wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Relacje z najbliższymi, ktorzy jedzą mięso
Autor Wiadomość
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2009-05-12, 15:19   

To co tak naprawdę możemy zrobić, żeby uniknąć tego dziadostwa wywołanego wewnętrznie na skutek kolejnej mutacji?
Wiecie, mój znajomy teraz leczy nowotwór żołądka, trzustki i wątroby. Lekarz onkolog powiedział mu, że dieta, owszem, miała w pływ na uaktywnienie się nowotworu, ale że tak naprawdę takim nowotworem reaguje organizm na latami tłumioną złość i brak odreagowywania codziennych stresów.
Jak myślicie, jak silny jest taki wpływ czynników natury psychicznej na zapadalność, przebieg i umiejscowienie się choroby nowotworowej?
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-05-12, 15:22   

koko napisał/a:
Jak myślicie, jak silny jest taki wpływ czynników natury psychicznej na zapadalność, przebieg i umiejscowienie się choroby nowotworowej?

hxxp://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php (ciekawa teoria)
oraz polecam książki B. Siegela - "Miłość, medycyna i cuda" oraz "Żyć, kochać, uzdrawiać"
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2009-05-12, 15:31   

koko napisał/a:
Jak myślicie, jak silny jest taki wpływ czynników natury psychicznej na zapadalność, przebieg i umiejscowienie się choroby nowotworowej?

jako że dotyka mnie ta kwesta, czytałam o tym trochę w pismach medycznych i naukowych. na pewno stwierdzono wpływ psychiki, nastawienia na proces leczenia nowotworów (i innych chorób przewlekłych). natomiast nie ma dowodów na to,
koko napisał/a:
że tak naprawdę takim nowotworem reaguje organizm na latami tłumioną złość i brak odreagowywania codziennych stresów.
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
gemi 
Matka Polka ;)


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 2460
Wysłany: 2009-05-12, 16:16   

ale nam się ciekawy OT zrobił :mrgreen:
_________________
"Nowego kłamstwa słucha się chętniej aniżeli starej prawdy" (A.Czechow)
 
 
Lalka 

Dołączyła: 18 Mar 2009
Posty: 129
Wysłany: 2009-07-01, 13:22   

stres ma pośredni wpływ, to jest tak:

długotrwały stres -> obniżenie odporności organizmu -> czynnik zewnętrzny -> choroba
_________________
hxxp://www.vivanatura.pl/]Ekologiczna żywność!
hxxp://www.rolnictwoekologiczne.org.pl//]Ekologiczna rolnictwo!
hxxp://www.hxxp://www.ekonsument.pl///]Ekonsument!
 
 
 
Kilmeny 
~Ze Starego Sadu~

Dołączyła: 28 Lis 2009
Posty: 70
Wysłany: 2009-12-24, 12:08   

Moja mama akceptuje... Hmm, może nie do końca, wolałaby, żebym jadła "normalnie", ale już nie zmusza do jedzenia tego, czego ja nie chcę. Mój tata chyba nie jest nawet do końca zorientowany w sytuacji z moim jedzeniem - wie, że nie jem mięsa, i tyle. Mój brat - za mały chyba, by się w tym połapać. Wie, ale jest to dla niego zupełnie nieważna informacja. A, i rodzina ogółem - babcia się martwi, że nic nie jem (według niej), dziadek mówi, że jak przyjadę do nich, to będzie dyscyplina i będę musiała jeść mięso, reszta podobne zdanie.
_________________
<img src="hxxp://pdgf.pitapata.com/zw1dp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="PitaPata Dog tickers" />
 
 
 
dmv

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 55
Wysłany: 2010-01-08, 02:35   

agaB napisał/a:
Pamiętam jak w szkole średniej była, podczas matury wszyscy dostawali kanapki z wędliną, a mi jednej nieśli specjalną kanapkę. Wszyscy słyszeli, że "to ta, co nie je mięsa". Traktowali mnie jakoś dziwnie.


rany juz prawie zapomnialam, a wychowawczyni sugerowala ze pojdzie na boisko i mi trawy nazrywa.... :shock:

oj powialo nostalgia, a tu w Uk nawet mnie do dietetyka nie chcieli wyslac z Ida nawet gdy skaze bialkowa podejrzewalam bo wegetarianizm to przeciez normalne zywienie... :mryellow:
moim rodzicom ponownie uaktywnilo sie po narodzinach Idy - nie dosc ze pod moja nieobecnosc dali jej mielonego :evil: bo mama 'myslala ze ja z tym miesem to tak tylko' no a dlugo dlugo przed swietami na ktore jechalismy do PL mama opowiadala mi przez Skypa jakie to rybne paszteciki na wigilie dla Idy szykuje bo wciaz jej sie 'zapominalo' ze Ida 'ciagle jeszcze' ryb i miesa nie je. A jak jej wyslalam linki do przepisow wegetrianskich to jakos nie umiala ich otworzyc :cry:

no ciezko jest

ech, moze z czasem znow przywykna....
_________________
hxxp://www.tickerclub.com/]
 
 
gemi 
Matka Polka ;)


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 2460
Wysłany: 2010-01-10, 22:11   

dmv, może mamie listem wyślij? Może będzie umiała otworzyć ;-) ]:->

na szczęście mnie nikt do mięsa nie namawia. Może to ze względu na pewną moją cechę charakteru: upartość :-) Rodzina wie, że jak się zatnę, to nie ma na mnie silnych.
Poza tym mama ostatnio pytała się o jakieś zdrowe przepisy, które stosuję w kuchni. Może wege z niej już nie będzie, ale fajnie, gdyby zjadała mniej zwierząt niż do tej pory.
_________________
"Nowego kłamstwa słucha się chętniej aniżeli starej prawdy" (A.Czechow)
 
 
Arielka.v 


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 27 Sie 2009
Posty: 525
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2010-01-10, 22:32   

od kiedy jestem wege u mnie w domku drastycznie zmniejszyła się ilość spożywanego mięsa.
średnio raz w miesiacu pojawi sie pare deko wędliny albo filet z ryby a czasami jeszcze rzadziej.
w kazdym badz razie obiadki wege o wiele chętniej są jedzone niż do tej pory mięsne i wcale tak ciężko nie było z osiągnięciem tego :mryellow:

a pozostali czlonkowie rodziny tez raczej toleruja, czasami tesciowa wciska i cos z miesem ale rzadko sie z nią spotykam.
pozostali akceptują aczkolwiek nikt nie przygotowuje dla mnie specjalnych dan wege.
najczesciej zostaja dla mnie ziemniaki i jakas surówka.
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2010-01-11, 12:42   

dmv napisał/a:
nie dosc ze pod moja nieobecnosc dali jej mielonego bo mama 'myslala ze ja z tym miesem to tak tylko' no a dlugo dlugo przed swietami na ktore jechalismy do PL mama opowiadala mi przez Skypa jakie to rybne paszteciki na wigilie dla Idy szykuje bo wciaz jej sie 'zapominalo' ze Ida 'ciagle jeszcze' ryb i miesa nie je. A jak jej wyslalam linki do przepisow wegetrianskich to jakos nie umiala ich otworzyc

Normalnie jakbym czytała o swojej matce :evil: Ja dostaję białej gorączki w takich sytuacjach....
Przed urodzinami Ziomka chciała piec jakieś mięsa, na co twardo i kategorycznie powiedziałam jej, że nie życzę sobie na imprezie mojego syna żadnych mięs. Niestety moja mama podczas kolacji nagle wyszła z kuchni z półmiskiem wędlin ze słowami:" proszę, częstujcie się!" na co ja oczywiście wpadłam w szał i zjechałam ją. A ona mi na to, że nic nie wiedziała, że ja nie chcę wędlin. Jak jej przypomniałam naszą rozmowę, to powiedziała, że mówiłam o mięsach :-x No przecież wędlina to nie mięso :evil:
_________________
 
 
Kahela 

Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 453
Wysłany: 2010-01-23, 22:09   

maga napisał/a:
A ona mi na to, że nic nie wiedziała, że ja nie chcę wędlin. Jak jej przypomniałam naszą rozmowę, to powiedziała, że mówiłam o mięsach :-x No przecież wędlina to nie mięso :evil:
:lol: :lol: ale znam to, przerabiałam, tylko u mnie było tłumaczenie że przecież rosołemk na kurczaku to przecież z mięsem nie ma nic wspólnego albo królik pływającyw żurku to też przecież nie mięsne :roll: na szczęście po kilku latach się przyzwyczajono :-P nawet babcia na wigilję robi kotleta sojowego :mrgreen: :mrgreen:
Arielka.v napisał/a:
od kiedy jestem wege u mnie w domku drastycznie zmniejszyła się ilość spożywanego mięsa.
to też u siebie zauważyłam, ale nie widze w tym nic nadzwyczajnego, bo albo ja gotujędla wszystkich albo mama :-D
 
 
Kilmeny 
~Ze Starego Sadu~

Dołączyła: 28 Lis 2009
Posty: 70
Wysłany: 2010-02-01, 20:02   

Kahela napisał/a:
maga napisał/a:
A ona mi na to, że nic nie wiedziała, że ja nie chcę wędlin. Jak jej przypomniałam naszą rozmowę, to powiedziała, że mówiłam o mięsach :-x No przecież wędlina to nie mięso :evil:
:lol: :lol: ale znam to, przerabiałam, tylko u mnie było tłumaczenie że przecież rosołemk na kurczaku to przecież z mięsem nie ma nic wspólnego albo królik pływającyw żurku to też przecież nie mięsne :roll:

Swoją drogą: co w takim razie jest mięsem? Ryba nie, rosół nie, wędlinka nie...
_________________
<img src="hxxp://pdgf.pitapata.com/zw1dp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="PitaPata Dog tickers" />
 
 
 
Arielka.v 


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 27 Sie 2009
Posty: 525
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2010-02-01, 22:10   

Kahela, Twoja mama tez jest wege?
Kilmeny, pewnie tylko schabowy i surowe mięso.
gdzieś tu czytalam kiedys, ze drób to też nie mięso :-/
 
 
Kahela 

Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 453
Wysłany: 2010-02-02, 08:31   

Arielka.v napisał/a:
Kahela, Twoja mama tez jest wege?
nieeee, ona jest rasowy padlinożerca, tyle tylko że sie martwi że nie wyrabiam z robienie sobie korytka, więc wspaniałomyslnie mi gotuje od czasu do czasu :mrgreen:
Zreszta babcia robi podobnie, żeby z głodu nie umarła, to notorycznie przywozi mi jedzienie, aleee na przykład ostatnio dostałąm od niej pierogi z miesem, bo stwierdziła, że miesa tam tyle co kot napłakał, a poza tym nawet nie wyczuje, ech.. ;-)

z jednej strony to fajne, bo jak mi matuś zrobi obiad na tydzien, to jak wracam z pracy i padam na pysk, to nie musze sie martwic, z drugiej, coraz częściej myslę o przejściu na weganizm (na przykład i tak nie jem jajek bo ich nie lubię), ale wtedy to by jż ostrzejsza przeprawa była. Uroki nie miaszkania samemu :-/
 
 
yolin 

Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 08 Mar 2008
Posty: 513
Skąd: sudety
Wysłany: 2010-02-03, 19:18   

gemi napisał/a:
na szczęście mnie nikt do mięsa nie namawia. Może to ze względu na pewną moją cechę charakteru: upartość :-) Rodzina wie, że jak się zatnę, to nie ma na mnie silnych.

gemi oswiecilo mnie :mryellow: zawsze sie dziwilam czemu nie mialam w domu zadnych problemow z niejedzeniem miesa, teraz wiem: tez jestem uparta 8-)
_________________
To co dajesz swiatu, swiat zwraca ci.... madrosc ludzi wschodu
hxxp://miyo.rybczynski.net/
hxxp://www.wegestudio.pl/NOTESY-k30-0-3-default.html
<object classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="hxxp://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=7,0,19,0" width="405" height="108"><param name="movie" value="hxxp://www.decobazaar.com/content.swf?a=863&k=-1&t=0&n=3&p=1" /><param name="quality" value="high" /><embed src="hxxp://www.decobazaar.com/content.swf?a=863&k=-1&t=0&n=3&p=1" quality="high" pluginspage="hxxp://www.macromedia.com/go/getflashplayer" type="application/x-shockwave-flash" width="405" height="108"></embed></object>
 
 
nast 

Dołączyła: 19 Lut 2009
Posty: 78
Skąd: łódź
Wysłany: 2010-02-05, 22:03   

jeśli chodzi o rówieśników, uważają że jestem 'dziwna' i w ogóle nie wyobrażają sobie jak mozna być weganką .
jeśli chodzi o najbliższych to moja ukochana mamusia akceptuje to, jest dumna i często zasmakuje w wegańskim jedzeniu :D
 
 
 
della 
della

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 26 Gru 2009
Posty: 331
Wysłany: 2010-02-11, 17:25   

ha, mnie połowa rodziny chce leczyć na głowę, druga połowa jest w miarę neutralna. na uczelni też już przywykli, że zawsze śmigam z czymś dziwnym, także nie czuję się jak ufoludek;)
nie wiem czy jestem uparta, ale mama po intensywnych atakach nieco złagodniała, co uważam za swój sukces:)
 
 
Arielka.v 


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 27 Sie 2009
Posty: 525
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2010-02-12, 08:23   

jesli chodzi o znajomych z uczelni to najblizsze koleżanki zawsze pytają np. z czym mam kanapki albo co jem itp.
kolezanka miała kilka tygodni temu urodziny i nie bardzo wiedziala co mi może przygotować na sniadanie a chciala wypaść jak najlepiej. przygotowała specjalnie dla mnie kotleciki sojowe do kanapek więc aż mi sie cieplo na sercu zrobilo. :-P
no i ogólnie są bardzo wszystkim zainteresowane, a ostatnio nawet poprawiają innych.
w związku z tym iż od jakiegoś czasu odstawiłam wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego (jak szaleć to szaleć :mryellow: ) oczywiście o wszystko mnie wypytały.
i teraz jak ktoś kto jeszcze nie wie o moim stylu zycia ze zdziwieniem pyta : jestes wegetarianka? one chórem odpowiadają: "NIE, A. JEST WEGANKĄ" :mryellow:

jesli chodzi o inne osoby, to czesc uwaza ze wegetarianizm to przegiecie a weganizm to juz totalny odchył i jak w ogóle można żyć bez białego sera. jedna nawet tak ze mną rozmawiała iż najzwyczajniej w swiecie poczułam się urażona :-?
a jeszcze inni albo nie wiedzą albo ich to nawet za bardzo nie interesuje.
nawet dobrze, bo co im do mojego talerza ;-)

ale tak właściwie to nie jest źle,
nawet rodzina mojego D. to przyjela na spokojnie łącznie z tym, ze on tez został wege.
przy poprzednim poscie zapomniałam dopisać że
moja rodzina by tego nie zaakceptowała nigdy, podobnie jak nie zaakceptowała kilku moich wcześniejszych wyborów. dla nich to co nieznane i niezrozumiane to od razu sekta :roll: nawet nie widzą o tym, że jestem wege.
nieświadomość ludzka aż boli, dobrze być w takich sytuacjach na swoim i sie nie przejmowac gadaniem i zaglądaniem do garnka.
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2010-02-12, 13:24   

Arielka.v napisał/a:
nieświadomość ludzka aż boli, dobrze być w takich sytuacjach na swoim i sie nie przejmowac gadaniem i zaglądaniem do garnka
święte słowa :!: :mryellow: :!:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
bronka 
Supergirls don t cry

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Lip 2009
Posty: 6426
Wysłany: 2010-02-12, 16:11   

Ja w domu rodzinnym miałam naprawdę dobrze. Dwie starsze siostry ( ja+ jedna siostra wege, a druga jadła raczej wege) Mama z natury roślinożerna.
Jedzenie było więc prawie wegetariańskie. Czasem jakaś ryba Mamie wpadła, czy coś innego, ale było to raczej sporadyczne. W gościach mięso jadła :->
Jak tak sobie teraz o tym myślę to moja Mama powinna ozłocona zostać.
Gówniary dwie jej lodówkę sterroryzowały, a ona jeszcze nam dogadzała :-/

Teraz w moim domu gotujemy bezmięsnie.
Mąż nie jest wege i jest w mniejszości. Kocha nas :-D więc się dostosował.
Czasem jak coś od teściowej dostanie to chowa i zjada jak dzieci śpią, żeby nie widziały.
Teściowie mają mnie za ufo. Znajomi uważają, że jam "zdrowo" czyt. niesmacznie.
 
 
della 
della

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 26 Gru 2009
Posty: 331
Wysłany: 2010-03-05, 17:51   

thehoneypot napisał/a:
Mąż nie jest wege i jest w mniejszości. Kocha nas :-D więc się dostosował.

ha! u mnie w domu to ja jestem w mniejszości, co ostatnio jakby boleśniej odczuwam:( nie żebym miała wracać do mięsa, co to, to nie, ale bywa ciężko. czasami jak wracam styrana po całym dniu nauki i pracy to nawet nie chce mi się jeść, na samą myśl, że musiałabym jeszcze coś przygotować. od kiedy jestem wege mama RAZ zrobiła mi obiad - nie żebym miała jakiekolwiek pretensje, bo moja dieta to mój świadomy wybór i ponoszę wszystkie jego konsekwencje, ale po prostu byłoby miło, żeby ktoś się zatroszczył raz na jakiś czas. zwłaszcza że ja dla nich oprawiam zwłoki, jak trzeba - z obrzydzeniem, bo z obrzydzeniem, ale jednak.
ła, dzisiaj chyba jestem maruda...
 
 
angienunia 
witarianka:)


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 15 Lut 2009
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-03-05, 17:56   

u mnie sytuacja w domu znacznie sie poprawila. mieso u nas bywa juz tak bardzo rzadko (tylko dla ojca). moja mama przeszla na weganizm. a pamietam, ze byla straszna przeciwniczka, krzyczala, mowila, ze umre i takie tam :) . po przejsciu na weganska diete sama zauwazyla znacza poprawe zdrowia, zanikly problemy trawienne, cera sie polepszyla. mieso przygotowuje sobie moj tata sam, wiadomo, nie za bardzo lubi gotowac wiec kupuje mieso baardzo rzadko.

I naprawde jestem zadowolona. licze jeszcze na tate, jak on przejdzie na wegetarianizm chociaz to bede juz w siodmym niebie :D
_________________
witarianizm wzmacnia organizm. :)
www.foodnsport.com | www.30bananasaday.com

[*] Nitus. Moje kochane slonko,na zawsze pozostaniesz w mojej pamieci moj syneczku :-*
 
 
della 
della

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 26 Gru 2009
Posty: 331
Wysłany: 2010-03-05, 18:01   

moja rodzina nie wydaje się reformowalna. zresztą nie będę ich na siłę zmieniać. każdy powinien żyć w zgodzie ze sobą.
Angienunia, powiedz mi jeszcze jak Ci się udało tak zaczarować mamę?
 
 
angienunia 
witarianka:)


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 15 Lut 2009
Posty: 418
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-03-05, 18:36   

widziala po mnie. mnie dzieki weganizmowi zniknely wszystkie alergie, tradzik, dziwne wysypki, problemy z astma i takie tam ;)
_________________
witarianizm wzmacnia organizm. :)
www.foodnsport.com | www.30bananasaday.com

[*] Nitus. Moje kochane slonko,na zawsze pozostaniesz w mojej pamieci moj syneczku :-*
 
 
della 
della

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 26 Gru 2009
Posty: 331
Wysłany: 2010-03-05, 18:51   

ha! więc aspekt zdrowotny zadziałał. u mnie problem z resztą rodziny tkwi raczej w dogadzaniu sobie...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 12