wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Język migowy
Autor Wiadomość
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2008-11-17, 12:45   Język migowy

Jovi napisał/a:
arahja, na stronie bobomigi jest napisane: "Bobomigi (język migowy dla niemowląt)". Może dlatego jest dodane to "dla niemowląt". Jak dla mnie, to żaden problem, zwał jak zwał.


Małe zboczenie zawodowe, bym to tak ujęła ;) Dorosłym też warto polecić naukę naturalnego języka migowego (nie tego z kursów w PZG) - otwiera komunikacyjnie i rozwija wyobraźnię przestrzenną. A przy tym jest przepiękny! :) Poezja w języku migowym - cudo!
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-28, 11:21   

arahja napisał/a:
Dorosłym też warto polecić naukę naturalnego języka migowego (nie tego z kursów w PZG) - otwiera komunikacyjnie i rozwija wyobraźnię przestrzenną. A przy tym jest przepiękny!

Też tak uważam. I bardzo bym sie chciała nauczyć. Niestety kursy (z tego co wiem) organizuje tylko PZG i to za opłatą na którą mnie nie stać (jakoś myślałam, że takie kursy są darmowe, żeby likwidować bariery, no ale nie... :-> ). Żeby sie nauczyc tego żywego języka trzeba chyba osobiście znać osobę niesłyszącą, która sie nim posługuje, a ja nikogo takiego nie znam.
Zajmujesz się tym zawodowo?
A w temacie: żałuję, że o tej metodzie przeczytałam jak moje dziecko było już za duże i nie miałam okazji spróbować :-| .
_________________

 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2008-11-28, 18:19   

frjals napisał/a:
Niestety kursy (z tego co wiem) organizuje tylko PZG i to za opłatą na którą mnie nie stać (jakoś myślałam, że takie kursy są darmowe, żeby likwidować bariery, no ale nie... :-> )


Na dzień dzisiejszy faktycznie kursy są tylko w PZG, ale niestety to nie są kursy naturalnego języka migowego, tylko tzw. systemu językowo-migowego. To taki twór wymyślony przez słyszących, którzy dawno temu (w latach 60.) uznali, że naturalny język migowy jest agramatyczny (sic!). Więc złapali znaki migowego i zdecydowali, że będzie się je układało w szyku j.polskiego z literowaniem końcówek fleksyjnych. Teraz naucza się już chyba bez końcówek. Generalnie ta metoda wywołała masę absurdów w edukacji dzieci głuchych (narysuj zdanie: "chłopiec siedzi pod drzewem" - drzewo, pod jego korzeniami chłopiec ;) - a to dlatego, że się im tak dosłownie migało).
Natomiast naturalnego języka migowego można nauczyć się w dwóch miejscach: na Uniwersytecie Warszawskim i Wrocławskim od native signerów.

Głęboko wierzę, że dzięki odpowiednim osobom na decydujących stanowiskach już w ciągu najbliższych miesięcy ów system zniknie z oferty kursowej PZG, a jego miejsce zajmie naturalny język migowy, czyli PJM (polski j.migowy).

Studiuję na UWr, dokąd PJM zawitał prawie trzy lata temu i od tamtej pory grupa językoznawców prowadzi badania nad tym językiem. Dopiero uczę się migać i może w przyszłości zwiążę się w PJM-em na stałe, nie wiem.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-29, 13:40   

arahja napisał/a:
ale niestety to nie są kursy naturalnego języka migowego

no właśnie wiem, poczytałam sobie o tym jak chciałam się zapisać i szukałam kursu i nieco się zdziwiłam... :-|
arahja napisał/a:
naturalnego języka migowego można nauczyć się w dwóch miejscach: na Uniwersytecie Warszawskim i Wrocławskim od native signerów.

o, to fajnie, ale daleko :-/ . Co to za kierunek?
Jak sie nauczysz to będziesz mogła kursy przez internet robić, co nie? ;-)
_________________

 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2008-11-29, 15:50   

frjals napisał/a:
Co to za kierunek?


Nie wiem, jak to wygląda na Warszawskim, czy każdy może się zapisać na lektorat, czy to tylko polonistyka. Jeden z guru w kwestii PJM w Polsce jest doktorem psychologii, więc może i na psychologii prowadzi lektoraty. We Wrocławiu tylko na filologii, ale kastingi do tej pory byly otwarte dla wszystkich studentów. Być może w przyszłym roku ruszy kurs komercyjny, na który każdy będzie mógł się zapisać.

Jest światełko w tym ciemnym tunelu: to podyplomówka PJM na UW właśnie, która kształci w kierunku bycia tłumaczem i lektorem (trzeba iść tam już ze znajomością języka). Po jej skończeniu będzie się miało papierek, pierwszy w Polsce, z uprawnieniami do nauki i tłumaczenia.

Kursy przez internet - czemu nie :mrgreen: Jak się dorobię kamerki :lol:
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
kma 

Dołączyła: 19 Paź 2009
Posty: 107
Wysłany: 2009-11-10, 17:16   

Liznęłam trochę surdopedagogiki, języka migowego i tzw. palcówki (pokazywanie literek nie całych słów) i mnie uczona w ten sposób: zawsze jak migasz mów (do głuchoniemego dziecka nie wiem czy nie bardziej - nigdy nie wiadomo jak duża jest utrata słuchu, są śladowe pozostałości słuchu i trzeba je ćwiczyć - tak słuch się ćwiczy ;) i rozwijać, no i czytanie z ruchu ust też jest bardzo ważne)

Nie czytałam całej strony KOKO tylko tak z grubsza, bo nie miała m czasu i pani która pokazuje migane słowa robi błąd bo nie mówi i tym bardzo możliwe wprowadza błąd rodziców i stąd może problemy z mówieniem u dzieci, których rodzice pomijają ten bardzo ważny aspekt - zwrócicie uwagę na panoramę czy wiadomości dla głuchoniemy, pani która miga cały czas rusza ustami - czasami oglądałam ten program tylko by poćwiczyć miganie :-) mam fajną książkę Pomigaj mi mamo - co prawda jest ona przeznaczona dla głuchoniemych dzieci ale znaki b.podobne sa do bobomigów. Nie wiem czy będę wprowadzać bobomigi - pierwszy raz o tym tuatj czytam i muszę to przemyśleć.
Pozdrawiam
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-11-10, 21:01   

kma napisał/a:
Nie czytałam całej strony KOKO tylko tak z grubsza, bo nie miała m czasu i pani która pokazuje migane słowa robi błąd bo nie mówi i tym bardzo możliwe wprowadza błąd rodziców i stąd może problemy z mówieniem u dzieci, których rodzice pomijają ten bardzo ważny aspekt - zwrócicie uwagę na panoramę czy wiadomości dla głuchoniemy, pani która miga cały czas rusza ustami - czasami oglądałam ten program tylko by poćwiczyć miganie


To nie jest błąd.
Pani z KOKO używa bobomigów na bazie naturalnego języka migowego, który ma zupełnie odmienną strukturę od języka polskiego - inną gramatykę, inną składnię, inne sposoby wyrażania czasów czy przyimków, ogólnie relacji. Nie da się jednocześnie migać i mówić, gdy miga się językiem naturalnym - to jak pisać po angielsku czytając to samo jednocześnie po polsku - nie ma przyłożenia jednego języka do drugiego.
Nigdzie na świecie poza Polską się nie mówi podczas migania - to niemożliwe.

W Polsce istnieje system językowo-migowy, który z migowym ma tyle wspólnego, że zapożyczono z niego niektóre znaki. W owym systemie (sztucznym tworze!) używa się znaków, by pokazać strukturę języka polskiego i tylko wtedy można jednocześnie migać i mówić. W tymże systemie pokazywane są wiadomości w Panoramie czy serialach, jest to dla większości głuchych "język" nieczytelny.

Do głuchych dzieci w Polsce się tak właśnie "miga" i mówi, przez co mają namotane systemy - ni to polski, ni to migowy. Żadnych innych języków nie uczy się w ten sposób - mieszając gramatykę i leksykę! Nauczenie głuchego dziecka mowy jest zadaniem logopedy, o ile ono w ogóle ma ochotę współpracować. Nie można się dać zwariować, że umiejętność użycia strun głosowych jest podstawą szczęśliwego życia człowieka.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
kma 

Dołączyła: 19 Paź 2009
Posty: 107
Wysłany: 2009-11-11, 23:01   

arahja napisał/a:
Nauczenie głuchego dziecka mowy jest zadaniem logopedy, o ile ono w ogóle ma ochotę współpracować. Nie można się dać zwariować, że umiejętność użycia strun głosowych jest podstawą szczęśliwego życia człowieka.
do głuchego dziecka mówi się nie dlatego, żeby nauczyć mówić ale słuchać i czytać z ruchu warg, żeby mogli porozumiewać się ze słyszącymi i mówiącymi, którzy nie migają. I tak jak pisałam trudno stwierdzić jak znaczna jest utrata słuchu. Wcale nie uważam, że używanie strun głosowych jest konieczne do szczęścia. Ale odbiegamy trochę od tematu ;) Kilka postów wyżej jest napisane:
Cytat:
Ale to jest właśnie podstawa bobomigania. Trzeba mówić migając.
ale pani na stronie KOKO nie mówi jak miga - o to mi głównie chodzi, że może wprowadzać w błąd.
 
 
eMka 

Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 20 Paź 2009
Posty: 1408
Wysłany: 2009-11-13, 18:38   

Cytat:
I tak jak pisałam trudno stwierdzić jak znaczna jest utrata słuchu.


u dzieciaków próg słyszenia pozwalają wyznaczyć badania obiektywne słuchu, więc jak najbardziej możemy ocenić "jak znaczna jest utrata". jeżeli dziecko ma resztki słuchowe to choćbyśmy stawali na głowie to dziecko to nie będzie rozumiało tego co do niego mówimy. Wtedy pozostaje do dziecka migać i nie będzie miało znaczenia czy przy tym mówimy czy nie.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-11-13, 19:35   

Dziękuję, eMka. To samo miałam napisać. :)
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
kma 

Dołączyła: 19 Paź 2009
Posty: 107
Wysłany: 2009-11-14, 12:43   

O tym, że do dzieci nawet z głęboką utratą słuchu należy mówić wiem od dwóch surdopedagogów, w tym jedna, która uczyła mnie podstaw migowego na co dzień pracowała w przedszkolu z dziećmi głuchymi i w poradni dla rodziców niesłyszących dzieci.
Mam też przykład u siebie w rodzinie: 30letnia już dziewczyna ze znaczną okołoporodową utratą słuchu tylko dzięki determinacji swojej matki mówi (oczywiście w charakterystyczny dla niesłyszących gardłowy sposób, nie dla wszystkich zrozumiały za pierwszym razem) i czyta z ruchu warg, nie miga. Ma także niesłyszącego męża, też niemigającego.
Jeśli jest nawet mała szansa, że dziecko nauczy się mówić (a nauka języka najlepsze efekty przynosi do z tego co pamiętam 3-4r.ż), albo chociażby słuchać (czyli czytać z ruchu warg) powinno się do niego mówić, ponieważ niestety bardzo mało osób słyszących miga a trzeba brać pod uwagę, że dziecko kiedyś będzie dorosłe i będzie chciało się komunikować nie tylko z migającymi.
Nawet jeśli głuche dziecko nie opanuje mowy w sposób czynny (nie będzie mówić) to może uda mu sie opanować mowe w stopniu biernym (rozumieć z ruchu warg)
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-11-14, 16:46   

kma napisał/a:
O tym, że do dzieci nawet z głęboką utratą słuchu należy mówić wiem od dwóch surdopedagogów, w tym jedna, która uczyła mnie podstaw migowego na co dzień pracowała w przedszkolu z dziećmi głuchymi i w poradni dla rodziców niesłyszących dzieci.


Na pewno to był migowy? Jestem przekonana, że system językowo-migowy.

kma napisał/a:
Mam też przykład u siebie w rodzinie: 30letnia już dziewczyna ze znaczną okołoporodową utratą słuchu tylko dzięki determinacji swojej matki mówi (oczywiście w charakterystyczny dla niesłyszących gardłowy sposób, nie dla wszystkich zrozumiały za pierwszym razem) i czyta z ruchu warg, nie miga. Ma także niesłyszącego męża, też niemigającego.


A to szkoda, bo kazdy język to osobna kultura, to wzbogacenie człowieka. Ja jestem migowym zauroczona, uwielbiam patrzeć na wykłady w tym języku. Surdopedagodzy to nie językoznawcy, często deprecjonują naturalne miganie, twierdzą, że to tylko jakaś forma komunikacji, że nie ma gramatyki, że mimika jak u małp.

kma napisał/a:
Nawet jeśli głuche dziecko nie opanuje mowy w sposób czynny (nie będzie mówić) to może uda mu sie opanować mowe w stopniu biernym (rozumieć z ruchu warg)


Czy gdyby do słyszącego dziecka mówiącego językiem polskim ktoś bezgłośnie mowił w języku angielskim, dziecko to nauczyłoby się biernie angielskiego (=rozumienia z ruchu warg)?
Istotą przyswojenia języka przez dziecko jest zdobycie szkieletu gramatyki i leksyki właściwej dla danego języka (zdobycie, czyli posiadanie jej w głowie), czemu pomaga naturalna zdolność akwizycji języka. Głuche dziecko patrzące na ruch warg nie zdobędzie tego, nie mając przyswojonego systemu językowego (słyszące nabywa to naturalnie). Dla dziecka głuchego naturalnym (tym, w którym osiągnie biegłość nadawczo-odbiorczą) kanałem komunikacji jest wzrok i ruch rąk. Głuche dziecko głuchych rodziców uczy się migać i dopiero na znajomości języka migowego można go uczyć innych języków, ich struktury, gramatyki, leksyki i odzworowania jej w ruchu warg (tak jak słyszących Polaków uczy się angielskiego czy niemieckiego, gdy już opanują język ojczysty). Niewielu głuchych umie czytać z ruchu warg, choć niby każdego się tego uczy. Tu potrzeba i wrodzonej umiejętności, i dobrej znajomości języka polskiego. Dobrej znajomości polskiego nie będzie, jeśli się dziecku pomiesza kody komunikacyjne (miganie z mówieniem). Głuche dzieci robią masę, masę błędów, gdy posługują się polskim. Dlaczego, skoro się je "uczy" polskiego od początku niemal? I dlaczego głusi amerykańscy czy szwedzcy potrafią znać po kilka języków, a nasi z polskim sobie nie radzą?
Podpowiem, tylko u nas funkcjonuje miganie z mówieniem. W innych krajach to był standard do połowy XX wieku, ale zauważono, że przez to dzieci mają problemy z językiem własnym, nie mówiąc o obcych. Po wprowadzeniu metody dwujęzycznej (nauki najpierw migania, potem czytania i pisania w języku narodowym), pojawili się nawet głusi profesorowie na uniwersytetach.


I na koniec:
kma napisał/a:
niestety bardzo mało osób słyszących miga a trzeba brać pod uwagę, że dziecko kiedyś będzie dorosłe i będzie chciało się komunikować nie tylko z migającymi.


Gdy język migowy doczeka się wreszcie uznania przez państwo polskie i zostanie językiem oficjalnym, w każdym urzędzie, w każdej państwowej placówce będzie musiał być dostęp do tłumacza języka migowego. Jak w cywilizowanych krajach.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
eMka 

Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 20 Paź 2009
Posty: 1408
Wysłany: 2009-11-15, 19:14   

kma ja pisałam o rozumieniu mowy przez osobę niedosłyszącą, a konkretnie o głębokich niedosłuchach.
arahja oprócz tego co piszesz należy pamiętać, że w dzisiejszych czasach leczenie osób niesłyszących i niedosłyszących jest na bardzo wysokim poziomie, coraz więcej dzieci i dorosłych jest implantowanych, co daje zupełnie nowe możliwości w rehabilitacji słuchu i rozumienia mowy.

ale zupełny off się zrobił.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-11-15, 22:18   

eMka napisał/a:
arahja oprócz tego co piszesz należy pamiętać, że w dzisiejszych czasach leczenie osób niesłyszących i niedosłyszących jest na bardzo wysokim poziomie, coraz więcej dzieci i dorosłych jest implantowanych, co daje zupełnie nowe możliwości w rehabilitacji słuchu i rozumienia mowy.


Implant to sprawa na długą i burzliwą dyskusję...
Może wydzielimy z bobomigów temat języka migowego? :)
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
kma 

Dołączyła: 19 Paź 2009
Posty: 107
Wysłany: 2009-11-16, 14:25   

arahja, masz racje, chodziło o system językowo-migowy (zmylił nie podtytuł podręcznika Pomigaj mi mamo. Język migowy dla rodziców często zamiennie się stosuje się to nazewnictwo a to rzeczywiście nie jest to samo.
arahja napisał/a:
Głuche dziecko głuchych rodziców uczy się migać i dopiero na znajomości języka migowego można go uczyć innych języków, ich struktury, gramatyki, leksyki i odzworowania jej w ruchu warg
sytuacja jest utrudniona jeśli rodzice są słyszący i nie znają naturalnego migania. Do tego niesłyszące dziecko oprócz tego że "tylko" nie słyszy ma jeszcze mnóstwo wtórnych następstw głuchoty (dużo trudniejszych niż np. dziceko niewidome).
arahja napisał/a:
W innych krajach to był standard do połowy XX wieku, ale zauważono, że przez to dzieci mają problemy z językiem własnym, nie mówiąc o obcych. Po wprowadzeniu metody dwujęzycznej (nauki najpierw migania, potem czytania i pisania w języku narodowym), pojawili się nawet głusi profesorowie na uniwersytetach.
może rzeczywiście jest to dobre rozwiązanie, dobrze że cały czas robi się coś dla ulepszenia.
Cytat:
Ja jestem migowym zauroczona, uwielbiam patrzeć na wykłady w tym języku.
wcale sie nie dziwię :-) ta moja kuzynka ślub miała migany (tzn SJM) ale mimo tego że jetsem niewierząca to wzruszające było jak ksiądz cała msze migał i (niestety dla Ciebie) mówił.
Cytat:
Gdy język migowy doczeka się wreszcie uznania przez państwo polskie i zostanie językiem oficjalnym, w każdym urzędzie, w każdej państwowej placówce będzie musiał być dostęp do tłumacza języka migowego. Jak w cywilizowanych krajach.
jeszcze baaardzo daleka droga do takiego ideału, podjazdów na wózki nie ma w urzędach - co jest dużo łatwiejsze w zrealizowaniu niż zatrudnienie tłumacza migowego (a chyba więcej jest ludzi z niepełnosprawnością ruchową + matki z dzieckiem niż niesłyszących)
arahja napisał/a:
Implant to sprawa na długą i burzliwą dyskusję...

są różne "za" i "przeciw" implantowi
strasznie odbiegłyśmy od tematu ;) pozdrawiam
 
 
eMka 

Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 20 Paź 2009
Posty: 1408
Wysłany: 2009-11-21, 22:36   

arahja napisał/a:
eMka napisał/a:
arahja oprócz tego co piszesz należy pamiętać, że w dzisiejszych czasach leczenie osób niesłyszących i niedosłyszących jest na bardzo wysokim poziomie, coraz więcej dzieci i dorosłych jest implantowanych, co daje zupełnie nowe możliwości w rehabilitacji słuchu i rozumienia mowy.


Implant to sprawa na długą i burzliwą dyskusję...
Może wydzielimy z bobomigów temat języka migowego? :)


chętnie poznam Twoje zdanie na temat implantów:) Ja zdaję sobie sprawę, że implanty to wciąż sprawa rozwojowa i ciężko przewidzieć jak potoczy się ich kariera i co będzie za 20-30 lat. na razie póki co, widzę dzieciaki, z głębokim niedosłuchem, gdzie nie sprawdziły się aparaty słuchowe, a przy implancie dziecko rozwija mowę. oczywiście z pomocą rzeszy specjalistów i terapeutów, przy ogromnej wytrwałości i cierpliwości rodziców.
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-11-21, 23:52   

eMka napisał/a:
chętnie poznam Twoje zdanie na temat implantów:) Ja zdaję sobie sprawę, że implanty to wciąż sprawa rozwojowa i ciężko przewidzieć jak potoczy się ich kariera i co będzie za 20-30 lat.


Uważam, że implanty rzeczywiście są przełomem, ale nie dla każdego. Nie są doskonałe, jeśli chodzi o osiągi - to wciąż protezy słuchu, lepsze aparaty. Istnieje szereg przeciwwskazań dla operacji i późniejszych, dotyczących warunków rehabilitacji, by były efekty. To jest bardzo subtelna operacja na mózgu, która niszczy nerwy słuchowe (co oznacza, że jeśli były jakieś resztki słuchowe - prawdopodobnie już nie istnieją), przez cale życie nosi się potem w głowie magnes, do głowy doczepia procesor mowy. Mogą wystąpić powikłania, bóle glowy, szumy w uszach, słyszałam o przypadku próby (nie pamiętam, czy udanej) popełnienia samobójstwa z tego powodu. (!)
Generalnie uważam, że implant jest stworzony dla ludzi, którzy późno ogłuchli, których pierwszym językiem był polski i wyszli z fazy akwizycji języka. Wówczas po prostu człowiek uczy się odbierać dźwięki w nowy sposób, dostaje z powrotem namiastkę swojego komfortu sprzed utraty słuchu. Podobne zdanie mają zaimplantowani dorośli.
W przypadku dzieci, zwłaszcza z rodzin dynastycznie Głuchych (kulturowo), implant nie zawsze jest dobrą decyzją. Z dzieckiem trzeba ciągle ćwiczyć, wspomagać słuch, korygować mowę, to jest niewykonalne, gdy rodzice są głusi. Z drugiej strony, implant nie sprawia, że głuchy staje się słyszącym, nie powinno się nabrać na tę iluzję. Rodzice myślą często, że uda im dziecko "naprawić", sprawić, żeby było "normalne". Dziecko z implantem zostanie skazane na wielogodzinne ćwiczenia, na logopedów, na różnego rodzaju specjalistów, co nie wydaje mi się najlepszą opcją, gdy chodzi jego szczęśliwy rozwój. Głuche dziecko nie wie, co to znaczy "słyszeć", nie czuje braku jakiegoś zmysłu, nie jest go świadome, dopóki nie zorientuje się, że na słuchu oparty jest cały otaczający go świat. Uważam, że czas poświęcony na próbę nauczenia głuchego artykułowanej mowy, można by poświęcić na lepsze rzeczy, na nauczenie dziecka, że nie jest gorsze czy niepełnosprawne co gorsza z powodu niesłyszenia, a także poświęcenie mu więcej czasu w zdobywaniu wiedzy (nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele informacji każdego dnia zdobywamy mimochodem, wcale się o to nie starając).
Głusi często zdejmują aparaty słuchowe zaraz po wejściu do domu, chcą odpocząc od słyszenia, od "dostrajania się" do słyszących. Implantu się zdjąć nie da.
Akcje implantowania wszystkich dzieci z określonym ubytkiem słuchu nie przyniosły rezultatu, odeszło się od tego (któryś z krajów niderlandzkich).

Reprezentuję podejście kulturowe, uważam, że pierwsze i najważniejsze, to dać dziecku język taki, w którym może swobodnie nadawać i odbierać komunikaty. Implant nie przesądza o tym, że język polski stanie się łatwiejszy. Efekty implantowania to sprawa indywidualna. Żaden ze znanych mi kulturowo Głuchych (używających języka migowego i czującego się członkiem wspólnoty) nie chce się poddać implantacji i nie rozważa tego w przypadku swojego dziecka. Głuchota to nie tragedia - głuchy może robić wszystko, za wyjątkiem słyszenia. Wiele dyskutowaliśmy o implantach. Wydaje mi się, że gdybym miała głuche dziecko, za przykładem z USA (nie lubię powoływać się na Amerykę, ale oni jako jedyni mają Uniwersytet z wykładowym językiem migowym), nauczyłabym je migać i starała stworzyć mu warunki dla dwujęzycznego i dwukulturowego życia. Uważam, że to lepsze niż medykalizacja.
_________________
hxxp://czeski-sen.blogspot.cz
 
 
eMka 

Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 20 Paź 2009
Posty: 1408
Wysłany: 2009-11-23, 13:07   

arahja jest sporo racji w tym co piszesz, ale z kilkoma sprawami nie mogę się zgodzić. Przede wszystkim w Polsce również nie implantuje się hurtowo. Proces kwalifikacji do implantu jest długi i dość skomplikowany. rozważa się wiele aspektów, między innymi właśnie to czy otoczenie w jakim żyje głuche dziecko da możliwość rozwoju drogi słuchowej. jeżeli rodzice dziecka są głusi to logiczne jest, że praca jaką należałoby włożyć w ewentualną terapię jest nieporównywalnie większa, niż u dziecka rodziców słyszących. Nikt tego nie ukrywa przed rodzicami. I fakt jest taki, że większość implantowanych dzieciaków pochodzi z rodzin normalnie słyszących. Głusi często rezygnują z takiej opcji- mają swoje środowisko, swój styl życia i w to chcą wdrażać swoje dziecko.
Rodzic który słyszy, że dziecko jest głuche, niedosłyszące- to jest tragedia. To co przechodzą takie osoby porównywalne jest do żałoby po stracie osoby bliskiej. Nie wierzę, że znajdzie się ktoś kto mając możliwość stworzenia dziecku chociaż podobnych warunków życia jak zdrowa osoba, to odmówi. To tak jakby rodzicom tłumaczyć, że dziecko bez nogi też może żyć, może pracować, uczyć się, założyć rodzinę. Że jest proteza, ale to nie jest prawdziwa noga, więc lepiej nie zakładać, bo z protezą też wcale nie jest łatwo. oczywiste jest, że rodziców należy uświadomić, że implant to nie ucho, że nic nie przyjdzie samo, że z dzieckiem trzeba pracować.

a co do tej pracy- nie demonizowałabym samej terapii. odpowiednia współpraca surdologopeda-protetyk słuchu- psycholog pozwala na sprawną i wbrew pozorom sympatyczną terapię. Pracując z dziećmi każdy terapeuta stawia przede wszystkim na zabawę. dziecko jest takim pacjentem, który jeśli nie będzie chciał współpracować, to nie będzie. jeżeli terapeuta się nie stara, to dziecko pokazuje język i ma to w d*pie. terapeuta musi się postarać stworzyć przyjazne warunki. oczywiście zdaję sobie sprawę, ze specjaliści są różni, nie zawsze wygląda to tak kolorowo. z drugiej strony gdybym widziała, że moje dziecko niechętnie współpracuje, to bym zmieniła terapeutę.

co do szumów usznych. bardzo wielu głuchych i niedosłyszących boryka się z tym problemem. Znane są przypadki prób samobójczych, również udanych. Wielu niedosłyszących po założeniu aparatu słuchowego zaczyna akceptować swój szum uszny (nie dzieje się to w tydzień, czasem trwa rok, dwa). Założenie ap. słuch. lub generatora szumu jest najskuteczniejszym sposobem w terapii szumów usznych na tą chwilę.

nie stawiam implantów i aparatów w jakiejś glorii chwały. Mają wiele wad i niestety zbyt wiele osób sądzi że po ich założeniu będą normalnie słyszeć, rodzice robią awantury, bo dziecko ma aparat "już" miesiąc, a wciąż często pyta "co???"... trudna jest to sprawa, ale uważam że najważniejsze jest to, że oba te środki dają możliwość stworzenia takich warunków do życia jak mają osoby słyszące. Bo nie oszukujmy się- życie człowieka głuchego, niedosłyszącego nie jest proste. ani pod względem technicznym jak i tym dotyczącym życia prywatnego. I póki co nic nie zapowiada, żeby to się zmieniało.

ps. proponuję wydzielić ten temat z bobomigów.
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2010-01-03, 14:03   

Hm, nie wiem, czemu wcześniej nikt tego nie wydzielił. arahja, zrobiłam to tak, żebyś była autorką tematu i mogła np. tytuł edytowac, bo sama nie wiedziałam za bardzo, czy taki będzie ok, powinien by chyba bardziej ogólny, ale to już sama go nadaj ;)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 8