wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
zgrzyty w rodzinie
Autor Wiadomość
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 21:06   

Żaneta, moim zdaniem poczekaj odrobinę z weganizmem. Nie żebym miała Ciebie za osobę niedojrzałą, ale mieszkasz z rodzicami. Ich niepokój może być przyczyną nie tylko nieprzyjemnych sytuacji, ale p prostu niepotrzebnego zamartwiania się. Rodzice, rozumiem, akceptują Twój wegetarianizm, więc nie są szczególnie jacyś oporni. Może warto wypróbować ścieżkę jak przy przechodzeniu na wegetarianizm. Gotować smaczności wegan, brać profilaktycznie B12 i stopniowo przyzwyczajać do Twojego weganizmu. Szantaż z ich strony to nieprzyjemna rzecz, ale to przejaw bezradności i strachu o ciebie. Przyzwyczają sie, ale muszą widzieć, że dbasz o zbilansowaną dietę i o swoje zdrowie. Może przez okres przejściowy zdecyduj się na jajka eko, krakowskim targiem tak ze dwa w tygodniu, a potem pycha potrawy Twojego wegan wyrobu :-D celem oswajania rodzicieli.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2011-03-07, 22:01   

Żaneta, a oni Ci to mięso czy jajko siłą wpakują? Nie chcesz - nie jesz, przecież to proste. Powodzenia!
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2011-03-07, 23:09   

Żaneta, nikt nie ma prawa Cię zmuszać do jedzenia czegoś, czego nie chcesz. I nie chodzi o pełnoletniość, ale elementarny szacunek do drugiego człowieka.
Porozmawiaj szczerze z rodzicami, powiedz im dlaczego to Twój wybór, pokaż im artykuły o weganizmie, potraktuj ich też serio jeśli sama chcesz być serio traktowana.

Przypomniało mi się jak miałam 14 lat i byłam świeżo upieczoną wegetarianką, a moja matka w akcie desperacji stanęła w drzwiach z kotletem w ręku (a bardzo mi zależało żeby wyjść bo robiliśmy remont a naszym pseudoskłocie) i oświadczyła, że jeśli nie zjem połowy kotleta to nie wyjdę :) )
boższ... dorośli zachowują się czasem koszmarnie...

[ Dodano: 2011-03-07, 23:10 ]
lilias napisał/a:
Może przez okres przejściowy zdecyduj się na jajka eko, krakowskim targiem tak ze dwa w tygodniu, a potem pycha potrawy Twojego wegan wyrobu :-D celem oswajania rodzicieli.


hmmm moim zdaniem coś takiego jak okres przejściowy nie istnieje jeśli decydujemy się na weganizm ze względów moralnych...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Krokodyl


Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 101
Wysłany: 2011-03-07, 23:29   

Nie popadaj w skrajność. To, że zwymiotujesz do kibla nikomu w niczym nie pomoże. Ani tym zwierzątkom, o które Ci chodzi.

Zgadzam się całkowicie z tym, co napisała lilias, rodzice zwyczajnie się o Ciebie boją. Może wstrzymaj się jeszcze z całkowitym przejściem na weganizm, albo porozmawiaj z nimi szczerze i dokładnie wyjaśnij w jaki sposób zapewnisz sobie wszystkie ważne pierwiastki, żebyś nie miała niedoborów. Że to jest przemyślana decyzja a nie "foch nastolatki".

excelencja napisał/a:
moim zdaniem coś takiego jak okres przejściowy nie istnieje jeśli decydujemy się na weganizm ze względów moralnych...

A moim zdaniem istnieje. Jeśli z powodów moralnych nie chce przyczyniać się do cierpienia zwierząt, to może ograniczać spożycie produktów zwierzęcych i zadbać o to, żeby jajka były z wolnego wybiegu, bo tam moim zdaniem kury mają się dużo lepiej, niż w kratkach i w ten sposób przyczynić się do zmniejszenia cierpienia.

I nawet taka zmiana jest moim zdaniem ważna. Kupowanie jaj z wolnego wybiegu da więcej, niż rzyganie tymi klatkowymi. IMHO
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-08, 00:00   

excelencja napisał/a:


hmmm moim zdaniem coś takiego jak okres przejściowy nie istnieje jeśli decydujemy się na weganizm ze względów moralnych...




względy moralne to nie "wolny"wybieg
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2011-03-08, 00:07   

Gdyby mi ktoś kazał zjeść kawałek "eko" mięsa to też bym poszła zwymiotować. Tu pewnie podobnie z jajkiem, nie dziwi mnie to wcale...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Katioczka 


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 15 Kwi 2010
Posty: 1494
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-08, 00:42   

Krokodyl napisał/a:
w ten sposób przyczynić się do zmniejszenia cierpienia

wegetarianie przyczyniają się do zmniejszenia cierpienia,
nie weganie...przynajmniej z definicji
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=420918#420918]made by Katioczka
 
 
Krokodyl


Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 101
Wysłany: 2011-03-08, 01:00   

Alispo napisał/a:
względy moralne to nie "wolny"wybieg

radykalna jesteś, ale i tak Cię lubię :mryellow:
Teoria ładna, ale życie nie jest czarno-białe. Ja często muszę wybierać między większym i mniejszym złem. Rozumiem, że nie tolerujesz wegetarian, tylko weganie są ok?

Lily, a ile lat nie jesz mięsa? Czy ja mówiłam, że ona ma jeść mięso? Ona doniedawna jajka jadła i jakoś nie wymiotowała, więc chyba tak się strasznie nie brzydziła. Uważasz, że ma sens rodzicom nie mówić, potem jeść a potem wymiotować? Jaki to ma sens i komu tym pomoże? Ani sobie, ani tym zwierzakom, ani rodzicom, którzy jak zauważą, że wymiotuje, to się nabawią strachu, że na bulimię zachorowała i mogą nawet przestać tolerować wegetarianizm.

Katioczka napisał/a:
wegetarianie przyczyniają się do zmniejszenia cierpienia,
nie weganie...przynajmniej z definicji

Tego zdania nie rozumiem.
 
 
an 
spec od łudzenia się

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 12 Lip 2008
Posty: 1316
Wysłany: 2011-03-08, 01:32   

Krokodyl napisał/a:
Katioczka napisał/a:
wegetarianie przyczyniają się do zmniejszenia cierpienia,
nie weganie...przynajmniej z definicji

Tego zdania nie rozumiem.

Ja rozumiem co autor chcial powiedziec, ale nie mozna się z tym zgodzic do końca -
zawrówno wegetarianizm jak i weganizm tylko przyczyniaja sie do ograniczania cierpienia, oczywiście weganizm w duzo wiekszym stopniu, ale i tak nie da sie zupełnie wyeliminować tego cierpienia, bo nawet przy uprawie roslin jakies zwierzeta beda gineły, albo i tak zabija sie pewne @pasożyty@ jakiekolwiek. Wiadomo - chodzi jednak o to, zeby jaknajbardziej ograniczac cierpienie, na miere swojej etyki/moralnosci - z tym , ze warto pamietac, że to powinno dotyczyc nie tylko zwierząt ale i innych ludzi ...
a bardzo wielu wege niestety krzywdzi innych ludzi i ma to gdzies
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2011-03-08, 10:03   

Krokodyl napisał/a:
Może wstrzymaj się jeszcze z całkowitym przejściem na weganizm, albo porozmawiaj z nimi szczerze i dokładnie wyjaśnij w jaki sposób zapewnisz sobie wszystkie ważne pierwiastki, żebyś nie miała niedoborów. Że to jest przemyślana decyzja a nie "foch nastolatki".


O fochu nastolatki można mówić, jak 12-latka zmienia styl żywienia. Nie 18. Radykalność mojej opinii bierze się tylko i wyłącznie z informacji o wieku Żanety. Jeśli rodzice wpieprzają się w jej talerz (a inne produkty? każdy ma coś, czego nie tknie, to na takie fanaberie się pozwala, a na coś, co ma podłoże racjonalne już nie?), to gdzie jeszcze DOROSŁEJ córce będą dyktować, co ma robić?
Najlepiej gotować sobie samemu, co też robię za każdym razem w domu rodzinnym.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2011-03-08, 10:16   

Żaneta napisał/a:
mam problem z rodzicami.Przeleciał trzeci rok mojego wegetarianizmu i postanowiłam, że to najwyższy czas, by przemianować się na wegana, nie chcę przyczyniać się do jakiejkolwiek krzywdzącej maszynerii, jesli nie muszę. (...) Moje osiemnaste urodziny przypadają dopiero w listopadzie, a nie wydaje mi się, żeby jakkolwiek zmieniły moje położenie. Pomocy :l


arahja napisał/a:
O fochu nastolatki można mówić, jak 12-latka zmienia styl żywienia. Nie 18.


Gdyby relacje z rodzicami były zdrowe, szczere, oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu, a wybory dziecka byłyby akceptowane, to wiek nie miałby tu nic do rzeczy. Ukończenie 18 lat, czyli nabycie pełnej zdolności do czynności cywilnoprawnych, miałoby zmienić relacje z rodzicami? Jeśli rodzic swoje dziecko szanuje, wspiera, to pozwoli dziecku dokonywać rozsądnych wyborów niezależnie od wieku. Mój syn w wieku lat 12 podjął decyzję, że nie będzie uczęszczał na lekcje religii, i dla mnie ta decyzja nie jest fochem nastolatka. Nikomu pochopnie nie odmawiajmy inteligencji. Rodzice często kierują sie strachem, obawą o swoje dzieci, ale nie potrafią tego szczerze wyrazić, tylko narzucają swoje wzorce. U Żanety brakuje szczerości relacji z rodzicami, są one podszyte strachem z jej strony. Rodzice o skłonnościach apodyktycznych nie zmienią się tylko dlatego, że dziecko jest dorosłe. Współczuję.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2011-03-08, 10:21   

Krokodyl, ale to nie o to chodzi. Zgadzam się z Capri, że to kwestia szacunku, a wmuszanie komuś czegoś, czego ten ktoś nie chce, przynajmniej ociera się o przemoc (choćby psychiczną).
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-08, 11:15   

Krokodyl napisał/a:
...
Katioczka napisał/a:
wegetarianie przyczyniają się do zmniejszenia cierpienia,
nie weganie...przynajmniej z definicji

Tego zdania nie rozumiem.


myślę, że chodzi o to, że wegetarianie korzystając z produktów pochodzenia zwierzęcego (np. jajka) są zainteresowani dalszą, jak najlepszą i najdłuższą egzystencją zwierząt. weganizm chcąc, nie chcąc dąży do ich redukcji (eliminacji, jak zwał, tak zwał, poprzez brak zapotrzebowania). Nie ma żadnego uzasadnienia dla utrzymywania zwierząt, więc idą do rzeźni szybciej niż przewidywałby to cykl życia zwierzęcia. to też jest rzeczywistość. czyli jak zawsze nic nie jest tylko czarne, ani tylko białe.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2011-03-08, 11:29   

lilias napisał/a:
Nie ma żadnego uzasadnienia dla utrzymywania zwierząt, więc idą do rzeźni szybciej niż przewidywałby to cykl życia zwierzęcia.
Tak naprawdę kura klatkowa czy nie, żyje jako nioska ok. pół roku - przynajmniej w pobliskiej hodowli, potem jedzie do rzeźni. Przypuszczam, że nie tylko tu.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-08, 12:56   

Nie podoba mi się ocenianie relacji rodzice Żanety- Żaneta przez pryzmat wyłącznie sposobu odżywiania. Stosunki rodzice-dzieci są przecież nieco głębsze i bardziej skomplikowane. doszukiwanie się od razu braku szacunku przy użeraniu się o połówkę jajka przy jednoczesnym braku informacji kto gotuje, jak wygląda dieta Żanety, i jak wygląda odpowiedzialność obu stron jest po prostu nie do końca w porządku wobec jej rodziców.

[ Dodano: 2011-03-08, 12:59 ]
p.s. sama popieram weganizm i ograniczam produkty pochodzenia zwierzęcego (nie mogę jeszcze napisać, że umiem je całkowicie wykluczyć i czy moja dieta jest zrównoważona, ale się staram). samo chcenie nie wystarczy, musi być niezła podbudowa w wiedzy.

hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Kura_domowa. jak oglądałam program o zwierzakach, to usłyszałam informacje, że kury-nioski trafiają pod nóż po ok. 3 latach, a w wiki piszą, że mogą znosić jajka do 13 lat. znam zresztą osobę, u której kury miały dożywocie w podziękowaniu za wieloletnią "pracę", ale to sa ludzkie wyjątki :-/
Ostatnio zmieniony przez lilias 2011-03-08, 13:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-08, 13:05   

Krokodyl napisał/a:
Rozumiem, że nie tolerujesz wegetarian, tylko weganie są ok?

A skąd ten pomysł?Po prostu nie łudzę się,że istnieje"dobry"nabiał,wiec jestem za weganizmem.Tolerancja nie ma tu nic do rzeczy.

lilias
rzeczywistosc taka by byla jakby nagle wszyscy przeszli na weganizm ;-) Z reszta podejrzewam,ze wtedy nie mialby kto wyslac tych zwierzat do rzezni ;-)

Żaneta-masz 2 wyjscia,albo byc konsekwentną i zyc po swojemu(tak,to nie bedzie latwe,ale nikt nie mowil..) albo..zacisnac zeby i zmieniac sie krok po kroku.
To nie sa proste sprawy,sama przerabialam i pewnie wiekszosc wegan w Twoim wieku.Wazne,zeby zrozumiec rodzicow,nie robia Ci na zlosc,tylko obawiaja sie..udowodnij,ze nie maja czego sie obawiac![/b]
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Krokodyl


Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 101
Wysłany: 2011-03-08, 13:12   

arahja napisał/a:
O fochu nastolatki można mówić, jak 12-latka zmienia styl żywienia. Nie 18. Radykalność mojej opinii bierze się tylko i wyłącznie z informacji o wieku Żanety.

Mówisz to do kogoś, kto się w 18 roku wyprowadził od rodziców, więc uwierz mi, że ja uważam 18 letnią pannę za dorosłą, ale ten wiek (18 lat) to też taki trochę umowny jest. W USA od 16 prowadzi się samochód a od 21 pije alkohol. Każdy w innym tempie dojrzewa. Są dojrzałe nastolatki a są dziecinnie naiwne dwudziestolatki (albo i starsze), więc opierać się wyłącznie na wieku jest trochę zwodnicze. I uwierz mi, że starsi ludzie nieraz strzelają "fochy nastolatków". To raz.

A dwa, że jeśli chodzi o relacje z rodziną a zwłaszcza dla rodziców (ale w moim wypadku także dla cioć) :P Nawet dochodząc do lat 30 jestem przez nich czasami traktowana jak dziecko. I bynajmniej nie mam im tego za złe, potrafię to zrozumieć (a że widuję ich tylko od święta, to mi to tak nie przeszkadza). Trudno się spodziewać, że z konkretną kalendarzową datą rodzice nagle zmienią stosunek do dziecka. Ta troska o zdrowie dziecka nie zniknie bo już ma 18 lat. Niektórym rodzicom trudniej przejść w tryb "nietroszczenia się", zwłaszcza, jeśli ich dziecko nadal z nimi mieszka.

arahja napisał/a:
Jeśli rodzice wpieprzają się w jej talerz (a inne produkty? każdy ma coś, czego nie tknie, to na takie fanaberie się pozwala, a na coś, co ma podłoże racjonalne już nie?)

Zauważ, że jej rodzice akceptowali jej wegetarianizm! To bardzo dużo w porównaniu do niektórych innych rodzin. I nie można zarzucać im kompletny brak szacunku dla jej wyborów.

Ona nic im nie powiedziała o weganiźmie i nagle przestała jeść kolejne produkty, które wcześniej jadła. W ogóle się nie dziwię, że jej rodzice się niepokoją, nie rozumieją tego i z troski o jej zdrowie próbują ją karmić tymi jajkami. I jakie podłoże racjonalne? Przecież ona im nie tłumaczyła racjonalnie co i dlaczego...

Wyobraźcie sobie, że nagle Wasze dzieci przestają bez racjonalnego powodu jeść wiele rzeczy, które uważacie za zdrowe. I będą np. jeść tylko jabłka (znałam taką dziewczynę). Nie będziecie się wtrącać? Naprawdę?

Lily, właśnie, że o to chodzi. Skąd rodzice mają wiedzieć, co to jest weganizm i skąd mają mieć pewność, że można być zdrowym odżywiając się wegańsko, skoro córka nawet im nie powiedziała?

I jeszcze więcej powiem, z szacunku do rodziców, jeśli się rozumie to, że oni troszczą się o zdrowie dziecka powinno się mówić więcej niż np. "nie chce to jeść, bo to pochodzenia zwierzęcego a ja nie chcę się przyczyniać do cierpienia zwierząt".
Czy taka odpowiedź uspokoi obawy rodziców o zdrowie dziecka? Moim zdaniem nie.
Trzeba wytłumaczyć dlaczego jajka nie i co w zamian, żeby zdrowie na pewno nie ucierpiało.

Gdzieś widziałam ciekawy pomysł robić okresowo badania i wyniki przykleić na lodówkę, żeby rodzice mieli na oczach, że córka zdrowa i nie ma niedoborów. Tylko już mi się wątki pomieszały i nie wiem kto wpadł na ten sympatyczny pomysł :)
 
 
Katioczka 


Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 15 Kwi 2010
Posty: 1494
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-08, 14:46   

lilias napisał/a:
weganizm chcąc, nie chcąc dąży do ich redukcji

o to mi właśnie chodziło
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=420918#420918]made by Katioczka
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-03-08, 14:51   

arahja napisał/a:
Jeśli rodzice wpieprzają się w jej talerz
jako rodzicowi strasznie smutno czyta mi się takie wypowiedzi, mam nadzieję, że gdy na mnie przyjdzie pora i podobne dyskusje z córką, porozmawiamy z większą miłością o tym co jest dla nas ważne, a nie przez pryzmat "wpieprzania się", co też zresztą, jako rodzic, robię przecież cały czas, mniej lub bardziej, w różnych aspektach jej życia...

bardzo podoba mi się to, co pisze tu lilias, więc nie będę powtarzać wszystkiego.

Moja rada - porozmawiać z rodzicami, zrozumieć ich miłość, stopniowo dążyć do niezależności, licząc się z ich zdaniem i po (!) przemyśleniu robiąc tak jak uważa się za słuszne. Przemyślenie (a nie stawanie okoniem czy pretensjami) ich spojrzenia zazwyczaj bywa pomocne w dyskusji... moja córa nie raz dzięki takiemu podejściu mnie zagięła, bo zwyczajnie nie krzyczała na mnie, nie obrażała sie, ani zaprzeczała moim i swoim uczuciom, tylko rzeczowo dawała argumenty które mnie przekonywały.
Skutkuje.
Powodzenia!
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2011-03-08, 15:18   

lilias napisał/a:
Nie podoba mi się ocenianie relacji rodzice Żanety- Żaneta przez pryzmat wyłącznie sposobu odżywiania. Stosunki rodzice-dzieci są przecież nieco głębsze i bardziej skomplikowane. doszukiwanie się od razu braku szacunku przy użeraniu się o połówkę jajka przy jednoczesnym braku informacji kto gotuje, jak wygląda dieta Żanety, i jak wygląda odpowiedzialność obu stron jest po prostu nie do końca w porządku wobec jej rodziców.


rozumiem, że to do mnie :)

napisałam, co napisałam, i z niczego się nie wycofuję, ale w pełni szanuję prawo kazdego z dyskutantów do odrębnej opinii :)

podobnie jak Humbak, patrzę z perspektywy rodzica - i nie bardzo wyobrażam sobie zmuszanie któregokolwiek dziecka do czegokolwiek (no, może z wyjątkiem porannego wstawania), jestem zwolennikiem rozmów na argumenty i rzeczowych negocjacji, czego w przypadku Żanety zabrakło.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2011-03-08, 15:25   

Humbak napisał/a:
jako rodzicowi strasznie smutno czyta mi się takie wypowiedzi, mam nadzieję, że gdy na mnie przyjdzie pora i podobne dyskusje z córką, porozmawiamy z większą miłością o tym co jest dla nas ważne, a nie przez pryzmat "wpieprzania się", co też zresztą, jako rodzic, robię przecież cały czas, mniej lub bardziej, w różnych aspektach jej życia...


Dla mnie postawienie niemal dorosłej córce ultimatum: "albo jajko, albo kotlet" jest dokładnie wpieprzaniem się w talerz. Nie mam tu na myśli zwykłej troski, zwykłego pytania o to, co i jak w diecie, ale zmuszanie do spożywania czegoś, czego dana osoba jeść nie chce. I wydaje mi się okropne, bardzo.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-08, 16:00   

Capri, chyba nie tylko ;-) :-D ale dobrze czasem porozmawiać.

arahja, samo "nie chcę" to trochę za mało, żeby być dorosłym i odpowiedzialnym, przynajmniej za siebie, człowiekiem. Nie znamy Żanety i nie wiemy jak to wygląda od środka. Jak wygląda jej wegetarianizm. Czy sama gotuje? czy układa swoją dietę? czy może pochwalić się dobrymi wynikami, np. krwi? Czy rozmawia z rodzicami? Nic nie wiemy, oprócz tego, że oddała zawartość żołądka po spięciu z rodzicami i konsumpcji tej nieszczęsnej połowy jajka. Sama nie wiem kto tu kogo próbuje zaszachować, albo zaszantażować :roll: Mało to takich tarć i spięć w życiu? Normalka i trzeba nauczyć się z tym sobie radzić. :roll: Dobrze zostawić sobie możliwość zachowania twarzy, a nie walczyć "na noże" i tu mam na myśli obie strony konfliktu(?).
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2011-03-08, 17:33   

lilias napisał/a:
czy może pochwalić się dobrymi wynikami, np. krwi?


Ostatnie badania krwi sama robiłam ponad 10 lat temu, chyba jeszcze w podstawówce. I w miarę upływu czasu coraz mniej byłabym skłonna jestem je robić po to, by komukolwiek cokolwiek udowadniać.
Jasne, wiem że sporo osób maskuje problemy z odżywianiem wegetarianizmem. Ale ani jajko, ani kotlet nie są i w zdrowej diecie wszystkożercy najbardziej niezbędnymi składnikami.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
MayoNika 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 23 Kwi 2010
Posty: 140
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-03-08, 19:02   

excelencja napisał/a:
Przypomniało mi się jak miałam 14 lat i byłam świeżo upieczoną wegetarianką, a moja matka w akcie desperacji stanęła w drzwiach z kotletem w ręku (a bardzo mi zależało żeby wyjść bo robiliśmy remont a naszym pseudoskłocie) i oświadczyła, że jeśli nie zjem połowy kotleta to nie wyjdę :) )
boższ... dorośli zachowują się czasem koszmarnie...


excelencja, I co wtedy zrobiłaś??
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2011-04-10, 10:38   

MayoNika napisał/a:
excelencja, I co wtedy zrobiłaś??

poszłam do pokoju, poczekałam aż mama od drzwi się odsunie i zwiałam :D :D

Mówicie o trosce rodziców - tak to jest troska, ale wybitnie nieudolnie wyrażona. Tego typu ultimatum jest kompletnie niedojrzałe, jakiś akt desperacji żałosny dość.
Nie wyobrażam sobie czegoś takiego... Czasem sama się łapie na tym, że mówię dziecku 'dopóki nie zjesz kaszy nie dostaniesz wafla ryżowego' - ups... ale ona ma 3 lata, mam nadzieję, że moje absurdalne text nie ewoluują do gorszego wariantu :shock:
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 13