|
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
wybór dziecka? |
Autor |
Wiadomość |
mortality
Dołączyła: 20 Cze 2012 Posty: 38
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:06
|
|
|
Wiem, że to schizofreniczne, ale nie wiedziałam jak temu podołać. Podsunęłaś mi bardzo dobry pomysł, o tym nie pomyślałam |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]
|
|
|
|
|
alken87
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 23 Mar 2010 Posty: 725 Skąd: Wałbrzych/Wrocław
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:20
|
|
|
dodam jeszcze ze we wszystkich dziedzinach zycia jest tak, ze zakazujemy dziecku tego, czego nie pochwalamy, a wybór dajemy mu gdy ono chce coś z tych niepochwalanych rzeczy zrobić, a nie odwrotnie.
tak mi też przyszło do głowy że poza tym to przecież całkiem naturalne, że dziecko jada takie same posiłki jak osoba, która gotuje.
z drugiej strony mi by było ciężko przełknąc nawet fakt że ktoś wciska mięso mojemu dziecku, wiedząc że to niepotrzebne i szkodliwe |
|
|
|
|
mortality
Dołączyła: 20 Cze 2012 Posty: 38
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:25
|
|
|
To wyobraź sobie jak ja czułam się krojąc filet... Ciężko jest przy odmiennych poglądach, zwłaszcza jeśli nie zgadzamy się w kwestii wychowania. |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]
|
|
|
|
|
śliwka
Iw
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 22 Sie 2010 Posty: 954
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:28
|
|
|
alken87, chyba dla tego taty rzeczą niepochwalaną jest wegetarianizm właśnie. Niestety. Dla niego najlepszą i najzdrowszą jest dieta mięsna. Tylko dlaczego tak uważa, mortality, jakich argumentów używa w rozmowach z Tobą o tym? Na pewno da się je wszystkie podważyć. |
|
|
|
|
mortality
Dołączyła: 20 Cze 2012 Posty: 38
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:33
|
|
|
Iw on w ogóle nie zwraca uwagi na moją argumentację, gdyż uważa, że tylko jego jest słuszna. To jest jedyny aspekt, w którym się nie zgadzamy. Ja wychowałam się jedząc podstawowo owoce, warzywa i zboża, mięso również było w latach dzieciństwa, ale nikt nie naciskał i nie wmawiał mi, że nie jedzenie go jest złe, dlatego ja drogę do wege miałam prostą. On natomiast wychował się w domu, gdzie mięso to podstawa żywienia. Tego, że wszyscy mają cholesterol za wysoki oczywiście nie widzi... |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]
|
|
|
|
|
śliwka
Iw
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 22 Sie 2010 Posty: 954
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:40
|
|
|
To Ty też nie zwracaj uwagi na jego argumentację i rób swoje. Dziecku więcej krzywdy zrobisz tym, że będziesz robiła coś wbrew sobie. |
|
|
|
|
alken87
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 23 Mar 2010 Posty: 725 Skąd: Wałbrzych/Wrocław
|
Wysłany: 2012-06-21, 15:42
|
|
|
Iw napisał/a: | alken87, chyba dla tego taty rzeczą niepochwalaną jest wegetarianizm właśnie. Niestety. |
hm, myślałam/ wyobrażałam sobie że nie wege-partnerzy wegetarian są w miarę obyci z tematem i problemem
ja też jestem z mięsożerem, ale on nie podchodzi do tego tak fanatycznie, że mięso musi być i już, po prostu sam bardzo lubi, ale nie ma ideologii w stylu "ludzie są mięsożerni" |
|
|
|
|
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2012-06-22, 08:12
|
|
|
alken87 napisał/a: | we wszystkich dziedzinach zycia jest tak, ze zakazujemy dziecku tego, czego nie pochwalamy, a wybór dajemy mu gdy ono chce coś z tych niepochwalanych rzeczy zrobić, a nie odwrotnie. |
Dokładnie to samo chciałam napisać.
Gdy zaczęłam rozszerzać dietę Ziomka nie raz słyszałam argumenty o niedawaniu dziecku wyboru (na szczęście nie od męża). Było to bardzo frustrujące, aczkolwiek do przejścia. Dlaczego dając mięso daję wybór? Można to pociągnąć dalej - dać czekoladę do obiadu, ciekawe, co wybierze?
Dawanie wyboru odnosi się do jednostek w pełni świadomych, więc jest to dla mnie argument zupełnie bezsensowny.
mortality napisał/a: | wyobraź sobie jak ja czułam się krojąc filet... |
To tego nie rób. Nie działaj wbrew sobie, bo to nie przyniesie korzyści nikomu z Waszej trójki. Domyślam się, że nie jest to prosty temat w Waszej sytuacji, ale jeśli nie będziesz twardo stać przy swoich przekonaniach, dasz partnerowi silną broń przeciwko Tobie. Skoro spełniasz jego oczekiwania wbrew swoim poglądom, znaczy to, że nie są one wystarczająco silne, spokojnie można je zakwestionować.
Jeśli faktycznie nie da rady przebić się przez twardą skorupę skostniałych poglądów niemęża, żadna dyskusja nie wchodzi w grę, polecam postawić na swoim i tyle. Ja gotuję, ja decyduję. Jeśli chcesz dawać mięso, sam zajmij się karmieniem dziecka. No chyba, że nie jesteś w 100% przekona co do słuszności swoich wyborów... |
_________________
|
|
|
|
|
alcia
:-)
Pomogła: 184 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 7184 Skąd: Ośw.
|
Wysłany: 2012-06-22, 09:17
|
|
|
mortality napisał/a: | To jest taka głupia zacofana mentalność, że brak mięsa w diecie jest niezdrowy. No i właśnie nie potrafię go w tej kwestii przekonać. |
rozumiem.
Mi na szczęście mąż w tych sprawach zaufał, to też nie było dla niego lekkie. Ale znał moje zaangażowanie w zdobywaniu wiedzy na ten temat, wiedział, że wiem co robię.
Może Twojemu mężowi pomógłby jakiś autorytet? Wizyta u rd Desmond?
Przecież nawet w komercyjnej prasie już masę razy przyznawano, że można zdrowo żywić dziecko, nie podając mu mięsa. To nie jest już kwestia przekonań, to fakt. Mężowi Twemu brakuje wiedzy, ale gdyby pozwolił sobie na pewną otwartość -mógłby poczytać i ją zdobyć, i na pewno by go to uspokoiło. |
_________________ <img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />
fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl |
|
|
|
|
mortality
Dołączyła: 20 Cze 2012 Posty: 38
|
Wysłany: 2012-06-22, 10:08
|
|
|
alciaTak myślę, żeby przejść się z nim do dietetyka, który wytłumaczy mu jak można bilansować dietę, a potem może ew odwiedzimy lekarza, który potwierdziłby, że mięso jest zbędne i tylko zaśmieca organizm.
Ja nie potrafiłam postawić na swoim, bo nie czułam się do końca w porządku ze sobą, gdyż to działa w obydwie strony. Ja akceptuję jego, on mnie, czy ja nie akceptuję jego, ani on mnie. I ciężko jest postawić na swoim, bo to nieco egoistyczne. Ale znowu teraz pojawia się pytanie: a czy on stawiając na swoim nie jest egoistą? I tutaj zamyka się nasze błędne koło. |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]
|
|
|
|
|
jazgottt
jazgottt
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 26 Wrz 2011 Posty: 268 Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
|
Wysłany: 2012-06-22, 12:53
|
|
|
mortality napisał/a: | alciaTak myślę, żeby przejść się z nim do dietetyka, który wytłumaczy mu jak można bilansować dietę, a potem może ew odwiedzimy lekarza, który potwierdziłby, że mięso jest zbędne i tylko zaśmieca organizm.
Ja nie potrafiłam postawić na swoim, bo nie czułam się do końca w porządku ze sobą, gdyż to działa w obydwie strony. Ja akceptuję jego, on mnie, czy ja nie akceptuję jego, ani on mnie. I ciężko jest postawić na swoim, bo to nieco egoistyczne. Ale znowu teraz pojawia się pytanie: a czy on stawiając na swoim nie jest egoistą? I tutaj zamyka się nasze błędne koło. |
Mortality, mnie się w głowie nie mieści, że Ty oprócz tego, że zgadzasz się na podawanie dziecku mięsa, to sama kroisz tego trupa biednego:/ Mój chłopak do niedawna jadał właśnie drób eco z raz w miesiącu. Sam go sobie kroił, mył, a że też się nieco brzydzi i mu się nie chce, a poza tym z czasem przyzwyczaił się bardzo do soczewicy itp. jedzenia, to ostatnio mi oznajmił, że jest wegetarianinem. Chodził ze mną na wykłady o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów prowadzone przed Małgorzatę Desmond, obejrzał "Forks over knifes".
Gdybyśmy mieli dziecko i miałby jakieś fantazje typu karmienie go martwymi zwierzętami, to wzięłabym go do zorientowanego w temacie dietetyka i nie miałby wyboru, nie mam zamiaru wysłuchiwać jakichś żywieniowych bzdur. Jednak wątpię, aby on miał pomysł namawiać mnie na jakąś konkretną dietę nawet gdybyśmy mieli dziecko, a on wciąż byłby fanem kiełbasy i schabowego. Jestem w domu specjalistą od gotowania, pieczenia chleba i bilansowania posiłków i choć z wykształcenia dietetykiem nie jestem, to w tej chwili niewiele mi brakuje do bycia dietetykiem i na pewno nie zadowoliłabym się jakimiś głupkowatymi argumentami mojego chłopaka na temat konieczności jedzenia mięsa. W konkretnej rozmowie by poległ
On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)
Wizyta u zorientowanego w temacie dietetyka czy lekarza to świetny pomysł oczywiście. W starciu z fachową wiedzą jego prehistoryczne wyobrażenia nie mają szans;) Moim zdaniem nie warto też, abyś zbyt gwałtownie i ostro reagowała na sytuację. Na początek warto by było mu powiedzieć, jak bardzo źle się czujesz krojąc mięso dla dziecka i poprosić go, aby robił to za Ciebie. Dobrze zrobi nazwanie tego "męską robotą". Mężczyźni lubią czasem takie sytuacje, takie docenienie w roli samca;) Mów to wszystko przy pomocy małej ilości słów i bez najmniejszego marudzenia, a na pewno zrozumie i się zgodzi. Jak znam życie, po pewnym czasie coraz rzadziej będzie się dopominać mięsa...:)
Aha, dodam jeszcze, że sama jestem weganką z powodów głównie zdrowotnych i gdyby nie bóle i puchnięcie stawów już w liceum nie próbowałabym odstawiać mięsa. Dlatego gdyby mięso rzeczywiście było niezbędne, dawałabym je dziecku, gdybym je miała, i pewnie również sama bym jadła. |
|
|
|
|
machok
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 17 Maj 2012 Posty: 163
|
Wysłany: 2012-06-22, 23:04
|
|
|
Z tym wyborem dziecka to trudna sprawa. Ale jeśli rodzic jest o czymś przekonany to powinien tak żyć. Jeśli ktoś jest wege to nie je i nie podaje mięsa. Tato niech sam podaje. Czasami.
Moje dzieci gwałtowne przejście na wegetarianizm bez mleka i jego przetworów MUSIAŁY zaakceptować.
Wiem, ze w naszych liberalnych czasach to jest niepoprawne politycznie podejście: ale to mój dom i moje zasady. Ponieważ są duże - 12 i 8 lat trudno czegoś zabronić totalnie. Powiedziałam, ze od czasu do czasu u znajomych mogą zjeść. W domu nie podam i nie przyrządze. Chce jeść mięso niech sam kupi, za swoje pieniądze i je sobie przygotuje. To jest mój dom i ja jestem odpowiedzialna za dzieci i ich zdrowie.
I okazuje się, ze takie postępowanie przynosi efekty. Dyskutujemy przy stole za każdym razem, ale jedzą. Nie chcą wydawać SWOICH pieniędzy na mięso i jednocześnie zaczyna im smakowac to, co robię. Pozwalam na dyskusje, zabronilam tylko okrzykow "blee,fuu". Nie pozwalam mówić, ze niesmacze, żeby się w uprzedzeniach nie utwierdzali. Nie musza zjeść wszystkiego, byle nie narzekali. Każe im być wdziecznymi, bo maja szczęście. Nie wszyscy na świecie jedzą trzy razy dziennie.
I działa. Otwierają się na nowe. Jeslibym pozwoliła im wybierać jedliby w fastfoodzie.
Uważam, ze dopiero tak postępując daję im możliwość realnego wyboru.
Wcześniej jedli jak wszyscy i nic nie wybierali. Szli z prądem
i już.
Każdy rodzic ma prawo do wpajania dziecku swoich przekonań. |
_________________ Robię to dla zdrowia www.majastepanow.wordpress.com |
|
|
|
|
jazgottt
jazgottt
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 26 Wrz 2011 Posty: 268 Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
|
Wysłany: 2012-06-23, 12:02
|
|
|
machok, bardzo mądrze to ujęłaś:) nic dodać, nic ująć:) |
|
|
|
|
alken87
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 23 Mar 2010 Posty: 725 Skąd: Wałbrzych/Wrocław
|
Wysłany: 2012-06-23, 17:26
|
|
|
jazgottt napisał/a: |
On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)
|
no cóż, ja ostatnio zrobiłasm awanturę bo mięso pokroił na mojej desce i nie zamierzał jej wyparzyć, bo po co, jego mama tak nie robi. nie żebym się brzydziła jakoś tego mięsa za to że jest mięsem, ale bakterii które na nim bytują owszem, i u mnie w domu był zawsze zwyczaj wyparzania rzeczy które miały kontakt z mięsem. w kazdym razie uświadomiłam go że nie chcę żadnej e.coli i tym podobnych na mojej desce, nie chcę złapać jakiegoś syfa w stylu rzekomej grypy żołądkowej, i deskę ma wyparzać. chyba dotarło |
|
|
|
|
jazgottt
jazgottt
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 26 Wrz 2011 Posty: 268 Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
|
Wysłany: 2012-06-23, 17:42
|
|
|
alken87 napisał/a: | jazgottt napisał/a: |
On do niedawna nawet musiał wyparzać zlew jak w nim mięso mył, bo u nas są takie zasady i wie, że bardzo dużo surowych warzyw i owoców kładę w zlewie do mycia i nie chcę mieć na nich takich bakterii. Zresztą on sam wie, że z rozkładających się zwłok bakterie nie powinny mieszkać w naszym czystym zlewie i on ich potem nie chce zjadać:)
|
no cóż, ja ostatnio zrobiłasm awanturę bo mięso pokroił na mojej desce i nie zamierzał jej wyparzyć, bo po co, jego mama tak nie robi. nie żebym się brzydziła jakoś tego mięsa za to że jest mięsem, ale bakterii które na nim bytują owszem, i u mnie w domu był zawsze zwyczaj wyparzania rzeczy które miały kontakt z mięsem. w kazdym razie uświadomiłam go że nie chcę żadnej e.coli i tym podobnych na mojej desce, nie chcę złapać jakiegoś syfa w stylu rzekomej grypy żołądkowej, i deskę ma wyparzać. chyba dotarło |
Mój chłopak wpadł ostatnio na pomysł, że skoro i tak mięso dostarcza tego typu bakterii to on je będzie mył w bidecie, żeby zlewu nie nadkażać;) tylko nie zdążył pomysłu zrealizować, bo mu się podczas pieczenia kurczak rozpryskł w piekarniku, potem musieliśmy czyścić piekarnik i przy rozgrzaniu go śmierdziało w całym domu i to był właśnie moment, w którym stwierdził, że z tym mięsem to za dużo kłopotu i po co on ma je jeść, przecież ma jaja (w znaczeniu oczywiście kurzych jaj do konsumpcji:). Mleka i tak nie je tak jak ja - oboje mamy na nie nietolerancję pokarmową i gluty w nosie gwarantowane po konsumpcji. |
|
|
|
|
TinaM
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 04 Gru 2011 Posty: 242 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2012-06-23, 21:18
|
|
|
Nie wiem, może to kwestia charakteru, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym mojemu (przyszłemu) dziecku podawać mięso. Nie mówiąc już o braniu go do ręki i gotowaniu, to przecież byłoby kompletnie sprzeczne z moimi zasadami, jak tak można żyć?
Dlatego uważam że takie rzeczy najlepiej ustalać z partnerem przed pojawieniem się dziecka.
mortality, i serio, tak jak piszą dziewczyny, powiedz mu że jeśli się tak upiera to sam niech gotuje to mięso. Czemu się właściwie na to zgadzasz? |
_________________ <img src="hxxp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=451253886856635e7.png" border="0" width="420" height="90" alt="Twój Strażnik wagi" />
"W dniu w którym przyjmiemy w końcu do wiadomości, że istnieje myśl nie wyrażona słowami, poczujemy się bardzo nieswojo wobec istot tak długo przez nas poniżanych i traktowanych jak narzędzia." (Boris Cyrulnik) |
|
|
|
|
Tanpopo
Dołączył: 24 Lis 2010 Posty: 125
|
Wysłany: 2012-08-18, 16:45
|
|
|
Krzywdę społeczną wyrządzają dziecku ludzie uprzedzeni i własnie tacy, którzy o wolności mają ograniczone pojęcie i usiłują wychować cudze dziecko po swojemu. Całe szczęście, że są wegetariańskie przedszkola, gdzie dzieciak nie ośmiela się odstawać od reszty.
Machok, zastanawiam się czy taka gwałtowna stylu życia dzieci nie była dla nich zbyt silnym przeżyciem. Nie wiem czy chodziło tylko o zdrowie, czy o zdrowie i o zwierzęta, ale ja jestem za wprowadzaniem łagodnych zmian a nie rewolucji, których chyba nikt w swoim życiu osobistym nie lubi, dziecię też. Podejście "spróbuj, przekonaj się, okaż szacunek", a nie "zabraniam Ci", "kup sobie za swoje kieszonkowe" jest poprawne politycznie i zdrowsze, powiedziałabym bardziej higieniczne dla kształtującej się psychiki.
Pomijam rewolucje u kilkuletnich waniek wstaniek z USA i maluchów, których styl życia nie jest jeszcze ugruntowany, więc nagła zmiana nie zagraża ich poczuciu stabilności. |
_________________ weganizacja w toku |
|
|
|
|
Mada95
Dołączyła: 28 Lut 2012 Posty: 85
|
Wysłany: 2012-08-18, 17:39
|
|
|
W moim wypadku było to od drugiej strony...Prawdziwą wegetarianką jestem od 14 roku życia ,ale nie chciałam jeść mięsa od zawsze a szczególnie od sytuacji która miała miejsce kiedy miałam ok. 3 lata...Byłam na wsi u babci tam były kury i wielu z nich wypadały pióra i było widać ich ciało...po niedługim czasie w domu mama zawołała mnie na obiad ja weszłam do kuchni i zobaczyłam kurczaka w brytwannie od razu zauważyłam skórę i ogarnełam co było czym i wtedy , coś we mnie strasznie pękło zaczełam płakać wrzeszczeć na rodzinę ...od tamtej pory przez wiele lat każdy kęs mięsa do którego mnie zmuszali był dla mnie katorgą i nie umiałam go przełknąć i nawet jak się zmuszałam to miałam gulę w gardle i nie mogłam.... |
_________________ hxxp://lovepetmylive.bloog.pl/
|
|
|
|
|
smazone.tofu
Dołączył: 08 Sie 2012 Posty: 4
|
Wysłany: 2012-09-01, 10:11
|
|
|
tak samo się czuję jak pomyślę o tych bestialsko zamordowanych istotach |
|
|
|
|
bronka
Supergirls don t cry
Pomogła: 83 razy Dołączyła: 02 Lip 2009 Posty: 6426
|
Wysłany: 2012-09-01, 10:20
|
|
|
smazone.tofu, jest taki dział- powitania- zapraszamy. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|