wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Na nic siły, beznadzieja
Autor Wiadomość
groszek 
groszek

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Lut 2008
Posty: 150
Skąd: daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-13, 19:11   Na nic siły, beznadzieja

To chyba jednak jest depresja.
Nie mam siły na nic.
Myśl o nałożeniu butów z wyższym obcasem mnie osłabia - nie miałabym siły w nich maszerować. Tylko zwisające za duże dżinsy - ale tylko w nich się mieszczę - utyłam, gł. na brzuchu - nie wiem, czy to przez hormon stresu, czy po prostu tak bajecznie mi się tłuszcz odkłada - wyglądam na 7 miesiąc ciąży.
Chciałam napisać coś więcej, nie mam z kim pogadać, ale na to też nie mam siły.
Czuję się beznadziejną kobieta, matką. Do dupy.
Jak mam znaleźć siłę, żeby się ratować. Zdarzają mi sie mysli samobójcze, ale skoro tylko myślę i o tym piszę, to pewnie się nie zdecyduję...bo i na to nie mam siły. Ale maskara.
Wybaczcie ten niepozytywny wątek.
Ale nie mam teraz do kogo się zwrócić.
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2012-11-13, 19:18   

to pisz , to pierwszy krok 8-) ściskam
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2012-11-13, 19:21   

wysłałam post i usłyszałam spot hxxp://www.stopdepresji.pl/]stop depresji jakieś czary ;-)
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2012-11-13, 20:22   

groszek, a myślałaś o zwróceniu się do terapeuty/psychologa?
Ostatnio natknęłam się na ulotkę osoby, która ogłasza się jako motywator czyli ktoś kto "pilnuje" i mobilizuje telefonicznie lub osobiście do działania (jakiegokolwiek).
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-11-13, 21:01   

groszek, prawdopodobnie rzeczywiście to depresja... Niestety, okres jesienno-zimowy pogarsza objawy. Są naturalne sposoby wspomagania nastroju, na przykład specjalne lampy udające słońce, sport, dieta bogata w magnez, ale obawiam się, że w Twoim przypadku to może nie wystarczyć. Groszku, jak długo to już trwa? To pierwszy taki Twój stan czy kolejny?
groszek napisał/a:
Jak mam znaleźć siłę, żeby się ratować.

w innych ludziach. W najbliższych, przyjaciołach, specjalistach terapeutach, ciotkach z wegedzieciaka... Być może wydaje Ci się, że nikt po Tobie nie zapłacze, że nikomu na Tobie nie zależy... To nieprawda. To deprecha podpowiada takie głupstwa. Nie wahaj się skorzystać z pomocy najbliższych. Oni pewnie i tak już z niepokojem obserwują, że dzieje się coś niedobrego. Taki "motywator", o którym wspomniała dżo, to również doskonały pomysł. To nie musi być zawodowiec. Wystarczy, że bliska Ci osoba podejmie się tej roli i odrobinkę się wyedukuje (mogę pomóc).
Na koniec zaproponuję farmakoterapię. Jeśli Twój stan trwa już długo (więcej niż 6 tygodni), to może potrwać. I powiem Ci szczerze - szkoda się męczyć. Są skuteczne leki, które pozwolą Ci spojrzeć na świat, na ludzi i na samą siebie bardziej optymistycznie, a to daje dobrą podstawę do odzyskania siebie.
Dobrze, że piszesz. Również o myślach samobójczych. Na moje oko - gorzej już być nie może. Jesteś na samym dole. To dobrze ;) To oznacza, że już niedługo ruszysz w górę. Ale lepiej sobie pomóc, przyśpieszyć ten proces. Bez przyspieszenia będzie się ciągnął przez kilka lat.
Pisz tutaj ile wlezie - wspomożemy Cię najlepiej jak potrafimy.
A gdzie Ty, groszku, mieszkasz? Może spotkasz się z którąś ciotką w realu? To też bardzo pomaga. Trzymam kciuki, żeby jak najszybciej Ci odpuściło.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
groszek 
groszek

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Lut 2008
Posty: 150
Skąd: daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-13, 23:42   

Mój nie najlepszy nastrój trwa dość długo, ale to jest falowe - raz jest bardzo źle, raz do wytrzymania.
Po kilku próbach udało mi się znaleźć terapeutkę, z którą się dobrze czułam. W czasie rocznej terapii nastrój miałam lepszy, trochę wyluzowałam, ale musiałam te terapię przerwać i od prawie pół roku nie mam takiego wsparcia.
2 lata temu przez kilka miesięcy brałam jakiś lek( nie pamiętam nazwy), przepisany przez psychiatrę - poszłam specjalnie na prywatną wizytę, bo nie wytrzymywałam ze swoimi dołem. Ale nie zauważyłam różnicy( może brałam za krótko te leki?) i przestałam.
W czasie terapii uświadomiłam sobie pewen sprawy; przyczyny, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej, ale niestety poza tą świadomością nie było przełożenia na działanie, na trwałą poprawę.
Moje życie od lat jest udawane.
Mam tego dosyć, ale nie mam siły zmienić.
Próbuję, ale każdy dzień mnie przerasta. Mobilizuję się chwilami na zabawę z synem, ale na to mam też coraz mniej sił. Chowam się i płaczę, albo patrzę w monitor kompa. Albo leżę.
Dzięki za wysłuchanie :-(
 
 
alcia 
:-)


Pomogła: 184 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 7184
Skąd: Ośw.
Wysłany: 2012-11-13, 23:53   

groszek, u mnie niestety identycznie.
Nie mogę pracować, spać, jeść muszę na siłę, ból rozwala mi klatkę piersiową.
Nie wiem jak długo tak pociągnę :-/
No to Ci pomogłam.. :(
_________________
<img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/XlSMp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbf.daisypath.com/KfUBp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

fb Pathi: hxxps://www.facebook.com/pages/Pathi-noside%C5%82ka-azjatyckie-Mei-Tai/143627059026080?ref=hl
 
 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2012-11-14, 00:21   

Dziewczyny może na początek leki wyrównujące poziom serotoniny ,trochę by pomogły?Wizyta u lekarza to też jakiś pomysł,zresztą i tak konieczny do uzyskania recepty .Nie brnijcie w ten cholernie ciemny zaułek,depresja to bardzo podstępna bestia.Idzie zima nie ma co się pogrążać bardziej.Życzę Wam dużo siły i światła :*
P.S Od siebie mogę polecić dziurawiec i wit. B complex ,ale na dłuższą metę to też słabo działa.
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
turkus 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 58
Skąd: Wawa
Wysłany: 2012-11-14, 00:35   

groszek napisał/a:

Po kilku próbach udało mi się znaleźć terapeutkę, z którą się dobrze czułam. W czasie rocznej terapii nastrój miałam lepszy, trochę wyluzowałam, ale musiałam te terapię przerwać i od prawie pół roku nie mam takiego wsparcia.


Groszku, co spowodowało przerwanie terapii? Z tego co piszesz przynosiła efekty, warto żebyś do niej wróciła. Piszesz, że Twój stan trwa już dłuższy czas. Staraj się więc nie być z tym sama. Mów o tym ludziom, wierzę, że znajdzie się ktoś, kto Cię w tym wspomoże.

Melduj nam też tutaj jak się miewasz, czy poszukiwania terapii ruszyły do przodu. Trzymam kciuki za Twoje powodzenie!

Co do leków, to choć jestem ich ogólną przeciwniczką, uważam, że nie należy samemu ich odstawiać. Jeśli zażywanie tamtych nie pomogło, dobrze byłoby zwrócić się do lekarza, przedyskutować ich skuteczność i może rozpocząć przyjmowanie innych, lepiej dobranych.

Pożegnaj swój brzuch już dziś. Podziękuj mu, że tak fajnie magazynował tłuszcz, zrób pożegnalne zdjęcie i... zacznij działać już teraz. Może wyrzuć z pożywienia jedno ciastko, może skończ jedzenie minutę wcześniej niż wczoraj, może logując się tutaj zrób kilka ćwiczeń? Pamiętaj, zacznij, a zacznie się dziać :-)
Dżinsy bym wywaliła. Kup jakieś fajne spodnie w których dobrze się czujesz i wyglądasz.
Jeśli nie chcesz/nie możesz wywalić tamtych gaci, zrób na nich różnymi kolorami nitek skalę w pasie. Kiedy będziesz ich dotykać w tych miejscach, będziesz mogła robić jedno ćwiczenie, które przybliży Cię do oczekiwanego rozmiaru :-D

Trzymam kciuki groszku, a Ty pisz do nas
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-11-14, 06:06   

Dziewczyny przeżyłam depresje kiedy mieszkałam w Anglii,rozumiem Was i bardzo ściskam to bardzo trudne ,bo to sie wie przecież,ze umysł płata figle ale nie takie proste z tego wyjść.Mi jednak na początek pomogły dobrze dobrane leki ,takie aktywizujące a nie jeszcze bardziej dołujące.Reszte musiałam odrobić sama bo nie miałam dostępu do psychologa .A i pomogło mi to forum hxxp://www.psychotekst.pl/Forum/index.php .
To było straszne i bardzo nie lubie wracać pamięcią do tego okresu ,generalnie straszne lęki ,niemoc i straszny,straszny dół.I zapijanie niestety alkoholem co jeszcze bardziej wpędzało w pustke...
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
groszek 
groszek

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Lut 2008
Posty: 150
Skąd: daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-14, 07:41   

turkus napisał/a:
Groszku, co spowodowało przerwanie terapii?

Musiałam wyjechać i to na kilka miesięcy.
Teraz będę wracała - finansowo będzie ciężko - chyba, że znalazłabym zatrudnienie, a to nie łatwe, a w moim stanie niemożliwe. Jak przekonać kogoś, żeby dał mi pracę, skoro ja sama uważam się za niekompetentną nieudacznicę...
Większość kłopotów w życiu pozostaje nierozwiązana, bo brak mi sił na mocne cięcia.
I za dużo sie tego już zrobiło, że to ogarnąć.

squamish napisał/a:
I zapijanie niestety alkoholem co jeszcze bardziej wpędzało w pustke...
Też się zdarza - jedyny "pocieszyciel" w długie wieczory.

alcia napisał/a:
groszek, u mnie niestety identycznie.

Może razem pokonamy Gada?

Dziękuję Wam.
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-11-14, 08:04   

groszek u mnie też niestety mnóstwo spraw nie rozwiazanych z przeszłości ,czesć jakoś przerobiłam a częsć pozamiatałam do kąta i czekają tam sobie ...A depresja pewnie czyha gdzieś ,bo to jak z alkoholizmem ,jeśli raz sie pojawił epizod moze wrócić następny,dlatego(a kiedyś lubiłam w sumie babrać sie w tych dołach ,bo zawsze coś tego urosło jak nie wiersz to coś innego) teraz gdy tylko pojawia sie jakiś ryzys ,dół zapala sie czerwona lampka i zaczynam działać zęby tylko nie zapuscić sie dalej .Dół to dół ale deprecha to już jazda bez trzymanki...Dbam o diete żeby chociaż tutaj być w porządku,teraz suplementuje b12 ,magnez i witD i czuje fajnego powera.I szukam dobrego psychologa ale jeszcze takiego w ramach NFZ nie spotkałam.Szcześliwie mój mąż studjuje psychologie a jest to też mój konik wiec i oparcie mam i z kim podyskutować.
groszek zawalcz o siebie ,jak coś wspieram!
alcia jeśli nie masz tendencji depresyjnych to może zwykłe przemęczenie,zbyt duzo obowiazków albo jakieś niedobory.Trzymaj sie kobieto!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
agus 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 11 Cze 2007
Posty: 1050
Skąd: Biała Podl./So'ton
Wysłany: 2012-11-14, 10:17   

groszku, nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale nie jesteś sama z tym bólem. Ja też niestety zmagam się z dołem od nastu lat. Próbowałam wszystkiego i po wielu latach sięgnęłam wreszcie po leki - i to była dopiero realna pomoc. Po półtora roku lekarz kazał mi odstawić i teraz znowu mam się gorzej... też z powodów ostatnich wydarzeń w życiu.
Leki dobrze dobrane powinny zadziałać po 2-3 tygodniach - te co miałaś, widocznie nie były, albo dawka była nieodpowiednia.

Dobrze doczytałam, że nie mieszkasz aktualnie w Polsce? Wyobcowanie za granicą jeszcze utrudnia życie, wiem coś o tym... Pisz tutaj, poczytamy i wesprzemy, to może być dobry początek zmian. Trzymaj się.
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2012-11-14, 11:51   

Ano nie jesteś sama. W ubiegłym roku miałam podobnie, zaczęłam brać antydepresanty, ale one nie załatwiają sprawy całkiem, a nie chcę zwiększać dawki. U mnie też nierozwiązane problemy z przeszłości i niewrozwiązywalne obecne, pomogłaby psychoterapia, na którą nie mam siły.
Jeśli umiesz o tym pisać, to pisz, wiele osób Cię zrozumie, jakaś pomoc terapeuty/lekarza jest chyba jednak niezbędna, pomyśl o tym, będzie Ci chociaż trochę łatwiej żyć.
Mnie koleżanka z drugiego końca Polski przysłała adres i telefon przychodni psych. w moim mieście i któregoś dnia odważyłam się zadzwonić.
A potem chodząc do tej przychodni spotykałam w niej koleżanki, myślę, że połowa ma podobne problemy, z którymi się nie afiszuje.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
moritura 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 18 Wrz 2011
Posty: 499
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-14, 21:59   

Zgłasza się etatowy zaburzeniowiec :) od pewnego czasu gotowy do walki.
Depresja w podstawówce, nawrót w liceum - wówczas "przygaszana" alkoholem. Potem na czwartym roku studiów, kolejne uderzenie, praktycznie zwalające z nóg (nawet przerwałam wtedy studia, na których bardzo mi zależało - później udało się skończyć, a nawet kontynuować na III stopniu...). Sporo zaburzeń odżywiania, nie ma co wchodzić w szczegóły, już kiedyś o tym pisałam. Obecnie uwikłana w quasi-związek z (bardzo zaawansowanym) alkoholikiem, zrywany z bardzo dużą regularnością, przeplatany nawet innymi relacjami.

Chciałam napisać tylko jedną rzecz: że trzeba i warto walczyć o siebie :) i że czasem warto poczekać nawet rok-dwa-trzy na efekty. Trudno, życie jest jedno, drugiej szansy, innego startu już nie dostaniemy - trzeba się uporać z tym bagażem, który nosimy. Ja ledwo się uporam z jednym problemem, od razu wpadam w następny - tak jakoś ciągnę kulawo... Faktem jest, że od kiedy "pokonałam" depresję (w cudzysłowie, żeby nie poczuć się zbyt silna - czuwam, żeby przyłapać gada in flagranti, jak się przyczai z rogiem), mniej straszą mnie inne problemy (np. obsesyjny lęk przed włamaniami, który niekiedy na długie tygodnie uniemożliwiał mi przespanie jednej nocy).

Za tydzień zaczynam z nowym terapeutą, bo z ostatnią panią rozstałyśmy się dość szybko (za obopólnym porozumieniem). Z doświadczenia wiem, że jak otwarcie mówi się o swoich problemach, od razu okazuje się, że 9 na 10 osób z otoczenia ma również problemy ze sobą, mniej lub bardziej nasilone - fasada szczęścia jest dobra dla obcych, bliskim trzeba pozwolić sobie pomóc.

Co do depresji, bo czuję się weteranką: bądź dobra dla siebie! Rób, co Ci sprawia przyjemność. Dla mnie to często były kuriozalne sprawy, np.: nie walczyć z rannym wstawaniem z łóżka, ale poleżeć w nim tak długo, aż poczuję, że mam już siłę stawić czoła światu. Albo: kupić sobie jakiś bardzo drogi drobiazg do jedzenia, w rodzaju masła z nerkowców. Trzeba wyłapywać takie rzadkie momenty, kiedy nachodzi na coś ochota, chociażby na kino - i nie rozkminiać: mam ochotę czy nie, bo na pewno wyjdzie na to, że lepiej zostać w domu, tylko chwytać moment i ruszyć się z domu. Poza tym: pisać dziennik emocji/uczuć, taka prosta sprawa, nic nie kosztuje, a wiele pozwala uporządkować. Np.: "dzisiaj czułam złość, kiedy stało się to a to; posmutniałam, słysząc, że...; poczułam się lepiej, gdy..." itd. Potem, w chwilach skrajnego doła, można się przekonać, że to życie nie jest jednak takim jednolitym pasmem smutków, jak się wydaje. Ponadto ważne, żeby zobaczyć, że to nie czynniki zewnętrzne nas przybijają: wobec tych samych bodźców możemy odpowiedzieć na milion różnych sposobów.

I przenajważniejsza sprawa: LUDZIE. Depresja izoluje od ludzi. Izolacja wzmaga depresję. Trzeba się przemóc i spotykać z ludźmi, gdy się ma na to ochotę lub nie. Można sobie wyznaczyć np. limit 7 dni, powyżej którego musimy zorganizować sobie towarzystwo.

Piszę to bardzo pod siebie, tzn. to, co mi pomog(a)ło - być może Tobie się to do niczego nie przyda i musisz znaleźć własną drogę. Ja mam manię kontroli i jestem bardzo zdyscyplinowana, więc takie sztywne zasady/wskazówki zawsze były dla mnie najlepsze.

Niestety, podstawowa jest chyba jednak opieka psychiatry i psychoterapeuty. Wierzę w to, że ludzie wychodzą sami z depresji - tak samo, jak wychodzą sami z alkoholizmu. Zdarza się, bywają cuda. Ale to chyba zwykle kończy się słabo, takie ćwiczenie woli - przede wszystkim nie wyłapiemy samodzielnie momentu, kiedy potwór wróci, żeby znowu złapać nas w swoje macki :( a to się niestety depresyjnym ludziom bardzo często zdarza.

Przepraszam za brak ładu i składu w tym poście, taki strumień świadomości mi trochę z tego wyszedł.

EDIT:

Tak mi się jeszcze przypomniało, że zarówno na początku podstawówki, jak i potem w liceum, codziennie płakałam. Dosłownie codziennie. Tak, jakbym brała prysznic - albo w łazience, albo przed snem pod kołdrą, chowałam się, żeby popłakać. I myślałam, że to właściwie zupełnie normalne - że tak się żyje, w takim nieustannym "to be or not to be", z jedną nogą w grobie i przesuwaną w czasie decyzją o "not to...". I po prostu z tego wylazłam, na czworakach, z cudzą pomocą. Cudownie jest sobie pomyśleć: "nie jestem wyjątkowa; tysiące, miliony ludzi chorują na to samo - i wychodzą z tego; są ku temu narzędzia, sposoby, leki, metody, lekarze, specjaliści, a we mnie nie ma nic wyjątkowego - nie ma takiego czynnika, przez który wyleczenie mnie miałoby być niemożliwe". Tak sobie powtarzałam w skrajnej rozpaczy nie raz, tak sobie mówię teraz przy innych sprawach. To samo powtarzam "mojemu" alkoholikowi, choć on akurat nie dowierza. Albo mówiłam sobie np.: "Ludzie wychodzą z nałogu heroinowego - a ja nie potrafię przespać jednej nocy?". BTW, zdarzało mi się chodzić na spacery między północą a np. 3 w nocy :lol: bo na ulicy było 100 razy bezpieczniej niż w mieszkaniu, zdaniem mojej chorej głowy...

Znowu bełkoczę, a znowu miałam tylko o jednym: że jest nadzieja dla każdego i w każdej sytuacji. I że to, co się myśli o świecie i sobie w depresji, to KŁAMSTWO, oszustwo, podłość schorowanej mózgownicy. A człowiek umie się dystansować do swoich uczuć i nimi sterować. Najpierw farmaceutycznie - bo potrzebna jest proteza. A potem może się uczyć żyć bez niej. Ale trzeba dać sobie szansę.
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-11-14, 22:54   

moritura, rrrrany... Weteranka - to mało powiedziane. Jesteś ekspertem, jakich mało. Masz bardzo dużo racji, a właściwie wszystkie Twoje wskazówki są niezwykle cenne. Pozwolę sobie wyłuskać te najbardziej uniwersalne:
moritura napisał/a:
bądź dobra dla siebie!

moritura napisał/a:
pisać dziennik emocji/uczuć,

moritura napisał/a:
Depresja izoluje od ludzi. Izolacja wzmaga depresję. Trzeba się przemóc i spotykać z ludźmi, gdy się ma na to ochotę lub nie.

Uważam, że czasami trzeba się wręcz do tego zmuszać, mimo że nie ma się ochoty. Te najgorsze chwile depresji nie trwają długo, a spotkania z ludźmi potrafią zdziałać cuda.
moritura napisał/a:
to, co się myśli o świecie i sobie w depresji, to KŁAMSTWO, oszustwo, podłość schorowanej mózgownicy.

Jedno tylko sprostuję: MOŻNA wyjść z depresji bez farmakoterapii. I to wcale nie znaczy, że potem trudniej będzie zauważyć, że nawraca. Jestem tego najlepszym przykładem ;) ALE - szkoda czasu, szkoda życia. Bez leków wychodzi się z tego przez długie lata (u mnie 7), z lekami zdecydowanie szybciej.

Zauważyłam jeszcze jedną ciekawą prawidłowość: osoby, które przeszły depresję, nabyły umiejętność oddzielenia jej od własnej osoby. Spójrzcie, jakie sformułowania już się w tym wątku pojawiły: "podstępna bestia", "gad", "potwór". Oczywiście to wymaga praktyki, doświadczenia, żeby zauważyć, że depresja nas zmienia - i co dokładnie zmienia. Ale gdy raz się na niej poznamy, to o wiele łatwiej i szybciej można podjąć kroki, żeby zapobiec nawrotom.
groszek, kochana, pamiętaj, że depresja jest czymś zewnętrznym, jest powłoczką Twojego prawdziwego JA. Jest perfidną oszustką, która każe Ci wierzyć w różne bzdury. Na dodatek ma znakomite narzędzia: np. nadmierna generalizacja, czyli myślenie typu "wszystko albo nic" - NIC nie potrafię, NIKT mnie nie kocha, NIKT nie zauważy mojego odejścia... To są kłamstwa. Niestety dopiero po wyjściu z dołka zauważamy, że to takie oczywiste... I jak można było w to wierzyć... Ale póki jesteśmy w dołku, te kłamstwa wydają się prawdą objawioną.
Groszek, uściski ode mnie. Widzisz, masz tu istną krucjatę przeciw depresji ;) Pomogę Ci na tyle, na ile będę mogła.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
emaliia 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 23 Lut 2010
Posty: 156
Wysłany: 2012-11-15, 10:12   

Wybaczcie mi ale ja nie pomoge Wam własnym doświadczeniem ale jeżeli nie macie nic przeciwko toprzytoczę epizod z życia kogoś bliskiego. Bardzo zaawansowany stan maniakalno depresyjny-terapeuci przeróżni, nawet alternatywni przez lata i nie pomogli, 2 lata temu temu skończyła się sprawa depresji serią wizyt u mongolskiego specjalisty z dziedziny akupunktury i oczyszczania organizmu(wątroby, nerek-przy bólach kręgosłupa i wieloletnich problemach z zajściem w ciąze i jelit-przy depresji) chińskimi mieszankami ziołowymi. Nie siedzcie moje pannny bezczynnie-szukajcie sposobu na dołki; te mniejsze i większe.
_________________
Dlaczego ja, matka która rodzi, pielęgnuje i kocha swoje dziecko mam zjadać dziecko innej matce która tak samo jak ja wyczekiwała go przez okres całej ciąży i pięlegnowała piersią po porodzie? Dla czego ja mam temu dziecku zjadać jego matke, którą kocha do łez.....Nie pytajcie mnie dlaczego jestem vege-zrozumiecie kiedy zostaniecie rodzicami.
Ostatnio zmieniony przez emaliia 2013-04-03, 15:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
groszek 
groszek

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Lut 2008
Posty: 150
Skąd: daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-15, 19:24   

Moim problemem numer 1 jest BRAK poczucia własnej wartości.
Jestem chodzącym wyrzutem sumienia.
Moja sytuacja rodzinna, małżeńska i wiele związanych z nimi kwestii nie ułatwia stanięcia na nogi.
Próbuję ułozyc w głowie plan wyjścia z sytuacji- ale w każdej kwestii jest ściana: ale przecież nie, bo..

Tyle jest prawdy w tym co piszecie.

Odizolowałam sie od znajomych - uznałam, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia i raczej trace, niz zyskuje w bliższym poznaniu.

Roczna terapia uspokoiła mnie trochę, ale nie wypracowałam sobie narzędzi do pokonywania codziennych demonów, asertywności. Nadal czuję się gorsza od każdej mijającej mnie osoby...

Ale tak chcę poprawy.
Siedzę z notesem i piszę jakieś myśli, staram się ogarnąć chaos.

Wcześniej moją małą terapią była jazda samochodem w korkach z pracy do domu. To był czas tylko dla mnie. Lubiłam go. Słuchałam muzy, którą lubię, gadałam do siebie na głos, płakałam, śmiałam się, wrzeszczałam.
Potem mogłam spokojniej zająć sie synem, domem.

Teraz pracy brak, samochodu brak, muzy brak, bo nie mam sterowników do płyty audio w kompie. Tylko korki chyba nadal są, ale nie wiem, bo nie wychodzę z domu. :-|

Obiecuję sobie nowy początek, od jutra.
Który to juz raz...
 
 
karmelowa_mumi 

Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 12 Sie 2009
Posty: 2305
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-11-15, 21:43   

groszek napisał/a:

Roczna terapia uspokoiła mnie trochę, ale nie wypracowałam sobie narzędzi do pokonywania codziennych demonów, asertywności.
może warto więc uderzyć w jakąś grupę rozwojową bądź warszaty dot. poczucia wartosci?

Gdy spotykam kogoś w podobnym do Twojego stanu, na podstawie swoich doświadczeń - namawiam na leki, które pomogą chociażby dobrze się wyspać i dalej ustawić się jakoś do swoich emocji, wydarzeń w życiu, problemów. Jeśli wyrazisz zgodę, mogę Cię umówić z lekarzem.

Potem krok po kroku - rozprawianie się z przeszkodami. Od najmniejszych począwszy. Początkowo sukcesem jest poranne ubranie się, uczesanie, umalowanie, od tego można zacząć. Zobaczenie siebie jako malego zagubionego dziecka. Traktowanie siebie z opieka, troskliwością. Codzienne przemawianie do swojego odbicia w lustrze - gdy poczujesz to przestraszone dziecko, chcesz je otoczyc czuloscia, łagodnością, miłością. wybaczasz jego błędy i potknięcia. Odnajdujesz jego potrzeby i starasz się znaleźć czas i przestrzeń, by móc je spełnić.

Piszesz, że miałaś fajną odskocznię w postaci swojego kawałka czasu dla siebie. Czy teraz masz jakąkolwiek możliwość pobycia samej? Czy możesz wyjść na mały spacer z słuchawkami na uszach, przebiec się w samotności, wyjść się powłóczyć?

groszek napisał/a:
Obiecuję sobie nowy początek, od jutra.
Który to juz raz...

kazdy czlowiek zaczyna codziennie zycie od nowa, to, co widac wokół, to fasady, pod którymi kryją się różne problemy.
Dobrze, że zaczęłaś pisać.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://wegedzieciak.pl]

ALL YOU NEED IS LOVE.... AND CHOCOLATE
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-11-15, 21:58   

groszek, jakoś przeoczyłam albo nie pisałaś: skąd mniej więcej jesteś? Oczywiście nie musisz odpowiadać ;)

A stan Twój rozumiem aż za dobrze, co prawda u mnie teraz lepiej, ale wiem, jak się możesz czuć. Nie obiecuj sobie, że coś tam zrobisz od jutra, że będzie jutro całkiem inaczej, bo to tak szybko się nie dzieje... skup się na przetrwaniu chwili obecnej i mimo wszystko znajdź odrobinę sił, żeby szukać jakiejkolwiek pomocy.
Trzymaj się.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
turkus 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 05 Lis 2012
Posty: 58
Skąd: Wawa
Wysłany: 2012-11-16, 01:15   

groszek napisał/a:


Teraz pracy brak, samochodu brak, muzy brak, bo nie mam sterowników do płyty audio w kompie. Tylko korki chyba nadal są, ale nie wiem, bo nie wychodzę z domu. :-|

Groszku, to braki, jasne. Nie ma co udawać, że nie istnieją i się uśmiechać.
Ale pomyśl co masz. Sporządź sobie taką listę. Włóż w jej wykonanie trochę serca.
Miej zawsze przy sobie i czytaj jak przychodzą te gorsze myśli o sobie.

Ostatnio na ścianie budynku (reklamie tak prawdę powiedziawszy) wyczytałam:

Dzień dobry, aby coś zmienić

Stoisz przed ścianą... pełną możliwości

Wszystko jest trudne dopóki nie spróbujesz

Nie narzekaj, że masz pod górkę, skoro zmierzasz na szczyt

i jeszcze parę innych :-D
Na mnie słowa działają. Zrobiłam kilka zdjęć tej ściany, jedno wywołałam. Lubię na nie patrzeć budząc się. Zwłaszcza to o ścianie mi przypadło do gustu. Powtarzam je sobie, motywując się w ten sposób do działania. Pewnie, że wolałabym się gniazdować i czekać na mojego Przybysza z kosmosu i głębi mnie, a tak to latam po PIP-ach, prawnikach i stresuję się o byt doczesny.
Znajdź swój sposób na relaks i czas dla siebie. To Ty tu jesteś szefem! :mryellow:

Nie lubię dawać rad, ale mi się (niestety) jedna nasuwa: odizolowałaś się jak sama przyznałaś od znajomych, a nie możesz słuchać muzy z kompa, bo sterowników brak... A gdybyś tak upiekła dwie wegepieczenie na jednym ogniu i zadzwoniła do kogoś pogadać i poprosić o pomoc z tymi sterownikami? Tyle byś zyskała jednym telefonem. Rozważ to i działaj. Dla siebie. Jesteś najważniejsza groszku
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-11-16, 07:10   

groszek mam bardzo podobnie .Ja niestety przez straszne lęki musiałam zrezygnować ze studiów ileś lat temu.Teraz siedze e domu z dzieciakami,niby jest dobrze,czasami łapią mnie kryzysy ,robie mnóstwo planów na przyszłość ale boje sie że jak bede musieć wrócić do pracy,marzą mi sie studia -to znowu wróci ze zdwojoną siłą.
Grupa terapeutyczna to jest fajna sprawa,korzystałam gdy studiowałam w Łodzi i troche mi to pomogło.
Lily napisał/a:
Nie obiecuj sobie, że coś tam zrobisz od jutra, że będzie jutro całkiem inaczej, bo to tak szybko się nie dzieje... skup się na przetrwaniu chwili obecnej i mimo wszystko znajdź odrobinę sił, żeby szukać jakiejkolwiek pomocy.

To jest chyba najlepsza rada ,dla mnie też!!!
Trzymaj sie groszku.
Ja długi czas obwiniałam rodziców za taki stan rzeczy ,teraz nasze relacje są ok ,niby wybaczyłam ale złosć we mnie nadal jest .I nie umiem sobie z nią poradzić niestety.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-11-16, 07:49   

Mówienie o sobie to już jakaś cząstka sukcesu.Kiedyś nie umiałam,nie nauczono mnie tego,bałam sie tym bardziej ze powtarzano u mnie w domu ,że to co sie dzieje w czterech ścianach powinno w nich zostać.I milczałam bardzo długo .Taka samotność ,kiedy niby otaczają Cie ludzie ale zupełnie cie nie znają i nie wiedzą co w tobie siedzi jest najgorsza i chyba to najczęściej doprowadza do samobójstw i załamań.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
groszek 
groszek

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 04 Lut 2008
Posty: 150
Skąd: daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-18, 18:44   

Zanim wrócę na swoje stare polskie śmieci i pewnie do terapeutki - jakoś wyskrobię te 320 zł miesięcznie) staram sie przeżyć.
Objadam sie. Zapycham jedzeniem dziurę w sercu.
Ale planuję diete od jutra.
Dlatego dzis zjadłam prawie całe pudełko Krautsalat i pół sałatki ziemniaczanej z winegretem. Będzie z 600 kcal na plus.
W moim życiu zagubiłam siebie - na sto procent. Starałam sie robić to, czego (wydawało mi się ) oczekiwali inni, żeby nie zawieść, żeby byc lubianą, żeby być świetną. Po czasie okazuje sie to takie miałkie....
Mobilizuję wszystkie siły na walkę. Z bestią depresji.
Ale najbardziej - muszę zaakceptować i pokochać siebie. Wybaczyć sobie. Czuję teraz bardziej niż kiedykolwiek, że to jest klucz do sukcesu.
Mam nadzieję, że Wy Matki wege, zmagające się z podobnymi demonami, poradzicie sobie.
Nie czuję magicznego przypływu siły. Walczę. Z " :evil: " i ze swoją słabością.
Szukam w sobie pragnień, potrzeb - nie marzę od lat - ale czuję się przyduszona do ziemi.
Wyznaczam sobie cel, pozwalam na potknięcia i idę do przodu.


Jeszcze raz dziękuję za Wasze wsparcie.
 
 
dżo 


Pomogła: 142 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5422
Skąd: między polem a łąką
Wysłany: 2012-11-18, 21:07   

groszek napisał/a:
Wyznaczam sobie cel, pozwalam na potknięcia i idę do przodu.

Świetnie :-) , to duży krok, tego się trzymaj. Proste, zrealizowane każdego dnia cele pomagają. Masz kogoś kto "rozliczyłby" Ciebie z nich? Czasami do bardzo ważne.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 7