wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
alkohol w domu a dzieci -za i przeciw
Autor Wiadomość
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-01-04, 20:37   

Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2008-01-04, 21:12   

adriane napisał/a:
Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami.


akurat w tej kwestii mam jednak odmienne zdanie :)
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-01-04, 21:16   

sylv napisał/a:
adriane napisał/a:
Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami.


akurat w tej kwestii mam jednak odmienne zdanie :)


OK.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
ewatara 
ewatara


Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 22 Sie 2007
Posty: 1155
Wysłany: 2008-01-05, 14:53   

adriane napisał/a:
Alkohol zawsze jest zagrożeniem jak się go pije, nie ma pewności że akurat my sie nie uzależnimy. Tak jest z wszystkimi używkami.

dokładnie
nawet w ośrodkach uzależnień uczą pacjentów niezwalania winy na życie, rodziców itd (choć wiadomo, że je mają i mieli), tylko mówią: uzależniłeś się bo wziąłeś, gdybyś nie próbował nie byłbyś uzależniony... (pomijam to, że wielu co próbują i się nie uzależniają, wiadomo, że są tacy i tacy ...)

[ Dodano: 2008-01-05, 14:32 ]
Martuś napisał/a:
Uważam, że problem alkoholizmu (podobnie jak np. depresji) jest tak specyficzny, że ktoś, kto nie zna go z własnego doświadczenia nie może powiedzieć, że wie o nim dużo, choćby skończył wszystkie studia podyplomowe w zakresie przeciwdziałania patologiom społecznym, przeczytał masę książek i nawet spędził wiele czasu z ludźmi, których ten problem dotyczy (dlatego np. moja matka jest tak dobrym kuratorem i pomogła tylu żonom alkoholików, którym nie pomógł żaden najmądrzejszy psycholog, ponieważ sama była żoną alkoholika).

myślę, że tu ważna jest kwestia :
1. wiedzy
2. empatii
3. zaangażowania w sprawę

Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy- jak pomóc, a jeszcze zaszkodzić, można nie przeżyć, a mieć na tyle duże doświadczenie, chęć pomocy i empatię, że dużo się zdziała. wszystko zależy od człowieka.


Uogólnienie studentów psychologii to jedno, choć często tak jest… a skąd wiesz, że większość tych studentów poszła na psychologię dlatego, żeby studiować, a nie BYĆ psychologiem, pytałaś ich czy tak gdybasz???

No i (bez żadnej urazy) skąd masz Martuś pewność, że Ty jeśli poszłabyś na takie studia to nie wynikałoby to z tego, że też sobie chcesz jakoś pomóc wiedzą tam zdobytą; czy świadomie czy też nie… tym bardziej, że jak sama przyznałaś u Was w domu był alkohol (-jeśli dobrze pamiętam się nie mylę?)

… i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat - jeden sam potem pije, inny wchodzi w związki z osobą uzależnioną, jeszcze inny szuka w partnerze opiekuna i wiąże się z osobą sporo starszą, jeszcze innemu ciągle „nie wychodzą” związki partnerskie itp. Itd. (może być 100 różnych negatywnych sytuacji, które są efektem takiego dzieciństwa).

A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz…to standard i chyba nie ma uczelni, żeby tego nie wymagała, to samo ze STU (studium terapii uzależnień), czy uzależniony czy nie jeśli chce być terapeutą musi to zrobić)… i na takich terapiach nieraz wychodzi, że ktoś się do tego nie nadaje, bo sam ma problemy ze sobą … i zamiast leczyć sam ląduje jako pacjent …
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 15:29   

Cytat:
Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy

Ale chyba nikt bez odpowiedniej wiedzy teoretycznej nie zostaje terapeutą? Książkową wiedzę zawsze można nabyć, natomiast doświadczeń życiowych, które wg mnie są konieczne do zrozumienia człowieka w takiej sytuacji, już nie. I nawet jak ktoś jest najbardziej empatyczny i współczujący, to pewnych rzeczy w stanie zrozumieć nie będzie, będzie tylko sypał teoriami jak z rękawa. Takie jest moje zdanie, Twoje najwyraźniej jest inne, ja mojego nie zmienię, bo wiem dobrze, o czym mówię, nie widzę tu więc dalszego pola do dyskusji (chyba, że na zasadzie 'moja racja jest bardziej mojsza, niż twojsza').

ewatara napisał/a:
No i (bez żadnej urazy) skąd masz Martuś pewność, że Ty jeśli poszłabyś na takie studia to nie wynikałoby to z tego, że też sobie chcesz jakoś pomóc wiedzą tam zdobytą; czy świadomie czy też nie… tym bardziej, że jak sama przyznałaś u Was w domu był alkohol (-jeśli dobrze pamiętam się nie mylę?)

Nie rozumiem pytania - jak to skąd mam pewność, czy chciałam iść na studia, żeby zdobyć zawód i robić coś konkretnego w życiu? Bo jestem w pełni władz umysłowych? Bo wiem, że studiowanie psychologii w niczym by mi nie pomogło, bo nie tędy droga? Bo rozwiązuje swoje problemy w inny sposób? Nie wiem, co mam odpowiedzieć na tak postawione pytanie i nie wiem, co ono miało na celu.
ewatara napisał/a:
i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat

A gdzie ja coś takiego napisałam? Oczywiście, że niemożliwe, tak samo jak każde inne doświadczenie życiowe. Ale to jeszcze nie znaczy, że dziecko alkoholika jest spaczone na całe życie i będzie zawsze wchodziło w patologiczne relacje z innymi ludźmi, albo będzie do końca życia pozaburzane w jakiś sposób. Podstawowym problemem jest zachwianie poczucia bezpieczeństwa (co na marginesie ma miejsce w bardzo wielu rodzinach, rodziny dotknięte w jakiś sposób problemem alkoholowym to tylko niewielka część rodzin, gdzie wyrastają dzieci z zachwianym poczuciem bezpieczeństwa), może się ono pogłębiać i rodzić kolejne zaburzenia, problemy, nałogi itd, ale można też to poczucie bezpieczeństwa odzyskać i żyć dalej normalnie, chociaż nieprzyjemne wspomnienia zawsze pozostaną.
ewatara napisał/a:
A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz…

Z tego co wiem, to żeby być zwykłym, 'poradniowym' psychologiem nie trzeba, natomiast, żeby zostać terapeutą, to i owszem (ale nie upieram się, że każdy nie musi, być może mam nieaktualne informacje). Moja babcia (psycholog, była wiele lat dyrektorem poradni wojewódzkiej) mówiła mi, że organizowała parę lat temu taką terapię dla przyszłych terapeutów, z kilkudziesięciu osób skończyły ją dwie, reszta była tak pozaburzana, że nie była w stanie.
ewatara napisał/a:
Uogólnienie studentów psychologii to jedno, choć często tak jest… a skąd wiesz, że większość tych studentów poszła na psychologię dlatego, żeby studiować, a nie BYĆ psychologiem, pytałaś ich czy tak gdybasz???

Najpierw piszesz, że rzeczywiście często tak jest, a później się mnie pytasz, skąd ja wiem (czy raczej tak uważam), że tak jest :roll: To w końcu zgadzasz się ze mną, czy nie? Bo ja nie napisałam nic ponadto, że 'często tak jest', a wiem to zapewne z podobnych obserwacji, co Ty.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
k.leee 


Pomógł: 46 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2701
Wysłany: 2008-01-05, 21:33   

Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam :roll:
_________________
hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-01-05, 21:48   

ewatara napisał/a:
i dla mnie jest to raczej niemożliwe żeby się takie zdarzenia nie odbiły na człowieku żyjącym w takiej sytuacji przez kilka lat - jeden sam potem pije, inny wchodzi w związki z osobą uzależnioną, jeszcze inny szuka w partnerze opiekuna i wiąże się z osobą sporo starszą, jeszcze innemu ciągle „nie wychodzą” związki partnerskie itp. Itd. (może być 100 różnych negatywnych sytuacji, które są efektem takiego dzieciństwa).

Zapewniam cię, że to jest możliwe. Tzn. mój ojciec alkoholikiem w ścisłym sensie nie był, był pijakiem jak jego ojciec i zapewne jak jego dziadek, ale kulturalne picie to nie było, w każdym razie ten cyrk trwał odkąd pamiętam do jego smerci, a mimo to nie odbiło się to na moim zyciu w żaden z opisanych przez ciebie sposobów i kilka jeszcze do znalezienia w podręcznikach psychologii.
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 22:08   

k.leee napisał/a:
Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam :roll:

Ja się staram kulturalnie dyskutować, ale jak mi nie wychodzi, to chętnie już przestanę się udzielać, proszę tylko o bezpośrednie zwrócenie mi uwagi i wskazanie, gdzie się niegrzecznie odezwałam. Chyba, że chodzi o to, że na wege dzieciaku nie można powiedzieć nic poza słodzeniem i przytakiwaniem sobie, a każda próba polemiki to już najeżdżanie i kłótnie. W wątku o HK było natomiast znacznie mniej kulturalnie.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-01-05, 22:14   

majaja napisał/a:

Tzn. mój ojciec alkoholikiem w ścisłym sensie nie był, był pijakiem jak jego ojciec i zapewne jak jego dziadek, ale kulturalne picie to nie było, w każdym razie ten cyrk trwał odkąd pamiętam do jego smerci, .


Nie rozumiem, to był alkoholikiem czy nie? Bo z z tego co napisałas ja bym wynioskowała że raczej był :-/
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-01-05, 22:25   

Alkoholik to człowiek chory na chorobę alkoholową czyli uzależniony od alkoholu. Nie każdy pijak jest alkoholikiem. Bez wdawania się w szczegóły bo to długa by hisoria była, w moim domu sytacja była troszkę specyficzna :)
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-01-05, 22:45   

Chyba operujemy po prostu innymi pojęciami. Ja zawsze sądziłam że każdy pijak to alkoholik. Zresztą alkoholizm nie przejawia się tylko codziennym zaglądaniem do kieliszka i upijaniem się na umór. Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnie np codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.? Bo ja bym się pokuszała o stwierdzenie że raczej tak.Pamietam jak kiedyś w liceum, mieliśmy zajęcia na temat uzależnien. Pani je prowadząca twierdziła, że człowiek który cały rok czeka na to aby spędzić urlop na niczym nie ograniczonym piciu jest alkoholikiem. Chyba można spotkać różne oblicza alkoholizmu, tak jak rózni są ludzie i problemy ich nękające.
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 22:48   

czarna96 napisał/a:
Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnienp codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.?

To zależy, czy robią to dla przyjemności, czy po prostu MUSZĄ to zrobić, bo inaczej będzie im czegoś brakowało / wpadną w szał / nie będą mogli znaleźć sobie miejsca itp. Ale fakt, że ani kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-01-05, 22:52   

Martuś napisał/a:
czarna96 napisał/a:
Są ludzie którzy jak to się mówi piją kulturalnienp codziennie po pracy dla rozlużniena mały drink. Czy to nie jest alkoholizm.?

To zależy, czy robi to dla przyjemności, czy po prostu MUSI to zrobić, bo inaczej będzie mu czegoś brakowało / wpadnie w szał / nie będzie mógł znaleźć sobie miejsca itp. Ale fakt, że ani kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem.


Myśle że na pocżątku taka osoba pije dla przyjemności, w sensie tego ze alkohol pozwala jej się rozluznic, pozbyc sie napięć powstałych w ciągu dnia.Więc na poczatku są to doznania przyjemne.Z czasem ta osoba robi to bo musi,chociaż nie koniecznie zdaje sobie z tego sprawę.Często konczy sie to nałogiem
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 22:56   

czarna96 napisał/a:
Z czasem ta osoba robi to bo musi,chociaż nie koniecznie zdaje sobie z tego sprawę.Często konczy sie to nałogiem

No właśnie niekoniecznie musi się to tak skończyć, są ludzie, którzy mogą pić sobie codziennie jednego drinka przez całe życie, a później z dnia na dzień przestać to robić, a są tacy, co w ciągu miesiąca są w stanie wpaść w silne uzależnienie, także nie ma reguły i na pewno nie można twierdzić, że każdy, kto pije regularnie niewielkie ilości alkoholu jest alkoholikiem.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-01-05, 22:58   

Znasz takich którzy reguralnie pili,a pózniej bez problemów z dnia na dzień przestawali? Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 23:05   

Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem. Podobnie znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi, chociaż być może masz jakieś doświadczenia, które powodują, że trudno Ci w to uwierzyć.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-01-05, 23:14   

Martuś napisał/a:
Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem. Podobnie znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi, chociaż być może masz jakieś doświadczenia, które powodują, że trudno Ci w to uwierzyć.


Co znaczy że piją regularnie? Codziennie, co weekend? To prawda,że są ludzie mniej bądz bardziej podatni na nałogi.Ale czy są tacy którzy mimo stosowania używek nie będą się od nich uzalezniac? Nie jestem tego taka pewna.Zastanawiam się po prostu na ile my stojąc z boku jestesmyw stanie to ocenić. Ja rownież paliła i rzuciałam bez wspomagaczy, bez większego problemu. Czy zatem nie jestem uzależniona od fajek? Byłam i jestem nadal. Tylko że mam powody aby sie od nich trzymac z dalego. Ale moje ciało, mój umysł czasmi do tego wraca, daje mi sygnały jakby to było fajnie znowu sie zaciągnąc papierosem ;-)
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-01-05, 23:30   

Martuś napisał/a:
niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi

Otóż to. I jakkolwiek różne nie byłyby czynniki sprzyjające alkoholizmowi to uważam, że tym podstawowym (jeśli w gruncie rzeczy nie kluczowym) jest PODATNOŚĆ. Wielce indywidualna rzecz - być może nie do wyjaśnienia naukowo.

Na przełomie LO/studiów chadzałam ze znajomymi do pubów, piłam "dla towarzystwa" (bez sensu, ale wiem to dopiero teraz :| ) Nie jakieś zastraszające ilości, ale zdarzało się "ululać".... Na szczęście zawsze czułam gdzie jest ta granica. Tak wewnętrznie jakoś. I nigdy nie spotkało mnie "urwanie się filmu", podczas gdy bywały osoby, które wypiwszy tyle co ja - na drugi dzień nie pamiętały co się działo...
I jeszcze coś. Zauważyłam, że taką podatność można czasem w kimś zauważyć po tym, że po wypiciu pewnej ilości alkoholu - zmienia się w kogoś bardzo innego... Człowieka o innej twarzy, bez kontroli nad sobą. To na swój sposób..przeraża.
To tylko takie moje spostrzeżenia.

A alkohol przy dzieciach - wolałabym NIE. Przy przyszłym dzieciaczku (jeśli się pojawi) ja pić nie będę (nie piję alkoholu od paru lat prawie w ogóle), ale jak to w praktyce wyjdzie gdy pojawią się osoby trzecie (goście..) - na razie nie potrafię zdecydowanie się wypowiedzieć. Czytam uważnie ten topik i myślę nad Waszymi doświadczeniami i opiniami :roll:
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-05, 23:30   

czarna96 napisał/a:
Ja rownież paliła i rzuciałam bez wspomagaczy, bez większego problemu.

Ale chodzi o to, że są ludzie, którzy nie muszą rzucać, oni po prostu przestają palić ;) I im tego nie brakuje.
Jeśli chodzi o te przykłady, które znam z autopsji, to powiedzmy 3 razy w tygodniu po jednym piwie czy drinku. I naprawdę nie są to ludzie uzależnieni. Wedle mojej wiedzy i doświadczeń są tacy ludzie, którzy stosują różne używki i się od nich nie uzależniają, jak również tacy, którzy są uzależnieni od rzeczy, o których jeszcze parę lat temu nikt by nie pomyślał, że można się od nich uzależnić. Na ile jesteśmy to w stanie ocenić, to już zależy od tego, jak dobrze takiego człowieka znamy no i jaką mamy wiedzę na temat uzależnień pewnie.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-05, 23:48   

czarna96 napisał/a:
Co znaczy że piją regularnie? Codziennie, co weekend?

Mój dziadek przez kilka lat wypijał 2 piwa dziennie. Przestał z dnia na dzień. Bez problemu.
 
 
k.leee 


Pomógł: 46 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2701
Wysłany: 2008-01-06, 00:06   

Martuś napisał/a:
k.leee napisał/a:
Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam :roll:

Ja się staram kulturalnie dyskutować, ale jak mi nie wychodzi, to chętnie już przestanę się udzielać, proszę tylko o bezpośrednie zwrócenie mi uwagi i wskazanie, gdzie się niegrzecznie odezwałam. Chyba, że chodzi o to, że na wege dzieciaku nie można powiedzieć nic poza słodzeniem i przytakiwaniem sobie, a każda próba polemiki to już najeżdżanie i kłótnie. W wątku o HK było natomiast znacznie mniej kulturalnie.

na mnie też się zahaczyłaś? ;-)
_________________
hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-01-06, 00:12   

Raczej Ty na mnie :P
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2008-01-06, 01:54   

haki na wegedzieciaku :shock: :-P
_________________

 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-01-06, 10:00   

bodi napisał/a:
haki na wegedzieciaku :shock: :-P

..a miało być wege :P
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
ewatara 
ewatara


Pomogła: 28 razy
Dołączyła: 22 Sie 2007
Posty: 1155
Wysłany: 2008-01-06, 20:00   

Cytat:
Chyba nieźle dziewczyny się na siebie zahaczacie, podobnie było w wątku hare krisna z tego co pamiętam :roll:

na H.K. jeśli chodzi o mnie to co pisałam było cytatami, pytaniami- bo w temacie HK jestem zielona, tu natomiast wiem co piszę, bo 8 lat "siedze" w temacie uzależnień.

Martuś masz rację, że czasem lepiej się rozumie dany problem jak się go samemu przeszło, ale naprawde nie musi być to reguło w efektach pomagania, przypomniało mi się jak jeździłam po MONARACH, gdzie prawie każdy terapeuta był niby trzeźwym alkoholikiem i narkomanem, jednak ich doświadczenie nie przerzucało się na wyniki co do efektywności leczenia, tam procenty zaleczonych pacjentów wahały się 3%-15 % (przy "dobrych wiatrach" góra!). byłam też w ośrodkach gdzie kadra terapeutyczna była mieszana więc: uzależnieni ludzie i ci z poza problemu, tam procent ludzi zaleczonych (bo z uzależnienia się człowiek nie wyleczy nigdy) był około 40% - więc spora różnica ... chociaż jak mogłabyś pomyśleć część terapeutów nie wiedziałaby niby co przeżywali ich pacjenci w przeszłości...
Pamiętam też reakcje ludzi na moją osobę, to ile mi powiedzieli o swoim życiu i problemach, po czym okazało się że choć niektórzy z nich byli już w ośrodku od roku terapeuci o tych sprawach nie wiedzieli nic- skończyło się na tym , że ów pacjenci dostali jeszcze mocne dociążenia (czyli kary), za owe zwierzanie się- co jest totalnym bezsensem jak dla mnie, mówili też że tam stają się gorsi, niż jak wyszli z więzienia ... czasem jest takie podejście i takie metody, nawet jak ktoś dobrze poczuł ten problem (jak dla mnie to dowód na to, że nie trzeba się uzależnić, żeby wiedzieć jakie mieć podejście do 2 człowieka... Prawda jest też taka, że jeden uzależniony człowiek będzie w domu agresywny (i takich niestety jest więcej), inny będzie cichy...(oczywiście jego choroba również będzie mieć jakiś negatywny wpływ na rodzinę, jednak dziecko z jednej rodziny będzie mieć takie doświadczenie, a drugie inne - więc czy oboje nie mieliby prawa zrozumieć się wzajemnie, jeśli teoretycznie byliby w przyszłości terapeutami?

[ Dodano: 2008-01-06, 20:04 ]
Martuś napisał/a:
Znam takich, co piją dla przyjemności regularnie, ale kiedy nie mają okazji, to rezygnacja z alkoholu nie jest dla nich żadnym problemem

jak dla mnie to jedno jakby trochę zaprzecza drugiemu, bo przecież picie regularne nie oznacza że musi (choć często tak jest) taka osoba pić dzień w dzień, ale dość często, więc jak pije regularnie to i tak zaraz się doczeka picia lub też stworzy sobie ku tamu okazję.

[ Dodano: 2008-01-06, 20:07 ]
Martuś napisał/a:
Cytat:
Bo można dużo przeżyć, mieć dobre chęci i nie mieć odpowiedniej wiedzy

Ale chyba nikt bez odpowiedniej wiedzy teoretycznej nie zostaje terapeutą? Książkową wiedzę zawsze można nabyć, natomiast doświadczeń życiowych, które wg mnie są konieczne do zrozumienia człowieka w takiej sytuacji, już nie.
w wielu Monarach są właśnie tacy terapeuci; mają wiedzę, doświadczenie, a często według wielu ludzi - w tym wg mnie, poniżają swoich pacjentów swoimi "metodami leczenia" (wyzwiska i inne) i na nic tu ich leczenie.

[ Dodano: 2008-01-06, 20:19 ]
Martuś napisał/a:
kultura, ani częstotliwość picia nie świadczą o byciu czy nie byciu alkoholikiem.
ja myślę że jednak wiele po tym można stwierdzić i między innymi na tym polegają ćwiczenia (jedne z wielu) w dobrych ośrodkach; pacjenci opisują dokładnie ile wypijali, jak często itp

Martuś napisał/a:
znam ludzi, którzy wiele lat dość regularnie palili papierosy, ale nie było dla nich żadnym problemem z dnia na dzień przestać - niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi

Jeśli chodzi o porównywanie papierosów i alkoholu to jest to raczej błędne, bo papierosy nie zmieniają świadomości człowieka, a alkohol tak(choć często je trudniej rzucić niż alkohol :-/ ).
Martuś napisał/a:
znam z autopsji, to powiedzmy 3 razy w tygodniu po jednym piwie czy drinku. I naprawdę nie są to ludzie uzależnieni
... ja myślę, że to już jest problemowe picie... i chciałabym widzieć ich zachowanie gdyby im tą możliwość odebrać przez dłuższy czas, choć prawie każdy alkoholik udowadnia czasem sobie (i innym też) jak długo i że w ogóle potrafi, żyć bez alkoholu. wyznacza sobie jakiś okres, i jeśli doczeka jego końca to potam uchleje się jak ostatnia świnia(bez urazy dla świni ;-)

[ Dodano: 2008-01-06, 20:22 ]
i co do tego jak nałogi są widoczne, a czasem nie... kiedyś czytałam o kobiecie (uzależnionej), która piła 14 czy 16 lat, nikt tego nie zauważył, bo piła w nocy kiedy inni już spali, sprawa wyszła na jaw po tylu latach, bo jak poszła na swoją popijawke na strych to przy schodzeniu potknęła się i zleciała...

[ Dodano: 2008-01-06, 20:27 ]
Martuś napisał/a:
Najpierw piszesz, że rzeczywiście często tak jest, a później się mnie pytasz, skąd ja wiem (czy raczej tak uważam), że tak jest :roll: To w końcu zgadzasz się ze mną, czy nie?

ogólnie się zgadzam, chodziło mi o to że wiesz, że niektórzy tam idą bo mają problem, ale też o to, że nie każdy ma tą świadomość że robi to z dużym względem ze względu na siebie, większość z nich ma też chęć niesienia pomocy i może Ty też byś tak myślała (a może nie- ja tu tylko gdybam), ale teoretycznie jest taka możliwość, tak samo ja u innych - nie wiem czy się jasno wyraziłam ;-)

[ Dodano: 2008-01-06, 20:31 ]
Martuś napisał/a:
ewatara napisał/a:
A żeby być psychologiem trzeba też przejść własną terapię nie wiem czy wiesz…

Z tego co wiem, to żeby być zwykłym, 'poradniowym' psychologiem nie trzeba, natomiast, żeby zostać terapeutą, to i owszem (ale nie upieram się, że każdy nie musi, być może mam nieaktualne informacje)
żeby być psychologiem trzeba skończyć własną terapię, a żeby być terapeutą nie... w ustawie jest luka mieli to uregulować choć nie wiem czy już to zmienili.

[ Dodano: 2008-01-06, 21:19 ]
Martuś napisał/a:
niektórzy ludzie po prostu nie są podatni na wpadanie w nałogi,

raczej każdy kto będzie nadużywał i do tego często to robił, a jeśli doda się dłuższy okres czasu w którym to będzie trwało to się uzależni
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 14