wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Skarbnica zabaw z naszego dzieciństwa
Autor Wiadomość
Cela 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 15 Sty 2008
Posty: 70
  Wysłany: 2009-06-29, 15:44   Skarbnica zabaw z naszego dzieciństwa

Tak sobie ostatnio wspominam i pomyślałam, że jest wiele fantastycznych zabaw z naszego dzieciństwa. W sumie nie było wówczas tak wiele w sklepach (właściwie to niewiele było), ale za to wyobraźnia nadrabiała wszystkie braki.
Dziś, gdy półki sklepowe uginają się pod ciężarem zabawek, często nie zauważamy, jak sami odbieramy naszym dzieciom możliwość rozwoju ich nieograniczonej wyobraźni. Nowoczesne zabawki zamykają je w sztywnych, plastikowych ramach jaskrawych kolorów i doskonałych pod każdym względem kształtów ... Do tego komputery i telewizja ... i zanim się obejrzymy nasze dzieci zmieniają się w cyborgi, które zostają wciągnięte w wir sztucznie wykreowanego świata.
Z jednej strony cudownie jest, że mają znacznie więcej niż my, jednak z drugiej strony "w dobrej wierze" zabijamy ich wrażliwość.

Pomyślałam, że to dobre miejsce, abyśmy stworzyli wspólnie taką " skarbnicę zabaw z naszego dzieciństwa". Może uda nam się wskrzesić coś, co wydaje się, że już prawie umarło i dzięki temu ofiarować naszym dzieciom coś więcej, niż tylko to, co ofiaruje wykreowany świat.

Prawdopodobnie wielu z nas myśli o tym codziennie i dlatego warto się tym podzielić :-)
_________________
hxxp://lilypie.com];
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-29, 16:31   

Ha, właśnie w zeszłym tygodniu pokazałam dzieciakom zabawę z mojego dzieciństwa, gdy znudzone rowerami szwędały się po podwórku bez pomysłu na zabawę. Kilka kapsli od butelek i kreda. Rysuje się długą trasę z zakrętami, zawijasami plus start i meta. Odwrócone kapsle to kolarze (mogą być auta, ale to zabawa dzieciaków z czasów Wyścigu Pokoju ;-) ) i każdy porusza swoim kapslem za pomocą pstryknięcia palcami. Nie można wyjść za linię trasy, wygrywa kto pierwszy dotrze do mety.
Pokazałam tą zabawę moim dzieciakom, a już za chwilę razem z nimi na ziemi leżały też starsze dzieciaki sąsiadów, w tym nawet 14 letnia dziewczyna :mrgreen:


Inna zabawa abstrakcyjna, na której sama spędzałam mnóstwo czasu ;-) to klamerki. Obaj moi chłopcy załapali swego czasu bakcyla i łączyli klamerki tworząc różne kształty. Do tego odrobina dziecięcej wyobraźni i zabawa można naprawdę długo potrwać :-D
 
 
Cela 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 15 Sty 2008
Posty: 70
Wysłany: 2009-06-29, 17:52   

O tak, wyścig pokoju :) Przyklejaliśmy w środku kapsla narysowane i wycięte flagi różnych państw ;-)

A laleczki z włóczki? Babcia mnie tego nauczyła :-) Taka prosta i w sumie już dziś mało atrakcyjna laleczka, a jak pokazałam to znajomym dzieciakom, to za chwilę już wszystkie takie miały i zawieszały je sobie na szyjach (no, zależy od rozmiarów) ;-)
_________________
hxxp://lilypie.com];
 
 
nika 


Pomogła: 27 razy
Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 508
Skąd: Kielce
Wysłany: 2009-06-29, 20:19   

Ja ostatnio dziewczynkom na podwórku gumę do skakania zorganizowałam. Trochę jeszcze chyba na to za małe się okazały ( najmłodsza 4lata) i średnio im wychodziło, ale podobało się strasznie, dołączył nawet chłopak 11 lat. A potem jeszcze graliśmy w klasy. Najdziwniejsze, że część dzieci nawet o takich zabawch nie słyszała.
 
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-29, 20:53   

nika napisał/a:
A potem jeszcze graliśmy w klasy
A to ja jakiś czas temu nauczyłam ich grać w chłopa. Ktoś to zna z dzieciństwa? :-D
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-06-29, 20:56   

Cytat:
A to ja jakiś czas temu nauczyłam ich grać w chłopa.
opisz, to powiem ;) bo mogę znać pod inną nazwą ;)
My bawiliśmy się w takie coś "wywołuję wojnę naprzeciwko..." - zna ktoś? No i oczywiście guma, klasy, A. za młodu grał namiętnie w kolarzy ;)
No i w chowanego, poza tym papierowe kółko i krzyżyk, państwa - miasta, statki i już w tej chwili nie pamiętam co jeszcze ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-29, 21:05   

U nas w szkole prym wiodła zabawa w drzewa. Coś w rodzaju... hmmm... "głupiego Jasia"? (głupia nazwa ;) ). Na podwórku szkolnym mieliśmy 4 drzewa w kwadracie, zatem w zabawie uczestniczyło 5 osób: 4 przy drzewach, 1 na środku. Te, które były przy drzewach, zamieniały się miejscami tak, aby ta na środku ich nie "podsiadła". A ta na środku oczywiście stara się zająć wolne drzewo. Zamiast drzew mogą być inne obiekty, ale najlepiej, żeby były duże i bezpieczne przy ewentualnym zderzeniu ;)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-29, 21:11   

Lily napisał/a:
opisz, to powiem ;)
Na zasadzie gry w klasy, ale rysuje się chłopa ;-)

Oczywiście też graliśmy w państwa -miasta i w statki, ale to raczej już dla starszych dzieci. Na przerwach w szkole najczęściej była guma albo kabel. Na podwórku badminton lub odmiana chowanego, ale nie pamiętam jak się to nazywało. Jedna osoba siada na piłce, reszta ustawia się w ogonku za nim. Osoba siedząca podaje cyfrę, np. 4, wstaje, wtedy osoba czwarta w ogonku wykopuje piłkę najdalej jak umie i wszyscy się chowają. Osoba siedząca na piłce/szukająca jednocześnie idzie po piłkę, przynosi na to samo miejsce i zaczyna szukać. Musi jednocześnie pilnować piłki, bo jeżeli komuś kto jeszcze nie został znaleziony uda się tą piłkę ponownie wykopać, to znów wszyscy mogą się schować od nowa. Graliśmy w to namiętnie.
Jak zaczynała się wiosna, to zaczynały się też nasze wyprawy na wrotkach. Po całej okolicy jeździliśmy całym tabunem podwórkowych dzieci. Pierwsze wycieczki były zawsze po bazie :-D
A, i jeszcze w zbijanego lub dwa ognie graliśmy :-D
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2009-06-29, 21:13   

Ewa napisał/a:
Na zasadzie gry w klasy, ale rysuje się chłopa ;-)
aaa, to u mnie na to też mówiło się klasy ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-29, 21:18   

co roku, gdy przychodził czas przycinania orzechów włoskich (lipiec), braliśmy większe gałęzie i budowaliśmy szałas :)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-06-29, 21:33   

A takie zabawy "gąski gąski do domu" albo "raz dwa trzy babajaga patrzy"?
_________________

 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-29, 21:39   

frjals, o, to to to!
I wszelkie zabawy słowem, niektóre nadają się już dla trzylatków, na przykład "to, co widzę, jest..."

(albo "ryby z rękami", prawda, eenia? ]:-> )
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-29, 21:40   

frjals napisał/a:
A takie zabawy "gąski gąski do domu" albo "raz dwa trzy babajaga patrzy"?
Też :-D I jeszcze pomidor czy głuchy telefon oraz kolory. Kolory - jedna osoba po kolei rzuca piłkę do wszystkich mówiąc przy tym kolor. Nie wolno piłki złapać gdy osoba rzucająca powie kolor czarny. Ten kto złapał na czarnym albo nie złapał innego koloru po kolei klękał na kolanko, drugie kolanko, siadał, kładł się itp. Mógł zmienić o jedną pozycję w górę przy dobrym złapaniu piłki. My z dziewczynami zmieniliśmy zabawę w kolory na angielski. Rzucało się piłkę mówiąc jakieś słówko po angielsku, a osoba łapiąca musiała szybko przetłumaczyć. Jeżeli dobrze powiedziała, to odrzucała piłkę komuś innemu samemu podając słówko. W ten sposób na boisku np. robiliśmy powtórkę do szkoły ;-)
 
 
bojster 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2848
Skąd: Neverwhere
Wysłany: 2009-06-29, 21:46   

Ewa napisał/a:
Ha, właśnie w zeszłym tygodniu pokazałam dzieciakom zabawę z mojego dzieciństwa, gdy znudzone rowerami szwędały się po podwórku bez pomysłu na zabawę. Kilka kapsli od butelek i kreda. Rysuje się długą trasę z zakrętami, zawijasami plus start i meta. Odwrócone kapsle to kolarze (mogą być auta, ale to zabawa dzieciaków z czasów Wyścigu Pokoju ;-) ) i każdy porusza swoim kapslem za pomocą pstryknięcia palcami. Nie można wyjść za linię trasy, wygrywa kto pierwszy dotrze do mety.
Pokazałam tą zabawę moim dzieciakom, a już za chwilę razem z nimi na ziemi leżały też starsze dzieciaki sąsiadów, w tym nawet 14 letnia dziewczyna :mrgreen:


Kapsle były największym hitem na naszym podwórku, ale nie jakieś tam rysowane kredą na asfalcie – między blokami była wielka piaskownica, robiło się trasę na większość tej piaskownicy: najpierw nogą 'szkic', a potem profilowało się zakręty, robiło odcinki specjalne, zwężenia, tunele, pułapki, skocznie, wilcze doły, i co jeszcze do głowy przychodziło. A następnie do gry przystępowało nawet i kilkunastu graczy, każdy ze swoim kapslem, niektórzy mieli wyszlifowane, niektórzy wypełniali styropianem, niektórzy obciążali plasteliną, każdy miał jakiś swój styl. Zabawa na cały dzień gwarantowana. To były czasy. ;-)

Inne fajne zabawy jakie pamiętam to:

duca/banczek – rzucanie monetami do małego dołka, najpierw każdy na zmianę rzucał, a potem monety niedorzucone pstrykało się w kolejności kto bliżej dorzucił – najpierw swoje, potem innych graczy. Nie pamiętam dokładnych zasad, chyba było tak że kto ostatnią monetę wpstryknął, ten zgarniał pulę.

państwa – rysowało się duże koło i dzieliło na tyle części ilu było graczy (najczęściej na 4) i te części otrzymywały nazwy państw; potem, nie pamiętam jak, wyłaniało się rozpoczynającego, on wtykał patyk w środek "kuli ziemskiej" i mówił "małe piwko na przeciwko, wywołuję (np.) Niemcy!", po czym rzucał patyk wymachem od ziemi. "adresat" biegł po patyk, a reszta się rozbiegała. po złapaniu patyka krzyczał "stop", wszyscy się karnie zatrzymywali. Następnie odliczał kroki od miejsca gdzie spadł patyk do środka kuli, tyle też kroków mógł potem przejść w dowolną stronę aby dotrzeć do jednego z uciekinierów. Następnie mógł rzucić w tę osobę patykiem (ale tylko podrzucając patyk dwiema rękami, łukiem – nie można było rzucać z za głowy, ani w inny niebezpieczny sposób), jeśli trafił, to mógł zagrabić kawałek jego państwa, jeśli nie trafił - było odwrotnie. Zabór polegał ma stanięciu rozkrokiem na granicy i zakreśleniu takiego fragmentu jaki dał radę (nie można było przy tym upaść, bo traciło się szansę); oczywiście w trakcie gry nieraz jedno państwo uwzięło się na inne, czasem tworzyły się koalicje i inne sojusze; normalnie polityka. ;-)

wybijak – praktycznie gra w chowanego, ale z dodatkowym smaczkiem. Na kamieniu kładło się deskę, a na jednym jej końcu układało patyki. Na początku wyłaniało się kto pierwszy szuka i kto pierwszy wybija. Rozpoczęcie gry polegało na wybiciu patyków z deski tak by się rozsypały – wtedy wszyscy ruszali się schować, a szukający zbierał patyki i układał je z powrotem na desce. Po ułożeniu krzyczał 'szukam', no i szukał. Kogo zobaczył, tego wymieniał, a ten musiał przyjść i stanąć przy desce; jeśli się pomylił, nastąpiło ponowne wybicie, a znalezieniu mogli się znów rozbiec; najefektowniejsze było jednak wybicie patyków przez kogoś kto się niezauważenie podkradł lub był szybszy – gdy szukający zbyt oddalił się od deski; oczywiście wtedy znalezieni mogli się znów rozbiec. po znalezieniu wszystkich, pierwszy znaleziony przejmował rolę szukającego, a szukający wybijał

To chyba najciekawsze gry jakie pamiętam z dzieciństwa, jak coś sobie przypomnę to dopiszę. Prócz tego, wiadomo – podchody, guma, klasy, berek, jedno podanie, król strzelców, włażenie na drzewa, granie w planszówki w namiocie i miliard innych.

Uświadomiłem sobie właśnie, że dawno już nie widziałem dzieci grających w którąś z tych gier. Może to dlatego, że mieszkam teraz w innym mieście, w innym blokowisku... a może to po prostu znak czasów, hegemonia komputera i telewizora nad wszelkimi zachowaniami społecznymi? :-?
_________________
<img alt="suwaczek" height="60" width="400" src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6666.png">
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-46027.png" border="0" height="60" width="400">
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-29, 21:48   

kamma napisał/a:
I wszelkie zabawy słowem
Gabryś uwielbia wszelkie zabawy słowem od zawsze. Wymienianie rzeczowników na przemian, kolejna osoba mówi słówko zaczynające się na ostatnią literę słówka osoby poprzedniej (jak Gabryś był mały, to po prostu mówiliśmy jedną literkę i na przemian wymienialiśmy jak najwięcej słów na tą literę). Zabawę w rymy - na przemian podaje się słowa, a druga osoba musi wymyślić rym (ulubiona zabawa Gabryśka, którą jest w stanie zamęczyć ;-) ) I jeszcze zabawa w zakupy - pierwsza osoba zaczyna "idę do sklepu i kupuję..." ( i tu podaje rzecz którą kupuje). Druga osoba powtarza "idę do sklepu i kupuję... " (podaje to co podał poprzednik i dodaje swój produkt) i tak na przemian wymieniając w odpowiedniej kolejności wszystkie kupione produkty i dodając zawsze jeden nowy. Przegrywa ten, kto już nie potrafi powtórzyć całej listy. Świetnie ćwiczy pamięć i uczy koncentracji.

[ Dodano: 2009-06-29, 22:51 ]
bojster napisał/a:
państwa –
O mamo, bojster, dzięki za przypomnienie. Faktycznie grywaliśmy w coś takiego :-D
bojster napisał/a:
wybijak
I tu też dzięki za przypomnienie, zabawę w chowanego z piłką, którą opisywałam wyżej nazywaliśmy "wybijany"
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-06-29, 22:02   

bojster napisał/a:
może to po prostu znak czasów
może. U nas bloki są od siebie oddzielone i mają swoje miniplacyki zabaw. Gdy Natalcia chciała raz się pobawić na jednym z nich została ofuknięta przez tamtejsze ciocie klocie pijące kawkę na podwórku przy swoich bawiących się dzieciach, że to ich podwórko, oni za to płacą i niech idzie na swoje podwórko. Ich dzieci to powtarzają na każdym kroku, przy mnie mówiły to nawet do natalci, mimo że staliśmy u siebie a oni stali u siebie po drugiej stronie siatki 'wy tu nie możecie wchodzić, to jest nasze podwórko' - wszelkie ofuknięcia nic nie dają uciekają do rodziców którzy tylko swoje znów powtarzają. W ten sposób podane wyżej gry są niedostępne dla mojej córci - nie ma tu takiej liczby dzieci... ma jedną koleżankę która czasem jest czasem nie. Na codzień jest sama, bo tamte to nie jej place zabaw :roll:

Myślę że ona bardzo chętnie zrezygnowałaby z komputera i samotnych zabaw w pokoju na rzecz zabaw z koleżankami... :roll:
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-29, 22:24   

Humbak, to straszne, o czym piszesz :( Ale to chyba rzeczywiście znak czasów. Ja mieszkam w dzielnicy domkowej, brak tu placów zabaw, bo każdy ma swoje podwórko, ale dostać się na te podwórka to też trudna sprawa. Trzeba dzwonić, umawiać się, cała ceremonia :roll:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-06-29, 22:32   

kamma, jak widać do tego domków nie potrzeba... wszędzie trzeba się umawiać, wszędzie podjechać, wszędzie kasę na autko wydać, choć dzieci wokół jak mrówków...
mamy szczęście o tyle, że niedaleko jest niewielki park i tam się spotykają maluszki tak do ok.4 roku życia. Ale starszych dzieci już nie widzę... więc pewnie gdzieś na swoich placykach siedzą albo przed komputerem. Szczęśliwcy to ci którzy zostali zamknięci w większym komplekcie 3-4 budynków. Pojedyncze jak my mają pecha... ale nie robię OT, tylko tak mi się nasunęło po westchnięciu bojstera...
Ostatnio zmieniony przez Humbak 2009-07-17, 09:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
bojster 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2848
Skąd: Neverwhere
Wysłany: 2009-06-29, 22:37   

kamma napisał/a:
Humbak, to straszne, o czym piszesz :( Ale to chyba rzeczywiście znak czasów. Ja mieszkam w dzielnicy domkowej, brak tu placów zabaw, bo każdy ma swoje podwórko, ale dostać się na te podwórka to też trudna sprawa. Trzeba dzwonić, umawiać się, cała ceremonia :roll:


To z kolei piętno naszej mentalności planistyczno-finansowej. Miasto planując dzielnicę domków nie jest zainteresowane utrzymywaniem w jej części placu zabaw, skweru, parku czy innego miejsca spotkań i wypoczynku (bo raz, że nie ma z tego kasy, dwa, że trzeba to utrzymywać, a trzy, to „po co to komu”), a prywatni właściciele ziemi którzy sprzedają działki pod domy tym bardziej się tym nie zainteresują.

U nas był jeden duży plac zabaw na 4 punktowce po 20 mieszkań każdy, dzieci w moim wieku (+/- 1 rok) mieszkało w nich ponad 20, może nawet ze 30(!), więc towarzystwo zawsze się zebrało do dowolnych gier. Teraz ani nie ma już takich placów zabaw (ten „mój” jest obecnie zasiany trawą, zabawek żadnych, jedynie została nowa niewielka piaskownica w narożniku dawnej), ani takiego przyrostu naturalnego, ani w ogóle takiej atmosfery... :-(

PS. Oczywiście my też nie mieliśmy wstępu na inne place zabaw czy piaskownice, ogólnie na 'terytorium wroga'. ;-)
Z kolei teraz z Antkiem mam swobodne wejście na dowolny plac zabaw na całym osiedlu, może i dzielnicy, widzę że inne dzieci też są 'wędrujące', no ale co to za place – na jednym karuzela, na innym huśtawka, na jeszcze innym zjeżdżalnia, i tylko piaskownica 'się powtarza'. ;-)
_________________
<img alt="suwaczek" height="60" width="400" src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6666.png">
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-46027.png" border="0" height="60" width="400">
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-06-29, 23:02   

bojster napisał/a:
Uświadomiłem sobie właśnie, że dawno już nie widziałem dzieci grających w którąś z tych gier

to prawda, te zabawy wyginęły jak dinozaury :roll:

A gra w noża? :->
_________________

 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-29, 23:17   

bojster napisał/a:
piętno naszej mentalności planistyczno-finansowej

Ale również mentalności "separatystycznej" ;) W myśl zasady "mój dom, moja twierdza", organizuje się ludziom te twierdze, wmawiając im, że w tych niebezpiecznych czasach właśnie tego im trzeba. Monitorowane osiedla, mury zamiast płotów...Mają dać ludziom poczucie bezpieczeństwa, a tymczasem powodują coraz dalej posuniętą izolację.

frjals napisał/a:
A gra w noża?

piruety nożem z poszczególnych części ciała, aby na koniec wbił się w piasek?

A kamyki? Jeden podrzucasz, drugi podnosisz z ziemi, a następnie łapiesz ten podrzucony? Uwielbiam :)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
bojster 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2848
Skąd: Neverwhere
Wysłany: 2009-06-29, 23:26   

frjals napisał/a:
A gra w noża? :->


Znam dwie – jedna to rzucanie nożem postawionym na dłoni, ramieniu, nosie, czole itp., druga to rzucanie nożem koło stopy stojącego w rozkroku kolegi, tak aby ten musiał poszerzyć rozkrok. Tę pierwszą znam z podwórka, tej drugiej nauczyli mnie harcerze (czy jacyś inni „koloniści”). Nauczyli jej także przebywających w tym samym czasie nad tym samym jeziorem Belgów, by nazajutrz odkryć, że Belgom się spodobało i z upodobaniem grali w tę grę... siekierą. :shock:


Kiedyś z kolegą wymyśliliśmy też „grę” polegającą na rzucaniu rzutkami w stopę, zadanie było proste: rzucający miał pocelować jak najbliżej stopy, a stojący miał wytrzymać napięcie. :mrgreen: skończyło się na tym że mama kolegi weszła do pokoju akurat w trakcie któregoś rzutu, ja się odwróciłem, kolega rzucił, no i rzutka wbiła mi się centralnie w stopę. Nic nie poczułem, mama nic nie zauważyła, powiedziała coś i wyszła, odwróciłem się i powiedziałem że możemy kontynuować, wtedy zobaczyłem najpierw jego twarz, a potem swoją stopę i powiększającą się czerwoną plamę na skarpetce. ;-) Prawie nic nie bolało, jakoś tak ładnie między kości i ścięgna weszła, trochę poczułem przy wyciąganiu dopiero. A „stygmat” mam do dziś. ;-)


@kamma: a po co nam sąsiedzi skoro mamy Internet? ]:-> :-(
_________________
<img alt="suwaczek" height="60" width="400" src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-6666.png">
<img src="hxxp://suwaczki.maluchy.pl/li-46027.png" border="0" height="60" width="400">
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-30, 05:52   

bojster napisał/a:
rzucanie nożem postawionym na dłoni, ramieniu, nosie, czole itp.
O tak, znamy :-D
bojster napisał/a:
Kiedyś z kolegą wymyśliliśmy też „grę” polegającą na rzucaniu rzutkami w stopę, zadanie było proste: rzucający miał pocelować jak najbliżej stopy, a stojący miał wytrzymać napięcie. :mrgreen: skończyło się na tym że mama kolegi weszła do pokoju akurat w trakcie któregoś rzutu, ja się odwróciłem, kolega rzucił, no i rzutka wbiła mi się centralnie w stopę. Nic nie poczułem, mama nic nie zauważyła, powiedziała coś i wyszła, odwróciłem się i powiedziałem że możemy kontynuować, wtedy zobaczyłem najpierw jego twarz, a potem swoją stopę i powiększającą się czerwoną plamę na skarpetce. ;-) Prawie nic nie bolało, jakoś tak ładnie między kości i ścięgna weszła, trochę poczułem przy wyciąganiu dopiero. A „stygmat” mam do dziś. ;-)
Ratunku, ja mam dwóch synów! Co mnie jeszcze czeka? :roll: ;-)
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-06-30, 07:38   

Ewa napisał/a:
Ratunku, ja mam dwóch synów! Co mnie jeszcze czeka?

a ja mam jedną Irmę i też ratunku ]:->
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
gosza 


Dołączyła: 26 Maj 2009
Posty: 41
Wysłany: 2009-06-30, 10:15   

Fajne te zabawy były, też pamiętam te wszystkie, które wymieniłyście, najbardziej lubiłam podchody, strzałki i inne tajemnicze znaki, wiele niespodzianek po drodze. Uwielbiałam też gry planszowe, najbardziej chińczyka, bierki, Piotrusia :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 7