wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Sprawy wiary i religii.
Autor Wiadomość
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2010-01-07, 13:45   

excelencja napisał/a:
dla mnie to dość oczywiste, że ludzie wierzący chcą chować dziecko w swojej wierze i zdziwiłabym się, gdyby było inaczej.
tak samo jak wege hodują wegedzieci.
itp itd.
Dziwi mnie tylko coś innego, jak bardzo często moi ateistyczni znajomi chrzczą dzieci tylko dlatego, że wszyscy to robią, dobra, znów upraszam.

no niestety, jest to powszechne.
YolaW napisał/a:
excelencja napisał/a:
Ale ja serio nie jestem w stanie zrozumieć PO CO ludzie wierzą w boga.... ??? bogów? no wiecie???


wiara nie jest po coś. Wierzysz albo nie wierzysz...

dokładnie. wiara jest darem - niektórzy go dostają, inni nie: jak to w życiu, nie ma sprawiedliwości ;) ja akurat tego "daru" nie otrzymałam, czasem żałuję, życie byłoby prostsze ;) ale cóż, nie będę się sama okłamywać.

fajnie, że jest ta dyskusja :D
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2010-01-07, 13:46   

moim zdaniem warto oten "dar" walczyć, tj. szukać, czytać ludzi uduchowionych, szukać w tym wszystkim siebie i słuchać swojego serca :>
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2010-01-07, 16:22   

Ja nie mam potrzeby szukać i nie ukrywam, że trochę mnie irytuje gdy ludzie wierzący podchodzą z pobłażaniem do ateistów. Ja nie uważam, że jestem czegoś pozbawiona :shock: :roll:
Uważam, że mi "boża iluzja" nie jest potrzebna do tego aby czuć się szczęśliwą.
_________________

Ostatnio zmieniony przez elenka 2010-01-07, 17:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2010-01-07, 17:06   

elenka, pojechała ostro, ale z sensem.
Też nie czuję, żeby moje życie duchowe było uboższe przez brak obecności boga.
Ale wiem , że nie chciałaś wcale powiedzieć, że ateiści to pustaki :D
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-07, 17:29   

elenka, excelencja, absolutnie nie uważam żebyście były w jakiś sposób uboższe, po prostu mamy trochę inne widzenie świata. Tak jak wcześniej pisałam różnimy się w odbiorze pewnych zdarzeń i określaniu ich: np. dla mnie posiadanie dzieci jest cudem (mogę to określić jako wierząca darem od Boga), dla Was cudem, szczęściem (też pojęcie nie do końca wytłumaczalne), najlepszym co mogło człowieka spotkać, itd. Odczuwamy tak samo i to samo, a całą różnicę widzę w postrzeganiu i definiowaniu pewnych rzeczy: dla mnie zbyt wiele rzeczy nie można wytłumaczyć "racjonalnie", żebym przestała wierzyć w Boga, dla Was zbyt wiele rzeczy można wytłumaczyć "racjonalnie" żeby w niego wierzyć. Abstrakcja? A może prawo jednostki do własnych przemyśleń i przekonań? Przecież nie mogę wykluczyć, że moje dziecko będzie ateistą, a któreś z Waszych osobą wierzącą. Skomplikowani jesteśmy i bardzo dobrze :-) ważne żeby wystrzegać się fanatyzmu w swojej wierze jak i braku wiary w Boga.

[ Dodano: 2010-01-07, 17:30 ]
Peace 8-)
 
 
renka 
mama sama

Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Sie 2007
Posty: 3354
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-07, 17:37   

Tobayashi napisał/a:


A poza tym, powtórzę za elenką: po co dzieciom religia?


Mi jako dziecko religia (praktyka z nia zwiazana) wypelniala znaczna czesc zycia i byly z nia zwiazane same przyjemne wspomnienia.
W wielu trudnych sytuacjach czulam, ze nie jestem sama, ze ktos czuwa nade mna etc.
Zawsze tez najpierw z Bogiem w modlitwach dzielilam sie rzeczami, ktore przeskrobalam i ktore wzbudzaly we mnie spora trwoge zwiazana z ewentualnymi konsekwencjami.
Jako dziecko bardzo to wszystko bylo dla mnie wazne.

Dopiero w okolicach bierzmowania dopadl mnie bunt zwiazany z oddaleniem sie od kosciola/Boga - ksiadz to poglebil nie dopuszczajac mnie do bierzmowania (teraz rozumiem jego powody, wtedy nie). Bierzmowanie zrobilam w wieku 19-20 lat (jakos tak na poczatku studiow) - bo czulam taka potrzebe i gotowosc.
Ale nie czuje potrzeby chodzenia do kosciola, sporadycznie odwiedzam koscioly rozne, zeby sie pomodlic, glownie w godzinach, w ktorych nie odbywa sie msza sw.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]

Ostatnio czytane:
1) HAWKINS P., Dziewczyna z pociągu
hxxp://bonito.pl/k-1098909-dziewczyna-z-pociagu
2) KRAJEWSKI M., Władca liczb
hxxp://bonito.pl/k-1318363-wladca-liczb
3) KRAJEWSKI M., Arena szczurów
hxxp://bonito.pl/k-1301314-arena-szczurow

 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2010-01-07, 17:54   

Kochane nie chciałam "ostro", chciałam tylko napisać o co mi tak naprawdę chodzi.

Nie poczułam się jak pustak, wiem że Wy, te które wierzycie robicie to ze szczerego serca, a nie konformizmu. Nie chciałam nikogo urazić.

Nie mniej jednak gdy z kimś rozmawiam i okazuje się, że jestem ateistką, to w odpowiedzi pada : "To ja się za Ciebie pomodlę", "Widać nie odnalazłaś jeszcze Boga w sobie" itp.

AhaLilias w pełni zgadzam się z tym, co napisałaś :-)

renka rozumiem Twoje podejście, nie mniej jednak ja chciałabym aby moje dzieci oparcie miały w realnych osobach i przede wszystkim wierzyły w ludzi :->

Make Love Not War :-P
_________________

 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2010-01-07, 18:52   

Mój mały głos w dyskusji, i zmykam jako ateistka prawdopodobnie chcąca równie mocno zateizować biedne niewinne dziecko. ;)

YolaW napisał/a:
No i smutna rzecz, ale czyż wiara nie ułatwia umierania? Dzieci też chorują, umierają...wiara, że po śmierci spotkają rodziców, dziadków, że tam jest lepszy świat, ktoś na nich czeka, czyż nie pozwoli to spokojniej przejść na drugą stronę. Bo co powiedzieć dziecku, że po śmierci nie ma już nic?


Można powiedzieć prawdę: że nikt nie wie na pewno, co się dzieje po śmierci.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2010-01-07, 19:05   

YolaW napisał/a:

No i smutna rzecz, ale czyż wiara nie ułatwia umierania? Dzieci też chorują, umierają...wiara, że po śmierci spotkają rodziców, dziadków, że tam jest lepszy świat, ktoś na nich czeka, czyż nie pozwoli to spokojniej przejść na drugą stronę. Bo co powiedzieć dziecku, że po śmierci nie ma już nic?
To moje osobiste zdanie... Nikomu go nie narzucam.


Dla mnie, to tylko okłamywanie dziecka, nic więcej. Ale wiem, że tylko ateiści tak to postrzegają. Cóż złego jest w braku życia po śmierci?
_________________

 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2010-01-07, 21:04   

arahja napisał/a:
Bo co powiedzieć dziecku, że po śmierci nie ma już nic?


kłamać znaczy?
nie będę okłamywać dziecka.... Prawda nie zawsze jest łatwa, ale nasza w tym głowa by ją właściwie przekazać.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2010-01-07, 21:18   

elenka napisał/a:
. Cóż złego jest w braku życia po śmierci?


Dla mnie osobiście perspektywa braku życia po śmierci jest przerażająca.Bez wiary w kolejne życia bez wiary w kolejną szansze i bez nadzieji na spotkanie z Bogiem moje życie byłoby w pewnym stopniu smutne i pełne obaw. Wierząc w życie po śmierci wierzę że zawsze mam możliwość poprawy,możliwość rozwoju,możliwość realizacji tego czego nie udało mi się zrobić w tym zyciu. Smutna byłaby dla mnie myśl że ludzie pozbawieni są możliwości rozwoju,poprawy itp. Życie tutaj na ziemi jest tak kruche i krótkie-tak wiele osób odchodzi nie zrealizowawszy wszystkich swoich marzeń,bądz są ludzie których życie tutaj pełne było złych wyborów co przyczyniało się do sprawiania cierpienia innym. Czy tacy ludzie nie chcieliby mieć jeszcze jednej szansy? Myślę że wiele osób taką chciałoby otrzymać. Brak wiary w życie po śmierci nie jest złe ale może być przyczyną niepokoju poczucia straty itp .Widzę jak ten temat męczy moją mamę,która nie wierzy w życie wiecznie itp. Jest przerażnona tym że umrze i nigdy jej więcej nie będzie. Bardzo mnie boli myśli że kiedy będzie umierać będą jej towarzyszyć tak negatywne uczucia. :-|

arahja napisał/a:
YolaW napisał/a:
No i smutna rzecz, ale czyż wiara nie ułatwia umierania? Dzieci też chorują, umierają...wiara, że po śmierci spotkają rodziców, dziadków, że tam jest lepszy świat, ktoś na nich czeka, czyż nie pozwoli to spokojniej przejść na drugą stronę. Bo co powiedzieć dziecku, że po śmierci nie ma już nic?


Można powiedzieć prawdę: że nikt nie wie na pewno, co się dzieje po śmierci.


Tylko pytanie czyzja to jest prawda? Ateistów? :-P Jeżeli ktoś nie wierzy w życie po śmierci może tak powiedzieć. Osoba wierząca potraktuje temat trochę inaczej. Więc nie uzywałabym tutaj słowa prawda ;-)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2010-01-07, 21:21   

W sumie co jest przerażającego w braku życia po śmierci? Jest to może przerażające, gdy myślimy o naszych bliskich - ale czy my sami możemy potem odczuć jakiś ból z tego powodu, skoro nas nie będzie?
Ja osobiście stoję na stanowisku, że nie wiem, jak to naprawdę jest. Chyba nikt z nas (lub mało kto) tak naprawdę wie...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-07, 21:29   

Ja też uważam, że nie ma nic złego w braku życia po śmierci. To tylko motywuje żeby przeżyć to, które mamy teraz, to jedno jak najlepiej. Drugiej szansy nie będzie.
Ja Boga nie czułam nigdy, chodziłam jako dziecko do kościoła tylko po to żeby pobyć tam z koleżankami, żeby mnie nic nie ominęło.
Tak jak Excelencja nie rozumiem po co wiara, ja tego nie czuję, nie rozumiem ale zazdroszczę czasem ludziom wierzącym i jakoś mnie tak dziwnie ciągnie do kościoła. Nie do Boga, nie do wiary tylko do kościoła- zupełnie inaczej niż większość. Bardzo lubię programy katolickie. Wydaje mi się, że nigdy tego nie poznałam więc jako rzecz nieznana mnie to interesuje choć w wielu punktach uważam zgadzam się ze stanowiskiem kościoła (ale jest też wiele, w których jestem na tym drugim biegunie). Niczego nie wykluczam, może kiedyś uwierzę, nawrócę się (nie sądzę ale nigdy nic nie wiadomo). Jakby mi ktoś powiedział z 6 lat temu, że będę wegetarianką to też bym się uśmiała.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2010-01-07, 21:35   

euridice napisał/a:
A mnie kręci wizja braku życia po śmierci, przecież to oznacza tylko jedno: działaj! staraj się! pracuj nad sobą! Tu i teraz! :D


Nalejcie tej Pani :-> :-P

Brak tylnej furtki, emergency exit nie istnieje, więc robię wszystko najlepiej jak potrafię.
_________________

 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2010-01-07, 21:43   

euridice napisał/a:
działaj! staraj się! pracuj nad sobą! Tu i teraz! :D


Oczywiście że takie podejście jest jak najbardziej słuszne.Ale jest jedno male ale,przynajmniej ja je widzę ;-) Co z ludzmi którzy nigdy nie mieli szans na tu i teraz na pracę nas sobą-bo np są od urodzenia upośledzeni umysłowo. Co z dziećmi które umierają tuż po narodzinach albo w wyniku śmiertelnej przewlekłej choroby -czy one maja szansę na wykorzystanie w pełni swojego potencjału? Co z ludzmi którzy całkowicie spiepszyli swoje życie,zabili kogoś okradli itp czy nie mają szans na poprawę. Można by przykładów podawać wiele. Życie według mnie jest ciągłym procesem ,procesem doskonalenia siebie,swoich relacji z bliskimi z całym światem. Często jedno życie to za mało. Nie każdy ma możliwość zrealizowania wszystkiego zrobiena wszystkiego tutaj i teraz bo jesteśmy rózni mamy różne uwarunkowania zarówno umysłowo-psychiczno-intelektualne jak i społeczne,rodzinne itp. Czy w takim razie jesteśmy podzieleni na lepszych i gorszych,jednym uda się tutaj zrealizowac wszystko w tym zyciu a inni nie osiągna nic? :-P
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2010-01-07, 22:10   

czarna96 napisał/a:
Tylko pytanie czyzja to jest prawda? Ateistów? :-P Jeżeli ktoś nie wierzy w życie po śmierci może tak powiedzieć. Osoba wierząca potraktuje temat trochę inaczej. Więc nie uzywałabym tutaj słowa prawda


Prawdą jest, że nikt nie wie na pewno, co dzieje się po śmierci.
Ja uważam, i to jest w pewnym sensie wiara - bo jakżeby ją zweryfikować? - że po śmierci nie ma nic.
Ludzie wierzący - że coś.
A prawda pozostaje w pierwszej linijce.

czarna96 napisał/a:
Ale jest jedno male ale,przynajmniej ja je widzę ;-) Co z ludzmi którzy nigdy nie mieli szans na tu i teraz na pracę nas sobą-bo np są od urodzenia upośledzeni umysłowo. Co z dziećmi które umierają tuż po narodzinach albo w wyniku śmiertelnej przewlekłej choroby -czy one maja szansę na wykorzystanie w pełni swojego potencjału?


Jakiego potencjału? Potencjał to mieli rodzice, którzy dzieci takimi genami obdarzyli. Smutne to i przykre, ale z tego powodu nie chcę dopisywać sobie całej religii.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
Judyt 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 90
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2010-01-07, 22:11   

Polecam bardzo "Słup ognia". Ja można nie wierząc dojść umysłem do tego, ze Bóg istnieje. Dla mnie rewelacja.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2010-01-07, 22:12   

czarna96 napisał/a:
Czy w takim razie jesteśmy podzieleni na lepszych i gorszych,jednym uda się tutaj zrealizowac wszystko w tym zyciu a inni nie osiągna nic?


Każdy, absolutnie każdy, jest panem swojego losu - nie mnie odpowiadać za tych, co swój zdecydowali się - za przeproszeniem - spieprzyć.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2010-01-07, 22:18   

arahja, to uważasz że jak ktoś zostaje złodziejem czy mordercą to jest to wina jego rodziców,bo obdarzyli go takimi a nie innymi genami.? Albo jak dziecko ma śmiertelną chrobę to też jest to wina ferelnych genów. ? Troche to uproszczone jak dla mnie. Gdyby moja osobowść i mój rozwój zależał od genetyki to za wiele bym w swoim życiu nie zrobiła-prawdopodobnie zapiłabym się na śmierć :-P
Nie każdy jest w stanie wziąść swó los we własne ręce. Może warto zastanowić się dlaczego ? ;-)
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2010-01-07, 23:28   

Dziewczyny, zaczynacie dyskutować na tematy wiary jako takiej, a nie na temat wdrażania do niej dzieci :-D

Wracając wiec do tematu, uważam, że nie jest uczciwie powiedzieć dziecku, że "jest bóg" (jakikolwiek, przecież są różne religie teistyczne i różni bogowie) - uczciwiej byłoby powiedzieć: "wierzę, że jest bóg". Dziecko uwierzy we wszystko, co mu sprzedamy, to łatwe. Przy czym nie jest w stanie pojąc dokładnie o co chodzi. Znam 5-latka wychowanego w wierze katolickiej, chodzącego na religię. Kiedyś zachował sie niegrzecznie i jako usprawiedliwienie bełkotał coś, że chciałby miec Boga w sercu, ale diabel go skusił... Dla mnie bylo to żenujące. Jeżeli już ktos chce wprowadzać dziecko w świat wiary i religii, powinien, moim zdaniem, powiedzieć: "ja wierzę w takiego a takiego boga, ale inni ludzie wierzą w takiego, inni w takiego, a inni nie wierzą w ogóle".

Nie chcę, by ktokolwiek indoktrynował moje dziecko, nawet ja sama ;-) Nie oznacza to, że mam zamiar izolować je od moich poglądów i je ukrywać. Jak się zapyta co mama robi na tej poduszce, to mu powiem, że medytuje i porozmawiam o tym jak będzie chciał. Ale wychodząc z zalożenia, że dziecko nie potrzebuje religii i nie jest w stanie zrozumieć związanych z nią fundamentalnych zagadnien, nie mam zamiaru moich poglądów sprzedawać dziecku, gdy nimi nie jest zainteresowane i o to nie prosi. Nawet mojego męża, zagożałego antyklerykała i ateistę proszę, żeby nie wygłaszal swoich ostrych pogladów przy małym (choć ja je także podzielam) - nie chcę, by nieświadomie nasiąkał poglądami skrystalizowanymi w glowie 35-latka, nie mając pojęcia o co chodzi i nie mając żadnych własnych doświadczen.

Myślę, że malemu człowiekowi wystarczy na początek wychowanie według ogolnie przyjętych, uniwersalnych humanistycznych wartości np.niekrzywdzenia innych itd. Dopiero kiedy dziecko jest dostatecznie dojrzałe (nie wiem kiedy, zalezy od dziecka), można z nim sensownie porozmawiać na tematy duchowe.

Nawiasem mówiac, dziwię się, ze się dziwicie, czemu ateiści chrzczą swoje dzieci. Ja też tego nie popieram, ale się nie dziwię. W kraju, gdzie w urzędach, szpitalach i szkołach wiszą krzyże - symbole jednej tylko religii, każdy kto tej religii nie wyznaje, jest "inny". Rodzice chcą oszczędzić dziecku piętna inności. Niektórzy ateiści lub 'innowiercy' nie spotykają sie z szykanami, inni zaś tak, i to bardzo dotkiliwymi. Zawsze jednak są w mniejszości, a więc uważani za dziwnych i podejrzanych. Znam rodziców, którzy byli wręcz szantażowani przez rodzinę i straszeni wydziedziczeniem, jeśli nie ochrzczą nowonarodzonego. Przykre, że w takich sytuacjach brakuje w stosunkach międzyludzkich wspomnianych przeze mnie humanistycznych wartości - poszanowania wolności i integralności drugiego człowieka. I to w imię religii.
 
 
sylv 
niedowiarek


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3138
Skąd: Sz-n
Wysłany: 2010-01-07, 23:38   

Tobayashi napisał/a:
Ja też tego nie popieram, ale się nie dziwię. W kraju, gdzie w urzędach, szpitalach i szkołach wiszą krzyże - symbole jednej tylko religii, każdy kto tej religii nie wyznaje, jest "inny". Rodzice chcą oszczędzić dziecku piętna inności. Niektórzy ateiści lub 'innowiercy' nie spotykają sie z szykanami, inni zaś tak, i to bardzo dotkiliwymi. Zawsze jednak są w mniejszości, a więc uważani za dziwnych i podejrzanych. Znam rodziców, którzy byli wręcz szantażowani przez rodzinę i straszeni wydziedziczeniem, jeśli nie ochrzczą nowonarodzonego.

i tak w kółko Macieju, zawsze będą w mniejszości, bo przecież sami tworzą te przysłowiowe "90%" katolików w tym kraju :/

Tobayashi napisał/a:
Nawet mojego męża, zagożałego antyklerykała i ateistę proszę, żeby nie wygłaszal swoich ostrych pogladów przy małym (choć ja je także podzielam) - nie chcę, by nieświadomie nasiąkał poglądami skrystalizowanymi w glowie 35-latka, nie mając pojęcia o co chodzi i nie mając żadnych własnych doświadczen.

szacun.
_________________
hxxp://www.thebump.com/?utm_source=ticker&utm_medium=UBB&utm_campaign=tickers]

moje aukcje
hxxp://allegro.pl/Shop.php/Show?id=19996001
 
 
 
YolaW 


Pomogła: 39 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5462
Skąd: Południe :)
Wysłany: 2010-01-08, 00:12   

elenka napisał/a:
trochę mnie irytuje gdy ludzie wierzący podchodzą z pobłażaniem do ateistów. Ja nie uważam, że jestem czegoś pozbawiona

Ja nie twierdzę, że ateiści są czegoś pozbawieni, każdy zapełnia swoje życie w inny sposób, taki jaki mu odpowiada...
elenka napisał/a:
mi "boża iluzja" nie jest potrzebna do tego aby czuć się szczęśliwą.

elenka, a czy ta "boża iluzja" nie jest trochę takim pobłażaniem wobec wierzących (chodzi mi o Twoją wypowiedź)?

elenka napisał/a:
Nie mniej jednak gdy z kimś rozmawiam i okazuje się, że jestem ateistką, to w odpowiedzi pada : "To ja się za Ciebie pomodlę", "Widać nie odnalazłaś jeszcze Boga w sobie" itp.

Sama nie lubię takich tekstów...Poza tym pomodlić za kogoś to się można po cichu, nie trzeba się z tym afiszować. Chrześcijanin nie powinien unosić się pychą, czuć lepszy od innych...Ja mówiłam, że się za kogoś modlę kiedy sam o to prosił np. niedawno moja koleżanka kiedy jej córeczka urodziła się bardzo chora. Wiem, że ona te modlitwy bardzo ceniła.

excelencja napisał/a:
arahja napisał/a:
Bo co powiedzieć dziecku, że po śmierci nie ma już nic?
kłamać znaczy?

Dla mnie to nie byłoby kłamstwo tylko najprawdziwsza prawda, bo ja wierzę, że śmierć to nie koniec...
euridice napisał/a:
A mnie kręci wizja braku życia po śmierci, przecież to oznacza tylko jedno: działaj! staraj się! pracuj nad sobą! Tu i teraz!

elenka napisał/a:
Brak tylnej furtki, emergency exit nie istnieje, więc robię wszystko najlepiej jak potrafię.

Według Chrześcijaństwa nie ma drugiej szansy i dokładnie jak Wy wierzymy, że trzeba pracować nad sobą tu i teraz najlepiej jak potrafimy bo nie ma tylnej furtki. Druga szansa się nie zdarzy.
Tobayashi napisał/a:
Myślę, że malemu człowiekowi wystarczy na początek wychowanie według ogolnie przyjętych, uniwersalnych humanistycznych wartości np.niekrzywdzenia innych itd. Dopiero kiedy dziecko jest dostatecznie dojrzałe (nie wiem kiedy, zalezy od dziecka), można z nim sensownie porozmawiać na tematy duchowe.

Tobayashi, też uważam, że każde dziecko powinno być chowane wg. uniwersalnych wartości (czynienie dobra itp), ale jako osoba wierząca nie wyobrażam sobie walnąć starszakowi ni z gruszki ni z pietruszki, że jest Bóg. No i kiedy? Jak ma 6 lat? 10? 15?

PS. Bardzo się cieszę, że jest ta dyskusja :)
_________________
hxxp://www.slub-wesele.pl]
hxxp://slub-wesele.pl/]
hxxps://achtedzieciaki.pl/artykul/17]
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2010-01-08, 01:50   

ja się cieszę, ze tak fajnie ta dyskusja idzie, bez przytyków i złośliwości mimo iż temat jest trudny, jeden z najtrudniejszych :D

elenka napisał/a:
Ja nie mam potrzeby szukać i nie ukrywam, że trochę mnie irytuje gdy ludzie wierzący podchodzą z pobłażaniem do ateistów.
moja wypowiedź była raczej odpowiedzią na to co napisała sylv, bo odniosłam wrażenie, zę czasem żałuje,że nie wierzy... chodziło mi o to, ze uważam iż każdy ma takiej samej wielkości ziarno wiary w sobie i jeśli czuje że chciałby choć spróbować to warto czytać i szukać. Ja najpierw dogłębnie weszłam w religię mojego kraju, ale nie była zgodna z tym co czułam od zawsze więc powoli dałam sobie spokój, nie potrafiłam na siłę tego wdrażać. Zaczęłam czytać różne książki, różnych ludzi bliskich Bogu- z kompletnie różnych miejsc, czasów i wyznań/nie wyznań. Okazało się, ze wielu z Nich mówiło dokładnie to co ja noszę w sercu odkąd pamiętam :)

co do życia po śmierci-> no generalnie jak by nie patrzeć życie metodą "tu i teraz" przynosi zdecydowanie więcej profitów niż czekanie na "niewiemco" ;)
ja osobiście wierzę w reinkarnację i karmę.

jeśli zaś chodzi o sam temat tego wątku-oczywistością jest dla mnie, że rodzice wychowują dzieci zgodnie ze swoją wiarą sumieniem i sercem. Najbliższa jest mi postawa Tobayashi niemniej opowiadam Jadze o tym kim jest Jezus i Bóg tak jak ja to widzę i tyle ile wiem; w wakacje byliśmy bywalcami indyjskiego festiwalu i miała okazję oglądać kilka teatrzyków o Krysznie i Ramie, toteż dowiedziała się od nas trochę o Nich.
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2010-01-08, 07:08   

Tobayashi napisał/a:
Nawet mojego męża, zagożałego antyklerykała i ateistę proszę, żeby nie wygłaszal swoich ostrych pogladów przy małym (choć ja je także podzielam) - nie chcę, by nieświadomie nasiąkał poglądami skrystalizowanymi w glowie 35-latka, nie mając pojęcia o co chodzi i nie mając żadnych własnych doświadczen.
Chociaż ja tu też nie dziwię się twojemu mężowi, ja bym chciała by mój syn idąc do szkoły był już odporny na indokrynację kościelną, a tymczasem okazji do wyjeśnień nie ma, bo młody sam z siebie nie zaczyna takich tematów, a tworzyć sztucznych sensacji nie chcemy, więc słucha najwyżej tyle co przy okazji różnych dyskusji czy komentarzy do inforamcji w tv np, siłą rzeczy często ostrych.
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2010-01-08, 09:54   

YolaW napisał/a:
, też uważam, że każde dziecko powinno być chowane wg. uniwersalnych wartości (czynienie dobra itp), ale jako osoba wierząca nie wyobrażam sobie walnąć starszakowi ni z gruszki ni z pietruszki, że jest Bóg. No i kiedy? Jak ma 6 lat? 10? 15?

Można i wcześniej, jak komuś zalezy, ale nie tymi slowami :-D Jeżeli ktoś chce wychowywać dziecko w swojej wierze od małego, uważam, że powinien wtedy mówić np."mamusia wierzy w Boga", albo "wierzę, że po śmierci idziemy do nieba" itd, a nie "jest Bóg", "babcia umarła i jest w niebie". Nawet jezeli dziecko nie rozumie jeszcze pojęcia wiary, przywyka ono do tego, ze to jest kwestia wiary i osobistego wyboru, a nie powszechnie przyjętej rzeczywistosci. Nie będzie zdziwone, gdy w szkole spotka malego buddystę czy ateistę, ktorzy bedą twierdzić, że "boga nie ma". To tak w trosce o tolerancję dla innych wyznań i aby dac malemu człowiekowi przestrzeń, na to, by podszedł do wierzeń rodziców po swojemu. Po prostu nie jestem za narzucaniem dzieciom naszych wierzeń (jako faktów), za urabianiem ich na naszą modłę.
I jeszcze raz powtórzę - to latwo zrobic gdy dziecko jest male, uwierzy we wszystko - możnaby na przyklad wkręcić mu kult misia pluszowego albo smoka wawelskiego. To żadna sztuka. Większa sztuka przekonac nastolatka, który będzie mógł na bieżaco weryfikować, to czego chcemy go nauczyć :-D

[ Dodano: 2010-01-08, 11:32 ]
majaja napisał/a:
]Chociaż ja tu też nie dziwię się twojemu mężowi, ja bym chciała by mój syn idąc do szkoły był już odporny na indokrynację kościelną, a tymczasem okazji do wyjeśnień nie ma, bo młody sam z siebie nie zaczyna takich tematów, a tworzyć sztucznych sensacji nie chcemy, więc słucha najwyżej tyle co przy okazji różnych dyskusji czy komentarzy do inforamcji w tv np, siłą rzeczy często ostrych.

Zeby zabezpieczyć dziecko przed indoktrynacją w szkole, czy szerzej: przygotować dziecko do wejścia w środowisko szkolne, na pewno warto wczesniej zrobic mu domową lekcję religioznawstwa i zapoznac je z różnymi wyznaniami, i to nie tylko jak to wygląda od strony teoretycznej, czyli że np. ludzie wyznający jakaś religię w zalożeniu starają się być dobrzy, ale także od praktycznej strony, czyli ze często im nie wychodzi, że postępują wbrew swoim zasadom i ze to nie jest tak, że jak ktoś jest katolikiem i chodzi do kościola, to automatycznie jest święty, a jak ktos nazywa się buddystą, to od razu jest oświecony. I ze ludzie są czesto nietolerancyjni, i ze toczą nawet wojny na tle religijnym - słowem, powiem, jak jest.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,57 sekundy. Zapytań do SQL: 13