wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Lekarze - granice odpowiedzialności za pacjenta...
Autor Wiadomość
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-04-18, 18:55   

Cytrynka napisał/a:
adriane napisał/a:
neoaferatu napisał/a:
Malina, tak mi przykro. Może spróbowałabyś wyleczyć się u jakiegoś homeopaty klasycznego, oni są naprawdę dobrzy i skuteczni.


Dr Bross na chorobę z autoagresji, którą właśnie mam (hashimoto) poleciła mi dodatkowo odbycie psychoterapii... powiedziała, że lekami samymi, to może mnie 10 lat leczyć, ale terapia wszystko przyspieszy....

Hej Ada, napisz coś więcej o tej terapii. Ja też mam autoimmunologiczną, tylko basedowa.
Chciałabym coś zrobić, żeby sobie pomóc.


Ja jeszcze nie zapisałam się do psychoterapeuty: koszty...
Lekarka mówiła, że te choroby z autoagresji, to są nasze emocje spychane do wewnątzrz np. złośc na kogoś nie wyrażona obraca się przeciwko nam samym. Tak więc psychoterapia po to, aby popracować nad emocjami chyba...

[ Dodano: 2008-04-18, 17:56 ]
Lily napisał/a:
adriane napisał/a:
Chyba po 5 latach remisji pacjenta uznaje się za wyleczonego.
a to już w zależności od choroby...


Możliwe..zdaje się, ze te 5 lat dotyczy chorób nowotworowych.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-18, 19:02   

adriane, mi się wydaje, że żaden psychoterapeuta nie da gwarancji, że pomoże w tego typu chorobie, ponieważ oni generalnie zajmują sie problemami psychologicznymi i pacjent z takim problemem musi przyjść - masz coś, co możesz przedstawić jak swój problem emocjonalny? oczywiście ja wiem, że każdy 'coś' ma, ale większość ludzi radzi sobie bez poważniejszych interwencji
kontynuując temat - o ile psychoterapia jest z pewnością pomocna w poważniejszych konfliktach wewnętrznych i interpersonalnych, bo pozwala sobie poukładać w głowie, "wygadać" się, to z tego co wiem (co pamiętam ze studiów, może teraz coś się zmieniło), nie ma żadnych dowodów naukowych na to, że psychoterapia jest bardziej pomocna niż czas i tzw. natura
podsumowując: jeśli czujesz, że potrzebujesz tego to oczywiście idź, ale jeśli miałabyś sobie wymyślać problemy do przepracowywania to raczej szkoda kasy
nt. dr Bross czytałam już gdzieś, że jest lekko "ześwirowana" na punkcie psychiki swoich pacjentów i wszędzie dopatruje się przyczyn psychologicznych
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-04-18, 19:47   

Lily napisał/a:
nt. dr Bross czytałam już gdzieś, że jest lekko "ześwirowana" na punkcie psychiki swoich pacjentów i wszędzie dopatruje się przyczyn psychologicznych


Możliwe. Ona sama jest psychoterapeutką. Mam troche problemow , a jakże, w sumie pewnie każdy ma. Jak bedę widziała, ze to nic mi nie daje, to zrezygnuję.
Ja w sumie liczyłam na dr . B., ze ona zalatwi moje problemy tarczycowe ;) Jednakże nic z tego, dodatkowo zwątpilam jak ona wyznala mi, że ma corke chora na cukrzycę i nie umiala jej pomóc homeopatią. Jeździ z nią gdzieś do Gliwic do poradni...Nie wierzy w moc diet wege :-P A ja tak :)
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
Ostatnio zmieniony przez adriane 2008-04-18, 20:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-18, 19:49   

adriane napisał/a:
Nie wierzy w moc diet wege :-P
każdy ma jakieś słabości :P
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2008-04-18, 21:32   

Ada, ja mam wrażenie, że na moim zdrowiu bardzo odbił się stres związany z ostatnią ciążą, krwawieniami, diagnozą itp. Pamiętam, że po diagnozie nienawidziłam swojego ciała, patrzyłam na rosnący brzuch i czułam niechęć (nie do dziecka, do brzucha, jako ciała, że nie jest bezpiecznym miejscem dla mojego dziecka). Wiecie co, kiedyś jadłam śmiecie: frytki, masę czekolady, mleko, piłam 7 kaw dziennie i czułam się świetnie. Potem zaczęły się problemy, a głównie dwa lata temu. Myślę, że paskudna dieta, stres i brak ruchu i snu, brak odpoczynku bardzo źle wpływają. Że powodują wiele chorób.
Tak, na marginesie jestem po wizycie u laryngologa. Mam nadzieję, że jego wstępna diagnoza nie jest spowodowana moją sugestią. Lekarz twierdzi, że moje problemy z zatokami mogą być spowodowane alergią na pleśń, trawy i coś tam jeszcze. Będę miała tomograf niestety.
Na razie przepisał prochy (chyba antyhistaminowe) i jakiś psikacz do nosa. Nie wiem czy wezmę, bo po pierwsze lekarz nie jest pewny czy można wie je brać karmiąć, po drugie nie czy można je mieszać z antytarczycowymi.
Kurka, klimat mi nie służy, ale ja kocham Olympię, a szczególnie jej port.
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2008-04-18, 23:01   

[quote="Cytrynka"][quote="adriane"]
neoaferatu napisał/a:

Hej Ada, napisz coś więcej o tej terapii. Ja też mam autoimmunologiczną, tylko basedowa.
Chciałabym coś zrobić, żeby sobie pomóc.

A tak w ogóle to można jakoś naprawić kiepsko działający układ immunologiczny? Ponoć basedow bywa efektem źle działającego układu.


to witamy w klubie , ja mam autoimmunologiczne zapalenie ślinianek, jedyną rzeczą jaka nam może pomóc to unikanie stresu, odpoczynek, odpowiednia ilość snu ...czyli tak naprawdę pozytywne myślenie ...dieta wege jest wskazana :mryellow: , oczywiście unikanie infekcji itp.

te moje ślinianki były przez lata ignorowane przez laryngologów i onkologów... a teraz nikt mi nie potrafi włączyć prawidłowego leczenia...wszystko na łapu-capu. Sama wszystko doczytuję...
biechna mi dla odmiany szkocki lekarz jak zobaczył usg, wyniki i po wywiadzie natychmiast zrobił przeciwciała i dobrze sie mną zajął...ale to pewno szkocki wyjątek ;-)
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-04-18, 23:35   

Jeśli chodzi o odporność, to ja akurat mam bardzo dobrą. W tym sensie, ze nie łapia mnie prawie żadne przeziebienia. Tej zimy po raz pierwszy od kilku ładnych lat miałam chorobę: zapalenie oskrzeli, bo się zaraziłam od Karolinki, która ze mną spała w łózku. Wyszłam z tego bez leków żadnych ( bo ja nie uznaję ). Poziom leukocytów we krwi mam poniżej normy od lat i nie choruję nawet na katar, w tym roku, to naprawdę wyjątkowo coś złapałam...
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-04-19, 09:04   

Ciekawe, że u nas na oddziale większość dzieci nigdy wcześniej nie chorowała, nawet na przeziębienia, tak rodzice mówią...Zastanawiam się, czy to jakaś prawidłowość, czy raczej zbieg okoliczności...

Ja myślę, że psychika na pewno jest bardzo wazna w procesie zdrowienia, że trzeba i o nią porządnie zadbać. Ale powiem Wam, że sama jestem na etapie, na którym staram się wytłumaczyć sobie, że to , że Zuzia jest chora nie jest moją winą, ani jej winą. Szczerze mówiąc, takie rozumowanie mnie dobija, wolę wierzyć, że po prostu czasem się tak wydarza, że moje dziecko staje się jednym na 25tysięcy...Rozmawiałam z kilkoma lekarzami i mówili, że białaczka to problem w genach, że zwykle coś już w życiu płodowym się przestawi w jakimś genie i potem może się ujawnić. Wolę wierzyć, że to doświadczenie jest nam wszystkim do czegoś potrzebne, że tak jest i już, może to Bóg nas tak doświadcza, a może to jakaś karma...że teraz musimy sobie z tym radzić i doceniać to, co mamy, cieszyc się każdą wspólną chwilą, niż wyrzucać sobie, że wykrakałam jej chorobę, albo za mało czasu poświęcałam jej i sama sobie białaczkę wgrała. Moim zdaniem obecnym takie myslenie prowadzi tylko do dalszego dołowania się i nic pozytywnego nie wnosi. Najbardziej mnie rozwaliło, jak dżo kiedyś napisała, że może gdyby nie zaczęła sobie wyobrażać, jak by było, gdyby jej Mama odeszła, to może mama by nie umarła. Nie chcę tak myśleć. Nie można się obwiniać o takie rzeczy. Te myśli są, pojawiają się, i trudno, by ich nie było w ogóle...Trzeba chyba logicznie się z nimi rozprawiać, uświadomić sobie, że mamy do nich prawo w takiej sytuacji. Tak mi przynajmniej psycholog radził i to mi trochę pomaga.

ale powypisywałam ;)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-19, 10:13   

kasienka napisał/a:
Ciekawe, że u nas na oddziale większość dzieci nigdy wcześniej nie chorowała, nawet na przeziębienia, tak rodzice mówią...Zastanawiam się, czy to jakaś prawidłowość, czy raczej zbieg okoliczności...

kiedyś wklejałam taki artykuł, z którego wynikało, że często na nowotwory zapadają osobo do tej pory "zawsze zdrowe" - a tak naprawdę wcale nie są zdrowe tylko NIE GORĄCZKUJĄ, ponieważ mają tak słaby układ immunologiczny
o tu hxxp://www.immunolab.pl/content/view/11/8/
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2008-04-19, 11:11   

Cytat:
Ja myślę, że psychika na pewno jest bardzo wazna w procesie zdrowienia, że trzeba i o nią porządnie zadbać. Ale powiem Wam, że sama jestem na etapie, na którym staram się wytłumaczyć sobie, że to , że Zuzia jest chora nie jest moją winą, ani jej winą.


Kasieńko, przecież nie wiadomo tak naprawde skąd to wszystko, może to jakieś zaszłości karmiczne...Podobno sami sobie wybieramy życie jeszcze przed urodzeniem, czasem bardzo trudne życie...Ja mam tendencję do tego, że chcę żeby było idealnie we wszystkim, nie akceptuję różnych rzeczy, które mi sie przytrafiają, ale wtedy przypominam sobie o tej zasadzie, że po coś to jest zapewne. Wiem, że Ci szalenie trudno, dobrze, że przynajmniej niekiedy udaje Ci się cieszyć z dobrych chwil życia, mimo choroby Zuzi.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-04-19, 11:54   

Myślę podobnie jak adriane.

Wiem, że myśl ma moc, bo od niej się wszystko zaczyna, ale już nie myślę tak jak parę lat temu, że sami tworzymy swoje życie swoim myśleniem i że muszę po prostu mocno pracować nad sobą, wtedy wszystko będzie perfekto. A jak noga mi się podwinie tzn. że zrobiłam sobie taką projekcję... :/ i powinnam się bić w pierś, że sama sobie to zrobiłam. Może i była projekcja, ale niekoniecznie SWIADOMA. Pewne rzeczy zapisane wcześniej po prostu muszą się wydarzyć.. Teraz to wiem. Zgodziliśmy się na nie TAM. Także dobrze kasienko radził Ci psycholog. Nie wiń nikogo za to co ma miejsce...
Ciężko jest znaleźć granicę m-dzy tym na co mamy wpływ, a na co nie. Myślami pogrążamy stan rzeczy lub go wspomagamy, czasem nakierujemy coś na właściwy tor, ale borykamy się tymi myślami właśnie z tym co dostajemy od pisanego nam losu. I dopiero ten "półprodukt" (przeznaczenie?) możemy swoimi myślami kształtować. Niekiedy z bezkształtnej ciemnej masy może wyjść cudo :) Więc warto pracować. Ale jednocześnie brać życie jakim jest. I to chyba jest najtrudniejsze... Przed urodzeniem zaakceptowaliśmy swoją życiową lekcję, a tutaj schodzimy "ślepi". I jako ci ślepcy układamy sobie idealny plan swojego życia, po czym gdy coś nie idzie wg planu, wściekamy się... i to właśnie jest ta lekcja, aby przyjmować z pokorą wcześniej zapisane nam zadania, tak myślę.
Ale oftop :roll:
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2008-04-19, 12:39   

kasienka napisał/a:
u nas na oddziale większość dzieci nigdy wcześniej nie chorowała, nawet na przeziębienia,

Pisał też o tym chyba Józef Słonecki (kurcze, albo Andrzej Janus?). Według niego organizmy ze zniszczonym układem odpornościowym reagują właśnie w taki sposób. Głównie chodziło o stan jelit (podobno to 80% systemu odpornościowego) na który ma wpływ sposób odżywiania, pasożyty, grzyby, zanieczyszcenia, szczepienia itp.
Wyczytałam to kiedyś gdzieś na forum bioslone.
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-19, 15:11   

Nie rozumiem tego odniesienia...czy możesz to rozwinąć?
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2008-04-19, 15:14   

Lily napisał/a:
kasienka napisał/a:
Ciekawe, że u nas na oddziale większość dzieci nigdy wcześniej nie chorowała, nawet na przeziębienia, tak rodzice mówią...Zastanawiam się, czy to jakaś prawidłowość, czy raczej zbieg okoliczności...

kiedyś wklejałam taki artykuł, z którego wynikało, że często na nowotwory zapadają osobo do tej pory "zawsze zdrowe" - a tak naprawdę wcale nie są zdrowe tylko NIE GORĄCZKUJĄ, ponieważ mają tak słaby układ immunologiczny
o tu hxxp://www.immunolab.pl/content/view/11/8/

Wiecie, ja przez kilka dobrych lat nie miałam gorączki. Jak mnie coś brało, to temperatura obniżała się do 35 stopni. Pamiętam jak mi ulżyło, że miałam gorączkę po porodzie Julii (uszkodził mi się kręgosłup) i jak zrobił mi się zastój i o mało nie doszło do zapalenia piersi. Wtedy ta gorączka dała mi nadzieję, że ok jest mój układ immunologiczny. Potem miałam gorączkę chyba dopiero w tym roku - 39.5. Czułam się paskudnie, ale byłam szczęśliwa, że mój organizm wreszcie próbuje walczyć.
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-19, 16:45   

Kurcze ja mam bardzo rzadko gorączkę, ale też rzadko choruję, jak już coś to tylko katar albo drapanie w gardle. Jak jestem lekko chora to nie mam czasem wogóle. Czy to żle?
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-19, 16:55   

Karolina napisał/a:
ale też rzadko choruję, jak już coś to tylko katar albo drapanie w gardle.
jak tylko tyle to widocznie nie ma powodów do dużej gorączki :)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2008-04-19, 22:46   

euridice napisał/a:
zanaczam, ze on ma z 60-cio letnia praktyke na karku, dziadek taki...

o, matulu... to ile on ma lat? :shock:
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-19, 22:48   

Malinetshka napisał/a:
o, matulu... to ile on ma lat? :shock:
pewnie jakieś 86 ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-20, 09:39   

Bałabym się chodzić do takiego starego lekarza...
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2008-04-24, 16:44   

Karolina napisał/a:
Bałabym się chodzić do takiego starego lekarza...

Ja bym się bała i brzydziła :P
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-24, 17:37   

A słyszałyście taka afera ostatnio w radio: szef firmy wysyłał swoje pracownice na badania, po czym sam przebierał się za ginekologa, badał je, wszystko uwiecznając kamerą.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2008-04-24, 18:04   

Karolina :shock: :shock: co to za news????Mam nadzieję,ze to kaczka dziennikarska...
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-04-24, 18:10   

Jagula napisał/a:
Mam nadzieję,ze to kaczka dziennikarska...
to nie jest kaczka...
hxxp://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid,9862595,wiadomosc.html?ticaid=15c52
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2008-04-24, 19:03   

:shock: rany...a te kobiety jakieś dziwne...nawet powiem strasznie głupie...czy nie wydał im sie dziwny wymóg badania gin. przed przyjęciem do pracy??? no jeszcze bym zrozumiała gdyby to była praca w burdelu...
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-04-27, 16:08   

hehehe faceci rzadko mają fantazję ale jak już się taki trafi.... :mrgreen:
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 12