wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
mam wege-klopot..
Autor Wiadomość
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2007-11-10, 23:26   

pralinka napisał/a:
przymuszac do mojego sposobu na zycie

Pralinko, a spojrzałaś na to z tej strony, że dając jej mięso, przymuszasz ją do nie-swojego sposobu na życie? I o ile 'przymuszanie' (co jest raczej złym słowem, po prostu wychowywanie) dziecka wedle własnych przekonań jest czymś spójnym i zrozumiałym, to wychowywanie dziecka niejako przeciwko własnym przekonaniom może się spotkać z dużym niezrozumieniem, czy nawet poczuciem krzywdy ze strony dziecka w przyszłości ('dlaczego wiedziałaś to wszystko o zwierzątkach i mnie nimi karmiłaś?'). Oczywiście, w przypadku mieszanych rodzin sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, ale Ty nigdzie nie piszesz, że Twój partner miał coś przeciwko wege, tylko, że chciałaś dać dziecku wybór (chociaż w tym przypadku nie dajesz wyboru, tylko decydujesz albo na tak, albo na nie, niemniej jest to zawsze decyzja za dziecko, chociaż moim zdaniem większą wolność daje się dziecku nie dając mu mięsa - w ten sposób samo ma szanse zdecydować, czy w ogóle chce go spróbować).

pralinka napisał/a:
Te weganskie dzieci, ktore znam buntowaly sie dopoki same nie zdecydowaly, ze miesa jesc nie beda. A te ktore nie podjely SAME takiej decyzji podjadaja mieso potajemnie i tak..bo dzieciaka nie zmusisz jesli samo nie zrozumie i nie zaakceptuje.

Poczytaj to forum to znajdziesz aż nadto przykładów na to, że nie jest to regułą :) Dzieci zazwyczaj mają ogromną wrażliwość i niejedzenie zwierząt jest dla nich czymś naturalnym, o ile oczywiście potrafią skojarzyć żywą istotę z tym co mają na talerzu (a potrafią bardzo wcześnie, jeśli dorośli przed nimi tego nie zatajają).
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-11-10, 23:31   

Są różne dzieci, niektóre chętnie jadłyby samo mięso, inne nim plują. Ja żałuję, że nie mogłam być wege od urodzenia, a gdybym miała matkę wegetariankę, nie mogłabym pojąć, czemu mi mięso aplikowała, skoro sama nie jadła i będąc taką osobą jaką teraz jestem - miałabym żal o to.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
pralinka 

Dołączyła: 09 Lis 2007
Posty: 8
Wysłany: 2007-11-10, 23:34   

No wlasnie, niestety nie mialam wsparcia w partnerze co do wege...Pewnie gdyby powiedzial"zrob jak uwazasz" poczekala bym z tym miesem..Ciesze sie, ze weszlam na to forum bo dajecie mi impuls i sile, zeby troche o to powalczyc! Ciesze sie,tez , ze sa inne Mamy niewege dzieciakow :lol:
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2007-11-10, 23:34   

Lily napisał/a:
Są różne dzieci, niektóre chętnie jadłyby samo mięso, inne nim plują. Ja żałuję, że nie mogłam być wege od urodzenia, a gdybym miała matkę wegetariankę, nie mogłabym pojąć, czemu mi mięso aplikowała, skoro sama nie jadła i będąc taką osobą jaką teraz jestem - miałabym żal o to.

No właśnie, o tym samym pomyślałam, tak samo, jak nie podoba mi się, że moja matka ochrzciła mnie sama nie chodząc do kościoła, chociaż nie mam do niej o to pretensji, za dużo ich było w naszych relacjach, no i ogromny wpływ moich dziadków też miał znaczenie, jednak żałuje, że nie postępowała zgodnie z własnym sumieniem, a z sumieniem 'ogółu'.

pralinka napisał/a:
Pewnie gdyby powiedzial"zrob jak uwazasz" poczekala bym z tym miesem.

Czyli jednak miał coś przeciwko wege dziecku? W takim wypadku na pewno jest trudniej..
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
Ostatnio zmieniony przez Martuś 2007-11-10, 23:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
pralinka 

Dołączyła: 09 Lis 2007
Posty: 8
Wysłany: 2007-11-10, 23:42   

no wlasnie, trudniej jest...trudniej..ale teraz mam wspanialy pretekst!!! Moge powiedziec, ze Mala ma uczulenie na mieso i trzeba odstawic :lol: moze przynajmniej na jakis czas sie uda a potem ten "rozowy serek"(jak mowil synek wege znajomych na szynke)nie bedzie jej smakowal ;-)
dzieki za wsparcie i fajna dyskusje :-)Musze konczyc bo raniutko wyjezdzam a jeszczem niespakowana..pozdrawiam wszystkie wege Mamy i wege dzieciaki!
 
 
Malroy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-11, 02:30   

pralinka napisał/a:
wspanialy pretekst!!!


ehhh :(
 
 
k.leee 


Pomógł: 46 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2701
Wysłany: 2007-11-11, 03:17   

pralinka napisał/a:
nigdy nie mialam pretensji do rodzicow, ze dawali mi mieso. A mysle, ze bym miala gdyby mi nie dawali.

Spytaj mojego 12 letniego syna (qqewer46 - wege od urodzenia) czy miałby do mnie pretensje gdybym mu dawał mięso sam nie jedząc :mryellow:
_________________
hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-11, 19:08   

wiesz, wiele zależy od tego jak rodzice się zachowują i jak przekazują swoje poglądy: jeśli przez zakazy to nic dziwnego, ze dzieci sie buntują...

moja córka nie zna zakazów. słowa "nie pozwala" czy "nie mogę" poznała w przedszkolu gdzie w ten sposób o jej diecie mówiły przedszkolanki bo one nie potrafiły zrozumieć ze to wybór dziecka (konkretnie mowa o słodyczach, bo brak mięsa jakiś bardziej naturalny ludziom sie zdaje niż brak słodyczy)

i żeby nie było wątpliwości: mój mąż był zagorzałym mięsożercą i z nikim nie miałam gorętszych dyskusji na temat mojej diety w ciąży a później diety dziecka... niemniej, w Twoim życiu to Ty decydujesz o swych krokach. ja nie umiała bym podać mięsa choćby dlatego, ze pojawi sie kiedyś pytanie: a czemu mi to dawałaś jak sama nie jesz? i ja na takie pytanie nie umiała bym odpowiedzieć.

niemniej moje córki mają wybór: jeśli zapragnąć jeść mięso nikt nie będzie im życia utrudniał.
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-11, 21:41   

pralinka napisał/a:
Ciesze sie,tez , ze sa inne Mamy niewege dzieciakow
...a więc... jako mama niewegedzieciaka pozwól że się wypowiem odnośnie 'dawania wyboru'. Ja bałam się wychowywać Natalię po swojemu a moja sytuacja i otoczenie skutecznie mnie w tej obawie utwierdziło. Efekt? Moja Natalia jak widzi kurczaka to jej się oczy świecą a jej pożywienie to ziemniaki i mięso. Przez trzy lata nie wiedzieliśmy co to znaczy miec zdrowe dziecko, miała 10-12 antybiotyków na rok, dzieci oglądała przez szybkę w oknie bo chora, a 4 razy w roku przez drzwi szpitalne bo bardzo chora. Mimo to jadła tylko to co słodkie, ziemniaczane (bez domieszek czyli zero witamin dużo skrobii), dużo mięsa, a najlepiej samo.

Ok 4 roku jej życia zaczęłam to zmieniać. Trwa to do dziś, i nie są to super zmiany - cieszę się że je marchewkę :!: jabłko, czasem ogórka... kiedy próbowałam jej zmienić dietę chodziła do sąsiadów i jadła mięso 'ale żeby mama nie widziała' (dodam tylko, że nie krzyczałam za mięso, kupowałam jej gdy chciała, jedynie wprowadziłam uświadamianie stopniowe co to jest mięso i że trzeba jeść więcej warzyw żeby być zdrowym, już nawet nie żeby nie zabijać... mimo to dziecko zareagowało jak zareagowało...), a w przedszkolu mówiła że nie jadła kolacji i jest głodna (a nie jadła bo były warzywa...)
Po ponad roku przechodzenia na wegetarianizm, nie mówię ilu godzinach przy kuchni żeby robić jej tylko to co lubi, córce spadła hemoglobina o 1,5, trochę poniżej normy i stwierdziłam że daję spokój. I robiłam dalej dwa obiady - wege i mięsny... pomyśl ile życia w kuchni i wyrzuconego jedzenia, bo ona nie dojadła a my nie zjemy po niej... w końcu postanowiłam że je to co my a jak nie chce to nie... wytrzymała dwa dni, na drugi dzień się rozpłakała i poprosiła o kolację. Zwymiotowała w trakcie. Poszła głodna spać. Rano poprosiła o śniadanie, było dla niej ok więc zjadła, obiad zwymiotowała. Ja spasowałam. Mam już dość, to zaczyna wyglądać jak psychoza. Stałam się więźniem własnych decyzji i wyborów. I robię jej kurczaka. I dalej się cieszę że je marchewkę...

I dlatego mam baaaaardzo poważne wątpliwości gdy czytam że ktoś będąc wegetarianinem podaje dziecku nieświadomemu mięso bo chce mu dać wybór. Patrzę na Natalię i ja nie widzę tego danego jej wyboru. Nie pokazałam jej smaków, nie nauczyłam cieszyć się nimi, zapachami, kuchnią. Jest totalnie uzależniona od mięsa, a mi na dzień dzisiejszy to wisi, bo nie mam sił. Pewnie za jakiś czas znowu wezmę byka za rogi bo w sumie moje dziecię raz że bardzo mądre, dwa że jeszcze małe... 6 lat to nie dorosłość. Ale narazie chcę oddechu i dystansu po tych wszystkich ostatnich miesiącach.

Jeśli miałabym więc tu się wypowiedzieć, to chciałabym żebyś przemyślała moją historię i moje wybory zanim podejmiesz swoje decyzje. Na Twoim miejscu - chcesz podawać mieso? Twoja decyzja, ale dałabym dziecku szansę, nauczyła jeść różnorodnie zanim spróbuje mięsa...

Jeśli powiesz że Twoje dzieciątko będzie jadło inaczej bo zadbasz o warzywa w diecie, moje prywatne doświadczenie na to jest takie, że mięso jest soczyste, napakowane polepszaczami tak, że mało komu nie smakuje. Choć przeczytałam tu na forum, że są dzieci którym nie smakuje, to ja nie znam dziecka niewegetariańskiego które nie lubiałoby mięsa. Ono uzależnia i zabija smak. Potem organizm ciągle domaga się takiej dawki smaku jaką zawierają polepszane puszki, gotowce i mięso.
Wybór zależy od Ciebie. Ale przemyśl go, jeśli mogę coś poradzić, w kontekście 'dawania dziecku szansy'
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-11, 21:56   

Cytat:
Ono uzależnia i zabija smak.


i tu jest pies (albo krowa) pogrzebany...

tak jak kwestia uzależnienia jest kontrowersyjną (choć ja sie z nią zgadzam) tak kwestia smaku już nie. by zjeść mięso używa sie wielu przypraw i przyzwyczaja sie kubki smakowe do intensywnych doznań, na ich tle warzywa nie mają smaku... zatem warto pomyslęć nim podejmie sie taką decyzję...


humbak: to co napisałaś to prawdziwy wege-kłopot...
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-11-11, 22:08   

Humbak napisał/a:
to ja nie znam dziecka niewegetariańskiego które nie lubiałoby mięsa.
przypomina mi to bratanka mojego niemęża - kotleta zje, ale do marchewki doda kilka łyżeczek cukru i i tak tego nie przełknie, podobnie z owocami - truskawki, kiwi - wszystko cukrem posypywane (zresztą drugie dziecko podobne rośnie, mięsne kluski na obiad, po obiedzie danonki)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2007-11-11, 22:10   

Humbak, niełatwo macie...
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-11, 22:18   

To ja coś dodam od siebie na przykładzie Natalki Humbaka (Agnieszka, mam nadzieję, że się nie pogniewasz) i mojego Gabryśka. Natalka była u nas w sobotę na urodzinowej imprezce. Do jedzenia było: razowiec na bananach, jabłecznik, sernik, razowe rogaliki na słono, sałatka ziemniaczana z majonezem, pokrojone jabłka. Natalka nie znalazła nic dla siebie i mama robiła jej w kuchni kanapkę z żółtym serem i ketchupem. I przykład mojego syna. Gabryś kiedyś przy jakimś obiedzie zaczął wymieniać rzeczy, które lubi, głównie wymieniał warzywa. W którymś momencie zamyślił się i z uśmiechem zakończył "ja właściwie wszystko lubię". I to jest prawda. W tej chwili nie je mięsa świadomie. Jak będzie dalej, nie wiem. Jeżeli jednak chcesz dać dziecku prawdziwy wybór, to najpierw naucz je zdrowo jeść. Jeżeli kiedyś będzie chciało dodać do tego mięso, to ok. Jednak wtedy to już będzie tylko dodatek, a nie 99% codziennej diety.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-11-11, 22:26   

Zdaje mi się, że kluczem jest różnorodność :) Ja dopiero teraz tak naprawdę to odkrywam - tyle dobrych rzeczy do zjedzenia :oops:
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-11-11, 23:16   

Ewa, myślę, że świetnie to opisałaś. Bardzo prawdziwie. Szkoda, że tak mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę.
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-11-12, 11:32   

A ja myślę, że każde dziecko rodzi się inne i nie są tabula rasa, również w kwestii zywienia...jedne lubią warzywa inne nie... :roll:
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-11-12, 11:47   

kasieńka, zgadzam się z tobą, mam w domu niejadka, zawsze zazdrościłam mamom dzieci które jedzą wszystko. ja jako dziecko mogłam nie jeść nic, prawie nic mi nie smakowało

Humbak masz w domu rzeczywiście bardzo trudną sytuację żywieniową. super, że umiesz zaakceptować wybór swojej córki. może dojrzeje do niejedzenia mięsa, a może nie. ważne żeby była szczęśliwa, z mięsem czy bez.
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-12, 12:02   

rosa napisał/a:
ważne żeby była szczęśliwa
no ostatnio przez nerwy mamusi trochę się popsuło... :oops: muszę nabrać dystansu i jak mówi pao posłuchać intuicji, bo moja córcia poza kłopotami z jedzeniem choć czasem ciut humorzasta (ale to po mamusi, co zrobić, sama pamiętam, jak... ;-) ), to jest bardzo słodka i mądra -
na urodzinach słowem się nie odezwała że jej nic nie smakuje, powiedziała mi to dopiero gdy spytałam a i to na ucho "żeby nikomu nie było przykro" - po tej kanapce wyjaśniłam jej że kiedy jesteśmy w gościach to się je to co jest i nie dopytuje, więc do końca przyjęcia nie pisnęła ani słówka, dopiero po przyjściu do domu poprosiła o kolację.
Myślę że dystans w takich sprawach zawsze się przydaje :-) Kasienko, dziękuję :-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
magdusia 

Pomogła: 42 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1992
Skąd: HRLM
Wysłany: 2007-11-12, 12:30   

Humbak, dziękuję że opisałaś swoją historię z Natalką,daje dużo do myślenia.Swoją drogą jak organizm Natalki wytrzymał tak częste antybiotykoterapie?Wiem że dzieci często w takich przypadkach mają anemię (po antybiotykach).
Nadia też jadła mięso przez około 6 do 12 miesięcy,było to związane z jej nietolerancją białka roślinnego :-| .Kupowałam jej wtedy gotowe słoiki ,no ale tam zawartość mięsa wynosiła 10%.

[ Dodano: 2007-11-12, 12:32 ]
ps.mądrą masz córeczkę :-)
_________________

hxxp://alterna-tickers.com]
"Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia." A. Einstein
 
 
pralinka 

Dołączyła: 09 Lis 2007
Posty: 8
Wysłany: 2007-11-12, 14:57   

O rany, ale sie wywiazala dyskusja :-) Dziekuje Wam za wszsystkie slowa, naprawde daja mi do myslenia! Pogadalam z mezem i mysle, ze uda sie nie wprowadzac miesa do 2 roku przynajmniej. Co do smaku i proporcji to Mala je tylko mieso w sloikach, co kilka dni a tak to glownie warzywa. Nie dostaje soli ani cukru(mam nadzieje, ze uda sie do 2 roku nie dawac jej slodyczy)ale generalnie jest strasznym zarlokiem i wszystko lubi :-) o
Ja wogole staram sie o urozmaicanie i wprowadzanie zdrowych nawykow ale zgadzam sie, ze sa dzieci, ktore po prostu jedza tylko ziemniaki a inne tylko kanapki z miodem. Podobno smaki wyksztalcaja sie juz w brzuszku maminym wiec jest szansa, ze chetniej Mala bedzie jadla rzeczy slone bo mnie odrzucilo od slodyczy :mryellow: Zobaczymy jak to bedzie jak zacznie kumac smaki i potrawy bo narazie jest malutka i smieje sie w glos na widok KAZDEGO jedzenia! Wspolczuje Mamom niejadkow bo to chyba musi byc niewyobrazalnie trudne, taka codzienna walka :-(HUMBAK- dzielna jestes bardzo, trzymaj sie!
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-11-12, 15:07   

Humbak napisał/a:
no ostatnio przez nerwy mamusi trochę się popsuło... :oops: muszę nabrać dystansu i jak mówi pao posłuchać intuicji, bo moja córcia poza kłopotami z jedzeniem choć czasem ciut humorzasta (ale to po mamusi, co zrobić, sama pamiętam, jak... ;-) ), to jest bardzo słodka i mądra -

oczywiście, że jest mądra, w końcu ma mądrą mamę :-)
a co do humorów, to są dzieci, które ich nie mają??? nie znam takich. każde dziecko dorasta i zaczyna dostrzegać wokół siebie, w sobie i w innych nie tylko superlatywy.
mój Franek jest lunatykiem, boi się irracjonalnych rzeczy, a był takim słodkim czterolatkiem.

mamy niedenerwujące się to jakieś roboty którym się wszystko udaje :-)

Pralinka dobrze, że porozmawialiście sobie z mężem na temat jedzenia małej. najważniejsze to wiedzieć co się chce. życzę powodzenia.
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2007-11-12, 15:38   

rosa napisał/a:
kasieńka, zgadzam się z tobą, mam w domu niejadka, zawsze zazdrościłam mamom dzieci które jedzą wszystko. ja jako dziecko mogłam nie jeść nic, prawie nic mi nie smakowało


mogę potwierdzic, Franek rzeczywiście jest dość wybredny, w szczególności nie pasuje mu kunszt kulinarny ciotki Capri :D

ja byłam okkkkkkkrrrrrrrrrropnym niejadkiem jako dziecko, cud, że ktoś mi patelnią nie przywalił. Pamiętam, jak moja ciotka, pamiętając, że nie jem mięsa, przygotowała mi paprykę faszerowaną ryżem z pieczarkami. "ale ja nie lubię papryki..." to zjedz chociaż ryż. "ale ja nie lubię ryżu..." Miałam gdzieś 11 lat :D
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Kamm 

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 18 Paź 2007
Posty: 1737
Wysłany: 2007-11-12, 15:57   

Humbak napisał/a:
Choć przeczytałam tu na forum, że są dzieci którym nie smakuje, to ja nie znam dziecka niewegetariańskiego które nie lubiałoby mięsa.


To jestem chyba wyjątkiem . Moi rodzice nie byli wege , z resztą nikt w rodzinie chyba nawet o czyms takim nie slyszal dopoki nie spotkal ich moj przypadek . Od malego nienawidzilam miesą , potrafilam siedziec przy stole godzinami , rycząc ze nie zjem .. Non stop z tego powodu byly karczemne awantury . Pare razy na sile zjadlam " biale mieso z kurczaka , pasztet z kogutkiem i polędwice sopocką " to byly 3 rodzaje mies ktore zprobowalam przez cale moje zycie i to tylko jako male dziecko . Oczywiscie posilki z tymi "3 rodzajami " koczyly sie wymiotami... Rodzina zywila sie tradycyjnie czyli np ziemiaki + kotlet + buraki , wiec ja zjadalam ziemniaki i buraki .. Nigdy nie zrobiono mi niczego w zamian mięsa . Zawsze bylo jesli nie chcesz , nie jedz . Bedziesz chora . Mialam bardzo malo urozmaicane jedzenie . Traktowano to jako moją fanaberie i patrzono jak na dziwaka . Bardzo szybko dzieki temu zaczelam robic sobie posilki sama ... juz we wczesnych klasach podstawowki , pozniej z pomoca wyszla babcia ktora przywozila specjalnie dla mnie zakupu ; wszelakie warzywa i owoce , poniewaz chciala zebym jadla cokolwiek ...
U mnie w "rodzinie" byl to dom typowo mięsno-slodyczowy ,ja dodatkowo slodkiegoo rowniez nie lubialam ,wiec najczestsze sniadania typu kanapki z maslem i z dzemem koczyly sie tylko kanapkami z maslem ...
To bylo straszne , teraz kiedy mam tak sporą wiedze na temat zywienia , wiem ze sa to bledy niewybaczalne , ale w sumie wiecej ich bylo ..
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-11-12, 22:34   

Rosa, :-D

magdusia napisał/a:
jak organizm Natalki wytrzymał tak częste antybiotykoterapie?
ano nie wytrzymywał, to było trochę jak zaklęte koło - choroba-antybiotyk-obnizona odpornosc-choroba. Natrafiłam na dwie madre panie doktor i wychodziła z tego przez lat kilka, ale od roku jest normalnie i cudownie. Powoli wychodzimy z traumy 'o boże znowu kicha będzie chora, nie będzie jak pracować, wypłata minimalna, kredyt do spłaty, dziecko nieśpiące, kosztowne leki' itd. Ja się już chorób nie boję a mąż prawie... :-> ;-)

Capricorn napisał/a:
"ale ja nie lubię papryki..." to zjedz chociaż ryż. "ale ja nie lubię ryżu..." Miałam gdzieś 11 lat
to mnie nie pocieszyłaś ]:-> :lol: nieźle nieźle

pralinko, trzymam kciuki za dobre wybory :-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-11-13, 00:10   

I ja również trzymam kciuki :) Domyślam się, że nie jest łatwo, że dzieci są różne... Nie ma reguły, ale na pewno warto się starać, żeby takiemu maleństwu, które samo jeszcze nie umie wybrać, dostarczyć dobrą jakość pożywienia.. A na jego wybory i ewentualne odmowy przyjdzie odpowiedni czas. I nawet jeśli dziecko będzie później wybierało niezbyt zdrowe rzeczy to jednak będzie miało lepszą "przeszłość żywieniową", która jest niezmiernie ważna.. jeśli nie najważniejsza.
Piękne słowa tutaj padły od paru mamuś..
Jeśli będzie mi dane mieć dzieciątko... chciałabym dać mu dobry start żywieniowy. Na tyle ile to będzie możliwe... Już na kilku wątkach pisaliście, że przecież do pewnego momentu to rodzic decyduje za dziecko, więc nie da się tak od początku postawić na wolną wolę dziecka. To oczywiście pełnoprawny człowiek, osobna istota, ale tak samo jak nie może być pozostawione bez opieki i posiłku, tak nie da się dnia nr. 0 dać mu decydować o własnym życiu...
Pralinko, zdecydujecie z mężem po swojemu, ale skoro córcia tak się garnie do jedzenia pod każdą postacią to macie ułatwiony start, aby wprowadzić ją w ten zdrowszy świat smaków :D Zważywszy, że Ty sama tak się odżywiasz i jak mniemam, dobrze Ci z tym. :)
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,64 sekundy. Zapytań do SQL: 12