wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Gdy nie ma nic, tylko rosół?
Autor Wiadomość
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-25, 20:30   

alken87 napisał/a:

nie wiem ale wydaje mi się że to jest robione przez złośliwość, dla satysfakcji.

albo z przekonania, że dla gości musi być smacznie i wystawnie i błędnego przekonania, że tylko rosół i mięsiwo czynią takim obiad.
Wiem, że Teściowa potrafi przygotować danie bezmięsne. Kiedyś gdy podawała bigos, dla mnie zrobiła porcję z grzybami zamiast mięsa. To byla najsmaczniejsza potrawa, jaką tam jadłam, o czym głośno powiedziałam i za co podziękowałam.
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/nkA8p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/0XiIp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/Wdrap2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />

www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

"Jak można mówić, że na świecie jest za dużo dzieci? To jakby powiedzieć, że na świecie jest za dużo kwiatów." (Matka Teresa z Kalkuty)
 
 
alken87 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 23 Mar 2010
Posty: 725
Skąd: Wałbrzych/Wrocław
Wysłany: 2010-05-25, 20:44   

Jagienka napisał/a:
alken87 napisał/a:

nie wiem ale wydaje mi się że to jest robione przez złośliwość, dla satysfakcji.

albo z przekonania, że dla gości musi być smacznie i wystawnie i błędnego przekonania, że tylko rosół i mięsiwo czynią takim obiad.
Wiem, że Teściowa potrafi przygotować danie bezmięsne. Kiedyś gdy podawała bigos, dla mnie zrobiła porcję z grzybami zamiast mięsa. To byla najsmaczniejsza potrawa, jaką tam jadłam, o czym głośno powiedziałam i za co podziękowałam.


ale mogliby żywić to przekonanie nie wiedząc o Twoim wegetarianizmie. skoro wiedzą, to ja bym powiedziała, że na złość to robią. bo o co chodzi z tym, że raz robią coś dla Ciebie a innym razem stawiają w takiej sytuacji jak ta z rosołem? no złamali Cię po prostu.
 
 
zina 


Pomogła: 93 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6308
Wysłany: 2010-05-25, 20:48   

Albo z ignorancji.
 
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2010-05-25, 21:01   

zina napisał/a:
Albo z ignorancji.


dokładnie. Ja zawsze zabieram ze sobą jakieś kotlety i warzywa. Robię więcej i częstuję współbiesiadników (trochę dla rozładowania napięcia :-P ).
Jagienka, ja cię doskonale rozumiem. Też jestem małoasertywna (no chyba, że ktos mnie jawnie atakuje) i wkręcam sobie jazdy z robieniem przykrości komuś :-|
_________________
 
 
alken87 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 23 Mar 2010
Posty: 725
Skąd: Wałbrzych/Wrocław
Wysłany: 2010-05-25, 21:18   

maga napisał/a:
Robię więcej i częstuję współbiesiadników (trochę dla rozładowania napięcia :-P ).

gdyby się okazały smaczniejsze od schaboszczaków to by była obraz śmiertelna pani domu ;)
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2010-05-25, 21:22   

Jagienka, moi przyjaciele na swoich weselach robią dla mnie wege danie i już, tak samo rodzina zawsze ma coś wege. Jasno określiłam, że dla dobra społeczeństwa nie zamierzam od czasu do czasu zjeść trupa (...) i zrozumieli i zawsze coś dla nas jest.
Tu chyba rola dla Twojego męża, żeby JASNO to powiedział swojej rodzinie i wyraził swoje oczekiwania.
Wstyd by mi było gdyby moi goście nie mieli co jeść...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Arielka.v 


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 27 Sie 2009
Posty: 525
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2010-05-25, 21:25   

Jagienka, nie wiem czy dobrze pamietam (wiec mnie popraw jesli sie myle), ale Twój mąż je mięso prawda?
Jeśli sie nie myle to dodam tylko, ze czesto w takich sytuacjach osoby do ktorych sie jedzie zupelnie inaczej podchodza do osob "wywodzacych" sie z ich rodziny a inaczej do partnera swojej córki czy syna.
Być może gdyby to Twój maz byl wege a nie Ty albo oboje byscie byli wege to zupelnie inaczej rodzina by do tego podchodzila. Bardziej się dba o swojego niż o "obcego".
No ale oni mogą uznawać, że najważniejszy jest Twój mąż a Ty jesteś z nim wiec albo sie przystosujesz albo bedziesz miała pecha i bedziesz glodna.
Ja wegetariańskiego jedzenia w domu D. doczekałam sie dopiero wtedy gdy D. został wege a i tak za bardzo na tym nie skorzystałam bo juz wtedy byłam weganką :lol:
No chyba, ze Twój maz rowniez jest wege to mój wywód legł w gruzach :mryellow:
 
 
alken87 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 23 Mar 2010
Posty: 725
Skąd: Wałbrzych/Wrocław
Wysłany: 2010-05-25, 21:29   

no jasne że wstyd

poza tym co to za mentalność, z jednej strony niby chęć ugoszczenia tym co najlepsze (w tym wypadku mięchem) i pokazania się a z drugiej nie pozostawianie gościowi wyboru.

mam nadzieję, że mnie to nie spotka w odwiedzinach u rodziny tż, bo jak ostatnio tam byłam to nie byłam jeszcze wege, aczkolwiek tż poinformował mamę o moich specyficznych w ich oczach wymaganiach (żadnych żył, kości, śliskich rzeczy, szynek, pasztetów i parówek) i obiad był zjadliwy dla mnie.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2010-05-25, 22:03   

gosia_w napisał/a:
Czy zapraszając mięsożerców kupujesz mięso? Wiem, to różnica, czy ktoś coś je, czy czegoś nie je, ale mięsożercy mogą się czuć nie ok - przychodzą w gości, a "nic" dla nich nie ma.
Dla mnie to jednak zasadnicza różnica - bo przeciętny człowiek jada i zboża, i warzywa, i owoce, i nabiał, i mięso. Jeśli jednej z tych rzeczy nie dostanie, to nie stanie mu się żadna krzywda. A jak ktoś nie dostanie nic, bo na stole będzie tylko mięso, to sytuacja jest diametralnie inna.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
karmelowa_mumi 

Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 12 Sie 2009
Posty: 2305
Skąd: Poznań
Wysłany: 2010-05-25, 22:21   

Jagienka,,
Ja w powyższej sytuacji poprosiłabym o chleb z masłem, albo z dżemem, rosołu by mój organizm nie zdzierżył, bleee...

a z tym lekceważeniem przez rodzinę - trochę to wygląda tak niestety, na zasadzie złamania Ciebie... zjadłaś rosół i już zacierają ręce :) ale Ty się nie daj - zrób Ty następnym razem jakąś sałatkę albo jednodaniowe danie tak, aby starczyło dla wszystkich i popros o podgrzanie. No i metoda zdartej płyty: nie jem mięsa i już! to Twoja sprawa!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://wegedzieciak.pl]

ALL YOU NEED IS LOVE.... AND CHOCOLATE
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-25, 23:56   

Jagienka współczuję. Też byłam ostatnio kilka razy w takiej sytuacji. Nie jemy z siostrą mięsa od 5 lat i zawsze coś dla nas było: a to pieczarki, a to smażone grzyby na boże narodzenie, a to nam jajko sadzone ugotowali, leczo, pierogi, kopytka. Moja ciotka robiła pyszne pomidory podsmażane z przyprawami i czosnkiem do zwykłego makaronu- pycha!
Od kiedy zrezygnowałam z nabiału najadam się w domu- jestem jedyną osobą w rodzinie, która przestrzega pór posiłków i nie czekam jak moi rodzice caaały dzień żeby się najeść- i biorę swoje. Szczerze mówiąc też chodzę w takie miejsca wyłącznie ze względu na Zygmunta i dlatego aż tak strasznie mnie już nie boli, że nic dla mnie nie ma. Przykro jest zawsze.
Moja rodzina tak już się przyzwyczaiła do faktu, że jem inaczej i sobie gotuję (inni moi równolatkowie w rodzinie są na garnuszku mamy), że teraz już nic dla mnie robią bo ja swoje wydziwiane jedzenie i tak będę miała. Nacięłam się na tym bardzo.
Babcia, z którą spędziłam 3 miesiące wakacji, gotowałyśmy wspólnie, wiedziała czego nie jem, co jem łatwego do przygotowania zaprosiła mnie już tu w Warszawie na obiad. Byłam pewna, że skoro zostałam zaproszona na obiad i nikt nic nie mówił, nie pytał czy będę miała coś swojego, a babcia najlepiej wie co i jak to, że mogę przyjść normalnie. No i dupa. Jako jedyna osoba nie miałam co jeść. Matka karmiąca dosyć jeszcze często. Siedziałam ze łzami w oczach z głodu i wściekłości. Cała impreza trwała długo ale wszyscy się najedli wędlinami i serami i nikt oprócz mnie nie chciał obiadu, na który miała być fasolka. Nie doczekałam obiadu- o 17.30 wyszłam żeby zjeść kolację i usypiać Z.
Czułam się zlekceważona, upokorzona i w ogóle. Babcia ostatnio dla odmiany mnie zaskoczyła i w wieku 83 pierwszy raz w życiu zrobiła wegańskie ciasto specjalnie dla nas. Rozpada się i jest za słodkie ale jemy bo doceniamy. I zawsze ma jakieś talarki czy złotokłose żeby nas poczęstować. Albo owoc. To miłe.
Też uważam, że osoba zapraszająca powinna zadbać o wszystkich gości a jak tego nie zrobi to zachowuje się beznadziejnie i żaden z niej gospodarz. A jakbym miała uczulenie, cukrzyce, nietolerancje to co? Chciałabym żeby taka osoba, która kiedyś olała przygotowanie jedzenia dla jakiegoś wegetarianina/weganina się na coś uczuliła, np na pomidory i poszła na przyjęcie, na które została zaproszona, na którym zostałaby ugoszczona pomidorową, spagetti i pizzą. Niech se wygrzebuje ]:->
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
bronka 
Supergirls don t cry

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Lip 2009
Posty: 6426
Wysłany: 2010-05-26, 00:12   

A ja cały czas myślę - naprawdę zjadłaś ten rosół?

Ja byłam raz na weselu u rodziny. Ja i siostra nie jadłyśmy wtedy już prawie 10 lat. Wielokrotnie było to wałkowane w rodzinie, więc wszyscy temat dobrze znają.
Zostałyśmy do 2 w nocy jadąc na różyczce brokuła :-/
Ale głupio im było strasznie 8-) Myślę, że więcej to by się nie powtórzyło.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2010-05-26, 00:20   

Ja kiedyś na weselu kuzyna jadłam makaron z zieloną pietruszką ;) Oczywiście żyć mi nie dawali, bo przecież mięso jeść trzeba. Dla zdrowia.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Pączuś 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 362
Skąd: Wawa
Wysłany: 2010-05-26, 09:10   

Ja rok temu byłam świadkiem na weselu koleżanki i do jedzenia mialam owoce, jakąs salatkę i troche ciasta, tak od 16 po poludniu do 5 nad ranem. Para mloda powiedziała mi, że nie było mozliwości dania wegetariańskiego (wesele w warszawie tuż obok wielkiego centrum handlowego), wtedy jakoś sie tym nie interesowalam, stwierdziłam, że widać tak jest, mimo, że bylam po prostu glodna. Teraz jak organizuję własne wesele zobaczylam, że tak naprawdę nie ma żadnego problemu z daniami wegetariańskimi a nawet jesli problemy są to można latwo to rozwiązać. Moja sąsiadka na weselu swojej córki miała wege gościa i po prostu przed weselem kupila jej jakieś wege danie w resturacji i potem je odgrzali. jak byłam na jakiejs komunii to choć bylo zglaszane, że ma byc danie wege, ale zapomnieli o tym, to na szybko zrobili jajecznicę, więc jak widać można bez problemu. Teraz jak przypominam sobie to wesele to widzę że po prostu zostałam olana :-? widać dla pary młodej moj sposób żywienia to jakaś fanaberia i nie przeszkadzało im, że siedziałam głodna.
_________________
hxxp://kobietaintymnie.pl/suwaczki.html]
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2010-05-26, 09:15   

R. pojechał na konferencję, międzynarodową, ale w Łodzi i po raz pierwszy w życiu mógł wybierać menu: wegan, laktoowowege, albo coś tam jeszcze innego... Pierwszy raz poczuł się zrozumiany.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
nika 


Pomogła: 27 razy
Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 508
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-05-26, 11:59   

Ja bym rosołu nie tknęła, prędzej bym ostentacyjnie z głodu padła. Jakoś nie zwracałam na to jedzenie szczególnej uwagi do tej pory, ale właśnie uświadomiłam sobie że w ostanie święta u rodziców M. jadłam tylko chleb z ogórkami kiszonymi, poprzednie chleb z chrzanem. Mama M. zawsze przynosi mnóstwo jedzenia na stół po czym stwierdza, że dla Dominiki to nic chyba nie ma :-/ miło chociaż że zauważa.
Nie padm z głodu chyba tylko dlatego, że nie siedzimy tam długo, (Ala marudzi, że jest głodna i trzeba iść).
Normalnie to ze sobą zawsze, żarcie jakieś noszę, no ale na święta jakoś nie wpadłam na to.
Niebawem czeka mnie wesele i jak wczoraj powiedziałam M. żeby dowiedział się czy nam coś tam dadzą (tzn mnie i Ali) do jedzenia, to powiedział, że nie będzie nikt dla mnie gotował specjalnie :-( . Chodziło mi oto, żeby w razie czego nie liczyli nas do jedzenia i ewentualnie trochę zaoszczędzili, chciałam dobrze.
Ale teraz to zmieniłam zdanie, macie rację, jak mnie zapraszają z dzieckiem i to na tyle godzin to powinni nam dać jeść :evil: I jeszcze zażądam dziś żeby to M. załatwił, bo to jego rodzina, jego wesele, a ja i tak nie mam ochoty iść, to co się będę użerać jeszcze z jedzeniem.!
 
 
 
samaja 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 14 Gru 2009
Posty: 94
Wysłany: 2010-05-26, 12:31   

nika napisał/a:

Ale teraz to zmieniłam zdanie, macie rację, jak mnie zapraszają z dzieckiem i to na tyle godzin to powinni nam dać jeść :evil: I jeszcze zażądam dziś żeby to M. załatwił, bo to jego rodzina, jego wesele, a ja i tak nie mam ochoty iść, to co się będę użerać jeszcze z jedzeniem.!


masz rację , domagaj się!

Ja podobnie jak Paczuś organizuję obecnie wesele i naprawde nie ma żadnego problemu z załatwieniem vege-zarcia. Żadnego !

My mamy przyjecie weselne wcale nie w jakiejś ogromnej restauracji i jak byliśmy wstępnie pytać o warunki ,to na dzień dobry dostalismy kartkę z propozycjami dań ,z adnotacja poniżej , że uwzględniają każdy rodzaj diety.

I zamówić dla 2 osób zestaw vege to jest żaden problem , ani to nie wychodzi drożej, ani taniej , po prostu tak samo. Problemu to nikomu też nie robi.
(jak jest przyjecie na 80 osób, zamawiają 78 tradycyjnych zestawów i 2 zestawy vege , płaca tak samo , a kucharze na co dzień wydający po 300 obiadów poradzą sobie z przygotowaniem tych dwóch "odmiennych " ;-) )

Też jestem wkurzona , bo ja na wszystkich weselach zawsze pokornie głodowałam , a teraz okazało się ,że tak niewiele trzeba było, żebym i ja miała co jeść :evil: ,
tym bardziej , że o moim niejedzeniu mięsa wiedzą wszyscy od dawna.
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2010-05-26, 13:38   

bronka napisał/a:
A ja cały czas myślę - naprawdę zjadłaś ten rosół?


Ale chyba nie napisała, że zjadła...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-26, 13:54   

Arielka.v napisał/a:
Jagienka, nie wiem czy dobrze pamietam (wiec mnie popraw jesli sie myle), ale Twój mąż je mięso prawda?
Jeśli sie nie myle to dodam tylko, ze czesto w takich sytuacjach osoby do ktorych sie jedzie zupelnie inaczej podchodza do osob "wywodzacych" sie z ich rodziny a inaczej do partnera swojej córki czy syna.
Być może gdyby to Twój maz byl wege a nie Ty albo oboje byscie byli wege to zupelnie inaczej rodzina by do tego podchodzila. Bardziej się dba o swojego niż o "obcego".
No ale oni mogą uznawać, że najważniejszy jest Twój mąż a Ty jesteś z nim wiec albo sie przystosujesz albo bedziesz miała pecha i bedziesz glodna.
Ja wegetariańskiego jedzenia w domu D. doczekałam sie dopiero wtedy gdy D. został wege a i tak za bardzo na tym nie skorzystałam bo juz wtedy byłam weganką :lol:
No chyba, ze Twój maz rowniez jest wege to mój wywód legł w gruzach :mryellow:


Jest dokładnie tak, jak napisałaś. Mąż nie jest wegetarianinem. W domu prawie wcale miesa nie je, bo ja go zwyczajnie nie podaję do jedzenia. Ale poza domem (np. u swojej Rodziny) je.
Z Rodziną nie pogada raczej, bo nawet podczas niedzielnej imprezy uznał, ze przesadzam.
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/nkA8p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/0XiIp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/Wdrap2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />

www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

"Jak można mówić, że na świecie jest za dużo dzieci? To jakby powiedzieć, że na świecie jest za dużo kwiatów." (Matka Teresa z Kalkuty)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-05-26, 13:57   

mnie się wydaje, ze napisała, że zjadła, ale ja nie o tym.

ten rosół - to tylko wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę problem dotyczy dużo bardziej złożonych relacji (co najmniej: Jagienka - i jej postrzeganie samej siebie, Jagienka - mąż, Jagienka - teściowie, mąż Jagienki - jego rodzice) - komu "wolno" na kogo w jaki sposób wpływać, komu "wolno" kogo sobie ustawiać, i w jaki sposób. Itp. Dlatego warto zapewnić sobie poszanowanie własnych idei, żeby za kilka lat nie okazało się, że nie mamy nic do powiedzenia w żadnej sprawie.

Ja raz dostałam u teściowej sałatkę "specjalnie dla mnie" - z ukrytym mięchem w środku. Kiedy odsunęłam talerzyk, widząc, co w sałatce się ukrywa, a teściowa oznajmiła pozostałym gościom przy stole: "o, wyczuła!" - po prostu wyszłam, i więcej przy jej stole nie usiadłam. I mam z głowy. no, ale nie każdy jest taki radykał, jak ja.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-26, 14:00   

bronka napisał/a:
A ja cały czas myślę - naprawdę zjadłaś ten rosół?

Tak, zjadłam. Byłam kilka godzin bez jedzenia, a gdy pytałam, czy jest coś innego, były tylko wieprzowe kotlety i udka z kurczaka.
Tu muszę zaznaczyć, że gdy długo nie jem, nagle spada mi poziom cukru i dostaję drgawek. Gdybym była tam bez Antosi, którą karmię piersią, to może nawet bym zamanifestowała i nie zjadła bez względu na konsekwencje...
Przed wyjściem zjadłam obfite śniadanie i miałam nadzieję, że spędzimy tam zdecydowanie mniej czasu - tak, jak wcześniej planowaliśmy. I w życiu nie przypuściłabym, że może nie być dosłownie nic innego do zjedzenia niż mięso.
Problem też w tym, że Rodzina Męża nie uważa, zeby sam rosół był mięsem :-/
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/nkA8p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/0XiIp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/Wdrap2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />

www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

"Jak można mówić, że na świecie jest za dużo dzieci? To jakby powiedzieć, że na świecie jest za dużo kwiatów." (Matka Teresa z Kalkuty)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-05-26, 14:03   

Jagienka napisał/a:

Jest dokładnie tak, jak napisałaś. Mąż nie jest wegetarianinem. W domu prawie wcale miesa nie je, bo ja go zwyczajnie nie podaję do jedzenia. Ale poza domem (np. u swojej Rodziny) je.
Z Rodziną nie pogada raczej, bo nawet podczas niedzielnej imprezy uznał, ze przesadzam.


no i właśnie o tym mówię - rosół to tylko symbol. Zacząć trzeba od tego, żeby Twój mąż miał szacunek do Ciebie, a nie "uważał, że przesadzasz" siedząc głodna przy stole z dzieckiem przy piersi. Zacznij od męża. Najlepiej szybko i radykalnie, bo chyba nie chcesz reszty życia spędzić w przekonaniu, że jesteś nieważne dziwadło.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-26, 14:03   

Capricorn napisał/a:


Ja raz dostałam u teściowej sałatkę "specjalnie dla mnie" - z ukrytym mięchem w środku. Kiedy odsunęłam talerzyk, widząc, co w sałatce się ukrywa, a teściowa oznajmiła pozostałym gościom przy stole: "o, wyczuła!" - po prostu wyszłam, i więcej przy jej stole nie usiadłam. I mam z głowy. no, ale nie każdy jest taki radykał, jak ja.

Zazdroszczę takiej postawy. Bardzo chciałabym umieć być taka. Przynajmniej nie miałabym poczucia, że znów musiałam się dostosować. I nie chodzi jedynie o kwestie żywieniowe.

A jak na to zareagował Twój Mąż?
Pytam, bo mój Mąż to wyjątkowo wrażliwy jak na faceta człowiek. Zaraz robi Mu się przykro, a mnie serce boli, że Go zraniłam choć nie chciałam.
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/nkA8p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/0XiIp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/Wdrap2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />

www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

"Jak można mówić, że na świecie jest za dużo dzieci? To jakby powiedzieć, że na świecie jest za dużo kwiatów." (Matka Teresa z Kalkuty)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2010-05-26, 14:05   

Jagienka napisał/a:

A jak na to zareagował Twój Mąż?
Pytam, bo mój Mąż to wyjątkowo wrażliwy jak na faceta człowiek. Zaraz robi Mu się przykro, a mnie serce boli, że Go zraniłam choć nie chciałam.


ożeszkufa, jak taki wrażliwy, to dlaczego TWÓJ dyskomfort go nie rusza, hę? No ja inaczej wrażliwość pojmuję, zupełnie inaczej.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Jagienka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 18 Lut 2009
Posty: 993
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-26, 14:06   

Capricorn napisał/a:


no i właśnie o tym mówię - rosół to tylko symbol. Zacząć trzeba od tego, żeby Twój mąż miał szacunek do Ciebie, a nie "uważał, że przesadzasz" siedząc głodna przy stole z dzieckiem przy piersi. Zacznij od męża. Najlepiej szybko i radykalnie, bo chyba nie chcesz reszty życia spędzić w przekonaniu, że jesteś nieważne dziwadło.

To prawda. Gdy powiedział mi, że przesadzam, ja Mu na to spokojnie, że powinien mnie wspierać bez względu na to, co sądzi o moim sposobie odżywiania się. W końcu nic zlego nie robię nie jedząc mięsa.
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/nkA8p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/0XiIp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/Wdrap2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />

www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

"Jak można mówić, że na świecie jest za dużo dzieci? To jakby powiedzieć, że na świecie jest za dużo kwiatów." (Matka Teresa z Kalkuty)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 12