wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Poczucie własnej wartości
Autor Wiadomość
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2010-01-29, 21:10   Poczucie własnej wartości

Wydawało mi się, że taki temat już był ale nie znalazłam a jestem ciekawa Waszych opinii w tej kwestii.
Sama mam dość niskie poczucie własnej wartości, trudno mi powiedzieć dlaczego. Może to sprawa indywidualnych cech charakteru odziedziczona po rodzicach a może jakieś niedociągnięcia w wychowaniu.
Chciałabym aby mój syn był pewny siebie, umiał walczyć i wyrażać swoje zdanie. Jak mu w tym pomóc?
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-29, 21:14   

dżo, dzięki za temat. Też mam niskie, jestem niepewna swoich decyzji, wszystkiego się boję i też nie chcę żeby Z taki był. Chętnie poczytam.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2010-01-29, 21:25   

Z wikipedii:

Zaburzenie poczucia własnej wartości powstaje zazwyczaj na podstawie komunikatów podważających wartość dziecka, jakie dostaje ono od osób znaczących (np. rodziców, opiekunów). Początkowo np. dziecko jest uważane za cenne samo w sobie, dlatego że jest i dostaje komunikaty od otoczenia stosowne do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia, czy sposobów wychowania otrzymuje komunikaty, które przekonują go albo pozwalają podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań, czy umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem. Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą zależną od otoczenia, zewnątrzsterowną i niepewną siebie (własnej elementarnej wartości jako człowieka).
 
 
blamagda 


Pomogła: 21 razy
Dołączyła: 10 Sty 2009
Posty: 1034
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-29, 22:30   

Czytam , albo raczej podczytuję Gordona - "wychowanie bez porażek" - jego wskazówki i porady w dużej mierze podyktowane są dbałością o poczucie własnej wartości dziecka. Miałaś Dżo w rękach tę książkę?
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-30, 01:38   

Ja mam ogromnie nieskie poczucie wartości i wszystkie wady społeczne jakie z tego wynikają (co czasem się ujawnia w postach które muszę potem edytować ;) ) i choć przez ostatnie miesiące pracuję nad sobą i w ogromnej mierze rozszyfrowałam skąd toto i w jakimś tam stopniu sobie z tym poradziłam, to zdążyłam już to przekazać Natalii - nie pomogło przedszkole w sytuacji gdy najwazniejsza osoba w jej zyciu nawalała :roll:

Dużo jednak ostatnio nad tym pracujemy i po natalii widzę natomiast że bardzo ważne jest to by zamiast sugerować jej co powinna umieć lub zrobić, być bardzo uważnym na sygnały płynące od niej mówiące do czego ma lub nie ma preferencji i pomóc je rozwijać - samodzielnie. Np. natalcia strasznie chciała pływać, to było jej marzenie, jednak prowadził zajęcia (w szkole) pan który dużo krzyczał i był surowy. Natalcia co rusz chciała się wypisać, mimo że dobrze sobie radziła (wręcz świetnie wg tego właśnie pana). Staraliśmy się nie zaprzeczać temu co czuje ale 1/pokazywać jej co umie, co pokonała, z czym dała sobie radę (dziś zanurkowałam, dziś się nie bałam) a 2/uświadomić jej jak będzie się czuła gdy ostatecznie zrezygnuje. Wiedziała że będzie jej źle i za każdym razem przekładała decyzję. I udało się :) Na basenie pewności siebie jej nie brakuje.

Na podobnych przykładach widzę że należy dawać dziecku namacalne zadania po dokonaniu których zobaczą swoje namacalne sukcesy - umiem, potrafię, dałem sobie radę (nic w stylu jestem dobry, bo zawsze będzie ktoś lepszy)

Niestety to wszystko co wiem i czym mogę się podzielić :-/
Wątek jest bardzo fajny, chętnie poczytam ;-)

[ Dodano: 2010-01-30, 01:44 ]
A! I coś dla mnie ważnego - właśnie nabyłam książkę beaty pawlikowskiej 'w dżungli miłości' i jestem po ogromnym jej wrażeniem. Abstrahując od faktu że wiele jej zdań i opinii jest moich, czasem wręcz dosłownie (co zawsze trochę łechoce, nie? no czyta się bosko :mryellow: ), książka na moje dotyczy nie tyle miłości co właśnie pewności siebie.
Dzieli ludzi na leniwców i wojowników. Leniwce to ci bez pewności siebie, natomiast ludzie wygodni - np mając dobrą opinię w otoczeniu nie podejmą żadnych ryzykownych działań bo a nuż spadną z piedestału.
Wojownicy uzywają 'mięśnia silnej woli' który wg autorki nie jest czymś wrodzonym ale czymś nad czym trzeba pracować całe życie. Nie boją się wyzwań, wiedzą co umieją a czego nie i nie boją się spaśc z piedestału bo nigdy na niego nie wchodzą.

Trudno mi tu wszystko przekazać, jestem w trakcie czytania więc też może lepiej się nie wypowiadać... ale raz że mnie połechotała ;) a dwa że wielokrotnie czytam te same strony ucząc się jak być silną i sobą. Polecam.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2010-01-30, 20:25   

blamagda napisał/a:
Miałaś Dżo w rękach tę książkę?

Przymierzam się do niej :-) .
Humbak, dziękuję za Twój głos, bardzo lubię Cię czytać - tak ładnie ilustrujesz swoje wypowiedzi konkretnymi przykładami z Waszego życia :-) .
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-30, 20:40   

dżo, :-) :*

hihi i to był właśnie przykład jak motywować dziecko i zwiększać jego pewnośc siebie - konkretnie wskazywać na umiejętności które pomogły mu z czymś dać sobie radę bądź nazwać to co właśnie zrobiło/nauczyło się :-> :mryellow:

tak więc, dżo, jesteś super mamą :-D
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Anja 


Pomogła: 78 razy
Dołączyła: 13 Paź 2008
Posty: 3747
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-30, 22:09   

hmm, tak przy okazji, warto się zastanowić, jakie konkretnie nasze działania mogłyby owe poczucie własnej wartości podkopywać. stoją za nami "duchy przeszłości" - nie byliśmy wychowani w idealnych rodzinach, w idealnym środowisku i często podświadomie, wbrew sobie samym podcinamy dzieciakom skrzydła, czy napełniamy lękiem. :roll: dobrze jest mieć kogoś, kto nam to "wytknie". ;-)
Humbak, też mi się podobała książka Pawlikowskiej. :->
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2010-01-30, 22:21   

Anja, bardzzo cenna uwaga. Często powielamy zachowania, ktore wynieśliśmy z domu rodzinnego, nie zdając sobie nawet sprawy, że są one szkodliwe.
Humbak napisał/a:
dżo, jesteś super mamą
:-) , chciałabym być, ale to nie takie proste, niemniej dziękuję za miłe słowa :-) ,
na stronie dobry rodzic napisano:
Rodzice, którym zależy na budowaniu poczucia wartości u dziecka:

◦okazują dziecku swoją miłość i czułość;
◦wytyczają granice;
◦uczą zasad, jakimi rządzi się świat;
◦jasno mówią o swoich oczekiwaniach;
◦pozwalają dziecku na samodzielność;
◦pokazują, że wierzą w kompetencje i możliwości dziecka;
◦pozwalają doświadczać dziecku własnej sprawczości nawet w wykonywaniu drobnych czynności; pokazują mu, że ma ono wpływ na swoje życie, że, podejmując rożne działania, przejmuje nad nim kontrolę;
◦pokazują dziecku, że wierzą w jego dobroć;
◦akceptują uczucia dziecka i swoje - zarówno te przyjemne jak i nieprzyjemne;
◦potrafią przyznać się do błędu i przeprosić;
◦potrafią przyjmować krytykę na swój temat;
◦potrafią przyjmować komplementy, ale również potrafią obdarzyć komplementem inną osobę (w tym również dziecko);
◦doceniają wysiłki, starania dziecka, nawet jeśli nie zawsze wszystko mu się udaje;
◦mają dystans do siebie i poczucie humoru na własny temat;
◦liczą się ze zdaniem i potrzebami dziecka.

To takie kompendium, warto sobie to wydrukować i często czytać.

Mam jedną wątpliwość. Pamiętam jak Manu w watku o karach/ich braku pisała, że dzieci nie należy zbytnio chwalić, tylko przyjmować np. kolejną nowo zdobytą umiejętność za rzecz naturalną, oczywistą. Jak to pogodzić z budowaniem pww ?
 
 
Dominika 

Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 973
Skąd: UK
Wysłany: 2010-01-30, 22:40   

Chyba jak zwykle dobrze wyposrodkowac... Nie chwalilabym zanadto i zbyt dlugo nauczenia sie przez dziecko podstawowej czynnosci zyciowej. Ale na poczatku np treningu nocnikowego trzeba pochwalic i uznac wysilek, by zmotywowac dziecko. Pochwaly kieruja dzieci ku zachowaniom korzystnym. To chyba dobrze?

Pamietam tez gdzies kiedys przeczytane, ze dla pewnosci siebie (i dobrego bezpiecznego poczucia sie w swiecie) potrzebne dziecku sa min 3 "filary". Jednym z nich jest dom, drugim np dziadkowie, trzecim kolejna rodzina lub dom przyjaciol, lub opiekunka. Dobrze, by bylo utrzymac conajmniej 3 takie wazne i stale punkty w zyciu dziecka. Polaczenia bliskich osob i miejsc. Wiaze sie z tym tez akceptacja przez szersze grono ludzi i punkty odniesienia. (Bylo to dla mnie wazne w momencie przeprowadzek) Trzymalam sie tej teorii i Ronja raczej dobrze to przeszla, a teraz wzmocnila sie jeszcze ta jej wesola pewnosc siebie (choc z natury jest raczej niesmiala i ostrozna) Pomagala rodzina, przyjaciele, skype( :mrgreen: ) i zaakceptowanie w grupie z opiekunka a teraz w szkole.
 
 
agaB 

Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 20 Gru 2008
Posty: 767
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-30, 23:33   

Ja ponad rok temu byłam na wykładzie dotyczącym lęków u dzieci i to mnie zmusiło do zastanowienia się nad swoją wartością, która była niska i co zrobić z lękami, które przekazała mi mama.
Ponoć lęki, które mamy w sobie dzieci wyczuwają, więc tym bardziej chciałam coś zrobić, póki moje dziecko było małe.
I przeszłam 3 miesięczną terapię, bo uważam, że najpierw ja muszę się zmienić. Ja mam podnieść swoją wartość.
Potem szukałam różnych dobrych książek np. Nathaniel Branden "6 filarów poczucia własnej wartości"
A ostatnio zaczęłam studia podyplomowe z arteterapii i stwierdzam, że nie tylko przekwalifikuje się zawodowo, ale mam tam niezłą terapię.
Teraz widzę, że opłaca się inwestować w siebie, a jak nie możemy, to warto szukać ludzi znających się na danej tematyce, którzy mogą polecić przeczytanie naprawdę dobrych książek.
 
 
Dominika 

Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 973
Skąd: UK
Wysłany: 2010-01-30, 23:54   

To dawajcie tu jakas liste ksiazek na temat. Sprawdzonych. Poprosze :-D
 
 
topcia

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 2993
Wysłany: 2010-01-30, 23:56   

TO ja bym musiała popracować nad:
-
dżo napisał/a:
◦jasno mówią o swoich oczekiwaniach;

ważna kwestia-jeśli jesteśmy niezadowoleni z zachowania dziecka może ono nie wiedzieć dlaczego, ponieważ nie wie, czego oczekujemy
dżo napisał/a:
◦pozwalają doświadczać dziecku własnej sprawczości nawet w wykonywaniu drobnych czynności; pokazują mu, że ma ono wpływ na swoje życie, że, podejmując rożne działania, przejmuje nad nim kontrolę;

czasem łatwiej jest zapobiegać, to takie wygodnickie...
dżo napisał/a:
◦pokazują dziecku, że wierzą w jego dobroć;

nad tym bym się zastanowiła. NIE rozumiem chyba też do końca o co chodzi. To jest takie zakładanie z góry trochę, oczekiwanie co dziecko ma czuć, brak akceptacji w tej sferze. Może akurat w danej sytuacji nie chce być "dobre" i woli pociągnąć dziewczynkę za warkocz zamiast się do niej uśmiechać
dżo napisał/a:
◦akceptują uczucia dziecka i swoje - zarówno te przyjemne jak i nieprzyjemne;

to jest priorytet. Czasem, choć bardzo nad tym pracuję zdarza mi się zapomnieć, że WIsia ma prawo płakać lub krzyczeć. TEż tłumię bardzo często -co jest baaaardzo niezdrowe swoje uczucia. Ale pracuje nad tym ;-)
dżo napisał/a:
◦mają dystans do siebie i poczucie humoru na własny temat;

no i nad tym też trzeba popracować :-)

dżo napisał/a:
że dzieci nie należy zbytnio chwalić,

zbytnio nie-przesada nie jest dobra, aczkolwiek chwalić należy. WYchowujemy przez pozytywne wzmocnienia, no nie?
OSobiście sądzę, ze podstawą budowania własnej wartości jest SZACUNEK dla dziecka, który zapewnia praktycznie zaspokojenie wszystkich potrzeb wyższych dziecka. Okazywanie miłości-takze słownie, to druga ważna kwestia. NIestety w dzieciństwie nikt u nas w domu nie mówił "kocham cię", sama musiałam się tego nauczyć. CO jest niezwykle trudne początkowo. Rodzice czasem zakładają, ze po co mówić-przecież ono wie. NIeprawda.
dżo napisał/a:

◦okazują dziecku swoją miłość i czułość;
◦wytyczają granice;
◦uczą zasad, jakimi rządzi się świat;
◦jasno mówią o swoich oczekiwaniach;
◦pozwalają dziecku na samodzielność;
◦pokazują, że wierzą w kompetencje i możliwości dziecka;
◦pozwalają doświadczać dziecku własnej sprawczości nawet w wykonywaniu drobnych czynności; pokazują mu, że ma ono wpływ na swoje życie, że, podejmując rożne działania, przejmuje nad nim kontrolę;
◦pokazują dziecku, że wierzą w jego dobroć;
◦akceptują uczucia dziecka i swoje - zarówno te przyjemne jak i nieprzyjemne;
◦potrafią przyznać się do błędu i przeprosić;
◦potrafią przyjmować krytykę na swój temat;
◦potrafią przyjmować komplementy, ale również potrafią obdarzyć komplementem inną osobę (w tym również dziecko);
◦doceniają wysiłki, starania dziecka, nawet jeśli nie zawsze wszystko mu się udaje;
◦mają dystans do siebie i poczucie humoru na własny temat;
◦liczą się ze zdaniem i potrzebami dziecka.

dżo, dzięki za rachunek sumienia :-) . Warto podać źródło.

[ Dodano: 2010-01-30, 23:59 ]
agaB napisał/a:
I przeszłam 3 miesięczną terapię

i jak efekty? Także robiłam terapię indywidualną-niesamowita rzecz :-D
Dominika napisał/a:
(Bylo to dla mnie wazne w momencie przeprowadzek)

no właśnie. DOminika, czy mozesz coś więcej na ten temat? Jak udało CI się to osiągnąć, przecież dziadków ze sobą nie woziłaś. ;-)
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-31, 10:56   

dżo napisał/a:
dzieci nie należy zbytnio chwalić, tylko przyjmować np. kolejną nowo zdobytą umiejętność za rzecz naturalną, oczywistą. Jak to pogodzić z budowaniem pww ?
a ja osobiście się z tym nie zgadzam :> To prawda że w montessori jest nacisk na to by nie krzyczeć 'brawo, super, ekstra' ale dlaczego? Chodzi o to że raz taka informacja nic nie daje, a dwa - moim zdaniem po przemyśleniach - chodzi o to że bardzo często rodzice cieszą się niemal 'za dziecko' - tak bardzo, że odwracamy jego uwagę od tego co właśnie udało mu się osiągnąć a skupiamy ją na nas - dziecku pozostaje tylko nam przytaknąć i się uśmiechnąć 'no, ładnie, prawda?'

Nie widzę nic złego w 'brawo' jeśli po tym powiem 'zawiązałaś sama sznurówkę'

W 'sensie" jest teraz właśnie o pochwałach artykulik, i on choć nie nawiązuje do metody mm to jest bardzo do tego zbliżone. Autorka wręcz sugeruje by w pochwałach zabawić się w kamerę która zamiast 'pięknie super extra' rejestruje 'skarbie, pokroiłaś po raz pierwszy babana' 'kochanie zrobiłaś właśnie to trudne zadanie z matematyki' 'sama wytarłaś się po kąpieli i nie jesteś już wcale mokra'
jak dam radę to jakoś zeskanuję i wkleję tylko brak mi czasu narazie
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Anja 


Pomogła: 78 razy
Dołączyła: 13 Paź 2008
Posty: 3747
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-01-31, 11:56   Re: Poczucie własnej wartości

z tymi pochwałami, to trochę jest tak, że przyjęło się chwalenie dziecka prawie za nic (3 kreski na kartce, a dorośli mówią; "wow, jak pięknie!"), no bo "trzeba motywować" ;-) , a z drugiej strony - pewnie ze zmęczenia - rodzice często nie widzą i nie doceniają rzeczy, przy których dziecko naprawdę się napracowało, zrobiło krok milowy itp. ja osobiście lubię chwalić. :-> dzieci (i nie tylko dzieci) wtedy rozkwitają (jeśli pochwała jest "trafiona") - to jest cudne.

dżo napisał/a:
Chciałabym aby mój syn był pewny siebie, umiał walczyć i wyrażać swoje zdanie.


Jednym ze sposobów - ale to już tyczy się starszych dzieci niż nasze niemowlaki ;-) jest nieingerowanie w konflikty rówieśnicze. No nie wiem, czemu - powiedzcie mi - dorośli, jak dziecko przychodzi się poskarżyć, ze Jasio go przezywa, idą 'interweniować", rozsądzać i jeszcze w dodatku często karać. Moim zdaniem, bez sensu. Jeśli konflikt nie przekracza kompetencji dziecka (jeśli nie zrobiło się zbyt brutalnie), trzeba mu tylko dać narzędzia do jego rozwiązania. Ja np. uczę dzieci, jak mają odpalić "Jasiowi". :-P Potem wracają zadowolone, że się "odgryzły". :-) Nie mówię oczywiście o chamskich tekstach.
Inna sprawa, to niepozwalanie przez dorosłych na "pyskowanie" im. Często jakikolwiek protest (ludzka rzecz przecież, wyrazić swoje zdanie, które jest odmienne) jest odbierany jako pyskowanie, czyli podważanie naszego "świętego autorytetu". Ja rozdzielam teksty chamskie, o agresywnym tonie (mało jest takich, tak naprawdę) od "upominania się o swoje". Mam nadzieję, że mój syn mi będzie "pyskował" w tym dobrym sensie. Liczę na ciekawe dyskusje i negocjacje. ;-)
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-31, 19:09   

Anja, napisałaś coś co u nas stosujemy od stosunkowo niedawna (wolno się uczymy) i jest najprawdziwszą prawdą
Anja napisał/a:
nieingerowanie w konflikty rówieśnicze.
Anja napisał/a:
trzeba mu tylko dać narzędzia do jego rozwiązania.
ja bym nawet napisała że POD WARUNKIEM ŻE da się mu narzędzia do rozwiązania. Dlatego nie ingerujemy bezpośrednio, no chyba że taka sytuacja, tylko prosimy dziecko na bok i rozmawiamy ale też przede wszystkim nie zostawiamy dzieci skonfliktowanych żeby sobie dały radę - to najgorsze co można zrobić.

Pewna moja znajoma powiedziała mi coś co niezwykle zmieniło zachowanie moje i kubusia a i natalki - ty jesteś dla dziecka wyrocznią, jesteś wszystkim. Jeśli jesteś obecna, dziecko ufa, że masz pieczę nad wszystkim. Dlatego jeśli w twojej obecności dziecko bije dziecko a ty nie reagujesz to dla niego jest informacja że tak już jest i ono musi sobie radzić samo. Po to uczysz dziecko jak ma się zachować i rozwiązywać konflikty, by w sytuacji GDY CIEBIE NIE BĘDZIE wiedziało jak ma to zrobić. Natomiast kiedy jesteś występujesz w charakterze mędrca. Co wcale nie oznacza że mówisz i postępujesz za dziecko. Oznacza, że jeśli widzisz że dziecko nie radzi sobie z sytuacją a rzeczy stają się nie do przyjęcia, interweniujesz pokazując dziecku jak nalezy się w takiej sytuacji zachować i jak postąpić.

Te słowa ogromnie wpłynęło na wiele rzeczy w naszej rodzinie. Wystarczy powiedzieć 'kubuś jeśli tego nie lubisz powiedz 'nie chcę' ale nie kop, natalko jeśli 'kuba mówi nie chcę, nie rób mu tego bo on tego nie lubi' - to naprawdę DZIAŁA.

Nie lubię wytuszowywać słów ale tym razem pokusa była zbyt duża :-P

Ja nie umiem sie odgryzać niestety nawet w kulturalny sposób, więc zazwyczaj uczę dyplomacji to raz, a dwa, że w konflikcie - to już wobec natalci - zawsze przed reakcją nalezy się zastanowić - czyj to jest problem.
Ostatnio natalka przyszła rozżalona że że pani w szkole bardzo krzyczała, spytałam czy cos się działo, nie, czy ktoś coś źle zrobił, nie, czy pani coś do kogoś mówiła, nie wogóle tak krzyczała, natalcia powiedziała że tak jest od kilku dni, zapytałam jak myśli dlaczego, powiedziała, że jest zdenerwowana ale nie wie czemu, po jakimś czasie doszliśmy że pani musi mieć poważne kłopoty skoro to trwa, że nie powinno tak być, ale jest też człowiekiem a nie robotem, że nic nie zrobili złego więc to nie jest problem natalci to krzyczenie. I po kłopocie. Kiedy problem będzie się przedłużał, wtedy będzie on też nasz, ale prawo do złęgo humoru raz na jakiś czas ma każdy - nie to że jest to normalne, ale ludzkie. Naszym problemem to dopiero może się stać ale teraz nie jest. Natalci bardzo to pomogło.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
agaB 

Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 20 Gru 2008
Posty: 767
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2010-01-31, 21:57   

topcia, moja terapia dała mi po
1. Inne spojrzenie na życie, problemy.
2. Wyleczyłam się z tych okropnych leków, ale oczywiście coś na pewno została, ale teraz robię takie rzeczy, które kiedyś przepełniały mnie lękiem. Mam tutaj na myśli czynności związane z życiem codziennym.
3. Moja pewność podniosła się bardzo wysoko. Zauważyły to bardzo szybko osoby bliskie.

Odnośnie książek do poczytanie, to warto poczytać:
"Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci" Faber Adele, Mazlish Elaine, choć nie ze wszystkim się zgadzam. Ale warto coś takiego też przeczytać.

A czy ktoś może polecić jakieś książki odnośnie emocji dziecka.
 
 
topcia

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 2993
Wysłany: 2010-02-01, 00:12   

Anja napisał/a:
3 kreski na kartce, a dorośli mówią; "wow, jak pięknie!

nie zgadzam się z tym. Kiedy Weronika postawiła na kartce swoje pierwsze kreski, było to wielkie osiągnięcie. Pochwaliłam Ją za to i zrobiłyśmy galerię pierwszych rysunków na ścianach ;-)
Anja napisał/a:
Potem wracają zadowolone, że się "odgryzły"

często się nad tym zastanawiałam. Którą drogą najlepiej rozwiązywać takie przykre sytuacje, kiedy dziecko usłyszy pod swoim adresem przykre słowa. WYdaje mi się, że odgryzanie też jest jakimś sposobem (konflikty w grupie tow alka o ustalenie hierarchii-jak u zwierząt),i można w ten sposób ustanowić granice i osiągnąć swoje miejsce ale...... Zawsze zostają między tymi dwoma dzieciaczkami negatywne emocje i relacje na zasadzie rywalizacji. KOduje się w małej główce i tyle. Wg mnie lepiej jest rozmawiać o swoich uczuciach (Dziecko z dzieckiem), co często piszę i uważam za prorytet w konfliktach. WTedy uzyskujesz na stałę porozumienie, tworzysz dobre filary....
agaB napisał/a:
A czy ktoś może polecić jakieś książki odnośnie emocji dziecka.

dla mnie podstawą jest Kępiński. W "podstawowych zagadnieniach współczesnej psychiatrii" można znaleźć fajne kwestie na ten temat. Na temat lęków takze dzieciecych ;-)
 
 
Anja 


Pomogła: 78 razy
Dołączyła: 13 Paź 2008
Posty: 3747
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-02-01, 17:09   

topcia napisał/a:
Anja napisał/a:
3 kreski na kartce, a dorośli mówią; "wow, jak pięknie!

nie zgadzam się z tym. Kiedy Weronika postawiła na kartce swoje pierwsze kreski, było to wielkie osiągnięcie. Pochwaliłam Ją za to i zrobiłyśmy galerię pierwszych rysunków na ścianach ;-)


topcia, wiadomo... :-) kreski kreskom nierówne... ;-)
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2010-02-01, 19:00   

dżo napisał/a:
Chciałabym aby mój syn był pewny siebie, umiał walczyć i wyrażać swoje zdanie. Jak mu w tym pomóc?
Ja mam odczucie, że z chłopcami jest prościej, wystarczy nie używać zdań typu: nie biegnij, bo upadniesz, nie zabraniać (tylko asekurować) wchodzić po schodach lub na zbyt wysokie drabinki. Kiedyś u mnie w bloku byłam świadkiem takiej głupiej sceny, która mi utkwiła w głowie. Miron miał wówczas jakieś 2,5 i właśnie powolutku schodził sam po schodach z klatki, naprzeciwko nadbiegł chłopiec na oko 4 letni, wszedł na schody, a za nim nadbiegła matka, zaczęła go szarpać i krzyczeć na niego, że zabroniła mu przecież samemu wchodzić na schody. Miron zawsze był dość wysoki, a tamten chłopiec był od niego dużo większy toteż przeżyłam szok, zwłaszcza że sobie dobrze radził, nie wyglądał na niepełnosprawnego.

[ Dodano: 2010-02-01, 19:15 ]
topcia napisał/a:
◦pokazują dziecku, że wierzą w jego dobroć;


nad tym bym się zastanowiła. NIE rozumiem chyba też do końca o co chodzi. To jest takie zakładanie z góry trochę, oczekiwanie co dziecko ma czuć, brak akceptacji w tej sferze. Może akurat w danej sytuacji nie chce być "dobre" i woli pociągnąć dziewczynkę za warkocz zamiast się do niej uśmiechać
Moim zdaniem chodzi raczej o sytuację, gdy ostrzegłaś dziecko, że za chwilę zrzuci kubek na podłogę, no i dziecko oczywiście zrzuca, jak to dziecko, wielu rodziców niestety uważa wówczas, że dziecko zrobiło im na złość, było nieposłuszne i krąbne, gdy tak naprawdę maluch albo nie zrozumiał twojego ostrzeżenia, albo zwyczajnie, jak to dziecko badające przesteń sprawdzał co się stanie. I moim zdaniem takie niezakładanie, że dziecko coś zrobiło na złość, albo dlatego, że chciało być złe jest wiarą w dobroć dziecka. Jak w przykładzie z warkoczem(choć tu zależy od wieku) taka świadomość, że empatia to dopiero się u dziecka tworzy, że ono nie chciało byc złe tylko nie do końca rozumie co to znaczy, że kogoś boli, że mu to trzeba po raz enty wytłumaczyć.

[ Dodano: 2010-02-01, 19:23 ]
Anja napisał/a:
Inna sprawa, to niepozwalanie przez dorosłych na "pyskowanie" im. Często jakikolwiek protest (ludzka rzecz przecież, wyrazić swoje zdanie, które jest odmienne) jest odbierany jako pyskowanie, czyli podważanie naszego "świętego autorytetu". Ja rozdzielam teksty chamskie, o agresywnym tonie (mało jest takich, tak naprawdę) od "upominania się o swoje". Mam nadzieję, że mój syn mi będzie "pyskował" w tym dobrym sensie. Liczę na ciekawe dyskusje i negocjacje.
Ja mam skłonność do przeginania w drugą stronę czyli obarczaniem Młodego decyzjami do których nie dorósł, czyli np. jechać czy nie na feriie do babci, no i dziecię przeżywa męki rozdarty międzyy miłością do rodziców i do babci ;)
 
 
topcia

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 2993
Wysłany: 2010-02-01, 23:02   

majaja napisał/a:
nadbiegł chłopiec na oko 4 letni, wszedł na schody, a za nim nadbiegła matka, zaczęła go szarpać i krzyczeć na niego, że zabroniła mu przecież samemu wchodzić na schody

to u nas na osiedlu jest mama, któa przychodzi za rączkę z synem...... trudno rzec zapytam kiedyś-tak strzelam: 4-5 kl podstawówki. Młody mówiąc "pieści się" ze słowami-wiadomo chyba o co chodzi. NIe bedę pisała jak go kontroluje, wspomnę tylko (co będzie już całosćiowym obrazem), że dzień był jesienny ale ciepły 15-16 stopni. Jak siadał na huśtawkę, oczywiście ostrzegła go, żeby zrobił to powoli no i nie omieszkała ostrzec, żeby pomalutku chwycił się łańcuchów (huśtawka na łańcuchach wisząca), bo są zimne :shock: . On do tego stopnia jest zahamowany w rozwoju (dzięki matce, IQ ma ok), że chcąc się pohuśtać, prosi ją żeby go asekurowała. Mowy oczywiście nie było o zjechaniu samemu ze slizgawki.
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-02-01, 23:16   

topcia, ja tego nie widziałam ale wydaje mi się, że to może nie być tym na co wygląda. A może on jest na coś chory? Może ma nie wiem hemofilie np i się boją żeby sobie czegoś nie zrobił? A jeśli chodzi o ta asekurację, to może on sam się boi?
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
topcia

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 2993
Wysłany: 2010-02-01, 23:22   

Kat... napisał/a:
Może ma nie wiem hemofilie np i się boją żeby sobie czegoś nie zrobił?

nie wygląda na chorego-jego mama raczej na zaburzoną ostro, nadkontrolującą lękową kobietę. NErwicowa do tego.
Kat... napisał/a:
A jeśli chodzi o ta asekurację, to może on sam się boi?

jasne, ze się boi. KIedy cały czas dostaje sygnały, że sam sobie nie poradzi, to się nie dziwię.
PRzy mnie pytała go, czy jeszcze chłopaki z klasy sie z niego śmieją. Sądzę, ze problem leży w jej podejsciu.
 
 
zorro 


Pomogła: 43 razy
Dołączyła: 13 Lut 2009
Posty: 826
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-02-01, 23:40   

To trudny temat. Dlatego, że do końca nie wiadomo. Można robić wszystko, co wydaje nam się prowadzi do wysokiego poczucia własnej wartości, a dziecko i tak przeżywa rozterki, bo albo charakter go do tego skłania, albo ma właśnie etap rozwojowy, który go nastraja negatywnie, albo po prostu nam się nie udało.
Przede wszystkim dziecko uczy się patrząc na rodziców - jak oni zachowują się w stosunku do świata. Potem liczy się wzmocnienie, które otrzymuje od rodziców i rodziny. No i jeszcze charakter, geny.
Ale: zawsze cieszyłam się, że mój syn jest taki odważny społecznie. Jako dwulatek sam chodził 'sobie załatwiać sprawy', czyli jeśli chciał balona, to szedł do Pani, która balony rozdaje i prosił o niego. Teraz ma siedem lat, więcej widzi, więcej wie i ma ostre momenty zwątpienia - jestem głupi, beznadziejny czasami słyszę. Albo boi się iść do sklepu naprzeciwko, nie chce zostać sam w domu. Może to taki wiek, gdy maleńkość miesza się już z wyczuwaną lekko nibydorosłością? A może jakaś pomyłka po drodze?
Dlaczego 'z chłopcami jest prościej'? Mi się wydaje, że wręcz przeciwnie.
_________________
hxxp://znak-zorro-zo.blogspot.com/]ZORRO pisze - czytaj!
 
 
topcia

Pomógł: 11 razy
Dołączył: 03 Mar 2008
Posty: 2993
Wysłany: 2010-02-01, 23:55   

zorro napisał/a:
bo albo charakter go do tego skłania,

ale to właśnie charakter kształtuje się poprzez
zorro napisał/a:
ziecko uczy się patrząc na rodziców - jak oni zachowują się w stosunku do świata. Potem liczy się wzmocnienie, które otrzymuje od rodziców i rodziny
.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,53 sekundy. Zapytań do SQL: 12