wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Co przestaliście kupować będąc wege i wegan...?
Autor Wiadomość
qetrab 

Pomógł: 21 razy
Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 662
Wysłany: 2013-11-28, 13:48   

no właśnie bojster, tak mi się przypomniało, że raz słyszałem jak właściciel lokalnego sklepu wybierał się do marko po zaopatrzenie :)

dla mnie ani duże markety, ani sklepy lokalne nie są rozwiązaniem. Na ile mnie stać kupuję u lokalnych wytwórców żywności eko i uważam, że to jest ta droga. Ja nie chcę niczego uświadamiać korporacjom, ani rozwijać lokalne sklepy, chcę by mali rolnicy zaczęli zauważać, że warto wziąć się za produkcję żywności ekologicznej, bo jest na nią coraz większy popyt.
Kasze, strączki i orzechy kupuję w internecie (jak będzie mnie stać to też będę wybierał eko), chcę żeby sprzedaż tych produktów rozwiała się, bo to internet jest przyszłością i sklepy stacjonarne przegrywają w tym wyścigu. Wege sklep internetowy rozwijając się zacznie sprzedawać nowe produkty, a te których sprzedaje więcej z czasem będą tanieć. Pojawią się nowe sklepy jeżeli ta część rynku zacznie się rozwijać i to mogę wspierać.

Lokalne sklepy przegrywają z marketami, a ja marzę by supermarkety przegrały z internetowymi wege sklepami (przynajmniej na polu żywności i produktów ekologicznych)

korporacje nie zmienią myślenia, jeżeli sprzedaż jakiegoś produktu zacznie spadać to przekonają rządy, by rozpoczęły kampanię namawiającą do kupna tych towarów, jak np. bardzo znana kampania "pij mleko będziesz wielki", od razu skoczyła sprzedaż mleka :P
 
 
moony 
wyjątek od reguły


Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 25 Lis 2009
Posty: 3740
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-28, 13:53   

bojster napisał/a:
Nieraz jest też tak, że sklepikarz mówi, że danego produktu nie ma i nie będzie, bo nie ma w hurtowni, która dostarcza towar do tego sklepu (też piszę z doświadczenia).

Poza tym firmy i hurtownie mają swoje minima logistyczne i jeśli nie zamówisz za 300-600 zł to nie ma towaru i już. Jednego pasztetu i trzech kostek tofu nikt nie przywiezie.
Zrozumiałam to dopiero będąc po drugiej stronie lady.
_________________
mój muzyczny blog ---> www.ewabujak.blogspot.com
hxxps://www.facebook.com/they.can.rock.me?ref=hl
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2013-11-28, 14:39   

Sylwia8 napisał/a:

Kofi - OT - napisałam Ci na blogu o kominie szarym :-D

Wełna. :-|
Kolejna rzecz, którą przestałam kupować (sobie). Niestety większość swetrów mam wełnianych, więc uprzejmie donoszę, ale już nowych z wełny sobie nie robię. Trudne, bo najładniejsze włóczki są z wełną w składzie.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2013-11-28, 14:44   

kml napisał/a:
Moim hitem było jak sprzedawcy z osiedlowego targowiska zaopatrywali się w warzywa i owoce w okolicznym markecie, oczywiście ceny były jak za produkty "z giełdy"

Sama widzisz, że ceny dla marketów są tak niskie, że sklepikarzom nie opłaca się czasem jechać na giełdę, bo dostaną towar droższy albo taki sam. A mały przedsiębiorca musi doliczyć przecież marżę, bo oprócz jego czystego zarobku ma też do opłacenia czynsz za wynajem lokalu, wszelkie opłaty typu woda i prąd, nierzadko dochodzi do tego jeszcze koncesja na alkohol i nie zapominajmy przede wszystkim o wypłatach dla pracowników.

A makro to nie jest (przynajmniej w zamierzeniu) market typu Tesco czy Real. To jest coś pomiędzy hurtownią a marketem, która ma tą wyższość, że można kupić np. kilka opakowań fasoli zamiast całego kartonu. A ponad to kupujesz tylko za tyle, ile masz pieniędzy, w hurtowni zazwyczaj jest możliwość kupna towaru "na termin", czyli jakby na kredyt. Tyle, że wtedy właśnie obowiązują różne limity czy minimalna kwota zakupów, o czym pisała moony. Kiedyś Makro służyło głównie sklepikarzom. A dopiero od kilku lat (od kiedy większość klientów przejęły markety typu Biedronka, Tesco...) kierują swoją sprzedaż w dużej mierze na klienta indywidualnego, stąd te wszystkie sponsoringi przy Masterchefie czy innych medialnych atrakcjach. Tak więc to, że usłyszeliście od jakiegoś sklepikarza, że jedzie po towar do Makro nie znaczy wcale, że zaopatruje się "na promocji w markecie". To tak, jakby pojechał na zadaszoną i skomercjalizowaną giełdę.
 
 
Sylwia8 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 944
Wysłany: 2013-11-28, 15:42   

Jak to wszystko czytam to jeszcze bardziej doceniam swoje najświeższe szczęście - od wiosny mieszkamy w nowym miejscu, sąsiedzi z naprzeciwka handlują na targowisku. Latem zepsuł nam się samochód, nie mieliśmy jak pojechać po większe zakupy na targ, więc zapytałam ich czy by mi czegoś nie przywieźli od siebie jak będą wracać o domu. Jasne, nie ma sprawy, przecież dla nich to jeszcze jeden klient a jak miła sąsiadka to tym bardziej... Jak zobaczyłam towar od nich, to stwierdziłam, że pierdzielę, nie kupuję już nigdzie indziej i od tej pory codziennie lub co drugi dzień mam świeże owoce i warzywa, o których wiem, że pochodzą na pewno z giełdy od sprawdzonych przez lata dostawców. Co więcej, biorę od nich kaszę gryczaną niepaloną, jaglaną, ciecierzycę, soczewicę, ziarno soi, słonecznik łuskany, fasole, wiórki kokosowe, mak, sezam, wszelkie orzechy, rodzynki, żurawinę, suszone morele, figi itp. - wszystko na wagę. Oni to wszystko mają normalnie w sprzedaży na swoim "sztandzie", z wyjątkiem sezamu czy soi może. I z niczym nie mają problemu, jak zapytałam o morele suszone naturalnie - przywieźli, mogłam wziąć tyle, ile chciałam, resztę wystawili do sprzedaży i okazało się, że im to ludzie kupili i teraz wożą normalnie bo ludzie kupują to u nich. Przy czym wiadomo, nie robię im takich numerów jak "25 dkg kaszy" tylko kupuję wszystko na kilogramy. Ale jak chciałam jarmuż to przywieźli mi jarmuż, jak chciałam latem bazylię w doniczkach to mi przywieźli (takiej bazylii jeszcze w życiu nie miałam). Jak mieli dobre orzechy włoskie, to wzięłam cały worek 5 kg (w łupinach), to samo laskowe. I co jeszcze - oni mi to wszystko przynoszą do domu, a mieszkamy na 4 piętrze - ostatnim czyli bez windy. Zostawiam u nich co miesiąc kilkaset złotych ale już prawie nic nie kupuję w innych sklepach, pisałam o tym w innym wątku... Kilka stałych produktów w Biedronce, kilka (makaron, oliwa, itp.) w Kauflandzie, do których chodzę pieszo bo mam blisko.

Do czego zmierzam - jasne, nie każdy ma takich sąsiadów i taką możliwość :-D
ALE - oni sprzedają normalnie na targu, prawie wszystkie te rzeczy mają normalnie w sprzedaży. Jeśli się taki fajny "sztand" znajdzie, to warto zapytać o inne rzeczy, których może nie mają w tej chwili ale przecież codziennie na tej giełdzie są i mogą przywieźć, jeśli tylko zobaczą, że jest fajny klient na stałe. To też idzie przecież w drugą stronę, taki sprzedawca będzie sobie dbał o klienta, który będzie do niego zawsze wracał tak?
Jak zapytałam o figi to mi Pan Piotrek powiedział, że ma jakieś ale żebym ich nie brała, bo to nie są figi i że mi przywiezie w przyszłym tygodniu. Ok, poczekałam, jak mi je przywiózł to wzięłam od razu całe pudełko 2 kg i obie strony były zadowolone tak? Chociaż nie musiałam, mogłam wziąć 10 sztuk gdybym chciała... A oni mogli mi sprzedać te co mieli, żeby się pozbyć towaru... I zawsze jak mają coś wyjątkowo dobrego Pani Ewa pyta czy bym chciała to czy tamto bo mają dzisiaj super albo - znając nasze skłonności do hurtowego pożerania bananów - w super cenie.

Tak naprawdę nikt nic nie musi - ja nie muszę u nich kupować, oni nie muszą mi przynosić skrzynek do domu ALE - przecież w tym układzie wszyscy jesteśmy zadowoleni, ja mam dobre towary z dobrej ręki w dobrej cenie, oni mają stałego klienta na lata... Nie jest dla nich problemem przywiezienie czegoś ekstra dla mnie i wcale sobie za to ekstra nie liczą. Ja z kolei nie nadużywam tego, nie wymyślam im rzeczy, których musieliby gdzieś specjalnie szukać.

Dla mnie jest radość, że wspieram rodzinny interes fajnych sąsiadów, oni widzą, że weganie to nie jacyś ebnięci ludzie tylko wesoła rodzinka zjadaczy kartofli :-D
_________________
Mój wegański blog - hxxp://wszystkojestwglowie.pl
 
 
kml 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Sie 2013
Posty: 2181
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2013-11-28, 16:02   

Maple Leaf napisał/a:
Sama widzisz, że ceny dla marketów są tak niskie, że sklepikarzom nie opłaca się czasem jechać na giełdę, bo dostaną towar droższy albo taki sam. A mały przedsiębiorca musi doliczyć przecież marżę, bo oprócz jego czystego zarobku ma też do opłacenia czynsz za wynajem lokalu, wszelkie opłaty typu woda i prąd, nierzadko dochodzi do tego jeszcze koncesja na alkohol i nie zapominajmy przede wszystkim o wypłatach dla pracowników.

Tylko jaki ma sens kupowanie w takim układzie u lokalnego sklepikarza, a nie w markecie? I tu nie chodziło o nieopłacanie się, tylko o większy zysk. Kupowali w markecie, a sprzedawali jako super zdrowe z giełdy. To zwykłe oszustwo. Chyba nie po to ludzie biegają na targ, żeby kupować to samo co w markecie, tylko x razy drożej?
I nie, nie zaopatrywali się w makro.
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
Sylwia8 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 944
Wysłany: 2013-11-28, 16:13   

Dokładnie, z tym się zgadzam. Po te rzeczy, które kupuję w sklepach idę do Biedronki albo spacerkiem do marketu, bo osiedlowe sklepiki mają drogo a często gorszej jakości. Jak kupiłam raz ziemniaki bo mi zabrakło a potrzebowałam już teraz natychmiast to połowę wyrzuciłam do śmieci a cena jakaś kosmiczna jak za zwykłe kartofle. Jak jedliśmy jeszcze nabiał, poszłam po masło - przeterminowane. No to przykro mi bardzo, w tej sytuacji nie wspieram lokalnego sprzedawczyka...
_________________
Mój wegański blog - hxxp://wszystkojestwglowie.pl
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2013-11-28, 16:28   

Hmm... nie sądzę, żeby te owoce z giełdy były jakoś "bardziej zdrowe", o ile nie mówimy o produktach eko. To wszystko to samo, jedne wyglądają ładniej, są staranniej wybrane, ale chemii mają po równo. Tylko market dostaje je na przykład po 2zł/kg, a lokalny sklepikarz po 2,5zł/kg. Więc, że tak powiem, z czym do ludzi? Na starcie jest się przegranym.

Zgadzam się z tym, że bywają sklepy osiedlowe tak tragicznie zaopatrzone i z taką obsługą, że aż się odechciewa wejść. I w dużej mierze jest to wina samych właścicieli i pracowników, którym się zwyczajnie nie chce starać. Ale czasem jest tak, że taki mały przedsiębiorca tkwi trochę w zamkniętym kole, z którego nie potrafi wyjść. Ma słaby towar, bo nie ma klinetów, którzy zostawią u niego kasę- nie ma kasy, więc nie kupi lepszego towaru i będzie opychał to, co mu zalega, byle by się tego pozbyć. Dlatego warto takiej osobie dać szanse, wspomóc i zobaczyć, czy tą wędkę od nas przyjmie.

A to, co w tym dłuższym poście napisała Sylwia8 dokładnie obrazuje, co mam na myśli i staram się Wam przekazać. Czasem warto zaryzykować, zapytać, a można na tym sporo zyskać- nie tylko wygodę i niezłe zakupy, ale i wdzięczność i sympatię małego przedsiębiorcy.
 
 
qetrab 

Pomógł: 21 razy
Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 662
Wysłany: 2013-11-28, 16:39   

Maple Leaf, to prawda, wszystko to jest to samo, bo pochodzi od tych samych producentów, który nie ma żadnego wyboru jakich ilości nawozów/pestycydów/herbicydów musi stosować, wszystko określają dyrektywy (mój teść zajmuje się uprawą krzewów jagodowych i ma jasno określone kiedy musi jaki oprysk stosować i raz w roku ma kontrole czy wszystkiego przestrzega)

Więc o ile warzywa nie pochodzą z upraw ekologicznych lub od sąsiada z ogródka, który nie podlega żadnym regulacjom to wszystko jest jedno i to samo.

U mnie pod blokiem jest taki sklep, w którym skutecznie rozrasta się asortyment produktów "zdrowych", a czasami cenowo przebijają internet :)

No i co chwila jakaś pani sprzedawczyni pyta mnie o jakiś przepis, bo już wszystkie wiedzą, że ja taki eko jestem :P (ostatnio o zupę z soczewicy :) )
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-28, 16:51   

Ja rozumiem bojstera, kiedyś w osiedlowym sklepiku poprosiłam o mleko sojowe bo mi tylko na sklepowym kefir wychodził i faktycznie było, ale ja się czułam zobowiązana bardzo żeby je kupować i nawet jak byłam w jakimś innym sklepie i mieli tańsze to nie brałam. Wystarczyło żebym wyjechała na wakacje i się skończyło, przestali zamawiać.
Poza tym żeby zamówić, to trzeba znać. Ja wolę jak to pięknie określiła Alispo wejść z weganizmem do mainstreamu i iść do pierwszego lepszego sklepu, tam gdzie akurat jestem i sobie kupić i jeszcze mieć wybór między różnymi firmami. Czasem niespodziewanie jestem na mieście albo czegoś na szybko potrzebuję i sklepy internetowe nie wchodzą w grę.
Ja nie mam problemu, że firma, której mleko sojowe kupuję produkuje też krowie. Bo kupując sojowe daję znać, że tego chcę, to im się opłaca i oni inwestują więcej w sojowe. Może jak więcej osób dawałoby im znak to proporcje produkcji by się ze względu na zysk z sojowego by się zmieniły? Ja w tym widzę korzyść dla zwierząt. Nie wierzę w całkowite przestawienie produkcji ale drobnymi kroczkami chcę się im z moimi wyborami opłacać.
I tak samo sprawa wygląda z kosmetykami. Jak nie będzie popytu na kolorowe nietestowane to ich nie będzie. I dalej do mnie nie trafia niekupowanie ok rzeczy produktów kupując jednocześnie kosmetyki Ziai. Owszem ja ich lubię, nie testują, ok. Ale mają serię z kozim mlekiem. To już przestają być w porządku firmą?
Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie się między sobą różnią, mają różną zasobność portfeli, różne upodobania, miejsce zamieszkania, ilość czasu itd. I ja bym chciała żeby każdy miał szansę na weganizm a nie tylko dociekliwa garstka, która ma w sobie tyle woli i determinacji żeby jeździć specjalnie do jakiegoś dalekiego sklepu albo zamawiać przez internet. Dla zwierząt nie ma znaczenia motywacja kupującego. Fajnie by było jakby tych produktów było coraz więcej i żeby ceny w miarę podobne bo wiem, ze np moja babcia kupowałaby sojowe. Teraz kupuje w proszku bo kartonowe za drogie i mało dostępne a po krowim źle się czuje. Jak te rzeczy byłyby w sklepach co miałyby szansę być kupione nawet na próbę, nawet dla gości. A bojkotując je co można osiągnąć?
Osoby zainteresowane dietą być może by na nią przeszły jeśli miałby dostęp do wegańskich produktów. Nie mając mogą czuć, że ich to przerasta, że to trudne, zniechęcić się. Wygodniccy? Może część by tak ich określiła. Ale tacy są ludzie, lubię sobie upraszczać. Od kiedy mam gdzie kupić tofu, 3 rodzaje mleka, soczewice i ciecierzycę i nie muszę nigdzie po to specjalnie jeździć a jest w najbliższym tesco to życie jest dużo łatwiejsze. Zawsze można wyskoczyć jak czegoś nagle zabraknie a potrzebne. I myślę, że widząc to na półkach więcej ludzi będzie skłonnych w ogóle rozważyć niejedzenie zwierząt.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-28, 17:33   

Dobrze napisane.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
Sylwia8 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 944
Wysłany: 2013-11-28, 17:46   

Fajny wątek, ciekawie się rozrasta... BTW - już wiem kto będzie kupował w moim wegan sklepie internetowym jak go w końcu otworzę :-P JEŚLI.
_________________
Mój wegański blog - hxxp://wszystkojestwglowie.pl
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2013-11-28, 17:56   

qetrab, no widzisz. Ja mam podobną sytuację w osiedlowym warzywniaku. Raz jeden pan przywiózł dynie, ja ją kupilam i tak zaczęliśmy rozmawiać po co i do czego. Pan byl ciekawy, bo do tej pory znal tylko kompot dyniowy. Ja mu opowiedzialam do czego używam i teraz bardzo chetnie wymieniamy sie przepisami. A przy okazji okazalo sie, ze znalazlo sie kilku stalych klientów na dynie, czego ten pan wogole sie nie spodziewal. Win win :-D
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2013-11-28, 18:01   

Maple Leaf napisał/a:
Ma słaby towar, bo nie ma klinetów, którzy zostawią u niego kasę- nie ma kasy, więc nie kupi lepszego towaru i będzie opychał to, co mu zalega, byle by się tego pozbyć.
Ważne, żeby miał chleb i piwo. To najlepiej schodzi w osiedlowych. Po większe zakupy ludzie jadą do dużego sklepu.
Ja nawet chciałam jakoś ten miejscowy handel wesprzeć, ale ile razy idę, to się okazuje, że mogę tam kupić papier toaletowy, buraczki w słoiku, wodę mineralną i zazwyczaj na tym koniec dla mnie...
Ale też jestem za tym, żeby produkty wegańskie były dostępne w sieciówkach, ponieważ to daje dostęp w każdym miejscu w kraju, a nie tylko w nielicznych sklepach branżowych.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
olgasza 
królowa życia


Pomogła: 124 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3140
Wysłany: 2013-11-28, 18:05   

poniekąd na temat: hxxp://wlascicielepolski.pl/
_________________
hxxp://ekostyl.blogspot.com/
 
 
qetrab 

Pomógł: 21 razy
Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 662
Wysłany: 2013-11-28, 18:12   

Sylwia8 napisał/a:
Fajny wątek, ciekawie się rozrasta... BTW - już wiem kto będzie kupował w moim wegan sklepie internetowym jak go w końcu otworzę :-P JEŚLI.


otwieraj, otwieraj :D
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-11-28, 18:33   

Kat..- Niestety co do wielkich sieci i marketów- rządzi nimi chec zysku a nie żadne dobro klienta. Był taki czas, że myslałam, że mam manię prze.sladowczą ;) - co jakis produkt zaczynałąm kupować w stacjonarnych sklepach na stałe, to on znikał z asortymentu sklepu Bomi (pod domem nieco). I nie jest tak , że jak jakiś dobry i niedrogi produkt im ładnie schodzi, to oni go częściej i więcej zamówią - wręcz przeciwnie - NIE zamówią go a wycofają, bo on wypłasza klientów na inne droższe produkty. Jak tamtego nie ma - kupują te droższe - ergo zarobią więcej. Tak samo jest w restauracjach, barach itd z piwem, gdzie czasem najlepsze dla klienta nie jest najkorzystniejsze dla właściciela.

Kat...- naprawde myślisz, że do zamówień przez neta trzeba woli i determinacji? ;) Ja zawsze myślałam, że to naleniwsze z możliwych i najprzyjemniejsze z zakupów? Siedzisz, sączysz latte sojowe i klikasz...a jak się robi duże i cięzki np. suchych czy chemii - to jeszcze darmowa przesyłka :)
Osobiście uwielbiam net i już 2 razy robiłam wegańskie zakupy w necie z czego jestem b. zadowolona (głównie bio jaglanka i mleko w proszku sojo i ryżo, sporo kg), ale planuję więcej, jednak może masz rację, troche na początku trzeba pokombinowac - trzeba po prostu planować to z wyprzedzeniem a o wymaga jednak czasu i nazbieranej kasy... :roll:
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
qetrab 

Pomógł: 21 razy
Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 662
Wysłany: 2013-11-28, 18:59   

zou, no ja wszystkie suche produkty to tylko przez neta, wczoraj zrobiłem zapas 5kg migdałów (32zł za kg) i w takiej samej cenie nerkowce, gdzie na targu bym zapłacił minimum 10 zł drożej, do domu przyniosą, nigdzie nie trzeba się ruszać :)

Cytat:
poniekąd na temat: hxxp://wlascicielepolski.pl/


No właśnie i dochodzi jeszcze jedna sprawa, jak zaznaczyła olgasza, komu oddajemy swoje pieniądze i gdzie one wędrują, jeżeli zostaną w Polsce to wspomogą polską gospodarkę i rozwój polskich przedsiębiorców...
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-28, 19:50   

zou, myślę, że jeśli chodzi o takie rzeczy, których nie było a nagle są i schodzą, to je jednak zatrzymają jak np tofu czy galaretki na pektynie.

zou napisał/a:

Kat...- naprawde myślisz, że do zamówień przez neta trzeba woli i determinacji?
trochę tak. I pisząc to nie myślę o do końca o sobie bo ja też kupowałam przez internet. Ale czym innym jest usiąść do komputera i poświęcić czas na zrobienie specjalnych zakupów. No mi żeby wszystko obejrzeć to zajmowało jednak dużo czasu, a czym innym wziąć przy okazji będąc w sklepie jakieś tam rzeczy. Bo przecież kupując nawet większość przez neta jednak po niektóre rzeczy się fatygujesz do sklepu zwykłego prawda?
I nie zapominaj, że wśród starszych pokoleń jest dużo osób nietykających komputera, bojących się oszustów internetowych. No mają blokadę, co zrobisz? Moja babcia ledwo komórkę obsługuje a gdyby szła po chleb i karmę dla psa i zobaczyła tanie sojowe to wzięłaby na pewno.
Są jeszcze ludzie z mniejszych miejscowości, gdzie przesyłka jest droższa. Tak pewnie napiszesz o znajdowaniu ludzie do podziału, nie zawsze są chętni.
No i są też takie okresy w życiu człowieka (tak, mówię pierwszych latach macierzyństwa), w których pada się wieczorem na twarz i jedyne o czym człowiek marzy to się przespać a nie gotować na następny dzień do przedszkola inie ma się siły/czasu na to żeby wygospodarować godzinę na siedzenie w sklepie skoro można to kupić przy okazji już będąc w sklepie i tak te półki mijając.
Albo marzy się o zrobieniu zamówienia a dziecko się budzi co chwilę, może inni potrafią, ja tak nie umiem podejmować decyzji.
Wiesz to nie tak, że ja siedzę i marudzę, że się nie da, przecież się da. To forum jest na to żywym przykładem. Ja się dołączyłam do dyskusji tylko żeby zaznaczyć, że nie wszyscy weganie tacy są i tak myślą. Ja się zaopatruję w zwykłych sklepach, drogeriach (Rossmann górą!), od święta na bazarze jak akurat na jakiś sensowny trafię. Jem cukier, piję alkohol, maluję się. Mogłabym więcej, mogłabym bardziej, zawsze można. Ale uwierz mi, jeśli chodzi o promowanie weganizmu wśród otoczenia zdecydowanie lepiej mi to idzie żyjąc tak jak żyję teraz, niż tak jak żyłam wcześniej.
Moja nowa rodzina, panie w nowym przedszkolu, właściwie każda napotkana osoba jak ten temat wypłynie (ja sama z siebie nie zaczynam takich rozmów) zawsze jest zaskoczona i powtarza, ze myślała, że to takie trudne, że trzeba jakieś egzotyczne, dziwne, wymyślne, drogie składniki kupować czy myć się szarym mydłem a tu takie możliwości. Widzą, że żyjemy normalnie, nie jesteśmy ascetami, trochę inaczej ale tak spoko. To nie jest takie dalekie od ich życia. No bo jakże przepyszny amarantus ;-) , glony nori, agar, seitan czy mąka z tapioki to już nie bardzo.

Ja Ciebie rozumiem, mówię tylko, że każdy w swoich wyborach jednak kieruje się czymś innym. Dla każdego inne rzeczy będą łatwe a inne trudne.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Fatty 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 30 Maj 2008
Posty: 1192
Wysłany: 2013-11-28, 19:51   

Ja nigdy się w spożywkę nie zaopatrywałam netowo - czasami mam ochotę ale boję się kosztów :( Oraz tego, że ja z tych co zeżrą ile będą mieli, podejrzewam, że kilogramowy zapas czegos tam nie wytrwałby długo, bo myślałabym maniakalnie, że coś tam mam i że trzeba to zjeść.
Obecnie ok 300 zł na jedzonko mi idzie, spora część z tego, na banany bo ja żrę je nałogowo.


W co najczęściej zaopatrujecie się wegańsko-internetowo? oprócz nerkowców?
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-11-28, 20:31   

Kat - Dzięki za wyczerpująca odpowiedź. No tak masz rację, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...Byłoby fajnie, jakby i Twoja Babcia mogła być samodzielna w sensie polegać na sklepie i mieć towar, którego potrzebuje. Szkoda, że tak jeszcze nie jest, ale może to się zmieni. Może będzie np. jak w Anglii w Tesco- całe lodówy i szafy, az oczy wariuja taki wybór wegańskich gotowców, nie zdrowych, ale wegańskich, zwykłego garmażu....
Ja zdecydowanie jestem z typu "chomików" i kocham mieć spiżarnię jak w programie "domowy kucharz"... I tygodniami nanoszę zapasy tych cięzkich rzeczy, aby potem własnie nie mieć paniki. Gdy byłam jedna sama - to wyglądało to zupełnie inaczej, więc rozumiem Ciebie, że można naprawdę nie mieć tej chwili, aby się zatrzymać i zamówić np. netowo.
Ale też z czasem można kupowac w tych samych sklepach, sa koszyki na zalogowaniu co się brało poprzednio regularnie, i z czasem to jest to samo co wysłac kogoś z rodziny do sklepu niech szuka po półkach tego co napisaliśmy na kartce. A tak to klik to samo, tylko ilośc sztuk się zmienia. Bo na weganiźmie dla mnie pomału cudownie banalnym, jesli chodzi o zakupy :) własnie na tych produktach nieprzetworzonych, tej podstawie wyżywienia - to w kółko to samo- soczewica, ciecierzyca, fasola, ryże, kasza taka, kasza siaka, sezam, siemię, mleko i jeszcze parę typowych codziennych suchych składników i klik. I z głowy dżwiganie wielkie. A czasem jakieś nori stacjonarnie czemu nie ;) Ale też niecierpię epatowania dziwnością i niezrozumiałością weganizmu. Sporo jednak teraz histrioników :lol: Choć dla młodości mam serce. ;) Taki paradoks, bo to przecież taka prosta u podstaw i założeń, dieta.

Co do promocji weganizmu - jasne, zgadzam się. I o wiele więcej kompromisów, wobec innych.

Jedyna szajba moja to Vitek :) na razie ale to... nieuleczalne...♥ Ale do weganizmu on niepotrzebny. Ale z nim tak zaje...ście fajniej :) I szybciej. I łatwiej.
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
qetrab 

Pomógł: 21 razy
Dołączył: 04 Sty 2012
Posty: 662
Wysłany: 2013-11-28, 20:59   

Po prostu najlepiej jest jak część ludzi zapatruje się w lokalnych sklepach, część w supermarketach, a część w internecie, tym sposobem promując weganizm i wegetarianizm wszędzie gdzie się da :D

a jakby ktoś był zainteresowany to tu jest sklep internetowy gdzie znalazłem najtańsze kasze/strączki/pestki i orzechy
hxxp://www.badapak.pl/

Oczywiście najlepiej wychodzi kupując worki 5kg (ja lubię mieć zapasy więc dla mnie jest super :) )
dla przykładu migdały i nerkowce 32/kg
pestki dyni 15/kg
słonecznika 6/kg
soczewica czerwona 7/kg
przy kupnie worków 5kg

nie, nie dostaję od nich prowizji :D Po prostu jest to najlepsza oferta jaką znalazłem w necie i może komuś się przyda :D
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-11-28, 21:16   

A czemu Yves Rocher jest nie ok?
_________________

 
 
strzyga 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 19 Wrz 2012
Posty: 845
Skąd: Kato
Wysłany: 2013-11-28, 21:28   

Maple Leaf, Twój punkt widzenia jest mi bliski. Też chętnie zaopatruję się u lokalnych, małych sprzedawców, wszelkie Biedrony i inne supermarkety staram się omijac szerokim łukiem.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
katka3

Dołączył: 20 Wrz 2013
Posty: 14
Wysłany: 2013-11-28, 21:48   

frjals napisał/a:
A czemu Yves Rocher jest nie ok?

Bo wszedł na rynek chiński, a w chinach testy na zwierzętach są obowiązkowe. przedstawicieli YR wielokrotnie proszono o ustosunkowanie się do pogłosek o testowaniu, ale odpowiedzi żadnej konkretnej nie otrzymano:(
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 7