wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wychowanie w wielojezycznosci
Autor Wiadomość
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 00:41   

martka, pewnie to jest jedna z teorii, a są jeszcze inne, jak na wszystko ;)
no to zostawiamy kacpra w spokoju ;)
_________________

 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 09:47   

hxxp://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=o_IVfor6]tu mozna troche poczytac :-)
 
 
 
Christa 


Pomogła: 30 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1900
Skąd: Australia
Wysłany: 2007-06-11, 11:14   

Mam tylko sekunde, wiec nie mialam jeszcze czasu wejsc do linka, ktorego podala Martka, ale na pewno wejde.

Ogolnie ciekawe rzeczy napisaliscie.

Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni... Bardziej chodzilo mi o to, kim nasze dziecko na obyczyznie bedzie sie czulo (tzn. chodzi mi o kwestie tozsamosci). Ja raczej do konca bede Polka z australijskim obywatelstwem, natomiast moje dziecko? Nie wykluczam, ze bedzie o sobie mowic, ze jest Australiczykiem polskiego pochodzenia... Zastanawia mnie jednak jaki bedzie jego stosunek do Polski, polskiej mowy, kultury etc. Wiem, ze to moja rola, zeby mu to przekazac, ale czy on w ogole bedzie tym zainteresowany?
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa

Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku.
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 14:03   

Myślę Christa (tak na gorąco) że z tym jest trochę tak jak z wegetarianizmem. Wy jako rodzice dajecie mu ze swojej strony jakąś podstawę, kształtujecie dziecko dopóki daje się wam kształtować, a potem wchodzi w orbitę wpływów zewnetrznych nad którymi macie coraz mniejszą kontrolę. W pewnej mierze zależy to od was, a w pewnej nie. Do pewnego momentu możecie wpajać mu pewne zainteresowania, pokazać jak najwięcej... a potem, to co z tym zrobi to będzie już tylko Jego wybór. I jego problem ;) :P
_________________

 
 
rodzynka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 66
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 14:12   

Cytat:
Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni... Bardziej chodzilo mi o to, kim nasze dziecko na obyczyznie bedzie sie czulo (tzn. chodzi mi o kwestie tozsamosci). Ja raczej do konca bede Polka z australijskim obywatelstwem, natomiast moje dziecko? Nie wykluczam, ze bedzie o sobie mowic, ze jest Australiczykiem polskiego pochodzenia... Zastanawia mnie jednak jaki bedzie jego stosunek do Polski, polskiej mowy, kultury etc. Wiem, ze to moja rola, zeby mu to przekazac, ale czy on w ogole bedzie tym zainteresowany?


duzo zalezy od Was od tego jak bedziecie pielegnowac polska tradycje, jak uczyc dziecka polskosci, jakie bajeczki mu czytac, jakie historie opowiadac czy tez jak uczyc historii etc...
tez czasami mam takie dylematy :) tym bardziej ze do tradycjonalistek nie naleze...

z wlasnego doswaidczenia dodam tylko ze
mowie od zawsze/tj od poczecia/ do malego po polsku, maz zawsze po angielsku (choc jest Polakiem) tak zdecydowalismy i tego konsekwentnie przestrzegamy
Edgar ma dwa latka i rozumie obydwa jezyki, jak to przy dwujezycznosci bywa nastawilismy sie na to ze troche pozniej zacznie mowic...i tak chyba jest... chyba bo dziecko znajomych ma dwa latka a mowi jeszcze mniej niz Edi.

Edi uzywa glownie pojedynczych slow a wybiera te ktore sa latwiejsze do wypowiedzenia czyli na moon a nie ksiezyc, blue a nie niebieski, car a nie samochod
ale baba a nie granny, pic a nie drink, but a nie shoe etc...
i choc na razie mu sie te jezykie moga mieszac to wiem ze za jakis czas doskonale bedzie je rozroznial
licze sei z tym ze jak pojdzie do szkoly bedzie preferowal jezyk rowiesnikow...ale bede dzielnie walczyc o polski jezyk w domu :)
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
babaaga 
ex agapawel:)


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 607
Skąd: Isle of Man
Wysłany: 2007-06-11, 16:50   

spoko dziewczny :lol: ,wcale mi nie przeszkadza, ze wałkujecie przykład Kacpra, cieszę się, że pomaga wam on rozświetlić problem drugiego języka. tym bardziej, że się o niego nie martwię,naprawdę świetnie sobie radzi w szkole, po prostu nie uczył się nigdy polskiej gramatyki, a w szkole uczy się pisać po angielsku. Jeszcze ma czas na naukę gramatyki polskiej, prawdopodobnie sama będę musiala się tym zająć, jesli w najbliższym czasie nie wrócimy(a w ciągu tego roku na pewno nie). Nie czuję strachu u jego poczucie tożsamości, niech czerpie z każdej kultury, która mu sie nawinie. Nawet moja pani profesor od socjologii mówila, że najciekawsze rzeczy w kulturze powstają na pograniczu różnych kultur, przy ich mieszaniu.
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/858327.png" border=0>

<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/424712.png" border=0>
 
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-06-11, 17:05   

Zuzia choć jednojęzyczna jeszcze w ogóle nie czyta i jak słyszę o Kacprze i Jass piszących to zaczynam mieć kompleksy...

A dla porównania za jakiś czas pewnie będziecie mieli Jasia, urodzonego tam... :mrgreen:
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-11, 17:48   

Kasieńko, Jass i podejrzewam, że Kacper też, piszą, bo takie szkoła im postawiła wymagania - wygląda na to, ze w UK jakoś wcześniej zaczynają dzieciom wprowadzać te elementy, ale potem to się i tak wszystko wyrównuje. W Indiach już trzylatki są sadzane w ławce, ołówek w garść i każą pisać, nawet egzaminy maluchom robią :-? Jestem pewna, że gdyby Jass nie musiała, to wcale by jej się do pisania nie spieszyło, a gdyby Zuzia chodziła do szkoły w UK to tak samo świetnie dawałaby sobie radę :-D
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
Mag.fr 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 249
Skąd: Normandia
Wysłany: 2007-06-11, 20:22   

rodzynka napisał/a:
mowie od zawsze/tj od poczecia/ do malego po polsku, maz zawsze po angielsku (choc jest Polakiem) tak zdecydowalismy i tego konsekwentnie przestrzegamy

To ze tata nie mowi po polsku wydaje mi sie troche sztuczne. Dziecko i tak nauczy sie jezyka (chyba angielskiego w Waszym wypadku), nie ma wyboru. Zastanawiam sie jak to bedzie wygladac gdy zaczniecie powazne rozmowy w trojke?

Dwujezycznosc jest rzeczywiscie bardzo zlozonym zjawiskiem, nie do konca poznanym bo kazda sytuacja jest inna. Wazne jest zeby dziecko czulo ze rodzice szanuja jezyk. W moim przypadku Filip powinien tez sie starac. Uczy sie troche tego polskiego i cos juz mu zaczyna switac.
Ale tak na prawde wszystko jest bardziej skomplikowane niz nam sie wydaje. Na poczatku dzieci rzeczywiscie wybieraja to co latwiejsze. Chodzi tu o pojedyncze slowa wiec miksuja. Z czasem nieuchronnie to przechodzi bo kazdy jezyk jest caloscia, systemem zlozonym z wielu podsystemow: fonetycznego, morfologicznego etc. i dziala wlasnie w obrebie tego systemu. Wiec o schizofrenie jezykowa nie ma sie co bac, mozg ludzki doskonale sobie z tym radzi.
Inna kwestja jest ze wybor jezyka jest dyktowany najczesciej nieswiadomie: mozna tak analizowac kazde wypowiedziane zdanie, a nawet slowo.

Christa napisał/a:
Wczoraj nie rozwinelam rowniez mysli o tym rozdwojeniu jazni...

Trudniej wlasnie jesli chodzi o tozsamosc takiego czlowieczka. Znam ludzi ktorzy nigdzie nie czuja sie u siebie, zreszta ja tez tak mialam przez pewien czas: we Francji bylam Polka, w Polsce prawie Francuska. Czesto odnalezienie siebie w tym wszystkim jest bardzo ciezkie ale przewaznie konczy sie sukcesem : uczy otwartosci, tolerancji...

martka napisał/a:
podobne najwazniejsze sa pierwsze dwa lata zycia dziecka. nie wiem co dokladnie sie wtedy ksztaltuje,

Chodzi byc moze o to ze rodzimy sie z naturalna zdolnoscia do rozumienia wszystkich jezykow swiata i bardzo szybko z calej sterty mozliwosci odrzucamy to co niepotrzebne. Staje sie to bardzo wczesnie. Gaworzymy juz coby sobie struny glosowe wycwiczyc w konkretnym jezyku.
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 20:50   

każde zdrowe dziecko rodzi się ze słuchem absolutnym. może nauczyć się dowolnego języka świata, niezależnie czy to będzie zwykły polski ;) czy tonalny chiński, czy mlaskowy język !Kung. Ale słuch absolutny to straszne marnotrawstwo energii. W danym języku tylko część rozróżnień jest istotna dla jego zrozumienia, inne róznice w dźwiękach są nieistotne. Dlatego około 9 miesiąca zycia to "okno" językowe zaczyna się zamykać. i od tej pory nauczenie Japończyka rozróżniania głosek "l" i "r" staje się praktycznie niemożliwe ;)

więc niektóre sprawy decydują się nawet wcześniej niż w ciągu dwóch lat.

rodzinka, ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku. Ja muszę się przyznać że bilingwalizm strasznie mnie kręci ;) i swego czasu zastanawiałam się nawet, czy nie zrobić tego samego, tzn. mówić do mojego hipotetycznego wówczas dziecka po angielsku. Ale kiedy J pojawiła się na świecie odkryłam, że dla mnie to niemożliwe. Kiedy komunikuję się po angielsku zawsze jest pewna bariera. nie byłabym w stanie wyrazić wszystkiego co czuję, tak jak po polsku.
_________________

 
 
Mag.fr 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 249
Skąd: Normandia
Wysłany: 2007-06-11, 21:15   

A ja chyba mam pecha, w tym momencie przechodze jakis kryzys polskiego, nie mam z Polakami kontaktu tutaj zadnego. Zostaje telefon ale Theo nie chce z babcia rozmawiac bo jej nie zna :( No niestety ostatnio widzial ja dwa lata temu, mial wtedy 5 miesiecy. Nawet na wegedzieciaku trudno mi pisac . Trojka niby leci w tle, pisze po polsku ale mysle chyba juz bardziej po francusku :(
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-11, 21:33   

bodi napisał/a:
ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku

ja tez podziwiam. ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

gdy dzieci ich pójdą do szkół i dobrze opanują angielski, zobaczą, jak język ten brzmi w ustach matki czy ojca i mogą stracić szacunek do rodziców. Mniej czy więcej świadomie zaczną ich uważać za ludzi niewykształconych, a nawet ograniczonych.

to jest fragment tego artykulu, o ktorym wczesniej wspominalam ('Dwujęzyczność dzieci na emigracji - jak ją osiągnąć?', Dr Ewa Lipińska)

tylko w tym fragmencie jest raczej mowa o rodzicach mowiacych tylko i wylacznie w swiezo nabytym jezyku... idealna sytuacja do nabycia dwujezycznosci jest wychowywanie sie w rodzinie, w ktorej rodzice oryginalnie sa roznych narodowosci.

tak czy siak wytrwalosci zycze rodzynko :-)

...jakie to wszystko trudne.... :roll:
 
 
 
Christa 


Pomogła: 30 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1900
Skąd: Australia
Wysłany: 2007-06-12, 11:17   

Ciekawy byl ten artykul wklejony przez Martke, ale troche mi namieszal, bo chyba nie zdawalam sobie sprawy, ze to moze byc az takie skomplikowane. W kazdym razie tez jestem zdania, ze jesli obydwoje rodzice sa Polakami, to powinni mowic do dziecka po polsku, a drugiego jezyka dziecko na 100% nauczy sie tak czy siak.

My znamy tutaj jedna dziewczyne, ktorej tata pochodzi ze Slowenii, a mama z Chorwacji (ona urodzila sie juz w AU), ale od urodzenia rodzice mowili do niej tylko po angielsku (a trzeba przyznac, ze ich angielski nie jest perfektny) i choc ona jest oczywiscie nativem i mowi bezblednie, to nie moze wybaczyc rodzicom, ze nie nauczyli jej ani slowenskiego, ani chorwackiego. Wedlug mnie bardzo ja skrzywdzili, no ale to w sumie nie moja sprawa.
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa

Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku.
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-12, 12:17   

Christa napisał/a:
to nie moze wybaczyc rodzicom, ze nie nauczyli jej ani slowenskiego, ani chorwackiego.

tez bym sie wściekła :-/
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-12, 13:09   

martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

no tak, ale on to odkryje niezależnie od tego czy Tata mówi do niego od urodzenia po angielsku, czy usłyszałby jego angielski dopiero w sytuacjach poza domem, w sklepie, w restauracji - właściwie nie ma szans żeby dziecko tego prędzej czy później nie dostrzegło. A skoro wyrasta w środowisku w którym mówi się tym drugim językiem, np. angielskim, i staje się nativem, to chocby rodzic nie wiadomo jak dobrze mówił, dziecko w pewnym momencie go przerośnie.
_________________

 
 
rodzynka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 66
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-12, 22:15   

Mag.fr napisał/a:
To ze tata nie mowi po polsku wydaje mi sie troche sztuczne. Dziecko i tak nauczy sie jezyka (chyba angielskiego w Waszym wypadku), nie ma wyboru.


martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...


czy sztuczne? to chyba zalezy w jakim jezyku sie mysli, akurat tata wiele lat przebywal za granica i obecnie rowniez glownie porusza sie w jez.angielskim, wiec nie wiem czy to jest sztuczne, tym bardziej ze uwaza sie raczej za obywatela swiata czy scislej Europy a nie patriote Polaka...
Edi na pewno bedzie mówil lepiej po angielsku niz mama i tata razem wzieci- tego jestem w 100% pewna i nie uwazam tego za niebezpieczenstwo

bodi napisał/a:
ja podziwiam twojego męża że daje radę konsekwentnie mówić do Edgara tylko po angielsku

to chyba tylko faceci potrafia, ja sobie nie wyobrazam mowic do dziecka 'I love you'
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
Christa 


Pomogła: 30 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1900
Skąd: Australia
Wysłany: 2007-06-13, 00:15   

bodi napisał/a:
martka napisał/a:
ale co bedzie jesli kiedys Edi odkryje, ze potrafi mowic lepiej od taty; ze tata robi bledy... tu sie kryje pewne niebezpieczenstwo...

no tak, ale on to odkryje niezależnie od tego czy Tata mówi do niego od urodzenia po angielsku, czy usłyszałby jego angielski dopiero w sytuacjach poza domem, w sklepie, w restauracji - właściwie nie ma szans żeby dziecko tego prędzej czy później nie dostrzegło. A skoro wyrasta w środowisku w którym mówi się tym drugim językiem, np. angielskim, i staje się nativem, to chocby rodzic nie wiadomo jak dobrze mówił, dziecko w pewnym momencie go przerośnie.


Jasne, ze dzieci przerosna swoich rodzicow, ale nie do konca zgadzam sie z tym, ze straca przez to szacunek do rodzicow. Tzn. wydaje mi sie, ze tu cholernie duzo zalezy od rodzicow i od tego, jak beda przekazywac dzieciom rozne wartosci. Jezeli dzieci beda szanowac swoich rodzicow, to to, ze ich rodzice beda mowic gorzej od nich po angielsku, nie powinno az tak bardzo wplywac na relacje miedzy nimi i na to, czy dzieci beda sie wstydzic, jak ich rodzice odezwa sie gdzies w towarzystwie lub publicznie. Wydaje mi sie, ze mozna wytlumaczyc dzieciom (no moze nie jakims b. malym, ale troche starszym), ze rodzice nie urodzili sie w danym kraju i mowia jak mowia, ale sie staraja i za to powinno sie ich szanowac. Chociazby za to, ze nie mieli podane nic na tacy, tylko swoj poziom obcego jezyka musieli osiagnac ciezka praca.

Zreszta moze w tym artykule byla bardziej mowa o Polonii '80, ktora emigrowala, nie znajac dobrze jezyka i generalnie nie byla jakos dobrze wyksztalcona. Jestem pewna, ze nasze dzieci (tzn. Wasze i moje) nie beda sie nas wstydzic. Po pierwsze bo dobrze mowimy w drugim jezyku (nawet jesli gorzej od naszych pociech), a po drugie, bo tak wychowamy nasze dzieci, ze beda mialy do nas szacunek.
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa

Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku.
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-13, 07:23   

rodzynka napisał/a:
czy sztuczne? to chyba zalezy w jakim jezyku sie mysli, akurat tata wiele lat przebywal za granica i obecnie rowniez glownie porusza sie w jez.angielskim, wiec nie wiem czy to jest sztuczne, tym bardziej ze uwaza sie raczej za obywatela swiata czy scislej Europy a nie patriote Polaka...
Edi na pewno bedzie mówil lepiej po angielsku niz mama i tata razem wzieci- tego jestem w 100% pewna i nie uwazam tego za niebezpieczenstwo

no to super :) . jeszcze raz dodam, ze podziwiam tate Edgara za wytrwalosc. ja bym tak nie umiala...
Christa napisał/a:
Jestem pewna, ze nasze dzieci (tzn. Wasze i moje) nie beda sie nas wstydzic. Po pierwsze bo dobrze mowimy w drugim jezyku (nawet jesli gorzej od naszych pociech), a po drugie, bo tak wychowamy nasze dzieci, ze beda mialy do nas szacunek.

Christa, to byl tylko cytat. ja sama nie wiem jak jest, bo jeszcze nie stanelam przed tym problemem. ale na pewno kiedys mnie czeka. nastawaiam sie wiec, ze bedzie tak jak Ty piszesz :)
 
 
 
Christa 


Pomogła: 30 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1900
Skąd: Australia
Wysłany: 2007-06-13, 08:24   

Martka, wiem przeciez, ze to cytat z artykulu :-) i dlatego napisalam, ze widocznie autorce chodzilo o Polonie'80. Ale w sumie cholera wie, o kogo jej tak naprawde chodzilo. W kazdym razie miejmy nadzieje, ze nie o nas! ;-)

A swoja droga przeczytalabym kilka z zacytowanych przez nia pozycji.
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa

Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku.
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-13, 09:06   

przypomina mi sie historyjka:

rodzina wyemigrowała na Węgry. ojciec, by móc znaleźć lepsza pracę poszedł na kurs językowy, zaś dziecko po prostu łaziło do przedszkola. efekt taki, zę dziecko płynniej i lepiej sie komunikowało niż rodzice i kiedyś tatuś poprosił córkę o pomoc w zadaniu domowym. mieli wypisać ileś tam różnych zwierząt.

gdy odczytywał swoje zadanie cała sala śmiała sie do rozpuku a on jeden nie wiedział dlaczego. okazało się że wszystkie zwierzaki były zdrobnieniami: piesek, kotek, misio itp. nauczycielka od razu zgadła kto mu w lekcjach pomagał ;)
 
 
Kashmiri 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 872
Skąd: Kingston
Wysłany: 2007-06-13, 11:02   

:lol: :lol: :lol:
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl
 
 
 
Christa 


Pomogła: 30 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 1900
Skąd: Australia
Wysłany: 2007-06-13, 12:49   

Niezle! :-)

Jak mieszkalam w Berlinie, to poznalam kiedys jedna Czeszke, ktora wyszla za maz za Niemca i po urodzeniu dzieci mowila do nich po czesku, ale popelnila ten subtelny blad, ze zwracala sie do nich tylko jak do dzieci, a nie jak do doroslych. W zwiazku z tym jej dzieci po czesku tez znaly tylko zdrobnienia: krzeselko, buciki, kurteczka etc. ;-)
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa

Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku.
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-13, 12:51   

może i błędna nauka, ale i to ma swój urok :)

i jakby nie było człowiek się dogada :D
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2007-06-13, 12:51   

Christa napisał/a:
po czesku tez znaly tylko zdrobnienia:


Ale przecież w czeskim są tylko same zdrobnienia np. knedliczki :lol:
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2007-06-14, 07:34   

Christa napisał/a:

Jasne, ze dzieci przerosna swoich rodzicow, ale nie do konca zgadzam sie z tym, ze straca przez to szacunek do rodzicow.

christa, mały disklajmer tylko wtrącę: napisałam że dzieci zawsze będę mówiły lepiej od rodziców w języku nowego kraju, ale to NIE ZNACZY że zgadzam sie z tezą artykułu zacytowanego przez Martkę, że będę ich przez to mniej szanowały. To tak jakby zakładać, że dzieci niewykształconych rodziców, kiedy same skończą studia, przestaną ich szanować. To byłyby smutne, gdyby jedyną podstawą szacunku do rodziców miałby być ich poziom znajomości językowej czy wykształcenie...
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,48 sekundy. Zapytań do SQL: 13