wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Opisy porodów w domu
Autor Wiadomość
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2009-03-21, 20:55   

dżo, piękny opis, dziękuję. wspaniale że udało Ci się urodzić w domu :D
_________________

 
 
Salamandra*75 
Salamandra*75

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 11 Lis 2007
Posty: 1294
Wysłany: 2009-03-21, 21:50   

Dżo wspaniały opis WIELKIE ukłony dla mądrych położnych i dzielnej mamy...Ja już nie chce nigdy w szpitalu rodzić!!!!przekonuje sie że to możliwe......Jak bedziemy sie strali o drugie dziecko to postram sie rodzic w domu........
pzdr ciepło i zycze dużo cierpliwosci i wytrwałości na drogach macierzyństwa
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2009-03-21, 22:52   

Podziwiam za determinację Ciebie i wspaniałe położne :-D A małzonek? Przespał cały poród? ;-)
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2009-03-22, 13:14   

Tobayashi napisał/a:
A małzonek? Przespał cały poród?

:lol: , nie do końca :mryellow: , ale tu sprawy przybrały zupełnie inny obrót niż miały,
planowałam obecność męża przy porodzie, choć nie wiedziałam do końca jaką rolę ma spełniać bo nie jestem z tych osób, które potrzebuję przytulania, głaskania, pocieszania - to mnie irytuje i przeszkadza i rzeczywiście tak było, wszelka pomoc ze strony męża było przeze mnie niemile widziana, wolałam aby był w kuchni i cierpliwie czekał,
stał tam więc te wszystkie godziny i zagryzał palce bardzo się denerwując,
 
 
iris 

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 30 Lip 2008
Posty: 572
Wysłany: 2009-03-22, 21:25   

wow dżo! pięknie opisane! odważna jesteś zwłaszcza, że to Twój pierwszy poród był. jak kiedyś uda mi się zajść w ciążę to się poważnie zastanowię nad porodem w domu :-)
_________________
<img src="hxxp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=2807539c6c121400a.png" border="0" width="420" height="90" alt="Twój Strażnik wagi" />
 
 
ulapal 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Suwałki/Bristol
Wysłany: 2009-03-23, 01:03   

no to ja sie dopisuje ze swoja historia, dla tych co chcą rodzić w domu na emigracji.

w nocy z piątku na sobotę poczułam pierwsze skurcze. w sobotę rano były juz w miarę regularne co 7min. zadzwoniliśmy na oddział położniczy, zeby poinformować , że się zaczęło, nie wiedziałam , kto będzie moją położną, bo tutaj w Anglii poród domowy jest na życzenie, bezpłatnie obsługiwany przez służbę zdrowia, o ile ciąża przebiega bez komplikacji. polecono nam czekać aż skurcze się nasilą, i beda regularnie co 5 min. tak przeczekaliśmy praktycznie całą sobotę do późnego wieczora, w międzyczasie zadzwoniliśmy potem jeszcze kilka razy jak już skurcze były co 5 min, i sie wydawalo nam ze to juz długo wszystko trwa, ale za kazdym razem pytano się mnie czy daję sobie radę z bólem i czy chce , żeby już położna do mnie przyjechała. oprócz skurczy nic wiecej sie nie działo , wiec ażdo 23 byliśmy sami. o 23 zadzwonilam po raz ostatni, bo juz bolalo na tyle bardzo i trwalo to juz caly dzien i poprosiliśmy, zeby kogoś do nas wysłano.
w momencie kiedy zadzwonił vdzwonek do drzwi i Nedim brał klucz by otworzyć na dole drzwi położnym, odeszły mi wody. Biedny nie wiedział czy ma leciec do mnie bo coś sie stało, czy schodzic na dół. położne przyjechały w 10-15 min po telefonie, były 2, przywiozły ze soba 2 butle z tlenem, takie jak do nurkowania zdaje sie. wypytały o wszystko, wszystko zanotowały, sprawdziły tętno maluszka. skurcze były co 3 min.
w broszurce dla ochotników na domowy poród było napisane , ze wypadało by być przygotowanym na to , by nakarmić i napoić położne, bo jak poród się przedłuża, to położna teżczłowiek i głodnieje, chociaż jest w pracy. mieliśmy zakupione ciasteczka i bylismy gotowi na kanapki, zatem położne piły herbatke i jadly ciasteczka, kiedy to ja na czworaka przed nimi, z goła pupa wiłam sie przy każdym kolejnym skurczu. generalnie zaczęło się wesoło. zaproponowały mi kilka rożnych pozycji, do wyboru, w których najlepiej było mi znosić ból. i zapoznały z obsługą tlenu. to się nazywało gas&air, przynajmniej tak zrozumiałam. miało to działać tak, ze gdy czułam ze nadchodzi skurcz, to zamiast spinać się w bólu miałam nabrać głęboki wdech, i dotlenienie maksymalne mózgu miało spowodować łagodniejsze przebieg skurczu i zapewne dopomóc w regularnym oddychaniu. zaciągnełam się na próbe, ale tak mi zaswirowało w głowie, ze zrezygnowałam. (ponoć niektóre dziewczyny wymiotuja nawet od nadmiaru tlenu). niestety po konsultacji w drugim pokoju, położne poinformowały nas, ze przez przypadek przywiozły nie naładowane butle, wiec Nedim taksowkami lecial doszpitala po pełne. ale sie uwinał tak szybko, ze dla mnie wydawało się, ze go nie było moze z 10 minut zaledwie. a w brighton w sobotnia noc w naszej okolicy wcale o takse nie bylo łatwo.
no to jak butla nie to moze kąpiel, wiec nedim przygotował wanne, zapalił świeczki, pytali się mnie czy chcę jakąś muzyczkę, ale to akurat wcale mi nie było w głowie. w wannie byłam długo. ale dokładnie to nie wiem ile. około 2 godzin. bolało na tyle bardzo, ze jednak spróbowałam tlenu i muszę powiedzieć , że bardzo mi pomógł. Nedim trzymał jedna reką ustnik, drugą sciskał moją rekę. widać musiało mnie ostro boleć , bo były momenty, że pamietam jak wycierał łezki, 8-) ciepla woda parowała, dawało to fajny efekt w swietle świec, ja wdychałam tlen, i jak nie było skurczu to było tak błogo ze w pewnym momencie odjechałam, i miałam wizje, ze płynę łódką po jeziorze otoczonym lasem i jest piekna poranna mgła. :-D chyba z tego dotlenienia miałam taki mały "haj" no i na pewno ze zmeczenia. Jak sie ocknełam to wydawało mi się, ze normalnie usnełam.
Tymczasem była już chyba 4 nad ranem, położne powiedziały, ze w wannie same skurcze nie wystarcza i ze dziecko za słabo schodzi w dół, i ze najwyzsza pora przejsc do pozycji pionowej by wykorzystać siłe grawitacji. poza tym nie wolno im odebrać dziecka w wannie o ile to nie jest poród w tej specjalnej. Zaproponowały pare pozycji, w tym z udziałem przyszłego taty, ale najlepsza była dla mnie pozycja powiedziałabym „na żabę”, nie wiem jak się fachowo nazywa, w kucki z rękoma opartymi o podłogę. Weszłam już w ostatnią fazę i zadzwoniono po 3 położną. Jedna na ewentualny ratunek dla mnie, 2 do dziecka, a 3 nie wiem, chyba dla tatusia :mryellow: , i do wypisywania papierkow. 3 akurat znałam z wizyt w ciąży. 3 wespół tak bardzo wspomagały mnie w parciu, ze aż chciałam im powiedziec, zeby już tyle nie trajkotały, ze dam se rade, bo nie mogę się skupić. Przyniosły nawet ze sobą dodatkowe ceraty i folie, które rozłozyły na podłodze,w wyniku czego godzinę po wszystkim nawet nie było śladu, ze w tym pokoju odbywał się poród.
i wspólnymi siłami- 5 osób w pokoju :-) :shock: - ta szósta mała osóbka przyszła na świat o 6.32 rano w niedziele. Dziś się smiejemy ze to była najlepsza sobotnionocna imprezka w zyciu.
Z tego wszystkiego nie widziałam ani pepowiny, ani łożyska. Tata został poproszony o przecięcie pępowiny i ściagnięcie koszulki by przytulając synka ten miał kontakt z ciałem, ale się chyba zawstydził . Położne od razu zapytały – gdzie aparat i zrobiły chłopakom mini sesje, a mnie wysłały do łazienki. Drzwi były otwarte,zero wstydu, ja biore prysznić, położna przynosi mi majtki z plecaka, który na wszelki wypadek był spakowany do szpitala, instruuje jak wkladac wielka podpachę, reszta się fotografuje, wszyscy się śmieją, wchodzi 4 położna z wagą, bo 3 pierwsze skończyły już dyżur. Któraś z nich posłała mi łóżko i włożyła cerate pod prześcieradło na wszelki wypadek. Więc jak wyszłam z łazienki, dostałam dzidzię w objęcia, pożegnałam położne, była już zresztą 9 rano (trochę czekaliśmy na łożysko, dopiero zastrzyk pomógł) wskoczyłam do świeżego pachnącego wyrka, i zadzwoniłam do mamy, która była już na lotnisku w drodze do mnie. Akurat na ten sam dzień miała lot. (przejęty zięć wyjechał po nią na lotnisko o godzinę za wcześnie)
Nigdzie mi nic nie pękło, i nigdzie mnie nie nacięto. 2 dni później w 2 godziny zwiedziłyśmy poł miasta, bo to była jej pierwsza wizyta.
Ethem dostał 8 punktów, dokument wypisu spod opieki szpitala dostałam listownie, i stamtąd dowiedziałam się o tych punktach, wiec nawet nie wiem za co i czemu.

Rozpisałam się... ale to była naprawdę niezła imprezka. Można by się przyczepić do tych butli nie naładowanych, ale to był pikuś, Wszystko było ustawione pode mnie, o wszystko mnie pytano, proponowano, sugerowano, do niczego nie zmuszono. Najbardziej bałam się, ze w razie komplikacji nie zrozumiem o co chodzi. Ale wszystko poszło naprawdę bez zarzutów.
_________________
<img src="hxxp://lilypie.com/pic/2009/10/02/dEVB.jpg" width="62" height="80" border="0" alt="Lilypie - Personal picture" /><img src="hxxp://lb3f.lilypie.com/ZOAxp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
 
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-03-23, 08:24   

ulapal, to brzmi jak naprawdę fajna imprezka :)
ulapal napisał/a:
wchodzi 4 położna

no tu już wymiękłam :lol: :lol: :lol:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
gemi 
Matka Polka ;)


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 2460
Wysłany: 2009-03-24, 12:02   

dżo napisał/a:
Był owinięty dwa razy pępowiną, (która była niespotykanie długa jak na tak małe dziecko), dlatego wody były lekko zielonkawe. Urodził się malutki (2880 g), z czarnymi długimi włosami, grzeczny i spokojny. Dostał 10 punktów, nie miał żadnych problemów z przyssaniem się do piersi.

Jestem bardzo zadowolona z przebiegu porodu i wdzięczna położnym za ich determinację i pomoc. To wspaniałe kobiety.

Nigdy nie miałam żadnych wątpliwości, co do porodu w domu. Teraz nie mam ich tymbardziej. Jeśli jest się pod dobrą opieką to wszystko jest możliwe.
Pękłam tylko w jednym miejscu, bardzo delikatnie.


dżo - łezka mi się zakręciła w oku z podziwu i wzruszenia. I bardzo Ci dziękuję za ten opis. Jestem jeszcze bardziej przekonana, że za drugim razem urodzę w domu. Tym razem nie pozwoliły na to warunki mieszkaniowe.
Gratuluję Ci, że byłaś taka dzielna. A takie położne to powinno się na rękach nosić :D

Cytat:
Rozpisałam się... ale to była naprawdę niezła imprezka.

ulapal - super! bardzo podoba mi się Twój opis porodu :) No i Twoja relacja jest kolejnym dowodem na to, że najlepiej jest nie przeszkadzać naturze. Kiedy u nas w Polsce będzie można za friko takie imnprezki urządzać..? Pewnie jeszcze trochę wody upłynie. I najważniejsze - gratuluję zdrowego synka :)
_________________
"Nowego kłamstwa słucha się chętniej aniżeli starej prawdy" (A.Czechow)
Ostatnio zmieniony przez gemi 2009-03-24, 18:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ina 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2936
Skąd: południe
Wysłany: 2009-03-24, 15:01   

ulapal, fajny miałaś poród :-D
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.mineralcosmetics.pl]KOSMETYKI MINERALNE
 
 
 
silije

Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 15
Wysłany: 2009-03-24, 15:46   

Gratulacje! Cieszę się razem z Wami.
Mój stary opis jest tutaj:
hxxp://dobrzeurodzeni.pl/index2.php?id=relacje_kobiet.domowe_narodziny.htm
 
 
maryczary 
kocham życie


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 25 Sie 2008
Posty: 2167
Wysłany: 2009-03-24, 19:12   

Silije , jedno wielkie wzruszenie! Piękna opowieść, dżo ulapal wielkie uznanie i zazdrość ;-)

a to mój ulubiony fragment twojej opowieści cudnej silije:
Cytat:
Wcześniej na kolację zrobiłam sobie, wiedziona własnym doświadczeniem, miseczkę kisielu, którą polecam na poród, bo „smakuje w obie strony tak samo”.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-03-24, 19:30   

ulapal, czad!
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2009-03-24, 19:47   

Ulapal poród naprawdę w świetnych warunkach ,szczerze zazdroszczę 8-)
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2009-03-24, 20:02   

ulapal, niezły poród miałaś :-)
ulapal napisał/a:
Wszystko było ustawione pode mnie, o wszystko mnie pytano, proponowano, sugerowano, do niczego nie zmuszono.

to najważniejsze w każdym porodzie, dobrze, że tak się Wam udało :-D
 
 
martka 


Pomogła: 88 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 3822
Skąd: UK
Wysłany: 2009-03-24, 20:27   

ulapal, wspaniały poród miałaś..... :-)
 
 
 
ulapal 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Suwałki/Bristol
Wysłany: 2009-03-25, 15:54   

dzieki wielkie za wszystkie miłe słowa. :-P jak patrzę wstecz to mam wrażenie, ze się mi nieźle fuksnęło. a jakby się jednak okazało ze trzeba by mnie było odtransportować na porodówke to tez nie tak zle. bo w brighton położniczy jest na 13 piętrze i megaaaa wypas zapierający dech w piersiach widok z okna na plażę, i kanał LaManche , przystań jachtową i klifowe wybrzeze.
_________________
<img src="hxxp://lilypie.com/pic/2009/10/02/dEVB.jpg" width="62" height="80" border="0" alt="Lilypie - Personal picture" /><img src="hxxp://lb3f.lilypie.com/ZOAxp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
 
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2009-04-15, 19:13   

dżo, piękny poród!!!! wielkie wow!!!!! Rodziłaś z Magdą i?
ulapal, żeby tak się i u nas dało... ehhhh...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
priya 

Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 12 Lis 2008
Posty: 5315
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-04-16, 09:17   

Pięknie Wasze dzieci przyszły na świat dziewczyny! Gratuluję! I brawo dla położnych.


dżo napisał/a:
Po porodzie pytałam położnej czy w szpitalu w mojej sytuacji pozwoliliby mi na dokończenie porodu naturalnie, bez wspomagaczy. Nie pozwoliliby, ponieważ procedury szpitalne są ściśle określone i tak przedłużająca się II faza jest niedopuszczalna, należy podać oksytocynę jeśli nie ma finiszu po 0,5 godzinnych skurczach partych.

Martuś napisał/a:
A to już zależy od szpitala, ja parłam przez godzinę, a dziewczyna z mojej sali dwie i nikt nic nie wspomniał o cesarce (obie parłyśmy w pozycjach wertykalnych). I wedle mojej wiedzy taki maksymalny dopuszczalny czas fazy parcia to ok 2 h,a u Ciebie dżo to chyba nawet krócej trwało?


Ano właśnie. Ja rodziłam w klinice i mnie z kolei powiedziano, że od momentu gdy rozwarcie osiągnie 10cm, mam godzinę na urodzenie małego. Ledwo się w tej godzinie zmiesciłam, ale udało sie :-) I jeszcze jednego nie rozumiem: po 0,5-godzinnych partych podaje się oksy? Dlaczego oksy? Myślałam, ze ona podawana jest w I fazie porodu, żeby przyspieszyć rozwieranie szyjki. U mnie tak właśnie było...
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
Martuś 


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 3101
Skąd: Langfuhr
Wysłany: 2009-04-19, 14:08   

priya, poprawiłam ten cytat, bo wychodziło wcześniej na to, że ja to wszystko napisałam, a nie dźo, nie chce mi się zrobić taki podwójny cytat, jak powinien być, ale zrobiłam to ręcznie i jest chyba w miarę czytelnie ;)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
moTyl 

Pomogła: 21 razy
Dołączyła: 13 Paź 2007
Posty: 1488
Skąd: UK
Wysłany: 2009-04-19, 16:47   

Rozpisałam się straszliwie, ale nie mogę niczego ująć - może dlatego, że to tak na świeżo ;-)


Pierwsze, nieregularne skurcze zaczęły się około 13, próbowałam się zdrzemnąć, ale wciąż mnie wybudzały. Poleżałam i odpoczęłam na tyle na ile mogłam, potem zjadłam pyszny obiad (apetyt bez zarzutu :P ), wstając co kilka minut od stołu, żeby móc lepiej radzić sobie ze skurczami.
Było już po 16 kiedy zaczęłam mierzyć skurcze stoperem i zdaliśmy sobie sprawę, że są co 2-5 minut. Mój brat i ukochany trochę spanikowali i w pośpiechu zaczęli nadmuchiwać basen porodowy. Ja w tym czasie zadzwoniłam do szpitala, żeby powiadomić o tym, że to już i żeby przysłali położną. Akurat na dyżurze była położna, którą znałam i na ostatniej wizycie żartowała, że zobaczymy się w piątek :-D Zapakowałam się pod relaksujący prysznic.
Położna przyjechała po 18, rozwarcie było 5cm, wszystko postępowało zgodnie z planem: basen napompowany i napełniony wodą, ja siedziałam na piłce, tudzież na podłodze walcząc ze skurczami. Miałam straszną zgagę. Piłam ogromne ilości wody. Położna i AJ masowali mi plecy podczas skurczów, co strasznie pomagało, w międzyczasie gadałyśmy sobie jakby nigdy nic.
Około 19.30 zapakowałam się do basenu. Woda była przyjemnie ciepła i miło łagodziła ból. Dużo lepiej radziłam sobie ze skurczami, starałam się oddychać i relaksować w trakcie, Ajaine przykładał mi zimne kompresy do twarzy.
Niestety dla mnie zmiana Vicki (położnej), dobiegała końca i zadzwoniła po inną położną na dyżurze. Kim, która przyjechała około 21, była bardziej chaotyczna i mniej pewna tego co robiła. Męczyła mnie ciągle badaniem czynności serca Małej, bez przerwy sprawdzała temperaturę wody i moją, ciśnienie krwi i znów czynność serca, nie zwracając uwagi na moje coraz bardziej bolesne skurcze. (Vicki po prostu rozmawiała ze mna, czynność serca sprawdzała pomiędzy skurczami, temperaturę wody – po prostu włożyła rękę czy ciepła).
Po wyjściu Vicki moje skurcze przybrały na sile i były już ciężkie do zniesienia. Mój AJ naprawdę mi pomógł, za każdym razem szepcząc pocieszające słowa i oferując swoje ręce, żebym się na nich mogła podeprzeć (lub wyżyć ;-) ).
Pokulałam się do toalety i odszedł mi czop (około 21.30) – nadal jeszcze nie odeszły mi wody płodowe, co nastąpiło zresztą wkrótce (krótko przed 22), z siłą wodospadu :P , wtedy mniej więcej zaczęła się druga faza porodu. Wody były zabarwione na zielono i położna już w ogóle zaczęła się stresować i badać ciągle czynność serca, nie dając mi się skupić na skurczach.
W końcu położna stwierdziła, że nie słyszy bicia serduszka i że mam wyjść z basenu oraz że dzwoni po karetkę. Po czym kazała mi się położyć na kanapie żeby móc zbadać czynność serca Małej. Zadzwoniła, czynność serca znalazła. Jak łatwo się domyśleć, nie byłam zbyt szczęśliwa z powodu leżenia i transferu do szpitala, a do tego radzenie sobie ze skurczami stało się niemożliwe i w pewnym momencie po prostu nie panując nad własnym odruchem podniosłam się i powiedziałam, że ja muszę przeć. Zaczęłam przeć w kucki na kanapie i w trakcie przeniosłam się na podłogę do pozycji stojącej. W jednym skurczu było już widać czubek głowy, ale mimo, że się on skończył, położna nadal kazała mi przeć! Chyba się bardzo stresowała Małą i chciała ją jak najszybciej wyciągnąć. Parłam więc jak mogłam i chwilę potem moja Andzia pojawiła się na świecie. Serduszko biło bez zarzutu, ale chwilę zajęło zanim chwyciła pierwszy oddech. Położna przecięła pępowinę od razu, zostawiając mnie w ciężkim szoku, stojącą z tą pępowiną, zakrwawioną.
Akurat wtedy przyjechała karetka, a chwilę później druga położna, wezwana na drugą fazę porodu (ja dalej sterczałam, bo ona coś tam pakować zaczęła podczas gdy moja mama i druga położna zajęły się Anulą). W końcu jej się przypomniało, że jest jeszcze matka – nawet nie dała mi potrzymać dziecka, kazała usiąść i czekać na łożysko (nie chciałam zastrzyku). Poprosiłam żeby dali mi Małą do karmienia i chwilę później tuliłam ją w ramionach – ale bestyjka nie chciała jeść.
Pół godziny później urodziłam łożysko i przeszłam przez proceder zszywania – rozdarcie drugiego stopnia – wydaje mi się, że przyczyniło się do tego to, że urodziłam Małą w ciągu jednego praktycznie skurczu – położna nie dała mi czekać na następny (ale to gdybanie tylko). Ostatnim razem byłam nacięta, teraz jestem w stanie siedzieć, wtedy bez poduszki nawet nie usiłowałam siadać. Ból jednak jest.
Po zszywaniu szybki prysznic i Annie w końcu przyssała się do piersi. Położna chciała zabrać Małą do szpitala na obserwację – ze względu na smółkę w wodach płodowych. Nie chciałam jechać i tylko poinstruowała mnie, że mam sprawdzać jej temperaturę i oddech oraz kolor skóry.
Dziecię moje ssało i ssało i ssało, potem nie bardzo chciała spać i około 2 moja mama zgarnęła ją żebym ja się mogła przespać (AJ wstał do pracy o 3.40 tego dnia, więc odpadł o 1 i żadne dźwięki do niego nie docierały).
Tak przywitaliśmy Annie na tym świecie :-D
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/AbSC.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lbym.lilypie.com/HKLrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/Pagrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14877&postdays=0&postorder=asc&start=0]Książeczki po angielsku
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14879]Ubranka dla dziewczynki 0-6 i dla chłopca 0-7, Tummy Tub, Zabawki
hxxps://picasaweb.google.com/105220578670118458536/IPrzyszEMamyMogaBycJakDamy?authuser=0&feat=directlink]Ubrania ciążowe
 
 
loika 

Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Paź 2007
Posty: 346
Wysłany: 2009-04-19, 17:17   

moTyl, oczywiście się wzruszyłam. Gratuluję pięknego porodu.
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-04-19, 17:27   

moTyl, zakręcona ta położna, ale poród faaaajny. I jaki rodzinny :D
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
blamagda 


Pomogła: 21 razy
Dołączyła: 10 Sty 2009
Posty: 1034
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-04-19, 20:23   

moTylku, bardzo byłaś dzielna! Gratuluję Ci Andzi i jednocześnie współczuję tej baby - Kim... Ona jakaś początkująca, czy taka z natury myślisz? A opowiedziałaś całą historię w taki sposób, że jakoś zmniejszył się mój własny strach przed rodzeniem :-) Dzięki i raz jeszcze gratulacje!
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2009-04-19, 20:39   

moTyl , bardzo ci zazdroszcze! Jak zreszta wszystkim, ktorym udalo sie urodzic w domu... Bylas super-opanowana, szkoda, ze ta druga polozna panikowala. Ale tym bardziej - gratulacje!
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2009-04-19, 23:26   

Wow, świetny opis, czuję się jakbym tam była :-D Gratulacje jeszcze raz. Dzielna jesteś.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 8