wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
piękno porodu
Autor Wiadomość
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-02, 23:16   piękno porodu

tak sobie myślałam o drugim porodzie, który mnie czeka, wspominałam pierwszy i naszły mnie (jak zawsze w tym temacie) bardzo pozytywne odczucia. Pomyślałam sobie, że jasne, ze się trochę boję-czy tym razem wszystko pójdzie dobrze, że bardzo bym chciała by nie skończyło się na cięciu, wiem, ze to nie jest proste przeżycie, ale czuję, że ono jest tak niesamowicie mocne, ze bardzo chętnie jeszcze raz je przeżyję, jeszcze raz się w nim sprawdzę, przejdę przez to by otrzymać tak piękną nagrodę :-D
Kurczę, w tym momencie kobieta ma tak nieziemską siłę, która wychodzi ze środka...jak dla mnie to jest przeżycie jedyne w swoim rodzaju, kompletnie niepowtarzalne i szkoda, ze niektórzy boją się tak bardzo, ze rezygnują z tego przeżycia, nie wiedząc co tracą.

tak ja to czuję, a Wy?
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2007-12-03, 09:29   

Piękne przeżycie - jak jest już "po" ;-) , w trakcie straszna męczarnia, skupienie, wysiłek nieziemski, przynajmniej ja nie potrafiłam wtedy myśleć o pięknie, po prostu wogóle nie myślałam :-> A wspomnienia, niepowiem, cudowne, całe cierpienie już wymazane z pamięci pozosta ło jedynie słońce, które mocno swieciło w okno sali porodowej :lol:
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-03, 09:30   

rodząc Ulę nowa salowa (czy też insza pomoc medyczna) będąca po raz pierwszy przy porodzie (czyimś bo swoje pewnie miała ;) ) rzuciła tekstem w stylu:
"czemu tylko my kobiety mamy tak się męczyć" czy też coś w ten deseń o niesprawiedliwości ;) powiedziała to na chwilę przed narodzeniem uli zatem czas dość napięty zatem nie pamiętam co dokładnie powiedziałam (coś o pięknie jakiego mężczyzna nigdy nie doświadczy i o niesamowitych i cudownych emocjach jakich nie będzie w stanie poznać) niemniej efekt był taki, że ci co mogli to zamarli patrząc na mnie, kobitka skinęła głową a lekarz rzucił coś w stylu "pięknie powiedziane"

cokolwiek powiedziałam musiało mieć niezwykłą moc (może dlatego że tekst rzucony między parciami ;) ) bowiem zmieniła się energetyka wszystkich. a poród ten, choć nie do końca przytomny (ale w pełni świadomy) przypominał mi świetną imprezę.
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-03, 09:52   

pao, oddałaś tym opisem dokładnie to co chciałam by wybrzmiało w tym temacie :-D
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2007-12-03, 09:53   

ań napisał/a:
Kurczę, w tym momencie kobieta ma tak nieziemską siłę, która wychodzi ze środka...


Super to określiłaś. Dla mnie poród to poddanie się żywiołowi, coś jak płynięcie na falach w czasie sztormu i bezpieczne dobicie do portu :-D
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-03, 10:00   

normalnie czuję ta moc dzięki Wam teraz :D zupełnie jak byście tymi słowami przygotowywały mnie do tego przeżycia :D zawsze chciałam przeżyć to tak jak było w wioskach indiańskich, kiedy kobiety były wszystkie razem z rodzącą. W sumie tworzymy teraz coś na kształt tego :->
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2007-12-03, 10:45   

Przepraszam, jeśli wysłałam negatywną energię, nie o to mi chodziło. Czasowo usuwam sie z forum, Pao pewnie czuje dlaczego :-)
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2007-12-03, 11:28   

Ja im bliżej porodu tym większą moc czuję w sobie, tak jakby się zbierała we mnie coraz bardziej im bliżej tego wielkiego wydarzenia. Nie chciałabym oddać nikomu tego co mnie czeka, co przyjdzie mi przeżyć.
Mimo iż wiem, że doświadczę bólu, zmęczenia, wysiłku, to i i tak czekam jak na wspaniały moment narodzin.
Wiem też, że J. będzie mi towarzyszył i też mnie to jeszcze bardziej pozytywnie nastraja :-D
_________________

 
 
zina 


Pomogła: 93 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6308
Wysłany: 2007-12-03, 11:56   

Mysle sobie ze mam w sobie dosc sil zeby rodzic i naturalnie dobrnac do konca.
Bardzo chcialabym zeby miec w sobie tyle samo energii na spotkania szpitalne z lekarzami, ktorzy w tym momencie mieszaja mi w glowie i rozwazaja opcje planowanego cesarskiego ciecia za wzgledu na moja wrodzona wade serca. Smutno mi za kazdym razem kiedy pomysle ze nie bede mogla doswiadczyc tej szczegolnej, kobiecej "ekstazy" a w zamian dostane zastrzyki, tlen czy podobne szpitalne atrakcje. Nie potrafie pogodzic sie z mysla ze moja choroba moze zaklocic moj naturalny rytm a tym samym postawic lekarzy na najwyzszych obrotach ze wzgledu na moj stan zdrowia.
Od zawsze bowiem walczylam o swoje prawa do normalnej aktywnosci wbrew wielu.
Zdaje sobie sprawe ze wybierajac opcje naturalna moge ryzykowac co tym bardziej zwieksza moje poczucie odosobnienia.
Mam jeszcze czas na zastanowienie... Choc podjecie decyzji nie jest latwe to chcialabym przestac myslec ze cesarskie ciecie to cos gorszego bo najwazniejsze wtedy bedzie ta mala kruszynka, ktora czeka, zeby wydostac sie bezpiecznie na zewnatrz.
Wbrew temu caly czas mysle pozytywnie :-)
 
 
 
agaw-d 

Pomogła: 29 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1005
Skąd: Częstochowa, Banbury (UK)
Wysłany: 2007-12-03, 12:12   

Ja bałam się porodu z jednej strony bardzo chciałam go przeżyć, a tak na prawdę to bałam się bólu i tego, że coś się stanie i będę musiała być sama (nie było sali pojedynczej, więc gdyby ktoś rodził w tym czasie to M nie mógłby wejść). Wiem, że jeśli mam do czynienia z bólem to nie potrafię wtedy skupić się, nie potrafię go znieść, staje się nieprzytomna i nic ani nikt nie jest we stanie do mnie dotrzeć.
Z dzisiejszej perspektywy wspominam poród bardzo pozytywnie. Cały czas miałam obok M, który potrafił mnie uspokoić i dotrzeć do mnie mimo że byłam tak jakby daleko od 'ziemskiego świata'. Nawet jak myślałam że nie dam rady to za chwile wykrzesałam z siebie siłę i dawałam rade. Dla mnie było to przeżycie, którego nie da się opisać słowami, coś namacalnego, większość z emocji, które wówczas doświadczyliśmy coś co istniało wtedy między naszą trójką ciężkie jest do opisania :-)
Choć teraz nie jesteśmy gotowi na kolejne maleństwo, a ja nie jestem gotowa na kolejny poród to wiem, że kiedyś nadejdzie taki czas i czekam na niego, myślę że tym razem będę bardziej świadomie to przeżywać...ale ta nieświadomość, która mi wtedy towarzyszyła była też ok...
_________________
hxxp://portfolia.artserwis.pl/A4815377

hxxp://www.alterna-tickers.com]
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-12-03, 12:16   

zina napisał/a:
za wzgledu na moja wrodzona wade serca.

a wiesz... mam ciotkę, która po 3 porodzie dopiero dowiedziała się, że ma wadę serca - wcześniej lekarze wmawiali jej nerwicę i faszerowali psychotropami, a ona trójkę dzieci sama urodziła
czy u Ciebie nie można by zadecydować dopiero w trakcie, obserwując, jak reagujesz w czasie porodu, jak sie czujesz?
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-03, 13:11   

Karolina napisał/a:
Przepraszam, jeśli wysłałam negatywną energię
niczego takiego nie wyczułam :-)
Karolina napisał/a:
Czasowo usuwam sie z forum
ani mi się waż!!
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-12-03, 13:16   

ań napisał/a:
zawsze chciałam przeżyć to tak jak było w wioskach indiańskich, kiedy kobiety były wszystkie razem z rodzącą.

ostatnio czytałam trochę o Indianach w ramach poszerzania tego, co muszę wkuwać na zaliczenie ;) I często kobieta szła rodzić sama, czasem kobiety pomagały jej przy pierwszym porodzie tylko...Szła do lasu i wracała po pewnym czasie z dzieckiem. Nieźle, nie? tak normalnie :)
Tylko mniej budujące było czytanie o dość powszechnym u Indian Ameryki Południowej dzieciobójstwie i to makabryczny sposób się to odbywało, a powody były jak dla nas błahe, np.urodzenie się bliźniąt, nie taka płeć jakiej oczekiwano czy niechęć wobec przymusowej wstrzemięźliwości płciowej w czasie laktacji...Sorki, za ten mało pozytywny akcent, ale to przeżyłam, bo tak miałam zawsze wizję, że w tych bliższych naturze społecznościach wszystko było super i naturalnie, a tu taki motyw niefajny :/

A z tą siłą z wewnątrz to się zgadzam :) Tym razem czułam ją jeszcze mocniej i potęgowałam krzykiem, naprawdę, poród to coś niesamowitego...Myślę, że mimo wszystko mężczyźni mogą nam zazdrościć, choć boli jak cholera(przynajmniej mnie ;) )
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-03, 13:28   

kasienka, czytałam o Indianach Hopi, że kobiety zbierały się razem w lepiance, która była zbudowana tak, ze większość była w ziemi, by panował półmrok. Mężczyźni siedzieli na zewnątrz lepianki i wybijali na bębnach rytm taki jak ludzkie serce :)
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-03, 13:31   

są różne plemiona i mają różne rytuały. w niektórych kobiecie nie wolno było krzyczeć a zęby zaciskała na grubym rzemieniu. zatem Indianie niekoniecznie = natura ;)

niemniej indianie plemienia Hopi są specyficzni :)
 
 
vlada 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 671
Wysłany: 2007-12-03, 14:18   

pierwszy mój poród nie należał do przyjemnych i mocy o której piszecie dziewczyny ja nie czułam, choć wiem o co wam chodzi. Chciałam jak najszybciej uciec ze szpitala i w spokoju urodzić, ale niestety szpital i personel a tak naprawdę ciągłe badania i ta nieszczęsna kroplówa z oksytocyną nie pozwalały mi przeżyć tego zdarzenia tak jakbym chciała.
Mam nadzieję, że teraz uda mi się przejść przez tą piękną, lecz niestety bardzo trudną drogę tak jak sobie wymarzyłam ;-)
oby tak było ;-)
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-12-03, 14:27   

pierwszy poród też nie był idealny a to za sprawą upiornej położnej z która wpierw toczyłam boje i rodzić mogłam dopiero jak już ją ustawiłam... niemniej pierwszy tez miło wspominam, choć po pierwszym nie myślałam o drugim porodzie ;)
 
 
Pat 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 449
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-03, 15:47   

vlada, ja miałam podobne odczucia właśnie przez cholerną oksytocynę.. ale nawet mi przez myśl nie przeszło wówczas , żeby brać znieczulenie. Tak miałam zapisane w głowie: "poród naturalny, do wody". Bolało..oj bolało.. Ale ..ja znów chcę być w ciąży! i znów móc przeżywać ten najpiękniejszy w życiu moim stan! Myślę, że drugi poród będzie już bardziej świadomy. Wiesz, , poczytam raz jeszcze książkę Sheili Kitzinger "Szkoła porodu". Zaraz po urodzeniu Leonka obśmiewałam się z tych jej fragmentów książki, w których pisze jakie to cudne przeżycie rodzić. Dla mnie - nie było to cudowne chwile, właśnie przez wielki ból (przez oksytocynę). Teraz, myślę że gdybym nie dostała znów tej cholernej kroplówki to mogłabym się "delektować" tym kosmicznym przeżyciem.
cyt, z książki: "W tym momencie rodzenie na prawdę zaczęłło mi się podobać. Bawiło mnie wykorzystywanie skurczzów, a każdy kolejny niósł ze sobą wyraźną zmianę. Nigdy dotąd żadnemu z moich działań nie towarzyszyło takie poczucie mocy i pewności sukcesu...Cudowne doświadczenie, niewyobrażalna satysfakcja"... i drugi cyt.:" Wspaniałe przeżycie, choc bardzo ciężka praca(...)Pielegniarki uważały, że powinnam powdychać entonox i nawet kładły mi na twarz maskę ale ja ją odpychałam mówiąc: Nie, dziękuję, nie boli mnie.To nie ma sensu. Ta maska mogłaby wszystko popsuć"
To miałaś na myśli zakładając ten wątek, , ?
_________________
hxxp://www.szipszop.pl]hxxp://www.szipszop.pl]
 
 
 
orenda 
double mama

Pomogła: 31 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1601
Skąd: Toruń/Płock
Wysłany: 2007-12-03, 15:59   

Ja bym mogła rodzić i rodzić, jeśli moje porody były by podobne do pierwszego. Ja bardzo dobrze wspominam siebie z porodu, swój stan, który określam często jako haj. Ale też połączenie sił wszechświata, moc narodzin, poczucie, że biorę udział w czymś niezwykłym - w cudzie!! Ech... Troszkę zazdroszcze wszytskim brzuszkowym. Może i mi się jeszcze uda tego doświadczyć :-)
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-12-03, 16:36   

pao napisał/a:
są różne plemiona i mają różne rytuały. w niektórych kobiecie nie wolno było krzyczeć a zęby zaciskała na grubym rzemieniu. zatem Indianie niekoniecznie = natura

dokładnie ;)
Pat napisał/a:
"delektować" tym kosmicznym przeżyciem.

delektowaniem się w moim przyoadku bym tego nie nazwała ;) ale na pewno to coś, co dało mi ogromne poczucie siły i wzmocniło wiarę w siebie...To coś jak rytuał przejścia, wraca się do świata żywych ale już na innych zasadach, z nowym, wspaniałym doświadczeniem :)
 
 
Pat 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 449
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-12-03, 17:25   

kasienka napisał/a:
To coś jak rytuał przejścia, wraca się do świata żywych ale już na innych zasadach, z nowym, wspaniałym doświadczeniem :)
piekne slowa, dobrze to ujelas
_________________
hxxp://www.szipszop.pl]hxxp://www.szipszop.pl]
 
 
 
zina 


Pomogła: 93 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6308
Wysłany: 2007-12-03, 18:06   

Lily napisał/a:
czy u Ciebie nie można by zadecydować dopiero w trakcie, obserwując, jak reagujesz w czasie porodu, jak sie czujesz?

Argumenty: duze obciazenie dla serca, lepiej gdybym byla na rozruszniku, ktory w razie czego wspomoze.
Jestem po wizycie u ginekolog ktora stwierdzila ze obie metody porodu sa obciazajace i bez rozrusznika jest ryzyko, male ale jest. Musze zdecydowac do swiat czy go chce ale nie podejme sie tego gdyz sam kardiolog potwierdzil ze rozrusznik w ciazy montuje sie w sytuacjach zagrazajacych zyciu, a takiej u mnie poki co nie ma...
Nawiazujac do piekna porodu to bardzo bym sobie tego zyczyla ale poki co kojarzy mi sie ono z tym cholernym rozrusznikiem ktory moze pobudzic moje serce do bicia w razie czego...eh!
Tylko bez paniki!
 
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-12-03, 20:24   

Pat, mój poród Jagodowy wcale nie był lekki, wymiotowałam z bólu, musiałam leżeć bo najpierw wody odeszły a dziecko jeszcze nie "zatkało" kanału, potem musiałam leżeć bo było godzinne badanie ktg przed porodem w wodzie, a potem przyszły potężne skurcze, gdzie odradzano mi wodę itd. nie było lekko, nie delektowałam się stanem upojenia, nie o to mi chodziło. Chodziło mi o tą niesamowitą moc jaką sie czuje w tak trudnych chwilach właśnie. jest to ogromny wysiłek, coś czego ludzie nie przechodzą na codzień-naprawdę ogromne wyzwanie a tu nagle nie wiadomo skąd w kobiecie rodzi się ogromna siła, że potrafi przez to przejść. Tak naprawdę jest w tym całkiem sama, tylko Ona rodzi.
To jest dokładnie to co napisała Kasieńka
kasienka napisał/a:
na pewno to coś, co dało mi ogromne poczucie siły i wzmocniło wiarę w siebie...To coś jak rytuał przejścia, wraca się do świata żywych ale już na innych zasadach, z nowym, wspaniałym doświadczeniem
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-12-03, 21:11   

zina napisał/a:
Nawiazujac do piekna porodu to bardzo bym sobie tego zyczyla ale poki co kojarzy mi sie ono z tym cholernym rozrusznikiem ktory moze pobudzic moje serce do bicia w razie czego...eh!

Nie zawsze bywa fajnie, w każdym razie ja żadnej ekstazy nie pamiętam, pamiętam że było mi strasznie zimno i że było mi wszystko jedno czy to przeżyję, że byłam tak wymęczona, że położna musiała mi mówić kiedy przeć bo ja to bym parła cały czas byle koniec.
Poród to poród, jak ma to grozić twojemu życiu to nie ma co sie upierać. Moja bratowa milej wspomina cesarkę, że połozyli jej Małą na pierś w czasie szycia, że widziała dziecko. Ja tylko zobaczyłam przez chwile Młodego i zaraz dostałam narkozę, a potem jeszcze ponad tydzień chodziłam i wyłam z bólu. W fajnym szpitalu cesarka też może być bardzo pozytywnym przeżyciem.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-12-03, 21:21   

Moja mama opowiadała mi niedawno, że jak urodziła moją siostrę (z komplikacjami, krwotokiem) to poczuła wielką ulgę - że już może umrzeć, bo dziecko wyszło i ona zrobiła co do niej należało. Była tak wymęczona, że tylko chciała dotrwać do końca i potem już jej wszystko było jedno.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,44 sekundy. Zapytań do SQL: 12