wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy Twoje dziecko żywi się wegetariańsko lub wegańsko

Czy tak jak Ty Twoje dziecko żywi się wegetariańsko lub wegańsko ?
1. dziecko (dzieci) jest weganem
12%
 12%  [ 6 ]
2. dziecko (dzieci) jest wegetarianinem
75%
 75%  [ 37 ]
3. dziecko jada mięsne potrawy
12%
 12%  [ 6 ]
Głosowań: 49
Wszystkich Głosów: 49

Autor Wiadomość
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2009-03-13, 19:25   

Marcela wolałabym być w takiej sytuacji żeby móc mówić z Tobą w zgodnym chórze.
Jednak takie życiowe wybory - jak wybór partnera- są przeważnie nieracjonalne ;-)
Mój mięsojad ma już sporą wege świadomość i jego życie ze mną sporo go zmieniło i będzie go zmieniać nadal. Więc to wszystko chyba ma sens? Można robić rewolucję (z różnymi skutkami) ale można też działać małymi krokami do przodu.
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2009-03-13, 21:15   

Humbak napisał/a:
jedzenie mięsa pojawia się u większości dzieci w wieku szkolnym jako efekt poszukiwania i chęci bycia w grupie

Rozumiem, ze dla dzieci integrowanie się, utożsamianie się z grupą jest istotne, ale budowanie swojej wartości na tak marnej podstawie może być dość niebezpieczne. Założenie "chcę być taka jak inni" może doprowadzić do zainteresowania czymś znacznie gorszym niż mięso - w wersji ekstremalnej mogą to być dajmy na to narkotyki. Poczucie własnej wartości jest kruche u dzieci, sprawa jest delikatna. Dziecko wychodzi z domu z poczuciem, ze jest kochane i wyjątkowe - to według mnie pozwala mu nawiązywać normalne kontakty z rówieśnikami, być odpornym na krytykę a może po prostu trochę łatwiej ją znosić.
Humbak napisał/a:
My natalii tłumaczymy

Humbak, ale co jej tłumaczycie? Wersję A (mamy) i wersję B (taty)? Trudno wymagać od małego dziecka dojrzałych i przemyślanych sądów, decyzji, kiedy nie rozumie co się dzieje.

[ Dodano: 2009-03-13, 22:41 ]
strzeszynek napisał/a:
Trochę się czuję tak, jakbyś chciała wpędzić m. in. mnie w poczucie winy
Ależ nie zalezy mi na niczyim poczuciu winy. Rozmawiamy. Temat jest ciekawy, emocje rosną, ale nie dajmy sie zwariować. Ciekawa jestem waszych argumentów.
strzeszynek napisał/a:
Nawet jeśli dziecko od małego miałoby klarowną sytuację, że "zwierzątek się nie je, bo to be" (upraszczając maksymalnie), powinno jednocześnie wzrastać w tolerancji dla ludzi o odmiennych poglądach,

Oczywiście zgadzam się z Toba. Przyznasz jednak, ze dziecku - szcególnie małemu- takie pogodzenie ze sobą dwu różnych postaw rodziców moze jednak sprawić pewną trudność.
strzeszynek napisał/a:
dzieci sięgają po różne rzeczy nie tylko dlatego że brakuje im pewności siebie i chcą się wpasować. Bywa tak i ze zwykłej ciekawości
Głownie jednak z dwu pierwszych powodów. Na pewno takia motywacja działania dziecka jest dla niego (i rodziców) najgroźniejsza.
strzeszynek napisał/a:
okresie dojrzewania do głowy mogą strzelić kompletnie irracjonalne pomysły...

Wciąż jednak rozmawiamy o maluchach, przynajmniej ja mówię o kilkulatkach....
strzeszynku ja Cię cytuję a Twojego posta nie ma już... :roll:
 
 
strzeszynek 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 31 Paź 2007
Posty: 851
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2009-03-13, 22:46   

kofi napisał/a:
strzeszynku myślę, że masz właściwe podejście do sprawy, Vin pewnie sam kiedyś podejmie decyzję i istnieją przesłanki, że będzie wege.

Dzięki za te słowa kofi :)
_________________

Ostatnio zmieniony przez strzeszynek 2009-03-14, 00:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-13, 22:57   

Marcela napisał/a:
ale co jej tłumaczycie? Wersję A (mamy) i wersję B (taty)?
Marcelo, wersję C - u nas mama i tata nie jedzą mięsa, ona chce jeść - mówi, że wie że to zwierzątka ale chce jeść bo jej smakuje bo wszyscy jedzą i bo nie znosi mojej kuchni. I kropka. Postawić sprawę na ostrzu noża? Jak mówisz - sami dokonujemy wyborów, ja postawię wszystkim, ale nie moim dzieciom, taki jest mój wybór.
Marcela napisał/a:
Widzę, ze poruszyłam czułą strunę, dotknęłam jakiegoś bolesnego miejsca
ale to Cię chyba nie dziwi? ciężko wegetarianom na takie kompromisy... wymaga to od nich wiele wiele dystansu, rozsądku i paru innych przymiotów które nie zawsze są wtedy gdy są potrzebne ;-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-03-13, 23:33   

strzeszynek napisał/a:
Capricorn napisał/a:
strzeszynku myślę, że masz właściwe podejście do sprawy, Vin pewnie sam kiedyś podejmie decyzję i istnieją przesłanki, że będzie wege.

Dzięki za te słowa kofi :)



:shock: coś chyba nie teges z tym cytatem, co?
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-03-13, 23:42   

Ale, skoro przywołano mnie poniekąd w tej dyskusji ;-)

Teoretyzowanie fajna sprawa, bo i tak wiadomo, ze w praktyce wyjdzie zupełnie inaczej. ;-)

Fajnie byłoby mieć partnera podzielającego czyjeś fascynacje kulinarne. Ale, jak to mówią, nie ma róży bez ognia ;-) Dla mnie dużo ważniejsze było, zeby partner:
a. nie puszczał się ;-)
b. nie pił w sposób niekontrolowany ;-)
c. nie żył na mój rachunek ;-)
d. nie oszukiwał ;-)
e. nie zaciągał długów nie do spłacenia ;-)
f. wracał na czas do domu ;-)
g. nie miał zbyt dobrych przyjaciółek ;-)
itd, itp. itd.

Zaznaczyłam w ankiecie, ze moje dzieci jedzą mięso. Ale, tak naprawdę, je tylko 2/3 z nich, Kacper kwestię jedzenia mięsa samodzielnie przemyślał gdzieś jako 7 latek, i nie je. Sam, choć oczywiście przy moim wsparciu, zadecydował. Nikt na niego w żaden sposób nie naciskał, nie urządzał mu indoktrynacji.

Niech żyją teorie ;-)
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
strzeszynek 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 31 Paź 2007
Posty: 851
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2009-03-13, 23:44   

No właśnie go skasowałam, bo chciałam jeszcze raz przemyśleć to wszystko... :roll:
Marcelo, ty masz bardzo jasne poglądy i bardzo zdecydowanie je przedstawiasz. Z doświadczenia wiem, że temat jest drażliwy już w przypadku dorosłych i naprawdę trzeba sporej dozy dyplomacji i zrozumienia dla argumentów drugiej strony, by nie pozabijac się wzajemnie. A co jeszcze, gdy podchodzi się do sprawy emocjonalnie, angażuje... Ciężko mi się wypowiadac, mój synek jest za mały, by go uświadamiac, dziś np. patrzył łakomym wzrokiem na mięso na patelni. Ale dałam mu wege zupę i zapomniał o mięsie ;-) Daleka też jestem od myśli, że mam sprawdzone recepty na wszystko. Przede wszystkim zaś nie chcę narzucac synkowi moich poglądów na siłę. Osobiście uważam je za słuszne, ale to, co słuszne dla mnie, nie musi byc słuszne dla wszystkich dookoła. Istnieje opcja: zohydzanie dziecku mięsa na każdym kroku czy zabranianie za wszelką cenę (które niechybnie zaowocowałyby jedzeniem po kryjomu), wybrałam jednak trudniejszą (dla mnie) drogę. Nie chcę traktowac wegetarianizmu jak krucjaty i na każdym kroku demonstrowac swoich poglądów. Kiedy mój synek zje trochę mięsa, nie jest to dla mnie miły widok, ale nie traktuję też tego w kategoriach życiowej porażki. Po cichu zaś czekam na moment przełomowy - kiedy pojawi się świadomośc. Może to wiele nie zmieni, w końcu chyba każde dzieciątko przeżywa szok na wieśc, że mięsko wcześniej żyło, jednak różnica jest taka, że zazwyczaj przechodzi się nad tym do porządku dziennego i prędzej czy później wszystko wraca do "normy". Dziecko wie, że to była krówka, to kurka, a to świnka, ale: mama je, tata je, babcia je, dziadek je... Bez demonizowania, przesady zamierzam wytłumaczyc przy okazji mojemu synkowi, że nie wszyscy jedzą. Sam przecież zobaczy, że mama robi inaczej, będzie zwyczajnie ciekawy - dlaczego. Mam tyko nadzieję, że mnie szlag nie trafi, jak usłyszę tłumaczenia rodziny, dlaczego krówki się je i to jest dobre :-x

[ Dodano: 2009-03-13, 23:46 ]
Długo się namyślałam nad odpowiedzią i tępota na mnie spłynęła chyba:
Capricorn napisał/a:
strzeszynek napisał/a:
Capricorn napisał/a:
strzeszynku myślę, że masz właściwe podejście do sprawy, Vin pewnie sam kiedyś podejmie decyzję i istnieją przesłanki, że będzie wege.

Dzięki za te słowa kofi :)



:shock: coś chyba nie teges z tym cytatem, co?

Capri, :?:
_________________

Ostatnio zmieniony przez strzeszynek 2009-03-14, 00:05, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-03-13, 23:47   

cytujesz słowa kofi pod moim nickiem. ;-)
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
strzeszynek 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 31 Paź 2007
Posty: 851
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2009-03-14, 00:02   

:shock:

[ Dodano: 2009-03-14, 00:06 ]
Naprawiłam, ale w poście wyżej zostawiłam, jak było :)

[ Dodano: 2009-03-14, 00:06 ]
Przepraszam za nadużycie ;-)
_________________

 
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2009-03-14, 00:13   

Marcela napisał/a:
Same świadomie wybieramy naszych partnerów, życiowych
gdy wybierałam byłam miesożerna, wiec podczas doboru, wybrałam dobrze :) ale podczas małżeństwa się zmieniełam.
S, je wszystko co ugotuję i nie ma z tym problemu, mimo, że nie przyrządzam mięsa. Bardzo sporadycznie sam kupuje sobie kawałek mięsiwa i nie mam prawa mu tego zabronić.

Inaczej sprawa ma się z Dulką. Ja nie daję jej mięsa nigdy ale S. uważa, że powinna jeść ryby i dlatego je je średnio 1 raz w miesiącu jak idziemy do rodziców jak się akurat trafi ryba na obiad.
On też jest rodzicem i uważa, że to jest dla niej dobre. Jak będzie większa i wytłumaczę jej co leży u niej na talerzu i nie będzie chciała tego jeść to S. nie będzie jej kazał. A może do tego czasu sam "zmądrzeje", oby! :-P

Szanuję zdanie męża bo na tym polega małżeństwo i tolerancja wobec drugiego człowieka. Poza tym S. jest dobrym człowiekiem i nie mogę mówić, że narzuca mi swoje zdanie jako mięsożerca. Jestem bardzo silną i świadomą siebie kobietą i nigdy bym sobie na to nie pozwoliła. Jesteśmy partnerami w każdej dziedzinie. Nie mogę mu zabronić podejmowania decyzji dot. jego córki, nie mam do tego prawa. Sprawę przedyskutowaliśmy i razem zdecydowaliśmy.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
strzeszynek 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 31 Paź 2007
Posty: 851
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2009-03-14, 00:26   

maryczary, ładnie to ujęłaś.
_________________

 
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2009-03-14, 00:33   

strzeszynek napisał/a:
maryczary, ładnie to ujęłaś.

:oops: ;-)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2009-03-14, 09:20   

strzeszynek napisał/a:
Przede wszystkim zaś nie chcę narzucac synkowi moich poglądów.

Rozumiem to, jednak wychowywanie dziecka to nic innego jak przekazywanie mu swoich poglądów, budowanie w nim określonego światopoglądu. Własnego. Jeszcze nie spotkałam się z sytuacją gdy rodzic dla dobra dziecka przekazywał mu CUDZE, nie własne wartości. Trudno się dziwić, że ultrakatoliccy rodzice wychowują ultrakatolickie dzieci - robią to co uważają za słuszne, uważają, ze działają dla dobra dziecka. Trudno mieć za złe ateistycznym rodzicom, ze nie opowiadają dziecku o bogu - przekazują mu swoją wersję świata. Wegetarianie jednak dla dobra dziecka czasami przekazują mu cudzy światopogląd w nadziei, ze na tak dziwnej podstawie dziecko dokona swojego własnego, dojrzałego wyboru. Bo chcą, aby dziecko miało wybór. Tymczasem dziecko gdy dorośnie i tak wybierze co zechce, bo ma do tego prawo, bo to jego życie. Nie mogę tylko zgodzić się z tą teorią wychowywania bez przekazywania dziecku tego, co dla nas ważne. Idąc tym tropem myślenia wierzący rodzice powinni wychowywać dziecko w duchu "bezwyznaniowości" , żeby nie zaciemniać sprawy i dać dziecku możliwość prawdziwego wyboru. Brzmi to dość absurdalnie.
Wychowywanie jest procesem ciągłym. Nie wierzę, ze sprawdzi się teoria o pojawieniu się nagłym "swiadomości " i od tego momentu wychowywanie przybierze jakąś inną postać, inny kierunek. Moim zdaniem uczymy dziecko świata od samego początku.
Capricorn napisał/a:
Fajnie byłoby mieć partnera podzielającego czyjeś fascynacje kulinarne.

Mylę, że to zdanie jest kluczowe w tej dyskusji. Jeśli ktoś lubi kuchnię hinduską to fajnie jest mieć partnera który też lubi pobawić się w takie gotowanie. To bardzo miłe. Jednak nie potrafię wegetarianizmu sprowadzić jedynie do "fascynacji kulinarnych" . Dla mnie to znacznie, znacznie więcej. Patrząc z perspektywy o której napisała Capri to rzeczywiście nie ma problemu.
(Capri, dla mnie natomiast priorytetem nie jest by mój mąż wracał na czas do domu ;-) )
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2009-03-14, 10:32   

Marcela, twoje stanowisko jest mi bardzo bliskie.Temat jest bardzo trudny i delikatny i każdy z nas ma prawo do własnych decyzji i rozwiązań w tej kwestii.Dla mnie wegetarianizm to nie tylko kwestie kulinarne ale przede wszystkim etyczne,religijne i zdrowotne. Ja jestem tą szcześciara że mój mąz jest też wege.Nas syn jest juz na etapie zadawania pytań dotyczących tego co inni mają na talerzu.Jedyne co ode mnie usłyszał to to że nie jemy mięsa,że jesteśmy wegetarianami Jak narazie uważam że wystarczy. .A Filip sam z siebie mówi że to paskuctwo, ;-) nie wyraził chęci spróbowania.Jeśli kiedykolwiek zechce spróbowac jeść mięso zaakceptuje to ale to nie znaczy że bedzie mi sie to podobołało i że nie wyraże opini w tej kwestii.Ale nie wyobrażam sobie że pozwoliłabym mu na jedzenie mięsa w domu( co oznacza ze miałabym sama je przygotowywać) kiedy miałby te 7 czy 8 lat.Nie zgodziłabym sie nigdy w życiu.Jak narazie w naszej rodzinie nie ma kompromisu w tej kwestii i nie wiem czy kiedykolwiek bedzie-tacy z nas tyrani ;-) Znam parę dzieci wegetarianskich od urodzenia które teraz mają po 8 ,11 9 czy 6 lat.Nigdy nie wyraziły checi jedzenia miesa.Myślę że rzadko taka ochota sie pojawia u dzieci wychowywanych w domu gdzie tego miesa wogóle nie ma i przebywajacych w duzych gronach wegetarianskich.Tego przykładem moze być wychowywanie dzieci w wspolnocie wyznaniowej jaką jest praktykowana przez nas Świadomość Kryszny.Dzieci w przedszkolu nie jedza miesa,w szkole również,nauczyciele także,w świątyni która jakby nie patrzeć jest miejscem często odwiedzanym w którym spędza sie mnóstwo czasu również nie ma osób jedzących mięso( no chyba ze to pojawiajacy sie na chwile goście).Dla dzieci wychowanych wśród tylu wegetarian ten styl zycie jest czymś bardzo naturalnym
Każdy z nas jest w innej sytuacji,ma inne podejscie do wychowywania dzieci a tym samym a takze do kwesti zywieniowych.I nie jest to nic złego.Tak ze z jednej strony nie wiem czemu ma słuzyc ta dyskusja ;-) Każda ze stron ma swoje racje .....
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-16, 23:48   

czarna96 napisał/a:
Tak ze z jednej strony nie wiem czemu ma słuzyc ta dyskusja
podobna dyskusja odbywała się kiedyś na kropkowcu, dzięki czemu uświadomiłam sobie że mam prawo żyć po swojemu i po przerwie znów jestem wegetarianką ;-) Ale córcia już je mięso - wychowana podług przykazań rodzinnych, nie daje się przekonać... O ile nie kończą się wymianą noży nie zdań, takie opinie zawsze prowadzą do tego, że ten kto je czyta gdzieś tam w głowie układa sobie siebie w relacji do problemu
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2009-03-17, 10:07   

Capricorn napisał/a:
Fajnie byłoby mieć partnera podzielającego czyjeś fascynacje kulinarne. Ale, jak to mówią, nie ma róży bez ognia Dla mnie dużo ważniejsze było, zeby partner:
a. nie puszczał się
b. nie pił w sposób niekontrolowany
c. nie żył na mój rachunek
d. nie oszukiwał
e. nie zaciągał długów nie do spłacenia
f. wracał na czas do domu
g. nie miał zbyt dobrych przyjaciółek
itd, itp. itd.


amenooooo :D

chociaż łatwo mi mówić, bo oboje jesteśmy wege. ja myślę, że dałabym radę funkcjonować, gdyby D. nie był wege. on z kolei sobie tego spoecjalnie nie wyobraża - no ale w sumie sięteż nie dziwię, bo on 13 lat jest wege, z czego 8 jesteśmy razem, więc chłopak nie ma specjalnie doświadczeń w związkach nie-wegetaarianką, o małżeństwie nie wspomnę :P (i niech tak zostanie ]:-> )
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2009-03-18, 23:22   

Marcela napisał/a:
strzeszynek napisał/a:
Przede wszystkim zaś nie chcę narzucac synkowi moich poglądów.

Rozumiem to, jednak wychowywanie dziecka to nic innego jak przekazywanie mu swoich poglądów, budowanie w nim określonego światopoglądu. Własnego. Jeszcze nie spotkałam się z sytuacją gdy rodzic dla dobra dziecka przekazywał mu CUDZE, nie własne wartości. Trudno się dziwić, że ultrakatoliccy rodzice wychowują ultrakatolickie dzieci - robią to co uważają za słuszne, uważają, ze działają dla dobra dziecka. Trudno mieć za złe ateistycznym rodzicom, ze nie opowiadają dziecku o bogu - przekazują mu swoją wersję świata. Wegetarianie jednak dla dobra dziecka czasami przekazują mu cudzy światopogląd w nadziei, ze na tak dziwnej podstawie dziecko dokona swojego własnego, dojrzałego wyboru. Bo chcą, aby dziecko miało wybór. Tymczasem dziecko gdy dorośnie i tak wybierze co zechce, bo ma do tego prawo, bo to jego życie. Nie mogę tylko zgodzić się z tą teorią wychowywania bez przekazywania dziecku tego, co dla nas ważne. Idąc tym tropem myślenia wierzący rodzice powinni wychowywać dziecko w duchu "bezwyznaniowości" , żeby nie zaciemniać sprawy i dać dziecku możliwość prawdziwego wyboru. Brzmi to dość absurdalnie.
)


Marcela, wszystko byloby pieknie gdyby ludzie pozostajacy w zwiazkach zawsze mieli te same swiatopoglady. Zycie nie zawsze jest takie proste. Tak samo jak zdarza sie, ze katolik zwiaze sie z ateistka, czy protestantka z prawoslawnym, tak samo istnieja pary mieszane wege/niewege, wege/wegan itp. Ludzie roznych wyznan tez ida w zwiazkach na kompromisy, na wschodnim pograniczu Polski czesto np. bywalo tak, ze kiedy prawoslawny zenil sie z katoliczka, ustalali zawczasu ze np. syowie beda prowadzani przez ojca do cerkwi, a corki przez matke do kosciola.
_________________

 
 
honey 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 428
Skąd: hameryka
Wysłany: 2009-03-18, 23:42   

moze jestem diwna albo leworeczna :roll: ...ale gdybym byla wolna i szukala partnera to szukanie wsrod miesozercow nawet nie wchodziloby w rachube....
po co komplikowac sobie zycie kiedy mozna znalesc dobrego wege goscia.. 8-)
_________________
dzisiaj liczy sie tylko teraz,teraz licze tylko na dzisiaj ..a jutro....to sie zobaczy jutro
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-03-18, 23:47   

honey napisał/a:
moze jestem diwna albo leworeczna :roll: ...ale gdybym byla wolna i szukala partnera to szukanie wsrod miesozercow nawet nie wchodziloby w rachube....
po co komplikowac sobie zycie kiedy mozna znalesc dobrego wege goscia.. 8-)
m.

hm. mój wegetarianizm kilkanaście lat temu w Polsce B był odbierany jako zjawisko gorsze od obłędu chyba, przez długie lata znałam tylko dwie wegetarianki, a relacje homoseksualne mnie nie interesowały. ;-) Kiedy coś zaczynało się dziać pomiędzy mną a moim teraz-mężem, oświadczył mi, ze nie ma absolutnie nic przeciwko mojemu wegetarianizmowi, i to była chyba największa rzecz jaką w tamtym okresie osoby trzecie zrobiły na moją korzyść.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2009-03-19, 00:07   

Capricorn napisał/a:
przez długie lata znałam tylko dwie wegetarianki, a relacje homoseksualne mnie nie interesowały. ;-)

:-P czyli teraz wcale nie jest tak ciężko!
honey napisał/a:
...ale gdybym byla wolna i szukala partnera to szukanie wsrod miesozercow nawet nie wchodziloby w rachube....
po co komplikowac sobie zycie kiedy mozna znalesc dobrego wege goscia.. 8-)

:-/ ale to nie jest wybieranie bluzki w sklepie - nie lubie czerwonego koloru to poszukam sobie zielonej bluzki, o może ta, jest świetna, biorę! ile płacę?
miłość to miłość i wybiera się, nie ze względu na menu, ale słucha się swojego serca.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2009-03-19, 00:12   

poza tym, jakoś nie chce mi się wierzyć, że gdybyś się zakochała to skreśliłabyś kogoś tylko dlatego, że nie jest wege.. partnera nie wybiera się na tej samej zasadzie co sprzętu agd w sklepie ;) jak sobie przypominam moje początki z Algiem, pierwsze spojrzenia, trzymanie za rękę, smsy, motylki w brzuchu... naprawdę ostatnią rzeczą o której wtedy myślałam to "cholera, on NIE JEST WEGE!" :lol: :lol: :lol:

edit - o maryczary, napisalysmy jednoczesnie :)
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
devil_doll
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-19, 07:27   

Ja jestem weganka moj syn tez maz je mieso (nie w domu na szczescie ) ale dla mnie bardziej istotne sa cechy, ktore podala Capricorn. Milosc nie wybiera i potrzeba madrych kompromisow, ot co.
 
 
honey 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 428
Skąd: hameryka
Wysłany: 2009-03-19, 10:51   

Amanii napisał/a:
poza tym, jakoś nie chce mi się wierzyć, że gdybyś się zakochała to skreśliłabyś kogoś tylko dlatego, że nie jest wege.. partnera nie wybiera się na tej samej zasadzie co sprzętu agd w sklepie ;) jak sobie przypominam moje początki z Algiem, pierwsze spojrzenia, trzymanie za rękę, smsy, motylki w brzuchu... naprawdę ostatnią rzeczą o której wtedy myślałam to "cholera, on NIE JEST WEGE!" :lol: :lol: :lol:

edit - o maryczary, napisalysmy jednoczesnie :)

kurcze... no jakim sensie sie wybiera.....jak dla mnie....

wybrabys goscia na parnera tylko dlatego piekne czaruje i opowiada historie..i jest dusza towarzystwa....potrafi kobietke oczarowac..... daje ci motylki w brzuchu...
a drugiej strony jest zawsze /wiecznie niebieskim ptakiem.....nie pracujacym i nie zamierzajacym..... bo to niezgodne z jego zyciowym mottem :roll: ??//
Ja nigdy....osobiscie..
Preciez to nie jest miosc..tylko krowie oczarowanie.......
i na dluzsza mete facet bedzie tylko kolkiem w tylku... itd itd.
hmmmm
chyba przechodzimy do tematu....co ma znaczenie przy wyborze partnera.....
kiedy kogos kochamy...naprawde...i czym jest zwykle oczarowanie/porzadanie

[ Dodano: 2009-03-19, 15:52 ]
a moze ja jakas dziwna jestem.....
bo nie muse szukac i wybierac....
bo jakbym musiala to zycie by mnie skorygowalo....

[ Dodano: 2009-03-19, 15:53 ]
soorry pisze jak kura pazurem....bo albo jest bardzo pozno..albo bardzo wczesnie jak dla mnie zwykle..
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2009-03-19, 15:37   

No tak, oczarowanie jest na początku. Jak się kogoś poznaje i zaczyna się coś dziać między 2 osobami, to raczej nie myśli się od razu o ślubnym kobiercu , 4 dzieci i płaceniu rachunków za gaz :) Najpierw jest "tu i teraz", potem się zaczyna poznawać, odkrywać i robić z tego stały związek.
I u mnie z tego oczarowania się to rozwinęło w wielką miłość, która przetrwała nawet dość poważne kryzysy i próby (łącznie z rozstaniem i powrotem). TYM BARDZIEJ nie potrafiłabym tego skreślić tylko dlatego że Alg nie jest wege.

Nie powiem, wolałabym żeby był, to by ułatwiło mnóstwo spraw, od codziennego gotowania, do ustalania wspólnego stanowiska wobec dziecka (przyszłego) czy teściów. Ale nie łudzę się - to jest zupełnie inny typ wrażliwości, do tego konformista.. No po prostu nie wyorażam sobie go jako wegetarianina :) Za dobrze go znam :) I pokochałam go takiego jakim jest.
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
strzeszynek 

Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 31 Paź 2007
Posty: 851
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2009-03-29, 13:44   

Nie wypowiadałam się tu ostatnio, a powinnam, tym bardziej, że jedna z wypowiedzi Marceli jest skierowana do mnie.
Marcela napisał/a:
strzeszynek napisał/a:
Przede wszystkim zaś nie chcę narzucac synkowi moich poglądów.

Rozumiem to, jednak wychowywanie dziecka to nic innego jak przekazywanie mu swoich poglądów


Marcelo, zwróć uwagę DOKŁADNIE, co ja napisałam. Czym innym jest przekazywanie poglądów, o którym piszesz, czym innym narzucanie, o którym napisałam ja. Zresztą, nie wiem, jak inni, ale na mnie z chwilą urodzenia dziecka nie spłynęła mądrość absolutna. Nie znam gotowych rozwiązań wszystkich problemów.
Marcela napisał/a:
Wychowywanie jest procesem ciągłym. Nie wierzę, ze sprawdzi się teoria o pojawieniu się nagłym "swiadomości " i od tego momentu wychowywanie przybierze jakąś inną postać, inny kierunek. Moim zdaniem uczymy dziecko świata od samego początku.

Ale inaczej objaśnia się świat niemowlakowi, inaczej kilkuletniemu dziecku, a inaczej nastolatkowi. Na chwilę obecną mogę powiedzieć dziecku, że nie jem mięsa, ale nie wydaje i się, żeby był już gotowy na pokazywanie, że ta świnka czy kurka to kotlet na talerzu. Mam mówić na razie, że mięsko jest bebe? A jak wytłumaczyć, że wszyscy inni w jego rodzinie je jedzą?
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 14