wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Bez chrztu
Autor Wiadomość
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-25, 02:09   

agus, podoba mi się to, co napisałaś. Też tak trochę myślę. Rodzice "wychowali" mnie na inną niż jestem. Na pewno nie na wegankę ateistkę ;-)
I kiedyś myślałam, że będę zabraniać, pilnować, a teraz staram się patrzeć na dzieci nie jako na moje projekty, ale oddzielnych ludzi, którzy mają prawo dużo wiedzieć i wybrać to, co im będzie pasowało. Dlatego sama namawiałam syna do udziału w jasełkach, pozwalam na rzeczy, których ja nie robię i gdzie się da daję wybór. Przecież z takiego powodu nie poczuję zawodu, nie przestanę go kochać.
Ja tej mistyki nigdy nie doznałam, próbowałam jako dziecko ale jak miałam jakieś 9-10 lat przestałam. Od tego czasu chodziłam na etykę/do biblioteki.
Ale jednak nie chcę żeby był wyedukowany religijnie. Wiele mi się w tym nie podoba i nie chce żeby takie rzeczy brał za pewnik bo mu ktoś ważny dorosły powiedział.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2014-12-26, 11:43   

Agus nie zgodzę się z Tobą, że każdy ma jakąś postawę czy przekonania tudzież przemyślenia na temat religii. Wiem - bo sama ich nie mam. Równie dobrze mogłabym rozprawiać na temat moich przekonań odnośnie istnienia wróżek z małymi dziećmi co odnośnie przekonań na temat religii z osobamu wierzącymi;) dla mnie temat po prostu nie istnieje i nie myślę o wierze w boga (nieważne którego) tak jak i nie zastanawiam się nad istnieniem elfów;)
Jeśli będę miała okazję mieć dzieci to bardzo prawdopodobne, że nawet nie poruszę z nimi tematu religii jeśli same go nie zaczną;) ot po prostu normalnie o tym nie myślę:) aczkolwiek kolędy jako piosenki nawet lubię jak i niektóre piosenki o nieszczęśliwej miłości (której nie zaznałam i nad którą nie rozmyślam). Jasełka jako przedstawienie teatralne są wg mnie ok - nikomu nie zaszkodzi czasem mała szopka;)
Sądzę, że większość ludzi, którzy mnie znają, nawet nie wie, że nie przynależę do żadnej religii. Opiekowałam się kilka lat najpierw jednym dzieckiem z pewnej rodziny, potem po przerwie opiekuję się już 5 lat drugim dzieckiem z tej rodziny. Dopiero z rok temu starsza moja podopieczna odkryla, że nie chodzę do kosciola - akurat o to zapytała. Szybko wybrnęłam z tego, że jedni chodzą do kościoła, a drudzy nie - dzieci bez problemu przyjmują takie wyjaśnienia:) rozmowa skończona, światpogląd przekazany jej przez rodziców nienaruszony:)

Kat - jestem również za tym aby nie decydować za dzieci czyli jeśli rzeczywiście kiedyś będę miała dziecko i zzcznie się domagać zapoznania go z religią (nieważne, z którą), to przedstawię mu możliwie rzetelne informacje na temat danej religii. Jakoś ciężko mi uwierzyć aby dziecko nie indoktrynowane od małego rzeczywiście będąc starsze i rozumne w coś takiego uwierzyło, jednak jakby taki cud się stał uważam, że należy dziecku pozwolić na to. Dziecko jest jakby nie było odrębnym bytem i nie musi być naszym podobieństwem:)
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-12-26, 14:53   

jazgottt, zgadzam się z Tobą generalnie, ale nie byłabym pewna, że dziecko, które w dzieciństwie "było ateistą" (piszę w cudzysłowie, bo mam na myśli to, że rodzice byli ateistami i nie wpajali dziecku żadnych religijnych, ani też antyreligijnych postaw), pozostanie nim. powiedziałabym raczej, że przy zaistnieniu określonych warunków, wszystko jest w tym temacie możliwe. istnieją przecież neofici w każdej religii, a wielu ludzi ze swej natury poszukuje rozmaitych duchowych doznań (nie znaczy to, że każdy). i jeśli tylko trafią w odpowiednie środowisko, może poznają odpowiedniego partnera czy przyjaciół, są zdolni również uwierzyć w Boga (a nawet w Allaha). nie oceniałabym też tego w ten sposób, że "rozumni" ludzie automatycznie muszą być niewierzący. takie słowa są wg mnie nieco krzywdzące. znam kilkoro katolików, praktykujących, wcale nie są bezrozumni czy bezrefleksyjni. większość z nich ;) jest wręcz ponadprzeciętnie inteligentna :) . nie podchodzą do swojej wiary bezrefleksyjnie, nie wynika ona raczej z nawyku czy wychowania. każdy z nich już milion razy miał powód czy okazję by od tej wiary odejść, a są do tego zdolni - wiem, bo dokonali w życiu innych, "wywrotowych" wyborów i nieraz szli pod prąd, bez akceptacji rodziców. a jednak wierzą, widocznie tego potrzebują. znam też ludzi, którzy byli całe życie ateistami (takimi z domu), nikt nie wyrobił w nich nawyku wierzenia w rozmaite nadprzyrodzone siły, a teraz są gorliwymi buddystami, przyjmującymi z pełnym przekonaniem wiarę w rozmaite istoty o nadnaturalnych mocach, wynikających z ich duchowego rozwoju i praktyki itd. itd.. może to coś innego niż Bóg, ale jednak to też sprawy wymagające czystej wiary, na pewno nie takie, które poznajemy "naukowo", widząc je po prostu, czy doświadczając rozumowo czy zmysłowo.
dlatego, moim zdaniem, wychowanie "ateisty" nie gwarantuje, że dzieć przy tym poglądzie zostanie. to jednak tylko potwierdza tezę o (nie)szkodliwości religijnego czy ateistycznego wychowania - bo dziecko i tak pójdzie potem swoją drogą, jednak oczywiście pod warunkiem, że nie wychowamy człowieka "złamanego", niezdolnego do świadomych wyborów, podążającego za tłumem i bojącego się wyrazić własne zdanie.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2014-12-26, 14:58   

Ja mam mamę katoliczkę, która ciągała mnie do kościoła. Nienawidziłam tego, traktowałam to jak straconą godzinę. Jechałam do kościoła rowerem i jedyne do mnie ratowało to to, że bliska koleżanka z klasy też była "ciągana" przez swoją mamę ;) W połowie podstawówki zrobiłam bunt.
Mój ojciec antyklerykał. Nigdy mnie nie przeciwstawiał, mówił jedynie o swoich poglądach jak go pytano.
Religia w szkole była beznadziejna. Ogólnie niedawno mi się przypomniało, jak się nagonka na pedofili kościelnych zrobiła, że w 7 klasie mieliśmy "takiego fajnego księdza". Młody, blondyn, grał z nami w kosza, spotykał się po lekacjach, kazał nam do siebie mówić "wujek". W końcu wyleciał za pedofilię. Wtedy tego nie zakodowała, pamiętam, że po nim przyszedł ksiądz, który był strasznym chamem i bardzo nam było szkoda poprzednika...
W liceum zafascynowałam się kościołem... ale to dlatego, że miałam chłopaka, który chodził na wieczorne msze i można było nawet mając "szlaban" pobyć ze znajomymi w spokoju. Szlaban szlabanem ale do kościoła rodzice nie puszczą? ]:-> Zerwałam z gościem, wróciłam do normalnego życia ;-)

jaskrawa napisał/a:
by zabierać trzyletnie dziecko na jakaś praktykę do ośrodka buddyjskiego, zachęcać by robiła pokłony Buddzie


Miałam kilkuletnią przygodę z buddyzmem. "Dłużej" w 2 miastach, w dwóch ośrodkach praktykujących. Jednak to co pisze jaskrawa jakiś czas temu (jeszcze w tym roku) mocno mnie odepchnęło od tego całego "przedsiewziecia". Za dużo w tym myślenia, religijnych szopek, przerost formy nad treścią. Jak mam składać pokłony komuś, kto bogiem nie jest. Żadnego guru nie uznaję. Mogę mieć nauczyciela, ale po to, żeby się rozwijać, a nie go czcić. To mi tak bardzo nie grało, nawet tu w polskich ośrodkach (nie wspominając o realiach wschodu), że przeszłam na "bycie sympatyzującą z buddyzmem". Chodzę na wspólne medytacje, spotkania -które określam jako koleżeńskie- i tyle. Żadnych historyjek, indoktrynacji, hierarchii itd. to nie dla mnie. Uff :-D
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-12-26, 15:45   

go., myślę, ze miałybyśmy wiele do omówienia w kwestii buddyzmu :D , gdybyśmy się spotkały. ja mam chyba bardzo podobne doświadczenia. jestem realistką, racjonalistką, nie umiem wierzyć tak "na słowo"... i też mam wrażenie przerostu formy nad treścią. podobają mi się założenia tej religii - czy światopoglądu. bardzo wiele wyjaśniają, moim zdaniem o wiele lepiej opisują porządek świata niż chrześcijaństwo. nie mam jednak problemu z pokłonami - ale to wszystko zależy, kochana, od wyjaśnienia. buddyści nie kłaniają się nauczycielowi jako osobie - jakiemuś bogu. kłaniają się Buddzie czyli równiez temu buddzie w nas samych :D . ale to temat na dluzszą dyskusję, zresztą mniejsza o to. nie o pokłony chodzi. ja mam raczej problem z brakiem mozliwości świadomego wyboru praktyki dla siebie. buddyzm w Polsce to trochę sztuczny twór, kultura azjatycka naniesiona na polskie realia... nie potrafię z pełnym przekonaniem wypowiadać tych wszystkich mantr, czytać sutr - w azjatyckich językach. co gorsza - gdy się je przełozy na polski, wydają mi się jeszcze bardziej przebajdurzonymi bajdami niż te "nasze" :D .
jeszcze inna sprawa - brak mi tu możliwości świadomego wyboru praktyki, jakiejś prostoty w tym. buddyzm tybetański np. strasznie się różni od zen, ascetycznego w formie. ale - zen wydaje mi się cholernie odległy od "oryginalnego" buddyzmu, który narodził się na terenie dzisiejszego Nepalu, a do którego, podobno, najbardziej podobny jest obecnie buddyzm Theravady czyli to, co się wyznaje obecnie w krajach Azji pd-wsch. poza tym np. nauczyciele zen nie żyją w celibacie, a mnie zindoktrynowano w grupie, do której kiedyś należałam, że jednak nauczyciel powinien być na tyle zaawansowany w praktyce, by kogoś nauczać, by móc już zrezygnować z seksu i żony (wszak praktyka ma na celu stopniową rezygnację z "ziemskich" uzależnień"). nie umiem tego ocenić i tak dalej, i tak dalej. dlatego zen jakoś nie do końca mi się podoba, raczej mi bardziej hobby przypomina niż religię. tybetański - przerost formy nad treścią. z kolei buddyzm chiński to ... i tak dalej i tak dalej :D . wszędzie widzę jakieś kulturowe uwarunkowania, zbyt silne dla mojego pieprzonego europejskiego umysłu. więc też raczej sympatyzuję, medytuję gdy mam czas, wg "wzoru" raczej zenowskiego, ale nie jestem związana z żadnym ośrodkiem, bo jakoś nic mnie nie przekonało na tyle bym wsiąkła totalnie.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
kml 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Sie 2013
Posty: 2181
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2014-12-26, 16:24   

jazgottt napisał/a:
Agus nie zgodzę się z Tobą, że każdy ma jakąś postawę czy przekonania tudzież przemyślenia na temat religii. Wiem - bo sama ich nie mam. Równie dobrze mogłabym rozprawiać na temat moich przekonań odnośnie istnienia wróżek z małymi dziećmi co odnośnie przekonań na temat religii z osobamu wierzącymi;) dla mnie temat po prostu nie istnieje i nie myślę o wierze w boga (nieważne którego) tak jak i nie zastanawiam się nad istnieniem elfów;)

Nawet jesli ktoś ma owe przekonania, to <wiekszosc jesli nie wszyscy> nie wyjasnia nic dzieciom poki nie zaczynaja pytac. Tak jak z mikolajem. Idziesz na rozdanie prezentow czy do kosciolam, piszesz list czy uczysz pacierza. Takze ja nie mam zamiaru nic mlodej wyjasniac, a na pewno nie klamac - czy to o niepokalanym poczeciu, mikolaju czy bocianie.
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-12-26, 18:38   

a u nas, wyobraźcie sobie, był "św. mikołaj" :D , ale to dlatego, że urządziliśmy rodzinie tak zwane "prawdziwe święta". mamy nową chatę i święta są okazją, by moja rodzina i rodzina mojego chłopa się poznali. do tej pory nie było okazji - w starym mieszkaniu nie było miejsca na większą imprezę, jeśli urządzaliśmy Marysi urodziny - zapraszaliśmy wszystkich na raty - bo wsyscy mieszkamy w innych miastach, zawsze było wygodniej, by nocowali u nas, a nie mogli wszyscy na raz nocować, bo nie było gdzie. ślubu nie braliśmy, chrztów nie było, więc i okazji do poznania się rodzin też nie, mimo że jesteśmy razem już od ponad sześciu lat :D . w tym roku więc mój M. postanowił, że wigilia będzie u nas, to będzie okazja. no i było bardzo miło. a że zarówno moja sio jak i brat mojego M mają synów w podobnym wieku, co moja córka, to była trójka bąków, idealnych do "wiary w św. mikołaja". mieli straszną frajdę, Mikołajem był sąsiad :D :D i znakomicie się spisał. ale, cóż, chociaż to zabrzmi trochę głupio, Mikołaj stał się dla mnie raczej symbolem świąt i prezentów niż świętości i wiary... więc nie traktuję go jako elementu religijnej edukacji. myślę, że najdalej za dwa lata młode same zorientują się, że facet ma brodę na gumce i taki będzie koniec zabawy :D w każdym razie wcześniej tez zawsze myślałam, że żadnego mikołaja i żadnej ściemy. ale o żadnej kapuście czy bocianach mowy nie będzie, mloda już teraz wie, że dzieci wychodzą z brzucha. w dodatku ostatnio miała z tatą rozmowę nt. tego skąd się biorą dzieci w brzuchu :D . zapytała, gdzie Jasio był wcześniej. tata powiedział, że nie wie :) , a może był gdzieś w kosmosie? tak sobie żartem powiedział. młoda teraz uważa, że dzieci przychodzą do brzucha z kosmosu. w sumie prawda :D . ale będziemy z nią o tym jeszcze gadać, gdy już będzie w stanie zrozumieć to, że MY NIE WIEMY, że jedni myślą to, a inni tamto. na razie jeszcze nie ogarnia, że jest jakiś pluralizm światopoglądowy :)
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-12-26, 21:38   

haha a u nas mikołajem był Filip.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
koralina1987 

Dołączyła: 28 Wrz 2013
Posty: 937
Wysłany: 2014-12-26, 22:30   

jaskrawa, dobrze, że było fajnie :) To najważniejsze!
A propos Mikołaja jakiś czas temu koleżanka szukała osoby, która by się przebrała i przyszła do domu w stroju Mikołaja do jej dwóch córek - uwaga - po co? Żeby je nastraszyć :-? masakra, oczywiście skomentowałam, że po co ktokolwiek ma je straszyć, a już w ogóle Mikołaj, jako niby taka postać magiczna itd. to nie rozumiem, no to się dowiedziałam "bo są niegrzeczne to żeby wiedziały, że nie dostaną prezentów jak się nie poprawią..." - no comments :-|
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczek.pl/]

Zapraszam - hxxp://quchniawege.blogspot.com/
 
 
koralina1987 

Dołączyła: 28 Wrz 2013
Posty: 937
Wysłany: 2014-12-26, 22:32   

Lila była na pochodzie Mikołajów :) Za rok powinna być bardziej zainteresowana ;)

CAM01856~2.jpg
Plik ściągnięto 135 raz(y) 1,5 MB

_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczek.pl/]

Zapraszam - hxxp://quchniawege.blogspot.com/
 
 
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2015-01-10, 10:47   

Chyba tata był i miał alibi w postaci Lilki :lol:
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
migdalowa

Dołączył: 18 Sty 2015
Posty: 5
Wysłany: 2015-01-18, 11:45   

U mnie w rodzinie BN nie jest świętem kościelnym tylko rodzinnym. nigdy nie chodziliśmy do kościoła ani moi rodzice ani my.. nikt nas nigdy nigdzie nie ciągnął, nie wypychał. Jako dzieci chodziliśmy na religię ale ja w gimnazjum sama się wypisałam podobnie jak moje rodzeństwo. Poznaliśmy, zobaczyliśmy, podjęliśmy decyzję
_________________
BIK, czyli Biuro Informacji Kredytowej, to taka instytucja, która ogólnie o wielu Polakach nie ma najlepszego zdania. Co wtedy takie osoby mogą zrobić? Ano warto zgłosić się po kredyt hipoteczny Warszawa hxxp://www.kredytyhipotecznewarszawa.pl]kredyty hipoteczne bez BIK, które są często bardzo atrakcyjne.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2015-01-18, 15:08   

migdalowa napisał/a:
nigdy nie chodziliśmy do kościoła ani moi rodzice ani my
migdalowa napisał/a:
Jako dzieci chodziliśmy na religię
Hmm, trochę to dziwne, czyj to był pomysł? Czy nie jest tak, że na religii w pewnym sensie wymaga się od dzieci, by uczestniczyły w mszy?
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
bojster 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2847
Skąd: Neverwhere
Wysłany: 2015-01-18, 21:59   

Lily napisał/a:
migdalowa napisał/a:
nigdy nie chodziliśmy do kościoła ani moi rodzice ani my
migdalowa napisał/a:
Jako dzieci chodziliśmy na religię
Hmm, trochę to dziwne, czyj to był pomysł? Czy nie jest tak, że na religii w pewnym sensie wymaga się od dzieci, by uczestniczyły w mszy?


Chyba nie, mój kolega zawsze mówił "jestem, nie byłem, nie mam" i jakoś go z religii nie wyrzucali. ;-)
 
 
tatara

Dołączył: 12 Maj 2015
Posty: 4
Wysłany: 2015-05-18, 18:55   

U mnie nie było łatwo, gdy tylko wspomnieliśmy rodzinie o takim pomysle wywołało to istną burzę. Ostatecznie ulegliśmy i zdecydowaliśmy się na chrzest w sumie stwierdziliśmy że dla nas to bez znaczenie a jeśli dla innych członków rodziny jest to ważne to czemu mamy dla ich przyjemności tego nie zrobić.
 
 
koralina1987 

Dołączyła: 28 Wrz 2013
Posty: 937
Wysłany: 2015-05-19, 08:01   

tatara, bezsens. To ich dziecko czy Wasze?
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczek.pl/]

Zapraszam - hxxp://quchniawege.blogspot.com/
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2015-05-19, 08:57   

tatara napisał/a:
to czemu mamy dla ich przyjemności tego nie zrobić.
Chrzest dla przyjemności to rzeczywiście podkreślenie wagi tego sakramentu...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
koralina1987 

Dołączyła: 28 Wrz 2013
Posty: 937
Wysłany: 2015-05-19, 10:49   

Lily, moze na komunie dostanie kucyka to bedzie juz w ogole czad...tak dla przyjemnosci.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczek.pl/]

Zapraszam - hxxp://quchniawege.blogspot.com/
 
 
zojanka 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 01 Mar 2014
Posty: 570
Skąd: Toruń
Wysłany: 2015-05-19, 15:26   

To jeszcze zależy do rodzaju chrztu - chrzest z wody rzeczywiście może uchodzić za nieszkodliwe czary mary, podobnie jak czerwone wstążeczki, chociaż mimo wszystko dziadkowie powinni uszanować, że rodzice sobie czegoś nie życzą. Na chrzest w kościele na pewno bym się nie zgodziła - raz, że to hipokryzja i ogólnie nie fair i wobec dziecka, i wobec zgromadzonych w kościele (to jakby koleżanka powiedziała że została wege, żeby ci zrobić przyjemność, a potem i tak by jadła mięso) a dwa - dzieciak mógłby mieć do mnie słuszny żal, bo strasznie ciężko się z tego wyplątać. Chrzest dziecko może przyjąć w dowolnym wieku, dokonać apostazji dopiero, jak jest pełnoletnie.
 
 
kokosikanka

Dołączył: 15 Maj 2015
Posty: 42
Wysłany: 2015-05-20, 11:25   

dlaczego miałoby mieć żal?
Przyjaciel mojego męża kilka lat temu został ateistą, tz ogólnie przestał wierzyć i chodzić do kościoła. Nigdy nie miał żalu do swoich rodziców, że go ochrzcili i nie ma potrzeby się "z tego wyplątywać". Traktuje chrzest, komunie, bierzmowanie jako "folklor i miłe wspomnienie". Uważa, że skoro nie wierzy to jeden pieron czy to miał czy nie miał i nie ma potrzeby oficjalnego wyjścia z kościoła bo mu na tym nie zależy, a nie zależy mu na wyjściu z kościoła oficjalnym bo na kościele i na wierze jako takiej mu nie zależy.
W sumie ja myślę podobnie - po co zbędnie zawracać sobie głowę takimi rzeczami i się tym emocjonować.
 
 
bojster 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2847
Skąd: Neverwhere
Wysłany: 2015-05-20, 11:27   

kokosikanka napisał/a:
dlaczego miałoby mieć żal?
Przyjaciel mojego męża kilka lat temu został ateistą, tz ogólnie przestał wierzyć i chodzić do kościoła. Nigdy nie miał żalu do swoich rodziców, że go ochrzcili i nie ma potrzeby się "z tego wyplątywać". Traktuje chrzest, komunie, bierzmowanie jako "folklor i miłe wspomnienie". Uważa, że skoro nie wierzy to jeden pieron czy to miał czy nie miał i nie ma potrzeby oficjalnego wyjścia z kościoła bo mu na tym nie zależy, a nie zależy mu na wyjściu z kościoła oficjalnym bo na kościele i na wierze jako takiej mu nie zależy.
W sumie ja myślę podobnie - po co zbędnie zawracać sobie głowę takimi rzeczami i się tym emocjonować.


To jednak trochę co innego być ochrzczonym przez rodziców-katolików niż przez rodziców-ateistów-bo-babcia-kazała.
 
 
kokosikanka

Dołączył: 15 Maj 2015
Posty: 42
Wysłany: 2015-05-20, 11:39   

no ale jak się już ma świadomość ( a nie np. okres buntu jako nastolatek) tylko się jest dorosłym i świadomym swojej "nie wiary" człowiekiem to co za różnica kto ochrzcił? Skoro chrzest i inne sakramenty jako samo w sobie nie mają żadnego znaczenia to czemu ma mieć znaczenie czy ochrzcili rodzice bo chcieli czy zrobili to bo chcieli mieć święty spokój w rodzinie?
Myślę, że np. taki 35 letni mężczyzna ma raczej gdzieś powód chrztu żeby się w to zagłębiać i jeszcze mieć pretensję do czegoś co było 35 lat temu np. Jak sam żyje w innych czasach.
_________________
Blog o hxxp://www.materaceblog.pl/porady/najlepsze-materace-dla-zwierzolubow.html]materacach - z poradami wyboru materaca dla zwierzolubów ;)
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2015-05-20, 12:08   

kokosikanka, w/g mnie różnica jest zasadnicza - chodzi o hipokryzję, w jakiej jest wychowywane dziecko. Rodzice - katolicy postępują zgodnie ze swoimi przekonaniami, wychowują dziecko w zgodzie z przyjętymi wartościami. To jest dla mnie jak najbardziej ok, i jeśli dziecko uzna po latach, że nie odpowiadają mu te wartości, może podjąć decyzję o odejściu od wiary.
Rodzice niewierzący, chrzcący dziecko "dla świętego spokoju", postępują wbrew swoim przekonaniom, więc uczą dziecko życia w zakłamaniu (nie piszę tutaj o niemowlęciu ale o dziecku starszym, które po latach zaczyna dostrzegać dysonans wychowawczy).
Ot taka "drobna" różnica.
_________________
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2015-05-20, 12:57   

Jeśli się traktuje poważnie religię, a nie jak folklor, to jak najbardziej ma znaczenie, co robimy, także swoim dzieciom. Chrzczenie dziecka, gdy się jest niewierzącym, wydaje mi się potwornym konformizmem i hipokryzją. Po co? Przecież podczas chrztu rodzice zobowiązują się wychować dziecko w danej religii, w wierze - nie nauczyć go śpiewać pieśni i klepać paciorek, lecz nadać życiu taki akurat fundament.
Mam wrażenie, że często ateiści są w stanie lepiej uzasadnić swoje decyzje, niż ci, którzy chrzczą z przyzwyczajenia, bo tradycja każe. Oczywiście nie w tym przypadku, gdy się "robi komuś przyjemność". Inna sprawa, jaką wartość ma chrzest dokonany dla czyjejś przyjemności...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2015-05-20, 15:39   

Lily napisał/a:
jak folklor


zabiłaś mnie tym określeniem :mrgreen: :mryellow:
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,45 sekundy. Zapytań do SQL: 9