wegedzieciak.pl

protuberancja · Wysłany: 2013-04-27, 08:24 **dzień dobry**

a to aż trzeba zakładać nowy wątek... wstydzę się trochę :oops:

wypadałoby się wreszcie przywitać i nieco obudzić, bo posiadam tu konto od paru miesięcy, przeglądam sukcesywnie, kiwam niemalże cały głową z wielką aprobatą przed monitorem, bo tyle macie mi pozytywnego do zaoferowania..

jeżeli chodzi o mnie, to już od dawna podejrzewałam, że z jedzeniem mięsa jest coś nie tak :lol:

moja Mamusia, stary hippis i wieloletnia fanka tradycji buddyjskiej, wychowała mnie raczej na zieleninie, zdrowych, pożywnych zupach, warzywach gotowanych na parze... tylko pozazdrościć! po powrocie do pełnoetatowej pracy pieczę przejęła nade mną Babcia, zwolenniczka "tradycyjnej polskiej kuchni" no i sie zaczęło... gorące mleko prosto z gara ( najgorsze doświadczenie z dzieciństwa :mryellow:

), mięso co drugi dzień, smażenina... wyrosła ze mnie wielka dziewucha - tylko, że nie do końca wzdłuż

w liceum postanowiłam powrócić do "Maminych" przyzwyczajeń, bo kompletnie nie podchodziła mi kuchnia Babci. może nie stałam się wegetarianką od razu, ale sukcesywnie rezygnowałam z jakiegokolwiek mięsa.
zachwyciło mnie, ile rzeczy można zastąpić i kompletnie się nie powtarzać. po paru latach kotlecika z ziemniaczkami zawsze w niedzielę, rybki w piątek itd. okazało się, że istnieje parę, parędziesiąt, paręset, parętysięcy (!

) innych potraw. i proszę bardzo - teraz jem w kółko to samo tylko wtedy, gdy sobie tego zrobię w okrutnych ilościach :mryellow:

na studiach wyszło, że mam nietolerancję na krowie mleko.. i gdy zaczęłam ograniczać produkty mleczne, nagle wszystkie bóle brzucha, okropne wysypki na skórze (mam b. wrażliwą skórę i do tego rogowacienie naskórka) zaczęły stopniowo znikać. koniec z wydawaniem grubych milionów na niewiadomojakie kosmetyki polecone przez dermatologa czy farmaceutę. może problem jeszcze nie do końca zniknął, ale, wiadomo, nie wszystko od razu.
od czasu do czasu wsunę sobie jakiś twarożek albo kefir, ale nie ukrywam, iż czytanie tego forum utwierdziło mnie w przekonaniu, że przejście na weganizm tylko przysporzy mi dodatkowych przyjemności w życiu

jestem smakoszem zafascynowanym tym, jak można coś połączyć, dodać, jakie smaki potrafią odkryć ludzie, którzy przejmują się swoją dietą i kwestią moralną jedzenia - także jedno wielkie wow! dla Was wszystkich. za zaangażowanie, za wiedzę, za kreatywność i pomysłowość - faktycznie jest tak, że z wieloma problemami "co-do-czego" "co-z-czym" biegnę od razu do wegedzieciaka.

dzieciorów żadnych nie mam i przyznam się, że żaden instynkt macierzyński jeszcze mi się nie załączył, więc ciotką też nie będę dobrą, ale wszystko przede mną i na pewno nie zrezygnuję ze zdrowego żywienia siebie i dziecka tylko i wyłącznie przez jakieś utarte stereotypy żywieniowe w naszym kraju.

łojojoj, ale żem się rozpisała :lol: