wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Azja
Autor Wiadomość
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-06, 14:31   Azja

słuchajcie, ponieważ kilka osób na forum wyznało już swoją miłość do kontynentu azjatyckiego (w tym ja :lol: ), a jedna wybrała go nawet na swojego nicka ;) , oraz z powodu ciekawego offtopu który zaczął się tworzyć na powitalnym wątku Kashmiri, postanowiłam założyć nowy wątek poświęcony podróżom na Wschód. Dalszy i bliższy, tak mniej więcej licząc od Kuźnicy Białostockiej ;)

Mam nadzieję że Kashmiri, syl i inne osoby będą chciały podzielić się tu swoimi wspomnieniami... :D

Mnie właściwie od czasu pierwszego mojego dalszego wyjazdu (do Pakistanu drogą lądową) zawsze ciągnęło na wschód. Niezależnie od tego jakie kraje rozważałam, zawsze (no, prawie... ;) ) kończyło się na Azji lub sąsiednich rejonach.

Od czasu gdy pojawiła się Jagoda myśl o zabraniu jej tam i pokazaniu tych wspaniałości (tudzież samej zobaczeniu tych których jeszcze nie widziałam) wciąz do mnie powraca :D
wątpliwości mam wiele, tym trudniej mi się zdecydować że mój W. jest osobą nadodpowiedzialną i zawsze widzi najczarniejsze scenariusze (no a już odkąd Kinga zmarła w Afryce na malarię, to zawsze ma koronny argument że najlepiej nie ruszać się za daleko z domu ;) :shock: )

A za mną chodzi wspomnienie rodziny, którą widziałam w Islamabadzie na kempingu - para z dwójką dzieci, na moje ówczesne oko (nie tak oblatane w kwestii małych dzieci jak dziś ;) ) jakieś cztery i pięć lat, kiedy do nich zagadałam okazało się że podróżują po świecie już od roku ... ech rozmarzyłam się...
_________________

Ostatnio zmieniony przez bodi 2007-06-06, 14:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-06, 14:44   

bodi, w takim razie musisz do mnie przyjechać. Mam całe mnóstwo zdjęć z czasów kiedy to mieszkałam w Afryce i Azji (tych afrykańskich mam więcej, bo tam "zabawiliśmy" 6 lat).
A co do malarii, powiedz swojemu mężowi, że są tacy, którzy z 6 miesięcznym niemowlakiem lecieli do Ghany :mryellow: A no i wlaśnie, pomimo szczepień, oboje z bratem przechorowaliśmy malarię i nawet żyjemy! W przypadku Kingi, myślę, że za późno zaczęło się leczenie. :-(
_________________
<img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />

----------------------
www.naturei.pl
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-06, 14:55   

no i zdaje się, że jakąś wyjątkowo wredną odmianę złapała :( (

[ Dodano: 2007-06-06, 15:58 ]
a sa w ogóle jakieś szczepienia na malarię? Ja pamiętam tylko profilaktyczne tabletki o wątpliwej skuteczności i ciekawych skutkach ubocznych 8) ;)
z tego co wiem nad szczepionką prace trwają od lat ale bez większych sukcesów ...
_________________

 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2007-06-06, 15:39   

no, wlasnie, tez mi sie wydaje, ze na malarie nie ma szczepionki..
a co do podrozowania z dziecmi po Azji, to w czasie pobytow w Indiach tyle sie napatrzylam na rodzinki z malymi dziecmi, ze jak tylko Marianka troche podrosnie, to chce ja zabrac do Nepalu.. W koncu mozna zaplanowac pobyt tak, zeby uniknac obszarow malarycznych. Ale na pewno dzieci+Azja wcale sie nie wykluczaja!
Zreszta pewnie Kashmiri ma na ten temat wiecej do powiedzenia, wiec...
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
bodi
Gość
Wysłany: 2007-06-06, 16:54   

olgasza, przypomnij w jakim wieku jest Marianka? (może wstawisz suwaczek? 8) ) Mi też sie marzy Nepal + himalajska część Indii. No i Bhutan super byłoby zobaczyć - ale ta kasa... :roll:
 
 
Agnieszka 

Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5199
Wysłany: 2007-06-06, 18:40   

Mnie się marzą Azja, Afryka, no może kiedyś się uda. Tym co byli zazdroszczę.
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-06, 18:44   

hej hej, o jak tu swojsko! Wszyscy do Azji :)
Oczywiście, że mnóstwo dzieci podróżuje po Indiach i powoli nie ma w tym już nic bardzo niezwykłego. Jeszcze kilka lat temu Dzielni Podróżnicy wyekwipowani po zęby patrzyli się na mnie z niesmakiem, jak sobie z małą Jaską dreptałam po Benaresie, ale teraz jest już tyle dzieciaków! Oczywiście, to nie jest wszystko tylko tak łatwo i różowo, czasem jest bardzo trudno

[ Dodano: 2007-06-06, 19:50 ]
DagaM napisał/a:
kiedy to mieszkałam w Afryce i Azji (tych afrykańskich mam więcej, bo tam "zabawiliśmy" 6 lat).

DagaM, proszę powiedz coś więcej! Jeśli dobrze rozumiem podróżowałaś jako dziecko z rodzicami? Ja właśnie staram się jakoś odnieść do tematu "dziecko potrzebuje stabilizacji, a ty się ciągle włóczysz po świecie!" Zastanawiam się, czy Jasmin nie będzie miała kiedyś do mnie żalu o te ciągłe jeżdżenie, czy nie robię jej w ten sposób jakiejś wielkiej krzywdy :-/
Powiedz, jak ty to czujesz z perpektywy bycia "ciąganym po świecie"?
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2007-06-06, 20:39   

bodi napisał/a:
olgasza, przypomnij w jakim wieku jest Marianka?


hihi, Marianka w brzuszku jeszcze, czyli minus 10 tygodni ma ;-) ale juz tak sie do niej przyzwyczailam, ze tylko czekam az skonczy 3 latka i wtedy hulaj dusza :-) )

Kashmiri napisał/a:
Oczywiście, to nie jest wszystko tylko tak łatwo i różowo, czasem jest bardzo trudno

moglabys cos wiecej na ten temat dodac? tzn. co ci najbardziej utrudnia/lo zycie w Indiach z dzieckiem?
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2007-06-06, 21:04   

Ciekawy temat... mnie co prawda aż tak na wschód nie ciągnie jak w inne rejony, ale gdyby znalazła się jakaś matka z dzieckiem, która chciałaby się gdzieś wybrać z inną matką z dzieckiem to może by się coś razem wymyśliło?
_________________

 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-07, 11:03   

olgasza napisał/a:
co ci najbardziej utrudnia/lo zycie w Indiach z dzieckiem?

oj, jak zacznę wywalać wszystkie swoje bóle z ostatnich paru lat, to miejsca zabraknie :lol:
teraz, z pięciolatkiem to już luz i właściwie partnerski układ w podróży, ale z małym berbeciem było trochę pod górkę :mryellow:
Zabrałam Jasmin pierwszy raz, kiedy miała 7 miesięcy, Aeroflotem z przesiadką na Szeriemietiewie, 12 godzin (bo taniej...) a tam nie tylko, że nie ma gdzie niemowlęcia przewinąć, położyć, tam nie ma nawet gdzie usiąść... wyciągnęłam kocyk i rozbiłam obóz na podłodze. Większość moich problemów w Azji wynikała z tego, że Jass nie jadła z piersi (urodziła się dwa miesiące za wcześnie, zabrali mi ją i, eee to długa historia) i musiałam wszędzie targać ze sobą niesamowitą ilość gratów, a dbanie o higienę tych buteleczek i zdobywanie czystej wody w Azji czasem jest bardzo trudne. Wyobrażam sobie, że z maleństwem, które je z cyca jest o całe niebo łatwiej!
Biały bobas w Indiach to nie lada atrakcja i każdy chce go dotknąć, a lokalnym zwyczajem okazywania czułości jest szczypanie dzieci w buzię. Po paru dniach buzia Jass była cała czerwona od uszczypnięć, a moja ze złości :evil: Oczywiście miało to też dobre strony: kiedy chciałam coś zjeść z knajpce zaraz był tłum chętnych przy sąsiednich stolikach, żeby przez chwilę zająć się Jaską :mryellow:
Dalej: jest gorąco. Dla mnie to już normalne, choć czasami trudno ganiać raczkującego malca przy 35 stopniowym upale :-/ czasem było tak gorąco, że mała nie mogła zasnąć i płakała a ja siedziałam przez pół nocy i wachlowałam ją, żeby chociaż ona trochę wypoczęła. (często brakuje prądu i wtedy wiatraki nie działają - a ja mieszkałam w bardzo hmmm, prostym domku bez różnych nowoczesnych urządzeń, w najbardziej chyba starożytnym mieście świata :roll: )

Ząbkowanie: przy okazji zakupów wszystkie przekupki ciągle wtykały Jass do rączek brudne marchewki, a ona pchała to do buzi. wszystko pchała do buzi - ciągle miała rozwolnienie, w upale to dodatkowo trudne. Oczywiście zaraz miała amebę i giardię. Za to teraz może jeść wszystko, pić każdą wodę i nic jej się nie czepia :mryellow:

Pieluszki - pampersy odpadają, nawet jeśli ktoś chciałby je kupować. Jest po prostu za gorąco, żeby zapakować dziecko w taki kompres (no, to jeszcze zależy, gdzie się jest i o jakiej porze roku - piszę o własnych wspomnieniach) W którymś momencie dałam spokój z pieluszkami,Jasmin raczkowała po podłodze z gołą pupą i nawet sama pełzała po swoją pomarańczową ściereczkę, żeby powycierać siuśki :-D Ale dzięki temu bardzo szybko nauczyła się sikać w łazience i korzystać z nocnika.

oj, jest jeszcze mnóstwo tego, ale kiedy przyjechałam z nią w którymś momencie do Polski, po dwóch miesiącach z wielkim krzykiem uciekłam z powrotem do Indii :mryellow: :mrgreen: :mryellow:
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
magdusia 

Pomogła: 42 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1992
Skąd: HRLM
Wysłany: 2007-06-07, 15:52   

Fajnie się czyta te Twoje wspomnienia.
_________________

hxxp://alterna-tickers.com]
"Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia." A. Einstein
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2007-06-07, 18:42   

no jak mnie cieszy ten watek!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

to ja sie moze podziele realcja z naszego ostatniego wyjazdu do Indii i Pakistanu: hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics23/1446.htm?highlight=pakistan]milej lektury!

i czekam na Wasze z niecierpliwoscia!!! :-D
 
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-07, 21:52   

he, he Sylv, właśnie czytam Twoją relację :mryellow: Super, ale mi się przypomniał Pakistan! Pomieszkiwałam tam też swojego czasu, a kiedy byłam z Jass w ciąży uciekłam w góry, bo w Benaresie było już nie do wytrzymania gorąco (maj... :roll: ) i lazłam ile się dało, byle jak najwyżej...
idę, czytać dalej... :mryellow:

[ Dodano: 2007-06-07, 22:57 ]
zgadzam się z uwagami o Pakistańczykach - przemili ludzie :) Kiedy przechodziłam granicę w Atari celnik (na pewno go poznałaś :mryellow: ) kiedy zobaczył, ze jestem w ciąży zrobił mi masaż głowy, a chciał jeszcze stóp, ale go mój podonczas niemąż powstrzymał :evil:
miejsca mi wszyscy ustępowali, wody przynosili, a w indiach to radz sobie kobieto, albo jeszcze się posuń!

[ Dodano: 2007-06-07, 23:12 ]
hej, mamy tą samą trasę! Z Gilgit pojechaliśmy Karakorum highway, aż do uroczego hoteliku, którego nazwy nie pomnę. W każdym razie były tam drzewa czereśniowe (i czereśnie :mryellow: ), a hotelarz wystawił nam stolik do sadu, przyniósł chleba, masła i maślanki - rany, byłam w eskstazie, po pięciu miesiącach ciąży w Indiach wreszcie mogłam zaspokoić swoje chcice - CHLEBEK Z MASLEM I CZEREśNIE!!!! a temperatura wreszcie nie zabija. Następnego dnia poszliśmy do bazy pod Rakaposhi. Scieżka faktycznie wąska i bałam się, że się z tym brzuchem w ogóle nie zmieszczę, ale co tam, doszłam. Gorzej było z powrotem, bo mi ten herbaciarz z namiotu naopowiadał, jak w zeszłym miesiącu jakaś panna spadła :-/ cóż, trzeba było jakoś wrócić... trzymałam się trawy i powietrza... Na lodowiec już nie dałam rady, bo zaplanowaliśmy powrót tego samego dnia, żeby nie nocować na wysokości - nie chciałam, zeby mi się Jasmin przydusiła, bo tam już jest troszkę inaczej z tlenem i ciśnieniem, także tylko tyle, zeby wejść i zejść i jak najkrócej na górze. Dopiero potem hotelarzowi oczy wylazły, że my już z powrotem jesteśmy i doszliśmy, myślał, że zawróciliśmy po drodze, bo podobno tam się idzie 4 dni (????!!!??? :shock: ) A jeszcze jak się dowiedział, że prawie szósty miesiąc, to kazał się sfotografować, że się będzie innym chwalił :lol:
Potem pojechaliśmy do Karimabadu, ale tam mi się jakoś nie podobało i pochorowałam się...
wracam do czytania :-)

[ Dodano: 2007-06-07, 23:20 ]
super fotki!!!! Szkoda, że się tam nie doturlałam :cry: muszę jechać jeszcze raz :-D Jasmin już duża, w październiku wlazła na Sandakhpu, to bałucha co prawda, i tylko 3 tysiące z kawałkiem, 3 300 chyba , ale zawsze! :mryellow: (Jestem z niej strasznie dumna :oops: )

[ Dodano: 2007-06-07, 23:29 ]
Nanga Parbat... to jeszcze przede mną... magiczna jest

[ Dodano: 2007-06-07, 23:43 ]
po Karimabadzie pojechaliśmy jeszcze trochę w stronę chińskiej granicy, ale nie było żadnych większych treków, bo bałam się o małą. Zatrzymaliśmy się na trochę w Naltar, to urocze miejsce i można pójść nad jezioro (też Naltar) niesamowicie piękne i pieruńsko zimne. A droga jest taka w sam raz dla ciężarnych, przez łąki, praktycznie bez przewyższeń, tylko trochę górek, wioski to tu, to tam, a na miejsku piknik sobie można zrobić. Chłopaki w schronisku robią pyszną rajme (czerwona fasola w sosie)! Potem jeszcze odwiedzaliśmy znajomego w Nomal, to przepiękna wiseczka, jak z krainy elfów... Wszędzie drzewa czereśniowe, małe płotki, maślanka chłodzi się w strumieniach, a w chałupach chleb z olejem morelowym łamią i wino piją (bo to ismaili i górale :mryellow: ) by the way, to najlepsze białe wino, jakie w życiu próbowałam... Choć tym razem ilościowo poszło na korzyść maślanki, wyżłopałam chyba tygodniowe zapasy :oops: No i Azaad Kashmir! Wolny Kaszmir! To chyba Najpiękniejsze miejsce na ziemi. - przy okazji wyjaśnił się mój nick ;-) Przedtem biegałam trochę po drugiej części Kaszmiru, tej indyjskiej - mój jużterazmąż pracował tam wtedy w redcrossie, i się pałętałam po okolicy udając, ze to nie ja :mryellow:
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2007-06-07, 22:49   

o jaaa, normalnie w domu jestem, jak czytam Twoje wspomnienia! :D

4 dni na Rakaposhi?? :shock:

Chyba na czworakach.. moze im chodzilo do bazy pod Diran? Od Rakaposki basecamp przez lodowiec.. pewnie o to chodzilo..

Ja w Karimabadzie tez bylam chora (Zemsta Mahometa mnie oczywiscie dopadla), ale i tak bylo bosko!

Ja chce do Pakuuuuuuuuu :-(

A gdzie Ty teraz jestes? W Polsce siedzisz, czy na ukochanym subkontynencie?
 
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-07, 23:02   

wakacje w polsce. przyjechałam w lutym, żeby napisać magisterkę - materiały zbierałam w Indiach i potrzebowałam teraz trochę spokoju, zeby to zebrać i spisac. A za miesiąc, insh'allah na Sri Lankę :-D Nie wiem na jak długo, ale bilet w jedną stronę, bo na powrotny nie mam :mryellow:

[ Dodano: 2007-06-08, 00:07 ]
rozkleiłam się czytając twoje posty z veg forum... na wspominki mnie wzięło. Na KKH byłam dawno, 2001, kiedy Jass jeszcze w brzuchu siedziała, ale potem zabrałam ją do Pakistanu, tyle, że nie w góry. Mieszkałyśmy wtedy jakiś czas w Islamabadzie, to było w 2004. Zupełnie inaczej, ale też ciekawie. Poznałam wtedy niesamowitych ludzi. Wybierasz się jeszcze w tamtą stronę?
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2007-06-08, 08:06   

Kashmiri napisał/a:
A za miesiąc, insh'allah na Sri Lankę :-D


no jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa... jezeli nie pojedziemy teraz latem nigdzie, to zima tez planujemy.

Kashmiri napisał/a:
Wybierasz się jeszcze w tamtą stronę?


Insh'allah.. ale nie wyobrazam sobie inaczej... planowalismy na sierpien Namibie rowerami, ale chyba sie nie uda, wiec myslimy o kolejnej wizycie w Delhi ;) i podroz w strone domu, przez ukochany Pak, jeszcze nie obadany Iran i odwiedzenie starych smieci w Turcji :D

A jezeli nie starczy kasy,i bedzie trzeba wybierac, to podroz poslubna do Iranu. :D

Ale i tak chce do Paku, chce do K2 basecamp...
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-08, 10:06   

:) Ja teraz muszę już troszkę bardziej planować, bo trzeba uwzględnić potrzeby szkolne Jasmin. Kiedy była młodsza mogłam swobodnie jeździć i wszędzie ją zabierać, ale teraz zaczynają się schody :-/ Kiedy studiowałam w Londynie (Jass miała 4 lata) poszła do reception class, taka zerówka ichnia, w październiku poszła do pierwszej klasy w Kalimpongu, bo tam akurat koordynowałam jeden ośrodek badawczy, ale w lutym zjechałam do Polski i co sie okazało? - moje dziecko ma 5 lat i ma iść do starszaków, a w przyszłym roku do zerówki :shock: Muszę jakieś cuda robić, żeby mogła iść do pierwszej klasy zamiast (trzeci raz?)do zerówki... Dlatego teraz myślę, że zabiorę ją z powrotem do Azji i ta Sri Lanka będzie na dłużej, może kilka lat, żeby mogła skończyć podstawówkę w jakimś w miarę spójnym systemie. Tylko jeszcze muszę wymyślić, co ja tam będę robić :mryellow: to znaczy w sensie "dochodowym".
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-08, 22:32   

oo syl Iran polecam jak najbardziej :D będziesz się czuła jeszcze bardziej bezpiecznie i komfortowo niż w Pakistanie :D Szkoda tylko że Bam już nie zobaczysz ... :?

Kashmiri, właśnie teraz jak myślę o Azji z Jagodą to wydaje mi się że nie dałoby się jej uchronić przed jakimiś nieproszonymi gośćmi w jelitach :? Paluchy w buzi non stop ;) Jak leczyłaś lalblię i gardię u Jas? ŁAtwo zeszła? Ja szybko ją przeleczyłam po powrocie do Polski, ale mój kolega długo nie mógł sobie z nią poradzić... Leczyłyście się w Indiach jeszcze?

Aha, i jeszcze a'propos szczepień - na co szczepiłaś Jasmin - według polskiego kalendarza? czy sama układałaś? I Ciekawa jestem też czy sama się szczepiłaś (i ew. na co)

I jeszcze jedno pytanie ;) jeśli można, oczywiście. Czy Twoje wykształćenie jest jakoś związane z Azją? Wspominałaś o jakimś instytucie badawczym... Pytam w kontekście zarabiania na utrzymanie w czasie pobytu tam.

Ari Lanka... jest na mojej liście miejsc do zobaczenia... Pamiętam że czytałam gdzieś o "Wyspie kobiet", klasztorze buddyjskim (theravada) położonym na wyspie, gdzie wstęp mają tylko kobiety. Wyglądało to wszystko bardzo ciekawie, może jak będę na emeryturze to zaszyję się tam na jakiś czas :D :D
_________________

 
 
taniulka 


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1106
Skąd: Poznań/Melbourne
Wysłany: 2007-06-08, 23:47   

Zawsze marzyłam o podróżach, pasjonuje mnie co piszecie. Podziwiam ,że jedziecie znajdujecie sobie prace na miejscu itd. Chętnie też bym tak żyła ale za bardzo nie wiem jak to zrobić.
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/kOPap10.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lbdf.lilypie.com/1IX8p10.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Pregnancy tickers" />

Boże, użycz mi pogody ducha, ażebym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę! Odwagi, abym zmieniała to, co zmienić jestem w stanie i mądrości, abym odróżniała jedno od drugiego.
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-09, 12:05   

bodi napisał/a:
Jak leczyłaś lalblię i gardię u Jas? ŁAtwo zeszła?

Na początku tynidazol i metronidazol. trzy dni i po sprawie. Są jeszcze różne sposoby homeopatyczne i miejscowe, ale te miejscowe mało skuteczne, a homeopatycznych nie miałam możliwości wypróbować, choć podobno działają rewelacyjnie. Teraz Jasmin już jakoś nie łapie bakcyli, chyba się uodporniła. W którymś momencie miała amebę, ale po kilku dniach jej przeszło samo, i powtórne badanie wykazało, że już nie ma ameby, najwyraźniej organizm już sam się broni.
Ważne jest, żeby wszelkie problemy jelitowe diagnozować i leczyć na miejscu, z dwóch ważnych powodów. Pierwszy jest taki, że w Indiach każdy laborant natychmiast rozpozna rodzaj pierwotniaka, czy innego paskudztwa, lekarze mają z tym duże doświadczenie i wiedzą, co robić. w polsce trzeba jeździć do instytutu medycyny tropikalnej, a w warszawie do zakaźnego na woli, gdzie osławiony doktor Goraj uważa wszystkich wyjeżdżających z mazowsza za pozbawionych krzty rozsądku i straszy nagłą i bolesną śmiercią (choć mam wobec niego pewien dług wdzięczności...) Drugi powód jest taki, że ameba przewieziona w chłodny klimat potrafi zezłośliwieć i wtedy już na prawdę mamy problem, którego nie załatwią trzy tabletki metronidazolu :-/

[ Dodano: 2007-06-09, 13:10 ]
bodi napisał/a:
na co szczepiłaś Jasmin - według polskiego kalendarza?

Tak, mimo, że miałam spore wątpliwości, czy to w ogóle robić, ale argumenty na rzecz szczepień przeważyły, tym bardziej, że wiedziałam, że będzie dużo jeździć. na początku nie doszczepiałam jej nic dodatkowo, żeby nie obciążać dodatkowo oragnizmu. Potem dostała jeszcze tylko żółtaczkę.

[ Dodano: 2007-06-09, 13:16 ]
Szczepiłam się w 1994 :mryellow:
potem długo długo nie. na sporo choróbsk uzyskałam naturalną odporność po prostu je przechorowując, w raczej łagodnej postaci, czyli kilkudniowego rozwolnienia. Poważniejsze jakoś się mnie nie imały. Ostatnio musiałam się zaszczepić na meningitis, bo była epidemia na mojej uczelni w londynie i wszystkim sprawdzali szczepienia. Coś tam jeszcze miałam po drodze, ale już nie pamiętam, co i na pewno się już przedatowało :-/
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2007-06-09, 12:26   

Kashmiri, widac, ze jestescie z Jasmin azjatyckimi wyjadaczkami :-)
Pocieszajace jest to , co piszesz o amebie - tutaj pokutuje przekonanie, ze jak ktos sie jej nabawi, to ma ja na cale zycie...
Wniosek z twoich opowiesci wysnulam taki, ze albo jechac z malym dzieckiem przy cycku ( i nie przez Szeremietiewo) :-) albo jak juz wyrosnie z pieluch i nie bierze wszystkiego do buzi ( chyba bardziej sie sklaniam ku tej opcji)..
Ale ci zazdroszcze tej Sri Lanki i w ogole...W zeszlym roku o tej porze pakowalam plecak do Ladakhu... mam nadzieje, ze nie zapomnisz o wegedzieciaku i bedziesz stamtad czesto pisac. a swoja droga, to jaki masz temat pracy magisterskiej?? :mrgreen:

sylv, fajnie sie czytalo twoje wspomnienia! Puszkar wspominam bardzo milo, odpoczelismy tam za wszystkie czasy. I wlasnie bylo wtedy Swieto Latawca, wiec wygladalo naprawde bajkowo. Ach, jak ja tesknie za mango lassi!!
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-09, 12:39   

bodi napisał/a:
I jeszcze jedno pytanie ;) jeśli można, oczywiście. Czy Twoje wykształćenie jest jakoś związane z Azją? Wspominałaś o jakimś instytucie badawczym... Pytam w kontekście zarabiania na utrzymanie w czasie pobytu tam.

pewnie, że można :-D , właśnie mam nadzieję, że egzaminator pozytywnie odniesie się do mojej dysertacji i do samoopisu będę mogła dodać "antropolog". Ale nie jest to bardzo związane z Azją. Wpadając do Polski udało mi się skończyć trzy lata psychologii międzykulturowej, a potem przekonać kogoś w londynie, ze to ekwiwalent studiów BA :-> i przyjęli mnie na postgaduate, MSc Medical Anthropology :mrgreen:
A co do instytutu, to musiałam odreagować londyn, a jednocześnie zrobić badania do własnej pracy więc koordynowałam projekt badawczy w ITTM, International Trust for Traditional Medicine www.ittm.org
To dało mi trochę doświadczenia w koordynowaniu projektów i mam nadzieję, że z dyplomem i tym doświadczeniem będę w stanie znaleźć sobie jakieś bardziej dochodowe zajęcie w jednym z licznie obecnych w Azji NGO.
A do tej pory to obijam się koncertowo, to znaczy wychowuję dziecko :mrgreen: Tata Jasmin pracuje od czasu do czasu w różnych NGO (teraz właśnie z PAHem kopie studnie i buduje szkoły na Sri Lance) i jakoś przędziemy, choć czasem cienko.

[ Dodano: 2007-06-09, 13:54 ]
olgasza napisał/a:
Wniosek z twoich opowiesci wysnulam taki, ze albo jechac z malym dzieckiem przy cycku ( i nie przez Szeremietiewo) :-) albo jak juz wyrosnie z pieluch i nie bierze wszystkiego do buzi ( chyba bardziej sie sklaniam ku tej opcji)..

olgasza, wniosek jak najbardziej słuszny :-) To oczywiście jeszcze zależy od tego, gdzie się jedzie. W Ladakhu to wyglądało by zupełnie inaczej - po pierwsze jest tam dużo chłodniej, niż w Benaresie, gdzie ja mieszkałam większość czasu. Pieluchy jak najbardziej stosowalne, ameba właściwie nieobecna, można śmiało jechać! Ja w którymś momencie zabrałam Jass do Srinagaru i tam uczyła się chodzić na pięknej zielonej kaszmirskiej trawie :-D
Tak samo, jeśli ktoś wybiera się na wysokobudżetowe, któtkie wakacje, kiedy ma klimatyzację w hotelach i stołuje się tylko w jakichś sprawdzonych miejscach, kupuje wodę mineralną, i nie leci przez Szeriemietiewo :mryellow:

[ Dodano: 2007-06-09, 14:05 ]
olgasza napisał/a:
mam nadzieje, ze nie zapomnisz o wegedzieciaku i bedziesz stamtad czesto pisac. a swoja droga, to jaki masz temat pracy magisterskiej?? :mrgreen:


:mryellow: jak tylko uda mi się znaleźć pracę, gdzie można cały dzień siedzieć przy necie, to będzie relacja na żywo :mrgreen:
temat pracy: Lunged Out in Bodh Gaya: Exploring the meaning and perception of sog-lung among Western participants of a meditation course. Rzecz trochę o tybetańskiej etnopsychiatrii, a trochę o przenikaniu na zachód tybetańskich kategorii medycznych i o tym, jak tworzone są ich znaczenia. No i oczywiście o kursie Phowa ;-)
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-10, 22:50   

ooo to ja chce przeczytać :D
A dziurkę w głowie miałaś? 8) ;-)
_________________

 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-10, 23:02   

chyba nie było dziurki :-/ , tylko swędziało i krosta mi się zrobiła :mryellow: Zresztą prowadzący Rinpoche nie sprawdzał... A poza tym wylungowało mnie i stałam się obiektem swoich własnych badań ;-)
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-10, 23:07   

ech fajnie ... mi się marzy odwiedzenie Bodh Gaja i nie tylko... Może jak już J przestanie pchać wciąż łapy do buzi ;)
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,51 sekundy. Zapytań do SQL: 13