wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
kot- wychodzacy?
Autor Wiadomość
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-06-13, 21:29   

Ja mieszkam poza miastem. Gdybym mieszkała w bloku (a wcześniej tak było) i miałabym kota to pewnie też nie wypuszczałabym go.. Przez pierwszy miesiąc bytności Józka u nas, mieszkaliśmy jeszcze w bloku. Gdy chciałam sprawić mu radość wyprowadzając go na dwór (na smyczce) to już 15 sekund później byliśmy z powrotem na klatce. :roll: Mój mały panikarz zwiałby najpewniej ze strachu...gdybym nie miała go na smyczy. Więcej nie wyszliśmy. Czekałam aż się wyprowadzimy..

Ale teraz wiem, że nie chciałabym mieć kota czy psa mieszkając w bloku. Jakoś mi się postrzeganie przestrzeni zmieniło... To chyba dlatego, że siebie też bym w bloku nie chciała ;-) ale gdybym musiała.. to trudno.

Powiem tak: zagrożenia owszem, są. Ale są też pozytywne strony takiego puszczania zwierzaka luzem. Szczególnie kota (psa to może nie..) Macie rację, że są to gatunki udomowione przez człowieka i to człowiek jest za nie odpowiedzialny. Ale też w dalszym ciągu są to istotki uczestniczące w całej ewolucji duchowej... :-) Co za tym idzie.. Słyszałam, że gdy zwierze znajduje się w sytuacjach, w których musi sobie samo z czymś poradzić: deszcz, inne zwierze, poszukiwanie pożywienia.. to właśnie wtedy rozwija się (w sensie duchowym) najbardziej. Przychylam się do tej opinii... bardzo mi się to "klei". Wiecie.. jak patrzę na mojego kota, wymęczonego po całonocnych harcach, słodko drzemiącego gdzieś na podusi ;-) i pachnącego deszczem i ziemią... to aż mi się gęba śmieje :mryellow: Widzę jak mu się oczy świecą i pyszczek "uśmiecha" gdy siedzi w ogrodzie i czeka na zmierzch... :mrgreen:
Wiem, że jest narażony na różne niebezpieczeństwa, ale nie mam sumienia go zamykać i nie widzę (w jego przypadku) w tym nic dobrego. Radzi sobie jak potrafi..
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-06-13, 22:12   

Malinetshka napisał/a:
Wiem, że jest narażony na różne niebezpieczeństwa, ale nie mam sumienia go zamykać i nie widzę (w jego przypadku) w tym nic dobrego. Radzi sobie jak potrafi..

Wszystko fajnie, tylko że twój kot też nie jest sam na tym świecie. Co z faktycznie dziką zwierzyną? Co z sarnami zagryzanymi przez zdziczałe psy? Nasze słodkie kotki i pieski na dobra sprawę nie mają naturalnych wrogów, wpuszczone w naturę są takimi "królikami w Australii".
Niestety doszliśmy do takiego etapu, że nie możemy zdAĆ SIE NA mATKĘ nATURĘ, nie poradzi sama.
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-06-13, 23:21   

majaja napisał/a:
Malinetshka napisał/a:
Wiem, że jest narażony na różne niebezpieczeństwa, ale nie mam sumienia go zamykać i nie widzę (w jego przypadku) w tym nic dobrego. Radzi sobie jak potrafi..

Wszystko fajnie, tylko że twój kot też nie jest sam na tym świecie. Co z faktycznie dziką zwierzyną? Co z sarnami zagryzanymi przez zdziczałe psy? Nasze słodkie kotki i pieski na dobra sprawę nie mają naturalnych wrogów, wpuszczone w naturę są takimi "królikami w Australii".
Niestety doszliśmy do takiego etapu, że nie możemy zdAĆ SIE NA mATKĘ nATURĘ, nie poradzi sama.


Nie widzę w tym żadnej lepszej mojej roli, która miałaby sens poza tą, którą spełniam.

Może różnica tkwi w tym, że ja myślę jeszcze o czymś ponad Matką Naturą... która faktycznie nie wyrabia w naprawianiu szkód, wyrządzonych przez ludzi.
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-14, 09:03   

Cytat:
Niestety doszliśmy do takiego etapu, że nie możemy zdAĆ SIE NA mATKĘ nATURĘ, nie poradzi sama.


uwazam inaczej:

Matka Natura doskonale da sobie radę sama, rzecz w tym, że nie będzie uwzględniać w tym ludzkich interesów. a tego dumny i egoistyczny człowiek nie chce zaakceptować...


i ps: proszę nie pisz pokemonem.
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-14, 16:11   

Malinetschka-lepszy blok niz klatka w schronisku(do czasu az w niej umrze ze stresu/zostanie uspiony),jak juz gdzie indziej pisalam,mysle,ze powinnismy myslec o zwierzetach a nie o tym jak my sie czujemy z kotem zamknietym w bloku. ;-)
Fajnie masz,ze mieszkasz poza miastem,wtedy to inna sytuacja,ja co prawda mam domek z ogrodek,wlasciwie na obrzezach,ale w zlym tego slowa znaczeniu,niedaleko jezdza straszne ilosci aut wyjezdzajacych na autostrade..wprawdzie nie tuz obok,ale twez nie daleko..moim kotom fajnie jest w ogrodku,ale mam mieszane uczucia..po prostu sie boje..Raczej bym ich nie wypuszczala gdyby to zalezalo tylko ode mnie...
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-06-14, 23:37   

Alispo napisał/a:
mysle,ze powinnismy myslec o zwierzetach a nie o tym jak my sie czujemy z kotem zamknietym w bloku. ;-)


Oczywiście, że tak. :-) Może źle się wyraziłam.. mi nie przeszkadzają zwierzaki. Jako mała dziewczynka marzyłam, aby w moim pokoiku powstała dżungla ;-) z wszelkimi możliwymi stworzeniami... W wyobraźni widziałam palmy, małpki kapucynki, papugi i inne ;-) a pokoik jakieś 2,5m na 3m :-P czyli.. nie byłoby miejsca dla mnie, ale wówczas to było moje wielkie marzenie :-D
I jak najbardziej popieram ideę pomocy tym skrzywdzonym czy bezdomnym zwierzakom.. w końcu one będą najbardziej wdzięczne za opiekę, szacunek i jedzenie, a metraż czy warunki są im bardziej obojętne niż nam... ;-)
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-15, 06:17   

Cytat:
w końcu one będą najbardziej wdzięczne za opiekę, szacunek i jedzenie, a metraż czy warunki są im bardziej obojętne niż nam...


wdzięczność, wdzięcznością, z tym może być różnie, bo te najbardziej pokrzywdzone często mają kłopoty z zaufaniem...

ale niejako jest to nasz obowiązek jako ludzkości, bowiem to ludzkość odpowiada za taki właśnie stan rzeczy.
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-06-15, 07:13   

Alispo napisał/a:
lepszy blok niz klatka w schronisku(do czasu az w niej umrze ze stresu/zostanie uspiony)

też tak myślę
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-15, 07:15   

pamiętajmy też że zwierzaki tez mają różne charaktery :)

są ludzie co to wola wieś są typy miejskie... z kotami czy psami podobnie :) są zwierzaki które wola pohasać po ogródku są takie co to nosa za drzwi nie wystawią ;)
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-06-15, 10:00   

pao napisał/a:
są zwierzaki które wola pohasać po ogródku są takie co to nosa za drzwi nie wystawią ;)

no niby tak, ale jak znajduję kociaka przy śmietniku, to się nie zastanawiam nad tym czy on będzie lubił mieszkać w bloku czy wolałby mieć domek z ogródkiem
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-06-15, 10:42   

Cytat:
pao napisał/a:
są zwierzaki które wola pohasać po ogródku są takie co to nosa za drzwi nie wystawią ;)

no niby tak, ale jak znajduję kociaka przy śmietniku, to się nie zastanawiam nad tym czy on będzie lubił mieszkać w bloku czy wolałby mieć domek z ogródkiem


Oto to... ;-)
I oczywiście masz rację pao, że tak jak ludzie mają różne upodobania, tak i zwierzęta. Jednak moim zdaniem, w tym temacie to jest sprawa wtórna u obu, bo to cywilizacja sprawiła, że niektórych wcale nie ciągnie do życia blisko natury. Albo mają taki okres w życiu, że ich nie ciągnie ;-)
Mój kocur urodził się na wsi, w stodole. Jak przyjechał do nas, przez pierwszy miesiąc mieszkał w bloku, potem przeprowadzka. I pierwsze tygodnie w domu też były dla niego trudne pod tym względem, bo trochę stresu jednak dostał.. :-| I nie chciał wychodzić na zewnątrz naprawdę wiele dni. Potem wynurzył nosa do ogrodu. Potem dalej.. dalej... i jak zasmakował tych spacerków tak teraz nie wyobrażam sobie, że miałabym mu to ograniczyć.. Mimo tego, że zjada myszy, a od nich niekiedy zaraża się tasiemcem :-? Mimo tego, że miewa stłuczki, odrapania.. że lubią go kleszcze... W kloszu go nie zamknę i zamknąć nie chcę...

:mrgreen:
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
sebusel 


Pomógł: 6 razy
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 288
Skąd: Melbourne, Australia
Wysłany: 2007-06-15, 11:16   

Nasza kotka sama zdecydowała, że będzie wychodzić. Znalazła się u nas jesienią, miała wtedy kilka tygodni. Jak przyszła wiosna była bardzo ciekawa co jest za drzwiami, obawialiśmy się o nią, ale pozwoliliśmy jej wychodzić. Niestety zaufaliśmy wetowi w kwestii sterylizacji, mówił, że jeszcze czas i w połowie czerwca przybyło nam 5 kociąt. Na szczęcie znaleźli się dobrzy ludzi którzy przygarnęli je, bo mimo, że towarzystwo było przecudne, nie łatwo byłoby nam razem mieszkać. Z nami został jeden kocurek. I do teraz mamy dwa wychodzące koty. Oczywiście po sterylizacji i kastracji.
Łapią myszy, małe ptaki, najsmutniejsze było jak Mały przyniósł dwa razy małe zajączki, niestety nie udało się ich uratować, na drugi dzień padały :cry: .
Zgadzam się z Alispo, na pewno o niebo lepiej kot ma w mały mieszkaniu niż w klatce w schronisku. Słyszałem o kotach, które z mieszkania na strychu chodzą na spacer po dachu, dla wielu kotów balkon jest całym światem.
Jednego naszego kociaka wydaliśmy sąsiadce, a ona go nie wypuszcza samego, jedynie na ogródku na szelkach, a mógłby z braciszkiem swoim biegać po lesie i łące.
Też czasem obawiam się o ich bezpieczeństwo, drogę wyrównali, ciężarówki na budowy w sąsiedztwie coraz szybciej gnają... ale i tak najpiękniejsze jest gdy wieczorem Luna po cały dniu ganiana kładzie się mi na kolanach, albo Mały drepta po klawiaturze, żeby go podrapać.
Malinetshka napisał/a:
Mimo tego, że zjada myszy, a od nich niekiedy zaraża się tasiemcem :-? Mimo tego, że miewa stłuczki, odrapania.. że lubią go kleszcze... W kloszu go nie zamknę i zamknąć nie chcę...

Też tak mamy z naszymi kotami :-D
 
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2007-06-15, 13:06   

Nasz nie wychodzi, mieszkamy na trzecim piętrze, jak by wrócił?
Poza tym psy...
Czasami teraz siada przy drzwiach jak wychodzimy i miauczy, żeby go wypuścić. A jak jest na korytarzu i usłyszy jakiś hałas to nie wyrabia na zakrętach, żeby trafić do mieszkania. Boi się, nie wiem czy byłby szczęśliwszy wyjadając resztki ze śmietnika (chociaż to by go pewnie ucieszyło, o! i woda z kałuży :mrgreen: ), dla nas to o tyle wygodne bo nie jest chory i brudny, więc w każdej chwili do łóżka może się wpakować. :-|
Ale gdybyśmy mieszkali na wsi to pewnie nie mielibyśmy serca go więzić. Tylko obowiązkowo dostałby obróżkę z dzwoneczkiem, bo te kocie polowania... :evil:
_________________

 
 
sebusel 


Pomógł: 6 razy
Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 288
Skąd: Melbourne, Australia
Wysłany: 2007-06-15, 13:36   

frjals napisał/a:
dla nas to o tyle wygodne bo nie jest chory i brudny, więc w każdej chwili do łóżka może się wpakować. :-|


Nasze też nie chorują, poza tym koty chyba z natury są czyściochami, lubię je podziwiać jak precyzyjnie sobie językiem łapy czyszczą rozczapierzając palce, no i zawsze jak przychodzą to dokładnie futerko wylizują. Ale do łóżka już nie pozwalamy, od czasu jak się Nadia urodziła, kiedyś to nie raz budziłem się z kotem na głowie :lol:
frjals napisał/a:
Tylko obowiązkowo dostałby obróżkę z dzwoneczkiem, bo te kocie polowania... :evil:

Właśnie, jak Mały przyniósł te zajączki, to też jakiś czas miał takie dzwonki, ale obawiam się, że może się z tą obróżką gdzieś zaplątać.
 
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-15, 17:27   

sebusel napisał/a:

Właśnie, jak Mały przyniósł te zajączki, to też jakiś czas miał takie dzwonki, ale obawiam się, że może się z tą obróżką gdzieś zaplątać.

Ta typowa dla kotow czyli albo z gumka albo klamra bezpieczenstwa zagrozeniem raczej nie bedzie,minus taki ze zapewne kot szybko sie jej pozbedzie,tak przynajmenij u mojego bylo ;-) dzwoneczek to patent na polowania ale z drugiej strony.. chyba niefajnie tak kotu non stop cos mu dzwoni kolo ucha ;-) coz za cos.Moje zaczely wychodzic jak tylko najpozniej sie dalo,Myszkina przywiozlam z dzialek walbrzyskich jako chore malenstwo siedzial jeszcze pare miesiecy w domu(nie chcialam go absolutnie wypuszczac do czasu kastracji,a wlasciwie troche po niej juz),budrysa wzielam niby jako kota wychodzacego,podobno wychodzil w przeszlosci,chociaz trudno dokladnie ta przeszlosc ocenic,niby go ktos znalazl,stawiamy jednak ze oddal wlasciciel,jedno wiem-kot byl na pewno bity bo boi sie roznych kijkow i tym podobnych przedmiotow,bralismy go ze swiadomoascia,ze bierzemy kota ktory nie ma szans na adopcje-gryzl,rzucal sie z pazurami na ludzi..koszmar..ale zrobil sie z niego taki aniolek,ze ho ho :-) dlugo nie wychodzil,tez cale szczescie niespecjalnie go ciagnelo,mimo ze Myszkin znikal gdzies za tajemniczymi drzwiami na dwor;)teraz juz wychodzi,gdzies po 0,5 roku.Cale szczescie niezbyt daleko ;-) Moze gdyby nie ten taras co u nas otwarty zawsze jak cieplo,to by w domku siedzialy,ale tak to rodzinki nie przekonam;)
sebusel-taak,koty chodzace po dachach,balkonach ..to jakis koszmar jest..juz na kropowcu o tym pisalismy,ludzie sa straszni,nie dociera do nich nawet jak kot juz pare razy spada i sie polamie,nadal nie widza problemu :-x
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2007-06-15, 20:58   

sebusel napisał/a:
z natury są czyściochami

no niby są, ale porównując naszego i te wychodzące u mojej teściowej to jednak widać różnicę... :mrgreen:
Alispo napisał/a:
niefajnie tak kotu non stop cos mu dzwoni kolo ucha

z pewnością kotu się to nie podoba ;-) , ale jednak zabawa w zabijanie... wiem, że taka kocia natura :-( . Kiedyś był film w którym mówiono właśnie o kotach i ich ofiarach wśród ptaków w ogrodzie. Podobno taki sprytny myśliwy dosłownie dziesiątkuje populację innych mieszkańców okolicy, liczono to co przynosił do domu. No i zalecano dzwoneczki.
_________________

 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-06-16, 07:53   

Wiele zalezy od kota,te miejskie kanapowce czesto spedzaja czas wylegujac sie w ogrodku i tyle,ale i prawdziwi lowcy sie zdarzaja.Ja sobie dzwoneczek darowalam pzy moim Myszkinie,chcialam zeby nosil odblaskowa obroze zeby go bylo widac..i identyfikator...no ale ze 2 dni moze ponosil i gdzies ja sobie "zagubil" :mryellow:
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-17, 21:57   

z dzwoneczkiem jest ten kłopot, ze co zdolniejsze koty (a takich sporo) doskonale potrafią sie skradać i polować tak, by dzwoneczek nawet nie drgnął... efekt zatem tylko taki, ze ci mniej zdolni łowcy nie mają zdobyczy i nieco trudniej tym zdolniejszym polować. niemniej poza uspokojeniem sumienia niewiele to daje na dłuższa metę.
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-06-18, 11:33   

Alispo napisał/a:
Wiele zalezy od kota,te miejskie kanapowce czesto spedzaja czas wylegujac sie w ogrodku i tyle,ale i prawdziwi lowcy sie zdarzaja.:mryellow:

my mieszkaliśmy w bloku i nasze królowe kanap nie wychodziły na dwór, tylko balkon. raz Lula złapała wróbla na balkonie i przyniosła panu-tatusiowi na poduszkę ten uroczy prezencik :-)
teraz od 1,5 m-ca mieszkamy w domku, dziewczyny wychodzą na dwór, zataczają coraz większe kręgi, ale na noc wracają (jeszcze). ich poduszki stopowe nie mają już tego pięknego różowego koloru.
ja się wychowałam w domku, od zawsze miałam koty, i one chodziły po dworze. gdy się przeprowadziłam do bloku, przez dwa lata nie miałam kota, bo wydawało mi się, że to nie będzie ok. ale potem znależliśmy filipka skulonego przy sklepie spożywczym i moje zdanie uległo zmianie, zapakowałam kociaka frankowi do wózka i zabraliśmy do domu (bloku).

moim zdaniem najważniejsze, żeby kot miał dom, jeżeli może wychodzić na dwór to super, a jeżeli nie to trudno, w mieszkaniu też można się fajnie bawić, gadać do ptaków przez szybę, łapać muchy i pająki, spać w umywalce, wchodzić do lodówki ;-)
 
 
huanita 

Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 635
Skąd: Szczytno
Wysłany: 2007-07-05, 21:37   

ja z moją kotką (Józefina) i jej synem kocurem (Kitek) mieszkamy w środku lasu i stosuje zimny wychów. Otóż koty wręcz siłą na podwórko trzeba wyciągnąć żeby przynajmniej się załatwiły. Jak się robi ciepło to nie ma takiego problemu bo kocur jak dostanie szwendaczki to i kilka dni go nie ma, ajak w końcu się zjawi to ma po kilkanaście kleszczy i trzeba dokładnie go przeszukać żeby żadnego nie zgubił bo mój syn co znajdzie to zje :-? Natomiast zimą to na dworzu spędzają tyle co zajmuje dojście od drzwi do pierwszego okna. A tak na marginesie to myszy które łowią na dworzu znoszą do domu...
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]

hxxp://slub-wesele.pl/]
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-07-06, 17:46   

huanita napisał/a:
Jak się robi ciepło to nie ma takiego problemu bo kocur jak dostanie szwendaczki to i kilka dni go nie ma, ajak w końcu się zjawi to ma po kilkanaście kleszczy i trzeba dokładnie go przeszukać żeby żadnego nie zgubił bo mój syn co znajdzie to zje :-?

Nie za fajnie ,a jest zabezpieczany przed kleszczami?rozuemim,ze to kocur,nie kastrat :-? ?
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-06, 18:04   

U mnie w domu (u rodziców) był wychodzący kot (przybłęda) i kotka (to samo). Kota przejechała ciężarówka, kotka również zaginęła, jednak wcześniej urodziła mnóstwo kociąt - 3 zostały i nie wychodzą, nigdy nie były do tego przyzwyczajane.
Tak to stety niestety jest, że ludzie przywiązują się do swoich zwierząt i nie bardzo chcą je stracić (a przynajmniej ja) i dlatego wypuszczanie kota może wiązać się z ryzykiem, które nie każdy chce podjąć. Ja nie mam zwierząt dlatego, że nie ma się nimi kto zająć pod naszą nieobecność. Ale gdybym miała kota to na pewno bym go nie wypuszczała - chyba że byłby to przybłęda, który już wcześniej mieszkał na wolności - zresztą omal nie zaadoptowaliśmy takiego podblokowego kota, na szczęście sąsiedzi znaleźli mu lepszy dom.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-07-06, 19:48   

O tak,sa takie koty ktore z zalozenia musza isc do domu wychodzacego,taki byl moj Budrys..ale przez poo roku i tak w domu siedzial,a teraz wychodzi sie powylegiwac na sloneczku przd domem i zazwyczaj na tym sie konczy,wiec w sumie reguly nie ma ;-) Ale on byl tez kotem agresorem rzucajacym sie na ludzi a teraz jest aniolkiem nad aniolkami ;-)
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2007-08-20, 20:04   

pao napisał/a:
z dzwoneczkiem jest ten kłopot, ze co zdolniejsze koty (a takich sporo) doskonale potrafią sie skradać i polować tak, by dzwoneczek nawet nie drgnął...

korzystając z tego iż moja przeciwna dzwoneczkom rodzina wyjechała zakupiłam swoim dziewczętom takowe i zamontowałam na szyjkach. ponieważ codzienne wyrzucanie z domu myszy, przyniesionych jako żywa zabawka, zaczęło mnie męczyć.
przez tydzień było cudnie, ale wczoraj Lucia pojawiła się z wróbelkiem w gębie, musiałam go złapać i wypuścić zajęło mi to dużo czasu
Piotrek wraca w sobotę i powiedział, że żadne owce nie będą po domu biegać, to nienaturalne i koty są nieszczęśliwe, i że ja ich NIE KOCHAM
więc jeszcze tylko kilka dni jako owce, ale mało skuteczne
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-08-21, 07:35   

Jak widac owce bywaja sprytne :mryellow: Jak dobrze ,ze trafily mi sie niełowne koty :mryellow: rosa-a twoje sa kastratami czy nie?od tego tez czasem zalezy.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,51 sekundy. Zapytań do SQL: 12