wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy znacie jakiś przepis na zdrowe lizaki?
Autor Wiadomość
orenda 
double mama

Pomogła: 31 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1601
Skąd: Toruń/Płock
Wysłany: 2008-02-18, 20:17   

Ania D. napisał/a:
Orenda, ale tak może być i w przypadku mięsa
tak, ten przypadek odnosi się do mięsa i do słodyczy. Dokładnie nie wiem ile ma lat, ale ponad 10 na pewno.
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
 
Mala_Mi 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 753
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-02-18, 20:44   

Jagódka przez pierwsze 2-3 lata życia nie jadła kupnych słodyczy. Teraz okazjonalnie je, tak samo zresztą jak i my. Mamy taki układ, że niedziela jest dniem "słodkim". Zwykle jemy wtedy jako deser po śniadaniu czy obiedzie chałwę (kupną) albo sezamki. Ale w niedzielę Jaguś może też czasem zjeść jakiegoś cukierka, którego sobie przyniesie z przedszkola. W jej przedszkolu dzieci mające urodziny częstują innych cukierkami, umówiłyśmy się, że Jagódka cukierkiem się częstuje, ale nie zjada go od razu, tylko odkłada do śniadaniówki. W domu odkładamy go do szafki, wyjmujemy w niedzielę i zwykle dzielimy między wszystkich (poza Kalinką, bo za mała). W różne święta pozwalamy sobie na inne słodycze - ciastka, czekoladę. Ostatnio Jaguś w liście do św. Mikołaja poprosiła o czekoladę, dostała pod choinkę, bardzo jej smakowała. Teraz nie prosi o czekoladę, bo wie, że je się ją tylko w święta albo inny szczególny dzień.
Jaguś ma nawet takie wyrażenia: chałwa na niedzielę, lody na wakacje, czekolada na święta, tort na urodziny (tortem może być wszystko, byle ze świeczką - zwykle jakieś razowe ciasto. Ostatnio na moich urodzinach były razowo-miodowe rogaliki ułożone na talerzu, w tym środkowym była świeczka ;-) ).
Wydaje mi się, że taki układ jest dla nas OK. Jagódka uczy się, że pewne rzeczy można jeść, ale w niedużych ilościach i nie codziennie. Mam nadzieję, że jej tak zostanie :-)
_________________
<img src="hxxp://by.lilypie.com/nRpup1.png" alt="Lilypie Kids birthday Ticker" border="0" /><img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/0KPJp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/66mjp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-18, 21:05   

To u nas podobnie jak u Małej_mi. Tyle, że dniem słodycza jest sobota i jest to jeden słodycz, najczęściej batonik musli lub paczuszka sezamków. Myślę, że to dobre nauczenie dzieci, że słodycze są dla ludzi, tylko z głową. Obawiałabym się, że gdybym zawsze na słodycze mówiła "nie", to kiedyś rzuciłyby się na wszystko co słodkie, jak tylko mama nie widzi. A szkoła w końcu już w tym roku :roll: . Za to domowe słodycze, ciasta czy ciasteczka, na razowej mące, bez cukru - ile chcą. Takie słodycze mają swoje plusy, bo np. nie muszę się przejmować, że dzieci nie chcą kolacji, bo najadły się np. ciasteczkami owsianymi z rodzynkami, pestkami dyni i słonecznika. No bo cóż to za problem, po prostu zjedli pieczoną owsiankę ;)
 
 
orenda 
double mama

Pomogła: 31 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1601
Skąd: Toruń/Płock
Wysłany: 2008-02-18, 21:10   

Mi się podoba rozwiązanie kwestii słodyczy jak jest u Malej_Mi i Ewy, będę chciała coś takiego wprowadzić i u nas.
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-02-18, 21:10   

Ewa napisał/a:
Tyle, że dniem słodycza jest sobota i jest to jeden słodycz, najczęściej batonik musli lub paczuszka sezamków. Myślę, że to dobre nauczenie dzieci, że słodycze są dla ludzi, tylko z głową.

pamiętam czasy gdy ja byłam dzieckiem a słodycze kupowało się na kartki - w lodówce leżała torebka czekoladek i od czasu do czasu przymilałam się do kogoś o "coś dobrego" - dostawałam jedną i muszę powiedzieć, że wspominam te czasy z sentymentem, bo to była przyjemność, może pół kilo albo kilo można było kupić na miesiąc i dla mnie to było delektowanie się - potem, jak już można było mieć ile się chciało przestało to być takie fajne, choć uzależniające...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
dort 


Pomogła: 56 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 2569
Skąd: okolice
Wysłany: 2008-02-18, 21:52   

Lily ja pamietam smak kasztanków, ktorymi czestowala nas mama - mniej wiecej raz na dwa tygodnie po jednym - to bylo świeto :-D
_________________
syn 02.09.2005r. i syn 09.06.2013r.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-02-18, 21:57   

dort napisał/a:
Lily ja pamietam smak kasztanków, ktorymi czestowala nas mama - mniej wiecej raz na dwa tygodnie po jednym - to bylo świeto :-D
a ja najbardziej lubiłam takie z orzechowym czymś w środku, coś jak Michałki chyba ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-02-19, 18:34   

Tymek uwielbia słodkości, rzuca się na nie. Nie wiem z czego to wynika, bo nigdy mu nie dajemy, czasem dostanie Digestiva (tylko takie kupujemy). Cokolwiek upiekę to jest szał, dziki szał. To samo z z pieczywem - buła to dla niego najsmaczniejsza rzecz pod słońcem.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-02-19, 18:36   

Karolina napisał/a:
To samo z z pieczywem - buła to dla niego najsmaczniejsza rzecz pod słońcem.
moja siostrzenica potrafi zjeść 2 kromki chleba z masłem, choć ma ledwie 15 miesięcy - nie jest to jej posiłek, po prostu jak widzi kogoś jedzącego kanapki to już ma buzię otwartą...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2008-02-19, 20:25   

Ewa napisał/a:
Myślę, że to dobre nauczenie dzieci, że słodycze są dla ludzi, tylko z głową. Obawiałabym się, że gdybym zawsze na słodycze mówiła "nie", to kiedyś rzuciłyby się na wszystko co słodkie, jak tylko mama nie widzi.

Ewo, że starszymi dziećmi pewnie tak, zwłaszcza, jak mają wielką ochotę spróbować, bo wszyscy dookoła jedzą. Ale po co malucha, który ma rok czy dwa, "uszczęśliwiać" batonikiem, lizakiem czy czyms podobnym? Na placach zabaw widzę dzieci, które mają po 8, 10 miesięcy i wcinają słodycze. To jest tylko przelewanie na dzieci swoich pragnień, bardzo niezdrowych zresztą. To nie dzieci się tego domagają, to sami rodzice wyrabiają w nich te pragnienia, nawyki i skojarzenia, że coś słodkiego (ze sklepu) musi być.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-19, 22:39   

Ania D. napisał/a:
Ale po co malucha, który ma rok czy dwa, "uszczęśliwiać" batonikiem, lizakiem czy czyms podobnym?

Tu się zgadzam. Gabryś miał wprowadzony "dzień słodycza" dopiero w zeszłym roku. Rozumie już o co w tym chodzi, no ale skoro starszy dostaje to młodszy też i widać, że Nati jeszcze nie do końca rozumie. Bywały takie dni, że codziennie dopominał się o batonika, jednak powoli zaczyna kumać. W tą sobotę nie było słodycza, bo dzień wcześniej rzucali się obranymi dla nich mandarynkami, a później wyrzucili do śmieci. Skoro tak potraktowali owoce, nie było pieniędzy na batonika. Widać było, że mały zrozumiał, bo sam później przypominał o mandarynkach na wspomnienie batonika. Tak więc, powoli do przodu ;-)

A tak przy okazji, u nas kwestia batonika musli zaistniała, gdy Gabryś był mniej więcej w wieku Nataniela. Dostał od naszej dalszej znajomej (która była, że tak powiem niewtajemniczona ;-) ) wafelka w czekoladzie. Nie dość, że słodkie, to jeszcze czekolada. Zaproponowaliśmy małemu, że wafelka zje tatuś, bo on kakao może, a Gabryś dostanie od taty batonika musli. Mały na to chętnie przystał. Co ciekawe, później jak coś dostawał z czekoladą oddawał nam, ale wcale nie domagał się batonika w zamian. Doszedł jedynie do wniosku, że jak będzie dorosły, to też będzie mógł czekoladę, bo dorośli nie mają alergii ;-)
 
 
karulka 

Dołączyła: 07 Lut 2008
Posty: 60
Skąd: Lubenia
Wysłany: 2008-02-20, 09:22   

No proszę jak się temat rozbujał :lol: Ledwo opuściłam dom na 2 dni a tu...... Aniu.D Podaj mi proszę przepis na te ulubione kuleczki chałwowe ;-)
 
 
 
eenia 
mama Franka i Mii


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 723
Skąd: Kraków/Zawoja
Wysłany: 2008-02-20, 09:49   

Franek też pierwszego "zdrowego" lizaka zjadł jak miał jakieś 3 lata. Jestem przeciwna słodkościom jakimkolwiek, poza naturalnymi ( owocami susz itp) dla maluchów. I tak jak u Ewy z Mią już było inaczej, zaczęła wcześniej ze względu na starszego brata niestety. Ale ogólnie u nas problem słodyczy nie istnieje ( dla nas), dzieciaki nigdy nie jadły jakis kupnych zwykłych słodyczy,ot czasami ( raz dwa w miesiącu) kupię im coś w zdrowej żywności ( oczywiście i tam czytam etykiety). Myślę, że problem może się pojawić jak F pójdzie do przedszkola, ale może sie mylę..zobaczymy.
_________________
Franek 16.06.2004
Mia 10.06.2006
-----------------------
www.kaniewscy.blogspot.com
 
 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2008-02-20, 15:43   

Jaga raz na ruski rok dostanie takiego włąsnie eko lizaka na drewnainym patyku ;-) Nie mają one w sobie cukru a ich smak jest bardzo intensywny,potrafi jesc takiego przez 3 dni.Polize kilka razy odłozy na talerzyk,po kilku godzinach znowu sobie przypomni i polize ,dlatego wystarcza jej na tak długo.Pierwszy jej kontak z takim lizakiem był jakos po 3 urodzinach i nie uważam ,ze robie jej tym jakąs ogromna krzywde.Ciągle mam przed oczami zabawną sytuacje .Blizniaki mojej koleżanki wtedy 5 l.chowane bardzo zdrowo,zero cukru,zero telewizji i jestesmy wszyscy na kinderbalu u innej kumpeli ,konsternacja blizniaki zniknęły, i znalazły sie po chwili skitrane w kącie przed bajką lecąca w tiwiaku z ogromna micha cukierów i ciastek i buzka pełna nich :mryellow: Jakiez było zdiziwnie ich mamuski ;-)
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2008-02-20, 18:03   

Nie sądzę, żęby dzieci chowane bez cukru jadły duzo więcej słodyczy niż inne dzieciaki. Wystarczy popatrzeć na przerwach w szkole jak dzieci jak szalone biegną do sklepiku i kupują, co się da: lizaki, batony, cukierki etc. Patrzę też na dzieci osiedlowe, które w lecie jedzą słodycze na tony. Spożywanie cukru prowadzi do jeszcze większego spozycia cukru i dotyczy to w takim samym stopniu dzieci, które jedzą na stałe słodycze, jak i maluchów, które ich nie znają.
 
 
Mala_Mi 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 24 Cze 2007
Posty: 753
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-02-20, 18:51   

A ja myślę, że jeśli dziecku zabrania się czegoś całkowicie, może to sobie w którymś momencie zacząć rekompensować, przesadzając.
Pamiętam taką sytuację, kiedy siedmiolatek chowany bez kupnych zabawek (rodzice dbali o niego bardzo miał bardzo dużo naturalnych, zwykle robionych przez rodziców i siebie zabawek z materiałów naturalnych - z patyków, drewna itp.), na wakacjach siedział pod stołem wspólnej jadalnio-bawialni ze stertą przeróżnych plastikowych samochodzików, klocków i czego tam jeszcze, nie dopuszczając do siebie innych dzieci.
Jak będzie w przypadku naszych dzieci, nie wiadomo.
Jeśli chodzi o Jagódkę, to mieliśmy i pozytywne sytuacje, i takie nie bardzo.
Sytuacja pierwsza - Jaguś w niedzielę po śniadaniu zabiera się do jedzenia misia żelka (nie wnikałam z czego zrobionego), którego przyniosła sobie w tygodniu z przedszkola (z urodzin jakiegoś dziecka). Najpierw podzieliła go na pół, potem jedną połowę rozdzieliła na nas troje (Kalinka na słodycze jeszcze za mała), a drugą schowała na następną niedzielę. Swój kawałek (kilkumilimetrowy) jadła dobrych paręnaście minut, to wkładając do buzi, to wyjmując :mrgreen:
Sytuacja druga - przed jej urodzinami w przedszkolu ustalamy, co kupić, żeby poczęstować dzieci. Na moją propozycję - morele, figi i inne "zdrowe" słodycze, Jaguś prosi, żeby były prawdziwe słodycze, takie, których normalnie nie jadamy. Kupiłyśmy więc cukierki i ciasteczka. Jagódka w przedszkolu najpierw zapytała, czy ona też może się częstować, kiedy jej pozwoliłam, wzięła sobie dwie garście cukierków i próbowała prawie na raz wepchać je wszystkie do buzi. Musiałam interweniować, część z tego schowałyśmy na niedzielę. Leżą do tej pory w szafce, zdążyła o nich zapomnieć.
_________________
<img src="hxxp://by.lilypie.com/nRpup1.png" alt="Lilypie Kids birthday Ticker" border="0" /><img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/0KPJp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/66mjp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2008-02-20, 18:51   

jak dla mnie przekazywanie zdrowych nawyków jest najlepszym wyjściem, jednak trzeba się liczyć z tym, że dziecko może w przyszłości różnie na takie kupne słodycze zareagować. Generalnie dobrze jest trzymać rękę na pulsie.

Mala_Mi, no właśnie, trudno przewidzieć jak dziecko będzie się zachowywało niestety. Jagoda nasza pierwszy kupny słodycz dostała jak miała 2 lata-czekoladę gorzką. Przez długi czas dostawała słodycze kupne tylko w takiej formie-2 kostki max. Potem miała okazję sprobować inne rzeczy bo sami jemy słodycze więc Ona też dostaje, zawsze staramy się by było tego tylko troszkę, sama jem zwykle dokładnie taką ilość jak Ona.
Generalnie jest ok, ale zdarzają się czasem sytuacje gdy próbuje kilka razy wyprosić więcej, więc mniemam, że gdyby miała swobodny dostęp to mogła by się w takiej sytuacji "rzucić" na słodycze...
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2008-02-20, 20:15   

Mala_Mi napisał/a:
A ja myślę, że jeśli dziecku zabrania się czegoś całkowicie, może to sobie w którymś momencie zacząć rekompensować, przesadzając.
.

I ja mam podobne odczucia ,własnie ten wybryk z bliźniakami był taka formą przesadzonej mocno rekompensaty , przynajmniej w moim odczuciu.Dlatego ja niczego Jadze kategorycznie nie zabraniam tylko dawkuję zdroworozsądkowo ;-)
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2008-02-20, 20:25   

Ale kto tu mówi o kategorycznym zabranianiu? Czy zabraniamy kategorycznie naszym dzieciom np. jedzenia mięsa? Ja nie robię scen, gdy Pawełek dostaje cukierka czy lizaka. Zawsze słuzy on do zabawy, nigdy nie był zjadany. Ja niczego mu nie zabraniam, uczę go zdrowych smaków i uczy się sam przez obserwacje nas samych. To jest rzeczywistość, w której żyjemy. Nie chcę walczyć z dzieckiem i wyrywać mu czegokolwiek, moje zdanie jest takie, że nie ma potrzeby i nie jest rozsądne, by dawać dziecku wczesnie słodycze, by się nauczyło je jadać. Ze wszystkim zdąży. Jeśli będzie chodziło np. do przedszkola, to może być jeden słodki dzień w tygodniu, w którym zje to, na co ma ochotę - jeśli tak zdecyduje i taka będzie potrzeba. Na razie tak mu wyrabiam kubki smakowe, by najlepsze smakołyki to były te domowe.
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2008-02-20, 20:33   

Ania D., całkowicie rozumiem Twoje zdanie. To jasne, że dziecko odżywia się tak jak Wy i dajesz Mu to co najlepsze. W Waszej obecności to naturalne, ale jak ktoś daje Mu kupny słodycz-np. lizak czy cukierek to przecież mówisz Mu, żeby nie jadł. Ja tak robię jak ktoś daje Jadze lizaki bądź cuksy, mówię jej, ze tego nie jemy, że są lepsze słodycze i jeśli ma ochotę to kupuję Jej coś wzamian, żeby nie było Jej przykro.
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2008-02-20, 20:43   

ań napisał/a:
W Waszej obecności to naturalne, ale jak ktoś daje Mu kupny słodycz-np. lizak czy cukierek to przecież mówisz Mu, żeby nie jadł.

Ań, ja mu tak nie mówię, bo sami nie jadamy takich rzeczy i nie widział, by to ktokolwiek z nas rozwijał coś i jadł. On się tym bawi i tyle, nie rozwija tego sam i nie próbuje, ani przy nas, ani wtedy, jak jest sam. To są tylko zabawki, podobnie jak było z Mikołajami z czekolady (dostał ich chyba z 10). Jaka to było super zabawa, jeździły sobie przyczepką, tworzyły rodzinę etc.
Chociaż przypominam sobie, że widział kiedyś na zajęciach, jak dzieci jadły lizaki (wszystkie dostały od pani prowadzącej zajęcia :-? ), ale sam swojego nie rozwijał, tylko służył mu jako pałeczka do stukania. Często nas pyta o coś w sklepie, zwykle o mięso, sporadycznie o ciastka. Mówię, że my z tatusiem tego nie jemy i tyle. Nie narzucam mu tego, co ma jeść, nie mówię, że nie wolno. Stwierdzam, że będzie sam decydował, jak dorośnie. Na razie niczego się nie domaga i u znajmomych też nie ma problemu. Zjada ze smakiem to, co ja przygotuję.
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2008-02-20, 20:57   

Ania D., my też nie jemy lizaków ani cukierków a mimo to jaga zakumała jak dostała na wakacjach od pani w restauracji lizaka, nie chciałam żeby go zjadła i powiedziałam Jej o tym.
Ania D. napisał/a:
Zjada ze smakiem to, co ja przygotuję.
u nas też tak jest, ale Ona bezbłędnie rozpoznaje co jest słodyczem a co nie i jest ciekawa, nigdy nie bała się nowych smaków więc chce próbować, mam patrzeć jak to robi?
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-02-20, 21:29   

Szczerze Wam się przyznam - moje podejście do takich rzeczy się nieco rozlużniło. Osobiście nie kupiałbym dziecku slodycza. Smakołykiem jedynym jest sok niesłodzony Hortex (wiem, że bez wartości) w kartoniku. Gryzek chałwy. Wiem jak mało potrzeba aby dziecko poczuło się INNE. Sama to przerabiałam - do dzisiaj mam negację dla każdego gestu w moją stronę. Gdy ktoś mnie czymś częstuje zawsze odruchowo odmawiam chociaż mam ochotę. Spójżmy tak na te sytuację z perspektywy szerszej, takiej społecznej. Wiadomo, ze lepiej jesli dziecko dostanie jakiegoś owoca "w prezencie" od osoby, jesli mam na to wpływ. Ale jeśli ktoś daje znienacka lizaka...sama nie wiem to jest takie symboliczne zdarzenie...może powinno się w ten sposób na to popatrzeć. Moim zdaniem trzeba przyjąć ten prezent, podziękować ale dalej co z tym prezentem...? Wywalić? Dać troszkę aby dziecko wiedziało co to? Dla mnie same znaki zapytania...
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
malina 

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2819
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-02-20, 21:33   

U nas jak Zuzia była mniejsza nie zgadzałam sie by ktos dawał jej lizaki czy cukierki - teraz często ją czestuja,juz kilka razy dostała od pań w kiosku czy warzywniaku.Nie bierze,odpowiada,nie dziekuje.Jak ktos pyta czemu nie chce to mówi,że tego nie je,jak drążą dalej to mówi,ze robią sie od tego dziury w zębach(jakiś czas temu słyszała jak koleżanka opowiadała o traumatycznych przejsciach syna u dentysty - miał dziure w zębie- je duzo lizaków i cukierków).Teraz w warzywniaku dostaje mandarynke albo banana :-) Wczoraj sąsiadka poczęstowała ją cukierkami,podziękowała,powiedziała,że nie je - ale,że bardzo lubi gruszki(zauważyła na stole w pokoju) :->
ań napisał/a:
nigdy nie bała się nowych smaków więc chce próbować, mam patrzeć jak to robi?

To tak jak Zuzia - po prostu mówie jej ,że czegoś nie jemy i tyle.Zreszta ona przewaznie pyta czy może.

[ Dodano: 2008-02-20, 21:36 ]
Karolina napisał/a:
Dać troszkę aby dziecko wiedziało co to


Ja własnie nie chciałam do tego dopuscic jak Zuzia była mniejsza i nie rozumiała,ze to swinstwo po prostu.Teraz nie zna smaku i odmawia bez żalu,myżle,ze gdyby znała smak i przypadłby jej do gustu byłoby trudniej.
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
 
gosiabebe 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1494
Wysłany: 2008-02-20, 21:49   

Maja od jakiegoś czasu jest "zasypywana" słodyczami.Dostaje od dziadków ,cioć itd. Ja jako ,że nie należę do osób asertywnych ,czasami dla świetego spokoju przyjmuję te "dary" a potem ich po prostu Majce nie daje do jedzenia.Mam inny problem bo odkryłam,że tata Majki daje jej słodycze,nie wiem jak długo to ukrywał przedemną. Strzasznie mnie to smuci bo wiem ,że nawet jeżeli powiem mu zeby tego nie robił i tak jej będzie dawać,a z tego co zauważyłam to ona uwielbia słodkie i do tego jest niejadkiem co pogłębiło sie od kiedy jada słodycze tzn, obiadku nie chce ale jeżeli w sklepie zobaczy cos słodkiego to ,aż piszczy ,potem tatuś wezmie ja na spacer i napycha ja czekoladą :(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,45 sekundy. Zapytań do SQL: 13