wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wychowanie dziewczynki
Autor Wiadomość
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2008-04-10, 10:03   

Jadzia napisał/a:
Capricorn napisał/a:
Pominę już tutaj fakt, że moja matka chciała mnie wysłać do zawodówki - "a jak będziesz sobie dobrze radzić, to zrobisz jeszcze technikum po zawodówce" - komizm i tragizm tego pomysłu polegał na tym, że byłam ponadprzecietnie uzdolnionym uczniem, zrobiłam dwie klasy w jednym roku (piąta i szóstą).


katastrofa, byłaś dzielna Capri, że się nie dałaś :-)


no, tak kształtował się mój ciężki charakter. ;-)

nie tyle, ze się nie dałam, co nie pozwoliłam za siebie podejmować decyzji. Wszystkie dokumenty związane z wyborem szkoły średniej powypełniałam sama, i sama je złożyłam. W końcu to nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności, a wyłącznie czytania ze zrozumieniem ;-) Zresztą, ja chyba od zawsze byłam bardzo niezależna, i chyba to mnie dyskwalifikowało w tej rodzinie.

Jeszcze miałam zakodowane takie oto przekonanie, że kobieta elegancka i zadbana, i, o zgrozo, radosna, to rasowa dziwka. Atrakcyjna = puszczalska. Oj, z tym naprawdę dłuuuuugo musiałam się borykać.

Seks i płciowość były - oczywiście - absolutnym tabu. Za wyjątkiem tego, że nie ma mowy o wyjściach, bo wrócisz z brzuchem. Chłopaki mogą wychodzić, bo nie tak łatwo im udowodnić udział w czyjejś ciąży.

Nie wiem też, skąd akurat w mojej rodzinie wzięło się tak silne dyskryminowanie dziewcząt, brat mojego ojca oraz jego siostra mają po dwie córki, dziewczyny miały, i mają, duże wsparcie u rodziców.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-10, 10:25   

Jadzia napisał/a:
"zostaw to są 3 kobiety a ty się za takie rzeczy zabierasz"

ludzie...ale by było jakbym coś takiego usłyszała...na szczęście jeszcze nigdy mnie to nie spotkało - u nas dwie dziewczyny były. Rodzina mojej Mamy jest sfeminizowana - brak braci i po prostu nie było takich akcji.
Otwarcie rozmawiam z rodzicami moimi na tematy wychowania moich dzieci, ich seksualności, przyszłej orientacji seksualnej. Pod tym względem mam do nich zufanie, że z Mii nie zrobią sprzataczki przez wakacje ;-) A z Tymka - na pewno ;-)
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2008-04-10, 12:27   

Fajny wątek. Nawiązując do tematu zabawek, kupiłam kiedyś Kamilkowi mebelki dla lalek, ale nie chciał się nimi bawić, dopiero teraz bawi się nimi z Weroniką. Nie interesowały go nigdy lalki i pluszaki. Weronika natomiast rozczula się nad każdym misiem i lalką, opiekuje się nimi, karmi, tuli, przykrywa. Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego. :roll: Jeśli się mylę to wyjaśnijcie dlaczego.

Kamil też dużo pomagał mi (przepraszam - nam :mrgreen: ) w kuchni, ale do pewnego czasu, teraz prawie go to nie interesuje, no chyba że robimy pizzę albo ciasto.
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-04-10, 12:56   

puszczyk napisał/a:
Coś jednak jest zakodowane w genach
sama nie wiem, różnie bywa - Natalię nigdy nie interesowały lalki, choć miała ich multum, dopiero zaczeła szaleć za barbie gdy poszła do przedszkola. Nigdy nie zainteresowała się lalami-dzidziusiami do przebierania, ubierania, karmienia - prędzej karmiła mnie i siebie na herbatce :-)

Miała za to okres fascynacji samochodami i pociągami, nigdy nie dbała ani o siebie ani o pokój czy inne rzeczy tak jak jest to rozumiane stereotypowo - interesują ją jedynie przygody przygody i przygody, plecak i heja, też książki - a ponoć outsider to facet ;-) A że nie wspomnę o takich drobiazgach jak bałagan - nigdy nieczego nie pamięta, nie przywiązuje wagi do rzeczy zupełnie. Kuba już układa ze mną klocki i rzeczy na półkach czego nie robiła roczna natalka. Zobaczymy co z tego będzie, Kuba uwielbia kuchenkę natalki bardziej niż ona sama, samochody tylko te fajniejsze reszta stoi.

Myślę czasami że to nie płeć a charakter czyni osobę. U nas zapowiada się przebojowy samotnik i rewolucjonista - Natalka a spokojny domator - Kuba. Inaczej niż się oczekuje od dziewczynek i chłopców
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2008-04-10, 15:54   

Humbak napisał/a:
dopiero zaczeła szaleć za barbie gdy poszła do przedszkola


No właśnie, Puszczyk, wydaje mi się, że to nie jest "zakodowane w genach" tylko raczej to kwestia takiej a nie innej socjalizacji. Jak nie przez rodziców to w przedszkolu, szkole..
W ogóle to zdanie "Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego." aż za bardzo mi przypomina koronny argument anty-vege "tak już jest urządzony świat, ze człowiek je mięso i nie zmienimy tego". Tak jest urządzony świat bo my go tak urządziliśmy.
Mój mężczyzna też ma jakieś problemy z tym, żeby chłopczyk miał coś różowego na przykład. A jak nasz przyszły synek będzie chciał się bawić lalką czy naczynkami to już widzę, ze stoczymy o to wojnę :P


Kwestia tematów tabu: U mnie w domu nigdy nie było czegos takiego jak wstyd (chyba że wstyd, że się coś złego zrobiło). Nie pamiętam co prawda żadnych reakcji na dziecięcy "ekshibicjonizm", ale pamiętam, że łazienka zawsze była pomieszczeniem "otwartym", zdarzało się że korzystały z niej na raz 3 osoby (mama się kąpała, ja malowałam przed lustrem, ojciec korzystał z toalety lub inne podobne konfiguracje). Ani w wieku dojrzewania, ani teraz w wieku lat 20 nie miałam i nie mam żadnych oporow przed chodzeniem przed mamą/ojcem/siostrą nago. Rodzice też nigdy się szczególnie nie kryli z nagością. Spaliśmy nago i nago pokonywaliśmy drogę sypialnia-łazienka. Zero hamulców :D :D :D Nie wiem jak by to wyglądało, gdybym miała brata, ale przypuszczam, że podobnie.
Gorzej było z rozmowami na "te tematy". Rozmów jako takich nie pamiętam, raz była pogadanka jak w wieku lat 15 jechałam z chłopakiem na tydzień do jego brata na wakacje, ale nie padło słowo "seks", tylko standardowe "uważaj na siebie i nie róbcie żadnych głupot, nie chciałabym zostac babcią". Ale to może dlatego, że byłam na tyle "mądrą dziewczynką" ze rodzice wiedzieli, że nie mają się czego obawiać :D

No i jest też druga strona medalu - ta nasza otwartość powodowała, że właściwie nie było zwyczaju pukania gdziekolwiek. To nie było zbyt uciążliwe zazwyczaj, bo nikt przed nikim nie miał nic do ukrycia, ale kiedy się naprawdę potrzebowało chwili intymności to trzeba było się anonsować "teraz nie wchodzcie do łazienki" co w innych domach jest raczej normalne, że jak ktoś jest w łazience to się nie wchodzi. :) No i do pokoju tak samo każdy wchodził na luzie w rozpiętej bluzie, niezależnie czy byłam sama, czy z chłopakiem.. To czasem denerwowalo, ale z drugiej strony nie było na tym tle żadnych poważniejszych konfliktów. Zwłaszcza, ze mój pokój nigdy nie był tak naprawdę moim pokojem, bo dzieliłam go z siostrą.

Wydaje mi się że taki system był dobry... Nie miałam nigdy żadnych kompleksów na punkcie swojego ciała. Nie bałam się zbliżeń z chłopakiem (co nie znaczy też, ze byłam rozwiązła :P ). Nie schizowałam z wizytą u ginekologa. No i nie musiałam wiedzy na temat cielesności czerpać z bravo czy innych tego typu źródeł, co uchroniło mnie pewnie przed wieloma głupimi zachowaniami.

Strasznie się rozpisałam :) Jeszcze krótko o płciowości zadań domowych. U nas to było tak, że ojciec zawsze "był w pracy" (czyli tak naprawdę go nie było i wciąż nie ma dla mojej młodszej siostry), wracał wieczorem, jadł obiad przygotowany przez mamę i kładł sie przed tv. Potrafił się wydrzeć na mamę o niewyprasowaną koszulę, którą przecież "musi mieć na dzisiaj i ona o tym wiedziała to czemu mu nie wyprasowała". My niestety byłyśmy jakoś tak wychowane, że mamie w tej pracy raczej nie pomagałyśmy :oops: Nie było tak, że córki to mają sprzątac, gotować itp. My raczej miałyśmy się dobrze uczyć. Zawsze mnie wkurzał (i do dziś wkurza) sposób a jaki ojciec traktowal mamę i wiedziałam, że u mnie w domu tak nie będzie.

Tak więc od pół roku uczę mojego faceta wszelkich zadań domowych. Jest podział terenów do sprzątania w domu, on bardzo często robi pranie, myje naczynia, robi sobie jedzenie jak ja jestem w pracy/na uczelni do późna (jak jestem w domu to ja gotuję, bo uwielbiam to robić). Wszystko to po raz pierwszy sam zrobił w naszym wspólnym domu, bo w domu rodzinnym podobnie jak u mnie mama była "murzynem" do roboty, a dzieci i ojciec nie miały większych zadań.. W naszej rodzinie to NAPEWNO nie będzie tak wyglądać :lol: :lol: :lol:
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2008-04-10, 17:59   

Bardzo przydatny ten wątek. Wychowałam się w rodzinie praktycznie bez mężczyzn. Odkąd pamiętam musiałam pomagać, np. jak mama miała sprzątanie (jako drugą pracę), po szkole z nią chodziłam i pracowałam. Wydaje mi się, że miałam dużo obowiązków (robienie sobie śniadania do szkoły i przed szkołą, sprzątanie, zakupy, pomaganie w w gotowaniu, pomaganie mamie w pracy itd.). Myślę jednak, że byłoby podobnie gdybym miała brata (mam siostrę). Moja mama do tej pory dziwi się, że nie ugotuję mężowi porządnego obiadu (mięsa), tylko odgrzewam mu gotowce, nie prasuję itp. choć jednocześnie ubolewa że mąż mi nie pomaga.
Tu mam problem, bo boję się, że moje dzieci będą kopiować model domu rodzinnego. I nie wiem co robić, bo męża nie zagonię do sprzątania (po prostu odmawia). Moje dzieci widzą, że tata zarabia, a mama sprząta, gotuje, pierze itp. Staram się dzieci wciągać do pomocy, żeby się nauczyły, że takie rzeczy po prostu trzeba robić, niezależnie od płci.
Co do zabawek, moja Julcia poprosiła o samochód na urodziny i go dostanie (jak tylko znajdę, bo chce konkretny). Poza tym Julcia bardzo lubi lalki i naczynia, Domiś woli pociągi i samochody. Adaś natomiast chętnie "gotuje" w Julci zabawkowych garnkach. Kupuję im to, co wiem, że im sprawi przyjemność. Np. Dominik długo czas na spacerze prowadził wózek dla lalki (ale bez laki), co wywoływało uśmieszki (rzadko) albo zdziwienie naszego znajomego.
W każdym razie będę się starała wychować moje dzieci na niezależne, postaram się o ich wykształcenie. Pewnie też wzory wyniesione z domu (mama odwala całą domową orkę, o przepraszam, tata kosi i pracuje w ogródku) będą miały znaczenie.
 
 
zina 


Pomogła: 93 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6308
Wysłany: 2008-04-10, 22:06   

Ciekawy temat...
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:
Skad sie to bierze, ja pojecia nie mam :!:
W mojej rodzinie nie zauwazylam szczegolnie wstydu z powodu bycia dziewczynka bo jest nas 3 siostry wiec zdominowalysmy "biednego" tate ;-)
U nas jest ogromny kult babci i czuje ze przez to kobiety maja u nas latwiej, sa silne i przedsiebiorcze jak nasza rodzicielka rodu :-)
Ja zawsze czulam sie fajnie z powodu bycia dzieckiem-dziewczynka, chodzilam po drzewach i ogolnie byla ze mnie nieokrzesana rozrabiara ;-) Nigdy niczego nie zazdroscilam chlopcom.
 
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2008-04-10, 22:09   

zina napisał/a:
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:

masakra :shock:
 
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2008-04-10, 22:13   

martka napisał/a:
zina napisał/a:
Moj A. uslyszal ostatnio od goscia w pracy ze pewnie dziewczynke zrobil w czasie nieudanego seksu popoludniu bo ponoc chlopcy wychodza w czasie upojnych nocy :shock:

masakra :shock:


wyjątkowo wredne, w pysk bym dała chyba.

swoja drogą, moja siostra, której włosy są identyczne z włosami kacpra, jako może 10 latka, usłyszała w szkole od sprzątaczki, że była zrobiona na grochu.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-04-10, 23:10   

Ja wraz z siostra od dziecinstwa slyszalysmy tekst (szczegolnie od mojej S.P. babci), ze to czy tamto dziewczynce NIEPRZYSTOI. Najczesciej i tak slyszalam to w latach licealno-studyjnych (odnosnie poznych powrotow badz nocowania poza domem, picia alkoholu etc.). Byc moze dlatego rozne rzeczy, ktore rzekomo dziewczynce NIEPRZYSTOJA robilam wowczas nagminnie, w ramach buntu.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-04-10, 23:59   

Pamietam że jako dziecko ,bawiłam się głównie z chłopakami,łaziliśmy po drzewach,bawiliśmy się w podchody itp.Ciągle wracałam do domu umorósana,w podartych ciuchach,mama wściekała się na mnie.W domu nie wpajano mi że jako kobieta musze coś robić a co innego mi nie wypada.Ale jeśli chodzi o domowe obowiązku minusem chyba było to że po prostu nie byłam dopuszczana do kuchni,sprzatania itpMama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej :roll: Dlatego nauczyłam się gotować dopiero na studiach mając 21 lat i będąc na własnym garnuszku ;-)
Jeśli chodzi o moją rodzinę,mimo że mąż marzy o podległej mu i pokornej żonie ;-) sam też gotuje ,robi pranie,wynosi zawsze śmieci,sprżatanie u niego ogranicza się do odkurzania ale dobre i to :-P Filip jak narazie ma typowo męskie zainteresowania typu samochody i psitolety.Zdarzyła mu się zabawa wózkami,ale woził je puste bez lalek.Mnie sie czasami znajomi czepiali jak zdarzyło mi się założyć małemu skarpetki w kwiatki czy lekko różowawą kurtkę,ja tam nie widziałam w tym problemu.Teraz ludzie sie czepiaja bo młody ma długie włosy i myślą że kreujemy go na dziewczynke :-)
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2008-04-11, 00:59   

czarna96 napisał/a:
W domu nie wpajano mi że jako kobieta musze coś robić a co innego mi nie wypada.Ale jeśli chodzi o domowe obowiązku minusem chyba było to że po prostu nie byłam dopuszczana do kuchni,sprzatania itpMama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej

O dokładnie miałam to samo. Z jednej strony właśnie tak było, że mama nie dawała sobie pomagać po prostu, bo sama zrobiłaby to szybciej, lepiej i w ogóle. Z drugiej strony im byłam starsza tym częściej słyszałam teksty, że "inne dzieci to mają obowiązki, a wy to nic nie robicie w tym domu". Jednak ilekroć starałam się coś pomóc, byłam ganiona, bo zrobiłam to niedokładnie lub niedobrze (a kiedy miałam się tego nauczyć, skoro nigdy nie mogłam tego robić). Tak więc mama troche sama była sobie winna, że była "naszą służącą" jak to sama w chwilach słabosci powtarzała.
Obiady czasem robiłam sobie sama, ale z praniem, prasowaniem, myciem podłogi itp. nie miałam styczności przez 19 lat prawie w ogóle..
Teraz widzę, że mój chłop ma to samo. Tyle ze u mnie jakoś nauka gotowania przyszła naturalnie, on natomiast po prostu "nie umie" choć chce (tyczy się to również rzeczy takich jak np. sortowanie prania)

czarna96, boże jak mnie denerwują takie teksty ludzi.. Jak chłopczyk bedzie mial cos rozowego to wyrosnie na geja, bawi sie lalkami - bedzie zniewiescialy itp.. w ogóle bym się tym nie przejmowała, to tylko o tych ludziach swiadczy :)
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
nitka 
SzumiąceWMózguLiście


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 20 Cze 2007
Posty: 3490
Skąd: Isle of Man
Wysłany: 2008-04-11, 08:48   

trochę się przymierzałam do wypowiedzi w tym temacie, który arcyciekawym jest.
Moja Mama od początku była wyklęta w rodzinie mojego ojca, bo ojciec właśnie był zmuszony sam robić sobie obiad, tudzież herbatę, co więcej robił też dla żony :shock:
podobno największy kosmos był wtedy, kiedy okazało się, że mój ojciec kąpie mnie, i nawet :!: zmienia pieluszki. Moja Mama to typowy karierowicz. Odbiło się na niej później to wychowanie mojego ojca. Miała przesrane życie, bo przez cały okres jego trwania, aż do dzisiaj był i jest zazdrosny o wykształcenie, ambicje, stanowiska, normalnie chodzący kompleks. Masakra. Moja mama w pewnym momencie była zmuszona do odejścia z pracy, bo mój ojciec wydzwaniał do v-ce prezesów "znowu pierdoliłeś moją żonę" itp.
Tak więc na wychowanie córek nie starczało czasu. Same się wychowałyśmy. Ja zaczęłam gotować kiedy miałam 10 lat (mama wiecznie w pracy, ojciec naćpany tabletkami podsuniętymi przez jego mamusię).
Klaudia, moja siostra, jest zupełnie inna. Taka mało zadowolona i uparta jak kozioł, nie pokazuje emocji, ja wylewam je na każdego czy chce słuchać, czy nie ;-)

co do wstydu, to kiedy zaczęłam jeździć na kolonie (7lat) miałam wmawiane, że mam się nie puszczać i nie być łatwa, co skutkowało tym, że wstydziłam się każdego chłopaka, i nie potrafiłam normalnie porozmawiać. Miałam też wpajane, że nie istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną, czego skutki odczuwa teraz Faza. mój ojciec panicznie boi się feministek, dlatego poniekąd mam takie zapędy (się bronić musiało, się ma)
no i nie wiem, czy moi rodzice w ogóle zdają sobie sprawę, że rzuciłam studia, i wszystko inne, żeby od nich uciec.

Nie wiem, czy uda mi się wychować moją córkę na taką kobietę, jaką ja zawsze pragnęłam być:
- niezależną uczuciowo
- znającą swoją wartość
- dojrzałą emocjonalnie
- odróżniającą stan faktyczny od stanu w głowie
może F się uda, ja będę tylko gotować :)
czarna96 napisał/a:
Mama robiła wszystko, bo uważała że sama zrobi to lepiej :roll:

no Fazy matka normalnie.
_________________
cuando tu me hablas?
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/i/i0892kxnl.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2008-04-11, 09:12   

no ja sama jestem z tych, co "same zrobią lepiej". masakra.

Jeszcze mi się przypomniało: o ile moja teściowa chciałaby Olkę jak najszybciej wkręcić w mopy, szmatki, sprzątanie, pomaganie, itp (z jednoczesnym komunikatem, że chłopcy nic ine muszą, bo są chłopcami), o tyle mój teść jest wylewnie szarmancki wobec Olki. Na powitanie oraz na pożegnanie całuje jej dłoń. Olka to juz się tak wycwaniła, że na widok dziadka wyciąga rączkę do całowania. :D
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2008-04-11, 09:45   

Amanii napisał/a:
No właśnie, Puszczyk, wydaje mi się, że to nie jest "zakodowane w genach" tylko raczej to kwestia takiej a nie innej socjalizacji. Jak nie przez rodziców to w przedszkolu, szkole..

Moje wnioski wyciągnęłam z obserwacji własnych dzieci. Weronika ma do wyboru różne zabawki, sama wybiera zabawy jakie opisałam powyżej. Ale wczoraj krzyczała z radości na widok znalezionej ciężarówki. :mrgreen:

Amanii napisał/a:
W ogóle to zdanie "Coś jednak jest zakodowane w genach, nie zmienimy tego." aż za bardzo mi przypomina koronny argument anty-vege "tak już jest urządzony świat, ze człowiek je mięso i nie zmienimy tego". Tak jest urządzony świat bo my go tak urządziliśmy.


Czyli sugerujesz żebym wydzierała jej z rąk lalki? :lol:

No dobra, ale są tematy których nie zmienimy bo po co, np. to kobiety rodzą dzieci, mogą je karmić piersią i z reguły łatwiej im np. opiekować się niemowlęciem i tyle.

Ok, należy uczyć i dziewczynki i chłopców tego co przyporządkowane zwyczajowo danej płci (np. wkrzuające było, że na pracach technicznych podzielono nas na dwie grupy, dziewczyny uczyły się gotować, a chłopacy wbijać gwoździe :evil: ).

U mnie też mama zawsze była od wszystkiego, sprzątania, prania, zakupów, gotowania. Nadal tak jest, mimo że tata już nie pracuje, a mama ciągle tak. Podobno jak tata na początku małżeństwa miał sobie prać skarpetki to zaczął sobie kupować nowe...
Na szczęście mam mądrą teściową co dobrze wychowała syna i na A. zawsze mogę liczyć. Nie ma rzeczy której by nie zrobił, od gotowania na sprzątaniu kończąc. Sprzyja temu moja praca, bo gdy pod wieczór wychodzę, zrobi wszystko przy dzieciakach, sprzątnie. Jest ok.

Ja za to nienawidzę sprzątać, mam ciągłe poczucie winy, że czegoś nie zrobiłam i jestem do niczego. :-|
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-04-11, 09:53   

oh man...nie wiedziałam co robię zakłądając ten wątek;) ale fajnko, fajnko, ze piszecie:
nitka- mogłabyś sprecyzować co to znaczy niezależna uczuciowo?
Amanii- nasze Mamy mogłyby sobie ręce podać, to wyraźne wchodzenie w rolę ofiary-Matki Polki tak mają poprzez postawę <sama najlepiej zrobię" moja mama doprowadzała do sytuacji, kiedy w końcu będzie mogła wykrzyczeć: "nikt mi w niczym nie pomorze", najjaskrawiej to widać w czasie przedświątecznej bieganiny
renka, moja Babcia dokładnie takie same miała myślenie, nie przebierała w słowach, siostra późno wracając słyszała, że "śmierdzi spuścizną" ( chodzi o spermę, bo wcześniej kojarzyłam to słowo np.że spuścizną literacką ), ja byłam "podłą dziwką", poza tym, "znajduchy pierońskie" i "niszczycielka świata bożego" nieźle , nie?
capri, z powyższego tekstu wnioskować łatwo można, ze mój charakter też miał się gdzie kształtować..acha. ten zestaw do sprzątania też bym wyrzuciła i mnie również zależy na niezależności i wykształceniu dzieci, choć na pierwszym miejscu na szczęściu i jeśli moje dziecko będzie szczęśliwą listonoszką to nie mam nic przeciwko, mną się mama chciała chwalić także pod względem edukacyjnym a gdy siedziałam nad książkami i nie chciałam czegoś dla niej zrobić mówiła pogardliwie: "naukowiec się znalazł"
zina, straszne teksty słyszałaś na temat poczęcia, ja ostatnio na wiosce swojej rodzinnej usłyszałam od listonoszki, że same dziurawce się rodzą (dziewczynki), spojrzałam z politowaniem tylko, dziurawiec jak coś wybrakowanego odbieram, stara babka a patrzyła jak dziecko w moje oczy z pytaniem: znasz takie fajne słówko?..cóż..
jak się rodzi chłopak, to chłopak, a jak dziewczynka to dziurawiec, no trzymajcie mnie :!:
Napisałaś:U nas jest ogromny kult babci i czuje ze przez to kobiety maja u nas łatwiej, sa silne i przedsiębiorcze jak nasza rodzicielka rodu :-) ----znajomy psycholog twierdzi, że ponieważ kobiety społecznie mają gorszą sytuację (nierówne płace za tą samą pracę chociażby) odbijają sobie w domach i np. święta najważniejsze częściej spędza się w rodzinie żony, nie ma równowagi (to pewne uogólnienie ale trudno mi się z tym nie zgodzić po uprzedniej obserwacji znajomych rodzin)
cytrynko, u mnie była non stop gadka, ze chłop to musi porządnie zjeść, czyli niewege, rodzice są rozwiedzeni i babcia powtarzała jak mantrę słowa: bez chłopa to bida w domu, nie ma komu zrobić tego czy tamtego,
myślę, że jeśli czegoś nie zrobisz w sprawie udziału męża w podziale domowych obowiązków, to może stać się tak jak nie chciałabyś by się stało. Ponieważ latami ten schemat się utrwalał, nie zmienisz go z dnia na dzień, jednak spróbuj małymi krokami, proś o niewiele np. może mąż podlałaby rośliny w domu, skoro lubi te ogrodowe? znajoma powiedziała mężczyznom w swoim domu, że jeśli oni nie umyją naczyń o ona nie ugotuje obiadu i to działa;)
Amanii wydaje mi się, że rozumiem co humbakmiął na myśli pisząc o genach, socjalizacja socjalizacją, ale np. do kopalni pracować bym na długo nie poszła(może na troszkę;))bo nie mam naturalnych, fizycznych predyspozycji i to są te geny..u jaskiniowców było także facet znosił zdobycze, był na zewnątrz a kobieta pilnowała ognia, czasy sie zmieniają, kobiety wyszły z jaskiń, jednak uważam,że to One mają w sobie odpowiednią energię do podtrzymywania ciepła domowego ogniska, facet w tym pomaga, jednak to kobiecość gra pierwsze skrzypce w domku, mężczyzna niech znosi do domu co trzeba;) byleby nie zamykał drzwi na zewnątrz kobiecie

KAROLKA GłODNA ZA CHWILę DOKOńCZE;)
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2008-04-11, 10:31   

muszę się przyznać, że bardzo mnie cieszy, że w mojej rodzinie kobiety nie kreowały się współczesne męczennice, co za koszmary
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2008-04-11, 10:56   

Tak czytam ten wątek i zastanawiam się jak to u mnie w domu było i jest.
R. pochodzi z rodziny patrriarchalnej - ojciec rządził, matka zasuwała, obsługując i wyręczając ojca (bo on jest prawie niewidomy), niedawno był ją opuścił i znalazł sobie inną ]:-> Na szczęście R. dość wcześnie opuścił dom rodzinny - jak miał 15 lat wyjechał do szkoły z internatem, potem akademik. R. powtarza wszystkim, że u niego w domu rządzi żona, ale ja traktuję to jako żart. Mam nadzieję, ze nikt nie rządzi.
U mnie to raczej mama była dość niezależna. Mieli 2 córki, mną zajmowali się tata i babcia, moją siostrą mama. Każda z nas do teraz uważa, że miała lepiej, chyba po prostu łatwiej było mi się porozumieć z ojcem, któremu specjalnei nie zależało, zebym była chłopcem, więc uczył mnie szyć, dzięki babci doskonaliłam te umiejętności. Mama nie umiała szyć, ani specjalnie gotować, bo tym zajmowała się babcia.
Mam 2 chłopców, bardzo wrażliwych, raczej wolnych od stereotypów macho, ale widzę, że im to przeszkadza w życiu. Ich natura określana jest jako delikatna, więc kobieca.
Igor to miał bardziej "męskie" zainteresowania, więc jeszcze się dogadywał z kolegami, ale Daniel to już nie.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-04-11, 10:59   

rosa, też bym się cieszyła, ważna jest świadomość, że jeśli już jesteśmy ofiarami, to naszymi katami są ofiary innych katów...
chwała wegedzieciakowym Mamom, że robią coś w materii przywracania PARTNERSTWA w swoich relacjach i nie manipulują wstydem i lękiem wychowując dzieci
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
ina 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2936
Skąd: południe
Wysłany: 2008-04-11, 11:13   

U nas w domu mama była z tych co wszystko zrobią lepiej, szybciej.... W sumie nie dziwię się ojcu że nic nie robił w domu, skoro żona robiła wszystko najlepiej.
Natomiast po moim urodzeniu rodzice zdecydowali, że to ojciec pójdzie na wychowawczy i się będzie mną zajmował - mama lepiej zarabiała, miała dobrą pracę na kierowniczym stanowisku. Akurat tak się złożyło, że tata miał poważną operację w tym czasie i poszedł na rentę. Pracował w domu jako fotograf. Jeździł ze mną na rowerze, brał mnie do kolegów, na wycieczki,do klubu fotograficznego. Nie miałam nudnego dzieciństwa :mrgreen:
 
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2008-04-11, 11:23   

Capricorn napisał/a:
no ja sama jestem z tych, co "same zrobią lepiej". masakra.

No, ja niestety też, ale staram się jak mogę hamować te zapędy.. Choć wiem, że będę musiała ukradkiem po chłopaku coś "poprawić" to jednak mówie jemu, zeby to zrobił, bo jak mu to nie wejdzie w krew to potem stanę się maszynką do sprzątania w domu, a tego nie chcę.
Magda Stępień napisał/a:
najjaskrawiej to widać w czasie przedświątecznej bieganiny
o, tak. W tym roku przyjechałam i coś tam mamie pomagałam robić na wielkanoc (m.in. zrobiłam paste z awokado i kotleciki z soczewicy, których w domu nikt wcześniej nie jadł :P ). Odciążyłam ją trochę w zakupach. Ale mama i tak wstawała koło 6-7 i kładła się po 23 totalnie wykończona (i to były skromne, 4-osobowe świeta, bez zadnych suto zastawionych stołów). I nawet jej do głowy nie przyszło, żeby o cokolwiek poprosić ojca, ktory leżał przed tv wczuwając się w świąteczny klimat :-/
To nie to, ze mój ojciec nie gotuje - wręcz przeciwnie, gotuje doskonale, i w 2 dzień swiąt zawsze wykwintny obiad jest jego popisowym dziełem. Tyle, że robi go w godzine, bo wszystko ma kupione i przygotowane. Natomiast wielogodzinne pieczenie ciast, robienie sałatek, żurku itp to coroczna samotna praca mamy..

Magda, Puszczyk - z tymi genami to ja rozumiem. Wiem, ze facet nie urodzi i nie wykarmi dziecka, i ze kobieta raczej nie będzie tyrała kilofem 8h, ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o cechy, które są przypisywane płciowo, a tak naprawdę są wynikiem socjalizacji, wzorców kulturowych (czyli są cechą genderową, nie płciową w sensie płci biologicznej).

np: dziewczynki są bardziej wrażliwe. Dupa tam. Są wrażliwe, bo mają być wrażliwe. Takie obserwują od małego wzorce społeczne. Jak się zdarzy jakaś twarda sztuka to jest "chłopczyca", "herod baba" itp. Z kolei chłopiec - "beksa", "patrz, zaraz sie popłacze jak dziewczynka", "zachowujesz sie jak baba", ewentualnie "pedał". To jest wszystko wpajane zupełnie nieświadomie nawet na co dzień.
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
magcha 
A to Futro właśnie


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Mar 2008
Posty: 1007
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-04-11, 11:43   

U nas w domu rządzili zgodnie Babcia z Dziadziem - mimo wieku byli raczej partnerskim małżeństwem - Dziadziuś ugotował obiad, zrobił pranie (póki mógł), posprzatał. Wzajemnie o siebia dbali i darzyli szacunkiem (są dla mnie wzorem małżeństwa, podobnie jak rodzice). U moich rodziców jest podobnie - tata sprzata, pierze (ale nie umnie gotowac - gotowanie to pasja mamy). Ja nie byłam wychowywana wg zasad "dziewczynce nie wypada), ganiałam z sąsiadami i kuzynem po drzewach, moim marzeniem dzieciństwa była koparka (do dziś pamiętam radośc kiedy ja dostałam). było fajnie. Moje małzenstwo też jest podobne - R. wcześnie wyszedł z domu (szkoła z internatem, akademik, długie mieszkanie w pojedynkę) więc wszystko robił sam. Gotujemy na zmianę, oboje mamy wstret do prasowania, jak trzeba to kazdy prasuje swoje (chyna ze mam dory humor i akurat prasuję cos swojego to moge wyprasować jedną (!) koszulę R., małemu juz nie prasuję). Mieszka kąpię tylko wtedy gd R. musi wyjechać :oops: Potrafię naprawić gniazdko i wtyczkę, założyc uszczelki (dzięki Dziadziu :-) )Sprzatamy wspólnie. Na razie taki układ mi odpowiada. Mieszka też mam zamiar uczyć wszystkiego - gotowac i wbijać gwoździe :-)
_________________
hxxp://www.baby-gaga.com/]
hxxp://www.suwaczek.pl/]
To jest nasze, przez nas zrobione i to nie jest nasze ostatnie słowo.
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-04-11, 11:50   

Amanii napisał/a:


Magda, Puszczyk - z tymi genami to ja rozumiem. Wiem, ze facet nie urodzi i nie wykarmi dziecka, i ze kobieta raczej nie będzie tyrała kilofem 8h, ale nie o to mi chodziło. Chodziło mi o cechy, które są przypisywane płciowo, a tak naprawdę są wynikiem socjalizacji, wzorców kulturowych (czyli są cechą genderową, nie płciową w sensie płci biologicznej).

np: dziewczynki są bardziej wrażliwe. Dupa tam. Są wrażliwe, bo mają być wrażliwe. Takie obserwują od małego wzorce społeczne. Jak się zdarzy jakaś twarda sztuka to jest "chłopczyca", "herod baba" itp. Z kolei chłopiec - "beksa", "patrz, zaraz sie popłacze jak dziewczynka", "zachowujesz sie jak baba", ewentualnie "pedał". To jest wszystko wpajane zupełnie nieświadomie nawet na co dzień.



a to, to rozumiem, niekiedy faceci odmawiają kobiecie przymiotów umysłu, czy cech osobowości i mówią:" tak ładna, ze aż miła"
poza tym, kiedy byłam w ciąży słyszałam od teścia, ze jak urodze dziewczynke to będzie najładniejsza na swiecie, a jak chłopca to bedzie najmądrzejszy :evil:
dziewczynce kategorie estetyczne tylko pasują, czemu nie powiedział że chłopak byłby przystojny?
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2008-04-11, 12:04   

Kiedy jade do mojej mamy z moim mężem zawsze slyszę"marta może wojtek jest głodny zrób mu coś do jedzenia,a może chce się napić ,zrób mu herbatę itp" Jak jej mówię że wojtek ma dwie sprawne ręce i potrafi sam koło siebie robic to się oburza ;-) bo według niej powinnam mu przygotować i podać,póżniej po nim posprzątac i zapytać"kochany mężu smakowało?" i uslyszawszy potwierdzenia być w skowronkach cały dzień :-)

Ja mam zamiar wychować Filipa na faceta który będzie umiał gotować i dbać o porządek.Napewno będzie miał w domu obowiązki odpowiednie do jego wieku.Mam nadzieję że nie będzie miał lewych rączek do prac domowch i jego przyszła żona będzie z niego zadowolona ;-) :-)
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2008-04-11, 12:20   

czarna96 napisał/a:
Kiedy jade do mojej mamy z moim mężem zawsze slyszę"marta może wojtek jest głodny zrób mu coś do jedzenia,a może chce się napić ,zrób mu herbatę itp" Jak jej mówię że wojtek ma dwie sprawne ręce i potrafi sam koło siebie robic to się oburza

Moja teściowa w czymś takim celuje.
Mojemu mężowi nie przyszłoby do głowy czekać, aż zrobię mu kolację/herbatę, tym bardziej, że skąd mogę wiedzieć na co akurat ma apetyt. Wystarczy, że robię obiad.
Ale jak ona do nas przyjeżdża koniecznie chce go karmić. I w ogóle wszystkich, oprócz mnie ]:->
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,55 sekundy. Zapytań do SQL: 12