Nie chcę słuchać o mięsie |
Autor |
Wiadomość |
Cytrynka
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 962 Skąd: Olympia, USA
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:22 Nie chcę słuchać o mięsie
|
|
|
Nie widziałam się z moją mamą od dwóch lat, ale dość często rozmawiamy przez telefon. Ponieważ moja mama jest emerytką, za dużo nie dzieje się w jej życiu, bo siedzi w domu. No więc sobie rozmawiamy o domowym życiu moim i jej. Mówimy, co mamy do roboty, że będę robić obiad, prać, może gdzieś wyjdę itd. Często mama mi opisuje co robi na obiad, a mnie mdłości biorą Próbuję jakoś zdawkowo odpowiadać w stylu, aha i daję do zrozumienia, że nie mam ochoty słuchać o wątróbce czy kościach, ale wychodzi, że jestem nadwrażliwa. Dziś mama nawiązała do ostatniej rozmowy dotyczącej tego, u jej sąsiadki będzie świniobicie i że mama się ciesyz, bo sobie szynek narobi i wnuczki (dzieci siostry) będą miały zdrowe świeże mięsko. Kiedy delikatnie wspominam, że wolę o tym nie rozmawiać, dowiaduję się, że przesadzam .
A ja nie widzę posiłku, szynki, kotletów z frytkami tylko tę biedną przerażoną świnkę i to, że Ci, których kocham w pewnym sensie splamieni są krwią.
Nie chcę tego słuchać. Wystarczy, że mój mąż je mięso i że wczoraj starsze dzieci jadły od taty ryby. Nie chcę jeszcze o tym słuchać. No mam gulę w gardlę teraz, niedobrze mi po prostu.
Ech, wygadałam się. |
|
|
|
|
pao [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:30
|
|
|
cytrynko, to przestań delikatnie napominać tylko powiedz zdecydowanie ze tych tematów nie chcesz poruszać i koniec. jeśli napominasz delikatnie to jest to traktowane "ot gada sobie" póki nie powiesz tego (najpewniej kilka razy) konkretnie i nie utniesz niemiłych twemu uchu tematów to będziesz tego wysłuchiwać... |
|
|
|
|
alcia
:-)
Pomogła: 184 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 7184 Skąd: Ośw.
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:36
|
|
|
Cytrynko, rozumiem Cię całkowicie, mam identyczne odczucia podczas takich pogawędek. Szczególnie jestem wtedy uczulona na określenie "mięsko", po którym mam ochotę wziąść rozmówcę za fraki i do rzeźni wykopać. Sorry za ostry ton, ale na prawdę aż mnie trafia, jak ktoś mnie takimi tekstami uracza |
_________________ <img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />
fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl |
|
|
|
|
martka
Pomogła: 88 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 3822 Skąd: UK
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:39
|
|
|
Cytrynko, też tak myślę, musisz się zdecydowanie sprzeciwić.
...swoją drogą w ogóle sobie nie wyobrażam, żeby mi mama takie tematy przez telefon wkręcała ostatnio sama się z siebie nawet śmiała, że w czasie rozmowy ze mną wyszła z kuchni, bo smażyła rybę i jej się wydawało, że poczuje przez słuchawkę. ale też kiedyś musiałam nad nia troszkę 'popracować' |
|
|
|
|
zina
Pomogła: 93 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 6308
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:56
|
|
|
U mnie w pracy rozmowy o jedzeniu to standard, o tym miesnym niestety
Kobiety z Jamajki uwielbiaja chwalic sie swoimi przepisami na jakies bestwialskie potrawy (wole nawet nie cytowac bo mi slabo jak tylko o tym pomysle )
Nijak tego uniknac ani skomentowac, siedze cicho i sobie mysle "co ja tutaj robie".
Przy osobach tego typu czuje sie jak bym zyla w innym swiecie, totalnie odizolowana...
Cale szczescie nie mam tego problemu za czesto
Czasem mnie podpuszczaja pytajac co daje na obiad osobom jedzacym mieso, wtedy oburzona odpowiadam ze wszystko jest u nas bezmiesne i...zapada glucha cisza... |
|
|
|
|
Lily
Pomogła: 425 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 18041
|
Wysłany: 2007-10-25, 20:57
|
|
|
Ja niestety jak jestem u mamy to też się nasłucham, co na obiad ojcu zrobiła... u "teściowej" to nawet gorzej |
_________________ hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański |
|
|
|
|
rosa
born to be wild
Pomogła: 174 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 7459 Skąd: Zielonka
|
Wysłany: 2007-10-26, 09:59
|
|
|
Cytrynko, tak jak radziły dziewczyne trzeba zdecydowanie powiedzieć, że nie chce się rozmawiać na taki temat, jeżeli matka dalej swoje to powiedz, że odkładasz słuchawkę
moja mama nie opowiada mi o mięsie, ale są inne tematy na które nie mam ochoty z nią rozmawiać, po prostu grzecznie, ale stanowczo mówię nie |
_________________ hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes |
|
|
|
|
pao [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-10-26, 10:17
|
|
|
porady o zdecydowaniu całkiem jak przy rozmowach z dziećmi i kto tu kogo wychowuje? |
|
|
|
|
zina
Pomogła: 93 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 6308
|
Wysłany: 2007-10-26, 10:19
|
|
|
Moim zdaniem czeste mowienie o miesie przy osobie niejedzacej go to moze byc sprawa takiej "malej" prowokacji. Niestety, przykre jest to tym bardziej jesli spotyka nas od naszych najblizszych. Potrzeba niemalo odpornosci na takie komentarze... |
|
|
|
|
Alispo
Pomogła: 127 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 5941 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2007-10-26, 10:31
|
|
|
zina napisał/a: | Moim zdaniem czeste mowienie o miesie przy osobie niejedzacej go to moze byc sprawa takiej "malej" prowokacji. |
Tak tez moze byc.Ale czesto ludzie po prostu nie czuja,ze to dla nas cos przykrego np.opowiadanie czego to oni pysznego nie jedli itp.,moj ojciec tak ma,wprawdzie bardziej mnie smieszy tym niz mi przeszkadza,ale kompletnie wyczucia nie ma
Ale czesto to jest faktycznie przykre ,prowokacje szczegolnie,no bo o co chodzi,zeby troche zlosliwosci wykazac? |
_________________ facebook.com/dtogon |
|
|
|
|
Jędruś
Pomógł: 12 razy Dołączył: 22 Cze 2007 Posty: 168 Skąd: Ziemia Ognista
|
Wysłany: 2007-10-26, 10:50
|
|
|
To wcale nie muszą być prowokacje to wewnętrznie gryzie część osób jedzących mięso (nie wszystkie).
Podam przykład co do mnie mówili:
Co mięsa nie jesz?
Odp: Nie, nie jem.
Pewnie śmierdzi
Odp: a skąd wiesz? Pewnie coś cię znowu gryzie? No dalej wyrzuć to z siebie, ulżyj sobie.
Facet zamilk
Taka była rozmowa bardzo ciekawa i pouczająca.
Trzeba sobie wyobrazić że samemu spożywa się mięso i pomyśleć co tu powiedzieć osobie która nie jada mięsa, co motywuje takie osoby to tego typu zagrywek.
Z moich doświadczeń wynika że to jednak sumienie gryzie dlatego dogryzają.
Jest coś prawdziwego w powiedzeniu: szybciej zmieni się wyznanie niż dietę. (ale nie wiem kto to napisał).
Pozdr.
Jędruś wegano-witarianin + B12
Zwolennik soku marchewkowego własnej roboty |
|
|
|
|
rosa
born to be wild
Pomogła: 174 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 7459 Skąd: Zielonka
|
Wysłany: 2007-10-26, 11:23
|
|
|
mój szymon to stosuje
jak śmieją się że kiełki to robaki lub trawa, itp. to on przytakuje
ale z rodzicielkami to zazwyczaj nie jest tak łatwo |
_________________ hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes |
|
|
|
|
Tobayashi
Pomogła: 34 razy Dołączyła: 03 Sie 2007 Posty: 1507
|
Wysłany: 2007-10-26, 11:31
|
|
|
A może reagować tak, żeby zbić z tropu takiego mięsoluba, który nam mówi, że jadł roladę albo kurczaka.
Na przykład: "Tak? To musiało być naprawdę smaczne. Opowiedz mi jak smakowało." Albo "Musiało ci naprawdę smakować. Kiedy znowu będziesz to jadł?"
I spokojnie reagować na dalsze ewentualne odpowiedzi. Jeżeli padnie pytanie "A co, chcesz spróbować?" odpowiedzieć "Oczywiście, że nie, bo ja nie jem ciał martwych zwierząt, ale wiem, jak ważne są dla ciebie i dlatego interesuję się tym, co lubisz." |
|
|
|
|
hans
jestem słowianinem
Pomógł: 13 razy Dołączył: 05 Cze 2007 Posty: 1018 Skąd: śmiesznogród
|
Wysłany: 2007-10-26, 11:48
|
|
|
Otóż tak, akceptacja czyni cuda...ja dawniej wojowałem i spodziewałem się najgorszego, ataku z flanki w każdej chwili...rodzinny zlot to był najwyższy wymiar kary...
Później stopniowo zmieniłem swoje podejście, pomyślałem "co ze mnie wychodzi, to do mnie wraca" zaakceptowałem fakt że są tacy co z mięsa nie zrezygnują, no chyba że ich życie do tego zmusi
I po jakimś czasie zacząłem spotykać ludzi życzliwie nastawionych, pao pewnie bardziej dogłębnie potrafiłaby wyjaśnić sferę energetyczną tego zjawiska
Ja jako laik rozumiem to w ten sposób: jeśli mentalnie nie odczuwam do ludzi niechęci, to zgodnie z prawem przyciągania, nie przyciągam do siebie ludzi odczuwających niechęć...podobne przyciąga podobne...wiec będąc samemu otwartym, przyciągam tych otwartych akceptujących odmienność... |
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/] |
|
|
|
|
pao [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-10-26, 11:58
|
|
|
"jak byłem młody modliłem się do boga by dał mi siłę zmienić świat, dziś modlę się by dał mi siłę zmienić siebie"
co prawda to nie moje słowa niemniej zastosowałam się i co ciekawe: zmiana siebie pociąga za sobą "zmianę" świata
wojowanie nic nie zmieni a jedynie uprzykrzy życie obu stronom. niemniej wyrażenie swojej opinii nie jest jeszcze wojowaniem, choć może być. wiele zależy od intencji (również tych ukrytych przed nami samymi a intencje zależą od nas samych
Cytat: | pao pewnie bardziej dogłębnie potrafiłaby wyjaśnić sferę energetyczną tego zjawiska |
ano mogłabym, tylko poco? fizyka jest jedna dla wszystkich |
|
|
|
|
kamma
Magellan
Pomogła: 147 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 7442 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: 2007-10-26, 17:45
|
|
|
Biedna Ty...
Ja wątpię, czy takie gadki ze strony mamy to próba prowokacji. Chyba jednak to nieświadomość. Powiedz jej, Cytrynko, że rozmowy na takie tematy są dla Ciebie obrzydliwe, może to pomoże. |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś" |
|
|
|
|
bodi
lucky lucky me :)
Pomogła: 91 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 4234 Skąd: UK
|
Wysłany: 2007-10-27, 08:48
|
|
|
ja myślę że to jednak jest jakiegoś rodzaju prowokacja, świadoma czy nieświadoma.
Mój ojciec robi podobne rzeczy, ale on w ogóle jest z tych co to lubią szokować więc opowiada mi o tym jakby to zjadł (...) albo (...).
Powiem wam że przez wiele lat mnie to nie ruszało, ale ostatnio zaczynam mieć tego dość. Proszę go wtedy żeby mi o tym nie opowiadał, i jakoś się słucha
Żeby było śmieszniej on jest moim kuchennym guru od wielu spraw (przetwory, pieczenie)
Więc niezła dwoistość tu występuje. Jak to w zyciu |
_________________
|
|
|
|
|
gosiabebe
Pomogła: 20 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 1494
|
Wysłany: 2007-10-27, 09:03
|
|
|
ja ciągle słucham o mięsie od "teściowej" ,ale jestem pewna ,że ona to specjalnie robi. |
|
|
|
|
feminka
mama Julianka
Dołączyła: 04 Wrz 2007 Posty: 175 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2007-10-27, 11:33
|
|
|
To ja Wam powiem coś o czym się wstydze mówić i co mnie bardzo boli. Otóż mój teść jest z zamiłowania rzeźnikiem! Takim wiejskim, chodzi i zabija ludziom świnie a potem z nich robi kiełbasy. I do tego zabierał ze sobą mojego męża od najmłodszych lat Rozumiecie jak go tym skrzywił??? Oczywiście prawie od początku naszego związku mąz przestał z nim chodzić ale ja z tym teściem się czasem widuję i to będzie dziadek mojego dziecka...
Do tego kiedyśw pijackim amoku zabił własnego psa siekierą |
_________________ hxxp://www.maluchy.pl]
['] Marianek. 12 tc |
|
|
|
|
Tobayashi
Pomogła: 34 razy Dołączyła: 03 Sie 2007 Posty: 1507
|
Wysłany: 2007-10-27, 11:50
|
|
|
Bardzo zła karma . Współczuję teścia. Ale mój tato też nie jest w sumie lepszy. Jako dziecko nauczył się hodować, zabijać i "obrabiać' króliki. Dla niego było to normalne. Kiedy ja byłam dzieckiem wrócił do takiej właśnie działalności. Zbudował na działce klatki i hodował króliki. Głaskałam je, obserwowałam. A kiedyś na obiad pojawiły się na talerzu . Nie byłam w stanie przełknąć ani jednego kęsa. Dzisiaj twierdzi, że żałuje i że już nie zabiłby królika... |
|
|
|
|
pao [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-10-27, 11:55
|
|
|
Cytat: | Jako dziecko nauczył się hodować, zabijać i "obrabiać' króliki. |
tak jak moja teściowa...bartek i teść w końcu się zbuntowali to przemycała im królicze mięso bo go jeść nie chcieli... |
|
|
|
|
Lily
Pomogła: 425 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 18041
|
Wysłany: 2007-10-27, 11:59
|
|
|
Mój dziadek tez króliki hodował, a moja mama twierdziła, że one tam się krzyżują ze szczurami i że w królikach jest szczurze mięso - na ile to możliwe? Chodziły sobie luzem w pomieszczeniu... bez klatek. Te małe zawsze wzbudzały mój zachwyt, ale jak wiadomo mięso królicze dobre dla dzieci (chociaż mi go mama chyba nie dawała). |
_________________ hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański |
|
|
|
|
Tobayashi
Pomogła: 34 razy Dołączyła: 03 Sie 2007 Posty: 1507
|
Wysłany: 2007-10-27, 13:46
|
|
|
Zabawne, że ludzie brzydzą sie mięsa niektórych zwierząt, a jedzą ciała innych, tych bardziej oswojonych. Szczury w sumie mają się nieźle - normalnie nikt ich nie zabije dla mięsa, bo szczury nie wzbudzają sympatii. Skoro ktoś miał wątpliwości, czy króliki nie są z nimi spowinowacone w wyniku międzygatunkowego seksu i nie chciał ich jeść, to tym lepiej dla królików (choć życie to i tak przedwcześnie straciły pewnie).
MY, wegetarianie, jesteśmy strasznie grzeczni i prawdomówni. Grzecznie szukamy dowodów na to, że wegetarianizm jest zdrowy, a mięsożercy ot tak sobie rzucają nam hasła, że krzywdzimy własne dzieci i wyjaławiamy swoje organizmy. I że jak dziecko nie będzie jadło cielęciny, to mu mózg się nie rozwinie, he he. A my - cierpimy w milczeniu słysząc to lub szukamy naukowych dowodów na zbicie tych średniowiecznych bzdur. W tym cała nasza klasa, ale czasem kusi mnie taka wizja, że oto rozpuszczamy sprytne ploteczki o tym, co dziwnego dzieje się z człowiekiem jak je za dużo jakiegoś mięsa, np. za dużo dorsza - wyrastają jakieś dziwne chrząstki w okolicy oskrzeli; za dużo wołowiny - przy czym nigdy nie wiadomo, co to znaczy "za dużo" - trzustka zmniejsza swoją masę - i tworzą się małe kamyki w woreczku żółciowym, które po latach zbijają sie w jedną masę itp, itd. Albo, że udowodniono, że dzieci jedzące jagnięcinę przed 2 rokiem życia mają znacznie niższe IQ od rówieśników kiedy mają 8-12 lat. Zawsze można powołać się na jakichś znanych naukowców, np. grupę badawczą wybitnego, choć jeszcze bardzo młodego biologa polskiego pochodzenia, profesora Richarda Simanek z uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. A co!!! |
|
|
|
|
Lily
Pomogła: 425 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 18041
|
Wysłany: 2007-10-27, 18:37
|
|
|
Jak słyszę o cielęcinie dla dziecka (od siostry) to widzę odebranego matce ślicznego cielaczka, zabitego, obdzieranego ze skóry i krojonego na kawałki. I strasznie mnie kusi, żeby jej to powiedzieć... |
_________________ hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański |
|
|
|
|
feminka
mama Julianka
Dołączyła: 04 Wrz 2007 Posty: 175 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2007-10-28, 10:24
|
|
|
Moi teściowie są ze wsi więc u nich hodowanie i zabijanie kur, kaczek i królików to norma. Na szczęście mieszkają ponad 200km od nas i za często ich nie widujemy a jak tam będziem jeździć to przypilnuję by dziecko zbyt wcześnie się o tym bestialstwie nie dowiedziało.
Na początku mi też rzucali durnymi tekstami na temat wegetarianizmu ale teraz dali sobie spokój. Zwłaszcza od czasu gdy mój mąż powiedział, że też mięsa nie je (co niestety nie jest prawdą) |
_________________ hxxp://www.maluchy.pl]
['] Marianek. 12 tc |
|
|
|
|
|