które może. Uważam, że z dziećmi da się dogadać, jeśli się im dokładnie tłumaczy o co w tym wszystkim chodzi.

jaskrawa, a rodzina, z którą wyjeżdżacie jest otwarta na sugestie? Może udałoby się wcześniej, przed urlopem porozmawiać na spokojnie, ustalić wspólne zasady, akceptowalne dla dwóch stron, ich dzieciom też wyszłoby to na dobre.
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-08-02, 12:02   

dzięki za Wasze odpowiedzi :)
nie mam niestety dzisiaj za bardzo czasu odnieść się do każdej z Waszych wypowiedzi indywidualnie :/ (pakowanie wszystkich trwa cały dzień w towarzystwie dwójki młodych, stary jeszcze pojechał coś załatwiać i kupować).

i tak - u nas problem polega na tym, że młoda jest niejadkiem jeśli chodzi o obiady czy śniadania, ale słodyczy jest w stanie zjeść dowolną ilość. oczywiście będziemy zabierać ze sobą zdrowe przekąski (tzn. owoce i chrupki kukurydziane oraz orzechy - żadnych domowych ciast czy mufinek mała nie lubi, zresztą, na wakacjach nie chciało mi by się za cholerę nic robić). na plaży zawsze kupujemy też gotowaną kukurydzę, bo mała zjada. no i lody też (ponieważ młoda je mlecznego nabiału bardzo bardzo mało, to nawet pozwolą jej się trochę dowapnić, więc lody na wakacjach uważam, że są spoko).
tyle że - mała, mimo że lubi te nasze przekąski, w obliczu wyboru orzechów nerkowca versus śmiej gówien wybierze te drugie i będzie miała żal, jeśli jej zabronimy. nie pomoże wyciągnięcie tego przed nimi. po drugie - ich młody chyba nigdy w życiu nie jadł orzechów, bo ... nie wiem dlaczego. nie nauczyli go po prostu. na pewno tego nie zje. też jest trochę niejadkiem.
kolejny problem polega na tym, że ich młody nie zje takiej ilości słodyczy, jak Mary. zje troszkę i odpuści, więc oni mogą "bezpiecznie" zabierać. i to też jest sedno problemu - kiedyś delikatnie próbowałam zwrócić uwagę szwagierce, coś w stylu "słuchaj, nie pokazuj może im tych lizaków bo obiadu nie zjedzą", a ona "e, on pewnie i tak nie zje tylko liźnie trochę". więc jej wyjaśniłam, że proszę ze względu na Mary i zgodziła się. tyle że to są jednorazowe sytuacje, a nie siedzenie na plaży kilka godzin, które oni będą musieli - przez nas - wysiedzieć o "suchym pysku" :mrgreen:
tłumaczyć małej oczywiście mogę, jak pisałam wyżej. tyle że ona, mimo zrozumienia, i tak potem prosi o te slodkie. i muszę non stop walczyć.
przypomina mi się, jak kiedyś MartaJS opisywała scenkę z ich życia - jak jej S ględził przez 20 minut "chcę cukru, chcę cukru" (utkwiło mi to w pamięci, bo u nas wygląda to dosłownie to samo). młoda, mimo tłumaczeń, będzie mędzić przez pół dnia, do samego obiadu - chcę żelka, chcę żelka, chcę żelka i moje prosby, stanowcze i niestanowcze odmowy oraz podsuwanie zdrowych przekąsek gówno dają. mówi wtedy, ze nie chce tego jeść i jej nie smakuje, mimo że w domu zjada chętnie i sama prosi. koszmar, co?
po prostu jak zobaczy kolorowe kuleczki do jedzenia czy jakieś inne misie to koniec.

szwagierka to fajna dziewczyna, ale z tych, które pozwalają własnemu mężowi się obrażać i wyśmiewać, ale "obcym" czyli nie-domownikom to do własnego gniazda wleźć nie pozwoli (w sensie dyktować sobie warunki, co mają brać na plażę).

no i - na plaży niestety siedzimy przed obiadem, tak się to układa - po porządnym śniadaniu i z przekąskowym żarciem i piciem. jak się nażre gówien, przez prawie dwa tygodnie nie będzie jadła obiadu.
patowa sytuacja :/

jak by tu sformułować taką prośbę, żeby jednak nie brali tego wszystkiego?
oczywiscie teraz ktoś może pomyśleć "po cholerę z nimi jedziecie", no ale korzyści przeważają nad minusami, jak pisałam. młoda sama będzie umierać tam z nudów (ona jest bardzo towarzyska). na plaży nie zawsze trafiają się dzieci w podobnym wieku i po prostu będziemy meili ją na głowie. a z nimi jest super, bo dzieci jakby nie było. poza tym szwagierka to całkiem fajna dziewczyna, pogadać z nią można o wielu sprawach, ale pomilczeć też - w sensie nie będzie problemu gdy każda z nas wyciągnie książkę czy gazetę. tyle że obie mamy alergię na wtrącanie się do cudzego życia.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
Jadzia 

Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 11 Gru 2007
Posty: 3103
Skąd: gliwice
Wysłany: 2014-08-02, 12:40   

jaskrawa napisał/a:
jak by tu sformułować taką prośbę, żeby jednak nie brali tego wszystkiego?

A planujecie robić jakieś większe zakupy przed wyjazdem czy kupować tam wszystko na bieżąco? Gdybyście jechali do jakiejś małej miejscowości i mieli w planach zaopatrzenie się gdzieś wcześniej w jakimś markecie to możesz np rzucić hasło: "chciałabym kupić coś smacznego dla dzieciaków, może kupię ...." albo np zasugerować, że co drugi dzień będziecie kupować przekąski dla dzieciaków (na zmianę, wtedy przez połowę czasu jest szansa na mniej syfne jedzenie).
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/ex2b8u69jbdsqcep.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/>
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/zem3qtkf1v8ga0gg.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/>
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-08-02, 15:32   

Jadzia, dobry pomysł z tymi zakupami.
Tzn. zrobię trochę inaczej - poświecę "przykładem" :D . Proszenie, żeby co drugi dzień robić to pomysł może dobry, ale w praktyce robimy trochę inaczej - bo tam niemal po drodze na plażę jest spożywczak i i tak każdy będzie sobie tam kupował rzeczy, bo to nie problem.
Podkreślę przy tym, że to, co kupuuję (orzechy, suszone owoce, chrupki kuku) to na "zdrowe rzeczy na plażę", może trochę im będzie głupio... Tak sobie pomyślałam.

Dobra, spadam. Piszcie co myślicie, a ja będę czytać i napiszę z tel jak poszło. Bo teraz jużwyłączam kompa i jedziemy.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2014-08-02, 17:27   

Dziewczyny, polecam jakieś ciastka gryczane ze wytrawnym nadzieniem typu żurawina, morele czy coś w tym style. Zdrowe, pożywne, jednak jest "ciastko-słodyczem" i wszyscy są zadowoleni, serio :D

Na plażę warzywne placki robię (np cukinie +marchew +mąka kukurydziana), dzięki tym warzywom fajnie wchodzą też na zimno) +ewentualnie jakieś na przekąskę ciastka typu gryczana+wiórki kokosowe i mleko kokosowe- są fajne bo "suche", nie rozpuszczą się, ani nie tłuste specjalnie, więc się piach nie poprzykleja za bardzo ;) Zresztą na plaży po 2 godzinach takie zmęczone i głodne, że wszystko by zjadły ;-)
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2014-08-02, 19:18   

go. podziel się przepisami jakimiś, nie bądź taka. ;-)
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2014-08-03, 20:41   

kofi, na razie na szybko, placki na wynos, fajne zimnie i ciepłe:
1 cukinia+ 2 marchewki+natka pietruchy= zetrzeć na tarce lub zblendować. Odsączyć. Dorzucić 4 łychy kaszy kukurydzianej, i siemie lub jajko. Smażyć jak placki ziemniaczane. Odcedzony sok wypić :) To nasze danie nad jezioro prawie zawsze, dzięki smażeniu kaloryczne (zapchać potrafi nieźle i dzieciary nie sępią nic przy plaży jak tylko poczują w powietrzu zapach glutaminianu sodu ;) ), smaczne, praktycznie zawsze pochłaniane do ostatniego kawałka mimo braku przypraw. Dodatkowy plus za nazewnictwo: bo "placki" zawsze są chętnie zjadane ;-) ;-)

Podobne do powyższych robię z dyni z cynamonem na mące ryżowej :)


Lub muffinki z bloga Sylwiiiii:
hxxp://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2014/01/weganskie-muffinki-z-maki-gryczanej.html
w takiej wersji, albo z przyprawami goździkami, cynamonem, migdałami, orzechami zamiast jabłek,
albo z kakao i skórkami pomarańczy i cytryny, albo jakiś sezonomy owoc do środka dopiero przy wlewaniu do foremek- szczególnie fajnie maliny, borówki, jagody, banany się "zmusowywują" ;)
kolejna wersja: na mleku kokosowym, z wiórkami koko i jakimiś bakaliami
czy cokolwiek jest akurat w domu :)
Aha, ja je zamiast z proszkiem do pieczenia robię na sodzie w ramach nieużywania pszenicy

Muffinki warzywne:
mąka ryżowa lub z ciecierzycy (chociaż z gryczanej też pewnie by wyszły, ale ja je robię tak dla odmiany) w takiej samej ilości jak mąka jaglana
szklanka mleka sojowego
siemie lub jajco
pół szklanki oleju
łyżeczka sody
i do środka warzywa: brokuły i kalafior w małych rożyczkach, fasola szparagowa pocięta na dość drobno, szpinak, marchewka, może być i pietrucha, cebula nawet (daje wcześniej podgotowane, doprawione pieprzem i ostrą papryką, czasem sypnę jakimś ziołem jeszcze. Jeśli mnie pamięć nie myli to ostatnio od serca sypnęło mi się suszonym koperkiem)
Ciasto jak normalnie + potem mieszkam w nich delitatnie łyżką warzywa. Jeśli konsystencja wyjdzie zbyt luźna zagęszczam kilkoma łyżkami poppingu :) Piekę ok 20 minut (szybciej niż gryczane bez warzyw) w 180 stopniach
Po formie nikt nie zaprzeczy, że to nie są ciastka ;) Nawet z takich "standardowych" dzieci słodyczowo-nestlowych 50/50 sie "nabiera" i wcina bez zajakniecia :mryellow:

Aha, czasem mieląc mąkę wrzucam do nie np łyżkę sezamu :)

i kolejny dopisek, o którym mi się pomyślało już wychodząc z pokoju:
czasem robię ciacha stosując tylko otręby+płatki jakieś+popping zamiast mąki :) Można też dowolnie "zabarwić smakowo", na wiórkami i mlekiem na kokosowo, kakao, bakaliowo, orzechowo etc.
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2014-08-04, 16:37   

go. dzięki, fajne pomysły, muszę spróbować warzywne mufinki zrobić - nikogo nie muszę oszukiwać, ani przemycać, ale Daniel chyba znowu ma jakiś skok wzrostowy, bo ciągle grzebie w lodówce i w szafkach. Jak są owoce, to je kilogramami, dzisiaj upiekłam ciasto dyniowo-kokosowe z małą ilością cukru i owocami - dosłownie wpycha je w siebie. Jak się zacznie szkoła (nieeeee) to będę pewnie piekła jakieś buły z warzywami i ciacha, żeby nie kupował.
A propos placków - dzisiaj zrobiłam zwykłe, ziemniaczane, ale wg przepisu Sylwii8 - te na grubych oczkach tarki - smakują zupełnie jak czipsy, sama właśnie wcięłam 2 na zimno. :oops:
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
tototu 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 13 Paź 2012
Posty: 103
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-08-04, 20:51   

go. fajne przepisy ja też wypróbuję !!!
jaskrawa, ja też nie lubię jak ktoś mi się wtrąca i nie lubię się wtrącać do tego co robią inni i nie lubię bardzo :evil: jak ktoś mojego młodego syfem częstuje
a może pogadać ze szwagierką ale raczej w tonie "pożalenia się", że masz problem z Mary bo nie chce jeść a jedyne co by jadła to właśnie słodycze jeśli zobaczy, że ktoś w pobliżu je i że się o nią martwisz bo to bardzo niezdrowo, może mogliby raczej ukrywać (ograniczać) słodycze/ niezdrowe jedzenie przed oczami Marysi o ile to możliwe. Nie będzie to przytyk bezpośrednio, że źle karmią syna, tylko że się martwisz o Mary, możesz podkreślić też że im to dobrze bo ich synek to aż tyle nie zjada słodyczy, a twoja córa to mogłaby się odżywiać samymi słodyczami jeśli są w pobliżu.
ja bym raczej nie odpuściła, żeby przez cały wyjazd mogła jeść syfiaste żarcie. Powodzenia !!
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/relgkqi107cumr73.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/><img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/uch5roeq0967doe6.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/>
 
 
alcia 
:-)


Pomogła: 184 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 7184
Skąd: Ośw.
Wysłany: 2014-08-05, 09:48   

Działa też czasem zwyczajne tłumaczenie dziecku - my takich rzeczy nie jemy. Oczywiście przy właścicielach takich przekąsek (jeśli to osoby nam bliskie, znają nasze poglądy ale wspierać nie zamierzają). Jak dziecko zacznie męczyć, świrować, a oni będą świadkami tego przez jeden dzień, następnego może sobie odpuszczą, choćby z litości dla malucha.

Ja na szczęście nie mam takich problemów- moje dziewczyny chętnie zajadają się przekąskami w postaci pasków selera naciowego (maczanego w jakimś sosiku), paseczków marchewek (na podobnej zasadzie, lub samych), ćwiarteczek kalarepki, ogórków, pomidorów, chrupek ryżowych, kukurydzianych, owoców suszonych, świeżych itp. W tym roku, jak byłam z nimi na mazurach - sobie zabierałam jeszcze nad wodę sałatki (próbuję się odchudzać i nie jem pieczywa), dla nich kanapki, przekąski jak powyżej. Okazało się, że od drugiego dnia musiałam robić sałatek kilka razy więcej, bo taka właśnie przekąska robiła największą furorę ;)
Fajne to.. ale też moje dziewczyny są starsze, bardziej świadome. niestety wiem, jak ciężko była z maluszkiem, który nie rozumie o co nam chodzi z tymi cholernymi słodyczami, chce i koniec. No ale warto zacisnąć zęby i jakoś dzielnie przebrnąć tą fazę, później to na prawdę procentuje.
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl
 
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2014-08-12, 12:00   

jaskrawa i jak poszło?
Problem mi bliski, więc ciekawa jestem, jak go rozwiązałaś.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-08-15, 14:04   

alcia, nooo wlaśnie, Twoje dzieci już stare ;) , można z nimi zapewne po ludzku rozmawiać. Marysia już niby coś tam rozumie, ale potem, gdy zobaczy słodycze, zapomina o tym, o czym rozamwiałyśmy.

przepraszam, że się nie odzywałam - czytałam Wasze posty, ale nie mogłam odpisać - gdy próbowałam dodać post z telefonu, za każdym razem wywalało mnie - w sensie - nie mogłam pozostać zalogowana.

wróciliśmy wczoraj. generalnie nie było tak źle. poradziłam sobie tak, że poprosiłam szwagierkę, by w miarę możliwości nie wystawiała slodyczy na widok "publiczny" i nie częstowała młodej - argument podałam prosty i nienarzucający mojej "filozofii" - powiedziałam, że młoda po zjedzeniu słodkiego, nie zje w ogóle normalnego obiadu i kolacji.
trochę to podziałało, a trochę nie - bo po prostu trudno ukryć przed trzylatką fakt, że starszy braciszek żre ciastka.

tłumaczyłam jej też, że - ok, możesz też zjeść, ale najwyżej dwa. robiłyśmy umowy.
trochę mi ględziła, trochę jej czasem odpuszczałam.
problem duży nie był, bo młoda miała sporo ruchu (nad morze tam jest daleko), musiała chodzić na nogach i naprawdę była zmęczona, więc uznałam, że trochę cukru jej nie zaszkodzi - zwlaszcza, że i tak potem obiady z reguły zjadała W MIARĘ (nie zawsze i nie były to mega ilości, ale w sumie nie gorzej niż w domu, a może nawet ciut lepiej). poza tym, takiego naprawdę syfnego syfu nie mieli - raczej jakieś ciastka typu herbatniki czy biszkopty czy słodkie bułki (no wiem, to też syf, bo utwardzane tłuszcze i cukier, ale dooobra tam, jak jadła trochę przez 11 dni to przeżyje).
raz chyba tylko były jakieś kolorowe gumy.
na plażę braliśmy orzechy, arbuza itd, jabłka, rozmaite grahamki.. i jadła to. kupowaliśmy też gotowaną kukurydzę od tego gościa, co łazi po plaży :) . młoda uwielbia kuku.
na szczęście żarciem typu serek danio jej nie częstowano, bo szwagierka brała jeden dla swojego młodego I BARDZO DOBRZE :mrgreen:
radzuiłam też sobie tak, że tłumaczyłam młodej (wiem, może to nie do końca pedagogiczne, ale działało) - słuchaj, nie jedz teraz ciastek, jak teraz najesz się ciastek i nie zjesz obiadu, nie pójdziemy już na lody dzisiaj, bo brzuch cię rozboli od takiej ilości słodkiego. zawsze woli lody. i ja też wolę jak zje lody po obiedzie, choćby codziennie (oczywiście codziennie to tylko podczas wyjazdu), niż ma zjeść kilo ciastek czy żelków - zwłaszcza, że kupuję jej zawsze tylko jedną kulkę i często sorbet.

tak więc żyjemy i mamy się nieźle, poziom uzależnienia od słodyczy raczej nie wzrósł :D .

a, jeszcze jedna mała złośliwość - rozwala mnie to, jak niektórzy rodzice karmią swoje dzieci. ok, ja nie jestem święta, popełniam dużo blędów - no cóż, nie pomaga mi w naprawie tego fakt, że młoda naprawdę nie lubi tak wielu rzeczy - ale jeśli prawie wszystko, co je dziecko, jest sztucznie dosłodzone, to naprawdę aż mi smutno.
menu kuzyna (lat cztery):
rano ciastka lubisie (przecież dla dzieci, co nie?), chleb czy bułka z serem ż. i keczupem
na plaży ciastka herbatniki (brane i jedzone przez dziecko po dwa na raz, bez ograniczeń) lub biszkopty, słodkie bułki
obiad - nugetsy i frytki (every fuckin single day, chociaż wiem, że w domu normalnie je jakieś zupy czy zwykłe kotlety...)
kolacja - nie wiem, też nie widziałam w sumie codziennie, jakoś te kolacje się osobno jadło, ale wiem, że bywał to serek typu danio. a, i kółeczka do mleka, te słodkie "dla dzieci".

i jeszcze tekst taty mlodego (gość po studiach, w miarę bystry, z poczuciem humoru, dba o rodzinę) - on (o młodym) to za bardzo słodyczy nie lubi.
ja - jak to - widzę, że po dwa ciacha zajada.
on - ale przecież to nie są słodycze, takie tam suche ciastka

okazało się, że wg niego słodycze to te czekoladowe tylko.

ale widzę też postęp ;) . zaczęli słodzić trzcinowym :)
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2014-08-15, 21:30   

jaskrawa napisał/a:
tłumaczyłam młodej (wiem, może to nie do końca pedagogiczne, ale działało) - słuchaj, nie jedz teraz ciastek, jak teraz najesz się ciastek i nie zjesz obiadu, nie pójdziemy już na lody dzisiaj, bo brzuch cię rozboli od takiej ilości słodkiego.

eeeee...tam, niepedagogiczne ;) ja jestem pedagog i tez tak robiłam :D
na wakacjach, wiadomo, więcej luzu.
też mnie rozwala menu niektórych dzieci. masakra po prostu. ostatnio pod Lidlem widzialam, jak koles do kubka niekapka nalał córce (na oko 3 lata) Sprita z puszki. nosz kur.... miałam ochotę go palnąć w łeb!!! oczywiscie, nierealne....ale chociaż sobie to bardzo dobrze wyobraziłam ]:->
Super, że poszło wam ok. ja ma problem z sąsiadami, Marcel uwielbia ich syna, ciągle chce tam łazić. menu dzieci podobne jak u waszego kuzyna, a chyba nawet gorsze. dużo kolorowych, farbowanych ch wie czym słodyczy, cola, żelki, lizaki, bez ograniczeń. nie mogę na to patrzeć :roll:
na szczęście Marcel się na to nie rzuca. Ale mam schizę, jak tam do nich idzie, bo nigdy nie wiem, co mu tam zapodadzą. powiedzialam, że ma uczulenie na sztuczne, więc chyba się troche boją. mam nadzieje ]:->
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
kml 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Sie 2013
Posty: 2181
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2014-08-15, 21:35   

jaskrawa ciekawy watek na przyszłość ;)

Większość dzieci tak jada. Czekolada to słodycze, a danio czy mleczna kanapka (co za nazwa) już nie! Ostatnio zaglądam w skład kakao dla dzieci i cukier na pierwszym miejscu w składzie!
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-08-15, 23:31   

kml, oo, "kakałko" to już w ogóle masakra...
właściwie najlepiej szerokim łukiem omijać wszystkie działy "dla dzieci" w markecie. prawie we wszystkim jest cukier. chociaż trochę się to zmienia już... mam nadzieję.
mnie swojego czasu najbardziej wkurzały reklamy nutelli, pokazywali jak dzieciory na śniadanie to jedzą, że taka porcja energii niby. jasne. zwłaszcza potrzebna ta energia dzieciom, które po wyjściu z domu wsiadają do samochodu taty i są wiezione do szkoły, gdzie są zwolnione z wuefu, bo "nie lubią"...

ana138, mówię niepedagogiczne, bo kiedyś w jakiejś książczynie, chyba tej o BLW (Bobas Lubi Wypluwać ;) ) było coś o tym, by nie obiecywać dziecku słodyczy w nagrodę za zjedzenie obiadu, bo ono sobie podświadomie zakoduje, żeby nie najadać się na obiad za bardzo, bo potem deser się nie zmieści. No w sumie jest w tym trochę racji. Tyle że co powiedzieć dziecku, które pyta o słodycze "nie kochanie, nigdy nie dostaniesz"? :mrgreen: a może "ciasteczko? a co to jest? jedz lepiej obiad i nie chrzań głupot". a najlepiej "napchaj się obiadem do bólu, czekolady i tak nie będzie" :mrgreen:

a scenka ze spritem bezcenne... szkoda, że jeszcze browarem nie poczęstował. i petkiem.
masz dobrze, że Twój M. tak się nie rzuca na słodkie gówna.
Moja Mary zje wszystko co słodkie, mogłaby w zasadzie cukier wyjadać łyżką (kiedyś cukier dla gości postawiłam na stole, skorzystała z okazji...)
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-08-17, 15:41   

jaskrawa napisał/a:
a najlepiej "napchaj się obiadem do bólu, czekolady i tak nie będzie" :mrgreen:

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: mistrzunio!
Właśnie też mam ten problem bo często F chce ciastko akurat jak kończę robić obiad.
Ale z tymi lodami to mówiłaś nieco inaczej bo po prostu mówiłaś jej o konsekwencjach (że zje za dużo i będzie ją bolał brzuch), a skoro lody i tak były stałym punktem to pewnie i tak wiedziała, że będą po obiedzie.
Ja się cieszę, że F weganin i większość słodyczy odpada w przedbiegach. Wszyscy wiedzą, że z mlekiem je i pewnie boją się dać.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
vegeta 

Dołączyła: 26 Lip 2014
Posty: 17
Wysłany: 2014-08-21, 13:21   

Ja bym też odpuściła nieco, ale dałabym jej słodycze które je na co dzień - może przy okazji i tamto dziecko je polubi? Niech się częstują nawzajem, i tak będzie zdrowiej ;p
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,51 sekundy. Zapytań do SQL: 14