wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
niechęć w stosunku do nowych potraw
Autor Wiadomość
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-20, 12:36   niechęć w stosunku do nowych potraw

W ostatnich miesiącach zaobserwowałam u Tomka niechęć w stosunku do nowych/ nieznanych potraw oraz potraw o pewnej konsystencji (zupy, kasze, makarony z sosem, ryż z warzywami - czyli to, czego nie można wziąść do rączki), trwa to jakieś 4 miesiące - od czasu kiedy był chory, dostawał wtedy lekarstwa łyżeczką i potem przez jakiś czas jak widział łyżeczkę to wpadał w histerię... Od tamtej pory nie ruszył ani razu zupy - obojętnie czy to zupa-krem, zupa z jarzynami czy makaronem, najgorsze jest to, że na sam widok krzywi się, rzuca i nawet nie chce spróbować. Podobnie jest z warzywami, dostaje je zawsze do posiłku (gotowane, duszone, surowe) i zawsze zostawia, albo wyrzuca. Wyjątkiem są pomidory, papryka, surowe i kiszone ogórki i tylko w całości, bo sosu czy zupy z nich nie ruszy. Nie ruszy też nigdy ziemniaków, makaronu, ryżu, kaszy, klusek itp. Naszczęscie je wszystkie bez wyjątku owoce i to w dużych ilościach, najchętniej sezonowe, ale powoli się kończą, pozatym chciałabym żeby jadł wszystko, tak jak my. Na obiad najchętniej je kotleciki, staram się by były codziennie inne, ale powoli mam dosyć, bo gotuję jeden obiad i czasem mam już ochotę na coś innego, jakąś zupę czy ryż z warzywami. Od czasu do czasu (2-3 razy w tygodniu) gotuję coś innego i podaję jemu to samo co nam z efektem takim, że jego porcja pozostaje nieruszona, z drugiej strony jeśli nie będę podawać innych rzeczy to nie będzie miał nawet okazji ich spróbować. Podaję też uparcie zawsze warzywa i ryż/kaszę do kotlecików, młody zjada kotleta a resztę zostawia, ale łudzę się, że któregoś dnia przełamie się i spróbuje. Z nie-kotletowych dań obiadowych przypadły mu do gustu samosy (nie pieczone, zwykłe pierogi już nie) i naleśniki, staram się wykorzystać to i przemycam różne warzywa w nadzieniu, a i pizza jeszcze :-? , ale to pojawia się u nas średnio raz na dwa miesiące, bo staramy się nie jeść takich rzeczy. Trochę lepiej jest z śniadaniami/kolacjami - Tomek je różne masła orzechowe czy nasionowo-pestkowe, różne pasty, razowiec, owoce, ser, świeże i suszone owoce. My jemy wszystko, Tomek dostaje do jedzenia to co my, nie okazujemy złych emocji, kiedy nie je, ale martwi mnie to, że on nie chce pewnych rzeczy nawet spróbować i, że tych rzeczy jest tak dużo. Rozumiem, że ma prawo czegoś nie lubić, ale tu nie można powiedzieć, że on tego nie lubi, skoro nigdy tego nie jadł. Na wspólne gotowanie, buźki itp z warzyw chyba u nas jeszcze za wcześnie, nie robi to na nim wrażenia. Czasem próbuję go tak zainteresować, że opowiadam mu, że to jest groszek i jest zielony i okrągły, a to kalafior itd. słucha z uwagą, ale nawet jak bierze do ręki takie warzywo to z taką skwaszoną miną wzdrygując się jednocześnie. uff, sorki, że tak przydługo, może ktoś z was miał podobny problem, może to taki etap i przechodzi po jakimś czasie, a może powinnam zmienić taktykę, może to moja wina...
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-20, 12:55   

klapouchy, współczuję, wiem jak to jest gdy dziecko jest takie wybredne. U nas było trochę inaczej, tzn. Nina chętnie próbowała wszystkiego, ale po jednej łyżce i "dziękuję". Z jedzeniem rozpędzała się od rana i tak jak na śniadanie nic nie jadła, tak na wieczór już zjadała dwa solidne posiłki.

Co do wspólnego przygotowywania posiłków, uważam że nie jest za wcześnie. Ja często wszystko przygotowywuję na desce położonej na podzłodze. Daję Ninie możliwość wrzucania składników, mieszania łyżką i wtedy chętniej je, ale gwarancji nie mam, że będzie jej to smakować :lol:

Dodam jeszcze, że Nina okazała się bardzo bułeczkowa, więc robię jej kofty pieczone w piekarniku - ścierasz warzywa na drobno, dodajesz trochę przypraw, sól, dosypujesz mąki razowej, do otrzymania konsystencji papki dającej się skleić w kuleczki, wrzucasz do piekarnika na kilka minut i już. Wczoraj dodałam jeszcze kilka łyżek zakwasu żytniego, odstawiłam do lekkiego "podniesienia się" masy i wyszły takie bułeczki warzywne. :-)
 
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-10-21, 15:27   

Myślę że każde dziecko ma co jakiś czas takie różne 'upodobania' - na to liczę bo mój kuba już któryś miesiąc jest zupełnie niekaszowy, nie chce jej w żadnej postaci (poza w zupie bo tam i tak się wszystko miesza) - śniadanie to u nas ciągle kanapki z pastą... :roll:
odstraszają go wszystkie twarde warzywa czyli kalafior czy brokuł zje jak są zupełnie rozgotowane... ogórek be, owoce typu brzoskwinia be itd.

Jak narazie żyje ma się dobrze więc się nie martwię i robię swoje - w ciągu dnia robię normalnie dla wszystkich, a dopiero po g.4 zastanawiam się co jadł i le jadł i co zrobić by się najadł smacznie i zdrowo
Mam nadzieję że to przejdzie :-P
DagaM, fajny pomysł jak ścierasz te warzywa? tarka? robot? na drobno tzn paćka?
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-21, 15:33   

Humbak, mi to się już czasami nic nie chce. To kombinowanie, ciągłe gotowanie, wyrzucanie jedzenia, już mi sie nie chce starać. Najchętniej już bym nie dawała Nince nic jeść, po co ma sie dziewczyna męczyć, nie? :-P
A tak na serio, zaczynam mysleć o wprowadzeniu surowszego podejścia do swojej wybrednej córki - "nie chcesz jeść? ok, nie ma nic do następnego posiłku"
W ogóle naszły mnie dzisiaj takie mysli, że jestem zbyt "miękka" dla niej.

A warzywka do kofty ścieram i na tarce i w robocie, w zależności od ilości warzyw do starcia.
 
 
 
ag 


Pomogła: 45 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2008
Posty: 1127
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-21, 18:47   

DagaM - ja Cie bardzo dobrze rozumiem. Lukasz robi sie coraz bardziej wybredny, przestaje jesc rzeczy, ktore mu wczesniej smakowaly. A juz szczegolnie ciezko jest z zupami. Trudno powiedziec, ze mu nie smakuja, po prostu wiekszosci w ogole nie chce nawet sprobowac. Ale u nas juz nie ma przepros - nie je zupy, nie dostaje nic innego. I w ogole koniec z przegryzkami, staram sie podawac tylko glowne posilki. Ale i tak jest ciezko.
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-21, 19:35   

Pozostaje nam tylko przeczekać ten trudny okres życia :->
_________________
<img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />

----------------------
www.naturei.pl
 
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-10-21, 21:15   

DagaM napisał/a:
zaczynam mysleć o wprowadzeniu surowszego podejścia
my ciutkę 'usurowiliśmy' podejście... nie ma kanapek na dworzu - a były latem, gdy na dworze siedzieliśmy po 4h, nie ma przekąsek pomiędzy (pozwalam tylko na owoce, wcześniej były chrupki, jak upiekłam ciasteczka itd)
Daję mu śniadanie jak za bardzo muszę kombinowac by je zjadł pytam czy jest głodny (zwykle kiwa głową że nie... tyle że on nie bardzo umie kiwać na tak... :-P ) no i mówię że skoro nie chce jeść to zchodzimy z krzesełka i poniec śniadania/obiadu itd
trochę pomogło ale bardziej w tym że zje niż że zje to na co nie ma ochoty :->
DagaM napisał/a:
wyrzucanie jedzenia
ja nie wyrzucam bo jem po nim włączając do posiłku to czego nie zjadł... :oops:
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-10-21, 21:25   

U nas, w przekonaniu Tobcia do jedzenia w ogóle, w tym do nowych rzeczy, czasami pomaga podanie jedzenia w jakims nietypowym naczyniu. Np. makaron zaczął jeść, jak go dostawał w dużej plastikowej misie. A urozmaiceniem dla picia, gdy mu niebardzo wchodzi, jest nalanie napoju do kieliszka na wino. Wypija tak, że kropelki nie uroni :mryellow: Łapię się wszelkich sposobów, bo generalnie jest mało-jadek.
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-10-22, 07:13   

DagaM napisał/a:
A tak na serio, zaczynam mysleć o wprowadzeniu surowszego podejścia do swojej wybrednej córki - "nie chcesz jeść? ok, nie ma nic do następnego posiłku"
U nas takie podejście się sprawdza, generalnie dziecko mam żarte i jak fazę na jedzenie to wszyscy oczy robią, ale jak nie ma to pomiesza, surówkę zje, a resztę zostawi. W tym przypadku też może się sprawdzić, generalnie dzieci chętnie biorąc przykład z dorosłych, najprędzej skusi widząc zajadającego z apetytem tatę. ;) Ja bym spróbowała przetrzymać go dwa - trzy dni, makaron wybrać konkretny penne np, by w razie czego łapkami sie dało, może jakiś ładny talerz, pozwolić mu narozwalać i powybierać np duże kawałki marchewki z zupy. Generalnie jedzenie ma być przyjemnością, a nie obowiązkime.
U nas lekarstwa podawane są zwykłą łyżką, a Miron je melaninową z misiem.
 
 
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2008-10-22, 07:21   

majaja napisał/a:
U nas takie podejście się sprawdza

U nas się nie sprawdziło. Moje dziecko było uszczęśliwione że to już koniec jedzenia a przy następnym posiłku historia się powtarzała. Miałam wrażenie, ze w ogóle nie potrzebuje jedzenia (i co gorsze picia również). Skutek był taki, ze waga spadała dość szybko. Ten sposób nie nadaje się chyba dla niejadków z krwi i kości. Ryzykowne jest to także wtedy, gdy dziecko jest i tak chudziutkie.
Ten okres grymaszenia i fochów przy jedzeniu wspominam jak jakiś horror. Całe szczęście to kiedyś mija. Przynajmniej w jakimś stopniu.
 
 
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-22, 19:36   

U nas przeczekiwanie wygląda jak u Marceli, niestety. Czasem próbowałam podawć to czego nie chce jeść za jakieś 3-4 godziny, ale bez skutku, młody nawet tego nie ruszał. Potem znajdywał sobie gdzieś jabłko i był zadowolony ;) ja nie zmuszam, nie karmię, pozwalam się babrać i bawić, przegryzek też już nie ma, chyba, że w wyjątkowych sytuacjach np. w podróży. Zresztą problemem u nas nie jest w ogóle niejedzenie tylko ten niewytłumaczalny wstręt wręcz do pewnych rzeczy, których nawet nie próbuje - nie wiem jak go przełamać. Na pocieszenie jedna z moich koleżanek, która prowadzi domowe przedszkole mówiła mi, że rzadko zdarzają się jej dzieci, które jedzą wszystko - najczęściej jedzą np. tylko mięso, albo tylko zupę czy surówkę... chciałabym jednak żeby to się jakoś unormowało, bo mam dość planowania posiłków z myślą co by tu Tomek zjadł, bo na gotowanie dwóch obiadów nie mam czasu ani ochoty... Dzięki Daga za pomysł z koftą, przynajmniej można przemycić jakieś warzywa, dziś Tomek po raz pierwszy od dłuższego czasu zjadł dynię - w formie placuszków, więc kofta ma duże szanse. Majaja nie pomyślałam o osobnej łyżeczce do leków, cóż będę pamiętała następnym razem. A kolorowy talerzyk Tomek ma, ale do jedzenia go on nie zachęca - raczej do zabawy ;)
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-10-23, 18:16   

Myślę, że trzeba uzbroić się w cierpliwość: Tobi pół roku temu nie jadł gotowanej marchwi, dzisiaj sie nią zajada. Kiedyś lubił ciecierzycę, teraz nią pluje. Dzieci mają inne "schematy żywieniowe" niż ich mamusie :mryellow:
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-10-25, 15:36   

Nina ma dzisiaj gorszy jedzeniowo dzień, jak do tej pory zjadła kilka plasterków pomidora, przed chwilą trochę zmiksowanych migdałów, trochę powisiała na cycu, to by było tyle :-/
Od rana miała do wyboru kilka różnych dań, nie skorzystała, to trudno. Przy posiłkach miała swoją łyżeczkę, którą głównie mnie karmiła, mogła jeść paluszkami, raz była muzyka, raz nie...miejmy nadzieję, ze wyrośnie z niejadztwa.
 
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2008-10-25, 17:12   

Nawet Miron ma takie okresy niejedzenia, u maluchów bywa często tak, że albo jedzą albo rosną. U Mirona po takich okresach niejedzenia okazywało się często że przybyło mu ładnych parę centymetrów i dla urozmaicenia rzuca się na jedzenie.
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-12-09, 14:33   

kłapouchy, jak tam wygląda karmienie Tomka?
U nas przez ostatni tydzień był mega kryzys :-/ . W końcu znalazłam takie zajęcie, które wystarczająco odciąga uwagę Niny od jedzenia i wtedy otwiera buzię. Ufff...
_________________
<img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />

----------------------
www.naturei.pl
 
 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2008-12-11, 22:49   

Daga akarmisz Ninkę jeszcze piersią? Bo jesli tak to to może byc przyczyną niejadkowania.U nas w obu przypadkach był taki własnie scenariusz,dopóki cycały to nie jadły własciwie nic,ręce załamywałam :roll: Nie piszę tego po to,żeby Cie zachęcic do odstawienia absolutnie nie,ale nie martw się tym niejedzeniem jak obydwie dojdziecie do etapu odstawki sytuacja może sie zmienić i możliwe ,że Nina wcale niejadkiem nie jest ;-)
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 23:00   

Daga u nas też bez większych zmian... zresztą największym problemem nie jest to że niewiele je, bo czasem potrafi mnie zaskoczyć np. nie je cały dzień, a wieczorem nadrabia, albo ma dzień kiedy je całkiem przyzwoicie, największym problemem jest to, że je tak mało urozmaicone rzeczy, pewnych pokarmów nie chce nawet spróbować, a już wie, że nie lubi :( nie ruszy żadnej zupy, kaszy, ryżu, sosu, jajecznicy czy jajka w czystej formie, żadnej potrawki, więc podejżewam, że to raczej kwestia konsystencji potrawy. nie chce też warzyw ugotowanych czy uparowanych. Za to wchodzą mu najlepiej warzywa surowe, owoce, kanapki, oraz potrawy smażone/pieczone. Narazie sobie odpuściłam, pozwalam mu jeść to co chce i w takiej ilości jak chce i czekam na przełom, który wierzę, że kiedyś nastąpi ;) a próbowałaś żeby Ninka jadła czasem posiłki z innymi dziećmi? Mój Tomek raz jeden zjadł trochę makaronu - kiedy widział, że dzieci Dyni to jedzą - nigdy wcześniej ani później nie udało mi się go namówić, więc może w tym jest jakaś metoda? Tylko skąd inne dzieci wege wziąść na obiad ;)
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-12-11, 23:24   

kłapouchy napisał/a:
Tylko skąd inne dzieci wege wziąść na obiad ;)
Dokładnie!!! Te dzieci, z którymi Nina ma kontakt, jedzą słone paluszki i serki, serki, na zmianę ze słodyczami :evil:

O tak, Nina jest pani Cycusiową nr1! Ja już nic nie pisze na forum, ale dzisiaj już dostawałam szału, bo moje dziecko, od momentu obudzenia się do godziny 16-tej nic nie przełknęło, ani łyżeczki czegokolwiek. Zadzwoniłam juz do męża, że chyba potrzebujemy pójść do jakiegoś psychologa, bo juz niedługo dostanę nerwicy. Z jednej strony powtarzam sobie, że to jest chwilowe, ale za chwilę bierze mnie wściekłość z niemocy. Dodatkowo jeszcze słyszę takie docinki, że może gdybym dała mięso, wtedy coś się ruszy...oczywiście olać to, ale boję się jedynie, że ta moja uparta dziecina wpadnie w anemię albo padnie z głodu, a później ukarze się w wiadomościach, że nawiedzona wegetarianka zamorzyła własne dziecko :-(

dynia, bardzo mnie pocieszyłaś, na prawdę. Sama o tym dzisiaj właśnie myslałam i powiem Wam, że zaparłam się popołudniu i nie dałam piersi. Postawiłam na stole miseczkę z pierogami, obok butelka z piciem i pokazałam Ninie, że tu jest jej "szwedzki bufet". Wzięłam się za odkurzanie, do uszu wirtualne stopery, żeby nie słyszeć szlochów Niny i po chwili patrzę - a tu brakuje w miseczce 2 pierogów :-D

Ale jak to dalej będzie - nie wiem. No nie wiem jak to rozegrać, bo chcę ją karmic piersią, ale tez żeby ta mała Cholera tez cos innego jadła!

klapouchy, czy chcesz powiedzieć, że na palcach jednej ręki możesz wymienić rzeczy, które jada Twój synek?!

[ Dodano: 2008-12-11, 23:25 ]
dynia napisał/a:
jak obydwie dojdziecie do etapu odstawki sytuacja może sie zmienić i możliwe ,że Nina wcale niejadkiem nie jest ;-)
tym bardziej,że rodzice Niny sa mega żarłoczni :lol:
_________________
<img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />

----------------------
www.naturei.pl
 
 
 
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 23:40   

DagaM napisał/a:
klapouchy, czy chcesz powiedzieć, że na palcach jednej ręki możesz wymienić rzeczy, które jada Twój synek?!



jeśli chodzi o formę to tak, naszczęscie kotlety czy smarowidła do chleba można zrobić ze wszystkiego, tak więc Tomek nie rusza np. kalafiora czy jaglanki, ale jeśli zrobię z tego kotlecik czy pastę to ma dużą szansę to przejść, choć pewności nie ma nigdy. Trochę to męczące, bo zawsze muszę kombinować, zastanawiać się jak mu tą dietę urozmaicić, a sama jestem zwolennikiem raczej prostych, szybkich dań jednogarnkowych - typu zupa, kasza czy ryż z warzywami, Tomek wzdryga się na sam widok czegoś takiego... oj, tęsknię za dawnym gotowaniem, teraz gotowanie częściej dla mnie jest przykrym obowiązkiem, zastanawianiem się co tu zrobić, żeby młody zjadł, kiedyś uwielbiałam gotować...
 
 
DagaM 

Pomogła: 63 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3025
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-12-11, 23:44   

To faktycznie dziwne, ale najwazniejsze, że chłopak w ogóle je, a forma ...ja bym sie nie przejmowała - rzeby Nina tak jadła, byłabym bardzo szczęśliwa :-)

A co do gotowania - kiedyś bardzo lubiłam, a teraz juz mi się skończyła motywacja. Mam wrażenie, że jest to "głupiego robota"
_________________
<img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />

----------------------
www.naturei.pl
 
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2008-12-12, 08:43   

Weronika też mi się znarowiła po ostatniej anginie. Warzywa zjada tylko w formie zmiksowanej na gładko zupy. Najchętniej jadłby tylko jajecznicę, jogurt i (na szczęście) kaszę z różnymi dodatkami, chociaż nie każdą. Być może u niej problem tkwi w wyrzynających się trójkach (wszystkie 4 na raz) i po prostu bolą ją dziąsła. Po ostatnich licznych imprezach rodzinnych rozsmakowała się też w słodyczach. :-| W domu nie dostaje, ale co tydzień okazja i jak dopadnie coś słodkiego to nic innego do końca dnia nie ruszy. A od mojego taty słyszę: "widocznie potrzebuje". :evil:
 
 
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-12, 11:40   

o u Tomka też to po anginie się zaczęło, a właściwie po źle dobranym antybiotyku, po którym mega wymiotował i jak dobrze pamiętam też to się zeszło z wychodzeniem trójek... ostatnio miałam taką sytuację - zrobiłam sobie jaglankę z jabłkiem na kolację i próbuję Tomka namówić, żeby spróbował ode mnie łyżeczkę - wykręca się, protestuje, wrzeszczy, więc daję spokój. W pewnym momencie młody przez nieuwagę pakuje łapkę do kaszy, przygląda jej się z obrzydzeniem, nie wie co z tym zrobić i w pewnym momencie zaczyna oblizywać paluszki ;) wygląda na to, że mu smakuje, więc postanawiam wykorzystać sytuację i podaję mu znów na łyżeczce - młody zaczyna niestety znów protestować i uciekać... nie wiem co o tym myśleć - jogurt je z łyżki i tylko to w sumie... Jak zrobię zapiekankę z jaglanki i jabłka kt ma konsystencję prawie ciasta i da się pokroić na kawałki to młody wcina...
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2008-12-12, 12:13   

To chyba nie jest zbyt dobra rada, ale Weronika ładnie je gdy jej "włączę misia" (czyli bajkę o Kubusiu Puchatku). :mrgreen:

kłapouchy, a co się stanie gdy zostawisz go sam na sam z posiłkiem? Bawi się nim, nie zwraca uwagi czy je sam?
 
 
kłapouchy
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-12, 15:11   

zrzuca na ziemię i się cieszy...
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2008-12-13, 08:03   

No to faktycznie można stracic zapał do gotowania. :-|
Jedna z przyczyn może tkwić w konsystencji jedzonka albo właśnie w potrzebie samodzielności.
Jeśli brał antybiotyk to może warto zacząć mu podawać probiotyk (bezpośrednio po pewnie mu dawałaś, lae może trzeba dłużej), wzmocni odporność i dzięki temu nabierze apetytu.
Dobra, już się nie wymądrzam. :mrgreen:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,51 sekundy. Zapytań do SQL: 13