wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
wegetarianie i mięsożerne zwierzęta w domu
Autor Wiadomość
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2009-05-20, 11:05   wegetarianie i mięsożerne zwierzęta w domu

Moi drodzy, ponieważ bardzo mnie intryguje ten temat postanowiłam założyć nowy (- jako ze w temacie o rybach się rozmył). Chciałabym zapytać wegetarian karmiących mięsem swoje zwierzęta jak się z tym czują. Nie atakuję, chcę zapytać czy pojawia się coś na kształt dyskomfortu czy też nie? Czy według takich osób to wszystko trzyma się kupy? Jaka jest w tym racja? Pytam głównie osoby, które uważają, ze drapieżnikom należy się taki a nie inny pokarm - z racji ich natury.
Wychodzę z założenia, ze bierzemy do domu psa czy kota z rozmysłem, świadomie - bo w końcu jest to decyzja od której wiele zależy. Co powoduje, ze wegetarianin godzi się na pewne ustępstwa wobec (moim zdaniem) ważnych aspektów etycznych (jeśli takie są pobudki do bycia wege) i staje się pewnego rodzaju "serwisem usługowym" dla swojego pupila dostarczając mu odpowiedniego jedzenia.
Jakiś czas temu było głośno o schronisku pani Bożeny Wahl. Ma tam setki psów i kotów, haruje cały dzień, wszystkie środki przeznacza na to przedsięwzięcie , z oczu patrzy jej smutkiem. Oglądając reportaż nie mogłam powstrzymac się od refleksji - ile zwierząt zginie żeby wykarmić te uratowane. I dlaczego kotki i pieski są "biedniejsze" niż dajmy na to kaczki czy konie? Co powoduje, ze ludzie zapominają, ze ratując przed śmiercią jedno przyczyniają się do śmierci drugiego?
Wyobraźcie sobie, że jeden pies (średnio) zjada rocznie całą krowę. Lub odpowiednio więcej mniejszych zwierząt.
Przyznam się, że kompletnie nie mogę pojąć jak wegetarianie układają sobie te sprawy. Bardzo mnie interesuje Wasz punkt widzenia.
Ostatnio zmieniony przez Marcela 2009-05-26, 18:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2009-05-20, 11:32   

Marcela napisał/a:
chcę zapytać czy pojawia się coś na kształt dyskomfortu czy też nie?
nie :)
Marcela napisał/a:
Pytam głównie osoby, które uważają, ze drapieżnikom należy się taki a nie inny pokarm - z racji ich natury.
czyli nie mnie, bo jak już gdzieś pisałam, mnie argument o "naturalności" nie tylko w tym przypadku zupełnie nie przekonuje.

Wegetarianizm to jest mój wybór, dla mojego komfortu psychicznego i moralnego nie jem mięsa. Daleko mi jednak jeszcze do bojkotu ekonomicznego wszelkiego przemysłu związanego z mięsem (swoją drogą zastanawiam się czy takie osoby total CF robią zakupy np w zwykłych sklepach spożywczych - przecież tam też jest mięso, to jest napędzanie handlu).
Mój kot raczej nie ma oporów moralnych przed jedzeniem mięsa, podobnie jak mój facet. Toteż mięso jest w moim domu, nie mam oporów przed jego kupieniem, przyrządzeniem i podaniem. Po prostu nie dla siebie. Wprawdzie za kota mogłabym zdecydować (za faceta byłoby ciężko :P ), ale nie widzę takiej potrzeby.

Marcela napisał/a:
Przyznam się, że kompletnie nie mogę pojąć jak wegetarianie układają sobie te sprawy
Przyznam się, że nigdy nie miałam też z tego powodu jakichś wyrzutów sumienia. Nie potrzebuję sobie tego w żaden sposób układać.
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
melba 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 11 Lut 2009
Posty: 531
Wysłany: 2009-05-20, 12:58   

ja swoje koty karmie miesem, bo uwazam ze to jest dla nich naturalny pokarm.
a koty sa w moim domu od czasu kiedy jeszcze o wegetarianizmie wlasnym nawet mi sie nie snilo, wiec problem decyzji w tym wypadku nie mial miejsca.

to czy jem czy nie jem miesa to moja decyzja i ewentualne skutki bede odczuwac na sobie. ale za koty decydowac nie zamierzam, nawet mi przez mysl nie przeszlo ze moge narzucic im inny styl odzywiania. uwazam ze to byloby dla nich szkodliwe.

dyskomfort owszem, mam, zwlaszcza jak stoje w ogonku i nabywam to mieso.

uwazam jednak ze sa rzeczy ktorych nie moge zmienic, nie mam na nie wplywu, i sposob odzywiania drapieznikow wlasnie do takich rzeczy nalezy.
_________________
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=6249&postdays=0&postorder=asc&start=0
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2009-05-20, 14:06   

Ja mam wielkie opory, ciągle wewnętrznie nieuporządkowaną tę sprawę, podobnie, jak milion innych spraw niestety, m.in. nabiał.
Tak, mam opory.
Co z tym robię? Nic, będę miała następnego kota. :-)
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-05-20, 14:13   

Ja - po pierwsze - nie mam zwierząt. Po drugie - gdybym miała zwierzę to na pewno nie z hodowli - gdzie rozmnaża się zwierzęta celowo. Czyli byłoby to zwierzę ze schroniska lub śmietnika. Nie rozumiem tej argumentacji - miałabym nie ratować psa czy kota dlatego, że jestem wegetarianką, a one jedzą mięso? Czyli co - lepiej niech umrze z głodu w imię moich ideałów? No sorry...
I tez nie jestem przekonana, że karma wegańska jest dobra dla kota - co do psa już bardziej mnie to przekonuje, choć też nie do końca.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
marcyha 


Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 28 Lip 2007
Posty: 311
Skąd: włocławek
Wysłany: 2009-05-20, 19:35   

Mam koty - zwierzaki mięsożerne, które w diecie powinny mieć kole 90% mięsa. Podaję im serca drobiowe. Właściwie większość kotów w naszych domach to prawie wegetarianie - te, które mają do żarełka whiskasy czy inne kitekaty, w których zawartość mięsa i produktów mięsopochodnych (nawet nie chcę myśleć co to takiego) to jakieś 4 %. Nie mam oporów specjalnych jeśli chodzi o serduszka drobiowe - kota nie zmienię, serca to produkt "poboczny" (no może troszku naciągam). Bardziej mnie frapuje nabiał w mojej diecie. Przemyśliwam nad pozyskiwaniem onego z własnej hodowli (kozy 8-) :mrgreen: ), ale to jeszcze trochę czasu. I w ogóle z taką hodowlą bez rzeźni w tle to trudna sprawa jest :-/ . Trzeba by jakiś taki ogólnopolski łańcuszek gospodarzy tak samo myślących stworzyć. W tej chwili to mi wygląda na utopię niestety.
_________________
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/ci-51132.png" border="0"><img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-41151.png" border="0">
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6550.png" border="0"><img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6549.png" border="0">
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6548.png" border="0">
 
 
fasola 
sztuczne zęby robię


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 23 Sty 2009
Posty: 245
Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
Wysłany: 2009-05-20, 19:56   

Mój kot dostaje suchą karmę weterynaryjną z Royal Canin. Troszkę kosztuje, ale nie kupiłabym "whiskasów czy darlingów", bo po prostu im nie ufam. Miałam okazję wymienić kilka uwag na temat tych jakże popularnych karm z właścicielami pochorowanych kociaków i nikomu nie polecam tego typu zakupu.
Uważam, że zapewniam kotu dostęp do potrzebnych składników odżywczych i raczej tego nie zmienię. Czasem kupię parówkę lub kilka plastrów kiełbasy dla kota. Dla mnie to nie stanowi problemu, aczkolwiek nie wytrzymuję zbyt długo w mięsnym z powodu zapachu. Po prostu mnie fizycznie "naciąga".
Reasumując: moja Mysza wege nie zostanie, gdyż nie widzę ku temu podstaw :)
Ale jeśli ktoś ma zwierzaki na diecie wegetariańskiej i są to zwierzaki szczęśliwe i zdrowe, to nic mi do tego :)
Pozdrawiam :)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-05-20, 19:57   

fasola napisał/a:
Czasem kupię parówkę lub kilka plastrów kiełbasy dla kota.
hmm, a czy to aby odpowiednie jedzenie dla kota? kiełbasa wieprzowa jak rozumiem?
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2009-05-20, 20:08   

Lily napisał/a:
I tez nie jestem przekonana, że karma wegańska jest dobra dla kota - co do psa już bardziej mnie to przekonuje, choć też nie do końca.


A według moich informacji to pies szybciej może wytrzymać bez mięsa i będzie wstanie prosperować np na strączkowych( podobno groch jest dobry dla psów) jajach itp niż kot. Kot jest typowym mięsożercom pies to głównie padlinożerca ,jego menu ma dość szeroki zakres.
Ja nie mam psa ani kota właśnie dlatego że są to zwierzęta jedzące mięso. Ale moja decyzja nie jest związana z kwestiami etycznym a bardziej religijnymi.W domu bhaktów niepowinno być mięsa.Dla mie jest to sytuacja nie do zaakceptowania.U kogoś obecność mięsa ale we własnym domu bym tego nie zniosła ;-)
Ja uważam że kot oraz pies powinny dostawać mięso a nie jakieś syntetyczne podróbki. Twierdzenie że udomowienie tych zwierząt spowodowałao u nich zanik naturalnych zachowań i potrzeb nie jest prawdą.
Mam pytanie do osób karmiących swoje zwierzęta wegetariańskimi czy wegańskimi karmami,czy te zwierzaki jedzą takie karmy od małego czy na początku dostawały mięsne dania a pózniej wprowadziliście zmiany w żywieniu?
 
 
fasola 
sztuczne zęby robię


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 23 Sty 2009
Posty: 245
Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
Wysłany: 2009-05-20, 20:10   

Lily, szczerze mówiąc to nie wiem, bo mój kot zjadł takie coś może 4 razy w życiu.
Ja po prostu pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak u babci na wsi dawało się kotom różne kiełbaski czy mięsne resztki z obiadu.
To były 3 plasterki suchej krakowskiej. Nie znam się na kiełbasach, więc kupiłam tą, jaka wyglądała dobrze (jeśli można to tak ująć).
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-05-20, 20:15   

czarna96 napisał/a:
A według moich informacji to pies szybciej może wytrzymać bez mięsa
toteż właśnie o tym piszę, że raczej pies niż kot ;)
fasola napisał/a:
Ja po prostu pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak u babci na wsi dawało się kotom różne kiełbaski czy mięsne resztki z obiadu.
no tak, ale to nie znaczy, że wieprzowina jest dobra dla kotów, bo z tego co wiem, to nie jest ;) piszą o tym np. tu hxxp://kociolubna.feline.pl/zywienie.htm
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2009-05-20, 20:16   

Lily, sorki zle odczytałam twoja wypowiedz :oops:
 
 
fasola 
sztuczne zęby robię


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 23 Sty 2009
Posty: 245
Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
Wysłany: 2009-05-20, 20:17   

Lily napisał/a:
no tak, ale to nie znaczy, że wieprzowina jest dobra dla kotów, bo z tego co wiem, to nie jest ;) piszą o tym np. tu

Ojjj :oops: dobrze wiedzieć :)

Edit:
Właśnie doczytałam: "wieprzowina (absolutnie zakazana surowa - może być przyczyną śmiertelnej choroby zwanej chorobą Aujeszkyego)", ale kiełbasa w sklepie to nie jest chyba surowe mięso tylko poddane wcześniej obróbkom termicznym itp. Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu, jeśli się mylę, bo naprawdę nie znam się na kiełbasach :)
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2009-05-20, 21:28   

Kiełbasy są po prostu niezdrowe i dla ludzi i dla zwierząt, zawierają kupę soli, przypraw i konserwantów (i niewiadomo czego jeszcze).
A co do trzymania w domu mięsożernych zwierząt: od dawna mam takowe (ze schroniska lub znalezione) i zawsze pomagałam tym bezdomnym dlatego, że ich los mnie porusza. Ja mam wybór i mogę mięsa nie jeść, a one nie bardzo, bo z natury są drapieżnikami. Podawanie im karm zawierających mięso jest dla mnie - owszem - pewnego rodzaju kompromisem. Dopuszczam go tylko dlatego, że zwierząt rzeźnych nie hoduje się dlatego, żeby nasze psy i koty miały co jeść, tylko żeby najedli się ludzie. Dla zwierząt są przeznaczone "produkty uboczne" tego procederu. Ale dyskomfort jest. Taki sam, kiedy kupuję dziecku buty ze skóry.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-05-20, 21:30   

fasola napisał/a:
ale kiełbasa w sklepie to nie jest chyba surowe mięso tylko poddane wcześniej obróbkom termicznym itp. Niech mnie ktoś wyprowadzi z błędu, jeśli się mylę, bo naprawdę nie znam się na kiełbasach :)
nie wiem, czy wiesz, ale taka kiełbasa ma niewiele wspólnego z mięsem - zawiera masę wody, barwniki, konserwanty, poprawiacze smaku, często soję, skrobię i mnóstwo innych rzeczy...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
fasola 
sztuczne zęby robię


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 23 Sty 2009
Posty: 245
Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
Wysłany: 2009-05-20, 21:33   

Ehh, no w sumie fakt :|
 
 
Marcela

Pomógł: 38 razy
Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 1417
Wysłany: 2009-05-20, 23:19   

Tak naprawdę granicę, której już nie chcemy przekraczać (ze względów moralnych) musimy sobie sami wyznaczyć. Jedni zdecydują, ze używanie środków owadobójczych jest ok, inni- że również można używać trutki na szczury czy krety, inni akceptują mięso w domu, skóry, pourywane łby jeleni na ścianach itp. Sprawa moralności wegetariańskiej jest płynna. Rozumiem, ze nie wszyscy chcą być dżinistami ;-) , ale jednak taka postawa jest dla mnie niezrozumiała:
Amanii napisał/a:
dla mojego komfortu psychicznego i moralnego nie jem mięsa.
Amanii napisał/a:
nie mam oporów przed jego kupieniem, przyrządzeniem i podaniem.

Amanii napisał/a:
nigdy nie miałam też z tego powodu jakichś wyrzutów sumienia.
Jaki wobec tego jest Twój "komfort moralny" jeśli jednak kupujesz, przyrządzasz, podajesz? Naprawdę taka sytuacja jest dla Ciebie komfortowa? :shock: Rozumiem, ze wegetarianie, którzy nie mają pobudek moralnych (ale np. zdrowotne) mogą podchodzić do sprawy w ten sposób, ale wyraźnie napisałaś o moralnym aspekcie Twojej diety. Być może widzisz jakąś większą różnicę pomiędzy kupieniem i zjedzeniem a kupieniem i podaniem psu - ale dla mnie to jest dość mętne. Kupując przyczyniasz się do tego, zeby ten porządany towar ciągle był w sklepie.
Problem polega na tym, ze te pieski i kotki tak naprawdę są wyłącznie dla zabawy, przyjemności (pomijając może kilka przypadków typu: pies przewodnik dla niewidomego itp) więc według mnie sytuacja przypomina trochę noszenie futra.

Tobayashi napisał/a:
zwierząt rzeźnych nie hoduje się dlatego, żeby nasze psy i koty miały co jeść, tylko żeby najedli się ludzie.
Och, to kiepski argument. Zwierząt które miały szczęście urodzić się jako "domowe" jest tak wiele (ile jest ich w Twojej dzielnicy, mieście, kraju, itd?), że potrzebują nie tylko ścięgien i zmielonych skór, tymbardziej, że wielu włascicieli (jak się okazuje również wegetariańskich) kupuje im podroby i całkiem normalne mięso. Poza tym nasuwa mi sie takie porównanie: czy wegetariańskim jest noszenie futra z królików zabitych na mięso dla dzieci? W mojej opinii nie, pomimo, ze jest to "tylko" produkt uboczny produkcji mięsa.

marcyha napisał/a:
zawartość mięsa i produktów mięsopochodnych (nawet nie chcę myśleć co to takiego)
Dlaczego nie chcesz o tym myśleć? Nie potrafię nawet tego skomentować.... :-/
kofi napisał/a:
Tak, mam opory.
Co z tym robię? Nic, będę miała następnego kota.
:?:

czarna96 napisał/a:
Ja nie mam psa ani kota właśnie dlatego że są to zwierzęta jedzące mięso.
Ja również, chociaż w moim przypadku nie stoją za tym względy religijne. Przyznam się, że chociaż lubię zwierzęta trochę drażni mnie tak wszechobecna "pieskomania" (koty ze względu na soją naturę są mniej uciążliwe). W mojej opinii tak ogromna ilość psów wszędzie jest jakaś chora. Nie bez znaczenia jest tu też fakt, że naprawdę wiele zwierząt ma kompletnie nieodpowiedzialnych właścicieli - przez co ich pupile stają się czasem udręką dla innych. I zwyczajnie żal mi tych wszystkich zwierząt, które muszą ginąć tylko i wyłącznie dla przyjemności posiadania w domu psa czy kota. Wolę zaprzyjaźnić się z bażantami, podglądać wilgę, po cichu podkarmiać dzikiego chomika polskiego (znacie takie zwierzę?), podpatrywać jak miewa się rodzina wróbli gniazdująca w mirabelkach czy dzika kuna mieszkająca w stercie drewna.
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2009-05-21, 08:38   

Marcela, o ile rozumiem mniej więcej Twój sposób myślenia (kupując ięso popierasz morderstwo), o tyle z tym zdaniem:
Marcela napisał/a:
Problem polega na tym, ze te pieski i kotki tak naprawdę są wyłącznie dla zabawy, przyjemności (pomijając może kilka przypadków typu: pies przewodnik dla niewidomego itp)

nie mogę się zgodzić.
Ja organicznie potrzebuję obecności zwierząt w domu, tak jak potrzebuję bliskości ludzi. Może to jest nienaturalne, nienormalne - nie wiem. Człowiek udomowił psy i koty wiele tysięcy lat temu - właśnie po to, żeby się z nimi przyjaźnić. Jak patrzę na emerytów, którzy wyprowadzają swoje starszawe psiaki, mówią do nich (zresztą nie trzeba emerytów - sama gadam do swoich zwierząt) to naprawdę myślę sobie, że bez nich byłoby im paskudnie, często w ogóle nie mieliby okazji ruszyć się z domu. Może to egoizm, ale czym jest wobec tego wiązanie się z kimś drugim, jak nie egozimem, posiadanie dzieci?
Poza tym jeszcze inny aspekt - funkcjonujemy w społeczeństwie mięsożerców - mój starszy syn je mięso, moi rodzice, spotykam się z nimi przecież, kocham ich i akceptuję ich wybory, nie walczę z nimi, więc co? To też niemoralne?
Strasznie śliski temat, łatwo się zagalopować. :-|
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2009-05-21, 09:14   

mam 4 koty i psa - znajdy, i żółwia po koledze
jedzą mięsną karmę
nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
neuro 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 487
Skąd: Warszawa, zielone Bielany
Wysłany: 2009-05-21, 09:56   

Mam jednego kota swojego, jednego wspólnego z rodzicami. Karmię mięsem i mam tylko wątpliwości co do źródła pochodzenia tego mięsa. Postaram się znaleźć takie z chowu nieprzemysłowego.

Marcela napisał/a:
Tak naprawdę granicę, której już nie chcemy przekraczać (ze względów moralnych) musimy sobie sami wyznaczyć.

O to to :)

Marcela napisał/a:
W mojej opinii tak ogromna ilość psów wszędzie jest jakaś chora.

Ciężko się nie zgodzić. Z drugiej strony wartość terapeutyczna kotów i psów, co zauważyła Kofi, jest nie do przecenienia w wielu przypadkach. Jedna sprawa to branie do domu zwierząt bezdomnych i porzuconych, a druga stymulowanie zapotrzebowania na zwierzęta domowe. Sprawa jest złożona...
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2009-05-21, 10:14   

tak z ciekawości zapytam, a gdzie zauważyłyście tą nadmierną ilość psów?

u nas zwierzęta są członkami rodziny, a nie tylko zabaweczkami. ale to moim zdaniem nie ma nic wspólnego z mięsną karmą
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2009-05-21, 11:03   

ja zauważam nadmierną liczbę psów wszędzie w Polsce :P

Zwłaszcza że często mają je osoby nieodpowiedzialne, które nad nimi nie panują i nie czują się za nie odpowiedzialne.

Moim osobistym zdaniem psy dlatego są w Polsce takie popularne, że nie wiążą się z żadną odpowiedzialnością. Biegają luzem, choć nie słuchają się właścicieli (ilu z nich w jakikolwiek sposób szkoli swoich pupili?), niemal nikt nie sprząta po nich kup, przez co na trawniku nie można się rozłożyć z kocykiem, albo puścić raczkującego dziecka, nie przeskanowawszy go najpierw pod kątem obsrania (no a już najgorsza jest pora roztopów, kiedy cały biohazard po zimie rozmarz... bleee). Mnóstwo właścicieli nawet nie wychodzi ze swoim psem na spacer, tylko wypuszcza go z klatki, a potem wpuszcza z powrotem do domu jak zacznie wyć pod blokiem (jako dziecko zostałam pogryziona przez takiego właśnie złośliwego bydlaka, który laził sobie po klatce schodowej bez żadnego nadzoru).

Co do właściwego tematu karmienia mięsem, to kiedyś nie miałabym oporów, ale dzisiaj chyba bym nie mogła kupować, kroić i trzymać w lodówce mięsa. Za bardzo by mnie brzydziło, estetycznie i moralnie.
_________________

 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2009-05-21, 11:17   

Mój kot dostaje karmę suchą, od czasu do czasu z puszki. Próbowałam kupować pierś kurczaka, bo taniej i zdrowiej dla zębów ale nie mogłam się przemóc, żeby pokroić itd. (M. w sumie to robił, ale też nie mógł).
Marcela napisał/a:
Problem polega na tym, ze te pieski i kotki tak naprawdę są wyłącznie dla zabawy, przyjemności (pomijając może kilka przypadków typu: pies przewodnik dla niewidomego itp) więc według mnie sytuacja przypomina trochę noszenie futra.

jest jeszcze kategoria ZWIERZĘ ADOPTOWANE - moja kota do takich należy, w jaki sposób to oceniasz Marcela?

[ Dodano: 2009-05-21, 11:21 ]
kofi napisał/a:
Jak patrzę na emerytów, którzy wyprowadzają swoje starszawe psiaki, mówią do nich (zresztą nie trzeba emerytów - sama gadam do swoich zwierząt) to naprawdę myślę sobie, że bez nich byłoby im paskudnie, często w ogóle nie mieliby okazji ruszyć się z domu.

Tak te spasłe pieski, trzymane krótko, mieszkające na 40m kw...to dla mnie tragedia, nie tak powinno wyglądać. W mieście nie powinno być psów, a na pewno nie bloku!!!
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2009-05-21, 12:16   

no tak, nie pomyślałam o psach w mieście, i zasranych chodnikach, parkach itp. to rzeczywiście jest problem :-/

mieszkaliśmy w bloku, pies z nami, żyje i ma się dobrze, jak na swoje 10 lat wygląda kwitnąco :-) i nadal jest psem domowym, tak jest przyzwyczajony.
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
Amanii 


Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 23 Mar 2008
Posty: 1485
Wysłany: 2009-05-21, 12:35   

Marcela napisał/a:
Naprawdę taka sytuacja jest dla Ciebie komfortowa? :shock:

nie wiem, może ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę. Gdybym miała jakieś wyrzuty sumienia, nie robiłabym tego. Tak jak miałam wyrzuty sumienia jedząc mięso więc z niego zrezygnowałam, proste.

Marcela napisał/a:
Być może widzisz jakąś większą różnicę pomiędzy kupieniem i zjedzeniem a kupieniem i podaniem psu - ale dla mnie to jest dość mętne.

Tak, widzę. Dla ciebie to może mętne, dla mnie niemętne, więc ja to robię nie ty, i wszystko jest ok.

W moim wegetrarianizmie najważniejsze jest dla mnie to, że wypływa z moich potrzeb serca (czy jak to nazwać) i z mojego sumienia. To ewoluuje.. na początku nosiłam skórzane glany i rzemienie, myłam się czym popadnie. Potem zaczęłam czuć się z tym źle, więc teraz noszę trampki, używam mydła roślinnego itp. Być może kiedyś zacznę się czuć źle z tym, że podaję kotu mięsną karmę. Narazie nie widzę w tym zadnego problemu, więc niech tak zostanie. Nie robię tego po to, żeby zmieniać świat, czy żeby kogoś nawracać, robię to DLA SIEBIE.

Co do nieposiadania w domu zwierząt tylko dlatego, że to mięsożercy - a co z "posiadaniem" w domu chłopa mięsożercy? Też wywalić? :lol: :lol: :lol: Jaka jest różnica, czy wsypuję kotu Royala do miski, czy kładę facetowi kotleta na talerz?

A z tym, że posiadanie zwierząt wynika z egoizmu - zgadzam się z kofi. Póki to nie jest snobowanie się i kupowanie za cieżką kasę rasowca, to ja w tym egoizmu nie widzę, raczej pewien rodzaj wrażliwości.
Moją kotkę przygarnęłam od nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy mimo wbijania im do głowy, że powinni wysterylizować swoją, ciągle ja beztrosko rozmnażają. Przy czym weterynarz to dla nich zbędny wydatek. Mira trafiła do nas z kocim katarem, wyleczyliśmy ją. Jej trzy siostry, które tam zostały, niestety umarły ("coś miały takiego brzydkiego cieknącego z oczu ale mysleliśmy że im przejdzie..."). Kociaki z wcześniejszych miotów czasem kończyły pod kołami samochodu, czasem szły w świat płodzić kolejne... Wydaje mi się, że to że trafiła do nas wyszło jej na dobre. Jej i wszystkim tym kotkom, których nie urodzi.
Została wysterylizowana. Staramy się zapewnić jej wszystko co najlepsze, czasem je lepiej niż my, jest wiecznie myziana, codziennym punktem programu jest gonitwa za mną po mieszkaniu (aż dostaję zadyszki) :P Jak trochę odbijemy się od finansowego dna, myslimy o przygarnięciu kolejnego kociaka. Nie z naszego egoizmu, tylko dla jej dobra - bo towarzystwo ludzi, mimo że najlepsze, nie zastępuje więzi z innym kotem. Oczywiście to też będzie jakaś przygarnieta bida, a nie specjalnie dla nas spłodzony na zamówienie kociak.

Jak to jest egoizm, to ja chcę być taką egoistką.

A że uratowany przeze mnie kot zje w swoim życiu kilka(naście) krów? Myszy i ptaków zjadłby kilkaset, żyjąc dziko. Czemu krowy są ważniejsze?
(Przepraszam za infantylność, ale wydaje mi się, że koresponduje ona z infantylnością samego zarzutu :) )

Aha, żeby nie było.. Szanuje bardzo ludzi, którzy ze względu na swoje przekonania karmią kota wegetariańsko (o ile go nie krzywdzą i jest to zbilansowany pokarm), szanuje takich, którzy zwierząt nie mają z pobudek moralnych. Ja do nich po prostu nie należę.
_________________
"Czy to ja nic nie rozumiem, czy oni zwariowali? Czy ja jestem dziecko, a oni tak dojrzali?
Oni mają paragrafy, a my mamy granaty w gębie, które mogą nam wypalić..."

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 13