wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsze problemy ze zdrowiem ?
Autor Wiadomość
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
  Wysłany: 2007-10-29, 00:13   Pierwsze problemy ze zdrowiem ?

Dzisiaj miałam z mężem poważną rozmowę i szczerze mnie zaniepokoił. Sprawa dotyczy jego i Wiktorka.
Najpierw na tapetę idzie mój mężuś: od kilku tygodni (mniej więcej 3) zauważył, że boli go jedno kolano. Teraz mówi, że to kolano boli go dosyć wyraźnie, a do tego doszły bóle w drugim kolanie oraz podczas zginania palców. :-( Jutro będzie miał wyniki badań. Na początku pomyślałam, że może organizm się oczyszcza ze złogów i że skoro już kiedyś bolało go to kolano, to może teraz, podczas tego spokojnego oczyszczania powracają zadawnione bóle. Ale jak się dowiedziałam, że chwyciło go drugie kolano i palce, to moja teza chyba jest nieprawidłowa. Aha i co jest ważne, powiedział, że jak przez kilka ostatnich dni zjadł trochę ryb, to bóle minęły. No i tu mój wniosek, że jest to spowodowane jakimiś niedoborami. Tylko pytanie - dlaczego mnie nic nie boli, skoro ja się tak samo odżywiam, a nie jadłam żadnych ryb ? No i o niedobory jakiego/ jakich składników chodzi ?
A z Wiktorkiem to jest taka sprawa: dziś mój mąż poszedł z nim na basen, jak zwykle co niedzielę. I powiedział, że Wiktorek kiepsko się sprawował, bo przepłynął tylko 4 długości basenu, a kiedyś to przepływał więcej razy. No i kiedyś to wytrzymał 1,5 godz. w wodzie, a teraz to ledwo godzinę i jeszcze pod koniec pływał na plecach tatusia. I mąż mówi - "wydolność się Wiktorkowi pogorszyła". :-( Fakt, że dzisiaj Wiktorek nie chciał iść za bardzo na basen i w związku z tym nie miał dużej motywacji do pływania, ale wcześniej też już gorszą miał tą wydolność. Oj, zmartwiłam się. Pomyślałam przed chwilą, że to może sprawka wit. B12, bo nie zaczęłam jej jeszcze suplementować, a jaj i nabiału jemy mało. Przy czym jako mięsożerni powinniśmy mieć jeszcze zapasy B12 w wątrobie. Ale czytałam teraz o objawach niedoboru i tam jest z takich fizycznych spraw: zmęczenie, drętwienie nóg,... Generalnie nie pasuje mi to do tych objawów, które mają moi panowie. Ale może się mylę. Tak czy inaczej wydaje mi się, że to może być sprawka jakiegoś niedoboru. Ah, i jeszcze jedno, Wiktorek miał ostatnio robioną morfologię, wyniki ładne nie wskazujące na niedobór ani żelaza, ani B12 (MCV i MCH raczej przy dolnej granicy normy).

Co myślicie na ten temat ? Nie daję mi to spokoju, a widzę, że mój mąż zaczyna podważać powoli argumenty za nie jedzeniem mięsa. Pomóżcie proszę.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 00:18   

Pewnie inni forumowicze będą bardziej kompetentni, ja tylko zapytam, czy jecie siemię lniane?
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 00:30   

Lily napisał/a:
czy jecie siemię lniane?

tak, staram się go dawać codziennie, czasem co drugi dzień wyjdzie. Jak mi mąż powiedział o rybach, też mi przeszło przez myśl omega3, no i to b12. Oj, to poczytam jeszcze o omega3 i jego niedoborach. Dzięki Lily
 
 
honey 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 428
Skąd: hameryka
Wysłany: 2007-10-29, 00:47   

pytanie...jak dlugo jestescie wege...?
czy maz mial takie problemy z kolanami wczesniej.. zanim zostaliscie wege....???
czy ktos w rodzinie ma /mial takie problemy...lub podobne problemy... a moze maz jest jakis sportowcem...lub duzo biega..cwiczy.... sportowcy miewaja tego typu problemy bez wzgledu na diete..
to podstawowe pytania ktore nalezaloby zadac sobie...
_________________
dzisiaj liczy sie tylko teraz,teraz licze tylko na dzisiaj ..a jutro....to sie zobaczy jutro
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 00:53   

być może te problemy występują w całej męskiej części rodu?
osobiście znam sporo jedzących mięso osób, które też mają problemy z kośćmi czy stawami
ponoć wegetarianom mają rozmiękać kości, a tymczasem moja mięsna koleżanka ma poważne problemy z biodrem, a jej chłopakowi rozmiękają chrząstki w kolanach i braku mięsa za to winić nie można
w ogóle ból kolana może być spowodowany przeciążeniem, stanem zapalnym itp., a nie niedoborami
choroby niestety dotyczą wszystkich i nikt nikomu nie da gwarancji, że przy określonym trybie życia nie zachoruje...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 00:57   

honey napisał/a:
jak dlugo jestescie wege...?

Tak de facto, to od sierpnia, czyli 3 m-ce.
Cytat:
czy maz mial takie problemy z kolanami wczesniej.. zanim zostaliscie wege....???

Kiedyś jak był młodszy, to miał jakieś problemy, ale z jednym kolanem trochę, ale wcześniej mi się w ogóle nie skarżył
honey napisał/a:
czy ktos w rodzinie ma /mial takie problemy...lub podobne problemy... a moze maz jest jakis sportowcem...lub duzo biega..cwiczy.... sportowcy miewaja tego typu problemy bez wzgledu na diete..

Mój teściu mówił mi kiedyś, że ma generalnie reumatyzm, który mu się odzywa co jakiś czas, a tak to nikt nie miał czegoś takiego. Mój mąż nie jest sportowcem, chodzi jedynie do pracy jakieś 40 min. tam i spowrotem, ale wcześniej nie miał takich dolegliwości.

Ale teraz poczytałam troszkę o omega3 i na starym forum jeszcze było coś takiego: "Omega3 usprawniają wszystkie procesy życiowe: /.../ wspierają elastyczność stawów, ograniczają ich deformacje i łągodzą tzw. sztywność poranną." Może to rzeczywiście sprawka jednak tych kwasów ?

[ Dodano: 2007-10-29, 00:59 ]
Cytat:
choroby niestety dotyczą wszystkich i nikt nikomu nie da gwarancji, że przy określonym trybie życia nie zachoruje...

Ja wiem Lily, tylko że on tego wcześniej nie miał, dopiero niedawno pojawiły się te dolegliwości. No i ten mój mały dzieciaczek... Ehh
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 01:18   

Wiesz Iwona, ja jestem wegetarianką od 8 lat, a nie widzę różnicy pomiędzy swoim stanem zdrowia teraz a przed 8 laty. 3 miesiące wegetarianizmu to raczej nie jest czas, w którym można nabawić się poważnych niedoborów, choć oczywiście wiem, że niektóre witaminy itp. trzeba dostarczać codziennie. A może mąż po prostu boi się wegetarianizmu i tak na zapas trochę "kwęka"? Jeśli chce jeść ryby to niech je, może kiedyś zmieni zdanie. Mój niemąż nie je w domu mięsa, ale czasem kupuje ryby, bo twierdzi, że organizm się domaga i ja mu nie zabraniam, nawet pomogę mu wybrać. "Jakoś nie widzę go jedzącego siemię :)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
honey 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 428
Skąd: hameryka
Wysłany: 2007-10-29, 01:26   

to juz masz odpowiedz....
reumatyzm w rodzinie...to raz ..plus
maz mial juz wczesniej problemy....
kiedys bedac mlodym mogl nie zadbac wlasciwie o zdrowie i teraz to sie znowu odzywa....
oczywiscie zawsze mozna zrzucic na wegetarianizm..jak ktos chce...
najlepiej porozmawiaj szczerze z mezem i niech powie, gdzie rzeczywiscie lezy zrodlo jego problemow....
_________________
dzisiaj liczy sie tylko teraz,teraz licze tylko na dzisiaj ..a jutro....to sie zobaczy jutro
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 01:27   

Cytat:
A może mąż po prostu boi się wegetarianizmu i tak na zapas trochę "kwęka"?

Myślę, że nie. Gdyby tak było, to od początku już by się burzył. On nie ma nic przeciwko wege, o ile to nie wpłynie niekorzystnie na nasze zdrowie.
Ja na przykład czuję się dobrze, i sama nie wiem co się dzieje. Ale może to rzeczywiści eomega3, bo np. jak robię kaszki na śniadanie, to dosypuję czasem siemienia, ale mój mężuś nie je tych kaszek, bo jest wtedy w pracy, a on nie mieli sobie siemienia i nie pomyśli o tym. Zacznę chyba dosypywać mu tego do różnych dań. Tylko jestem ciekawa, bo mam zamieszanie w głowie, czy prażenie siemienia pozbawia go tych cennych kwasów (a prażone jest smaczne :-) ).
Dobrze, idę już spać, bo mnie mała rano obudzi.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 01:28   

Prażenie prawdopodobnie rzeczywiście niszczy te kwasy. Może spróbuj tez oleju lnianego z pierwszego tłoczenia - dodawać do sałatek, zupy itp.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 01:29   

honey napisał/a:
oczywiscie zawsze mozna zrzucic na wegetarianizm..j

wiem :-/
honey napisał/a:
najlepiej porozmawiaj szczerze z mezem i niech powie, gdzie rzeczywiscie lezy zrodlo jego problemow....

żeby to było takie proste, on od razu wiąże to z dietą

[ Dodano: 2007-10-29, 01:31 ]
Lily napisał/a:
Może spróbuj tez oleju lnianego z pierwszego tłoczenia -

wiem, tylko gdyby był trochę tańszy. No ale cóż, 12,5 zł za 250 ml co ok. 1-1,5 tygodnia (tak mi się teraz zdaje, że na tyle wystarcza takie częste używanie).
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 01:32   

hxxp://shop.inf.poznan.pl/go/_info/?id=434]TUTAJ są niedrogie oleje lniane, tylko nie wiem, czy rzeczywiście dobrej jakości, jak zapewniają.
 
 
Jędruś 

Pomógł: 12 razy
Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 168
Skąd: Ziemia Ognista
Wysłany: 2007-10-29, 05:53   

Witam Iwona

Na problemy ze stawami to najlepsze są przeciwutleniacze (antyoksydanty) na czele z witaminą A.
Niektórzy ludzie potrzebują więcej takich substancji ogólnie noszą one nazwę bioflawonoidów, muszą być pobierane ze świeżego pożywienia ponieważ są niszczone przez tlen atmosferyczny.

Polecam zapoznać się również z opracowanie (link poniżej) dokładnie, fragment po fragmencie.
hxxp://www.animal-liberation.pl/index.php?d=378

Dla męża i dla syna (sportowców)
Polecam stronkę hxxp://wegesport.pl

Zobacz również na tym forum wątek o witaminie B12 (tam pisałem jak przygotować roztwór z B12). Sportowcy, ludzie bardziej aktywni fizycznie wymagają więcej witamin, włącznie z witaminą B12.

Kiełkujesz nasiona:, tam jest mnóstwo witamin i minerałów, po podkiełkowaniu można przechowywać podkiełkowane nasiona w lodówce przez tydzień.

Polecam zacząć od podkiełkowania nasion gryki, prosa, łuskanego owsa, ciecierzycy.

Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty
 
 
zojka3

Pomógł: 30 razy
Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1916
Wysłany: 2007-10-29, 06:28   

Jak sobie tak czytam to pierwsze wrażenie jakie mi się nasuwa to problem psychiczny z zaakceptowaniem czy uznaniem takiego sposobu odżywiania jako zdrowy. Wywołać chorobę myśleniem nie jest trudno, organizm bardzo się nas słucha w tym temacie :-/
Może dla męża przejście na niejedzenie mięsa było za szybkie, ta myśł nie "osadziła" mu się jeszcze, nie zyskał przekonania, że to jest dobre.
Może organizm rzeczywiście się oczyszcza ze złogów, często tak jest. Ja miałam problemy z kolanami (bardzo duże bóle po najmniejszym wysiłku) i stopami. Odkąd jestem weganką nie mam tego problemu. Nie pamiętam jednak czy dolegliwości mi się czasowo nasiliły, raczej nie.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-29, 10:10   

zojka3 napisał/a:
Jak sobie tak czytam to pierwsze wrażenie jakie mi się nasuwa to problem psychiczny z zaakceptowaniem czy uznaniem takiego sposobu odżywiania jako zdrowy

No właśnie, to była moja pierwsza myśl. Jak piszesz, mąż nie ma nic przeciwko diecie wege, o ile ona nie wpłynie negatywnie na jego zdrowie. I tu chyba jest odpowiedź. Tak naprawdę nie ma przekonania do słuszności tej diety i cały czas podświadomie obserwuje siebie szukając jakiś negatywnych objawów. Nie wierzę, że po 3 miesiącach takiej diety, może ona od razu mieć zły wpływ na zdrowie. Czytałam Wasz jadłospis, jest szokujący. Ja po kilkunastu latach wegetarianizmu gorzej komponuję dietę ;-) . Moje dzieci np. dopiero niedawno zaczęły jeść choćby siemię lniane, czy kasze na śniadanie. Dopiero teraz myślę o wit. C przy żelazie itp. A jakoś zdrowe są i zdrowo się rozwijają. Mąż może mieć problem z kolanami zupełnie niezależnie od diety. Zresztą kłopoty ze stawami nie zaczynają się ot tak nagle. Zaczyna boleć, gdy już jest coś nie tak od jakiegoś czasu.
A co do synka, każdy może mieć swój zły dzień. Skończyło się lato, zaczęła ponura jesień, każdemu siły witalne spadają, dziecku też. Co do diety, to tylko jedno przyszło mi do głowy. Jecie mało nabiału, a skoro jesteście dopiero na początku wegedrogi, to może warto byłoby trochę wolniej zmieniać nawyki żywieniowe, aby nie było zbyt drastycznie.


P.S. A przy okazji siemienia lnianego. Ja też lubię gomasio z prażonego siemienia. Dodatkowo jednak mielę nieprażone i dodaję do jakiś potraw, np. kotletów czy duszonych warzyw.
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2007-10-29, 10:18   

Iwona, mi też się niestety wydaje, ze mąż, być może podświadomie, szuka argumentów anty....
 
 
 
alcia 
:-)


Pomogła: 184 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 7184
Skąd: Ośw.
Wysłany: 2007-10-29, 10:29   

Ewa napisał/a:
No właśnie, to była moja pierwsza myśl. Jak piszesz, mąż nie ma nic przeciwko diecie wege, o ile ona nie wpłynie negatywnie na jego zdrowie. I tu chyba jest odpowiedź. Tak naprawdę nie ma przekonania do słuszności tej diety i cały czas podświadomie obserwuje siebie szukając jakiś negatywnych objawów. Nie wierzę, że po 3 miesiącach takiej diety, może ona od razu mieć zły wpływ na zdrowie.

Zgadzam się z Ewą w 100%! Wg. mnie, nie ma takiej możliwości, by ktoś odczuł wpływ diety na zdrowie po 3 m-cach, szczególnie, gdy jest ona dobrze skomponowana, a u Was jest na prawdę dobrze.
O kwasy tłuszczowe u męża można dodatkowo zadbać, jeśli mu na tym wogóle zależy. Być może jednak za szybko zniknęło z jego diety wszystko co znał i lubił, i teraz szuka możliwości powrotu do niektórych dań?
A co do dziecka i basenu; moja Kaja też często lubi coś robić i robi to świetnie, po czym nagle to zarzuca, przestaje jej się coś podobać... To normalne. I może gdybyśmy w tym czasie zmieniali drtastycznie dietę, też bym to zrzucała na nią? Ale, że zmian nie ma, to przyczyn dopatruję się gdzieś indziej. :)
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl
 
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 12:34   

Dzięki Wam wszystkich, porozmawiam z mężem i wiecie co, ja też myślę, że tu dużo mogła zrobić psychika. Pamiętam jak ostatnio byliśmy u mojego brata i Andrzej (mój mąż) powiedział mimochodem, że on je to co ja zrobię, ale gdyby to on był odpowiedzialny za kuchnię, to wyglądałoby to trochę inaczej. I jeszcze, jak tak nad tym rozmyślam, ostatnio zaczyna mi czasem trochę jakby wymawiać, że umawialiśmy się nieco inaczej, nie tak radykalnie. Czyli że raz na 2 tygodnie będzie mięso na zmianę z rybą, a ja nie mogłam i w ogóle nie robiłam nic z tego, jak się umawialiśmy. No, nieładnie z mojej strony, ale ja po prostu nie chcę. I on co jakiś czas mi to przypomina. Ale myślę, że coś może być w tym siemieniu, bo prawdą jest, że on sobie tego nie nałoży na kanapkę, a my jadamy siemię głównie z kaszką, czyli jak Andrzej jest w pracy. Myślę, że zrobię tak, że zadbam o to siemię u niego bardziej, może włączę trochę jogurtów (ale nie chcę sera żółtego) i jakoś powoli pójdzie. A te wyniki krwi ma bardzo dobre :-) (ulżyło mi)
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-29, 12:50   

Cytat:
I jeszcze, jak tak nad tym rozmyślam, ostatnio zaczyna mi czasem trochę jakby wymawiać, że umawialiśmy się nieco inaczej, nie tak radykalnie.


czyżby przykład kompromisu od kompromisu...?

ja tak miałam na początku z mężem. mnie i mój wegetarianizm umiał szanować póki nie pojawiła się ciąża i dziecko. wyszukiwał w gabi wszelkich dowodów, zę jednak powinna jeść mięso.

ale skoro tak bardzo chce wierzyć, że to niedobory jednak, to wytłumacz mu, ze jeśli jest tak naprawdę to jak tragiczna musiał mieć wcześniej dietę, że nie zmagazynował witamin na 3 miesiące. kłopoty ze zdrowiem i niedobory w normalnych warunkach potrzebują dużo więcej czasu by się objawić. no chyba że jest w ciąży ;)
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-10-29, 16:01   

Inna sprawa, że skoro umawiałaś się z nim na jakieś konkrety co do diety to powinnaś dotrzymywać warunków umowy albo renegocjować umowę. Dobry partnerski związek chyba jest wart kompromisu, w końcu możesz się umówic, że ty mu nie przyrządzasz, ale on czasami
coś zje na mieście np. Możliwości jest masa, żeby za czas jakiś takie narzucanie się na tobie nie zemściło.
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2007-10-29, 18:12   

Ja bym się nie trzymała sztywno tego, że skoro się obiecało, to za wszelką cenę trzeba tak zrobić. Może być tak, że wcześniej coś wydawało się naturalne, a teraz już jest np. nie do wykonania ze względu na psychikę. Tutaj potrzebna jest rozmowa, ja sobie nie wyobrażam, żeby smażyła komuś kotlety. Jeśli mężowi tak zależy, to może przecież zrobić je sobie sam, nie widzę problemu.
Siemię można dodawać do wielu potraw. Ja robię np. z naleśnikami. Gotuję na parze brokuł. Do kubeczka wciskam ze dwa duże ząbki czosnku, dodaję 2-3 łyżki oleju/oliwy, mieszam i odstawiam na ok. 10 min. Mielę 2 łyżki pestek z dyni i 2 łyżki siemienia. Miksuję brokuła, dodaję zmielone pestki i czosnek z olejem. Zwykle dla mnie i Pawełka nie daję soli, bo czosnek ma intensywny smak i nam to wystarcza. Mieszam, smaruję naleśniki i tak je zjadamy. Można robić też pastę: uduszony na parze brokuł, zmielone siemię i sezam (np. 3 łyżki sezamu i 2 siemienia). Brokuła miksuję, dodaję łyżkę oleju, sól i zmielone nasiona. Ja bardzo lubię też dodawać do zup siemię, do niektórych duszonych warzyw. Staram się tylko nie miksować go z warzywami czy kaszami, tylko dodawać na końcu i mieszać, bo podczas miksowania siemię robi się takie ciągnące i ma intensywny smak. Nie zawsze mi to odpowiada.
Iwona, jak na początku wege to macie wspaniały jadłospiś, tylko podziwiać. Resztę powiedziały dziewczyny, więc nie ma potrzeby powtarzania.
 
 
alcia 
:-)


Pomogła: 184 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 7184
Skąd: Ośw.
Wysłany: 2007-10-29, 18:26   

Ja siemię sypię gdzie się tylko da, by było zjadliwe. I tak:
do masy, z której robię kotleciki, do chleba (tam wrzucam ogromnie dużo, bo w ogóle go nie czuć), do ciasta naleśnikowego, do wszelkich mącznych placuszków, ciast, ciastek... Do kaszek (na sam koniec - już na talerz, by nie zrobiła się kleista papka). Ostatnio też solę wszystko gomasio (robię pół na pół sezam z siemieniem, 1 łyżka soli na 12 łyżek tych nasion), Kaja tak pokochała taką sól, że już o omega3 nie muszę się martwić. Prawie wszystkie dania tym solę, Kaja posypuje sobie kanapki ("tą fajną solą", jak ją określa ;) ).
I tak się w ciągu doby nazbiera, że chyba nie musimy się o niedobory martwić (a karko też kaszek nie jada, my z Kają nieregularnie).
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-10-29, 18:41   

hxxp://www.skaner-pharmanex.pl/optimumomega,naukowe.html długi tekst o omega3 :)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Iwona 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 20 Sie 2007
Posty: 137
Skąd: Czechowice-Dziedzice
Wysłany: 2007-10-29, 18:53   

alcia napisał/a:
Ostatnio też solę wszystko gomasio (robię pół na pół sezam z siemieniem, 1 łyżka soli na 12 łyżek tych nasion)

No właśnie, Alciu, ale po prażeniu są jeszcze te kwasy w siemieniu?

Ania D. napisał/a:
Może być tak, że wcześniej coś wydawało się naturalne, a teraz już jest np. nie do wykonania ze względu na psychikę. Tutaj potrzebna jest rozmowa, ja sobie nie wyobrażam, żeby smażyła komuś kotlety.

Eh, no właśnie, czasem myślę, że przydałoby się trochę zwolnić biegu z przekabacaniem męża, ale nie wyobrażam sobie kupywania, robienia kotletów - tego nie brałam pod uwagę robiąc tą umowę. Jak widzę mięso na talerzu przed sobą, to w oczach staje mi widok np. cielątka ze łzami w oczach i tej mamy-krówki.

Ale ja myślę, że to psychika jest dużo temu winna, jeśli chodzi o męża. Porównuję z sobą, przecież jemy prawie to samo, oprócz tych kaszek od pon-pt, przy czym ja od 3 m-cy nie tknęłam nic mięsnego, rybnego, a Andrzej tak. I mi nic nie dolega, a jemu tak. W sumie to dziwne, bo gdyby to były niedobory, to ja pierwsza powinnam mieć jakieś dolegliwości (skoro mięso jest takie zdrowe...).

Dziś kupiłam znowu olej lniany, wiesiołek w nasionach i będę mu dawkować, zobaczymy.
Ja Andrzejowi niczego nie zabraniam jeść, tylko po prostu nie chcę kupywać czegoś, do czego nie mam już przekonania. Ale powiedziałam Andrzejowi, że jak chce, to może sobie kupywać, tylko nie chciałabym, aby częstował tym Wiktorka albo żeby mały widział, że on to je, zwłaszcza ryby (bo widzę, że jak zindoktrynowałam go odnośnie mięsa :mrgreen: , to z mięsem rybim mam problemy. Łowi ryby tak na niby, a potem próbuje nas częstować :-/ ).
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-29, 18:58   

Cytat:
że przydałoby się trochę zwolnić biegu z przekabacaniem męża, ale nie wyobrażam kupywania, robienia kotletów


zatem nie rób tego. jak chce jeść mięso to niech:
a) robi sobie sam
b) zje na mieście
c) zje u mamy/teściowej/przyjaciół itp

w tej materii to ja na szczęście nie miałam kłopotów z moim niegdysiejszym mięsożercą ;) jedynie kiedyś z rozżaleniem powiedział "nigdy nie zjem kotlecika zrobionego przez żonę..." rzecz jasna chwilę potem miał kotleciki na talerzu. tyle że fasolowe ;) więcej nie marudził ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,43 sekundy. Zapytań do SQL: 12