wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Problem z dzieckiem "kangurkiem"
Autor Wiadomość
Lenka 86 
Lenka

Dołączyła: 28 Paź 2012
Posty: 198
Wysłany: 2013-12-29, 12:52   Problem z dzieckiem "kangurkiem"

Witam!

byc moze podobny temat gdzies juz byl...prosze wtedy o linka,bo sama nie moge znalzec...

Opisze troszke sytuacje. Nasza corka ma 6miesiecy. Do tej pory wszystko przebiegalo mniej lub wiecej jak powinno. Do 3 miesiaca poplakiwala i czesto ja nosilam w chuscie, na spacery rowniez w chuscie, bo wozka nie akceptowala. Po 3 miesiacach poprawilo sie i sama zaczela sie soba zajmowac na dywaniku, wozek rowniez zaakceptowala. Jedyna zmora byl i w dalszym ciagu jest dla niej maxi cosi :( ale to nie problem. Problem w tym,ze mala zaczela tak od ok. 2 miesiecy ciagle plakac jesli ja zostawie sama np. Na dywanie,kocu itp. Chce sie nosic lub zeby sie z nia bawic. Sama zostawiona od razu zaczyna panicznie plakac i sie zanosic. Probowalam ja zostawiac i mowilam ,spiewalam jej oraz widziala ,ze jestem obok. To do niczego nie prowadzilo :( histeryczny placz i zanoszenie!
Chodze z nia na zajecia dla niemowlat prowadzone przez psycholog. Ona stwierdzila,ze mala jest bardzo wrazliwa i nie powinnam jej zostawiac placzaca. Tylko w takim razie nosze ja non stop. To dosyc uciazliwe,bo nic nie moge zrobic. W chuscie juz nie jest tak wygodnie sprzatac, gotowac itp. Jednak juz coraz wieksza jest. Psycholog stweirdzila,ze do roku czasu dziecka nie rozpieszcze noszac i, ze to dla niej lepiej,bo w przeciwnym razie bedzie miala problemy psychicznr, brak pewnosci siebie i moze byc zalekniona :( tlumaczylam jej,ze ona po prostu na 1minute nie zostanie sama i nie wiem czy to dobre ja ciagle nosci?! Gdzie 2 miesiace temu nie bylo tak zle i myslalam ,ze to taka faza,ale teraz jest prawdziwy terror! Nie moge pojsc herbaty nawet sama zrobic, zeby ona nie plakala..na rekach,w chuscie jest spokoj. Na poczatku spala saama w lozeczku,ale od 4 miesiaca zaczela wiecej pic noca i ja zabralam do nas do lozka i tak zostalo...nadal pije w nocy i jest mi latwiej. Moze jednak ja rozpiescilam?

Co powinnam waszym zdaniem zrobic? Nosic ja? Z nadzieja ,ze jej to przejdzie? Czy pozostawiac plakac? Tylko ona sie zanosi az i czerwoma robi,serce peka! Ajjjj....

Pomozcie cos!
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2013-12-29, 13:05   

Wiesz moje dzieci są już dość duże, ale bardzo mnie irytuje to określenie "nie rozpieszczać". Dlaczego nie? To mi się kojarzy ze szkołą dr Spocka i zostawianiem płaczącego dziecka, żeby "wyrabiało sobie płucka". Mój starszy syn pozwalał się zostawić na dłużej, młodszy absolutnie nie - tak jak piszesz. Nie mogłam sama zjeść, umyć się, często nie było obiadu, mąż przychodził z pracy, smażył frytki. 12 lat temu chust się nie używało, nosiłam na rękach. Przeszło, nawet nie był nigdy specjalnie nieśmiały. Nawet teraz trudno mi powiedzieć kiedy - po prostu zaczął interesować się światem i przeszło. Ja wiem, że teraz łatwo mi mówić i to jest bardzo trudne, kiedy ma się wrażenie, ze dzeicko terroryzuje i wymusza, ale zastanów się, czy to możliwe? Rzopieszczaj, dzieci tak szybko rosną...
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2013-12-29, 13:18   

Może ta strona ci pomoże: hxxp://www.przytulmniemamo.pl/vertical-komunikacja/vertical-gdy-dziecko-placze.html

Czy w twoim mieście jest jakiś Klub Kangura albo po prostu grupa fajnych mam z dziećmi w podobnym wieku? Bo takie spotkania bywają wsparciem i dla zmęczonej mamy i dla dziecka.

Moja rada: noś, nie zostawiaj do wypłakania. Moja córka też była/jest z tych wrażliwców, które potrzebują więcej bliskości i starałam jej się to dawać, na początku kosztem własnych potrzeb i stopniowo odzyskując równowagę :-)
Te pierwsze miesiące/lata są najtrudniejsze dla rodzica, ale też najważniejsze dla rozwoju dziecka - przetrwaj :-*
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
devil_doll 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 27 Gru 2013
Posty: 140
Skąd: Canada`s armpit :P
Wysłany: 2013-12-29, 13:27   

nosic nosic w chuscie , my tez ostatnio na etapie wyryczanych nocy.tulam :*
_________________
A 30.11.2007 & N 17.06.2013
 
 
faf 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 17 Wrz 2011
Posty: 735
Wysłany: 2013-12-29, 13:33   

hej :) jak dla mnie nosić w chuście tak długo aż przejdzie lęk separacyjny - czyli pewnie koło 9 mca, kiedy dziecko staje się bardziej mobilne i zaczyna samo eksplorować. Młoda raczej nie rozpuściła się tylko się rozwija. Jest w okresie kiedy zaczyna rozumieć że nie stanowi z matką jednego bytu i ta separacja ją może przerażać. Radą na to jest danie dziecku poczucie bezpieczeństwa przez pokazanie dziecku, że mama nie zniknie (zabawy typu a-kuku, poszukaj w necie - tego jest pełno), odpowiadanie na potrzebę dziecka (jeśli tyle razy ile razy będzie wołać, tyle razy odpowiesz na to wołanie, dziecko nabierze przekonania, że komunikuje się skutecznie) i chustowanie jako zaspokojenia potrzeby bliskości.

Powodzenia dla Ciebie w ogóle, wiem że to trudny okres, ale minie. Dacie radę ;)
_________________
<img src="hxxp://global.thebump.com/tickers/tt176f4d.aspx" alt=" Baby Birthday Ticker Ticker" border="0" />
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2013-12-29, 15:11   

Lenka 86, jeśli masz siłę, to nosić. Na pewno nie "zepsujesz" tym dziecka, szybciej własny kręgosłup, ale to już zależy od Ciebie, czy dajesz radę. Lżej jest w chuście czy nosidle. Tymo ma już prawie 10 mc i też jest bardzo "narączkowy", raczkuje, wstaje, trochę się bawi, ale już po chwili typowa pozycja - klęczy, rączki w górze, wyciąga się, krzyczy, płacze, mama, tata, weź mnie!!! Ja niestety mam prawdopodobnie przepuklinę i nie mogę dźwigać za dużo, na szczęście mam też przez większość czasu męża i razem dajemy radę.

Należymy do naczelnych, naczelne to tzw. noszeniaki - noszą swoje młode aż do uzyskania samodzielności. Nie ma mowy o rozpieszczaniu czy przyzwyczajeniu - ta bliskość jest naturalna.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2013-12-29, 15:45   

Lenka 86, jesteśmy kolejnym przypadkiem, który tylko potwierdza to, co piszą dziewczyny. Może u nas minęło to trochę wcześniej (tj. gdy młody zaczął raczkować), ale do tego czasu nosiłam go non stop w chuście (bo w wózku też nie chciał jeździć). Ze sto razy nakapałam mu na głowę próbując gotującego się jedzenia w kuchni, ze sto razy był ze mną na klopie, itd., ale opłaciło się ;-)
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
Lenka 86 
Lenka

Dołączyła: 28 Paź 2012
Posty: 198
Wysłany: 2013-12-29, 16:41   

Dziekuje za odpowiedzi. Teraz zasnela ksiezniczka i mam czas odpisac.

To co piszecie jest bardzo logiczne i gdzies naturalne. Moja intuicja rowniez mi podpowiada by jej nie zostawiac placzacej...ostatnio poklocilam sie z ciotka, ktora mnie skrytykowala,ze nosze mala... Chociaz jej nawet na oczy nie widziala jeszcze,ale wie lepiej... Chodze z mala na zajecia z Pekip to taka filozofia rozwojowa poprzez zabawe, dzieci sa tam nago. Tam wlasnie poznalam mamy. Tylko ,ze te zajecia bardziej mnie dolowaly. Kazda matka wychwalala swoje dziecko pod niebiosy! Moje raczkuje, moje nigdy ńie placze, moje pieknie zasypia,moje juz ma zabki,a moje.... Ja nie jestem zaklamana i nigdy nie probowalam przedstawic jej w lepszym swietle niz jest. Jej rowiesnica, urodzilysmy tego samego dnia i poznalysmy sie w szpitalu. Ona byla wychowywana w stylu dziecko zajmuj sie soba...zostawiala ja ma dywanie placzaca..ona robila swoje...i w wieku 5,5 miesiaca zaczela raczkowac. Caly dzien moze lezec na dywanie i nie plakac. Bylam u niej i sama widzialam. Wrocilam do domu taka smutna i zaczelam szukac w sobie bledu, ktory robie,ze moja taka nie jest. Ja z Madeleine duzo sie bawilam,czytalam ksiazki,spacerowalam, na joge chodze ,na basen, do teatru dla dzieci, nawet znalazlam koncerty muzyki klasycznej dla maluchow :) poswiecam jej bardzo wiele czasu, a ona chce jeszcze wiecej mnie?! Tamta natomiast dostawala minimum i nie ubiega sie o mame?! Jaka tu logika? Czy moze jednak za bardzo ja przyzwyczailam do siebie? Hm?
 
 
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2013-12-29, 17:35   

Lenka 86, no wiesz, ja myślę tak sobie, że dzieci z tych zajęć wcale nie są lepsze od twojej córki, pewnie tamte matki nie są tak cholernie zmęczone jak ty i łatwiej im się cieszyć każdym pierdoletem.
Po drugie - moje dziecko było non stop noszone, lub siedziałam/leżałam z nim na kocu na podłodze robiąc coś RAZEM (bo inaczej nie chciał). Zaczął raczkować w wieku 5 m-cy i 3 tygodni. To, kiedy dziecko "ruszy w świat" w moim odczuciu chyba bardziej zależy od tego, że jest się razem z nim, obok niego, zachęca do czegoś, ale nie wykonuje się czegoś za nie, nie wyręcza, nie ogranicza wrodzonej ciekawości i potrzeby ruchu. Nie sądzę, żeby "wychowuj się sama" miało jakieś znaczenie w tej kwestii.
Gdybym miała dziecko takie, jak twoja znajoma (z dużą potrzebą samotności), to podobnie do znajomej z chęcią bym mu zapewniła tyle czasu z samym sobą, ile by potrzebowało.

Co do tego noszenia i "rozpieszczania" to jestem przekonana, że za chwilę wam obu się to zwróci (nie w sensie "wyrzyga" :mryellow: , bo to już teraz nastąpiło). Myślę, że dzieciak nauczony bliskości i wzrastający w poczuciu bezpieczeństwa ma większa pewność siebie, chętniej poznaje świat i wcale nie wisi u spódnicy do zamążpójścia.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
nemain 
happy ever after

Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 23 Gru 2010
Posty: 1220
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2013-12-29, 18:42   

ja nawet teraz, przy drugim, słyszę, że rozpieszczam bo tak noszę ;) i przyzwyczajam do noszenia to oni później nie chcą sami, na co mam koronny argument, że "Rzeczywiscie, przez 9 miesięcy non stop nosiłam i bujałam w sobie, i non stop byłam blisko". ;)

spójrz na świat z perspektywy swojej małej - dla niej wszystko jest nowe a jedynym dobrze znanym elementem jesteś Ty, domaga się Twojej bliskości bo to daje jej poczucie bezpieczeństwa i właśnie dzięki temu, że czuje się bezpiecznie już zaraz będzie eksplorować świat, a potem zabierze to poczucie bezpieczeństwa w dorosłość

trzymaj się!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://cud-narodzin.pl - hipnoza, relaksacja i autohipnoza na czas ciąży i do porodu
hxxp://doulaszczecin.pl - wsparcie w okresie ciąży, w porodzie i połogu
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-29, 19:16   

Lenka 86, doskonale rozumiem co przeżywasz. Moje pierwsze dziecko było bardzo towarzyskie, nigdy nie przeszło fazy lęku separacyjnego (myślałam nawet przez chwilę, że to ściema i mają to dzieci nadopiekuńczych matek :oops: ), nie robiło mu zbyt dużej różnicy kto się nim zajmuje. Bliskość taka widoczna pojawiła się jakoś po 2 r.ż.
D natomiast fazę lęku zaczęła od około 5 miesiąca życia paniką reagując na moje oddalenie. Jak się zorientowała, że płaczącą ją chce pocieszać tata to i na jego widok wybuchała szlochem, musiałam ja ją nosić. Tylko, że ona po domu nie chciała być noszona w chuście więc na rękach musiałam. Chodziłam z nią wszędzie, nosiłam większość czasu, jadłam tylko zupy kremy, które można miksować jedną ręką bo kroić nie miałam jak. Zaczęłam ją w ciągu dnia przekupywać cyckiem żeby tylko dała mi spokój ona ssała a ja leżałam i oglądałam seriale. Wolałam to niż noszenie. Na moje szczęście wcześnie zaczęła raczkować, panika na widok ojca stopniowo zaczęła maleć ale strach ogólny, dotyczący obcych ludzi, sprzętów i zwierząt został. Potrafiła wybuchnąć płaczem ze strachu bo ktoś na ulicy się do niej odezwał, bo wiewiórka w parku biegła w naszą stronę. Masakra. Trwało to rok. Piszę w czasie przeszłym bo teraz jest o niebo lepiej. Od niedawna daje się dotykać obcym, nie siedzi wtulona cały czas jak gdzieś idziemy tylko już zaczyna zachowywać się normalnie, jak dzieci w jej wieku. Z czasem naprawdę jest lepiej. Po prostu wrażliwe dzieci potrzebują więcej czasu.
Noś ile potrzebuje, ten czas, który spędzacie razem zaprocentuje. Nie będzie do końca życia żyła na Twoich rękach, jak się poczuje pewnie i dojrzeje do tego to sama odejdzie.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
eMka 

Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 20 Paź 2009
Posty: 1408
Wysłany: 2013-12-29, 21:14   

Lenka86 porównywanie swojego dziecka do innych jest bez sensu. Pomijając style wychowania, opieki, to po prostu każde dziecko jest inne.
Moja Luiza była dzieckiem, które pół dnia spędzało leżąc na kocu, później podpierając się o fotel mogła krążyć wokół niego kilka godzin dziennie, a ja w tym czasie mogłam być z psem na dworze i jej to nie obchodziło (oprócz skoków rozwojowych, okresu silnego lęku separacyjnego trwającego 2-3 mce, ale to później). Mało ją nosiłam, bo po prostu nie było potrzeby.
Miłosz jest zupełnie inny. Rozwijają się też zupełnie inaczej- w związku z tym, że są z jednego miesiąca, to dokładnie pamiętam że np. Luiza na Wigilii swojej pierwszej już dawała radę w krzesełku do karmienia, u Miłoszka nawet nie ma mowy o sadzaniu- przykłady mogę mnożyć, ale po co.. Naprawdę każde dziecko jest inne. Oczywiście są pewne kamienie milowe, które dziecko powinno zdobywać w jakimśtam określonym czasie, ale ramy dla nich są naprawdę szerokie.

co do samego Kangurka- sama piszesz, że Twoja intuicja podpowiada Ci, że ta bliskość jest ok.... Coby nie było dziecko nie będzie na Tobie wisieć wiecznie!!! A więź, którą teraz zbudujecie będzie procentować następne lata.
 
 
milka 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 16 Wrz 2008
Posty: 285
Skąd: fr
Wysłany: 2013-12-29, 21:44   

Lenka 86 napisał/a:
Wrocilam do domu taka smutna i zaczelam szukac w sobie bledu, ktory robie,ze moja taka nie jest.


Robilam to samo. Po kazdym, ale to kazdym spotkaniu z kolezanka ktora ma syna 4 miesiace starszego niz moja corka, bylam zdruzgotana. On jest taki spokojny, non stop usmiechniety, gdzie go posadzisz tam na pol dnia zostanie.. gdzie ja przez pierwsze dwa miesiace nosilam mala non stop na przemian z wiszeniem u piersi, zaglodzona, brudna ( ja, nie mala :) ) sfrustrowana placzem i wlasna niemoca, wieczorami wertowalam ksiazki i szukalam w internecie, co robie zle i gdzie lezy moj blad. Po 3 miesiacach wreszcie do mnie dotarlo, ze bledem jest obwinianie siebie, kiedy dajesz z siebie wszystko i robisz co jest w twojej mocy.

Odpowiadajac na pytanie, jak wiekszosc tu, jestem za noszeniem. Moim zdaniem, zostawienie placzacego dziecka samego sobie burzy jego zaufanie do ciebie.
To jest przejsciowe. Courage!
_________________
hxxp://alterna-tickers.com] hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Lenka 86 
Lenka

Dołączyła: 28 Paź 2012
Posty: 198
Wysłany: 2013-12-29, 23:31   

Dziekuje za wsparcie,potrzebowalam tego. Wczoraj sie poklocilismy z mezem, bo Mala byla nieznosna. Maz wyrzucil mi, ze ja rozpiescilam i dlatego taka jest! Oczywiscie wkurzylam sie na niego, a potem znow zaczelam szukac winy w sobie...czy jednak ma racje? Zostawilam mala na dywanie i poszlam do kuchni na chwile. W tym czasie ona sie zanosila, ja plakalam i nie wiedzialam co robic ? wrocilam, a mala juz na parkiet sie skulala i w glowe uderzyla. Powiedzialam mezowi, ze mam to gdzies, ze ja nie bede jej tsk zostawiac placzacej! Tez juz czytalam ksiazki, poradniki itp. Ale jak moze matka patrzec na swoje dziecko, ktore sie zanosi z placzu, robi czerwone, zaplakane i nic nie robic tylko czekac?! Pewnie u starszych dzieci jest juz inaczej, bo rozumieja?! Bede ja dalej "rozpieszczac"! Utwierdzilyscie mnie w tym, ze slusznie robie. Niestety mieszkamy obecnie daleko od rodziny i znajomych1500km i nie mam nikogo kto by wpadl na kawe, pogadal, wzial mala na chwilke...jestem sama z nia, maz w pracy i czasem na glowe die dostaje juz! Zero czasu dla siebie. Tak jak pisalyscie, na ubikacje chodze z nia, gotuje, odkurzam,pranie wywieszam i jeszcze tylko nie opanowalam kapieli wspolnych ;) tak zebym o i ja sie umyla!
 
 
AzjaB 

Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 28 Cze 2013
Posty: 743
Wysłany: 2013-12-29, 23:42   

Na wspólne kąpiele polecam leżaczek. Stawiałam sobie M. na przeciw prysznica, bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki i dawało radę. W każdej chwili mogłam ją dotknąć, podać zabawkę, to wystarczyło i zawsze udawało mi się umyć (z czasem mogłam dłużej brać natrysk "zapominając" o M.) ;)
Ogólnie teraz M. ma dni kiedy nie schodzi mi z rąk, nawet bawić się nie chce ze mną tylko być na rękach. Wtedy wszystko olewam i jestem dla niej, a dni kiedy chętnie się sama sobą zajmuje wykorzystuję do maksimum i robię "na zapas". Ale im dziecko bardziej mobilne tym bardziej niezależne.
_________________
hxxp://pierwszezabki.pl] hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
Albertyna 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 14 Wrz 2012
Posty: 488
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-29, 23:45   

Lenka, wychowuj dziecko tak, jak Twoja matyczyna intuicja Ci nakazuje.
Chwal się tym co Twoje dziecko robi- na pewno ma jakies postepy, koleżanki raczkuje- super, a Twojej wyrosły 2 zęby i wczraj zrobiła 2 obroty pod rząd! Jeżeli Ci to sprawi radośc- chwal się tym co robi, jezeli nie potrzebujesz tego- nie porównuj. Mało która matka ledwie znanej koleżance z zajęć dziecka opowie o niedostatkach swojego, będzie zachwalać swoje pod niebiosa zapominając wspomniec o nieprzespanych nocach, zasikanym łóżeczku, niedowładzie lewej rączki, problemach z jedzeniem... Taka natura matek- jedna chwali- pozostałe próbuja przelicytować. ;-)

A jezeli Tobie przeszkadza przy codziennych czynościach maluch w chuście, może czas zarzucić córeczkę na plecy? To ułatwia wiele czynności. Polecam! :-)

P.S. Moja córeczka ma 2 lata bez 2 tygodni. Czas "dla siebie" mam teraz jest 23.42. Ona zasnęła Pan chrapie... Tylko jeszcze załaduję zmywarkę i już bedę w 100% wolna. To się nazywa macierzyństwo. :-)
_________________
Doradca Noszenia ClauWi®
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-29, 23:47   

Lenka 86 napisał/a:
zostawiala ja ma dywanie placzaca..ona robila swoje...i w wieku 5,5 miesiaca zaczela raczkowac. Caly dzien moze lezec na dywanie i nie plakac.
dzieci zostawione, opuszczone, dzieci ulicy, wierz mi, bardzo szybko są samodzielne, wręcz sprytne, nie mają wyjścia, muszą...
Kiedy dziecko się boi, płacze, woła mamę. Kiedy mama nie przychodzi, zaczyna się bać. A kiedy nadal nie przychodzi następuje faza otępienia, ono już wie, że płacz nie ma sensu nawet gdy byłby zupełnie zrozumiały a wręcz wymagany, to się nazywa "złamanie" chyba, jak łamie się konia gdy się chce by był posłuszny.
Twoja koleżanka wychowuje dziecko na dziecko ulicy, nie świata. Wychowuje je także na dziecko z domu dziecka. Pytanie, czy to jest to, o co Ci chodzi. Retoryczne, ale w kontekście Twoich "czy ja dobrze robię"...
Jak dla mnie to wychowanie jest przerażające i bardzo mi szkoda tego dzieciątka...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2013-12-30, 00:01   

Lenka 86, moja rada: zaakceptuj córkę taką jaka jest i odpowiadaj na jej potrzeby.
Z tego co piszesz ona ma dużą potrzebę bliskości, niektóre dzieci tak mają. Mój syn był dokładnie takim typem malucha, nigdy nie mógł zostać sam, panicznie bał się stracić mnie z widoku, odległośc między nami zawsze i wszędzie do jego 2 rou życia to maksymalnie 50 cm, ale i to rzadko, najczęściej był noszony lub uczepiony mojej nogi (co doprowadzało mnie do furii).
Jak napisałam emka, dzieci są różne (tak jak dorośli przecież), nie ma sensu porównywać, to tylko przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu.
Przyzwyczajaj się domyśli, że masz wymagające dużo bliskości dziecko i noś ją, ona tego bardzo potrzebuje :-) .
 
 
Anja 


Pomogła: 78 razy
Dołączyła: 13 Paź 2008
Posty: 3747
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-30, 11:39   

Lenka 86, tak jak dziewczyny pisały - zdecydowanie nie rozpieszczasz, to nie ten etap.
a ze znajomymi sie nie porównuj, to takie bez sensu, poza tym jeszcze wszystko się moze zmienić, sama zobaczysz, ostatni będą pierwszymi...
a tak w ogóle, to bardzo wspólczuję, musisz być bardzo zmeczona.
przychodzą mi do glowy pewne pomysły. po pierwsze masaż - mozliwe, że Twoja córka jest z nad/pod-wrażliwców i coś takiego by jej ogolnie pomogło. jeśli by chciała oczywiście. moze być delikatniejszy lub bardziej dociskowy, zależy, czego dziecku potrzeba.
jak bedzie siedzieć to huśtawka (bardzo dobrze wpływa na, mówiąc w skrócie, mózg :-> ).
kiedy chcesz coś zrobic w kuchni, to może lezaczek - z atrakcyjnymi zabawkami lub bez (żeby Ciebie widzieć)?
a co do kapieli wspólnych, to ja zawsze wychodziłam z nich brudna. :-)
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-30, 13:24   

To ja jeszcze tylko odnośnie kąpieli. Pierwsze dziecko od kiedy siedziało stabilnie wsadzałam do miski, którą stawiałam w brodziku, dawałam zabawki, sama wchodziłam do brodzika i po prostu starałam się nie lać na niego za bardzo. On się nie bał wody, nie przeszkadzało mu a ja miałam czas na peelingi, maseczki, odżywki na włosy. Drugie dziecko boi się wody więc jak musiałam to nie zamykałam drzwi brodzika, starałam się nie chlapać i lać tylko po sobie w kącie a ona sobie klęczała czy później już stała mocząc ręce. Wcześniej oboje albo leżaczek albo kocyk. Teraz jest luz. Już. Uff.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-30, 14:17   

Lenka 86 napisał/a:
Maz wyrzucil mi, ze ja rozpiescilam
Lenka 86 napisał/a:
znow zaczelam szukac winy w sobie...

Lenko 86, jeśli mogę też dodać coś od siebie:
1. a może porozmawiałabyś z mężem - tak na przyszłość - o tym twoja wina - moja wina? Bo dziecko często robi rzeczy nie tak jak chcemy i zawsze ktoś w rodzinie za to jest obwiniany - jak jedzenie np to oczywiście mama. Może ustalicie coś w stylu, że bez względu na kłopoty nie będziecie używali oskarżeń "to przez ciebie?" Sama wiem że to pomaga, bo u nas też tak jest, ale jak rozmawiamy "być może dlatego że robił (nie dorosły, dziecko) wcześniej tak (np. jadł cukier) to teraz mamy te kłopoty. Chodźmy nie dajemy mu więcej cukru". U nas w małżeństwie to działa. Nie mówimy "ty dawałeś - ty nie robiłeś" ale o dziecku "on miał za dużo - za mało" bez względu na sprawcę czynności. To nam od lat pomaga i dzięki temu nie mamy systemu twoja-moja wina, to się naprawdę przydaje, polecam ;-)

2. Gdy mąż wychodzi z tego typu określeniami, przełknij emocje i domagaj się od niego konkretów. Bo rozpieszczenie to wyraz mega wygodny do oskarżeń. Trzeba to sformułować konkretnie i jasno "kotku, dla mnie to rozpieściłam nic nie znaczy nic z tego nie rozumiem a jest mi przykro gdy tak mówisz. Co robiłam nie tak?"
Za dużo - za mało - to też nie jest konkret - konkret to sytuacja, kiedy nie, kiedy tak. Zobaczysz, wtedy nawet facet zacznie się zastanawiać.

Anja napisał/a:
a tak w ogóle, to bardzo wspólczuję, musisz być bardzo zmeczona.
też tak myślę, przytulam mocno...
spróbuj wyjść z myślenia że 'dziecko robi nie tak = wina' bo zanim ono opuści wasz dom, będzie tego sporo a ty większość czasu będziesz tak się czuła...
mocno tulę
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Lenka 86 
Lenka

Dołączyła: 28 Paź 2012
Posty: 198
Wysłany: 2013-12-30, 23:17   

Ojjj naprawde dziekuje za wsparcie i te cenne rady! Ten pomysl ,jak rozmawiac z mezem jest swietny! Jutro z nim porozmawiam...ogolnie to bardzo sie zaczelismy klocic i byc nerwowi od kiedy jest mala :( jak emocje opadna to jest nam przykro i rozmawiamy w spokoju ale potem znow przyjdzie stres, mala wrzeszczy,trzeba cos szybko zalatwic i w tym stresie znow klotnie...:( multum takich przypadkow bylo juz i niczego to nas nie nauczylo wciaz :( chociaz na meza nie moge narzekac, bo w weekendy pomaga mi jak moze, zaczal gotowac nawet! Mala sie zajmuje,chodzi na spacerki dlugie zebym ja w tym czasie sie przespala lub umyla po prostu. Bardzo chcialam miec dwojke dzieci zawsze,ale teraz boje sie czy jestem psychicznie gotowa na drugie jedzcze?! Z jednym nie latwo,a z dwojka?! Chociaz podziwiam moja mame,ktora 5 wychowala! Zawsze byl obiad w domu, dwa dania i posprzatane! A ja przy jednym nie mam czasem obiadu...w domu plac zabaw,tylko gory piachu brakuje...

Co do masazu,to robie jej od samego poczatku prawie. Codziennie po kapieli masuje ja,polozna pokazala mi jak niby powinno sie to robic. Pozniej ja hustamy z mezem w huscie na boki, spiewamy kolysanki,czasem maz gra na gitarze i idziemy do lozka. Przewaznie zasypia bez krzyku po tym rytuale :) jeszcze cycusia dostanie , wlacze jej CD z spokojnymi melodiami i spi. To moj sukces, bo na pocztku walczylam z nia z zasypianiem i tylko w chuscie dawalam rady.

Wspominalyscie o noszeniu na plecach. Dzis wlasnie krojac warzywa mala wsadzila mi nozke prawie pod noz... Mialam ja w chuscie.jak juz wspominalam ciezko juz z nia,nogi ma dlugie i je wszedzie nimi haczy,uderza...nie wspomne jak jej zmoczylam myjac naczynia. W mojej indtrukcji z Hoppediz jest wiazanie na plecy ale skomplikowane i musze na misiu wyprobowac najpierw :) myslalam,ze na plecach mozna nosic tylko starsze dzieci?!
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-30, 23:59   

Lenka 86 napisał/a:
w weekendy pomaga mi jak moze, zaczal gotowac nawet! Mala sie zajmuje,chodzi na spacerki dlugie zebym ja w tym czasie sie przespala lub umyla po prostu.
to dobrze. Mów mu co ci się podobało i dlaczego to będzie wiedział jak ma ci pomóc. Inaczej przyzwyczai się i może nawet przestać. Ja mówię coś w stylu "jak fajnie jak go wziąłeś na te 3h, wyszłam go ludzi, normalnie inaczej się czuję aż mi się chce" - to zawsze buduje ;)
Lenka 86 napisał/a:
Zawsze byl obiad w domu, dwa dania i posprzatane!
nie pamiętasz jak było gdy się urodziłaś i gdy byliście niemowlakami ;) Mama pewnie też nie ;) Moja dopiero teraz przy trzecim moim przyznała się, że czasem obiadu nie było ;)

powodzenia :)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Lenka 86 
Lenka

Dołączyła: 28 Paź 2012
Posty: 198
Wysłany: 2014-01-01, 11:59   

Dziewczyny musze sie wyzalic znow :( nie mam komu a dusi mnie w srodku az.

Bylismy wczoraj zaproszeni na sylwestra przez znajomych. Poznalismy ich na kursie rodzenia i drugi raz sie spotkalismy w czworke,ja z nia sama i dziecmi spotaklysmy sie pare razy. Ale to niewazne. Ich coreczka jest dokladnie 4 tygodnie starsza od mojej. Nie wiedzielismy czy w ogole pojsc,bo nasza mala zasypia ok.19.00 i wiem,ze raczej moze byc problem z nia jesli nie zasnie w swoim lozeczku. No ale z mezem postanowilismz,ze bedziemy "zyc" i jesli nie bedzie chciala zasnac u nich w sypialni,to wezme ja do chusty.

Pojechalismy do nich na ok.20 i Madeleine byla juz zmeczona i marudna,bo jednak to jej pora snu. U nich natomiast sie troche pobudzila i "bawila" z kolezanka na dywaniku, nowe zabawki i nowe otoczenie dobrze na nia oddzialywalo. Po ok.1h zaczela byc jpednak. Marudna i musialam ja wziac na rece, probowalam uspac w chuscie,ale nie chciala. W tym czasie jej kolezanka bardzo ladnie sie bawila nal dywanie, przewracala itp. No i zaczelo sie.... maz zaczal mowic:"zobacz! Jak ta Carlota(tak sie corka znajomych nazywa) siel pieknie bawi! Nic nie placze! Cudowne dziecko, nie jak nasza! " powtarzal to non stop.... Znajoma powoedziala,ze ona taka nie jest zawsze i ,ze od niedawna tak sie potrafi sama soba zajac,ze wczesniej tez chustowala ja czesto. Poza tym sama stwierdzila,ze mala chodzi pozno spac,a nasza ok.19.00 czasem nawet 18.00 wiec to normalne,ze juz jest zmeczona i chce spac i ze nie jest jeszcze u siebie. Udalo mi sie moja corcie uspac u nich w sypialni ale sie obudzila po ok.30 min. Stwierdzilam ze sprobuje ja do chusty wziac. Na to maz oswiadczyl,ze on ja wezmie do nosidelka. Wyszedl z nia do pokoju obok i probowal uspac. Niestety nie udalo mu sie i nerwowy wrocil, mowiac,ze ona jest jakas nienormalna,ze carlota sie w dalszym ciagu bawi,a ta cyrki odprawia. Ja polknelam to co chcialam powiedziec i wzielam ja do chusty, zaczelam spiewac i za 10min. Spala. Reszte wieczoru spala, dopiero o 2.00 sie przebudzila i wtedy pojechalismy juz do domu. Natomiast to co mnie po prostu z rownowagi wyprowadzilo i totatlnke zesmucilo stalo sie wczesniej. Po polnocy przyszli jeszcze inni znajomi do nich, w tym mamusia rowniez w chuscie z 3,5 miesiecznym bobaskiem. Panowie poszli na balkon,a my siedzialysmy w trojke, ja ta znajoma i nowa mamusia z kangurkiem w pokoju. Rozmawialysmy jak zwykle o dzieciach itp. Wtem wszedl moj maz do pokoju( fakt,ze juz podpity) i zaczal po prostu atakowac nasza coreczke(werbalnie) pytal sie ich czy to normalne,ze ona placze,ze jest taka nieznosna! Mowil do znajomej,ze maja szczescie miec taka core. One dwie zaczely bronic jej i tlumaczyc, ze same to znaja i ,ze takie sa dzieci itp. Nie bede pisac,bo wszystkie to wiemy. On natomiast przedstawial ja tylko w czarnych kolorach i negatywnie mowil o niej. Mnie po prostu plakac sie chcialo! Nie chcialam robic tam scen i sie poklocic z mezem. Wstyd mi bylo przy nich...jeszcze stwierdzil "ty masz zdrowa i normalna corke,! Masz szczescie!" A ja mowie,a nasza jest chora i nienormalna!?? Tu myslalam,ze wyjde z siebie! Powiedzilaam idz prosze na balkon lepiej do panow i chyba zrozumial i poszedl. One oczywiscie dalej bronily mojej malej i mnie i mowily ze mam sie nie przejmowac,ze to facet... Ale wiecie mi bylo tak smutno,ze teraz ,piszac to placze! W jednej chwili mialam ochote odebrac mu prawa ojcowskie!! Taka bylam zla!
Mam wielki zal do niego,bo powinien mnie wspierac,a nie dolowac i wbijac kolce. Jeszcze przy obcych ludziach :( znajac meza to za pare miesiecy powie komus,ze nasza corka to nie plakala w ogole! Tak jak ostatnio powiedzial ojcu swojemu, ktory zapytal jak spi mala,ze z nia nigdy nie bylo problemow przeciez ze spaniem,! A tata jego mowi,to co lena(ja) mowila kiedys ,ze prawie w ogole nie spala!? Dobrze,ze slyszalam rozmowe akurat...i mowie jak to zawsze spala ladnie? Juz nie pamietasz jak nie chciala spac? A wtedy rowniez sie denerwowal i zastanawial dlaczego nie chce spac? Czy jest to normalne..itp. A teraz twierdzi,ze zawsze ladnie spala. Moze nie pamieta,bo ja z nia wstawalam i po cichu wychodzilam ze sypialni,zeby sie wyspal do pracy. Tez byla taka faza i minela i faktycznie sie zapomina o tym potem... Ale naprawde zezlosclilo mnie jego zachowanie wczorajsze!!! Narazie nie rozmawiam z nim,bo leczy i tam kaca,ale nie wiem nawet czy mi sie chce z nim rozmwiac :( (( najgorsze,ze to od niego powinnam miec wsparcie,a jest odwrotnie!

Przepraszam za chaotyczne pisanie i literowki,ale mala mam w chuscie i probuje szybko napisac...


Chcialam Wam zyczyc kochane Szczesliwego Nowego Roku!!!! Zdrowka dla dzieciaczkow i dla Was!
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-01-01, 12:25   

Lenka 86 napisał/a:
Moze nie pamieta,bo ja z nia wstawalam i po cichu wychodzilam ze sypialni,zeby sie wyspal do pracy.
no i pewnie stąd jego gadanie.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
Ostatnio zmieniony przez Humbak 2014-01-01, 16:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,51 sekundy. Zapytań do SQL: 13