wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Idę do przedszkola
Autor Wiadomość
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 13:16   Idę do przedszkola

Byłam na pierwszym zebraniu rodziców w przedszkolu. Całe dyskretnie przepłakane. Pani dyrektor opowiadała jak dzieci przeżywają, jak się "cofają" w rozwoju, jak się moczą, płaczą, przestają mówić itd itp. Być może moja córka jest już gotowa, ale ja raczej nie :( Mam głębokie poczucie, że przedszkole to wymysł dzisiejszych czasów i coś wielce nienaturalnego. Zatęskniło mi się za pierwotną wspólnotą, gdzie dzieci kuzynów, ciotki i cała rodzina w jednej gromadzie żyją i tworzą takie naturalne przedszkole. Albo jak u Indian wszyscy pod jednym dachem ze strzechy, bez pokoi i innych wydzielonych miejsc :-)
_________________
www.kartonzabawek.pl
 
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 14:47   

niestety ale teraz, jeśli dzieci mają sie nauczyć relacji społecznych to właśnie w przedszkolu... niewiele jest rodzin wielodzietnych, a relacje z innymi członkami rodziny często wyglądają zupełnie inaczej niż byśmy chcieli...

społeczności dawne miały naturalny podział ról i "przedszkola" były czymś czego nie można było tak nazwać. ot dzieci wychowywane były razem, najczęściej przez najstarsze osoby, które niewiele więcej w społeczność wnieść mogły. teraz kto z nas oddał by dzieci, szczególnie grupę babciom, dziadkom, czy innym ludziom, którzy mają swoje, niekoniecznie zgodne z naszymi przekonania?

ja pamiętam, ze na początku byłam przerażona. generalnie nie było jakiś strasznych rzeczy, ale dziecko mi sie początkowo uwsteczniło. krzyczała, usiłowała wymuszać płaczem a ja głupiałam. moje dziecko, nauczone dyskusji, rozmowy, nie podnoszenia głosu nagle zaczęło działać w zupełnie inny sposób. nawet myślałam o tym, by ją zabraz z przedszkola, ale przetrzymałam ten czas.

po prostu mam świadomość,z ę sama jestem skrajnym indywiduum i ciężko mi dostosować sie do większości. Bartek tez jest aspołeczny jak i ja. z takim przykładem gabiśka by więcej straciła niż zyskała. a tak? pogadałam z wychowawczyniami, zwróciłam uwage co mi sie nie podoba i wszystko wróciło do normy.

Gabi kocha przedszkole. ma tam dzieci, koleżanki, kolegów i uczy sie życia wśród ludzi, szanowania ich i ich odmienności i bronienia swoich racji. w domu miała by jednak zbyt jednostronnie pokazany świat.

a "przedszkola" pierwotne: tak, piękne, ale juz nierealne... nie w mieście przynajmniej.
 
 
Dominika 

Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 973
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-05, 15:14   

Ciekawe, jak to będzie z moim nieśmiałym dzieckiem? Gabiśka jest taka przebojowa! :-D Dużo zależy od temperamentu malucha. Ronja wcale nie nauczyłaby się teraz walczenia o swoje prawa tylko by się cofnęła właśnie. Więc my czekamy jeszcze i dobrze, że nie muszę teraz tego przechodzić!

Wicia, będzie dobrze! Dzieci czasem potrafią rodziców zaskoczyć, zapewne Karolinka szybko się zaadoptuje!!!
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 15:20   

wiesz, w Gabryśce narosła w przedszkolu solidna frustracja:
w domu nauczona rozmowy i argumentacji w przedszkolu była pomijana i ignorowana. panie nie słyszały co ona mówi i reagowały niemal wyłącznie na wrzeszczące dzieci.

coś sie działo, gabi chciała sprawę wytłumaczyć, wyjaśnić a tu krzyk i awantura ze strony drugiego dziecka. dla Gabi to był szok. wielki. miała wtedy 2,5 roku!!

zorientowałam sie o co chodzi, jak mi sie pożaliła, że pani nie daje jej pić. spytałam czy prosi panią o wodę. gabi potwierdziła i powiedziała, zę pani jej nie słucha. to wystarczyło bym zaskoczyła o co chodzi. pogadałam z kobietami, powiedziałam jak gabi jest wychowywana i od tamtej pory nie było kłopotu. panie po prostu były w szoku, że 2,5 letnie dziecko może prosić, dyskutować, czekać a nie krzyczeć.

zatem początki bywają rózne, ale warto je przetrwać :) w końcu w życiu nasze dzieci też spotkają sie z różnymi ludźmi, reakcjami, zachowaniami, zatem dobrze by jak najszybciej wiedziały jak reagować :) to potem bardzo im pomoże :)
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2007-06-05, 16:23   

Cytat:
"przedszkola" pierwotne: tak, piękne, ale juz nierealne... nie w mieście przynajmniej

A właśnie, że w mieście bardziej realne niż gdzie indziej! Sama prowadziłam w tym roku takie mini-przedszkole, z dwójką, a czasem trójką dzieci. Nie wiem, czy słyszałyście, że w Toruniu powstała taka inicjatywa, nazywała się bodaj "domowe przedszkole" i polegała na tym, że kilka niepracujących matek przeszkoliło się pedagogicznie i przyjmowało dzieci w swoich domach. 5 dzieci na jedną matkę, kameralne przedszkole. Jest to inicjatywa eksperymentalna, ale moim zdaniem bardzo pomysłowa i przyszłościowa. Ja sama marzyłam o założeniu takiego przedszkola, żeby Irmy nie posyłać do zwykłego, gdzie nie wiadomo jak z posiłkami będzie. Ale w miasteczku, do którego się przeprowadzam, raczej nie znajdę czwórki wegusków w wieku przedszkolnym, a matki jedzące inaczej pewnie też wolałyby karmić dzieci mięsem.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2007-06-05, 16:55   

Kamma, a możesz napisać coś więcej o pomyśle domowego przedszkola? Bardzo mnie to interesuje.
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 16:56   

ale to nie jest to samo.
pierwotne "przedszkola" były jedną wielką społecznością, plemię było rodziną, ludzie byli wzajemnie zależne, nikt nikomu nie płacił, nikt nie miał wymagań, wszyscy mieli te same wartości i cele. Cała społeczność mówiła jednym głosem. w mieście tego sie nie osiągnie.

nawet tworząc grupę podobnie myślących i tak będzie to grupa odstająca od społeczeństwa, bowiem miasto jest zbyt dużą społecznością by było inaczej. zatem pierwotnych "przedszkoli" nie odtworzymy. możemy co najwyżej stworzyć bardziej, lub mniej sprzyjające warunki do rozwoju naszych pociech. pytanie tylko, czy wychowanie w środowisku homogenicznym rzeczywiście nauczy dzieci życia w naszym mocno zróżnicowanym świecie?
 
 
JAgniecha

Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 53
Wysłany: 2007-06-05, 17:15   

Hejho! :-D

NO wlasnie co z przedszkolem? Pao- co twoje dziecie je w przedszkolu (bo rozumiem ze dziecko wege). To chyba musi wiele zachodu kosztowac- ustalenie wszystkich warunkow i menu dla vegedziecka...
-i czy jest pewnosc ze dziecku nie podaje sie zupki tej co wszystkim?
Ja niedzieciata i nawet nieplanujaca :-> ale ciekawam jak sobie z tym fantem radzicie rodzicielki...

Pozdrawiam!!
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 17:22   

od początku było ustalone co do diety :)

pani intendentka kupiła dla gabrysi mały rondelek i patelnie do kuchni, by nie mieszane były jej potrawy z innymi.

kucharki zupy robią same (kiedyś sie na mnie obraziły jak zupkę przyniosłam ;) ) zaś zamiennik drugiego gabi sobie sama do przedszkola przynosi. choć ostatnio coraz częściej kucharki eksperymentują i same coś jej robią (np gołąbki bez mięsa :) )

kłopotu na kuchni nie ma, choć początkowo panie miały spore obawy. teraz jest już spokój i w kwestii żywienia obaw okołoprzedszkolnych nie mam :)
 
 
Agnieszka 

Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5199
Wysłany: 2007-06-05, 19:58   

Ja też powiem, że przedszkolnie można się dogadać (u nas przynajmniej w 2 placówkach na 3)
Oczywiście przeżywałam początki ale wszystko poszło gładko.
 
 
Mag.fr 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 249
Skąd: Normandia
Wysłany: 2007-06-05, 21:27   

Hej hej. To ja tez sie pochwale ze zapisalam Teosinskiego do... szkoly od wrzesnia. Mysle ze te dwa lata i trzy miesiace spedzone z mama wyszly mu na dobre: jest bardzo samodzielny i bardzo rwie sie do dzieci. Wczoraj zwiedzalismy szkole, bardzo mu sie podobalo i nie chcial z nami isc do domu. Myslalam wczesniej ze bede trzymala go przy sobie jak dlugo sie da ale teraz widze ze zrobilabym mu krzywde. Nie znamy tu zadnych maluchow a jemu potrzebne jest towarzystwo. O menu narazie nic nie wspominalam bo Teos bedzie w szkole tylko rano, na obiadki bedzie przychodzil do domu. Taka mala kameralna wiejska szkolka z krowami za plotem :)
 
 
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 21:40   

pao napisał/a:
dziecko mi sie początkowo uwsteczniło. krzyczała, usiłowała wymuszać płaczem

No to mnie pocieszyłaś....

pao napisał/a:
panie po prostu były w szoku, że 2,5 letnie dziecko może prosić, dyskutować, czekać a nie krzyczeć.

Serio? :shock: Myślałam, że takie zachowanie u 2,5 latka to norma, a panie przeszkolone w tym kierunku nie powinny się dziwić :!:

Ania D. napisał/a:
Kamma, a możesz napisać coś więcej

Dołączam się do prośby.


Mag.fr napisał/a:
Taka mala kameralna wiejska szkolka z krowami za plotem

ALE ZAZDROSZCZĘ :!: CHYBA SIĘ DO PARYŻA PRZENIESIEMY :mryellow:



pao napisał/a:
ostatnio coraz częściej kucharki eksperymentują i same coś jej robią (np gołąbki bez mięsa

Wow! Byłoby super gdyby dla mojej Karolinki też panie tak gotowały. Dzięki Pao za dzielne przecieranie szlaków. Dziś byłyśmy na pierwszej imprezie w tym przedszkolu. Było przedstawienie o lisie który porzera gąskę a na koniec dzieci dostały danonki w prezencie :shock: To był pierwszy w życiu danonek skonsumowany przez moje dziecko :-|
_________________
www.kartonzabawek.pl
Ostatnio zmieniony przez Wicia 2007-06-05, 21:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
oliviolina 


Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 74
Skąd: szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 21:41   

Wicia napisał/a:
Być może moja córka jest już gotowa, ale ja raczej nie :(

witaj Wicia. ja chyba też nie jestem gotowa, by posłać moją córę. jak czytam te posty to żabki buszują mi w jelitach. na razie Daria kojarzy przedszkole z fajną zabawą. Nie chciałabym, aby się rozczarowała. Z drugiej strony jestem ciekawa jak moje dziecko zareaguje na nowe wyzwania, nie mając mamy u boku? Już niedługo się okaże... :shock:
och Wicia, zazdroszczę ci tych przetartych szlaków...
 
 
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 21:44   

No właśnie, te matczyne stresy... Twoja córcia jest starsza więc sobie lepiej poradzi. Ja dzisiaj zobaczyłam mega różnicę w rozwoju dwu i trzylatków :-(
_________________
www.kartonzabawek.pl
 
 
 
oliviolina 


Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 74
Skąd: szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 21:46   

Wicia napisał/a:
Twoja córcia jest starsza więc sobie lepiej poradzi.

właśnie tym się pocieszam. z drugiej strony skoro ja strachliwy człowieczek poradziłam sobie w wieku 2,5lat to...... :-/
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 21:48   

Właśnie przyjrzałam się waszemu pięknemu zdjęciu! Twoja córa jest już DOROSŁA przy mojej (zajrzyj do albumu) :-(
_________________
www.kartonzabawek.pl
 
 
 
Mag.fr 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 249
Skąd: Normandia
Wysłany: 2007-06-05, 21:55   

Wicia napisał/a:
ALE ZAZDROSZCZĘ CHYBA SIĘ DO PARYŻA PRZENIESIEMY


Wiciu Wiciu! Ja z Paryza ucieklam. Tu sa krowy, tam sa policjanci! I mnozy sie tego na potege. Tam nie mialabym szansy na szkole, kolejki sa nieziemskie i przyjmuja od trzeciego roku zycia. A tu wszyscy sie ciesza z naszej obecnosci, nabijamy im liczbe dzieci w szkolce.
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 22:16   

Cytat:
pao napisał/a:
dziecko mi sie początkowo uwsteczniło. krzyczała, usiłowała wymuszać płaczem

No to mnie pocieszyłaś....

pao napisał/a:
panie po prostu były w szoku, że 2,5 letnie dziecko może prosić, dyskutować, czekać a nie krzyczeć.

Serio? :shock: Myślałam, że takie zachowanie u 2,5 latka to norma, a panie przeszkolone w tym kierunku nie powinny się dziwić :!:


gabiska bardzo mocno odstawała od grupy. panie były święcie przekonane ze jest najstarsza w grupie i były bardzo zaskoczone że wręcz odwrotnie.

a co do uwstecznienia, to tylko czasowe. gdzie by nie poszło dziecko i kiedy, to i tak wcześniej czy później znajdzie sie w tak odmiennym środowisku :) zatem przy mądrym rodzicu to tylko przejściowe i szybko mija :)

Cytat:
Było przedstawienie o lisie który porzera gąskę a na koniec dzieci dostały danonki w prezencie :shock: To był pierwszy w życiu danonek skonsumowany przez moje dziecko :-|


niestety te danonki i inne takie sa zmora przedszkoli... fajnie przynajmniej, że dzieci nie dostają tak często słodyczy jak kiedyś i dieta nieco sie polepszyła. wszystko jednak przed nami. ale panie wiedzą co gabrysia je a czego nie i jakoś daje sie przetrwać :) szczególnie, ze gabryśka sama tez nie chce takich rzeczy jeść :)
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-06-05, 22:19   

pao napisał/a:
fajnie przynajmniej, że dzieci nie dostają tak często słodyczy jak kiedyś i dieta nieco sie polepszyła.

Pytam Zuzi co jakiś czas:
"co było na drugie śniadanie"
i często gęsto otrzymuję odpowiedź:
"princessa", "pączek", "drożdżówka" :roll:
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 22:21   

no i tak jest w większosci przedszkoli...

u nas jest: marchewka, truskawki, jabłuszko a słodycze tylko w piątki :)

niestety sa tez mleczka w kartoniku i danonki, ale wtedy gabryśka nie je tego co w przedszkolu a ja rekompensuje jej to czymś dobrym w domu :)
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-06-05, 22:24   

pao napisał/a:
u nas jest: marchewka, truskawki, jabłuszko a słodycze tylko w piątki
w sensie gabi tylko to dostaje czy wszystkie dzieci?
pao napisał/a:
niestety sa tez mleczka w kartoniku i danonki, ale wtedy gabryśka nie je tego co w przedszkolu a ja rekompensuje jej to czymś dobrym w domu
teraz zdradź jak to uzyskałaś :)
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 22:28   

ań napisał/a:
pao napisał/a:
u nas jest: marchewka, truskawki, jabłuszko a słodycze tylko w piątki
w sensie gabi tylko to dostaje czy wszystkie dzieci?


ano wszystkie dzieci :) gabi słodyczy w piątki też nie je, bo ona ustanowiła swój słodyczowy dzień na sobotę, lub niedzielę (by móc zjeść coś słodkiego z dziadkiem :) )

Cytat:
pao napisał/a:
niestety sa tez mleczka w kartoniku i danonki, ale wtedy gabryśka nie je tego co w przedszkolu a ja rekompensuje jej to czymś dobrym w domu
teraz zdradź jak to uzyskałaś :)


naturalnie :) gabi nie je, panie wiedzą więc nie dają (ale zawsze zapytają czy aby na pewno ;) ). czasem, (jeśli pamiętam) gabryska bierze sobie jakaś przekąskę do przedszkola i kiedy dzieci zapychają sie danonkami ona zajada swoje :) dziecko nie czuje pokrzywdzenia, a przynajmniej nie mam najmniejszego powodu podejrzewać że jest inaczej :)
 
 
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 23:06   

Dołączam się do pytania Ań, możesz napisać więcej szczególów. Ja kiedy mówię Karolince, że piwo pije tylko tata to potem przez tydzień mnie męczy:
- a tata mosie a ja nie?
- a mama tes mosie?
- a babcia ... a ja nie?
Czuję się wtedy ... podle.
_________________
www.kartonzabawek.pl
 
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-05, 23:16   

kurcze, u nas jakoś nie było takich kłopotów...

kwestia piwa:
-to jest alkohol a alkoholu dzieci nie piją.
na początku wystarczyło, potem zaczęła pytać dlaczego. wszystko wyjaśnione na spokojnie, że to jest dla ludzi, ale trzeba umieć z kulturą i z umiarem. zatem jak gabi widzi wino, piwo czy cokolwiek to wie, ze to dla dorosłych i sie nie interesuje. a ze tego u nas nie ma duzo, to i wzór ma przyzwoity ;)

kiedyś nawet, w ramach jakiejś super kolacji bartek nam otworzył wino, a gabrysi nalał do kieliszka soku. inny kolor, inny zapach, ale gabi nam taką awanturę wtedy zrobiła... wypiła dopiero, gdy zobaczyła, ze tata na prawdę sok nalał. no i wtedy też wyjaśniłam jej, że kieliszek jest takim eleganckim szkłem i przy ważnych wydarzeniach można napić sie soku z kieliszka :)


w kwestii mięsa
gabi wciąż jest w szoku, że niektórzy jedzą mięso. nie potrafi zrozumieć dlaczego babcia i dziadek jedzą. (moja babcia kłamie, zatem wzór paskudny daje...).
gabi ma wytłumaczone co to jest, wie dlaczego my nie jemy. z resztą decyzję o tym, ze nie będzie jadła ryb podjęła samodzielnie, zatem trwa w niej a jeszcze innych poucza ;)

podobnie było ze słodyczami. zaczęła mnie o nie wypytywać: co zdrowe a co nie. czemu jedna słodka rzecz jest dobra a druga nie. i w końcu stwierdziła,z e chce być zdrowa. a jako, ze wiem, że słodycze lubi, to zaproponowałam jej, by sobie wybrała słodyczowy dzień (ale słodyczowy oznacza 1 słodycz a nie obżarstwo) a wtedy sama zdecyduje jaki słodycz chce zjeść.

gabrysi sie idea spodobała i wybrała sobie dzień. no i cały tydzień czeka z wytęsknieniem na umówiony deserek w sobotę. a najczęściej jest to czekolada do picia :D

generalnie wychodzę z założenia, ze dzieci sa mądre i same potrafią podejmować decyzje. zatem staram sie jej zjawisko jak najlepiej przedstawić, wyjaśnić a ona sama podejmuje decyzje. efekt taki, zę potem w nich trwa, bo przecież nie ma zakazu/nakazu. to jest jej wola :)
 
 
Wicia 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2007-06-05, 23:21   

Niesamowite, że taka wytrwała w decyzjach! Zobaczymy jak to u nas będzie.
_________________
www.kartonzabawek.pl
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 12