wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Toksyczni rodzice, toksyczna miłość
Autor Wiadomość
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-01-30, 23:26   

Dziękuje Wam bardzo, nie chcę pisać o tym, bo to bardzo czuła sprawa. Ale bardzo Wam dziękuję.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2009-02-07, 16:54   

Historia z Wysokich Obcasów"

"On od paru lat mieszka sam, świetnie gotuje. Idealny partner. Kocha bardzo matkę, to też dobrze o nim świadczy. Po niecałym roku wprowadzam się. Pierwszy wstrząs, gdy on staje późnym popołudniem w drzwiach i mówi, że jedzie na noc do rodziców. Pytam: ale jak to? Bo mama prosiła, by nic się nie zmieniło, gdy zamieszkamy razem. Jego rodzice wracają z zagranicy autem. Mama chce, by on czekał na nią w progu. Mieliśmy zjeść razem obiad, iść do kina. Tłumaczę mu: jest południe, oni dopiero wjechali do Polski, mogą być bardzo późno. On stwierdza, że rzeczywiście, po co ma siedzieć jak kołek. Gdy rodzice wracają późnym popołudniem, matka nie odbiera jego telefonów, obraziła się. Idą święta. Mama chce, by syn spędził je u niej. Gdy przyjeżdżam do jego rodziców, siadamy - jego tata na fotelu, ja na drugim, na kanapie on i wtulona w niego mama. Czuję się niezręcznie. Gdy zbieramy się do wyjścia (on w końcu przyznał, że święta spędzi też ze mną), jego mama mówi: synku, oszukałeś mnie. Tłumaczę mu, że wiem, że to trudny moment dla jego mamy, ale że nie wytrzymam tej wiecznej walki. On to wszystko wie. Kocha mnie. Radzę: spróbuj żartem, spytaj mamę, czy jak będziesz miał 40 lat, na głowie dzieci, też będziesz musiał jeździć do niej na noc. Spytał. Powiedziała, że tak. Gdy pakowałam swoje rzeczy, mówił: proszę, nie odchodź, wszystko się zmieni. A potem zadzwonił telefon. Pięć minut później już go nie było. To mama dzwoniła, że podjechała pod dom, bo chce go gdzieś zabrać. Nie odmówił, nawet nie próbował."

Tak a propos toksycznych rodziców. ta historia to praktycznie wypisz wymaluj historia mojej koleżanki i jej faceta: dziewczyna uciekła z tego chorego układu pół roku przed ślubem - na szczęście :)
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2009-02-07, 17:03   

sylv, przerażające :shock:
 
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-19, 14:48   

Ania D. napisał/a:
Pamiętam wypowiedzi Mirki ze starego forum, dużo o nich myślałam. Przychodziło mi do głowy, że w imię miłości nie możemy pozwalać naszym bliskim, by robili z nami to, co sami uważają za słuszne. Rady starszych osób mogą być bardzo cenne, ale nie może tak być, że babcia staruszka czy dziadek ustawia wszystkich i manipuluje nimi, a kazdy członek rodziny musi zawsze robić tak, jak oni uważają. To nie jest dla mnie miłość, nie ma tu szacunku dla nikogo. Patrzę na swojego tatę i tak brakuje mi u niego szacunku dla innych. Rozumiem wiele rzeczy u niego, bo mam dużo jego cech i muszę całe swoje życie się z tym zmagać, ale to nie znaczy, że zgodzę się na to, by na siłę robił coś wbrew mojej woli za moimi plecami. Nie może być tak, że ktoś wchodzi mi z butami i robi tak, jak sam uważa, nie licząc się z moimi odczuciami - tym bardziej, że gdyby tak było w drugą stroną, to dopiero by się działo. Tylko to, że się na coś ne godzimy, może powodować zmiany u tej osoby, inaczej wszystko może ciągle tak samo wyglądać.
Podziwiam ogromnie rodziny, które w kilka pokoleń mieszkają razem zgodnie.

Aniu D. Łatwiej się żyje ludziom, którzy nie liczą się z innymi, nie mówiąc o ich odczuciach i uczuciach. Jestem nadwrażliwcem i dbając o uczucia innych często dostaję po głowie. Kocham moją mamę bardzo, ale wiem, że nigdy nie przejmowała się uczuciami innych. Od czasu kiedy zdarzyło mi się wybuchnąć, ma mnie trochę za wariatkę, a wariatów ludzie się boją :-P Przetrwam ja i moja rodzina, a co dalej? Zobaczymy, nie będę się zamartwiać na zapas
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2009-02-19, 18:59   

Lilias, to prawda. Jest mi często trudno, bo nie potrafię bliskim powiedzieć czegoś, co ich zrani, raczej wybieram formę unikania trudnych sytuacji. Nie należę do osób, które potrafią wygarnąć wszystko w oczy, nie chodzi mi o nawrzucanie innym, ale konkretne powiedzenie wszystkiego, co nas boli - a to nie jest łatwe do przyjęcia przez drugą osobę. Ale i tak jeśli chodzi o dzieci, to jest mi nieco łatwiej bronić ich dobra niż jeśli chodzi o moje sprawy. Na szczęście oboje z mężem trzymamy jeden front i mieszkamy sami, więc trudnych sytuacji jest mniej.
Ostatnio mnie zadziwiła sąsiadka, która nie mogła nazwać dziecka tak, jak chciała, tylko tak, jak chcieli jej rodzice (u nich mieszkają).
 
 
mandy_bu 


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 30 Gru 2008
Posty: 1260
Wysłany: 2009-02-19, 22:43   

Ania D. napisał/a:

Ostatnio mnie zadziwiła sąsiadka, która nie mogła nazwać dziecka tak, jak chciała, tylko tak, jak chcieli jej rodzice (u nich mieszkają).

oj tak problemy z separacją bywają trudne.... ale wielu udaje się dorosnąć i usamodzielnić, to krzepiące :-D
 
 
cynamonowa 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Paź 2009
Posty: 72
Wysłany: 2009-10-05, 21:51   

wybaczcie, wywaliłam prawie całego mojego posta. Jakoś mi źle z tym, że tak "rozebrałam się tutaj zupełnie do naga". Ale jakby ktos chciał pogadać na ten temat to chętnie na pw :)
pozdrawiam :)

Jakby ktos miał ochote więcej poczytac na ten temat to polecam przede wszystkim susan forward - toksyczni rodzice, lub toksyczni teściowie - jak kogo dotyczy
i książki wszelakie alice miller - z tytułem dramat udanego dziecka (jakby ktos niewierzył w grzech nadgorliwości i nadopiekuńczości) włącznie. I dodatkowo Karen Horney - nasze wewnetrzne konflikty.
Ostatnio zmieniony przez cynamonowa 2009-10-08, 18:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-10-05, 23:49   

cynamonowa, jest zrozumiały. Widać, że dużo o tym myślisz i że mocno Ci to na sercu leży. Mądre to i ciekawe, co napisałaś.

Cytat:
toksyczni teściowie - jak kogo dotyczy

]:-> ;-)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
eloradanan

Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 16
Wysłany: 2010-06-02, 20:10   

wazna rada dla tych co rozwazaja taka ewentualnosc,nie zamieszkujcie obok lub na poddaszu ,za plotem pietro wyzej przy rodzicach,,mloda rodzina musi mieszkac osobno,po 5 latach po za granicami jako dziecko toksycznych rodzicow martwiac sie jak oni tu biedni daja sobie rade(tak przeciez tesknili i smutno im bez nas)porzucilismy super prace,szanse na kredyt,kazalam sie mezowi zwolnic z pracy marzen ,przenioslam dziecko do mega wiejsciej nietolerancyjnej szkoly,wpakowalismy cale ,jedyne oszczednosci w urzadzenie poddasza i wrocilismy do polskiego shito, juz po 2 tyg ojciec zatrzasnal mi drzwi do kuchni przed nosem,matka przjejla kontrole nad synkiem (ciagle schodzi do nich na dol pozwalaja mu pomimo moich wielu rozmow tkwic przed telewizorem ,zapycha go slodychami choc wie ze jes alergikiem a on potem nie je obiadu)
i 3 tyg temu kiedy zaciela sie furtka w naszej drewnianej bramie i powiedzialam ocu ze dopoki nie naprawimy otworze brame zeby mozna bylo normalnie wchodzic a on powiedzial ze nie a ja ze nie N I E tylko tak poszlam otworzyc i w wieku 35 lat dostala lomot jak za czasow gdy mialam 16 lat,wybite 2 palce zdarta skora kolano reka 2 siniako glowa ,plecy i brzuch
a tak za nammi tesknili..teraz musza spakowac cala rodzine,malutkie dziecko.. i bez pieniedzy zaczynac od nowa...
mentals raised me so im a frick
 
 
alcia 
:-)


Pomogła: 184 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 7184
Skąd: Ośw.
Wysłany: 2010-06-02, 20:22   

eloradanan, masakra. Strasznie współczuję... I tak, doskonale jestem sobie w stanie wyobrazić taką sytuację :-/
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl
 
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-02, 21:47   

O rany, eloradanan , przykro mi, ze tak zostalas potraktowana przez ojca i ze daliscie sie omamic rodzicom i oszukac jakby nie bylo.
Powodzenia Wam zycze w stawaniu znow na nogi - samodzielnie, z zdala od rodzicow.

Ja ciagle mieszkam z rodzicami i w doskonale Ciebie jestem w stanie zrozumiec (choc do rekoczynow na szczescie nie dochodzi, ale sa slowne jatki bardzo czeste).

Trzymaj sie!
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-06-02, 21:56   

eloradanan, byłaś na obdukcji? zgłosiłaś na policję?

strasznie współczuję. I - masz rację - spieprzaj stamtąd, i nie wracaj.

Bardzo mi przykro.

Takie typy są najczęściej absolutnie niereformowalne...
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-02, 22:03   

eloradanan, powodzenia z daleka od "kochających rodziców". Obdukcję i zgłoszenie na policję warto mieć, Capri dobrze radzi.
 
 
eloradanan

Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 16
Wysłany: 2010-06-03, 12:26   

um dzieki z otuche,um nie jestem ludzikiem ktory by poszedl po obdukcje,ja generlanie wole wszelkie takie rzeczy pozostaiwac je sobie i odejsc, bo ,,naprawianie,,nagonka,rozmowy itd to nic nie daje ,sa takie ludzie ktore i tak wogole nie uslysza co sie mowi,lepiej isc i miec swoje zycie,nie byc takim jak inni,przynajmniej przejrzalam na oczy i zobaczylam ze chcialam ich,,naprawiac.. a oni sa dorosli i ja nie moge za nich przezyc ich zycia, pora na moje;glupi przyklad ale dawnie j w kotlowni bylo pozamiatane i poukladana a przez 4 lata jak mnie nie bylo nikt tego nie zrobil..to dalo mi tez do myslenia,ale wylazlo slonce i pora zatachac bobasa do lasu:)powdychac zapach lisci:)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-06-03, 12:50   

a gdyby ktoś obcy Cię tak poturbował, nie zgłosiłabyś tego? To, co się stało, to nie kwestia relacji rodzinnych, tutaj popełniono wykroczenie, na które są odpowiednie przepisy i kary. Przemyśl to jeszcze. I przeczytaj "toksycznych rodziców", koniecznie. Mogę Ci pożyczyć.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2010-06-03, 14:57   

eloradanan, a co Cię właściwie skłoniło do zamieszkania z ludźmi, którzy Cię fizycznie maltretowali? Bo przyznam, że jest to dla mnie niezrozumiałe.
I zgadzam się z Capri, że tego nie powinno się zamiatać pod dywan.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
eloradanan

Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 16
Wysłany: 2010-06-04, 11:00   

no ale jak bym nigdzie nie chciala i tak isc z taka obdukcja i opowiadac nie wiem policji itd, smutne by to bylo,i tlumaczyc sie komus itd; potrzebuje sil na inne rzeczy.. tu napisalam , bo stwierdzilam, ze w kolko mnie wizja tego meczy i wraca przed oczami a jak napisze na forum, to mi ulzy. I jakos wyrzuce to z siebie. Wydawalo mi sie, ze obcja adaptacji poddasza bedzie najtansza dla nas a ojciec odkad mialam 19 lat nie mial juz tych wscielkosci. Mysle o tym jak o chorej osobie ale to jest jego problem, bo moglby probowac ie zmienic. A to, ze wie ze Daj Boze wyjedziemy jest chyba wystarczajaca lekcja dla niego. Wnuki beda daleko. Duzo osob by powiedzialo -a to w koncu ojciec ale ja tego nie czuje , bo nic nie czuje. Jak bedziemy sie widywac raz na 4 miesiace bedzie wszystko wygladalo cudownie. Obcych ludzi napewno ym zglosila. Czytalam ,,toksycznych,,lata temu. Nie mam czasu wiecej na rozwazanie co oni, musze swojej rodzinie od nowa zapewnic byt.
 
 
Pączuś 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 362
Skąd: Wawa
Wysłany: 2010-06-04, 11:11   

Capricorn napisał/a:
a gdyby ktoś obcy Cię tak poturbował, nie zgłosiłabyś tego? To, co się stało, to nie kwestia relacji rodzinnych, tutaj popełniono wykroczenie, na które są odpowiednie przepisy i kary. Przemyśl to jeszcze. I przeczytaj "toksycznych rodziców", koniecznie. Mogę Ci pożyczyć.


Powiem szczerze, że ja troche rozumiem eloradanan. Na szczecie nigdy nie byłam w takiej sytuacji i myslę, ze nigdy nie będę, ale wcale nie jestem pewna czy bym poszła z tym na policję. Wiem, ze niby tak powinno się zrobić, ale wydaje mi się, że to musi byc trudne psychicznie i bolesne. Ja pewnie bym po prostu zwinęła się i zerwala z nimi kontakt. Podejrzewam że siedzieć przed obcym człowiekiem i mowić o tym co zrobili rodzice to musi być bardzo cięzkie doświadczenie. Ja mam coś takiego, że ogolnie nie lubię mówic innych jak mam jakieś problemy, nie jestem zbyt wylewna, może eloradanan też tak ma. Nie wachalabym się jakby to bylo np. sprawa molestowania czy coś w tym stylu, ale pewnie w swojej sprawie bym nie poszła.
nie chodzi o to, że ja odradzam zgłoszenie tego (choć może dzis to już za późno), myslę, że tak trzeba i , że powinna być jakas "podkładka", nawet w celu postarszenia rodziców, zanim się nie wyprowadzicie, tylko rozumiem, że to jest trudne.
Naprawdę wspólczuję i trzymam kciuki, najwazniejsze, że masz wokól siebie bliskich(męża np.) i nie ogladaj się na rodziców, tylko układaj sobie życie bez ich udziału.
_________________
hxxp://kobietaintymnie.pl/suwaczki.html]
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-06-04, 11:18   

eloradanan napisał/a:
ojciec odkad mialam 19 lat nie mial juz tych wscielkosci. Mysle o tym jak o chorej osobie ale to jest jego problem, bo moglby probowac ie zmienic. A to, ze wie ze Daj Boze wyjedziemy jest chyba wystarczajaca lekcja dla niego. Wnuki beda daleko. Duzo osob by powiedzialo -a to w koncu ojciec ale ja tego nie czuje , bo nic nie czuje. Jak bedziemy sie widywac raz na 4 miesiace bedzie wszystko wygladalo cudownie.


Moja droga, Ty się przestań przejmować ojcem, a zacznij sobą. To, że jest chory to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ty mu nie pomożesz, i on z tego żadnej lekcji mieć nie będzie. Chroń siebie i swoje dzieci, nie wiem, skąd w ogóle pomysł na to, żeby się jeszcze kiedykolwiek spotykać, na miłość wszelkich bogów wszelkich religii. Chciałabyś, żeby kiedyś Twój ojciec "te wściekłości" zademonstrował na Twoich dzieciach? Czy Tobie spotkania z nim - nawet raz na 4 mce - są do czegokolwiek potrzebne?
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
eloradanan

Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 16
Wysłany: 2010-06-09, 22:01   

to jest wlasnie tak jak Paczuś napisalas:) dziekuje:)
 
 
Tempeh-Starter 
aktywny zarodnik


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 811
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-06-09, 22:22   

kobiety mają pod tym względnie fatalnie :(
do mnie raczej by nie przyfikał ale w starszych postach były przykłady że można faceta (syna) załatwić elegancko i bez rękoczynów...

moim zdaniem nie ma co się bawić w dywagacje opory, dochodzenia i próby pojednania - trzeba spie... (jak od męża alkoholika itp.)
_________________
hxxp://www.tempehservice.com] RÓB SOBIE TEMPEH
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-06-09, 22:39   

Tempeh-Starter napisał/a:

moim zdaniem nie ma co się bawić w dywagacje opory, dochodzenia i próby pojednania - trzeba spie... (jak od męża alkoholika itp.)


Tez tak mysle.
Na zreformowanie takich osob badz ich rehabilitacje raczej nie ma co liczyc.

Trzymaj sie cieplo eloradanan i wszystkiego co najlepsze Wam zycze!
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-09, 23:31   

eloradanan napisał/a:
to jest wlasnie tak jak Paczuś napisalas:) dziekuje:)


właśnie dlatego przemoc w rodzinie jest taka wstrętna :evil: jedna strona (pokrzywdzona) drugą tłumaczy, szuka winy w sobie, wstydzi się tego, że jej coś zrobiono, itd. Jak ktoś nie ma wstydu takie rzeczy robić to nie należy mieć wstydu, żeby o tym głośno mówić. Jak potem żyć, kiedy wiecznie tłumaczy się psychopatę, bo on(ona) taki biedny, bo on/(ona) chory, bo nie wie co robi, bo to silniejsze od niego, itp. ? Bandytyzm w rodzinie to dla niektórych norma, dla mnie nie :-/ :evil:

W moim życiu nie ma na to zgody, co kto zrobi za swoim życiem jego rzecz
 
 
Pączuś 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 362
Skąd: Wawa
Wysłany: 2010-06-10, 09:12   

lilias napisał/a:
Bandytyzm w rodzinie to dla niektórych norma, dla mnie nie :-/ :evil:


a niby dla kogo jest normą?? piszesz pod wypowiedzią, w której autorka odnosi się do mojego postu. Więc niby dla mnie?? Bo napisałam, zgodnie z prawdą, że taka sytuacja jest bardzo trudna emocjonalnie i bolesna??? i że wprzypadku rodziny trudniej jest zareagować niż w przypadku osob postronnych?? to niby jest tłumaczenie i usprawiedliwianie przemocy w rodzinie?? O czym ty w ogole piszesz, kto tlumaczy, że agresor jest biedny, chory, ze to silniejsze od niego??????? Czy w tym ze napisalam, że ja bym całkowicie zerwała kontakty jest tłumaczenie, jest usprawiedliwianie ???Jak można żyć?? Normalnie, mówisz nie chce mieć z tymi osobami nic wspólnego i zajmuję się swoim życiem. :shock:
Przemoc w rodzinie odbywa się też na plaszczyznie psychicznej i często dochodzi do uzalezniania psychicznego, dlatego tak wazne jest calkowite odciecie sie, rzeczywiscie teksty sugerujące, że dla ofiary przemoc jest normalna i dobrze jej, bo tłumaczy agresora tak pomoże, ze szok :shock:


Dopisuję, bo może zareagowałam zbyt emocjonalnie, jesli nie chodziło Ci personalnie o mnie to przepraszam za uniesienie, ale i tak uważam, ze bardzo szkodliwe jest tworzenie takiej opozycji:
Ja - nie zgadzam się na przemoc
Niezidentyfikowani inni (pewnie chodzi o ofiary przemocy) - zgadzają się, to dla nich norma, bo usprawiedliwiają, że biedny ten mąż co mnie leje
takie rozróznienie to sluzy chyba tylko temu, żeby sie samemu lepiej czuć :-(
_________________
hxxp://kobietaintymnie.pl/suwaczki.html]
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2010-06-10, 12:16   

Pączuś napisał/a:
lilias napisał/a:
Bandytyzm w rodzinie to dla niektórych norma, dla mnie nie :-/ :evil:


a niby dla kogo jest normą?? piszesz pod wypowiedzią, w której autorka odnosi się do mojego postu. Więc niby dla mnie?? Bo napisałam, zgodnie z prawdą, że taka sytuacja jest bardzo trudna emocjonalnie i bolesna??? i że wprzypadku rodziny trudniej jest zareagować niż w przypadku osob postronnych?? to niby jest tłumaczenie i usprawiedliwianie przemocy w rodzinie?? O czym ty w ogole piszesz, kto tlumaczy, że agresor jest biedny, chory, ze to silniejsze od niego??????? Czy w tym ze napisalam, że ja bym całkowicie zerwała kontakty jest tłumaczenie, jest usprawiedliwianie ???Jak można żyć?? Normalnie, mówisz nie chce mieć z tymi osobami nic wspólnego i zajmuję się swoim życiem. :shock:
Przemoc w rodzinie odbywa się też na plaszczyznie psychicznej i często dochodzi do uzalezniania psychicznego, dlatego tak wazne jest calkowite odciecie sie, rzeczywiscie teksty sugerujące, że dla ofiary przemoc jest normalna i dobrze jej, bo tłumaczy agresora tak pomoże, ze szok :shock:


Dopisuję, bo może zareagowałam zbyt emocjonalnie, jesli nie chodziło Ci personalnie o mnie to przepraszam za uniesienie, ale i tak uważam, ze bardzo szkodliwe jest tworzenie takiej opozycji:
Ja - nie zgadzam się na przemoc
Niezidentyfikowani inni (pewnie chodzi o ofiary przemocy) - zgadzają się, to dla nich norma, bo usprawiedliwiają, że biedny ten mąż co mnie leje
takie rozróznienie to sluzy chyba tylko temu, żeby sie samemu lepiej czuć :-(


Pączuś, nie do Ciebie był mój post, ale do eloradanan, która odniosła się do Twojej wypowiedzi w charakterystyczny sposób, czyli "chociaż ktoś mnie tu rozumie i żałuje". Tak go odebrałam, być może błędnie.
Żal i współczucie nic nie pomogą jeżeli ktoś w taki czy inny sposób akceptuje to co się dzieje i zrobienie czegoś w swojej obronie ogranicza do dyskretnego wyżalenia się. Wyżalenie się jest ok, ale niczego nie załatwi oprócz krótkotrwałej ulgi, bardzo krótkotrwałej i oglądaniu się za siebie, czy do bijącego nie dojdzie ta informacja. Miałam przypadek, kiedy próbowałam reagować, coś zrobić, a nie słuchać bijatyk sąsiadów i robić głośniej telewizor. Niczego to nie zmieniło "bo przecież dziecko, bo przecież biedne, itd." a prał swoją matkę aż na klatce furczało, czarna od siniaków, z twarzą jak tatar wołowy chodziła. W domu żadnego mebla całego nie było. I co? Nic, w kółko to samo. Policja, manto, manto, policja. Wszyscy sąsiedzi na klatce schodowej udręczeni i zaangażowani próbowali pomóc, a kobieta swoje i znowu to samo. Inny epizod: prosto w oczy wykrzyczałam mężowi chrzestnej jak wrócił naprany i do bicia się chciał brać, że najpierw mnie musi zabić. Mądre to nie było, ale adrenalina robi swoje. 15 lat tłumaczyła sobie, że on taki biedny, że bije tylko jak pijany, a na trzeźwo dobry człowiek. Uszkodzenia ciała, które miała są nie do ogarnięcia, z pęknięciem czaszki włącznie.

Wyrosłam już z tego, żeby myśleć, że sama komuś mogę naprostować życie, żeby sobie krzywdy nie zrobił, albo nie dał zrobić. Jak ktoś sam nie chce i szuka uzasadnienia dla tego co jest to nie ma na to silnych, równia pochyła. Każdy odpowiada za swoje życie i co z nim zrobi nie od Ciebie Pączuś, i nie ode mnie zależy i nie ma to nic wspólnego z moim czy Twoim samopoczuciem
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 12