wegedzieciak.pl

Soul

A, chyba by wypadało się przedstawić, a nie, walę sobie anonimowo posty tak prosto z mostu..

Soul to między innymi dwadzieścia kilka wiosen z bogatą przeszłością, szczęśliwie i z wzajemnością zakochana (ja serce sprzedane reggae, on pancur, ech, bywa burzliwie, jak się sprzeczamy o zespoły i ideologie). Generalnie, dużo się w moim życiu już wydarzyło, i jestem tym bardziej ciekawa, co będzie dalej.. :mryellow:

Czym się zajmuję..? Obecnie o dziwo, i o ulgo(!) NIE pracą, która przedtem zajmowała mi chyba nawet 80% czasu, tak więc teraz zajmuję się, jakże zadowolona, moszczeniem się w otaczających mnie realiach, tak by czuc się dobrze, i byc szczęśliwą, co czasami nawet się udaje, czytaniem dorywczo, po nocach, i w łazience w wannie, gotowaniem, karmieniem wiecznie głodnego psa, obojętnych na wszystko kaczek w pobliskim parku, innych współdomowników, oraz nieustannie przewijających się przez dom gości, i wychowywaniem samej siebie, bo nadal zbyt często zdarza mi się kogoś lub siebie samą wyprowadzic z tak zwanej równowagi.. :mryellow:

Mam dużo dobrych doświadczeń, choc ze złych wyciągam nadal zbyt mało wniosków. Na głowie, oprócz męża, rodziny i psa, mam: kiedyś 3 mm, a teraz dłuuugie włosy, ale ogromny sentyment i czułośc do dredów pozostała mi już chyba na całe życie. Bardzo lubię tańczyc, i raz na jakiś czas poczuć, że miasto nocą należy do mnie, lubię wracanie do domu z podróży, to dobre uczucie, kiedy jest się u siebie, tak to lubię, że spokojnie mogę to nazwac swoim hobby-ja nie podróżuję, ja ciągle WRACAM. Lubię wszelkie rozrywki twórczo-plastyczne, robić zdjęcia, od czasu do czasu zdarzy mi się coś tam malnąć, ale teraz, przy małym dziecku na razie większość tych przyjemności chwilowo znacznie się skurczyła.
Poza chwilami szaleństw, jestem zdecydowanym domatorem, nawet kurą domową, jak kto woli, kocham robic przy domu to wszystko, co sprawia, że jest on dla nas najukochańszym i najbezpieczniejszym miejscem na ziemi.

Jeszcze jakieś półtorej roku temu (tu nostalgiczne, sentymentalne westchnienie ;-)

) byłam wege z 11-letnim stażem. Potem, sama z siebie, przez nikogo nie przymuszana ani nie indoktrynowana ;-)

, wróciłam do mięsa, zaszłam w ciążę, i jadłam je przez całe 9 miesięcy, do teraz..
Synek ma 2 miesiące, a ja będac na macierzyńskim, mimo nawału obowiązków, odnalazłam zadziwiająco dużo czasu na myślenie, i przewartościowywanie niektórych spraw, w tym również sposobu odżywiania.

Kiedyś, mieszkałam z dwojgiem wegan, a wśród znajomych i przyjaciół było poza nimi 5 w porywach do 8 wegetarian. Super wspominam te czasy, wspólne gotowanie, zakupy przed wieczornymi wyżerkami, i nasze młodzieńcze dyskusje, teraz często wywołujące uśmiech na twarzy.. Dziś większość wyjechała poza granice kraju, część mimo zachowania zdrowego, fajnego trybu życia i ekologicznych wyborów zaczęła jeść mięso, od czasu do czasu, ale jednak, no i zdałam sobie sprawę, że mam cudownych przyjaciół, ale niepostrzeżenie, z biegiem czasu stało się tak, że obecnie w moim mieście nie znam już nikogo, o kim mogłabym powiedzieć, że jest 100% wege.

Tak więc znalazałam się tutaj, szukając inspiracji, by odkurzyć nieco wspomnienia.. Zobaczymy, do czego mnie to zaprowadzi..

:mryellow:

Póki co, nic sobie nie obiecuję, ale jakby zdażyło mi się od czasu do czasu napisać jeszcze jakiegoś posta, będziecie wiedzieli,

cóż ze mnie
za
człowieczek.. :-)