wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
śmiecę
Autor Wiadomość
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-26, 11:07   śmiecę

Właśnie przeczytałam tekst na innym forum skierowany do mojej znajomej, której dziecko lubi mięso, a nie lubi owoców:
"Mięso to źródło życia, jedzcie je na zdrowie".
Zaraz zwymiotuję. Dla mnie mięso to źródło śmierci raczej, wszak to trup :/ Fuj.
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-26, 11:14   

stereotypy niestety są ogólnie dostępne i solidnie zakorzenione...
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-07-26, 11:25   

Lily napisał/a:
Mięso to źródło życia
ciekawa teoria...jak w trupie ma być źródło życia? ]:->
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-26, 11:33   

No właśnie to mnie zastanowiło szczególnie...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-26, 11:36   

wiecie... z punktu widzenia ekologii to ma to jakis sens: w końcu trupy to doskonały nawóz... no ale tutaj...
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-07-26, 11:39   

Szczątki jako nawóz-ok, takie wytłumaczenie rozumiem, ale do jedzenia jako źródło życia...hehe, dobre, jeszcze czegoś takiego nie słyszałam :)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-26, 11:48   

to może trzeba to trochę podhodować, żeby bakterie się rozwinęły, może jakieś robale i będzie źródło życia :)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2007-07-26, 12:18   

Lily napisał/a:
może jakieś robale i będzie źródło życia
dobra, ja już nie brnę dalej... :lol:
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2007-07-26, 17:16   

Czesto mozna uslyszec: nie chcesz ziemniaczkow i marchewki, nie jedz. Zjedz chociaz miesko :evil:
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-26, 17:23   

No tak, to prawda. A ja bym na surówkę postawiła, bo dzieci zazwyczaj nie chcą właśnie warzyw jeść, a to moim zdaniem najwartościowsze...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-26, 18:13   

dzieci zazwyczaj nie chcą jeść tego czego nie lubią ich rodzice... źle przygotowanie warzywa bywają niesmaczne a dziecko wychowane na słodyczach nie pojmuje subtelnego smaku warzyw, bo owoce to jeszcze pocukrzyć można.

nie raz znajomi zastanawiali sie czemu u mnie ich dzieci prawie wszystko jedzą (odpadały rzeczy bardzo egoztyczne, bowiem to już było zbyt odmienne)

jakiś czas temu miałam rozmowę z dziewczyna, która wróciła do mięsa przez wzgląd na zdrowie. temat był na gronie i wiele osób rzuciło sie niemal na nią. ja pogadałam i zaproponowałam pomoc jeśli rzeczywiście nie chce jeść mięsa. potrzebowałyśmy dwóch rozmów by dotrzeć do sedna.

problem polegał na tym, ze po warzywach źle sie czuła, miała wzdęcia a wiele warzyw wydalała niemal w całości. jak sie okazało wychowana była w rodzinie skrajnych mięsożerców, którzy sami nienawidzili warzyw ale w dziecko wmuszali bo musi to jeść, bo to witaminy. takie zachowanie spowodowało efekt obronny w organizmie i dziewczyna wyuczyła sie reakcji chorobowych na warzywa. wystarczyło by sobie to uświadomiła, a spokojnie odstawiła mięso, wróciła do warzyw a po kłopotach ślad zniknął :)

niestety ale nasze gusta żywieniowe kształtują rodzice i bywa, ze solidnie nam nasze zdrowie tym podkopują...
 
 
Ania D. 

Pomogła: 115 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2196
Wysłany: 2007-07-26, 18:22   

Pao, mądrze piszesz. Trzeba otwartości, chęci i wiedzy (praktycznej i teoretycznej), by zmienić to, co wynieśliśmy z domu. Chociaż najważniejsza jest chęć, bo coś zmienić, a nie trwać przy tym, co znane z dzieciństwa.
Bardzo ubolewam, jak widzę domy, gdzie jada się strasznie (typu ziemniaki, kurczak, pomidor lub ogórek i tyle), bo dzieci z tych domów sa potem zamknięte na wszystko, czego nie poznały w domu i mogą nigdy nowości nie próbować (nie lubię, bo nie znam i nie spróbuję, bo nie znam). A jak trudno takie osoby gościć...
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-26, 18:31   

moje mieszkanie zyskało przydomek "czarnej dziury" a zwrot "5 minut u pao" wpisał sie na stałe w język wielu...

i bynajmniej nie dlatego że karmię aż tak dobrze ;) po prostu z racji pewnej energetyki. sa osoby, które nawet nie zbliżą sie do mojego mieszkania, ale są i takie na które działa jak magnes. osoby z tej drugiej grupy, choć często zatoksycznione i poblokowane bardzo chcą zmiany i nawet jak nie znają i maja opory to próbują.

takich osób nie jest gościć trudno, to kwestia przyzwyczajenia i pewnej wrażliwości. a potem się dziwią: "to naprawdę był szpinak?" "to tofu jest takie smaczne?" itp :)

zatem na każdego jest metoda, a nade wszystko na wszystko jest czas i miejsce :)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-26, 21:13   

No cóż, u mnie w domu nie jadło się owoców, bo rodzice zawsze uważali, że są zbyt kwaśne, za to ja (i siostra chyba też, nie pamiętam) zjadałam zawsze to, co nam rosło na krzakach w ogródku - porzeczki, agrest, truskawki, poziomki, oprócz tego śliwki, jabłka, gruszki - zawsze się na to wszystko czekało z utęsknieniem. Z Warzyw jadło się pomidory, ogórki, sałatę, kapustę, buraczki, marchew, kalafiora - czyli bardzo tradycyjnie.
A tak a propos szpinaku to mój "teść" mówi, że on "nie je szpinaku, bo nie lubi", ale zapytany czy próbował mówi, że nie :D
Podobnie zresztą jego wnuczek, nie je wielu rzeczy, bo nie lubi, ale nigdy nie próbował... po prostu nie i już (dodam, że woli kotleta...)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-07-26, 22:39   

JA tam zawsze wredna byłam, a do tego niemal na wsi chowana bo całe wakacje u dziadków, kiedyś mało od babci lania nie dostałam bo pól grządki marchwi zjadłam, ale zwiałam. A mama to mnie kiedyś trzasnęła parę razy ścierką po głowie jak zjadłam pół główki kapusty, która miała być na gołąbki. :D

A tak w ogóle witam po przerwie :) , mam nadzieję, że tym razem na dłużej bo jak nie to serwis będzie biedny :evil:
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-07-26, 22:40   

Ania D. napisał/a:
A jak trudno takie osoby gościć...

Bardzo łatwo... gotujesz ziemniaki, smażysz rybę i kroisz na plastry pomidora... jak mamy przyjechać do mamy to jest wcześniej w domu, bo do 'naszych dań' trzeba tyle czasu... i rzeczy naraz...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
hans 
jestem słowianinem


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1018
Skąd: śmiesznogród
Wysłany: 2007-07-26, 23:34   

Humbak napisał/a:
Bardzo łatwo... gotujesz ziemniaki, smażysz rybę
:shock:
Ania D. napisał/a:
A jak trudno takie osoby gościć...

spróbuj podać hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=19095#19095]kotleciki + ziemniaki i surówka, u mnie jak do tej pory, działa na wszystkich mięsożerców ;-)
_________________


hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-07-27, 00:02   

hans napisał/a:
Humbak napisał/a:
Bardzo łatwo... gotujesz ziemniaki, smażysz rybę
:shock:

no...

Moim zdaniem jest inny sposób...gotujesz ziemniaki, robisz surówkę lub kroisz pomidora a do tego podajesz kotleta sojowego z paczki :mrgreen:

a tak w ogóle, niektórzy lubią odmianę. Moi dziadkowie na przykład zawsze jedli baaardzo tradycyjnie, a u mnie zjedzą wszystko i sami wpraszają się na obiad ;)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-27, 00:12   

Ja sobie nie wyobrażam moich "teściów" jedzących kotlety sojowe...
A najbardziej mi przykro, jak "teściowa" na urodziny swojego syna, do nas, przywozi sałatkę i kotlety, potem mi to śmierdzi w lodówce. Ale ona nie pyta, czy chcemy, żarcie musi być. Gdybym ja coś przygotowała to musielibyśmy sami to zjeść, a dokładniej chyba ja, no bo A. musi zjeść te kotlety, zapiekane kiełbaski itp...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2007-07-27, 00:18   

Lily napisał/a:
Ja sobie nie wyobrażam moich "teściów" jedzących kotlety sojowe...

kiedyś już to pisałam, ale na weselu u znajomych(tylko oni i my byliśmy wege, mięsa były) przy naszych nakryciach stały półmiski z kotletami sojowymi między innymi...Obok półmisków z mięsnymi kotletami itp...I wujki, co siedziały niedaleko, zajadały się w najlepsze tymi sojowymi kotlecikami, jakbyś ich spytała, czy lubią kotlety sojowe, to na pewno by powiedzieli, że nigdy w życiu tego nie jedli i że tylko z mięska są dobre ;)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-27, 00:27   

Możliwe, ów teść nienawidzi białego sera i nigdy by go nie zjadł, ale je jakieś ciastka czy coś w tym stylu, aż mu się uszy trzęsą. Ciastka owe są z sera, sekret polega na tym, że on tego nie wie :D
Jest strasznym konserwatystą pod pewnymi względami. Nie spróbuje, bo nie zna, albo się zaprze, że nie lubi, choć nie próbował.
Zresztą mój niemąż też jest dość podobny, ale czasem mu coś przemycę. Np. jedliśmy niedawno sos, on myślał, że grzybowy, a potem mu powiedziałam, że w środku był ogromny kawałek cukinii, tyle że zmiksowany :mrgreen: On nie cierpi cukinii oczywiście :)
 
 
hans 
jestem słowianinem


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1018
Skąd: śmiesznogród
Wysłany: 2007-07-27, 00:38   

Lily napisał/a:
On nie cierpi cukinii oczywiście :)

przemycaj, przemycaj bo w Cieszynie granica...eee ale taka wewnątrzunijna to się nie liczy...
pewnie że to dobra metoda...jak się coś, gdzieś po cichu doda...
mam to wypraktykowane na Izie, strasznym niejadkiem była...a teraz...je jak ta lala, nawet owoce i to nieznane sobie lub sezonowe, no pełny sukces z tym przemytem Ci mówię no...
_________________


hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-07-27, 00:41   

Jednej rzeczy za to nie da się mi przemycić - cebuli. Czuję na kilometr, nienawidzę, nie trawię, boli mnie żołądek. O dziwo jakiś czas temu dowiedziałam się, że moja kuzynka ma dokładnie to samo. Ponoć cebula czasem uczula - wyszło do rymu, więc musi być prawda :>
Cukinie po czesku to cukety :)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2007-07-27, 00:47   

pao napisał/a:

jakiś czas temu miałam rozmowę z dziewczyna, która wróciła do mięsa przez wzgląd na zdrowie. temat był na gronie i wiele osób rzuciło sie niemal na nią. ja pogadałam i zaproponowałam pomoc jeśli rzeczywiście nie chce jeść mięsa. potrzebowałyśmy dwóch rozmów by dotrzeć do sedna.

problem polegał na tym, ze po warzywach źle sie czuła, miała wzdęcia a wiele warzyw wydalała niemal w całości. jak sie okazało wychowana była w rodzinie skrajnych mięsożerców, którzy sami nienawidzili warzyw ale w dziecko wmuszali bo musi to jeść, bo to witaminy. takie zachowanie spowodowało efekt obronny w organizmie i dziewczyna wyuczyła sie reakcji chorobowych na warzywa. wystarczyło by sobie to uświadomiła, a spokojnie odstawiła mięso, wróciła do warzyw a po kłopotach ślad zniknął :)

niestety ale nasze gusta żywieniowe kształtują rodzice i bywa, ze solidnie nam nasze zdrowie tym podkopują...


o znów wychodzą toksyczni rodzice :D

co do "przemycania" określonych składników w potrawach - bardzo mnie to mierzi. Mnie często usiłowano "przemycić" mięso. Nawet moja teściowa na pierwszej mojej oficjalnej wizycie u niej się postarała...
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
hans 
jestem słowianinem


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1018
Skąd: śmiesznogród
Wysłany: 2007-07-27, 00:49   

Lily napisał/a:
Jednej rzeczy za to nie da się mi przemycić - cebuli. Czuję na kilometr, nienawidzę, nie trawię, boli mnie żołądek.

o kurczaczku...to Ty jakiś mistyk hinduski jesteś, proszę ja Ciebie, bo one te joginy to cebulki nie teges, bo im źle na medytację wpływa...tzn. pobudzeni do życia są, we wszelkich jego przejawach :lol: a szczególnie w tych niechcianych :lol:
_________________


hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,41 sekundy. Zapytań do SQL: 13