wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Macierzyństwo a praktyka Zen
Autor Wiadomość
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-06-23, 18:43   

Biechna odwrotność jest wtedy gdy jeden partner nie rozumie drugiego. No nie wiem co tu tłumaczyć. Kiedy mija seksualna fascynacja związek się zaczyna rozpadać. Przeciwieństwa się rozumieją choć mają odmienne zdanie. Odwrotności nie potrafią zrozumieć tej drugiej strony, mają zupełnie inny system wartości.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2008-06-23, 23:42   

...
Ostatnio zmieniony przez biechna 2010-05-25, 21:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-07-01, 18:48   

biechna napisał/a:
ale nikt nie pisze, że zawsze i bez przerwy, taki rozwój byłby chyba nie do zniesienia
Mnie się wydaje, to co nas pobudza do rozwoju na zewnątrz związku i tak do tego związku wnosimy, nie da się lata całe ciągle czerpać tylko od siebie. I to jest właśnie w byciu razem najlepsze. :)
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-07-02, 11:26   

Biechna - chodziło mi o ludzi, którzy dobierają sie na zasadzie nagłego szalonego zauroczenia, opatrego na seksie w większej części. Potem gdy ci ludzie spędzają ze sobą trochę czasu seks zaczyna się wypalać bo nic ich poza tym nie łączy. Nie ma przyjażni.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2008-07-02, 11:33   

Karolina napisał/a:
o ludzi, którzy dobierają sie na zasadzie nagłego szalonego zauroczenia, opatrego na seksie w większej części

Prawdę mówiąc, tak się właśnie dobraliśmy, ja chyba jestem "wyjątkiem potwierdzającym Twoją regułę" ;-)
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-07-02, 12:24   

Karolina napisał/a:
Biechna - chodziło mi o ludzi, którzy dobierają sie na zasadzie nagłego szalonego zauroczenia, opatrego na seksie w większej części. Potem gdy ci ludzie spędzają ze sobą trochę czasu seks zaczyna się wypalać bo nic ich poza tym nie łączy. Nie ma przyjażni.

mocne uogolnienie..przedciez nie jest powiedziane ze to szalenstwo nie przerodzi sie w cos bardzo trwalego albo ze "prawdziwe"zwiazki tworza tylko ci ktorzy na poczatku twardo stapali po ziemi.Mysle,ze tu nie ma zadnych regul,milosci nie da sie w schematy utarte wsadzic;)
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2008-07-02, 15:04   

biechna napisał/a:
Karolina napisał/a:
o ludzi, którzy dobierają sie na zasadzie nagłego szalonego zauroczenia, opatrego na seksie w większej części

Prawdę mówiąc, tak się właśnie dobraliśmy, ja chyba jestem "wyjątkiem potwierdzającym Twoją regułę" ;-)

biechna, wcale że nie, bo to ja jestem tym wyjątkiem. poza tym mam z P zupełnie inne temperamenty, zainteresowania i potrzeby. jestesmy ze sobą 11 lat, cały czas z dziećmi. jest ciężko, ale dajemy radę.
Karolina staraj się mniej generalizować i szufladkować
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-07-02, 19:29   

rosa napisał/a:
biechna, wcale że nie, bo to ja jestem tym wyjątkiem.

A mnie się wydawało, że większość związków zaczyna się od fascynacji seksualnej. Znałam kiedyś dziewczynę (od paru lat nie mamy kontaktu) która lat naście jest z facetem, który miał być na jedną noc. I znam ex-parę małżeńską, która związek rozpoczęła od fascynacji intelektualnej, a po trzech latach zakończyła z głęboką traumą.
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2008-07-02, 21:49   

rosa napisał/a:
biechna, wcale że nie, bo to ja jestem tym wyjątkiem.

może po prostu jest nas dużo ]:->
Ostatnio zmieniony przez biechna 2010-05-25, 21:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-07-02, 21:57   

W ogóle to mylicie miłość ze związkiem moim zdaniem ;) To wcale tak nie jest, że to zawsze idzie w parze, przynajmniej to, co się popularnie nazywa miłością.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-07-03, 10:29   

Lily napisał/a:
mylicie miłość ze związkiem moim zdaniem

Raczej zakładamy, że miłość dwojga dorosłych ludzi zwykle kończy się jakąś formą związku, związki bez miłości są (ja akurat mam złe zdanie o poświęcaniu się, bo dziecko itp), tylko to i tak oddzielny temat, tak samo jak miłóść nieodwzajemniona.
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-07-03, 11:07   

btw. OT pomału nam się tworzy ;-)

mam tu coś bliżej tematu, znają już pewnie, Ci co czytali B.Żak-Cyran, Odżywiaj dziecko zgodnie z naturą, albo Zwiarciadło czerwcowe, albo po prostu, znają tego libańskiego filozofa:

Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi

Są synami i córkami życia, które pragnie istnieć.
Rodzą sie dzięki wam, lecz nie z was.
I chociaż z wami przebywają nie należą do was.
Możecie obdarzać je waszą miłością,
lecz nie waszymi myślami.
Albowiem mają swoje własne myśli.
Możecie dać schronienie ciałom ich,
ale nie duszom.
Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra,
do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
Możecie usiłować upodobnić się do nich,
lecz nie starajcie się aby one stały się
do was podobne.
Albowiem miłość nie cofa się, ani
nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym.
Jesteście łukami, z których wystrzelono
wasze dzieci jak żywe strzały.
Łucznik dostrzega cel na drodze
do nieskończoności i napina was swą mocą,
aby jego strzały pomknęły szybko i daleko.
Niech napięcie dłonią łucznika
napełni was radością:
Albowiem Tan, który kocha lecącą strzałę,
nie mniej miłuje nieruchomość łuku.

Khalil Gibran
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
neina 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 23 Paź 2007
Posty: 2342
Skąd: Teddington
Wysłany: 2008-07-06, 23:30   

Magda Stępień, piękne i prawdziwe.
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0>
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-08-21, 15:15   

Tutaj wywiad z Lamą Ole N., również o praktyce.
hxxp://www.diamentowadroga.pl/dd39/kobiety
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-08-31, 21:40   

nareszcie!!!wklejone :lol: miłej lektury :-D





Macierzyństwo, Ojcostwo i praktyka
DOROTA I ZENON KRUCZYŃSCY
Jedziemy z Jasiem ze szkoły, droga zawsze trwa, bo to godziny szczytu, tu i tam korek. Lubię od-wozić Jasia do szkoły i ze szkoły do domu - prawie zawsze rozmawiamy sobie o czymś ciekawym.
Dzisiaj w samochodzie pada pytanie:
- To, w co my właściwie wierzymy? Skoro nie w jakiegoś Boga, to, w co?
Acha, były jakieś rozmowy w szkole.
- Hm... gdybym umiał ci jasno odpowiedzieć, byłoby cudownie. Ale nie umiem.
Jedziemy chwilę w milczeniu.
- Wiesz co? To może być odpowiedź! I zaczynam śpiewać: „Kanzeon, chwała Buddzie, Wszystkie istoty jednym z Buddą, Wszystkie istoty budzą się w Buddzie, Budda, Dharma, Sangha, wieczne, radosne,
czyste, bez ego,
Cały dzień Kanzeon,
Całą noc Kanzeon,
Ta chwila powstaje z umysłu,
Ta chwila sama jest umysłem".
Jasiek po pierwszych wersach przyłącza się - zna przecież dobrze! I tak śpiewamy sobie kilka razy i milkniemy. W samochodzie zalega cisza. Po chwili Jasiek odzywa się:
- Bardzo dziwna odpowiedź.
- Tak, synku, dla mnie to także dziwna odpowiedź, ale nie mam innej.
Ta chwila powstaje z umysłu, Ta chwila sama jest umysłem. Po kolacji temat okazuje się nadal aktualny -rozmawiamy o religii w szkole Jasia.
- Nikt w klasie nie lubi religii, jest beznadziejna, trzeba przepisywać i przepisywać z Biblii i uczyć się tego na pamięć - to nudne!
Jasiek nie chodzi na lekcje religii, ale na świadectwie musi mieć ocenę z religii, wliczaną do ogólnej średniej ocen. Ocena dla Jaśka i innych uczniów w podobnej sytuacji jest z góry ustalona: „bardzo dobry", czyli „piątka". Dlaczego nie „szóstka"? I dlaczego musi mieć tę ocenę? Nie wiadomo.
Religia zaczęła się już w przedszkolu, gdy Jaś miał niecałe pięć latek. Uzgodniłem z przychylną panią dyrektor przedszkola, że lekcja religii będzie rozpoczynała lub kończyła zajęcia. Nie zawsze mogłem odebrać syna z przedszkola w odpowiednim czasie. Kiedyś wchodzę po schodach na pięterko Jasia i słyszę, że dzieci, które właśnie mają religię, z zapałem śpiewają: "Panie Jezu, od-dałbym ci nawet moje klocki lego". Żal ścisnął mi serce i odzywa się do dzisiaj, gdy przypomina mi się ten śpiew zza drzwi.
Wracamy z przedszkola, Jasiek „jedzie" na moich ramionach i zajada chleb z miodem. Po przedszkolu jest zawsze głodny Zanim rozwinę kanapkę i mu podam, pada niezmiennie to samo pytanie:
-Z naszym chlebem, tata?
-Z naszym, synku.
Gdy wychodzimy zza rogu dużego domu, wpada na nas mocny podmuch zimnego wiatru. Z góry, znad swojej głowy słyszę głosik Jasia:
-Ten wiatr, to będzie tak zawsze wiał.
Prawie przestałem oddychać i po dłuższej chwili milczenia pytam: - Skąd to wiesz, Jasiu?

Jaś też najpierw milczy parę chwil, zastanawia się i w końcu z powagą odpowiada:
- Z siebie.
Miał trochę ponad cztery lata.
Teraz Jaś ma jedenaście lat i w naszym domu mnożą się zadawane przez niego ważne pytania. W czasie jednej z takich, dłuższych, bo aż kilkunastominutowych rozmów proponuję Jasiowi zabawę w „wewnętrznego chowanego":
- Wyobraź sobie, że gdy tak siedzisz tutaj z nami, to nie masz i nigdy nie miałeś jakiegoś tam imienia, nazwiska, znikają i nigdy nie było takich słów, jak „uczeń", „chłopiec". Co wiesz wtedy o sobie? Kim wtedy jesteś?
- Buddą - po chwili pada jasna, świetlista odpowiedź. Jaś trochę się przestrasza tej swojej odpowiedzi i patrzy na nas, nagle niepewny. Przytulam go serdecznie, Jaś mięknie.
- Ale fajną lekcję religii mieliśmy! - jest entuzjastyczny.
Gdy szedł do pierwszej klasy w publicznej, dużej szkole, mieliśmy naprawdę poważne obawy, jak uchronić go przed stygmatem „innego". Mały chłopczyk, który nie jada parówek i znika z. klasy w czasie lekcji religii. Rozmawiałem z A. Sama już ma dzieci, wychowała się w rodzinie buddyjskiej. O szkole opowiadała jak o bardzo traumatycznym przeżyciu. Jej siostra podobnie. „( Co to będzie?!" - myślałem z lękiem. Przed rozpoczęciem roku szkolnego poszedłem do dyrektora i przyszłej wychowawczyni Jasia. W środku miałem podstawę: „Jak się mojemu synowi coś stanie z powodu religii, to nie ręczę za siebie".
Uspakajano mnie, że „to nie jest problem, w prawie każdej klasie jest takie dziecko, umieją zadbać o nie w czasie lekcji religii - uczeń idzie do świetlicy". Hm... a cała reszta?
Jest przecież grupa rówieśnicza, relacje w klasie. Nauczyciele mają do tej materii słaby dostęp. Miałem przeczucie, że wewnętrzna pewność i stabilność, jaką mamy z Dorotą w tych sprawach, udzieli się Jasiowi i właśnie to będzie miało znaczenie decydujące.
Do tej pory nie mamy większych, „zewnętrznych" szkolnych problemów z tym, że Jaś jest wegetarianinem i żyje w rodzinie z buddyjskimi korzeniami. Okazało się, że trudniej jest z babciami, choć udało nam się jednak opanować sytuację. Rośnie drugie pokolenie!
Zbliżał się czas katolickich komunii dla dziesięciolatków. Koleżanki i koledzy Jasia pilnie się przygc towywali, nosili piękne stroje i czekali na swoje święto i... prezenty. Bo dzieci po komunii dostawały drogie prezenty i pieniądze. Na jedną z uroczystości byliśmy nawet zaproszeni - do Agatki, wieloletniej koleżanki Jasia. Po uroczystym obiedzie dzieciaki pobiegły na trawniki i do sadu koło leśniczówki. Wychodzę z domu popatrzeć, jak tam na dworze układa się malcom zabawa. Słychać je z daleka, idę w ich kierunku i spotykam Jasia i Agatkę pod murem, w który Jaś, trochę na niby, ale jednak „wali głową" i pełnym głębokiej zazdrości głosem mówi:
- Cztery stówy! Cztery stówy!
Parę miesięcy później odbyła się uroczystość zorganizowana dla niego po letnim sesin - „małe Dziukąj", jak ją nazwała Sensei.
Do Falenicy przyjechała z różnych stron Polski rodzina Jasia, na ceremonię przybyli licznie członkowie Sanghi. W czasie uroczystości Jaś zaskakująco odpowiedział na pytanie zadane mu przez Sensei:
- No, bo jak się urodziłem i potem żyłem z moimi rodzicami, to powiększała się taka dziura pomiędzy mną a nimi. A teraz ta dziura się zapełni.
Nigdy przedtem z Dorotą nie słyszeliśmy tego zdania.
Potem był kolorowy obiad na dworze, prezenty no i... przyznamy się - cztery stówy w odpowiedniej kopercie.
W naszym domu obecne jest na stałe zendo. Kiedyś Jaś cicho wszedł tuż przed inkin i siedział z nami pełną rundę zazen. Miał sześć latek. Wtedy siadywał czasami ze mną na parę dłuższych chwil, Teraz, tego nie robi. Nie namawiam go na medytację, czekam, przyznaję, czujnie, choć bez napięcia. Nie wiadomo, jak to się potoczy. Czasami, gdy naszą trzyosobową rodziną jedziemy samochodem w jakąś podróż, zdarza nam się razem spontanicznie śpiewać Kanzeon albo Sio Sai Mio Dharani. Miły chórek!
Dopiero teraz, gdy zwrócono się do nas o napisanie na ten temat, zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, w jaki sposób praktyka wpływa na obraz naszego rodzicielstwa? I czy w ogóle wpływa? Wydaje się, że tak, że wpływa w taki sposób, w jaki prawie niezauważalnie nasiąkamy wilgocią, przechadzając się przez dłuższy czas we mgle. W naszej„mgle rodzinnej" przewija się codzienne zazen, sesin, Sensei, dziesięć wskazań, Budda, Ośrodek w Falenicy pokłon przed każdym posiłkiem - „ten pokarm powstał dzięki pracy niezliczonych istot". Nasze dziecko „nasiąka" specyficznym, odmiennym dla każdej rodziny podejściem do odżywiania i stosunkiem do alkoholu. Na co dzień obcuje z działaniami na rzecz środowiska i zwierząt, a niekiedy nawet aktywnie w nich uczestniczy. Czyż taki sposób życia, jakoś przecież na co dzień związany z praktyką, może nie mieć wpływu na naszego syna? Chyba musi.
Mamy poczucie, że to, iż w naszym życiu trafiliśmy na poduszkę do siedzenia, na zen, na buddyzm, stale modeluje obraz naszego życia i naszej rodziny. Życie Jasia jest kształtowane przez to samo.
Niedawno siedzieliśmy w pokoju przy stoliku, na którym leżała właśnie ukończona, misternie haftowana serwetka Doroty. Wyglądała jak łąka. Na talerzyku połyskiwały prawdziwe praliny - każda inna. Dorota gorącym nożykiem dzieliła każdą na trzy cząsteczki i smakowaliśmy je na maleńkich talerzykach. Do tego była mocna, czarna herbata.
Jaś podniósł głowę, rozejrzał się dookoła, twarz mu pojaśniała.
- Ale luksus! - w jego głosie był zachwyt.
- Co masz na myśli? - zapytaliśmy.
A Jaś na swój specyficzny sposób, po zastanowieniu się, odpowiedział:
- Takie ciepło w środku mnie.


List po porodzie
DAGMARA FILIPECKA

Witam! Już po rozwiązaniu! Malutki Antoś przyszedł na świat 20.10.2007. o godz. 23:20, czyli kilka godzin po twoim mailu... [Od redakcji w sprawie artykułu]. Praktyka pozwala bardziej skupić się na doznaniach płynących z głębi ciała, ale ciąża to bardzo skomplikowany proces i nic nie jest takie, jakim wydaje się przed ciążą. A po porodzie wartości zmieniają się o 180 stopni. Niesamowite wrażenie, ale jak o tym słyszałam, to nie wiedziałam, że to tak właśnie będzie. Praktyka bardzo pomaga, jak masz chwile zwątpienia, słabości, jak masz wszystkiego dosyć. Wtedy jak się człowiek wycisza, znowu czuje, że już kocha to małe Życie, która nosi w sobie. I wszystko wraca do płynnej równowagi(na trochę). Pozdrawiam gorąco!
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-08-31, 22:44   

Ech, piękny tekst. Niesamowita odpowiedź chłopca na pytanie 'kim jesteś?'.
 
 
arete 

Pomogła: 47 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1806
Wysłany: 2008-08-31, 22:45   

"Takie ciepło w środku mnie" jak czytam takie słowa. A tata Jasia to chyba nawrócony były myśliwy? Kiedyś czytałam jego artykuł o przemianie, którą przeszedł - głęboko we mnie zapadł.
_________________
<img src="hxxp://www.babysfirstsite.org/newtickers/ticker/145161.birthday.png" border="0"><img src="hxxp://www.babysfirstsite.org/newtickers/ticker/143011.birthday.png" border="0">
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-08-31, 23:54   

Tobayashi napisał/a:
Niesamowita odpowiedź chłopca na pytanie 'kim jesteś?'

ocno zdeterminowana przez sytuację ;-) 8-)
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2008-09-02, 15:53   

arete napisał/a:
tata Jasia


to Zenon Kruczyński, ostatnio wyszla jego książka, antologia wywiadów z różnymi ludźmi na temat polowania - od Eichelbergera i nauczycielki zen Sunyi Kjolhede, po Anne Dodziuk (tę os uzależnień) i przewodniczącego koła lowieckiego. Warta uwagi.

hxxp://www.empik.com/farba-znaczy-krew,prod1150220,p?gclid=CJ73np2gvZUCFQJbtAodH1w1Yw
_________________

 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2008-09-02, 20:22   

Karolina napisał/a:
Tobayashi napisał/a:
Niesamowita odpowiedź chłopca na pytanie 'kim jesteś?'

ocno zdeterminowana przez sytuację ;-) 8-)


to nie zmienia faktu, że niesamowita 8-)

bodi, książka faktycznie ciekawa, mój tato od kilku lat jest myśliwym :cry: ostatnio dzika zabił..
moi rodzice są rozwiedzeni od zawsze niemal, więc swoje "trofea" znosi do domu, w którym rzadko bywam, ciekawe jak zareagowałby na tą ksiązkę, bo póki co jest święcie przekonany, ze myśliwi pomagają przyrodzie wyrównywać liczebność konkretnych populacji, dokarmiają zwierzęta w zimie, hoduja przepiórki, bażanty itp. walczą z kłusownictwem, myślistwo to legalne kłusownictwo jak dla mnie.ech..
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2008-09-02, 20:57   

właśnie z tej ksiażki dowiedziałam się że to co spotykamy w lesie i nazywamy paśnikami, czyli karmniki dla zwierząt, do któych zimą kładzie się siano, a dzieciom pokazuje jako przykład tego, jak myśliwi dbają o zwierzątka i troszczą się o nie (bo same biedactwa przecież by sobie nie poradziły ;) ), to równie dobrze mogą byc nęciska.
Jaka jest różnica między nęciskiem a paśnikiem, skoro oba wyglądają tak samo? Ano taka, że do zwierząt podchodzących do paśnika, żeby się najeśc, nie wolno strzelac, a do tych co podejdą do nęcisk - a i owszem :-| co za hipokryzja :evil:

a odpowiedź Jaśka faktycznie niesamowita :) choc wpływ rodziców z pewnością duży.
_________________

 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-09-03, 22:03   

bodi napisał/a:

a odpowiedź Jaśka faktycznie niesamowita :) choc wpływ rodziców z pewnością duży.


Wpływ rodziców i środowiska domowego taki sam, jak w przypadku każdego dziecka. Ważne, że dobry wpływ :-D

Cytat:
Jaś trochę się przestrasza tej swojej odpowiedzi i patrzy na nas, nagle niepewny.
- ten fragment sugeruje jednak, że odpowiedź pojawiła sie spontanicznie i nie była wcześniej wprost sugerowana. Tak myślę :-D
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-09-03, 22:20   

Niesamowite, spontaniczne i zaskakujące to by było jakby powiedział coś o czym nigdy nie słyszał ;-)
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2008-09-16, 20:12   

Pozwalam sobie podczepić się pod temat i zacytować wykład, jaki dzisiaj wpadł mi w ręce.

Powiedzmy, że spodziewasz się dziecka. Musisz oddychać i uśmiechać się, zrób to dla niego. Nie czekaj, proszę, aż dziecko się urodzi; już teraz możesz zacząć się nim opiekować - w tej chwili albo i wcześniej. Jeżeli nie potrafisz się uśmiechnąć, to masz bardzo poważny problem. Być może myślisz: "Tyle mam w sobie smutku. Uśmiech byłby nie na miejscu". Może płacz albo krzyk byłyby bardziej na miejscu, ale udzieliłyby się twojemu dziecku: wszystko, czym jesteś, wszystko, co robisz, jest dla niego.
Nawet, jeśli nie nosisz w łonie dziecka, tkwi już tam nasienie. Może nie jesteś mężatką, może jesteś mężczyzną, ale tak czy owak musisz mieć świadomość, że nosisz w sobie dziecko - ziarno przyszłych pokoleń. Proszę, nie czekaj, aż lekarze ci powiedzą, że jesteś w ciąży; nie odkładaj na ten czas opieki nad dzieckiem. Już teraz masz je w sobie. Czymkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, stanie się jego udziałem. Dziecko przesiąknie wszystkim, co jest, i wszelkimi twoimi strapieniami. I co - czy teraz też mi powiesz, że nie potrafisz się uśmiechnąć? Pomyśl o swoim dziecku i uśmiechnij się - dla niego, dla przyszłych pokoleń. Proszę, nie mów mi, że uśmiechu nie da się pogodzić ze smutkiem. Owszem, to twój smutek, ale co dziecku do niego?
Dzieci doskonale rozumieją, że w każdym człowieku tkwi zdolność przebudzenia się, zrozumienia i kochania. Wiele razy mi mówiły, że nie znają nikogo, kto nie miałby tej zdolności. Niektórzy pozwalają jej się rozwinąć, inni nie, ale ma ją każdy. Ta zdolność do przebudzenia, do uświadomienia sobie, co się właściwie dzieje z naszymi uczuciami, z naszym ciałem, z naszym odbiorem świata i z samym światem nazywana bywa naturą Buddy; jest to dar zrozumienia i kochania. Skoro tkwi wnas dziecko-Budda, dajmy mu szansę. Uśmiech to bardzo ważna rzecz. Jeśli nie zdołamy się uśmiechnąć, świat nie zazna spokoju. Idąc na demonstrację przeciwko broni atomowej, nie ustanawiamy pokoju na świecie. Może nam się to jednak udać, jeśli się uśmiechniemy, poodychamy i sami staniemy się spokojem.

Thich Nhat Hanh
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2008-09-16, 21:32   

kurcze, biechna, przeczytałam pierwsze zdanie Twojego posta i już wiedziałam że cytujesz mojego ulubionego nauczyciela (ex aequo z Pemą Cziedryn) :D Dzięki :D
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,54 sekundy. Zapytań do SQL: 12