wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Mamo - chcę jeść jak inne dzieci...
Autor Wiadomość
aquella 


Dołączyła: 02 Wrz 2014
Posty: 29
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-09-05, 08:16   

jaskrawa Podobno jest tak , że nie trzeba/ nie ma konieczności wypisywać całego składu ale cóż chemii nie unikniemy, ja jem suszone owoce - to niby takie zdrowe a wszystko obsypane dwutlenkiem siarki, namaczam zawsze zmieniam wodę ale nie wiem czy się tego pozbywam.

A próbowałaś mleko z migdałów lub nerkowców córce podawać? Bo sojowego raczej bym nie polecała ze wzgl na fitohormony.

jagodzianko ale w spirulinie jest dużo żelaza, w soku pomarańczowym nie czuć jej smaku tylko ten kolor :-|
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-05, 08:33   

W fitohormonach nie ma nic zlego,czemu ten mit wciąż krąży..
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-09-05, 11:11   

aquella, ale oni specjalnie na opakowaniu wielkimi literami zaznaczyli, że nie zawiera żadnych subst. konserwujących. myślisz, że aż tak perfidnie by ściemniali? bez przesady...
i mimo że "chemii nie unikniemy" (nie stać mnie na to, by kupować wszystko ekologiczne), nie podałabym dziecku niczego, co konserwanty zawiera, a już na pewno nie coś tak totalnie zbędnego jak parówki. ale postaram się to sprawdzić i - doprawdy - ucieszę się, jeśli się okaże, że masz rację :mrgreen: bo to będzie pretekst do wywalenia tego śmiecia z naszej lodówy :D
co do mlek, nie wypije nic poza ryżowym. sojowe tak, ale jako kakao.
Alispo, wcale nie jestem przekonana, że to mit. Ciągle chyba się spierają o to... Masz link do jakiegoś w miarę wiarygodnego artykułu nt. temat? Chętnie uwierzę, że to mit, ale nie mogę znaleźć nic mądrego w necie.

Ja mam wątpliwości co do soi jako do silnego alergenu raczej, poza tym nie do końca wierzę komukolwiek w temacie fitoestrogenów. Produkty sojowe stały się już dawno "mainstreamem" i zarabiają na nich wielkie koncerny. Nie wierzę badaniom sponsorowanym przez nich tak jak nie wierzę w badania "nabiałowe" czy "mięsne".
Dlatego ograniczam soję do rozsądnych, niewielkich ilości, jako urozmaicenie. Nie jemy przetworzonych sojowych produktów (bo to od razu zwiększyłoby spożycie tego jednak kontrowersyjnego strączka), poza mlekiem z kartonu - ale w "niecodziennych" ilościach. Z raz w tygodniu robię to kakao sojowe, z raz w tygodniu jakieś tofu (a ostatnio rzadziej) i starczy, a myślę, że takie ilości nie zaszkodzą. Aha, no i sos sojowy dodaję do zup np. Ale to przecież malutka ilość.

Spiruliny nie używam, nie mamy problemów z żelazem, więc nie chce mi się kombinować z takim paskudztwem i przemycać je w czymkolwiek, jestem przekonana, że Mary nie dałaby się nabrać, nie zje niczego o "podejrzanym" kolorze.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
aquella 


Dołączyła: 02 Wrz 2014
Posty: 29
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-09-05, 13:39   

>> ale oni specjalnie na opakowaniu wielkimi literami zaznaczyli, że nie zawiera żadnych subst. konserwujących. myślisz, że aż tak perfidnie by ściemniali? bez przesady...
i mimo że "chemii nie unikniemy" (nie stać mnie na to, by kupować wszystko ekologiczne), nie podałabym dziecku niczego, co konserwanty zawiera

jaskrawa prędzej to ja podaję chemiczne parówki dziecku bo u mnie jawnie bezczelnie na opakowaniu jest napisane ile chemii mają no i ile mięsa, albo jego resztek mom :cry: także może podaj namiar na swoje a ja swoje wyrzucę tym bardziej, że jak się okaże dawać je będę nie ze wzgl. na braki tylko przyzwyczajenia :-(

a jeśli chodzi o wapń to słyszałaś o morelach suszonych,że go zawierają tylko najwięcej nie te pomarańczowe, bo są siarkowane, takie bez siarki ciemniejsze (ale 25zł za kg) ??
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-05, 14:18   

aquella, suszone morele są bogatym źródłem żelaza, a wapń znajdziesz w suszonych figach.
 
 
koralina1987 

Dołączyła: 28 Wrz 2013
Posty: 937
Wysłany: 2014-09-05, 14:39   

aquella, gdzie znalazłaś morele niesiarkowane za 25 zł? Jakiś sklep internetowy? Bo w moim dotychczasowym podrożały i teraz są po 35 zł więc z chęcią się przerzucę na inne źródełko :)
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczek.pl/]

Zapraszam - hxxp://quchniawege.blogspot.com/
 
 
eM 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 12 Lip 2013
Posty: 416
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-05, 15:02   

jaskrawa, ja też z chęcią dowiem się co to za parówki (nie dla siebie, ale dla rodziny :evil: )
_________________
A. 03.2017
M.I. 11.2020
 
 
bronka 
Supergirls don t cry

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Lip 2009
Posty: 6426
Wysłany: 2014-09-05, 15:03   

Dziewczyny pogadajcie o parówkach na pw :->
 
 
eM 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 12 Lip 2013
Posty: 416
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-05, 16:04   

ok, to jaskrawa jak możesz napisz na pw ;-)
_________________
A. 03.2017
M.I. 11.2020
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-05, 16:32   

Co do soi-metaanalizy wszelkie,pojedynczym badaniom czy pseudobadaniom mozna wierzyc do pewnego stopnia a i tak są korzystne zwykle.Przyklad czegoś wiecej: hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/m/pubmed/19524224/
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
aquella 


Dołączyła: 02 Wrz 2014
Posty: 29
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-09-05, 18:24   

karolina 1987 znalazłam na www.misiontek.pl ale optymistycznie pomyliłam cenę/wagę, 25zł jest za 400g także raczej się nie przerzucisz, przepraszam za wprowadzenie w błąd :-/

gosia_w morele także zawierają wapń, choć może mniej niż figi, a figi surowe są podobno w promocji w Kauflandzie obecnie

Alispo poglądy swoje o fitohormonach wykształciłam po lekturze książki : Soja na menopauzę i nie tylko.
W krajach wysokiego spożycia soi przykre objawy menopauzy nie występują, więc wpływ na to muszą mieć owe fitohormony, zresztą i w Polsce tabletki z soją są sprzedawane na niedogodności przekwitania.
Tak więc nie przestanę myśleć, że można podawać soję dzieciom bez ograniczeń.
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-09-05, 19:50   

Alispo napisał/a:
Co do soi-metaanalizy wszelkie,pojedynczym badaniom czy pseudobadaniom mozna wierzyc do pewnego stopnia a i tak są korzystne zwykle.Przyklad czegoś wiecej: hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/m/pubmed/19524224/


Ja jakos nie boje sie fitohormonow w soi ale czegos innego , i takze ograniczam :
hxxp://www.pepsieliot.com/soja-produkt-not-to-eat/
_________________

 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-09-05, 20:16   

bronka napisał/a:
Dziewczyny pogadajcie o parówkach na pw :->

Absolutnie nie miałam zamiaru o nich w ogóle gadać, pociągnięta za język wysłałam priwy, to było dla mnie dość oczywiste, że nie będę tu reklamować jakiegoś mięsa na forum. peace :)

Poli, super artykuł.
Myślisz, że ograniczanie wystarcza? Zastanawiam się co z tofu... Wydawało mi się, że ono też należy do tych "dobrych" produktów made of soya...

A, czekaj, doczytałam do końca :D . O tofu też jest. Cóż, nie jemy go ostatnio jakoś dużo, ale bywały momenty, że masami...
Może przez to jestem chora bo jelito mi się rozszczelniło...
Dobrze, że niedługo idę do p. Desmond poradzić się w sprawie "co wywalić". Zapewne pójdzie nabiał i gluten, ale zastanawiam się czy ja w ogóle cokolwiek będę mogła jeść, co zważywszy na fakt, że karmię wielkie dziecko, wykończy mnie do kości... :mrgreen:
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-09-05, 21:45   

aquella, soi się boisz, a analogów b12 w spirulinie już nie?

Dzięwczęta nie dajmy się zwariować, zjadłam dziś frytki na kolację, a zaraz idę po tofu bo woła do mnie z lodówki.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
aquella 


Dołączyła: 02 Wrz 2014
Posty: 29
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-09-06, 07:53   

>>soi się boisz, a analogów b12 w spirulinie już nie?

jagodzianka, a gdzie napisałam, że soi się boję?
Ja mam w lodówce ser z nerkowców, polecam. A jak mam się bać spiruliny to postrasz jakimś linkiem bo szukam i nie znajduję, pastylki dla kosmonautów ze spiruliny robią - to wyczytałam i opinię lekarza na temat obecności antyB12
hxxp://dobrydietetyk.pl/forum/spirulina/5762/

a po wpisie z bloga przytoczonym przez Poli powinnam się tylko cieszyć, bo tofu mi nie wychodzi, mleka sojowego nie lubię ( zresztą żadnego pasteryzowanego) ani wędlin, a jedyne co mi się udało to kotlety z okary, która stała dwa dni i się kisiła w słoiku
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-06, 09:12   

Naprawdę polecam dobre zrodla ,i zapytac Desmond o soje ;) co do menopauzy to jest to zupelnie inna kwestia. pepsieliot to strona potworek,polecam w kwestii Np.ww.spiruliny sci-fitness ,tam są zawsze źródła z metaanaliz,nie z internetowego New Age....
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-06, 09:22   

Ostatnio na Wiemy co jemy było info, że to nieprawda, że nabiał szkodzi, więc aktualnie nie wiem, komu wierzyć.
Co do soi, to inne produkty tez zawierają substancje antyodżywcze, większość roślin ma, może nawet wszystkie. Ja jem soję tylko fermentowaną, bo niefermentowana mi szkodzi.
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-09-06, 09:27   

Alispo napisał/a:
pepsieliot to strona potworek,polecam w kwestii Np.ww.spiruliny sci-fitness ,tam są zawsze źródła z metaanaliz,nie z internetowego New Age....


Alipso mozesz wytlumaczyc o co ci chodzi (strona potworek) :?:

Sama z produktow sojowych jadam tempeh, czasem tofu ze wzgledu na wapn, i mleko sojowe tylko jak nie moge dostac innego roslinnego ;-) .
_________________

 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-06, 09:40   

No tam jest mnostwo mitów,poza tym jak dla mnie to tego sie nie da w ogóle czytac,ale to juz co kto lubi.Wiemy co jemy ma zawsze rzetelne info,o nabiale tez,zadna z niego trucizna.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-09-06, 10:09   

gosia_w napisał/a:
Co do soi, to inne produkty tez zawierają substancje antyodżywcze, większość roślin ma, może nawet wszystkie.

Właśnie, a słonecznik i brokuły "wzmacniają męskość" i co kobiety mają ich w ogóle nie jeść?
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-09-06, 16:40   

A Campbell z kolei straszy nabiałem...
No i komu wierzyć?

Może to jest tak jak ze wszystkim. Jedni będą żyli setkę, pijąc setkę codziennie i żrąc golonki i schaby, popalając jeszcze papieroski (cóż, znałam taką babkę - w dalszej rodzinie - dożyła prawie setki, mimo że całe życie jadła beznadziejnie, jarała i nie stroniła od wódy), a będą tacy co choćby nie wiem jak się starali, zachowują na jakieś autoimmuno w wieku lat 30tu (jak ja).. C'est la vie.
Może trzeba by jakieś testy robić po prostu - jednym nie służy gluten, innym białko zwierzęce w nabiale czy mięsie, a jeszcze inni mogą wszystko.

Ostatnio rozmawiałam o tym z fajnym lekarzem kardiologiem, który mówił, że jedzenie w ogóle SZKODZI. W każdej roślince jest coś, co przeszkadza wchłaniać coś innego (wszyscy to znamy - psiankowate to coś tam, szpinak to szczawiany, soja - jak pisze ta cała pepsi, zboża to fityniany itd). Mięso i zwierzęce tłuszcze zapychają układ krwionośny itd.. Mówił, że badał kiedyś grupę alkoholików, takich bezdomnych, kompletnych meneli. Wszyscy chudzi, za chudzi, żyli chyba na tanich winach tylko i czym popadło. Wątroby rozwalone, ale serca i żyły mocne jak dzwon. Dlaczego? Bo oni po prostu NIE JEDZĄ. Więc się nie mają czym zatruć. Ale wiadomo, wtedy, jeśli nie umrą na wątrobę, to z powodu niedoborow powypadają im zęby, a układ odpornościowy nie poradzi sobie z zapaleniem gardła.
Z powodu ogólnej szkodliwości jedzenia, lekarz polecał jeść tak mało jak się da, robić głodówki i uprawiać sport regularnie :)
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
Fatty 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 30 Maj 2008
Posty: 1192
Wysłany: 2014-09-06, 17:12   

jaskrawa napisał/a:
Mówił, że badał kiedyś grupę alkoholików, takich bezdomnych, kompletnych meneli. Wszyscy chudzi, za chudzi, żyli chyba na tanich winach tylko i czym popadło. Wątroby rozwalone, ale serca i żyły mocne jak dzwon.


to samo! ;) W czasie szkolenia miałam zajecia z patomorfologiem: mówił właśnie, że przekleństwem naszych czasów jest miażdżyca, nawet Ci co nie wyglądają mają pozapychane naczynia krwionośne, aż chrzęści(faktycznie chrzęści) ...ale, gdy przyszło mu robić sekcje zwłok tzw meneli, spostrzeżenie miał jedno organizm może i wyniszczony ale żyły i tętnice czyściusieńkie, żadnych zmian miażdżycowych, najmniejszych!


To co baby? Te co nie karmią, to driny dzis wieczorem walą i kielichy, stadnie :P
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2014-09-06, 17:18   

jaskrawa napisał/a:
Mięso i zwierzęce tłuszcze zapychają układ krwionośny itd.
A teraz nie jest modna teoria, że duże cząstki tłuszczy nasyconych niczego nie zatykają, a cholesterol jest potrzebny (no bo jest)? To chyba "paleolodzy" tak twierdzą. Nie wiem, co na to kardiolodzy...
Fatty napisał/a:
ale żyły i tętnice czyściusieńkie, żadnych zmian miażdżycowych, najmniejszych!
No bo oni mało jedzą, generalnie przejadanie się szkodzi zdrowiu...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-09-06, 17:21   

jaskrawa napisał/a:
Z powodu ogólnej szkodliwości jedzenia, lekarz polecał jeść tak mało jak się da, robić głodówki i uprawiać sport regularnie :)

Fajnie to brzmi.
Któryś mistrz zen też zalecał odchodzić od stołu kilka kęsów przed uczuciem sytości.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2014-09-06, 17:27   

jagodzianka napisał/a:
Któryś mistrz zen też zalecał odchodzić od stołu kilka kęsów przed uczuciem sytości.
Ale skąd to wiadomo? :P Ja chyba nigdy czegoś takiego nie mam...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 12